-
Zawartość
5783 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury
-
-
- Dobrze więc. Spędzimy je razem. Nie jestem przekonana, czy do przeżycia... Nie, chyba nie. Ale z przeciwnej strony... Chętnie. - Powiedziała.
-
Kot zmarszczył nos i zawarczał. Jego uszy ciasno przylegały do głowy. Był przerażony.
- Myślę, że możesz już wrócić do namiotu. Jutro czeka nas długa droga. Ja się nim zajmę, nie przejmuj się. - Powiedziała Fluttershy.
-
Nagle dobiegł do niego Steel. Obejrzał się na wozy ze sprzętem i spojrzał na Rocketa.
- Dziwne... Dziwne te ciała w lesie. To trochę przypomina partyzantkę, nie sądzisz? - zapytał. W jego oczach widoczny był niepokój... A może nawet strach?
-
Arrow'owi zbladła mina. Nerwowo spojrzał na Twirael.
- Gramy, eee... We dwójkę gramy... Nic się nie stanie! - Wyszczerzył się i wypuścił karty z zębów. - Oj. Nic się nie dzieje, Somado. Naprawdę. Przy twojej wrażliwości mogłabyś być psem obronnym - powiedział złośliwie, po czym ruszył do pokoju. Twirael rzuciła klaczy jednorożca przepraszające spojrzenie.
-
- O, ktoś tu jak widzę ma wysokie mniemanie o sobie! Nieprawda! Wszystko nieprawda i bzdury. Nikt nie zamienił się w kamień! Każdy kamień jaki po drodze spotkałem był wcześniej kamieniem! A zwierzęta? Rośliny? Co mi teraz powiesz, haa? - zapytał zaczepnie.
-
Arrow i Twirael stali w korytarzu z dziwnymi minami.
- No so? - zapytał Arrow. Karty w zębach utrudniały mówienie. - Zdesydowaliśmy, że pogramy f karty. Bo ona umie grać f karty. Bez przesady, Somado. Nikt by się tu nie włamał. - Uspokoił.
-
Fluttershy tymczasem trzymała małego drapieżcę za fałd skórny na grzbiecie.
- Muszę go zabrać do namiotu. Jest zmarznięty i głodny, biedaczek - powiedziała. Ruszyła do namiotu.
- Aż tak się go przestraszyłeś? - zapytała.
-
- My? Przecież to ty, durniu, nagle wlazłeś z buciorami w nasze życie! Żyliśmy sobie spokojnie, nikt nie sprawiał nam kłopotów i niepokoju, aż nagle ty się pojawiłeś! Wszystko tak nagle przyspieszyło, hmm, hmm... - Zakończył monolog kamień. Wyraźnie nie podobała mu się obecna sytuacja.
-
W jego głowie zabrzmiał chrapliwy, cienki głosik.
- Czego? Ty jeszcze się intruzie pytasz? - w tonie głosu wyraźnie było słychać pretensjonalną nutę.
-
Kula rozbłysła. Przez chwilę migotały w niej niewyraźne i szybko zmieniające się obrazy, a potem pochłonęła je barwna mgła. Na tym skończyły się próby. Teraz trzeba będzie pofatygować się samemu.
-
Przez chwilę nie było słychać nic: Ani warczenia, ani krzyków, ani nawet kroków. Fiury zastanawiał się, co to może znaczyć. Po jakimś czasie usłyszał pełne niezadowolenia i wyraźnie protestujące miauknięcie.
-
- Do głównego pola będziemy się przesuwać lasem! - Zarządził generał i ruszył zatartą ścieżką między drzewa. Wlesie było nienaturalnie cicho. Nawet ptaki odzywały się bardzo rzadko. Pojawiły się pierwsze zwłoki: trzy trupy gryfów i dwa kuce. Leżały już kilka dni, co można było wyczuć i zauważyć.
-
Uważnie mu się przyjrzała. Słowa Victa wprawiły ją w dziwne odrętwienie.
- Nie jestem pewna, ale ja chyba to samo czuję do ciebie. - powiedziała po chwili milczenia.
-
Oj, coś czuję że pożałujesz. Nie wspominając o traumie do końca życia.
Always look on the bright side of life...
-
Coś stuknęło o drabinę. Nie spowodowało przewrócenia się, ale wyraźnie dało znać o swojej obecności. Nie był to ani szczur, ani książka. Był to znajomy już, gładki i czarny kamień. Wyraźnie przypatrywał się Ashenowi, choć ten nie miał pojęcia czym kamień się przypatruje. Z drugiej strony kawałek skały nie miał też narządów ruchu, a jednak udawało mu się samoczynnie zmieniać pozycję. Ba, nawet całkiem szybko przemierzać odległości!
-
Cóż, jest jeden pozytyw. Zapiszesz się do kogoś lepszego. Wybacz i pozdrowienia.
-
Osz ty, mój pierwszy nierodzinny pluton! Toż to będzie całkiem nowe doświadczenie... Muszę jakoś odkryć hasło do mojego konta... Albo jak zwykle pójdę na łatwiznę i zużyję konto bratu... Chyba mnie już nie lubi :3
-
Dearme równie lekko pocałowała Victa.
- Proszę. Polecam się na przyszłość, gdyby oczywiście nadeszła.
-
Cisza koiła uszy. Jakimś cudem Arrow nie zrobił rozpierduchy i hałasu, a to dawało możliwość skupienia się i pełnego wykorzystania zmysłów, oraz zdolności. Kątem oka Somada zauważyła przemykające się za drzwiami dwa cienie. Bezszelestność z jaką się poruszały była wyjątkowo dziwna i... Podejrzana?
-
- Dobrze, dobrze. Nie martw się. Nie idziesz ze mną? Och, tak. Fakt. Lepiej żebyś tutaj został. I... Ach, nie zapominaj, żeby się przykryć. Noc jest dzisiaj chłodna. - powiedziała i rozchyliła poły namiotu.
-
Dearme zrobiła to samo co Victo, omijając tylko część ze spazmami.
- To co z tym życzeniem? - zapytała po chwili.
-
- Jestem szczęśliwa. Na swój własny sposób. - Powiedziała. Oczywiście, wyszeptała to Victo do ucha.
~~~~~~~~~~
Ty dalej masz postać tego czarnego, humanoidalnego?
-
Fluttershy wstała.
- Ojej... Nigdy jeszcze nie miałam kontaktu z panterą. Umm, och... Fiury? Troszkę ciężko mi się chodzi... Czy ty mógłbyś... Oczywiście, jeśli to możliwe i nie będzie ci przeszkadzało... - Powiedziała.
-
- Nie zgrywam miłej. Poza tym, nie mam zamiaru być miła dla CIEBIE - rzekła do Ruffian.
- Jeśli mi je oddasz, ja oddam je tobie - powiedziała do Victa.
Zapisy do Nocturnal
w Zapisy
Napisano
Jak mogłabym nie przyjąć :3 Sesję postaram się jak najszybciej rozpocząć.