Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. Z okruchów pozostałych po ciele Dearme wzniósł się czarny dym, który urósł i w pozycji pionowej rzucił się z pazurami na najbliższego żywego trupa. Nie było widać nic oprócz konturów, tylko świecące, jaskrawozielone oczy. Po zniszczeniu przeciwnika niematerialna wersja Dearme wstała na nogi i roześmiała się. Śmiech rozniósł się echem po okolicy.

    | a moją postać uważają za morderczynię, da?

    |

    V

  2. To ja też chcę!

    Dearme zeszła na dół i oparła się o ścianę. Nie chciała przerywać kucom rozrywki, dopóki jeden z zombie się nie zainteresował. Uderzyła się kopytem w mostek. Rozległ się dźwięk tłuczonego szkła. Skóra w tym miejscu popękała i widniała tam wielka, pusta dziura. Pęknięcia rozszerzyły się na całe ciało, po czym klacz z całej siły uderzyła sobą o ścianę. Rozsypała się na drobne części.

  3. Oh, man. Nie sądziłam że aż tak do serca weźmiesz sobie moje słowa ;)

    ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

    Dearme zerwała się z łóżka i wbiegła na balkon, gdzie przebywał Śmierć. Popatrzała na niego z nieukrywanym zdziwieniem.

  4. W lesie oprócz kamieni od czasu do czasu dało się zauważyć ruch między drzewami i śpiewanie ptaków. Przynajmniej one były żywe. Ashen musiał kilka razy omijać kamienie, które nieopatrznie wlazły na wąską ścieżkę. Czasem nawet stanowiły pułapkę i niebezpieczeństwo dla zdrowia i życia, bo ukryte w ściółce i krzewach były niewidoczne. Wreszcie w oddali zamajaczyła sylwetka Ponyville.

  5. Był to całkiem ładny kamień i miły w dotyku. Zupełnie inaczej byłoby, gdyby spadł komuś na kopyto, był to bowiem kamień o wadze, na którą nie wyglądał. Przez wpatrywanie się w nowo poznały odłamek skalny, Ashen nie zauważył, że pozostałe kamienie wyraźnie starają się go otoczyć. Mimo iż szło im to wolno, skutki były widoczne.

  6. Dragon_Adrian: Czy Waść rozumiesz sens słów "NIE ODMIENIA SIĘ"? Pisz DEARME, nie DEARMY.

    - Powiedziałam ci już, owco, że twoje ważne dokumenty i akta są nic nie warte. Nie było cię tam. Nic nie wiesz. To łgarstwa i fałsz. Tym są - powiedziała. I odmachała Victo.

  7. Dearme roześmiała się szyderczo.

    - Jesteś głupsza niż nawet owca. Nie masz o mnie pojęcia. Byłam zdrowa, ale inna. dlatego dostałam się do więzienia. Dawano nam leki, o tak. Ale nie zapominaliśmy. Nie wszyscy, o nie. Nikt, kto miał umrzeć nie wyszedł cało. To nie była masakra. To było wyzwolenie. A akta są nic niewiarygodne. Tylko łgarstwa. O, tak. Łgarstwa! - zaśmiała się. - Co chciałaś mi przez to powiedzieć? Co miał na celu twój przekaz? - powiedziała. - "Owco"

  8. DEARME D-E-A-R-M-E. Nie odmienia się.

    - Moją przeszłość? Nie była burzliwa. O, nie. Była krwawa. Wiesz o niej? Co chcesz mi powiedzieć? Sądzisz że nie wiem jaką przeszłość miałam? - Roześmiała się szaleńczo. - Śmiech mnie rozpiera. Ogromny śmiech.

  9. Wedle oczekiwań, kamień nie poruszył się, nie skrzywił, nie odezwał. Ale przy próbie cofnięcia się, Ashen natrafił na znacznie mniejszy, idealnie czarny kamień, którego wcześniej tam nie było. W dotyku był gładki i miał bardziej regularny kształt od innych.

  10. Komnata pozostała w stanie nienaruszonym. Wciąż panował w niej niesamowity bałagan, tylko pochodnie były zgaszone. Na niewielkim biurku zrobionym z ciemnego drewna walały się niewielkie paczuszki, fiolki i inne szklane elementy. Niepościelone łóżko nie zmieniło swojego miejsca, a i półki nigdzie się nie wybierały podczas nieobecności Somady.

  11. - Nie wydaje mi się, żeby były specjalnym problemem. Kryształowi są po prostu zbyt delikatni, żeby raz, a dobrze je przegnać. Skopałoby im się dupy i wiedziałyby, gdzie ich miejsce. Swoją drogą, nie mam pojęcia co tak nagle im odbiło. Zwykle raczej nie mieli nic przeciwko Equestrii. - Powiedział.

×
×
  • Utwórz nowe...