-
Zawartość
5783 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury
-
-
- Nie mam jeszcze planu, jak się tam dostać. Chodź. - Powiedziała, po usłyszeniu Śmierci. Ruszyła na dół i przyjrzała się przemoczonej Ruffian.
-
Dziękuję za wstawienie formularza. Doceniam trud i poświęcenie.
Jednak nie podejmę się zrobienia tej sesji, bo wiem, że szybko skończyłyby mi się pomysły.
Jeszcze raz dziękuję za czas i przepraszam.
-
Czemu nie. Nie widzę przeciwwskazań. Oprócz jednego: Po wejściu do bitwy robi się ze mnie oszołom...
-
Tak też Dearme zrobiła - zaczęła wcinać. Chwilowo nic innego do roboty nie miała. Po skończeniu zaczęła obserwować czytającego Victo.
~~~~~~~~~~~~
Ta sygnatura jest... Wciągająca. Nawroty do stylu klasycznego bez wody. Cudowne.
-
- Jest nuda, nie ma zasad. - Arrow zawisł na krawędzi łóżka. - Co sądzę? Nie wiem. Jak już zapewne wiesz, śledziłem ją. Jestem przekonany, że nie robiła wtedy nic ciekawego specjalnie, żeby mnie spławić. Niektórzy są naprawdę okrutni. - Powiedział.
-
Po kilku godzinach dotarli do pierwszych okopów. Miało się wrażenie, że były zbudowane z błota. Wszędzie wokół była porozrzucana ziemia - tutaj toczyły się już walki, ale pole widocznie zostało opuszczone.
Przepraszam, ja wiem że okopy to głównie I Wojna Światowa, ale ja się na takowej bardziej znam niż na II
-
Książki o naukach przyrodniczych ustawione były bardzo wysoko na półkach. Drabina była koniecznością... Tylko jak ją ustawić tak, żeby przy okazji nie spaść i nie unieruchomić się? Kamienie wydawały się bardzo dobrym pomysłem... Oczywiście, gdyby w trakcie przypadkiem nie zechciały pójść na spacer.
-
Po raz pierwszy nie wiedziała co powiedzieć.
- Dziękuję bardzo... - Powiedziała i uśmiechnęła się.
-
To zbyt podłe. Nawet jak na mnie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po chwili przemyśleń zdecydowała się wstać. Tak też zrobiła. Poczuła straszny wręcz ból głowy, zaraz po podniesieniu się do pozycji siedzącej.
-
Nie nałogowo, ale owszem, zdarza mi się. Mam swoje koto, ale że jestem leniwa wprost niesamowicie, wykorzystuję niecnie konto braciaszka. I zdecydowanie wolę czołgi lekkie.
-
- No i dobra. Dzięki - Rzucił kuc i podbiegł do swojego rzędu. Marsz był męczący. Po jakimś czasie kopyta grzęzły w ciężkim błocie, które było dosłownie wszędzie.
Ty patrz. Skoro II Wojna Światowa była wyścigiem zbrojeń... Kucykowe czołgi? Samoloty? Pojazdy pancerne?
-
Świerszcze dopiero zaczynały swoje nocne preludia. Panował bezwzględny spokój. Słychać było lekki szum wody, przepływającej niedaleko.
-
Przemyślenia przerwał Arrow, który wtargnął do pokoju ze znudzoną śmiertelnie miną i niedbale zatrzasnął drzwi. Następnie uwalił się na łóżku i spojrzał na Somadę.
- Cholernie mi się nudzi. Masz coś ciekawego do roboty? - zapytał.
-
A jednak, magiczne łańcuchy trzymały mocno i niemalże uniemożliwiały ruch. Kuc wyjął opasłe tomiszcze z zagłębienia skalnego i wymówił kilka słów z innego, dziwnego języka. Promień z jego rogu rozbłysł i uderzył wprost w Ruffian.
-
Nie zauważył kiedy czarny kamień wyleciał z torby, czy też się wymknął. Z tymi kamieniami to nigdy nic nie wiadomo. W końcu Ashen dotarł do zabudowań. Niewiele głazów zapuściło się aż tak daleko. W odróżnieniu od nich, mieszkańcy nie zmienili pozycji i miejsc, w których kuc ich zostawił.
-
Socks, bez przesady. Posądzanie mnie o kradnięcie skarpetek to już zbrodnia. Nie jestem aż tak okrutna.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dearme otworzyła oczy. Sufit. Znowu on. Ciekawe, że przez całą noc się nie ruszała. Spojrzała na rękę, ale zamiast niej było tam znowu kopyto. Czyli efekt jest tylko czasowy. Spojrzała na stolik obok. Mimo iż nie uśmiechnęła się, w głębi duszy czuła pewne ciepło. Zaskakujące.
-
- Dobranoc. - Zdawała sobie sprawę, że Victo jej nie słyszy. Położyła się na kanapie. Spać bez leków na uspokojenie... To będzie nowe przeżycie.
-
- Nie obchodzą mnie. Nie oni. Są niewiele warci. Ich śmierć nie ma dla mnie wartości. O, nie. Inne zapłacą. Te, które są mi coś winne.
-
- Wrócę. Teraz nic nie może być źle. A owce muszą zapłacić za to, co zrobiły. Choć raz to ja będę sędzią, a oni skazańcami. Role się odwrócą, o tak.
-
- Na tę chwilę nie mam do wyboru lepszej opcji. Ale dręczy mnie coś, co nie pozwoli mi zostać w tym miejscu. Nie odejdę na zawsze, ale wiem że mam do załatwienia kilka spraw. Teraz, będąc wolną.
-
Dearme uśmiechnęła się. Mimo iż nie było widać szczegółów twarzy, uśmiech widać było idealnie.
- Kochana? Chyba od dłuższego czasu nikt mnie tak nie nazwał.
-
Ale... Ale... No. Ja chwilowo nie przypominam teraz klaczy :C
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Rozpatrzmy wszystkie "za" i "przeciw"... - Spojrzała na Victa i roześmiała się. - Zgadzam się. Niech będzie. - Odpowiedziała po chwili.
-
A Chaffee jest najlepszy :3
-
- Wejdź. W jakiej sprawie? - zapytała. Przypominała teraz bardziej cień, niż chmurę. Siedziała na łóżku.
Equestria: Życie w biegu
w Archiwum RPG
Napisano
- Dobrze - mruknął jednorożec i zawołał do kogoś. Przyszedł drugi kuc i spojrzał w księgę, po czym z powrotem na Ruffian. Na chwilę łańcuchy puściły.