-
Zawartość
5783 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury
-
-
Klacz nie odezwała się, tylko zmierzyła Darkness'a wzrokiem, przekazując w ten sposób wszelkie emocje, jakie w tej chwili odczuwała. Odwróciła się i zabiła kolejnego szwendacza, który chciał wgryźć się jej w szyję.
-
- Idiota - mruknęła pod nosem klacz, po czym szybciej niż by tego chciała, przeskoczyła przez ogrodzenie i ruszyła za towarzyszem, osłaniając go od tyłu. Była wściekła.
-
- Proszę? Ja przecież... Szwendacza... Ich też nie można zabijać? No popatrz... - przez chwilę jej wzrok stał się mentalną szpilą. - Nie zabijać ich. Szwendaczy których jest coraz więcej. Utorujesz im drogę. Szybko. Za chwilę nie będzie takiej możliwości. - stanęła tyłem do siatki i zaczęła nasłuchiwać, by wykryć obecność potencjalnego intruza.
<
A co do Merle'a... Wiem że nie chodziło o Daryla. Nie jest ze mną jeszcze tak źle, żebym nie rozróżniała. Ale i tak szkoda. Był elementem mocno potrzebnym w TWD
-
Cały las pogrążony był w ciemności i brzęczeniu owadzich skrzydeł. Twilight prowadziła, a uśmiech nie schodził jej z twarzy. Mimo to, gdzieś w jej oczach widać było zaniepokojenie. W końcu znaleźli się przed domem wydrążonym w pniu drzewa. Cały obwieszony był różnego rodzaju talizmanami.
-
- Co? Mam to powtarzać? Lepiej będzie zrobić czary-mary. - Spojrzała krytycznie na kraty, lekko wykrzywione. Po chwili rozpromieniła się. - Ale kopa to ja mam, co nie?
-
- To mi wystarczy. Spójrz, a jeśli utorowalibyśmy im drogę? Znaczy, ty byś utorował. Strzelając do trupów. O, tam - wskazała - jest ich pięć. Możliwe że zrozumieją, a i obejdzie się bez zbytniego narażania. - Przeszła za róg budynku. Do uszu Darkness'a doszło krótkie, urwane charknięcie. Wind wróciła. Na jej futrze widać było plamy krwi.
-
- Angouleme. Tak mnie nazywaj. Poczekaj, odsuń się. - Klacz stanęła i z całej siły kopnęła w pręty. Skutkiem był głuchy łomot i wyjątkowo szpetne przekleństwo, które zaserwowała. Oraz prawdopodobnie wielki siniak.
-
- No, to ruszamy. Mam nadzieję że Zecora nie będzie zła. - Twilight zachęciła jednorożca do ruszenia za nią. Pinkie tymczasem zamykała pochód. Cała grupka wyszła z domu różowej klaczy i skierowała się do lasu.
-
- Zamknij się. Albo nie, zamknij się zaraz po tym jak powiesz mi, co zamierzasz zrobić. - Zeskoczyła z płotu i wbiła nóż w czaszkę zabłąkanego szwendacza. Dynamicznym ruchem wyjęła go z powrotem. Ociekał krwią i strzępkami mózgu.
-
- Nieźle. Robi wrażenie. Musisz mnie tego nauczyć - rzekła klacz kierująca się do wyjścia. Mijały wiele korytarzy, cel i krypt. Po chwili pojawiło się światło. Po dotarciu do źródła okazało się, że przejście jest zablokowane kratami.
-
Klacz zaśmiała się. - Mów mi Twilight. Znam kogoś, kto mógłby pomóc ci przegnać koszmary. Co ty na to? - zapytała. Na twarzy Pinkie znów zagościł przekonujący uśmiech.
-
Wind westchnęła. Spojrzała na Darkness'a nienawistnie i chwyciła nóż w zęby. Podeszła do płotu i zaczęła wspinać się, pomagając sobie sprawnym skrzydłem.
-
Pegaz skrzywił się. - Naprawdę? Pozwalasz mi mieszkać z tobą? Nie mam pojęcia jak ci się odwdzięczę... - Uśmiechnął się. Jego czerwone oczy zalśniły w słońcu.
-
Pegazica uwolniona z celi kopniakiem zatrzasnęła drzwi. Spojrzała przez kraty w drzwiach. - No, to do zobaczonka, koledzy. - pokazała, żeby iść za nią i poleciała w górę schodów.
-
- Błagam, nie! Nie możesz! Nie przedrzesz się przez tę hordę! Ile masz strzał? Musimy walczyć o przeżycie! Nie mamy jak ich uratować! - Zastąpiła drogę kucowi.
-
- Jak chcesz mi pomóc? Muszę tu po prostu zostać... Znasz jakiś pensjonat? Albo gospodę. Cokolwiek, byleby można było przenocować. - Przybił kopyto i uśmiechnął się lekko.
-
<
Nienawidzę gnoja. Ich obu. Co za debile.
>
Przystanęła w przerwie między budynkami, zasłoniętej drucianą kratą. Zombie otoczyły grupkę pięciu kucy. Ściskały się na niewielkim podeście, którego deski pękały. Nie miały szans na ucieczkę. Jeden z kucy został ściągnięty z podwyższenia. Wind patrzała w przerażeniu, nie mogąc się poruszyć. Nie wiedziała co robić.
-
1. Świat Dysku (Terry Pratchett)- zabawny, różne podcykle i prawie (niedługo) 40 książek. Oryginalna fabuła, a każda z książek zaskakuje. W dodatku są parodią ludzkich zachowań. Polecam, jako lektura dla każdego.
2. Pieśń lodu i Ognia (George Martin) - różne postacie, różne rody. Dla każdego znajdzie się ulubiona postać, a w dodatku seria jest wielowątkowa i bez cackania się. Chociaż... Może lepiej nie przywiązywać się do postaci zanadto...
3. Księga Cmentarna Neila Gaimana - wbrew pozorom nie jest to horror. A książka po prostu zaskakuje. Niewiele z książek w końcu opisuje dzieciństwo wśród duchów, wilkołaków i wampira.
4. Dowolna książka autorstwa Neila Gaimana.
5. Komiksy o Sandmanie (Neil Gaiman)- coś dla Księżniczki. Cykl opowiadający o Władcy Snów.
6. "Misery", "Cmętaż Zwieżąt", "Lśnienie" Stephena Kinga. To dla fanów horrorów.
-
- Na wszelki wypadek. Uwierz mi, z psychopatycznymi idiotkami siedzącymi w więzieniu nigdy nic nie wiadomo. Ach, zapomniałbym. Jeśli nie wrócimy stąd w kawałku, twoi koledzy zginą. I to szybciej, niż jest im to dane. - Spojrzał z lękiem na drugiego strażnika.
-
Klacz tylko trochę zaczerwieniła się i uśmiechnęła. - Ale najpierw chodźmy i sprawdźmy sytuację. I masz - podała kucykowi nóż - Na bliskie ataki jest lepszy niż łuk. I szybszy. - Ruszyła przed siebie.
-
- Nie pytaj. Przez pomyłkę nie trafiłem na balon do miasta. I teraz muszę tu zostać. - Ruszył zranionym skrzydłem. - Och, błagam. Goj się szybciej!
-
- Zabić? Jest nas dwóch. Nie dasz rady - Z głosu strażnika przebijała przekłamana odwaga. Mimo zapewnień, cofnął się na bezpieczną - jak przypuszczał - odległość, wpadając na swojego kolegę po fachu. Ten zaś potknął się, przewrócił, a pochodnia upadła na podłogę i zgasła, przez wilgoć i wilgotną słomę.
-
- Nie drzyj się, błagam! - Syknęła i podbiegła żeby dobić drania. Z mózgiem w kawałkach szwendaczowi odechciało się jeść. Wind pomogła Darkness'owi wstać. - Ugryzł? - zapytała.
-
- Ooooch, nie płacz, proszę! - Pinkie wyraźnie posmutniała. Fioletowa klacz podeszła z ciepłym uśmiechem i przytuliła źrebaka. Dopiero teraz zauważył, że ma ona skrzydła.
[Grimdark] The Walking Dead: Śmierć to dopiero początek...
w Archiwum RPG
Napisano
- Rusz ten zad, zanim dobiorą nam się do krwi. - wycedziła przez zęby. Byli coraz bliżej podestu. Na tyle blisko, żeby ujrzeć ucztę trupów i pozostałą przy życiu gromadkę. Panika emanowała od kucyków, mieszając się ze smrodem rozkładu żywych trupów.