-
Zawartość
5783 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury
-
-
Po kilku minutach pojawił się Hammer, niosąc drewno do groty w skale. Pozostał tam na chwilę, po czym wrócił z powrotem do towarzyszy. - Ogień gotowy. Chodźmy - powiedział.
-
- Zawsze będę z tobą. A teraz wracaj. Czekają na ciebie. I pamiętaj, że jesteś silny - zakończyła. Powoli odsunęła się i odeszła w stronę wzgórz.
-
- Nie. Nic - rozejrzała się po otoczeniu wielkimi jak spodki oczami. Miała przyspieszony oddech. - Nic. Na pewno. Chyba. Nic - dodała, po czym powróciła do pozycji leżącej, tym razem starając się nie zasnąć. Nie chciała drugi raz tego przeżywać.
Cóż... Snu Darkness'a nie mogłam napisać, ponieważ że bo nie śpi. Ale wiesz... Zawsze można ten stan rzeczy zmienić... Seriously genialny? Oh you. Stop it. Nie sądziłam, że potrafię
-
Uśmiechnęła się ciepło, po czym objęła źrebaka. - Wszystko dobrze. Nie martw się. Teraz masz prawdziwych przyjaciół. Nie grozi ci niebezpieczeństwo. Ale musisz zacząć walczyć o swoją odwagę i siłę... Oni nie zawsze będą mogli cię obronić.
-
Wind zasnęła po kilku godzinach. Mimo iż sen wydawał się spokojny, dręczyły ją koszmary. Krew... Wszędzie była krew. Weszła na polanę i zobaczyła na kamieniach ciało pegaza. Był błękitny. Za życia, oczywiście. Krew rozsmarowana na kamieniach spływała razem z wodą. Wnętrzności były wywleczone z jamy brzusznej, a ich części walały się po otoczeniu. Zwłoki rozkładały się. Czuła to. Leżały już dobre kilka dni. I nagle poruszyły się, po czym z ociąganiem i trudnością wstały. Były... nią. Szwendaczowe ja zaczęło zbliżać się, ciągnąc za sobą resztki organów wewnętrznych. I wtedy zamiast niej stał przed nią trup Darkness'a. Charcząc, zaczął się zbliżać. Chciała uciekać, ale za nią była tylko ściana. Zombie wgryzło się w jej szyję, rozszarpując tętnicę... I wtedy się obudziła.
Jesteś master. Ja jak oglądam My little pony to resztkami sił trzymam się świadomości. Nie wiem, za co na ludzkość spadło coś takiego jak to... Tęcza, kolory, przyjaźń, miłość... Mnie to przeraża.
-
Ban, bo psychicznie
-
Nie
Siedziałeś/aś kiedyś w szafie?
-
Wezwałabym Geralta, Ciri, Coena, Transformersy, V i pluton lam. Odzieliłabym Yennefer i triss Merigold od Loży, bo je lubię. Dostałyby te z Loży w rzyć, to od razu by się jędzom odechciało eksperymentów na kucach.
Co byś zrobił gdyby pod Twoim domem Tenacious D powstawało niczym feniks z popiołów?
-
Nie.
Sprechen sie Deutch?
-
Ban, bo Ronnie James Dio na Was patrzy.
-
Koty.
Symphony of Destruction czy Master of Puppets?
-
... Matka? Zielonkawy jednorożec spokojnie kroczył w stronę źrebaka. Jasno-żółta grzywa powiewała na wietrze. Uśmiechała się. Ona także go zauważyła.
Od teraz proponuję porozumiewać się SPOILERAMI! Yay. Proszę, Waść. Pisz dłuższe i bardziej rozbudowane posty bo ja potem nie wiem co napisać i jestem zagubiona ._. A jak jestem zagubiona to ujawnia się moja druga osobowość.
-
Wind podniosła głowę. I tak nie zaśnie tej nocy, więc przynajmniej przyda się na coś i będzie nasłuchiwać. Noc była wyjątkowo chłodna. Przysunęła się bliżej towarzysza i podniosła głowę na niebo. Było piękne. Z Canterlotu nigdy nie widziała tylu gwiazd. Ciekawe, gdzie podziewa się Księżniczka Luna. I Celestia. I ciekawe, czy żyją...
Oh man. Normalnie tylko tu wchodzę to mdleję. I mam myśli samobójcze. Tyle przemocy... Trzeba coś z tym zrobić. Walnę jakiś przecudnej urody opis
-
Zza strumyka nadeszła postać. Najpierw była rozmazana, potem jej rysy zaczęły nabierać ostrości. Otaczała ją świetlista aura. Postać wyglądała bardzo znajomo. Czyżby to była...
-
- Znajdę coś do rozpalenia ognia. Ale będziemy musieli schować się głęboko w jaskini. Nie chciałbym wracać do więzienia. Strasznie ciemno i cicho tam było... - ruszył między drzewa.
-
- Dobranoc. - powiedziała Pinkie. Sen nadszedł bardzo szybko. I był bezpieczny. Żadnych podmieńców. Zamiast nich łąka na wzgórzu. Przecinający ją strumyk niósł ze sobą przyjemny szum. Kwiaty rosnące wszędzie wydawały cudowny zapach. Sen był niesamowicie realistyczny; Fiury wyczuwał nawet temperaturę - dzień był wyjątkowo upalny.
-
- Jeśli tobie tak bardzo na tym zależy... - przez jej twarz przebiegł cień uśmiechu. Podeszła i ułożyła się tuż obok, po czym oparła głowę o bok Darkness'a. Tylko plecak pozostał na swoim miejscu, samotny w tą ciemną i niebezpieczną noc.
zaje*isty grimdark, nie ma co ;D
-
- Dlatego też się dziwię. Dobra, koniec tego. Jestem zmęczony. Wszyscy jesteśmy. Zarządzam postój! - z jego grzbietu zsunął się Arrow. Lekko uderzył o ziemię i zaczął niewyraźnie mamrotać.
-
- Hmm... A wiesz, że... Nazwijmy ją Verna. O. No bo przecież ktoś musi przywoływać wiosnę, prawda? Na pewno nie przychodzi sama. Tak jak zima, lato, jesień... Tak. Zdecydowanie. Nie omijając dnia i nocy. Miłości i przyjaźni. Zdecydowanie. Ale ciekawe, że nie ma księcia alicorna. Zawsze mnie to zastanawiało. - spojrzała na źrebaka. - Widzę że chce się spać. No. Dobranoc!
-
- Jestem rok młodsza od ciebie. Nie narzucasz się. To już nie ma znaczenia. Zresztą... Czy cokolwiek teraz ma znaczenie? Nic już nie ma. Są tylko one. Dlaczego to się stało? Przecież byliśmy wszyscy szczęśliwi. Mam nadzieję że obóz istnieje. Chociaż z drugiej strony w to wątpię. - spojrzała zbolałym wzrokiem na plecak i oparła o niego głowę.
-
- Ekhm. Ekhu, ekhu. - chrząknęła teatralnie - Tak więc... Była sobie raz mała klacz, która zawsze marzyła, żeby być księżniczką. Niestety, jej rodzice uparcie chcieli zrobić z niej zielarkę. I zrobili, ale ona uciekła. Była jednorożcem, jak ty. Udała się wgłąb krainy w której żyła, i gdy zapadła zima, pomagała mieszkańcom ją przetrwać. Ale zima przeciągała się, a mieszkańcom zaczął grozić głód. Przysięgła sobie, że im pomoże. Ruszyła w góry i za pomocą wiedzy o zielarstwie skombinowała różne zaklęcia. Wspięła się na najwyższą górę i spędziła na niej trzy dni. I pewnej nocy na niebie ujrzano niesamowity blask, bijący z gór. Rankiem okazało się, że śnieg się stopił, a wszędzie na trawie pojawiły się różnokolorowe kwiaty. Yay. Było pięknie. A jeszcze piękniejsza była bohaterka, która przywróciła krainie wiosnę, bo oto wyrosły jej wielkie, piękne skrzydła! I została księżniczką. Była bardzo dobrą władczynią i sprawiedliwą. KONIEC!!! - zakończyła Pinkie.
-
-Ja? zabawne... Całkiem niedawno jeszcze byłem normalny... - odwrócił się i dokładnie obejrzał kopyta, ogon i grzywę. Wszystkie kolory były na swoim miejscu. Tak samo jak ich właściciel. Po niezręcznej chwili milczenia Violet spojrzał w niebo. - ściemnia się - stwierdził.
-
- Hmm. Da się zrobić - Przypieczętowała wypowiedź kolejnym wyszczerzem. Nagłym i bardzo gwałtownym ruchem przysunęła jedno łóżko do tego, na którym spał Fiury i wpakowała się pod kołdrę. Była już w koszuli nocnej. - Bajka? Chcesz bajkę? Mogę opowiedzieć ci bajkę!
-
- Co chciałeś robić, kiedy wszystko jeszcze było normalne? I ile masz lat? - zapytała. Zdecydowała się zdjąć plecak, który położyła obok siebie. Rozprostowała jedno ze skrzydeł. Drugie było usztywnione bandażem.
Equestria: W poszukiwaniu azylu
w Archiwum RPG
Napisano
- Będziesz miał wielu przyjaciół. Już masz kilku. Pozwól sobie pomóc. Tak po prostu. - rozwiała się w stado zielono-żółtych motyli. A jednak sen wciąż był miły...