-
Zawartość
5783 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury
-
-
- A kto dał nam zadanie? Veritas. Nie wiemy, dlaczego mieliśmy zabić tego gnojka. Veritas po prostu nas mógł sprawdzać.
-
- Dziękuję bardzo - powiedział i położył się. Ruffian także poczuła senność.
-
Po kilku godzinach męczącego marszu ukazała im się przełęcz między dwoma szczytami. Za kucykami rozciągała się Equestria. Z tej odległości i wysokości wyglądała całkiem tak, jakby była normalna.
-
- Hej, Fiury. Dobrze że zdecydowałeś się przyjść. Powiedz nam, proszę, gdzie znajduje się farma na której mieszkałeś? - zapytała Twilight.
-
- A może nie było błędu? Co jeśli to był sprawdzian? Wiesz, czy sobie poradzimy. Nie popełniliśmy błędu. Musieli wiedzieć, że tam będziemy - snuł teorie spiskowe pegaz.
-
- W porządku więc. Niech tak będzie. - powiedziała. Luna tymczasem sprowadziła księżyc na nieboskłon.
-
- Jak drania dopadnę to z pewnością nie będzie żyć. A szwendacz zwykle rzuca się na nogi. Nie pod nogi. - zakończyła. Ścieżka pięła się coraz wyżej i była coraz bardziej stroma. Drzewa rosły coraz rzadziej i ustępowały miejsca krzewom.
-
- No to teraz uszanuj kolego moje zdanie, co? No i dobra - uśmiechnęła się.
-
- Tyle? Mam dziwne wrażenie, że to dopiero początek. Ciekawe, ilu ludzi przeży... - urwała, bo potknęła się o kamień wystający z ziemi. - Ty mały sukinsynu - powiedziała mściwie.
-
- Rainbow, gościu. Nie jestem panią. Serio. Czy wyglądam na panią? Nie? Czad. - Zakończyła i usiadła kilka kroków obok.
-
- Naprawdę trudno o rozrywkę w tych czasach. Nie mam zamiaru się dzielić. - wysiliła się na uśmiech i z obrzydzeniem spojrzała na zabitego szwendacza. Ruszyła za Darkness'em. Powrócili na kamienistą ścieżkę, którą podróżowali poprzednio. - Myślisz że przechodziła tamtędy horda? - zapytała. - Nieprzyjemnie byłoby się z nimi spotkać.
-
Znikąd pojawiła się błękitna pegazica. - A ja, dzieciaku, jestem Rainbow Dash. Słyszałam, że jesteś odważny gościu. Fajnie poznać, serio. - wyszczerzyła się.
-
- Ta. Też tak sądziłem. Do czasu więzienia - uśmiechnął się smutno. - No, mniejsza. Ten kucyk musi się przespać. Dobranoc wszystkim! - rzucił i położył się.
- Phi. Ja tam wcale nie jestem zmęczony - mruknął Arrow złośliwie.
-
Wind nawet nie próbowała sobie wyobrazić takiej sceny. Przypomniała jej się jedna rzecz. Wróciła do pierwszych zwłok jakie zobaczyła. Szukała u nadętego trupa śladów ugryzień. Dlaczego tylko on jeden nie został pożarty? Zamiast ugryzień znalazła za to niewielki nożyk wbity u podstawy czaszki. Wróciła do namiotu, w którym buszował Darkness. - Szkoda, że nie zjadają siebie nawzajem. Byłoby łatwiej. Słyszysz? - wetknęła głowę do namiotu i niemal od razu odskoczyła. Lokator ze środka żył drugim życiem. Wysunął się za nią z namiotu, charcząc. W mgnieniu oka katana znalazła się w miejscu jego mózgu.
-
- Tam... W środku. Nie dam rady tam wejść. Proszę, wejdź tam. - Wind była lekko poirytowana. To było już ósme podejście. Dopiero ósme, a ona już zrezygnowała. Trzeba będzie popracować nad różnymi odruchami psychologicznymi. Ten martwy kuc w środku... Nie, zdecydowanie nie da rady. A przecież torby wypełnione czymś z pewnością już mu się nie przydadzą. Spróbowała po raz kolejny.
-
Osz ty niegrzeczna ;D
-Ummm... Cóż. Wprawiasz mnie w zakłopotanie, ale niech będzie... Zresztą, nie mam wyboru.
-
- Och, jaki słodki! - powiedziała klacz jednorożca. - Ja jestem Rarity.
- Umm... Witaj. Bardzo mi miło. Nazywam się Fluttershy - powiedziała trochę zbyt cicho żółta pegazica.
-
- Po prostu będę cię osłaniać... Tak właśnie. Osłaniać - odwróciła się od namiotu i wypatrywała ewentualnego niebezpieczeństwa. Kilka razy Wind próbowała podążyć śladem Darkness'a i wejść do namiotu, który wcześniej otworzyła. Każde podejście kończyło się porażką - nie przemogła się.
-
- Mhm... - stwierdziła bez przekonania, po czym podbiegła do Darkness'a, oglądając się za siebie. Zdecydowała się zobaczyć wnętrze jednego z namiotów. Otworzyła materiałową klapę, po czym zatoczyła się do tyłu. - Ja... Nie. Chciałam sprawdzić, czy jest tam coś wartościowego... Ale po namyśle... Nie.
-
- Przepraszam... czy mogłabyś wskazać mi, gdzie mogę udać się... na spoczynek? Byłoby bardzo miło. Ekhm. - spojrzał na Rufian z nadzieją.
-
W środku siedziało już kilka innych kucyków. Była tam Twilight. Oprócz niej były też dwa pegazy: żółty z jasnoróżową grzywą i jasnoniebieski z tęczową grzywą, oraz biały jednorożec z fioletową grzywą. Żółta i biała podeszły do źrebaka.
-
Wind wymamrotała kilka przekleństw, po czym doszła do towarzysza. - Co się tutaj do cholery działo? - zapytała. Szerokim łukiem ominęła kolejnego trupa. Jego głowa była oddalona od ciała. Wind podeszła do niej i przyjrzała się. Jedna z gałek ocznych wciąż była na miejscu. Była mętna, jak u zombie. Okolice żuchwy i szczęki były krwawą miazgą z wystającymi, krzywymi zębami. Oko poruszyło się, a razem z nim szczęka. Klacz w przerażeniu, gwałtownym ruchem zdzieliła łeb kataną.
dzię-ku-ję
-
- No, to na co czekamy? Zbierajmy się! - powiedział, po czym próbował wstać.
- Hej, hej. Spokojnie, bracie. Mamy chwilę czasu. Zwłaszcza, że to ja będę musiał cię targać. - rzucił Hammer.
-
- Applejack. Mów mi po prostu Applejack. Bez "panno". Dobra, partnerze? - mrugnęła do niego okiem. - Hej, Pinkie! - zwróciła się do towarzyszki Fiury'ego. - Dobra, nie sterczmy tu tak. Twily pewnie czeka - rzuciła, po czym weszła do środka.
Equestria: W poszukiwaniu azylu
w Archiwum RPG
Napisano
- Mhm... Cóż... Dałbyś radę nas tam doprowadzić? Podmieńce wciąż są dla Equestrii zagrożeniem. Musimy to sprawdzić.