Poret, mylisz się. Dostałeś cenną, konstruktywną krytykę, wskazanie na popełniane przez ciebie błędy. Nie twierdziłem, że jest zły, bo zawiera cukier, lecz wskazywałem ci, że twój ff zawiera zbyt dużo cukru i dziur fabularnych. To samo twierdzili czytelnicy w komentarzach - i mieli rację. Prawem autora jest pisać, o czym chce - ale prawem czytelnika jest wskazanie błędów i wydanie opinii o produkcie końcowym procesu twórczego, jakim jest fanfik. Mało tego, nie mów, że nikt ci nie chciał pomóc, bo taka pomoc była ci oferowana i to przez ludzi, którzy się na tym znają (potwierdzone info). To, że na oferty te nie odpowiedziałeś, nie sięgnąłeś po wyciągniętą w twoim kierunku, pomocną dłoń, to już twoja sprawa.
Przeczytałem twoje opowiadanie, ale ponieważ nie umiesz przyjąć krytyki, poproszę do monitora debiutującego dziś Flutterponi. Wyłaź z Poreta, Flutter, i czytaj opinię o swoim fanfiku.
Opowiadanie różni się od tego, do czego przyzwyczaił nas Poret od poprzednich fanfików tego prawie debiutanta (jakkolwiek by to nie brzmiało) i jest to zmiana w zdecydowanie dobrym kierunku. Nie uświadczymy tu kiepskich HiE, przesłodzonych hurr shippingów i love durr potionów. A co dostajemy? Dość przyjemne opowiadanie, jakich co prawda w fandomie pełno, ale plasujące się gdzieś w górnych stanach średnich. Można je w skrócie opisać jako slice of life z domieszką filozofii tego kogoś, kto ponoć zainspirował tę antologię. Chyba, nie znam się na filozofach. Mało tego, opowiadanie to, w przeciwieństwie do co poniektórych, zachowuje odpowiednie proporcje między składnikami o nazwie "fabuła" i "filozofia", dzięki czemu można je bez trudu przeczytać, nie zastanawiając się co chwilę nad tym, co autor ma na myśli i jakie wydarzenia właśnie opisuje. Podobała mi się kreacja Luny, chociaż można było nieco ograniczyć jej huśtawkę nastrojów - tu jednak można zwalić winę na fakt, że opowiadanie jest strasznie krótkie. Nie podobała mi się natomiast postać Celestii, która jest taka... nijaka. Z kwestii technicznych: wystąpiły liczne literówki, a składnia niektórych zdań powinna być lepsza. Brakuje kilkudziesięciuset przecinków. Dziwnie wyglądają tu dialogi, a raczej większe niż w narracji odsunięcie ich od lewego marginesu; jakby po każdej linijce niewidzialna ręka rynku wciskała automatycznie [tab]. Reasumując, mamy tu dobre opowiadanie, które co prawda ma swoje wady, ale jest warte przeczytania. Liczę na dalsze, pozbawione ludzi i przecukrzonych shippingów opowiadania, sygnowane nickiem Poret Flutterponi.
Opinia wydana. Jeśli Flutterponi chce się wypowiedzieć, proszę bardzo. Jeśli nie, może ustąpić miejsca Poretowi.