Teoretycznie. Ergo: Niemcy mogli prowadzić teoretyczne prace, które poskutkowały stworzeniem czegoś, co teoretycznie powinno działać, jednak było tak wydajne, że Amerykanie popatrzyli na przejęty prototyp, wsadzili go do gablotki i zostawili.
Czekaj, łączę wątki.
Masz na myśli niemiecką rakietę międzykontynentalną, da? Pomyliłeś oznaczenia. To była A-9 bądź A-10; V-3 było działem (bardzo) dalekiego zasięgu.
Masz na myśli pracę Witkowskiego, który powołuje się na swoje własne artykuły (!) i pozycje z dziedziny ufologii (!!). Zresztą, ten pan został wspomniany na podanym przeze mnie wcześniej forum. Informacje o Die Glocke miał otrzymać od polskiego wywiadu (!); szkoda, że zapomniał zrobić kopię tego dokumentu. Plus mimo upływu siedemnastu lat, kilkukrotnych zmian rządów i rozwiązania minimum jednej organizacji wywiadu wojskowego nikt nie opublikował tych dokumentów.
Nie wątpię w jakość niemieckich badań nad napędem rakietowym i odrzutowym. Podważam jedynie traktowanie serio każdej bujdy o Wunderwaffe. Cudowna broń Hitlera istniała, owszem. W wielu wypadkach były to ustrojstwa nowatorskie, ale nie przesadzajmy - noktowizor, nowa seria czołgów albo nowoczesny bombowiec-latające skrzydło to nie są jakieś wynalazki z kosmosu, których nie udało się wprowadzić w innych armiach.
Tak, podważam zasadność traktowania "Prawdy o Wunderwaffe" jako źródła na temat niemieckich spodków.
Nie odtajniono, bo nie ma czego odtajniać. To, co miało jakąkolwiek szansę realizacji, zostało wprowadzone; cała reszta była niewarta zachodu, co najwyżej utajniona na góra 40 lat i teraz zajmują się profesjonalni historycy.
O mój Boże, w 1939 Niemcy mieli supernowoczesne Me-109, z którymi nie równały się projektowane u nas samoloty, choćby projektowany PZL.48 Lampart (prace przerwano we IX 1939) czy PZL.53 Jastrząb (1 prototyp, 2 miał być gotowy na jesieni)!
Mieli zaawansowane Ju-87, które przewyższały osiągami projektowane u nas Sumy i dopiero Phantomy z czasów wojny w Wietnamie mogły za nimi nadążyć!
A tak serio - nie przesadzajmy z tymi różnicami technologicznymi. Technologie, na jakich oparto konstrukcje polskie i niemieckie były takie same; wszystko rozbijało się albo o brak funduszy, albo o zły wybór silników, który opóźnił rozwój polskiego lotnictwa myśliwskiego.
Sugestia: podaj autora, bo trudno mi uwierzyć, że tutaj znajdę coś o latających spodkach. Also: ja ze swej strony polecam to forum. Wspomnianej tam książki "Syndrom V-7" polecić nie mogę, bo sam dopiero na nią poluję, ale zapoznanie się z nią nie byłoby głupim pomysłem.
To się nazywa rtęciowy napęd ANTYGRAWITACYJNY. Miał być opisywany już w źródłach starohinduskich. A, jak wiadomo, starożytni Hindusi zatrzymali Wielkich Mogołów i Brytyjczyków za pomocą potężnego lotnictwa. Jak do tej pory żaden z fizyków nie udowodnił, że napęd ten działał - a próbowano, w końcu sława wynalazcy silnika antygrawitacyjnego piechotą nie chodzi. Zabawne jest też to, że po wpisaniu słów "antygrawitacja" lub "napęd rtęciowy" w google wyskoczy nam masa stron o szeroko pojętej ufologii/paranauce i ani jednego z dziedziny fizyki...