Skocz do zawartości

Hoffman

Brony
  • Zawartość

    1149
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    36

Wszystko napisane przez Hoffman

  1. Hoffman

    <<Spoilery>> sezon III

    Mam radę dla tych którym nie podoba się to, że Twilight najpewniej zmieni się w alicorna i zyska tytuł księżniczki - po prostu przyjmijcie sobie, że wszystko co będzie się działo po tym odcinku (włącznie z samym, przełomowym odcinkiem) będzie niekanoniczne i sprawa załatwiona. A gdyby przypadkiem okazało się, że nie będzie aż tak źle to zawsze możecie zmienić zdanie. Sam mam mieszane uczucia co do takiego rozwoju wydarzeń. Byłbym spokojny gdybym miał pewność, że pod względem fabularnym zostanie to porządnie wykonane, ale z tego co czytałem to ma być promocja dla nowych zabawek. Cóż, światem rządzi pieniądz, co na to poradzić... Jakby się nad tym zastanowić to jest możliwych kilka ciekawych rozwiązań. Na przykład może się okazać, że uczynienie z Twilight księżniczki to część planu Celestii i kolejna próba dla jej uczennicy. Ściślej rzecz biorąc przekonamy się czy nowa moc/ władza/ możliwości nie wpłyną negatywnie na Twilight i czy nie zacznie patrzeć na swoje przyjaciółki z góry. Może to ma być próba dla ich przyjaźni? Może to, czy Twilight zachowa wszystko co zyskała będzie zależeć od tego jak zachowa się po koronacji? Zawsze tak się pilnowała, aby nie popełnić żadnego błędu... A gdy będzie pewna, że udało jej się wypełnić swe przeznaczenie i zasiądzie na tronie być może przejdzie jej przez myśl, że już nic nie może pójść źle... czujność opadnie a wtedy łatwo będzie można popełnić błąd. Ciekawa jest jeszcze kwestia nieśmiertelności. Nie wiem jak Wy, ale gdybym był w takiej sytuacji i dowiedział się, że wraz z nową mocą i tytułem otrzymam w pakiecie nieśmiertelność od razu bym podziękował. Przyczyna jest prosta - nie odpowiada mi perspektywa, że mógłbym przeżyć swoich rodziców, znajomych, przyjaciół, dzieci przyjaciół, wnuki przyjaciół, prawnuki przyjaciół... Do tego świadomość całej wieczności przede mną i ogrom wspomnień z przeszłości. Nie, nie zdzierżyłbym tego psychicznie. A zatem pożyjemy, zobaczymy. Pamiętajcie też, że zawsze może się okazać, że cała ta szopka to była jedna wielka mistyfikacja. Naprawdę, nie ma co się denerwować. Zresztą jak wspominałem, możecie subiektywnie wykluczyć to z kanonu i tyle. Będziecie przyjmować do wiadomości nowe odcinki, ale fabularnie nie będziecie ich uznawać. Znacie serię "Piątek trzynastego"? Seria liczy sobie bodajże 13 filmów, z czego ja uznaję tylko 5 (nie licząc reboota). Tak mi pasuje i tego się trzymam. Poza tym jeśli ktoś zapragnie stworzyć jakieś opowiadanie albo rysunek i wizerunek Twilight jako alicorna nie będzie mu odpowiadał to przedstawi ją jako jednorożca jakim zawsze dla niego była i tyle. Wszystko zależy od Was moi drodzy. Proponuję w spokoju zaczekać na kolejne odcinki i obserwować co z tego wyniknie. Może być ciekawie, może być całkiem dobrze, może też być beznadziejnie, nie wiemy. Nie ma co oceniać po kilku (oficjalnych?) grafikach i dość pobieżnych informacji. Trzeba to zobaczyć "w akcji". Oczywiście, że chęć promocji nowych zabawek może wzbudzać wątpliwości, ale jeszcze niczego nie widzieliśmy. MOŻE wyniknie z tego coś dobrego. PS: A czy przypadkiem nie powstały jakieś fanfici w których Twilight jest przedstawiona jako alicorn? Orientuje się ktoś? Była już psychopatyczna Pinkie więc może ktoś pokusił się już o jakąś historię o przemianie Twilight?
  2. Discord wyszedł bardzo fajnie. Z twarzy pewny siebie cwaniaczek, zapewne rozmyśla jak by tu uprzykrzyć życie porządnym kucom (albo po prostu ogląda post użytkownika powyżej). Nie ma do czego się uczepić, dobrze dobrane kolorki i ciekawy sposób cieniowania, zastanawia mnie jedynie ten napis - czyżby pierwotnie rysunek miał być sygnaturą? Podobnie ma się sprawa z Pinkie. Odkąd zmieniłeś styl to chyba najweselszy rysunek jaki powstał. Fajnie, że tym razem poza samą postacią mamy na obrazku coś jeszcze. Największy postęp prezentuje jednak ostatnie dzieło. Nareszcie otrzymaliśmy tło! Tło z prawdziwego zdarzenia i do tego ta malutka Twilight zwierzająca się Celestii jakim wspaniałym Avatarem jest autor obrazka. Co tu dużo mówić, lepsze samouwielbienie niż depresja. Mam nadzieję, że to znak, że autorowi poprawił się humor i że niedługo zaleje nas kolejnymi, co raz to lepszymi pracami. Ja już swoją sugestię zamieściłem, nie próbuję zgadywać co będzie tematem kolejnej pracy. Daję autorowi wolną rękę (a może raczej kopyto? Nie, łapę?) i czekam na kolejne rysunki.
  3. A ja się zastanawiam co ludzie muszą mieć w głowie, że na kuce reagują alergicznie do tego stopnia, że rozmawiamy tu o akceptacji, czy o tolerancji. Przecież chodzi o zwykłą kreskówkę, o fikcyjne postacie które ktoś wymyślił, narysował i wykonał animację (uproszczając). Co w tym złego? W życiu nie słyszałem żeby oglądanie kreskówki było wyznacznikiem tego czy z kimś jest wszystko w porządku czy nie i czy trzeba go akceptować. Wydaje mnie się to dość niedorzeczne, zwłaszcza gdy pomyślę ilu ludzi gdzieś-tam chowa się po kontach, właściwie bez konkretnego powodu. No dobra, przyznaję, że widok kolorowych koników na pulpicie komputera dorosłego człowieka (bo z tego co tu czytam problem dotyczy obu płci) może wydawać się dziwny, ale na litość... przecież to nie moja sprawa, nie wspominając już o tym że nikomu przecież nie dzieje się krzywda. Ale cóż, ludzie nie byli by sobą, gdyby nie mieli czego się uczepić, jak nie kreskówka to nie ten gatunek muzyki, nie te filmy, nie te gry, nie te ciuchy. Przykładów można mnożyć, choć dziwnym trafem nie są tak "mocne" jak w przypadku kuców (ciekawe dlaczego): - Podczas kiedy inni rozpływają się nad filmami akcji w 3D, które fabularnie są o niczym ja wolę sobie oglądać klasyki w których efekty specjalne budzą uśmieszki politowania na twarzach innych. Ale mnie to nie obchodzi, to ma służyć mojej rozrywce. - Podczas gdy inni słuchają współczesnych "hitów" ja wolę stare, dobre kawałki z lat 70, 80, 90. Taka muzyka mi się podoba i nie odchodzi mnie, że dla innych to starocie, to ma służyć mojej rozrywce. - Podczas gdy wszyscy ekscytują się nadchodzącym Call of Duty Modern Warfare 14 z pełnym wsparciem dla 4D, kampanią na 4 godziny i zabugowanym multi ja wolę zagrać w sobie w coś starszego, a najlepiej dwuwymiarowego. Może jakiś długi, "brzydki", jRPG, który niekiedy faktycznie wymaga myślenia, albo zwyczajna platformówka z "brzydkim", kanciastym trójwymiarem. Nie obchodzi mnie, że dziś na widok tych gier współcześni gracze potrafią wybuchnąć salwą śmiechu. Takie mi się podobają i kropka. To ma służyć mojej rozrywce. Bo właśnie o to tutaj chodzi. O rozrywkę. Niestety, na ogół ludzie nie mają do niej racjonalnego stosunku i wolą wszędzie doszukiwać się jakichś zboczeń, odstępstw od normy aby uczepić się czegoś jak Romulus i Remus sutka matki wilczycy i nie puszczać. Nigdy w życiu nie słyszałem, żeby oglądanie kreskówek było znormalizowane, choć zdarzają się wyjątki (czyli kreskówki nie dla dzieci) ale one tylko potwierdzają regułę. Chyba już zawsze światem będą rządzić stereotypy, wszak nie do dziś wiadomo, że najlepiej narzeka się na coś o czym nie ma się pojęcia. Z drugiej strony nie widzę konieczności afiszowania się wszem i wobec z kucami, bo faktycznie co niektórym może się to wydać nachalne i budzić niechęć. Mnie jak podoba się jakiś film albo gra to nie staram się o tym mówić bez przerwy i "nawracać" innych. We wszystkim trzeba umieć zachować umiar. Kończąc tę wypowiedź pragnę pozdrowić wszystkich tych, którzy mają racjonalny stosunek do rozrywki i nie dają się zwariować.
  4. Hoffman

    Muzyka z gier

    Metal Gear Solid 2: Sons of Libeity (Main Theme) Ace Combat 5: The Unsung War (Ghosts of Razgriz) Gradius Gaiden (Black Hole ~on event horizon~) Final Fantasy XIV (A Realm Reborn) Castlevania Harmony of Despair (Lost Painting) Taka mała mieszanka. Miłego słuchania.
  5. Hoffman

    Tekken

    Moją pierwszą grą z serii był Tekken 2 i do dziś najlepiej bawię się właśnie przy tej części. Mroczny klimat, bardzo fajna muzyka (po prostu czuć klimat staroszkolnych bijatyk i lat 90, zresztą posłuchajcie sami), wysoka grywalność, gra wciągnęła mnie na wiele godzin, trudno mi było się od niej oderwać. O ile pierwsza część serii nie wyróżniała się niczym szczególnym i na tle innych bijatyk wydawała się "typowa", o tyle druga odsłona miała w sobie to coś, tą magię, która przyciągnęła mnie do serii. Potem nastały czasy Tekkena 3, czyli nowe pokolenie fighterów, zmiany w mechanice gry, jeszcze mroczniejszy, ostrzejszy klimat. Gra świetna, jednakże ze względu na sentymenty wyżej od niej stawiam sobie wspomnianą część drugą. Nastała kolejna generacja konsol i kolejna generacja Tekkena. Tekken 4 zrobił na mnie wrażenie pod względem fabularnym, gdyż znów zaserwowano nam całkiem mroczną historię (świetne prologi i scenki!) a także kilka zmian w mechanice gry, które niestety nie wyszły grze na dobre. Pod względem grywalności czuję wielki niedosyt, gra nie wciągnęła mnie na zbyt długo, to był pierwszy raz gdy zwróciłem większą uwagę na fabułę (a mówimy o bijatyce!) niż na samą rozgrywkę. W międzyczasie spróbowałem Tekkena Tag Tournament i Tekkena 5, które bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły. Odnośnie piątej części, bardzo spodobał mi się tryb "Devil Within" oraz nowa grafika i w pewnym stopniu powrót do korzeni serii. Jedno tylko mi w tej części nie pasuje - po wielokrotnym ukończeniu gry NIE MOŻNA grać Jinpachim. Do tej pory można było odblokować postać bossa i normalnie nią grać, w Tekkenie 5 tego zabrakło. Jinpachi stał się możliwy do odblokowania dopiero w wersji na PS3 - w Tekkenie 5: Dark Resurrection. Szkoda. I znów, kolejna generacja i kolejne kontrowersje. W Tekkena 6 grałem tylko w wersji na PSP, miałem krótki kontakt z automatem arcade a także wersją na PS3. Cóż, nie ma porównania, jeśli Tekken 6 to TYLKO na PS3, choć wersja na PSP sama w sobie jest dobra, ale w porównaniu z wydanym na tę platformę wcześniej Dark Resurrection wypada blado. Stosunkowo niedawno ukazał się Tekken Tag Tournament 2 w którego nie grałem, ale odsłuchałem już cały soundtrack. Świetna sprawa. W tej części Jinpachi jest grywalną postacią... na złość mi to zrobili. A teraz czas na ulubione postacie w serii: - Kazuya Mishima (mam nadzieję, że w siódmej części okaże się, że jednak wygrał szósty turniej) - Heihachi Mishima (bardzo dobry złoczyńca) - Jinpachi Mishima - Paul Phoenix - Jun Kazama - Jin Kazama (aczkolwiek nie podoba mi się, że zrobili z niego boga - wygrał turniej trzeci (pokonał Heihachi' ego i Ogra), wygrał czwarty (znów pokonał Heihachi' ego a potem też i Kazuyę), wygrał PIĄTY (i zdobył dla siebie całe Mishima Zaibatsu po to aby wypowiedzieć całemu światu wojnę) i wszystko wskazuje na to, że i szósty poszedł po jego myśli, jak dla mnie gruba przesada) - Marshall Law - Zafina - Lars Alexandersson Ogólnie cała seria stoi na wysokim poziomie i jest godna polecenia, nie podoba mi się tylko jedna kwestia - że jej kult opiera się na założeniu, że "trójka jest najlepsza". Poniżej autentyczny dialog z kolegą. Ja: "Taa, czasami grywam sobie w Tekkena 5, świetna gra." Kumpel: "A weź, trójka była mega! Ile się w to grało..." Ja: "Spoko, ale seria nie kończy się tylko na trójce." Kumpel: "A weź daj spokój." Ja: "A grałeś w ogóle w pozostałe części?" Kumpel: "...nie." Z innej beczki - jakie jest Wasze zdanie na temat ekranizacji Tekkena? Nie mam na myśli badziewnego filmu aktorskiego, ale filmy CG i anime.
  6. Najnowszy pomysł z wyprawą po Equestrii jest moim zdaniem bardzo dobry i ciekawy, aż zdecydowałem się wziąć w tym udział. Nie jestem na forum zbyt długo ale zauważyłem, że to niejedyny świeży pomysł (wszak mamy chociażby Magiczne Pojedynki, nowy poddział, który w mojej opinii tętni życiem). Ktoś mógłby powiedzieć, że aktywność w dziale nie jest zbyt duża. Moim zdaniem to nieprawda. Dział żyje i ma się dobrze, posty może nie przybywają w hurtowych ilościach ale uważam, że liczy się przede wszystkim jakość, a nie ilość. A na moje oko z jakością działu jest bardzo dobrze i w zasadzie nie ma na co narzekać. Oby ostatni pomysł zdobył sporą popularność i okazał się sukcesem. No i oczywiście, oby nie był ostatnim. Dobra robota.
  7. Imię: Gleipnir Opis wyglądu/ zdjęcie: Dwudziestoczteroletni Gleipnir jest średniego wzrostu jednorożcem, posiada ciemno-niebieską sierść, zielone oczy oraz jasno-brunatną, krótką grzywę. Jego znakiem charakterystycznym są spiczaste uszy oraz piegi. Ulubionym kolorem Gleipnira jest bordowy toteż zawsze nosi swoją ulubioną pelerynę, właśnie w tym kolorze. Gleipnir niespecjalnie przywiązuje uwagę do swojego wyglądu, aczkolwiek nigdy nie pozwoli sobie na to aby ktoś zobaczył go nieoporządzonego. Doświadczenie/Początkowa Magiczna moc: Obecnie, po kilku próbach zdobycia "normalnego" świadectwa, a także po latach wędrówek i uczenia się na własne kopyto Glepnir potrafi się posługiwać magią całkiem nie najgorzej, choć wielu czarów nie zna, a kontrolowanie własnej mocy czasami przychodzi mu z trudem. Nigdy jednak się nie poddaje i zawsze stara się mieć jakieś asy w rękawie. Jego specjalnością są czary spowalniające, osłabiające i dezorientujące. Gleipnir używa ich tylko w ostateczności i tylko w obronie własnej. Krótka historia: W rodzinie w której dominują kuce ziemskie - kupcy, a także w mniejszym stopniu pegazy - podróżnicy, jednorożce są ewenementem. Nie oznacza to jednak, że Gleipnir miał z tego powodu problemy rodzinne, choć jemu jako początkującemu magowi ciężko było odnaleźć się pośród innych. Od źrebięcia Gleipnir wykazywał umiejętności magiczne, ale nie mógł znaleźć nauczyciela, ani kogokolwiek, kto pomógłby mu opanować swoją moc. Podczas gdy jego starsza siostra z powodzeniem pomagała w rodzinnym interesie a starszy kuzyn chwytał się różnych zajęć aby związać koniec z końcem Gleipnir był smutny gdyż nie mógł dla siebie znaleźć ani zajęcia, ani w ogóle jakiegokolwiek celu w życiu. Pomimo bardzo młodego wieku Gleipnir zachowywał się bardzo dojrzale i chciał zaplanować swoją przyszłość, ale brak perspektyw bardzo go przygnębiał. Z czasem kuzyn wybrał się na północ w poszukiwaniu lepszego życia a siostra, choć wciąż bardzo młoda została wdrożona do pracy. Gleipnir zaczynał czuć się jak piąte koło u wozu ponieważ zupełnie nie radził sobie z kupiectwem, a na rzemieślnika też się nie nadawał. Wszystko zmieniło się, gdy w dniu swoich dwunastu urodzin Gleipnir podjął pewną decyzję. Wzorem kuzyna postanowił wyruszyć na północ aby odnaleźć cel w życiu i nauczyć się jak korzystać ze swojej mocy. W ten sposób Gleipnir trafił do Equestrii. Jego krewni, podróżnicy zadbali o to aby dotarł tam bezpiecznie. Gleipnir kilka razy próbował podjąć naukę magii, jednak za każdym razem coś szło nie tak. Albo nie pasowała mu narzucona dyscyplina, albo nie szło mu z egzaminami, albo miał wątpliwości co do przydatności w życiu zagadnień, których starali się go nauczyć jego mentorzy. Minęło kilka lat a Gleipnir wciąż nie miał żadnego dyplomu ani świadectwa. Ponieważ nie chciał do siebie dopuścić myśli, że i w tej dziedzinie miałby się nie sprawdzić postanowił zostać samoukiem a formalne nauki magii uzyskać później. Z czasem spodobał mu się ten sposób na życie. Zwiedził kilka nowych miejsc, poznał wielu nowych znajomych, którzy pokazali mu kilka ciekawych sztuczek, nabrał pewności siebie. Minęło sporo czasu i Gleipnir zupełnie zapomniał o swoich planach zdobycia formalnych nauk magii, ale przypomniał sobie o nich gdy po dłuższym czasie ponownie spotkał swoją znajomą, Trixie. Choć niespecjalnie za nią przepadał podziwiał ją za jej umiejętności pomimo żalu, że nigdy nie chciała się z nim podzielić swoją wiedzą. Gdy usłyszał, że została pokonana i ośmieszona przez innego jednorożca z Ponyville Gleipnir od razu postanowił się tam wybrać w nadziei, że owy jednorożec nauczy go czegoś nowego. Przybywając na miejsce Gleipnir dowiedział się, że osoba której szuka nazywa się Twillight Sparkle i jest ona najlepszą uczennicą samej Celestii. Ta informacja sprawiła, że Gleipnir poczuł się wobec Twillight bardzo mały i nie miał odwagi się do niej odezwać, jednak nie opuścił Ponyville. Czy Gleipnir kiedykolwiek będzie miał okazję nawiązać znajomość z Twillight Sparkle i nauczyć się od niej czegoś nowego? Przedmioty: - Dziennik zawierający wszystkie osobiste zapiski Gleipnira, prowadzony od dwunastego roku życia - Apteczka podróżna, ponieważ przezorny zawsze ubezpieczony - Zegarek, który dostał od swojej siostry na swoje dwunaste urodziny - Scyzoryk, zawsze warto mieć go przy sobie - Rodzinne zdjęcie na którym znajduje się Gleipnir wraz z siostrą i rodzicami - Skromny prowiant, czyli kanapki i butelka wody
  8. Jak dla mnie oba rysunki są nieproporcjonalne, ale wszystko wskazuje na to, że było to zamierzone działanie. Plus za znacznie większe skrzydła, Rainbow wygląda lepiej jako pegaz (moim zdaniem). No i fajnie zrobione, "szkicowane" kontury. Ciekaw jestem kolejnych prac, zapowiada się nieźle, aczkolwiek na przyszłość zmniejszyłbym te duże uszy, ale tylko troszkę (patrząc na rysunek numer dwa).
  9. Bardzo ładne prace, najbardziej podobają mi się te narysowane tabletem. Gilda wyszła nieźle, choć mam wrażenie, że ma nieco za dużą głowę. Luna - elegancko, bardziej podoba mnie się wersja bez skarpet. Rainbow Dash także świetnie, na Twoim rysunku nie wydaje się być taką chłopczycą jak to przedstawiono ją w serialu animowanym. Kolejne trzy rysunki, przedstawiające (zgaduję) Twoje własne postacie także miłe dla oka, spośród tej trójki najbardziej przypada mi do gustu ten pierwszy. Te postacie pochodzą z jakiegoś fica? Mają swoje imiona? Reszta trzyma dobry poziom (bardzo ładne prace wektorowe), może poza tym na którym Twillight i Rainbow zostały zamienione w ogiery. Sam rysunek nie jest brzydki, wręcz przeciwnie, ale mnie chodzi o tematykę. Po prostu nie trawię takich akcji - jak się urodziły klaczami to tak powinno zostać. Generalnie rzecz biorąc pracę są bardzo ładne i robią wrażenie, mam nadzieję, że niedługo narysujesz coś nowego, najlepiej w stylu podobnym do Luny i Rainbow Dash gdyż uważam, że te rysunki wyszły ci najlepiej.
  10. Syty temat. Dużo stron, dużo rysunków, jest na co popatrzeć. Przede wszystkim widać rozwój umiejętności twórcy. Wystarczy porównać pierwsze prace z tymi ostatnimi i wtedy najlepiej widać jak wiele nauczył się twórca przez cały ten czas. Jest co raz lepiej. Nowe rysunki pojawiają się znacznie rzadziej, ale widać dlaczego - znacznie odróżniają się jakościowo od pozostałych, oczywiście na plus. Fajnie, że na rysunkach postacie zaczynają pojawiać się w całości. Nie oznacza to, że portrety były złe, ale jednak wolę te ostatnie rysunki, gdzie widzimy danego kuca w całej okazałości. Nowy styl jaki obrał twórca znacznie bardziej przypada mi do gustu ja na jego miejscu kontynuowałbym rysowanie właśnie w tej konwekcji (grubsze kontury, nieco inna kolorystyka i sposób cieniowania, bardziej dopracowane proporcje). Może też jakieś eksperymenty z tłem albo kilka postaci na jednym rysunku? Moim zdaniem warto spróbować. Zauważyłem , że swego czasu miałeś własnego OC i to nie jednego. Potrafiłbyś może narysować powiedzmy... magiczny pojedynek tychże postaci (wszak mają rogi), albo ich podniebny wyścig (w końcu obaj mają też skrzydła)? Uważam, że te nieco już zapomniane postacie mogą wiele zyskać dzięki Twoim nowym umiejętnościom, nowy styl rysowania nada im całkowicie nową jakość. Nie to, że rozgrzebuję jakieś niuanse z przeszłości. Po prostu uważam, że twórca powinien dbać o swoje dzieła i doceniać je (tak samo jak i swoją pracę ogólnie), a kiedy po upływie czasu wydadzą mu się "nie takie jakie miały być w pierwotnym zamierzeniu" to powinien coś z tym zrobić. Teraz moim zdaniem jest doskonała okazja. Czekam na kolejne prace. Nie ulega wątpliwości, że mogą być tylko lepsze.
  11. Hoffman

    [Pytania] Zapytaj Spike'a

    Ja mam kilka pytań. 1) Dlaczego nie masz skrzydeł? Należysz do jakiegoś specyficznego gatunku, czy może skrzydła wyrosną ci gdy będziesz już starszy? 2) Zastanawiałeś się kiedyś skąd pochodzisz? Kim mogą być Twoi rodzice? 3) W jaki sposób przesyłasz listy swoim oddechem? To jakaś specjalna moc którą posiadałeś od wyklucia czy może odkryłeś ją później? 4) Gdybyś miał jedno życzenie, które miałoby się natychmiastowo spełnić jak ono by brzmiało? Ale uważaj - nie można życzyć sobie nieskończonej ilości życzeń.
  12. Weź głęboki wdech... a teraz wydech. Zamknij oczy. Jeśli chcesz możesz także wygodnie się położyć i spróbować się odprężyć, uciec od problemów, chociaż na chwilę. Już? No to jedziemy dalej. Masz teraz chwilę spokoju. W sam raz aby nieco się zastanowić... nad samą sobą. Tylko pamiętaj, myśl racjonalnie! Na początek uświadom sobie, że nikt nie jest doskonały i nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli. Świat byłby nudny gdyby wszystkim wszystko się udawało od razu, prawda? Byłoby nudno gdyby nie trzeba było wkładać wysiłku w to, co się robi prawda? Najważniejsze jednak jest to, że... popełnianie błędów nie jest niczym złym. Serio. Popełniając błędy też uczysz się czegoś nowego. Poza tym, jeśli popełnisz jakiś błąd, ale będziesz w stanie go naprawić gwarantuję Ci, że po tym wszystkim poczujesz się wzmocniona, silniejsza. Jasne, że lepiej nie popełniać błędów w ogóle, ale niestety, to jest niewykonywalne. Ciągle zdenerwowana? Pamiętaj, że NIC jeszcze nie przepadło. WSZYSTKO zależy od Ciebie i WSZYSTKO można naprawić. Pamiętaj, że nie po to przez tyle studiowałaś magię, aby teraz z byle powodu to wszystko rzucić. Pokaż, że nie boisz się problemów i potrafisz je pokonywać. To trudna sztuka, ale da się ją opanować. Ach, nie chodzi o sprawy związane z Twoją pracą? To coś osobistego? Bez nerwów, na to też jest rada. Weź następny głęboki oddech. Wycisz się. Postaraj się trzeźwo ocenić sytuację (wiem, że to będzie trudne w Twoim stanie, ale jeśli spróbujesz raz, drugi, trzeci, a przekonasz się, że to da się zrobić) i znaleźć jakieś wyjście. Nie pozwól by zapanowały nad Tobą nerwy. Przecież jesteś dość silna aby się im przeciwstawić, prawda? Wciąż zdenerwowana? Cóż. Połóż się wygodnie i zdrzemnij się. Zregeneruj siły. Gdy się obudzisz wszystkie problemy wydadzą się mniej istotne i łatwiejsze do zwalczenia. Trzymam za Ciebie kciuki!
  13. Hoffman

    Sztab organizacyjny

    Coś wielkiego... z racji takiego obrotu spraw Pan Avatar zapewne jest bardzo zajęty, ale i tak podzielę się swoim pomysłem. Otóż w czasie swojej edukacji Twillight na pewno nie raz była sprawdzana przez swoich nauczycieli z samą Celestią na czele. Jak widać dotychczasowe sprawdziany i egzaminy zaliczała bez problemu (no... prawie). A może czas aby zaczęli ją testować jej najwierniejsi fani? Pomysł jest następujący - tym razem to my będziemy odpowiadać za kartkówki, sprawdzany, testy i egzaminy. Wymyślimy pytania, a może i złożone próby, które sprawdzą konkretne umiejętności Twillight, nie tylko magiczne. Mam tu na myśli także gry logiczne i zagadki które sprawdzą kondycję szarych komórek naszej bohaterki a także jej spostrzegawczość. Pewnie nie będzie to dla niej zbyt duża zagwozdka, aczkolwiek nie zaszkodzi sprawdzić, prawda?
  14. Pomimo niewielkiej ilości obejrzanych odcinków to Twillight jakoś najbardziej zapadła mi w pamięć (może dlatego, że to de facto główna postać?). Ogólnie rzecz biorąc, patrząc na jej zachowanie odnoszę wrażenie, że jest to bardzo "ludzka" postać (no... ogólnie każda postać jest na swój sposób "ludzka", pewnie dlatego że każda z sześciu bohaterek (i nie tylko) ma za zadanie reprezentować określone, typowe dla ludzi charaktery i schematy zachowań, aby można było łatwiej identyfikować się z daną postacią). Nie sądzę aby początkowe problemy z nawiązaniem nowych znajomości były przejawem jakiejś choroby. Może na początku myślała, że nowe przyjaźnie będą kolidowały z jej pracą przez co efektowność zdobywania wiedzy magicznej znacznie spadnie. Poza tym, po tak długim czasie działania na własne kopyto może po prostu przyzwyczaiła się do pewnych schematów i nie życzyła sobie zmian? Wiecie, było dobrze tak jak było/ nie naprawia się czegoś co nie jest zepsute itp. Mogła przecież brać pod uwagę, że ciężko byłoby pogodzić ze sobą naukę i nowe znajomości. Koniec końców, kiedy już poznała nowych przyjaciół przekonała się, że to nic strasznego i że jednak można pogodzić ze sobą jedno z drugim, nie wspominając już o tym że zdobycie przyjaciół stanowiło kolejny krok w pogłębianiu jej wiedzy. Odnalazła się w społeczeństwie i wyszło jej to na dobre pomimo wcześniejszych wątpliwości. Wszystko przychodzi z czasem. Podobnie bywa z ludźmi. Jedni wolą systematyczną, rzetelną i nieprzerywalną pracę nad sobą, drudzy zabawę i co raz to nowe znajomości. Wielu też stara się ze sobą pogodzić pracę, znajomości, rozrywkę, czas dla siebie, czy inne rzeczy. Czasem się to udaje, a czasem nie i okazuje się, że trzeba z czegoś zrezygnować. Odnośnie nerwów... dla mnie nie ma tu nic dziwnego. Wszak mocno zdenerwowany człowiek też ma trudności z panowaniem nad sobą i działa nieco inaczej niż zazwyczaj. Pod wpływem impulsu. Podobnie jest gdy ktoś się przepracuje, albo przemęczy. Albo gdy popadnie w rutynę i nagle jest zmuszony do zmian (nawet krótkotrwałych). Czasem tego nie widać na pierwszy rzut oka, ale to też potrafi wpłynąć na psychikę, nawet na chwilę.
×
×
  • Utwórz nowe...