Skocz do zawartości

Po prostu Tomek

Brony
  • Zawartość

    1875
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    16

Posty napisane przez Po prostu Tomek

  1. Jestem murarzem tekstu.

     

    Nieźleście się podsumowali, towarzyszu. Pochwalam proletariackie podejście.

     

    A tak poza tym to witaj na forum. Miło nie musieć brnąć poprzez niepoukładane informacje okraszone emotikonami jak spód blatu stołu gumami do żucia. Uporządkowane wiadomości o twojej skromnej osobie w całkiem przystępnej formie nie skłaniają mnie do żadnych większych refleksji. Pytania mam tylko dwa. Jeśli były (bo nie chce mi się czytać, taki leń mnie dziś dopadł) zignoruj. Dodatkowo plus za filmy.

    Pierwsze, czy interesują cię może gry fabularne?

    Czy zamierzasz coś napisać, nagrać lub też narysować?

  2. Uruchamiam swoje procesy myślowe. Ogłuszony dźwiękiem poruszania się miliardów trybików zataczasz się od krawędzi do krawędzi. Ale to jeszcze nic. Dzięki tym procesom myślowym wpadłem na pomysł, żeby schwycić tę straszliwie głośną maszynę działającą na twój słuch (a myślałeś, że ja tak głośno myślę, czy co?), i wyrzucić ją precz, bo mnie irytowała. Opadłeś na ziemię z westchnieniem ulgi, a potem z wdzięczności zaprosiłeś mnie na coś mocniejszego. Spełniliśmy swoją powinność. Kilkukrotnie. Gdy cała zabawa zakończyła się, wróciliśmy we dwóch na sporny kawałek skały. Zgodnie postanowiliśmy, że góra zostanie przekazana mnie, jako że wciąż gdzieś tu się wala flaga ZSRS, mój parasol oraz leżaczek. Ty za to zyskałeś prawo wpadania tutaj co jakiś czas oraz prawo do darmowego piwa.

    Ja znalazłem wzmiankowane przedmioty, uwaliłem się na leżaku, parasol schowałem pod nim, a flagą się przykryłem.

    Chwilowo góra jest moja.

  3. Arashel nie raczył ułatwić Tomkowi w żaden sposób chociażby zyskania czasowej przewagi. W sumie ciemnordzawy ogier był straszliwie naiwny sądząc, iż w tym pojedynku liczenie na dobrą wolę oponenta ma jakikolwiek sens. Co gorsza ten ostatni zdecydował się wykorzystać kontratak jako bazę do przeprowadzenia swojego własnego. I tak oto rozgrzany do czerwoności metal, wydatnie podwyższający temperaturę zarówno starcia, jaki i powietrza w pomieszczeniu, mknął, wirując jak karuzela a przy tym rozdzierając cząstki życiodajnej mieszanki gazów. Prosto w Towarzysza Obywatela. Ten nabrał powietrza.

    - Srebrny Synu Ziemi... - wiedział, że nie będzie w stanie odpowiednio szybko wypowiedzieć formuły. Nie miał też możliwości zejścia z toru lotu pocisku. Musiał zaryzykować. Rozpłaszczył się zatem na ziemi, starając się jak najmniej wystawać. Zamierzenie częściowo się udało, rozżarzony metal strącił mu tylko czapkę z głowy. Powietrze wypełnił swąd palonego futra.

    Kucyk powstał i otrzepał się. Szkoda mu było czapki, ale  najważniejsze, że głowa pozostała na tym samym miejscu. Sięgnął do juk i wyciągnął na światło dzienne trzy niewielkie jabłka.

    - Dzieci Matki Jabłoni, pokarmie nas ubogich, pomóżcie i teraz. Sałan deber bet wachdała! Deber gehnadar or! - powiedział czule, niby do niemowląt. Następnie rzucił po klei owocami w przeciwnika. Te w locie rozdzieliły się delikatnie na liczne drobinki. W domyśle miały wyrosnąć z nich twarde jak hartowana stal ciernie, które powinny wyeliminować Ostatniego z Braci z gry.

  4. Nick: Już chyba kiedyś starałem się go w jakiś sposób podsumować. Nie spotkałem go gdzieś indziej. Mi osobiście się podoba, jako że lubię owoce.

    Avatar: Naprawdę bardzo ładny, choć smutny. Ciemność pochłaniająca klacz pegaza, niestety nie wiem, kogo. Dobry wybór.

    Sygnatura: Ciekawe cytaty. Mimo, że żaden nie pochodzi od postaci istniejącej. Stampy z anime, bo w końcu jest się fanem. I linki.
    Użytkowniczka: Odrobinę zakręcona, choć chyba najgorsze już minęło. Nie poznałem jeszcze, więc oceniam tylko z wrażenia wstrzymując się przed pełnym osądem.

×
×
  • Utwórz nowe...