Skocz do zawartości

Po prostu Tomek

Brony
  • Zawartość

    1875
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    16

Posty napisane przez Po prostu Tomek

  1. Wydarzenia wokoło zajętego zupełnie czym innym Grima poczęły nabierać tempa zaiste zawrotnego. Może nawet aż nazbyt. Najpierw demon uwięziony w źrebaku. Tutaj oger nie wtrącał się w sprawy magów, bo jakoś podświadomie wiedział, że może co najwyżej sknocić. Jedyne, co mu zostało w tej sytuacji, to modlitwa. Dlatego w duchu oddawał bezbronnego kucyka pod opiekę swojego bóstwa. W jukach miał co prawda leki, ale czy zwykłe madykamenty moga poradzićcokolwiek przeciwko mrocznej, chaotycznej magii? Grim Cognizance nie był pewien odpowiedzi na to pytanie. Wewnątrz niego powoli rozpalał się gniew, wszechogarniający i niszczycielski gniew. Przez zabawy zamaskowanego jednorożca cierpią niewinni. Lecz na całe szczęście jest jeszcze Rebon, ten alchemik. Zmieniło się bardzo mniemanie kucyka o pomarańczowym ogierze, przeszło od silnej niechęci, przez śladowy szacunek, aż do pełnego respektu w tej chwili, kiedy ten rzucił się na ratunek obcemu dziecku. Nie należy zapominać o Atlantisie, który, mimo iż trochę wbity w pychę przez czarowanie, także chce pomóc.

     

    Rozmyślania ciemnordzawego kuca przerwało nagłe zniknięcie Alchemika. W osłupieniu zatem wciąż siedział na Maskedzie, wpatrując się w miejsce, gdie przed chwilą odbywały się jakieś tajemnicze wydarzenia. Rebon nie dał na siebie zbyt długo czekać. Powrócił po jakimś czasie do świata żywych. Cały i zdrowy. Jednakże coś się w nim zmieniło. Grim nie był tym faktem zbyt zaszokowany, widział wiele dziwnych rzeczy odkąd znalazł się w tej kompanii. Postanowił zatem podejść, by przekonać się, czy to jest na pewno Rebon, a przy okazji zrobić coś jeszcze.

     

    Nie przejmując się możliwością potencjalnego zakażenia podszedł szparkim krokiem do istoty, która teraz robiła za dawnego jednorożca. Wyciągnął kopyto.

    - Byłeś gotów poświęcić życie, a poświęciłeś poprzednią formę, dla spotkanego mimochodem źrebaka. - powiedział powoli, głosem pełnym powagi. - Udowodniłeś, że sztuki tajemne nie muszą przynosić tylko cierpienia. Pokazałeś, że nie zatraciłeś duszy. Żyj zatem w zdrowiu oraz szczęściu przez wiele lat, czerpiąc przyjemność z tego, co sam wybierzesz.

     

    Wypowiedziwaszy, co było trzeba, ogier z szacunkiem skinął Rebonowi głową, po czym podszedł do gospodarza, by przeprosić za zaistniałą sytuację oraz oddać te zapasy, które obiecał. Następnie wrócił do Maskeda, który wykazywał oznaki wracającej świadomości. Miał ochotę kopnąć go z całej siły, ale wstrzymał się tytanicznym wysiłkiem woli. Przywołał do siebie Wiktora.

    - Słuchaj, popilnuj go trochę, a ja spróbuję zebrać wszystkich tu obecnych. Będziemy dyskutować, a możliwe, że osądzać.

    Jak rzekł, takoż i uczynił. Na farmie rozległ się donośny głos, wzywający wszystkich w wyznaczone miejsce.

  2. Na dowód mojej braku chęci wywoływania shitstormu nie odpowiem na tę prowokację niczym więcej niż dobrą radą. Niech żyje obiektywizm.

     

    Powinieneś ignorować ludzi, którzy celowo cię irytują. Zależy im tylko na tym, by wyprowadzić cię z równowagi. Staraj się panować nad sobą, zbijaj rozsądkiem argumenty adwersarzy. Kulturą osobistą zyskasz wiecej niż toczeniem piany z ust. Skup się na tym, co jest dla ciebie ważne i czerp z tego przyjemność. Wypnij się na tych, którzy specjalnie ci dokuczają. Słuchaj tylko tego, co mówią ludzie rozważni i czerp z tego naukę. Ponownie powtarzam, nie daj się ponieść, bo widzisz jak to się kończy.

     

    To jest jedna mała skaza na fandomie w mojej opinii. Podział. Bo "ktoś coś powiedział, to już nie jest bronym". Kto niby ma moc oceniać innych? Ale może to ja jestem tak na to wyczulony, nie wiem.

  3. Na razie dałem spokój Sołżenicynowi. Swoją uwagę skupiłem na dziele, które znacznie bardzej oddziałuje na moją psychikę. Jak dotąd książką, która zmusiła mnie do licnych refleksji zostaje "Rok 1984" George'a Orwella. Właśnie, razem z Winstonem zmierzamy do pokoju 101, by zobaczyć, cóż tam na nas czeka.

  4. (Ja bardzo was przepraszam, ale jutro może mnie nie być.)

     

    Grim postanowił dokończyć dzieła. Nie wolno było pod żadnym pozorem ryzykować jakiegoś ponownego wybryku. Dlatego uderzył ponownie, tak by ogłuszyć. Nie zabić. Czas na to nie nadszedł. Ponownie zatem zanachnął się i spuścił głownię na zuchwalca, co poważył się na krzywdzenie innych mroczną sztuką. Kucyk niezbyt wyznawał się na tym co działo się w tej chwili wokół niego, widział tylko spękania, łańcuchy oraz mgłę. Dlatego postanowił jednak ogłuszyć towarzysza, a nie zabić, jak zamierzał wcześniej. Wypyta się go na spokojnie i daleko stąd. Normalne przesłuchanie. Skoro klacze postanowiły zając się swoimi sprawami, do ogierów należało naprawienie burdelu. Na wszelki wypadek Grim uneruchomił Maskeda swoim  ciężarem.

    - Teraz proszę o chwilkę spokoju. Nowa ma racje, pozwalamy na to, by nasza drużyna wypróchniała od środka przez takie osobniki jak ten tu. Ale każdemu należy oddać sprawiedliwość. Atlantisie, proszę ażebyś doprowadził Yellowa do porządku. Ty, Rebonie, wybadaj Wiktora. Gospodarzu, proszę o solidny sznur, trzeba związać gagatka. Nick niech zajmie się zdobycznym ekwipunkiem. - rzekł kucyk głośnym, rozkazującym głosem. Ochrypły i nie znoszący sprzeciwu, a jednocześnie w jakiś sposób przekonywujący ton wyuczony przy opiece nad zwierzętami oraz przy handlu mógł być teraz wielce pomocny. - Nie mamy czasu, musimy omówić kilka kwestii, a potem zniknąć.

     

    Nie uwalniając jeńca, ciemnordzawy ogier pokręcił głową w namyśle. Trzeba było zrobić jeszcze wiele rzeczy. Trudnych rzeczy. Do tego potrzebna będzie pomoc wielu, wielu kucyków. Poczekał, aż farmer skończy szukać powroza, po czym ponownie zabrał głos. Mówił trochę chaotycznie, zajęty pilnowaniem zamaskowanego kuca oraz własnymi myślami, ale w głosie jego dźwięczała pewna siła. Wyrzucał z siebie zdania szybko, nie wiedział co powie na to reszta tej niecodziennej kompanii, lecz niezbyt go to interesowało.

    - Będziesz musiał ukryć rodzinę. W moich jukach jest mnóstwo zapasów. Weź ich na dziesięć dni. Zabierz trochę pistoletów i część ładunków. Zostaw jedną pukawkę i 60 nabojów mi, jeśli możesz. Resztę rozdasz ochotnikom. Zorganizuj taki oddział, bijcie Podmieńce. Więcej broni zdobędziecie w walce. Szkol kuce, porwij je do boju. Jesteś ziemskim kucykiem, dasz radę.

  5. Grim Cognizance otrzepał się po czym poprawił jakże ubrudzone ubranie. Będzie wymagało pewnego rodzaju obróbki, mianowicie prania, ale nie w tej chwili. Bo oto udało się, przynajmniej na razie, wygnać precz demona. Na jak długo, nie wiadomo. Niestety, spokój zwyczajnie nie mógł zostać zachowany wystarczająco długo. Pozwolił, aby Rebon i ta nowa klacz powędrowali sobie w krzaki. Pewnie w poszukiwaniu czarnoksiężnika, ale z młodzieżą to wszystko może się zdarzyć. A niech sobie korzystają. Jednak, jak zwykle zresztą, coś musiało się zepsuć. Ten zamaskowany idiota ponownie okazał swój brak pokory, wytaczając się z tych swoich krzaczorów. Minął jakimś cudem parkę bachorków, po czym w pląsach, rozpłomieniony ohydą czarnej magii dokonywał jakichś mrocznych rytuałów przy tym nieszczęśniku Wiktorze. Ogier postanowił nie czekać na rozwój wypadków. Wykorzystując fakt, iż zamaskowany jednoróg przepływał w tańcu obok, uniósł miecz. Zebrał wszystkie dostępne siły, uśmiechnął się złowieszczo, a następnie grzmotnął wzmiankowanego płazem w tył głowy.

  6. Grim nie przepadał za przemocą, ale logika podpowiadała, że to może być podstęp. Już raz demon wycofał się na chwilę, aby potem zaatakować ze zdwojoną siłą. Jak to mówią, nigdy nic nie wiadomo. Dlatego zmienił pozycję, by nie sprawiać niepotrzebnego bólu towarzyszowi, ale go nie wypuścił. Cały czas trzymał miecz ostrzem na karku pegaza.

    - Wybacz. Ostrożność. - wymruczał ponuro w sposób ucinający dyskusję. - Rebonie, bądź łaskaw poszukać sprawcy tego całego zamieszania. Wiesz chyba, o kogo mi chodzi?

  7. Grim ponownie zadziałał bardzo szybko. Gdy demon odwrócił się, by zaatakować biednego jednorożca, rzucił się całym swoim ciężarem na niego i schwycił za skrzydła. Ziemski kuc to kupa mięśni, a i juki swoje ważyły, więc dziwna istota będzie potem nieco poturbowana. By się wyrwać musiałaby wpierw odwieść miecz, który wciąż pozostawał w użyciu, od swego karku.

    - Jeśli nie odejdziesz, nie będzie mi bardzo szkoda rozpłatać ci kark. Pomyśl, co zrobisz bez ciała? - wysyczał ogier jadowicie prosto do ucha napastnika.

  8. Zdrawstwuj. Baw się dobrze, rozwijaj swoje zdolności, nawiązuj znajomości i tak dalej. Pytania:

    Interesujesz się tradycyjnym RPG?

    Jakiej muzyki słuchasz?

    Długo zajmujesz się kucykami?

    Dużo czytasz? A jeśli tak, to co najczęściej?

×
×
  • Utwórz nowe...