Skocz do zawartości

Po prostu Tomek

Brony
  • Zawartość

    1875
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    16

Posty napisane przez Po prostu Tomek

  1. Gromki głos dochodzący nie wiadomo skąd, oznajmiający rozpoczęcie zmagań, przywołał na Arenę starego Kozaka odzianego po chłopsku i z leksza osiwiałego. Jak nietrudno się domyślić, mógł to być tylko jeden człowiek. Antoni Kupała przeciągnął się, aż strzeliło mu w kręgosłupie.

    - Ech, było mi siedzieć w chutorze... - stęknął smutno. Ale, ale. Nie czas teraz na rozczulanie się nad sobą. Oto bowiem nadszedł czas, by, być może po raz ostatni, wykazać się w walce. Odkłonił się kurtuazyjnie kamiennemu rycerzowi, po czym niespiesznie, z pełnym spokojem wyjął z pochwy swój oręż. Brodacz zdecydował się pozwolić przeciwnikowi na pierwszy atak. Stanął zatem lekko pochylony, z lewą ręką za plecami, a szaszką przed sobą, z czubkiem ostrza wycelowanym w oczy oponenta. Zastygł w takiej pozycji, nieznacznie uginając nogi.

  2. Zdrawstwuj. Kolejna zacna powitajka, nie sklecona na szybko z czego tylko popadło. Niech cię inni maglują, ja pytań nie zadaję. Wszystkoś ładnie napisał, czarno na białym.

    • +1 1
  3. Grim stał przy farmerze i Animal Heart, nie słuchając zbytnio reszty upadającej kompanii. Bardzo ucieszył się, choć dał to poznać po sobie tylko częściowo, że nikomu nic się nie stało. Przynajmniej na razie. Postanowił od teraz działać na własne kopyto. Zbyt długo zwlekał, zbyt wiele czasu poświęcał na kłótnie i szwendanie się bez celu. Musiał zatroszczyć się o rzeczy znacznie dla niego ważniejsze niż całe towarzystwo. Equestria to tylko kraj, okupowany, rządzony przez okrutne magiczne istoty. Potrzeba jej siły, zdolnej porwać naród do walki. Ogier dostrzegł jeszcze, że Masked jest wolny, lecz przestało go to obchodzić. Zdjął z siebie juki i dokonał przepakowania, oddając gospodarzowi zapasów na dziesięć dni, a samemu zabierając pistolet i sześćdziesiąt ładunków.

    - Jestem rad, że nic nie stało się twojej rodzinie. - rzekł. - Gdyby coś poszło źle, byłaby to moja wina. Ja sprowadziłem tu tych...

    Nie dokończył. Spojrzał w las, rozważając podjęte działania. Prawda, niby pomógł, ale jakim kosztem? Cała farma była w kiepskim stanie, źrebak żyje tylko dzięki poświęceniu Rebona, za co Grim będzie mu wdzięczny przez długi czas. Skierował wzrok na klacz pegaza, po czym smutno kiwnął głową. Nieomal ją stracił. Westchnął.

    - Nazywam się Grim Cognizance, gospodarzu. Jak brzmi twoje imię? - zapytał, po czym dodał. - Bo łatwiej będzie wołać w razie czego. Zapakuj co trzeba, idziemy skrzyknąć kuce i ukryć twoich krewnych.

    Bez słowa pożegnania czy wyjaśnienia ciemnordzawy kuc udał się tam, gdzie został poprowadzony, gotowy przynieść pożogę.

×
×
  • Utwórz nowe...