-
Zawartość
1875 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
16
Posty napisane przez Po prostu Tomek
-
-
Błagadariu, swiatyj Boże! Wreszcie ktoś na oczy przejrzał i mądrze prawi. Masz stary repka, bo słusznie ci się należy. Oczywiście też całkowicie się z tobą zgadzam. Babci, sióstr, ojca i tak dalej nie odpuszczę nawet kucykom z bajki.
-
Ban, bo też dobrej nocy życzę.
-
(To jest miasto. http://pl.wikipedia.org/wiki/Samarkanda masz jak nie wierzysz.)
Wenera.
-
Mane 6.
Ziemniak czy frytka?
-
Nie, choć to może wkrótce ulec zmianie.
Czy wiesz, jak otrzymać nitroglicerynę?
-
Moje oczy płoną. Tych rysunków po prostu nie mogę opisać. Może dlatego, że jest późno, ale talent to dziewczyno masz.
-
Po rozpaczliwym szturmie na pozycje Podmieńców flaga znów łopotała na wietrze, dając Sowietom morale i pewność zwycięstwa. Ze zdwojoną zajadłością zaatakowali. Zmuszono wojska Changei do odwrotu, pobite i zdziesiątkowane. Armia Czerwona jednak także poniosła ciężkie starty w ludziach i sprzęcie. Wysłano żądanie wsparcia do Gandzi i Mirogrodu.
Najbliższe changeańskie miasto padło po długiej i twardej walce na bagnety i kolby. Natychmiast rozpoczęło się polowanie na walczących z bronią w ręku. Komisarz Kupała pilnował jednak, by cywilom nic się nie stało.
Front powoli ruszył dalej.
(Miasto padło, ale jak coś pewnie sobie zaraz odbijesz z tym OP Dziurką...)
-
Samarkanda.
-
Nothing. I don't care.
Pszczółka Maja czy Reksio?
-
Kobalamina.
-
Próbuję dalej, starając się poszukać wpierw symboli, znaków, specjalnego układu czy czegokolwiek innego. Obejrzałem się też na klacz, odsuwając się lekko. Wzrokiem poszukałem jakiegoś cebrzyka.
-
Grim Cognizance tylko przysłuchiwał się tej rozmowie z boku. Nie chciał pogorszyć już i tak kiepskiego stanu nerwów Animal. Dlatego też poczekał, aż wszyscy skończą mówić. Chętnie obiłby dwójkę jednorożców, ale nie mógł już sobie na to pozwolić. Postanowił więc trzymać nerwy na wodzy jeszcze bardziej. Obudować się murem milczenia wobec reszty, odpowiadać tylko klaczy. Na pewno także nie zamierzał udzielać czarodziejom kolejnego kredytu zaufania. Zebrał się więc w sobie, odetchnął i przygotował na wszystko, co potrafił przewidzieć.
- Nie ja dowodzę, w końcu jestem tylko głupim ziemskim kucem. - powiedział zimno i jednocześnie ironicznie.
(Dzięki za wyrozumiałość. Jestem bardzo wdzięczny.)
-
- No pięknie. Albo ukryty guzik, albo szukamy taranu. - powiedziałem do klaczy. Z ułomkiem w gotowości rozpocząłem badania podłogi, ścian i framugi centymetr po centymetrze.
-
Grim Cognizance schował miecz. Było mu przykro, że wystraszył Animal. Przecież obiecał zawsze ją wspierać, nie zasmucać. Dlatego też zbliżył się do niej ostrożnie, mając nadzieję, że go nie odepchnie. No i argumenty potencjalnych przeciwników też były całkiem rozsądne. Nie czas teraz na walkę. Jeszcze nie.
Ogier był całkiem pamiętliwy, co mogło przerodzić się w pragnienie zemsty. Teraz jednak skupił się na uspokojeniu klaczki. Może zareagował zbyt gwałtownie, ale ciężar lat i porażek życiowych odcisnął na nim swoje piętno. Co tu dużo mówić, zazdrościł tym, którym wiodło się lepiej.
W tej chwili na głowie miał spory problem. Animal Heart. Smutna, prawdopodobnie przerażona tym co się dzieje. A on miał ją chronić.
- Wybacz mi. Złamałem dane słowo. Przepraszam. - powiedział ponurym, grobowym głosem. Następnie bez słowa udał się za resztą.
(Mogę prosić, byście nie lecieli zbytnio z dialogami? Cały dzień mnie nie będzie.)
-
Septuaginta.
-
Ban, bo nie.
-
Chyba w markach Republiki Weimarskiej.
Magia przyjaźni przestała działać.
-
Reakcja Grima była cokolwiek łatwa do przewidzenia. Niezdarnie acz szybko wyszarpnął miecz z pochwy.
- Po moim trupie jednorogu, Chrysalis twoja mać! - prawie krzyknął. Wybrał dom Atlantisa jako pierwszy tylko dlatego, że ten określił przedmioty się tam znajdujące jako "przydatne". Po chwili przyzwyczajania kopyta do broni twardo stanął na ziemi, gotów do walki, gdyby zaszła taka potrzeba. Już nie wytrzymywał nerwowo. Przestał dbać o to czy Podmieńce ich dopadną. Liczył się tylko Rebon i jego znienawidzony róg, protezy, kręgi i co tam jeszcze. Jego pycha i prowokacje.
Żeby dodać sobie animuszu i przypomnieć kilka ruchów, Grim zamachał mieczem.
-
Nie. Nie ma nawet internetu. To "cegła".
Chciałbyś odwiedzić antykwariat?
-
Nie.
Czytasz jakąś powieść?
-
(Atlantis też czyta w myślach?)
-
Nie.
Chciałbyś być equestriańskim wrogiem publicznym nr. 1?
-
Ban, bo w sumie prawda.
-
Dziadowskie stulecie.
W_objęciach_Chrysalis: Nadchodzi ratunek! (by Po prostu Tomek)
w Nightmare
Napisano
Podniosłem więc wiaderko, ale widząc, że klacz już się nie pali, odstawiłem z powrotem. Wziąłem jedną z całych włóczni i pomogłem jej forsować zabezpieczenia lochu.