-
Zawartość
1875 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
16
Posty napisane przez Po prostu Tomek
-
-
- Niech i tak będzie. W zamian uwolnicie Golden Dusta. - powiedziałem. No to teraz oprócz wejścia na terytorium Changei podpadnę za zdradę stanu. Czego się nie robi dla przyjaciela.
-
Póki jeszcze mantykora się nie zjawiła Grim postanowił powrócić do domu Zecory. Zdobył co chciał, a resztę najwyżej poinformuje o znalezisku.
-
Twoja sygnaturka jest dowodem na bardzo dobry wzrok niejakiej Derpy.
-
- Zaprowadzisz mnie do Chrysalis? To co mówisz jest ciężkie do przełknięcia, lecz prawdopodobne. - powiedziałem. Wpakowałem się w straszliwie zawiłą sytuację. Przecież to ja namawiałem do wojny.
- Nie myślisz, że to może być zemsta za wasze porwania? Nie złość się, po prostu odpowiedz. - zastanowiłem się chwilę - A może to wy się mścicie, hmmm?
-
Nie.
Masz butlę z gazem?
-
Tak.
Masz wadę wymowy?
-
Nie.
Broń jądrowa?
-
- Jeśli ci to nie przeszkadza, opowiedz. Nie przepadam za księżniczkami, są zbyt wyniosłe. Ale za to jestem bardzo zainteresowany tym co mówisz. - powiedziałem. Ta rozmowa robiła się coraz ciekawsza. Celestia i porywanie? Palenie miast? Bezlitosne kuce? "Muszę dowiedzieć się wszystkiego. Coś tu poważnie nie styka, jeszcze nie wiem po której stronie." pomyślałem. Skrupulatnie zapisuję wszystko, co już wiem. "Wyczuwam potężną aferę."
-
Poglądy są po to by się nimi dzielić. Tak samo jak ja nikogo nie obraziłem wcześniej, a została mi zwrócona uwaga. Skoro wszyscy wymachują poglądami gdzie tylko można, to czemu mam być gorszy?
Piszesz jakbyś uważał' date=' że do Ciebie sie odniosłem.[/quote']Sam wcześniej reagowałeś tak samo.
-
Tak.
Masz własnego chomika?
-
Nie, wiesz?
Lubisz taki wspaniały metal jak cez?
-
Nie. Nie piętnowanie. Nie powiedziałem, ze nie cierpię cloperów. Ja mówiłem o samych clopach czy gore. To nieco inna sprawa. A swojego poglądu na seksualność też nikomu nie narzucam. Po prostu ciężko usiedzieć, gdy ktoś czuje się głęboko urażony tym, ze ja myślę inaczej. To takie trochę naprawianie już zreperowanego.
-
To się nie mieści w mojej głowie. Łatwiej znieść gore np. w Falloucie czy Metro. Bo to mroczne uniwersa. Ale w MLP? Nie zagalopowali się ludzie zbytnio?
Seksu nie toleruję nigdzie.
-
- Bo został uprowadzony. Przez was. I nie, był tylko zwykłym kucykiem. Jak ja czy pani. Chciałaby pani, by ktoś porwał pani dziecko i przerobił na jakąś potworność? Proszę sobie to wyobrazić. Nie poruszyłaby pani nieba i ziemi, by je uratować? - powiedziałem tak samo bezbarwnie, jak wcześniej. Podjąłem decyzję. "Postaram się rozegrać to pokojowo, lecz jeżeli nie będzie dało się inaczej, zabiję." pomyślałem, chłodno kalkulując swoje szanse.
-
Spokojnie popatrzyłem na kryształ.
- Proszę, nie rób nic głupiego. Nie chcę nikomu robić krzywdy, chcę tylko odzyskać przyjaciela. - rzekłem bezbarwnym głosem.
Chciałem, żeby obyło się bez przemocy. Jeżeli klacz spróbuje skorzystać z kryształu, rozbiję go łańcuchem.
-
- Znaczy. Magia i jej używanie to zbrodnia, która powinna być karana. Skrzydła dają niesprawiedliwą przewagę posiadaczom. Ziemskie kucyki dają od siebie najwięcej, a w zamian otrzymują tylko śmiech i pogardę! - mówiłem coraz głośniej, wywrzaskując ostatnie zdania. - Harują, by wyżywić resztę darmozjadów, żyły sobie wypruwają! I nikt nie potrafi tego docenić, nawet inny naród!
Po chwili uspokoiłem się. Odetchnąłem głęboko.
- A Podmieńce? Kłamią, porywają i przemieniają. Co pani na to?
-
"Lekcja pierwsza przeprowadzania ofensywy: jeśli robisz wojnę totalną to w więcej niż 40 kucy." zakonotowałem sobie w pamięci. Zmierzyłem klacz Podmieńca wzrokiem. Spojrzenie było oceniające, badawcze.
- Jakie tam spustoszenie. Sam jeden, do tego ziemski? - odparłem. - Niech pani będzie poważna.
-
- Dopiero, gdy się tu na dobre roztasujemy. Nie wcześniej i raczej nie później. Prowadzimy rozpoznanie, nie wiemy za bardzo gdzie jesteśmy. - odparł komisarz. Z jego wyliczeń wynikało, że potrwa to mniej więcej tydzień, może trochę dłużej.
-
- Zamierzam... zaraz, jacy tamci? - zainteresowałem się.
-
(To może jakaś wojna cię rozrusza?)
Sytuacja prezentowała się ciekawie. Surowców odkryto opłacalną ilość tylko w pobliskich górach. Rozpoczęto zatem budowę kombinatu wydobywczego. Co do gleby - ta zdawała się być coraz żyźniejsza im dalej na południe. Tam też zaczęto uprawiać pola i prowadzić produkcję oraz przetwórstwo żywności. Sprowadzano także cywili i wojskowych z Dalaranu. Baza wciąż pozostawała w budowie.
- Naczelnik melduje się, dobrze wiedzieć, że nie jesteśmy sami. - rzekł Kupała do komunikatora.
-
- I całe ukrycie Celestii w zad. Jestem idiotą. Czy możemy przyjąć, że mnie pani nie widziała, czy mam użyć innych argumentów? Osobiście wolałbym to pierwsze. - powiedziałem powoli i spokojnie, nie wykonując gwałtownych ruchów. Byłem na siebie zły, przecież ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Ale byłem też gotowy użyć wszelkich dostępnych środków, by zapewnić sobie bezpieczeństwo. Być może nawet było to po mnie widać.
-
(Nie zabiłeś, jest kolejność postów, czekamy na Nightmare.)
-
"A to mały kawał... Jednak potrafią mówić!" pomyślałem. Staram się poobserwować chwilę, a potem powoli przekraść dalej. Może dowiem się czegoś ciekawego.
(Jak blisko jest to miasto? Lub jak głośno ona krzyczy?)
-
Zwalniam i staram się być wręcz niewidzialny. Łańcuch w pogotowiu.
Wojna - Sombra kontra my!
w Dawne Dzieje
Napisano
Kupała został poinformowany o wizycie posła komputera.
- Wprowadzić. - rzekł. Gdy poseł znalazł się w bazie, z zawiązanymi oczyma, zwrócił się bezpośrednio do niego. - Czy to nie wy czasem zaatakowaliście Dalaran? Z czym przychodzisz?