-
Zawartość
1875 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
16
Posty napisane przez Po prostu Tomek
-
-
Mózg roz...
MEDYK! Wciąż kreatywny.
-
Patrząc pod nogi i pilnując się, podążam za nim.
-
I niech tak zostanie.
MEDYK! Bomba w żołądku!
-
Dwa. Niech gada.
-
*Paf* Problem solved.
MEDYK! Wszyscy chcą kucykować.
-
Allach.
-
To złap innego.
MEDYK! Nie nadążam z postami.
-
Po zebraniu odpowiedniej ilości (określisz?) truskawek Grim udał się w kierunku z którego przyszedł, mając nadzieję trafić do chatki Zecory.
-
- No, opłaciło się zasuwać przez ten cholerny las. Tylko kto to doceni? Magictech? A może Magic Hooves, ah? - powiedział głośno do siebie Grim, po czym przystąpił do zbierania truskawek. Bardzo uważał, by spakować je tak, coby się nie zgniotły. Owijał je w liście. Wiewiórkami się nie przejmował
-
- Masz rację. Prowadź, w końcu wracasz do domu. - kiwnąłem głową. Udałem się tam, gdzie prowadził Podmieniec.
-
Rozejrzałem się po ulicy w poszukiwaniu mundurowych.
-
- Jakbyś gadał jak wszystkie normalnie istoty, a nie syczał jak wąż, to rozumiałbym lepiej. Ale nieważne. Nie mamy czasu na pierdoły. Owiń się płaszczem i galopem za mną. - powiedziałem spokojnie. Nie chcę teraz stracić przewodnika. - Jeśli boisz się iść do Cadance to wynosimy się z miasta. Do Changei.
Namyśliłem się chwilę. - Pióro i pergamin też weź.
-
(Niespodziewany zwrot akcji.)
Zelektryzowany wiadomością postanowiłem nie czekać dłużej. "Za długo zwlekałem, chędożony Podmieniec, żeby go cholera."
Wróciłem do hotelu, dokładnie zapakowałem juki i zwinąłem łańcuch.
- Idziemy, zmień się, ale już! - krzyknąłem do małego.
-
Bo POZ to ślepcy. Wierzą głupio w nieistniejące ideały. Nie dostrzegają prawdy. Albo liczą na zaszczyty i chwałę w podbitym kraju. Dostrzegają kontrast między ludzkością a kucykami i zamiast starać się go zniwelować edukując ludzi, działając charytatywnie czy coś, sprzymierzają się z najeźdźcami. Z okupantami.
-
Ban bo nie widziałem Teletubisiów od trochę ponad dziesięciu lat.
-
- Ostrzegałem.
Wyszedłem na ulicę zapoznać się z sytuacją. Każdego napotkanego kuca uprzedzałem o Podmieńcach w mieście, dodatkowo mówiąc o porwanym przyjacielu i innych przypadkach uprowadzeń. O wojsku Celestii i jego misji. Mówiłem, że mogą być wszędzie, że Cadence jest już poinformowana. Odwołałem się do patriotyzmu kryształowych kucy i ich dzielności, nawołując do wyprawy zbrojnej. Powoli zbliżałem się do pałacu.
(Swoją drogą, niezły plot twist z tym Podmieńcem, Nightmare. Gratuluję pomysłu.)
-
- Pij, dobrze ci zrobi po ostatnich przeżyciach. - rzuciłem Podmieńcowi butelkę. - I dobrze ci radzę, zmień się w coś. Idzie wojna, już ja się o to zatroszczę. - powiedziałem dobitnie.
-
"Jeszcze mi tu zdechnie, cholera. I jak ja dojdę do Changei?" pomyślałem. Przeszukałem obszar pod kątem butelki z miłością. Nie żałowałem swojej decyzji. Gdyby tak dało się uratować mojego przyjaciela, zrobiłbym to ponownie. I od razu odkryłem nowe zastosowanie łańcucha: smycz-szubienica.
-
Może za mocno zacisnąłem łańcuch. Trudno już, nie ma czego żałować. Zaniosłem małego na łóżko po czym próbowałem ocucić go delikatnie.
-
- Na co czekacie? Nie słyszeliście? Podmieńce w mieście, niech ktoś leci po Cadance! - krzyknąłem. - Na arenie byli świadkowie, popytajcie to zobaczycie.
Odwiązałem łańcuch małemu, po czym pogłaskałem go ostrożnie. - Mówiłem, że nie ma się czego bać. Możesz mi zaufać.
-
- Mamy do pogadania. - Związałem małemu ciasno łańcuch na szyi, tak by nie udusił się, lecz łańcuch łatwo można by zacisnąć. - Nie bój się, nic ci się nie stanie. Wyjdziesz porozmawiać z kimś z twojego narodu. - starałem się, by mój głos był spokojny i przekonujący. Potem wrzasnąłem przez okno hotelu do Podmieńca na dworze.
- Co powiesz na małą wymianę?
-
Zdjąłem z pasa łańcuch.
- Nie dziś. Jedno muszę ci przyznać, cięty język to ty masz. Ale i ja mam fortel w zanadrzu.
Podszedłem do kasy po umówione pieniądze, następnie popędziłem z łańcuchem przygotowanym do ewentualnej obrony prosto do hotelu.
-
- Flaki z ciebie wypruję. Z twojej królowej. I całej waszej podłej rasy. - wycedziłem przez zęby. - Ale dla zabawy tu nie przychodzisz. Czego chcesz?
-
- O ja cię pier**** - wydusiłem z siebie po dłuższej chwili ciszy. Nagle wyrwałem się z osłupienia. Po czym błyskawicznie rzuciłem się na Podmieńca z wzniesioną kopią.
- Gdzie jest Golden Dust ty czarna parodio życia!
Wojna - Sombra kontra my!
w Dawne Dzieje
Napisano
Na wzmiankowanych równinach wylądowało 10 (może tyle być?) okrętów Związku Sowieckiego. Natychmiast przystąpiono do dokładnego rozpoznania. Naczelnik Sił Zbrojnych, komisarz Antoni Kupała spokojnie opuścił statek flagowy. Teraz zostało tylko wydać niezbędne dyspozycje.
- Oddziały inżynieryjne, rozpocząć przebudowę ośmiu okrętów na bazę wojskowo-kolonizacyjną. Dwa pozostałe statki niech na razie badają okolicę. Oddziały górnicze dokonać skanu terenu pod kątem surowcowym. Reszta- ocenić żyzność ziemi. Dowiedzieć się, gdzie do cholery jesteśmy.
Rozpoczęto także staranne rozmieszczenie jednostek osłonowych.