Skocz do zawartości

Foley

Brony
  • Zawartość

    4152
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    13

Wszystko napisane przez Foley

  1. Foley

    Airsoft

    W końcu przyszło zamówienie od Gunfire. Zamawiałem 31. października, dzisiaj jest 21. listopada, czyli zajęło to trzy tygodnie. Kiedy następnym razem będę coś u nich chciał... to zastanowię się sto razy, zanim to zrobię. Szkoda nerwów po prostu... Pewnie gdyby nie telefony i maile to bym czekał do następnego roku Tak więc zaplanowana jednostka ognia została osiągnięta - osiem magazynków (pięć PMAGów i trzy STANAGi), ładowane po około 100 kulek, co daje 800. Moje testy wykazały, że to liczba optymalna na duże imprezy*. Ewentualnie do tego hi-cap na czarną godzinę *bo na niedzielnych strzelankach to rzadko kiedy dwa schodzą podczas jednej rundy
  2. Dziękuję za rzeczowy post Wspomnę tylko co do drugiego minusa: No i muszę dodać coś jeszcze, choć wiem, że strzelam sobie w kolano Absolutnie nie miałem żadnej presji czasu, limitu, stresu czy innych "wymówek", z powodu konkursu. Szczególnie, że fanfic napisałem w zasadzie w ciągu dwóch dni, a raczej wieczorów (o ile dobrze pamiętam), mając jeszcze masę czasu na poprawki, myślenie etc. Czemu tego nie wykorzystałem? Wiem z doświadczenia, że im dłużej myślę nad tekstem, tym gorszy wychodzi. Dlatego też rzadko kiedy zdarza mi się coś czytać w całości po napisaniu. Musi odleżeć parę tygodni/miesięcy, żebym mógł go obiektywnie ocenić
  3. Fanfic z drugiej "Niepodległościowej" Edycji Konkursu Literackiego, wrzucam głównie tak dla zasady, bo arcydziełem to nie jest Jedyną różnicą w stosunku do konkursowej wersji są bodajże trzy poprawione literówki. Nie, nie robiłem korekty, ani nie czytałem powtórnie. Po prostu Dolar wspomniał, że się takowe znajdują, więc rzuciłem okiem na chwilę i co wpadło, to poprawiłem. Jestem świadomy tego, że jeszcze wiele mogło pozostać Temat, za jaki się wziąłem, to patriotyzm - chyba Was to nie dziwi? Ot zwyczajna militarna rozwałka. A może i nie...? Nazwij porażkę zwycięstwem Czyli opowieść o tym, co niektórzy są w stanie zrobić, byle tylko móc nazwać się "zwycięzcami". Jeszcze coś, co oczywiście nikogo nie interesuje, ale mimo to jest (żeby post nie był za krótki, nie? ). Jestem leniwy, więc bezczelne kopiuj-wklej z konkursowego tematu:
  4. Foley

    Airsoft

    Na jasne i nasłonecznione miejsca świetny! Ale że u mnie dominują raczej ciemne, brązowo-zielone, to lepiej sprawdza się wz/dpm/fleck
  5. Muszę przyznać, że jestem zaskoczony... Nie spodziewałem się, że kiedyś jeszcze zdołam coś ugrać, a tu taka niespodzianka Czekamy zatem, co też nam Dolar wymyśli na kolejną edycję
  6. Zerknąłem sobie. Opis zdecydowanie nie zachęca, ale ostatnio nie czytałem dawno gore, więc uznałem, że mogę rzucić okiem. Po primo, jest to prolog i kawałek pierwszego rozdziału, wydaje się być urwany "w pół myśli". Masz zamiar dopisywać w tym dokumencie kolejne? Według mnie o wiele lepiej jest to robić w oddzielnych dokumentach. Raz, że jest Ordnung, dwa, że wygodniej się czyta. Co do treści - jakoś nie powala, ale stwarza duże pole do popisu, więc można liczyć na coś dobrego. Nieco pogubionych przecinków, ale da się przeżyć.
  7. Hm... Powiem tak. Erast, fajna inicjatywa, aczkolwiek raczej coś takiego by się nie sprawdziło. Po primo, czy rzeczywiście tak trudno znaleźć pre-readera? Ja tam z nich nie korzystam, więc mogę nie wiedzieć, ale jakoś nie słyszałem, nie zaobserwowałem, żeby były z tym trudności. Secundo, dam tutaj przykład ze sobą. Służę za pre-readera Draquesowi (i uważam się z tego powodu za szczęściarza, ale to tak na marginesie). Ale sam z kolei nie korzystam z pre-readingu, bo nie chcę, więc nieco się to z Twoim pomysłem kłóci. Oczywiście łatwo znaleźć na to rozwiązanie, jednak wtedy będzie w zasadzie "po staremu", czyli tak jak teraz. Z drugiej strony, czasami zdarza się, że potrzebuję czyjejś rady czy opinii o tym, co napisałem. I wiem, że w tej materii mogę na Draquesa liczyć - czyli jest sytuacja jak w Twoim pomyśle. Zamiast kazać, można zachęcać. Szczególnie, że nie wydaje mi się, żeby ktoś w przypadku takim jak ten wyżej, odmówił "odwzajemnienia" . Jeśli rzeczywiście są trudności ze znalezieniem pre-readera, jest od tego odpowiedni temat. Szukamy, komu najlepiej podesłać nasz tekst i uderzamy na PW. Odmówił? Są też inni. Lista się skończyła? No problem, buszujemy po dziale z opowiadaniami, znajdujemy autora, który pisze teksty utrzymane w podobnej tonacji jak nasz i grzecznie zapytujemy. I tak do skutku
  8. To mnie rozwaliło Aczkolwiek lepiej niech kucyki pozostaną kucykami a myszy myszami
  9. Dziękuję za rzeczowy komentarz Cóż, skoro nie oglądałeś oryginału, z którego zaczerpnąłem pomysł, to wszystko, co umieściłeś w spoilerze jest dla mnie jak najbardziej zrozumiałe Polecałbym obejrzenie właściwego "Pinky i Mózg", ale to jak chcesz. EDIT: Dobra, znalazłem trochę czasu, więc odpowiem szczegółowiej na minusy: Twilight została oddana dokładnie tak, jak jej odpowiednik z oryginału. Rozumiem, że komuś może się to nie podobać, ale gdybym zrobił inaczej... To już nie byłaby kucykowa wersja "Pinky i Mózg", a w końcu na tym się wzorowałem Na pierwsze dwa mam tylko jedną odpowiedź - to właśnie rozumiem przez "Random". Głupawe, nielogiczne wstawki, które mają na celu rozbawić. A co do Twi, trzymającej ową "idiotkę" przy sobie... Jest to motyw z oryginału. Poza tym, kto to widział, żeby tworzyć idealnych bohaterów, pozbawionych wad Mam nadzieję, że wyjaśniłem, dlaczego postąpiłem tak a nie inaczej
  10. Dziękuję, to pozwoliło mi właśnie ukończyć lekturę. Tak więc, kilka słówek o ostatnim tekście. Z racji tego, iż był on ostatni w kolejności, miał najsłabszą "pozycję startową". Czemu? Głównie dlatego, że o ile na początku lunarne rozkminki filozoficzne były czymś nowym, to później były jak deja vu i nudziły. Mimo to, uważam, że "Śnienie" było ewidentnie najlepszym tekstem spośród wszystkich i w zasadzie jedynym, który naprawdę szczerze mi się spodobał, i który mogę polecić tym, którzy go jeszcze nie czytali. W końcu "ostatni będą pierwszymi", nie? Co wpłynęło na moją tak pozytywną ocenę? Przede wszystkim kreacja Luny. Pani Nocy jest według mnie świetnie nakreślona, żywa - taką widziałbym w serialu. Jej myśli są przejrzyste i zrozumiałe, co niezmiernie cieszy, gdyż w pozostałych tekstach antologii Luna często była... dziwna. A jej zachowanie wyjęte nie wiem skąd (zapewne z głowy autora a ja wolałbym, żeby wypływało ono z tekstu, jak w "Śnieniu"). Cała otoczka fabularna jest również ciekawa i tajemnicza, a także dobrze poprowadzona, przez co czytelnik nie ma prawa się nudzić, a tylko brnie z płomieniem w oczach ku następnym zdaniom. Słowem, wciągające. Do tego antagoniści, dokładniej trójka. Miłym zaskoczeniem było to, że wszyscy wydali mi się być bardzo dobrze odwzorowani, niczym wyjęci z serialu. Specyficzny Discord, tajemniczy Sombra... Tak, tak, to mi się podoba! Zakończenie... Przemyślane i ciekawe, jak najbardziej na plus. Ocena: 8,5/10 i do tego gratulacje. Naprawdę dobra robota!
  11. Foley

    Airsoft

    Aż chyba będę musiał połazić po sklepach BHP Głównie z ciekawości, bo buty na stzelanki sobie niedawno kupiłem i chrzest bojowy mają za sobą. Mimo bardzo wilgotnej ziemi i masy mokrych liści (ostatnie parę dni przed strzelanką lało) nawet nie miały zamiaru zamoknąć. Jeszcze tylko przetestować je w deszczu, choć już czuję, że się sprawdzą. Do tego wygodne, z porządną podeszwą i tanie
  12. Lepiej późno niż wcale, nie? A odnosząc się do spoilera... Cóż, myślałem nad czymś tego typu, ale nie mogę nic obiecać
  13. Foley

    Airsoft

    Nawet trafienie w plecak to trup Balistyka nigdy u nas nie grała. Na większych zlotach czasami daje jedno uleczenie więcej. A tą niewidzialność dla fotografów chyba udaje mi się częściowo przenosić i dla przeciwników, skoro raptem raz mnie dorwali. Treningi maskowania przynoszą efekty
  14. Foley

    Airsoft

    Nie wiem, kto to wymyślił, ale... To przebija nawet tego gościa ode mnie, według którego KWA na M110 daje 500 FPS. A tutaj macie Foley'a z imprezy 11. listopada: Powiem Wam, że ta czapka zamiast hełmu to całkiem wygodna opcja Mało jest zdjęć ze mną, bo zawsze jestem zbyt niewidzialny dla fotografów Ale czekam jeszcze na kolejną porcję zdjęć...
  15. Foley

    Airsoft

    Polecam się wybrać, według mnie KH jest zrobiony bardzo dobrze i jeśli nie trafisz na terminatorów, to będziesz się świetnie bawił A co mi tam, będę nieskromny i dodam, że na tamtej imprezie dostałem w sumie tylko jeden jedyny raz - właśnie ten, który opisałem. Potem nie było już na mnie mocnych. Fakt, że dowodząc oddziałem miałem miejsce w środku formacji, ale mimo to zdarzało mi się biec na czele ataku. PS: Wciąż czekam na zamówienie od Gunfrajerów... Pisałem, dzwoniłem, ale chyba im się nie spieszy. Cóż, poczekamy aż dostanę maila z prośbą o wystawienie opinii
  16. Dziękuję, jakoś ostatnio zdarza mi się wpadać na "oczywiste" pomysły A nie, spoko, to u mnie normalne Zawsze tak robię, wbrew wszelkim zasadom i upomnieniom
  17. Wywiązała się ciekawa... hm... konwersacja, którą czytałem w miarę na bieżąco, ale brak czasu uniemożliwił mi wtrącenie swoich trzech groszy. Tak więc, zrobię to teraz, jednak zupełnie nie po to, żeby offtopować. Jeśli ktoś uzna za stosowne coś mi odpowiedzieć - zapraszam na PW, żeby nie zaśmiecać tego tematu. Jednak o tym będzie w dalszej części posta. Najpierw, ocena czwartego opowiadania, czyli "Marzenie Wolności" by Flutterponi/poret. Nie oceniam nigdy autora, tylko fanfic. Ewentualnie fanfic przez pryzmat autora (przykładowo: komentując "Big Flaka" Spidiego porównałem do "Żelaznego Księżyca"). W tym jednak wypadku ocena dotyczy tylko opowiadania. Może zacznę od wstępniaka "o autorze", ponieważ wiem, o kim jest mowa. Gdybym przeczytał to zanim Spidi powiedział, to w zasadzie nie miałbym, co mówić o owym wstępniaku, gdyż zwyczajnie nie wiedziałbym o kogo chodzi. Jednak teraz już wiem i to spowodowało, że się roześmiałem (czemu te wstępniaki tak na mnie działają?). Do rzeczy: muszę przyznać, że ta filozofia zaczyna mnie irytować, bo znowu muszę przechodzić przez te same pytania, które autorzy umieszczają w swoich tekstach. Takie deja vu po raz kolejny Znowu też odnoszę wrażenie, że ten temat niezbyt nadaje się na antologię... Szczególnie przy połączeniu filozofii i śniadania na jednej stronie. Do tego zupełnie nie przypasował mi wątek... hm... nie nazwałbym tego "miłosny", ale jakoś innego określenia w tej chwili nie mam. Wypadałoby się zdecydować czy to jest SoL o życiu księżniczek, tekst o życiu i śnie czy może rozterki miłosne Luny. Wszystko razem zdecydowanie nie przypadło mi do gustu. Tyle o fabule. Reszta? Naprawdę niezła. Składne opisy, dobre dialogi... Tutaj w zasadzie nie mam nic do zarzucenia (może oprócz masy zgubionych przecinków), całość sprawia przyzwoite wrażenie. Podsumowując: mnie nieco przynudziło, ale obiektywnie jest nieźle. Ocena: 5/10 A teraz to, co zapowiedziałem na początku. Po primo: Martini. Albo Cię nie pamiętam, albo rzeczywiście nie czytałem. Czyli absolutnie nie ma mowy o tym, żebym Twój tekst oceniał przez jakiś pryzmat. Może starałem się być nieco mniej wymagający, bo myślałem, że to debiutant, ale nie zmienia to faktu, że moja powyższa opinia jest ostateczna i prawdziwa. Teraz trochę mniej przyjemna kwestia... Poret. Kiedyś byłem do Ciebie nastawiony neutralno-pozytywnie. Bo przecież każdy może zrobić głupotę, nie? Jednak sam zapracowałeś na to, że moje obecne zdanie o Twojej osobie zdecydowanie nie jest pozytywne a fatalne... Zarówno Twoimi tekstami, jak i (w większym stopniu) postami. Zanim jednak przejdę do nagany, muszę pochwalić, że fanfic, który przeczytałem jest zdecydowanie lepszy niż cała reszta razem wzięta. Widać postęp (w końcu!). Nie mógłbym powiedzieć, że jest sto razy lepiej, gdyż sto razy zero to wciąż zero, więc bym skłamał Mam nadzieję, że nie jest to efekt tego, że Spidi stał nad Tobą z batem, ale wreszcie wziąłeś się za siebie. Niestety... (teraz nagana) Niestety Twoje posty w tym oto wątku sprawiają, że zwyczajnie nie wytrzymam bez opierniczenia Cię. Poret! Zrozum to w końcu! Miałeś taką pomoc, o której 99% fandomowych pisarzy nawet nie może sobie zamarzyć! Już o początkujących nie wspominając... Taki sztab ludzi to jak góra złota! Spidi, Gandzia (korekta "Księcia"), Ruhisu (okładka do "Księcia")... Do tego dodaj sobie całe rzesze ludzi, którzy pomagali Ci konstruktywną krytyką... Tymczasem Ty zadufany w sobie po uszy, myślałeś, że jesteś taki "naj" i zapominałeś co to skromność czy kultura. A teraz masz jeszcze czelność pisać, że wszyscy Cię kopali, tylko Spidi wyciągnął rękę...?! Takie zachowanie jest po prostu bez-czel-ne. Mylisz się... W rzeczywistości jest to rada i to najdokładniejsza, jaką można dać, bo nie musisz wyciągać wniosków, zastanawiać się... Tylko zastosować. A idiotyczne to jest Twoje zachowanie. Masz rację, że jesteś autorem i możesz decydować o tym, co napiszesz. Jednak olewasz zupełnie tych, którzy starali Ci się pomóc, popełniasz te same błędy. I właśnie ta postawa jest najbardziej irytująca. Zrozum - nie jesteś najlepszy! Nie jesteś nawet średni! Z takim sztabem, który oferował Ci pomoc (a którą to odrzuciłeś), można by odsunąć w zapomnienie Sienkiewicza i stworzyć coś, co będzie popularniejsze niż Biblia (tak, użyłem tutaj wyolbrzymienia, gdyby ktoś nie zrozumiał). Fakt, Spidi w końcu "dokonał niemożliwego" i mamy tekst Twojego autorstwa, który nie powinien zostać spalony na stosie. Tutaj podziw dla niego, bo okazał się lepszy niż Salomon (nawiązuję tu do powiedzenia "Z pustego to i Salomon nie naleje"). Szkoda jednak, że albo nie nauczył Cię właściwego zachowania, albo (co bardziej prawdopodobne) nie masz zamiaru tego zmieniać. Czy Twój tekst z tej antologii okaże to "pojedyńczym wybrykiem", czy może rzeczywiście w końcu zacząłeś stosować się do rad i Twoje błędy z przeszłości się nie powtórzą - to zakładam, że się niedługo okaże. Wiedz jednak, że jeśli nie zmienisz swojej postawy to nie tylko Spidi, ale nawet Wszyscy Święci nie sprawią, że ludzie zmienią swój stosunek do Ciebie. Dla przypomnienia: jeśli ktoś chciałby coś odpowiedzieć, to zapraszam na PW, żeby nie zaśmiecać tematu. Jeśli komuś potrzeba "świadków", to jest opcja prowadzenia konwersacji w kilka osób Został mi z antologii tylko jeden tekst do przeczytania, jednak ciężko mi stwierdzić, kiedy będę mógł się za to zabrać. Link do Google Docs byłby w tym pomocny
  18. Nyet! Wszelkie shippingi staram się palić zanim zdołają cokolwiek uczynić! Dziękuję za komentarze
  19. Witajcie ponownie Ostatnimi czasy sporo osób twierdzi, że dobrze mi idzie pisanie krótkich, "heheszkowych" SoL'i. Zatem, żeby wyprowadzić Was z błędu, prezentuję ten oto krótki (5-6 stron) fanfic. Podziękujcie za niego Miśkowi, bo gdy zobaczyłem jego komentarz pod "Pinkie i Mózg", to coś mnie tknęło, żeby zerknąć na swoją listę pomysłów... i tak oto coś, co raptem godzinę/półtorej temu było ledwie zalążkiem opowiadania, tak teraz jest już całym. Cieplutkie, świeżuteńkie, nawet sam jeszcze dokładnie nie czytałem Aha, myślałem czy by nie dać tagu [Comedy], ale nie jestem co do tego przekonany, więc uznałem, że go sobie daruję, żeby nikt nie poczuł się oszukany... Moja wina, że jestem słaby w tagach? Król i księżniczka Enjoy or not! Edycja: Zmieniłem tag SoL na Comedy i dodałem Crossover.
  20. Powiem Ci tak... Opowiadanie, które napisałem na pierwszy konkurs, w którym wziąłem udział (II edycja bodajże), było na pewno jednym z najgorszych, o ile nie najgorszym, jakie stworzyłem. I tak z beznadziejnego startu udało mi się potem nawet wygrać w którejś tam edycji. Tak więc, moim zdaniem jak najbardziej warto wziąć udział w Konkursie. Nie dla nagród, nie dla recenzji*, ale dla samego siebie, gdyż jest to doskonały trening i szlifierka umiejętności. *aczkolwiek nagrody i recenzje też są fajne
  21. Dziękuję, dziękuję Hm... Chyba by wypadało Cóż, postaram się
  22. Na starcie zaznaczę, że początkowo nie miałem najmniejszego zamiaru tego czytać. Powód był jeden: PDF. Nie, żebym miał coś do tego sposobu publikacji, ale fanfiki zwykłem czytać na telefonie, a nie lubi on współpracować z wyżej wymienionym dziadostwem (to dla mnie trafne określenie PDF). Ale ostatecznie wylała się pokaźna fala hejtu, więc postanowiłem sprawdzić, o co ten raban. Zdążyłem przeczytać trzy pierwsze opowiadania. Achtung Spoiler! Po primo - "Zmora". A raczej "Żmora", gdyż takie "przekreślone" zet zwykłem czytać jako żet Zanim zapomnę... Liczba dziewięćdziesięciu opowiadań rzeczywiście wydaje się nierealnie duża, jednak... Jak tak spojrzałem na siebie, to w zasadzie gdybym policzył wszystkie swoje (czyli włącznie z tym pisanymi od wieku lat sześciu (serio, wtedy napisałem swoje pierwsze "opowiadanie". Miało może z osiem stron, pisanych czcionką "dziecięcą", masę błędów (aczkolwiek nie ortograficznych) i zupełne zero opisów, ale... było!), kończąc na tych najświeższych), to wyszła by naprawdę pokaźna sumka. Na pewno o połowę mniejsza od tej Spidiego, ale wciąż taka, która powoduje w pierwszej chwili niedowierzanie. Dobra, wracamy do treści. Co do "kobiety", to rzuciliście się jak Piłsudski na komucha Mi osobiście to określenie również nie przypasowało i sam zdecydowanie bym go nie użył, to nie mam zamiaru za nie ganić autora. Przeboleć przeboleję, ale jak już szukamy synonimów, to z dwojga złego lepsze "dziewczyny" (girls) czy "chłopaki" (guys). Dalej, ogólny początek opowiadania lekko mnie odrzucił, jednak tylko i wyłącznie z powodów prywatnych - mój gust nie polubił się z ciężarną Sweetie Belle. Następnie... nie mam już wiele do dodania. Serio. Po prostu czytałem, bo czytałem. Nie porwało mnie, nie nasunęło mi też żadnych przemyśleń itepe. Ciekawie przedstawiona Luna, wydaje się być zupełnie stuknięta szalona, ale jej "filozoficzna gadka" do mnie nie trafiła. Może dlatego, że nie przepadam za "filozoficznymi gadkami" Co jest trochę śmieszne, bo kiedyś dawno miałem ksywkę "Fizolof" (pisownia zamierzona, gdyż osoba, która ją wymyśliła nie potrafiła poprawnie wypowiedzieć "filozof" ). Podsumowując, "Zmora" nie porywa, jednak nie mam jej do zarzucenia żadnych poważniejszych "żali" - po prostu nie trafia w mój gust, co nie znaczy, że jest słaba. Dodam też, że na mniejsze błędy (interpunkcja i takie tam, bo za karygodne ortograficzne urywałbym głowy) nie zwracam uwagi, jeśli tekst jest ciekawy. Ocena: 5/10 Drugi tekst: Sam opis autora wywołał u mnie tylko ironiczny uśmiech w stylu "Srsly...?". Zwyczajnie zabrzmiało to dla mnie nieco śmiesznie, może nie zdołałem wczuć się w klimat? To opowiadanie ma już zdecydowanie lepszy początek, wczułem się w czytanie, nie mam nic do zarzucenia. Reszta już tylko utrzymała poziom. O dziwo ciężko jest mi coś więcej tu powiedzieć, ale skoro nic nie przychodzi mi do głowy, to nie będę lał wody. Tekst jest dobry, w moim mniemaniu lepszy niż "Zmora". Czytało mi się przyjemniej. Ocena: 6/10 Dritte, czyli "Blizny..." Magnata. Ostrzeżenie o brutalnych scenach dało mi nadzieję, że może coś mnie w końcu wciągnie. Na pewno zaciekawiło mnie, gdy w tekście pojawił się wojskowy. Niestety, początkowy zapał szybko minął. Rzekłbym, że nawet się nudziłem. Następnie znów nabrałem nadziei, gdy nasz bohater dostał rewolwer, jednak uleciała ona równie szybko, co się pojawiła (Niestety, Foley, nie tym razem...) - czasy owej "militarystyki", która występuje w tekście należą do tych, które uważam za średnio ciekawe Chwilę później zostałem ponownie zaskoczony przeskokiem do sceny batalistycznej i zaciekawienie od razu odżyło. Tutaj przyznaję, że wyszła ona na plus i zdecydowanie ją aprobuję. Później... cóż, było nieźle Podsumowując, sceny bardziej "wojskowe" przypadły mi do gustu, reszta była po prostu... hm... w porządku, aczkolwiek nierówna (np. sceny z Twilight w moim mniemaniu na minus). Do tego całkiem niezłe zakończenie Ocena: 7/10 Na przeczytanie następnych tekstów nie wystarczyło mi czasu, wińcie za to publikację w PDF Takie ogólne spojrzenie na całość (do tej pory) - jest nieźle, aczkolwiek nie powala.
  23. Hm... Myślę, że nie da się jednoznacznie odpowiedzieć. Jeżeli chodzi o mnie, to staram się zawsze prowadzić historię tak, jak zaplanowałem. Z kolei jeśli czytelnik rzuci jakąś trafną uwagą, to można skorzystać z jego sugestii, jeśli nie kłóci się z moim pierwotnym zamiarem.
  24. Foley

    Airsoft

    Wróciłem ze strzelanki. Było zaje iście! Z danych liczbowych: wzięło w niej udział około 100 osób (może dziewięćdziesiąt kilka), fragów załapałem... Hm... Nie wiem, ale sporo. Ciężko uznać kto trafił, gdy 7 osób strzela w tą samą osobę Po naszej stronie pełniłem w zasadzie funkcję zastępcy dowódcy, w praktyce było to dowodzenie w polu (dowódca właściwy w większości zarządzał przez radiostację w bazie). Chyba poszło mi całkiem nieźle, uważam, że mój oddział spisał się najlepiej, jak mógł. Zniszczyliśmy dwa składy amunicji przeciwnika i uczestniczyliśmy w zniszczeniu trzeciego (więcej nie było ). Oprócz tego broniliśmy naszej bazy przed Talibami i ogólnie staraliśmy się robić "krwawą" jatkę Było parę świetnych sytuacji, ale jedna to po prostu żywcem z amerykańskiego filmu akcji. Było to mniej więcej tak: działam sobie samotnie za linią wroga, niestety w pewnym momencie zostałem zauważony, więc po krótkiej wymianie ognia odczołgałem się i biegiem ruszyłem w przeciwnym kierunku. Gdy myślałem, że jestem już bezpieczny, z prawej strony zabrzmiała seria. Rzuciłem się szczupakiem za drzewo, sekundkę później wychyliłem się i serią zliwidowałem strzelca. Niestety - było ich więcej. I to w ch Cóż było robić? Sypnąłem na postrach i znów zacząłem biec. Po kilkuset metrach takiego biegu, zauważyłem dwóch przeciwników w okopie... Pięć metrów ode mnie! Tak mnie to zamurowało, że nawet się nie zatrzymałem, tylko biegłem dalej. A oni po prostu się na mnie gapili Po kolejnych stu-dwustu metrach zatrzymałem się i zawróciłem (w końcu trzeba było tamtych zliwidować). Tym razem byli czujniejsi i gdy zobaczyli mnie biegnącego, jeden wziął mnie na cel, a drugi patrzył się podejrzliwie. Wtedy udałem, że się wywróciłem (w takim miejscu, że przeciwnik, który do mnie celował, miał mnie za drzewem). Coś tam zakląłem, podniosłem magazynek, który celowo upuściłem, poprawiłem arafatkę na szyji... I niespodziewanie podniosłem replikę i posłałem owemu Talibowi serię. Dostał, odwróciłem się w stronę drugiego i również go trafiłem. Sekundę potem sam dostałem - okazało się, że był też trzeci... Niemniej, akcja niczym z filmu
  25. Dlaczego piszę...? Hm... A dlaczego oglądam kuce? W ogóle dlaczego żyję?! Pierwsze, co przychodzi mi do głowy to "A czemu nie?" i "Bo lubię" A czy rzeczywiście ma to jakieś głębsze powody? Hm... Generalnie od zawsze lubiłem wymyślać różne historie, uważam też, że jestem w tym dobry (z przelewaniem na papier trochę gorzej już wychodzi). Nie umiem grać/śpiewać, rysować czy animować, więc moim wkładem w fandom jest fanfikcja. Ewentualnie inna odpowiedź: bo ja się nie poddaję
×
×
  • Utwórz nowe...