No i po kolejnej strzelance. Fajnie było, fragów się nałapało, wytestowałem nową konfigurację oporządzenia I udowodniłem, że jestem dobrym dowódcą. A było to tak...
Dostałem "oddział" złożony z dwóch zielonych - dla jednego była to pierwsza strzelanka, dla drugiego... trzecia? czwarta? No i miałem zająć górkę, bronioną przez cztery (w tym trzy dobre i doświadczone) osoby. Prosty plan, obejść przeciwnika i wyjść od stromego podejścia. Tam krótkie rozkazy "na mój znak biegniesz tu za to drzewo, będziesz mial dobrą osłonę, a ty biegniesz za mną i wdrapujesz się na górkę po mojej lewej". Skinęli, że zrozumieli i ruszyłem do przodu (musieliśmy przebieć przez ~20m odsłoniętego terenu, żeby dotrzeć do drzew i górki). Zdjąłem gościa na skraju, zieloni pobiegli jak mówiłem, zdjąłem kolejnego obrońcę, jaki się wychylił, a jeden z zielonych trafił kolejnego. Niestety - poległem, bo dostałem od ostatniego obrońcy, jeden zielony też dostał, ale trzeci trafił obrońcę
Trochą nieskładna relacja, ale zajęliśmy górkę w niespełna 30 sekund