Choć bardzo chciałam pomóc małej klaczy, bez słowa zabrałam się i ruszyliśmy w dalszą drogę. W oddali było widać las który dla mnie nie wyglądał przyjaźnie. Właśnie zapadła ciemność w ciszy milczenia szłam za innymi tylko było słychać nasze kroki, w oddali widać bylo uschłe drzewo. Rozbiliśmy obóz, ogień zapłoną usiadłam w przestronnym miejscu, nie za bardzo odpowiadała mi cisza w okół, komuś burczało w brzuchu. Onyksisowi się przysneło i raczej nie miał kolorowych snów, szybko ocknął się zauważył chyba jak go obserwuję, więc prędko spuściłam wzrok, kto wie może coś go prześladuje, wtedy zwróciłam swój wzrok na ciemności w lesie, nie miałam ochoty na rozmowę większość grupy była mi obca. Przez myśl przeszła ki owa zła istota, którą widziałam w mojej głowie mam nadzieję, że moja rodzina jest cała i zdrowa. Wygodnie usadowiłam sie na ziemi odganiając złe myśli o najgorszym, czekając co może teraz się wydarzyć.