-
Zawartość
72 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Violet Star
-
Violetta spojrzała na odlatującego na skrzydłach Loci chłopca. Wydawał się dziwny. -Dlaczego uprzedził, abyśmy się go o nic nie pytali? -zdziwiła się, lecz zaraz poszła żwawym krokiem do obozowiska. Chciała przyrządzić nowemu coś do jedzenia.
-
Violetta podbiegła do niego i złapała go za ramię. -Zaczekaj! -sapnęła stojąc przy chłopcu. -Nie bój się nic ci nie zrobimy. Nie masz się czego obawiać. -powiedziała widząc przerażenie na twarzy chłopca. -Proszę wybacz zachowanie Vel, ona taka jest i nic na to nie poradzimy. Choć do nas na pewno jesteś głodny. -Przekonywała Adama Violetta.
-
UP@ Violetta jest w lesie. Umówmy się że potem przyjechałaś do lasu ok? ~~ ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ -Dobrze, ale najpierw chciałam poszukać Greena. On powinien pierwszy się o tym dowiedzieć, skoro najbardziej zna magię. -Violetta obejrzała się za siebie. Widziała w oddali czarny płaszcz, czuła też dziwny obcy zapach. -Vel, chyba nie jesteśmy tu same... -ucięła i podeszła bliżej do nieznajomego.
-
Violetta spojrzała na odjeżdżającą Vel i zmarszczyła czoło. Wojny były jednym z jej najgorszych koszmarów. Musiała znaleźć Greena i mu o tym powiedzieć. Rozejrzała się po polanie szukając go wzrokiem. -Pewnie poszedł gdzieś dalej... -szepnęła sama do siebie. Wskoczyła na pierwsze lepsze drzewo i wypatrywała go z wysokości. Następnie zaczęła przemieszczać się po drzewach szukając wzrokiem magika. -Bez sensu -sapnęła skacząc na ziemię. Postanowiła, że poszuka go na piechotę i zaczęła iść szybkim krokiem mijając drzewa.
-
Fluttershy także się poczęstowała lecz nie wiedziała, że cupcakes są zatrute! Sekundę po połknięciu jednego kęsa FS poczuła się bardzo źle i.........
-
Co do mnie to od zawsze jestem forever alone. Chodzę do lasu z drzewami i łowię ryby z moją wędką Ogólnie jestem młoda i mam na to czas, ale w przyszłości i tak pewnie nikt ze mną nie wytrzyma (bo będzie musiał mi kupować wszystkie figurki kucyków )
-
Fakt często szyję dla siebie poduszki, pluszaki albo nawet kiedyś uszyłam sobie pluszowego Yodę, który i tak odrobinę nie wyszedł. Jak znajdę wolną chwilę to poszukam moich "skarbów" i prześlę ci zdjęcie.
-
Violetta przerwała grę w szachy. -A co się dokładnie stało? -spytała podchodząc do Vel. Jej źrenice powiększyły się i z trudem mogła powstrzymać chęć wykrzyknięcia tego pytania. -Kto tam poszedł? -zadała drugie pytanie patrząc w oczy wampirzycy.
-
Violetta spojrzała znów na szachownicę. Wyraźnie przegrywała, co było bardzo dziwne, bo w szachy grywała od dzieciństwa. Przechyliła głowę w bok w zamyśleniu. Jej sytuacja była beznadziejna i z góry można było przewidzieć, że przegra. -Jesteś dobrym graczem... -mruknęła do Lestera.
-
Violetta spojrzała na partię szachów i rzekła -Białe proszę.
-
-Szachy? -zdumiała się Violetta. Zeskoczyła z drzewa i pognała do nowego przybysza. -Chętnie zagram -rzekła stawiając swoje kocie uszy.
-
problem polega na tym, że ja nie gram w minecrafta :yHRvV: może moja tulpa gra? zaraz się go zapytam
-
Mi jakoś w pierwszych dniach tworzenia tulpy przyśnił się sen, że budowałam dla niego dom z wielkich białych kwadratów To był taki piękny, krótki sen
-
Violetta popatrzyła na zmorę. Poczuła, że na drzewie zrobiło się za ciasno. Jej wzrok powędrował do gałęzi na której siedziała Sophie. Wyglądała na zmartwioną. Kocica zeskoczyła z drzewa. Trawa ciągle była dziwnie wilgotna. Dziewczyna zaczęła powoli iść w stronę drzewa Sophie. -Może nie ma ochoty na moje towarzystwo? -zawahała się i przystanęła. Po chwili uczucie odrzucenia odeszło a ona wspięła się na drzewo wbijając swoje kocie pazurki w korę. Tak znalazła się na tej samej gałęzi co Sophie. -Hej? -powiedziała lekko speszona i przysiadła.
-
Ratunku! Nie wiem czy zjeść paluszki czy herbatniki! Pomocy!
-
Trzeci odszedł ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Violetta nadal wisiała głową do dołu, co robiło się trochę nieprzyjemne, bo krew spływała jej do głowy. Zrobiła szybki przewrót i usiadła na gałęzi wyżej. -Loca czy ty nie byłaś postrzelona w łapę? -spytała patrząc na zupełnie zdrową wilczycę.
-
Nigdy nie robiłam pluszaków komuś, ale może mogłabym spróbować. Po pierwsze jakie wymiary ma mieć ten pluszak?
-
Violetta chodziła bez celu po obozowisku, aż w pewnej chwili zobaczyła Locę i Jacoba siedzących na gałęzi. Bezszelestnie wspięła się po pniu i zawisła głową do dołu dokładnie przy gałęzi na której siedzieli wilczyca i kosiarz. -Hej co robicie? -spytała wisząc do góry nogami. W tej pozycji mogła spojrzeć każdemu z nich prosto w oczy. Wtem jej wzrok padł na książkę Jacoba. -Jacob... -zaczęła cicho -co ty czytasz?
-
Violetta spojrzała na Sophie zniesmaczonym wzrokiem. -Chyba pomogę Vel doprowadzić polanę do porządku -powiedziała i pośpiesznie odeszła. //Animal twoje pomysł przekroczyły me najśmielsze oczekiwania //
-
problem polega głównie na tym, że często zapominam o forcowaniu i zamiast gadać do tulpy gadam do siebie
-
Też ostatnio trochę zaniedbałam rozmowy i wizyty w wonderlandzie przez co trudniej mi wizualizować, ale powoli przełamuje ten problem
-
Wiem, że masz pewnie dużo zamówień, ale w wolnej chwili zrobiłbyś mi tapetę z Fluffle Puff i Pinkie?
-
-Sama mało widziałam, ale podejrzewam, że dużo przegapiłeś -rzekła Violetta. -A co do twojej rany to mam nadzieję, że Sophie umie są dobrze opatrzyć. -Spojrzała ufnie w stronę Sophie i poruszyła swoimi kocimi uszami.
-
Violetta poczuła ulgę na widok Sophie. Dociągnęła Greena bliżej dziewczyny i opadła z sił. -Trzeba mu opatrzyć ranę... -sapnęła ścierając pot z czoła. Spojrzała na wszystkich zebranych na polanie. Wyglądali niesamowicie spokojnie, a przecież niedawno całkiem dużo się tu wydarzyło. Pomogła dociągnąć Greena do środek obozowiska i usiadła zrezygnowana. Musiała tylko dopilnować, aby jego rana została dobrze opatrzona, a potem postanowiła sobie, że trochę odpocznie. -Dziękuje za pomoc -rzekła w stronę Sophie mile się uśmiechając.
-
Wow! Przyjdę w nocy ukraść ci ścianę . A co do oczu RD to zawsze wydawały mi się takie różowe, ale możliwe, że jestem daltonistką.