Skocz do zawartości

Elizabeth Eden

Brony
  • Zawartość

    2954
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Wszystko napisane przez Elizabeth Eden

  1. Wiem, że może się wydawać, że post zawiera ogromną ilość informacji, ale macie więcej niż jeden post, o wiele więcej, nie ma się czym przejmować. ____ Katarina nie była w stanie się już uspokoić w stanie w jakim się znalazła. Niezbyt świadomie rzuciła się na Johna i szybko pozbawiła go życia. (to twoja postać i twój wybór jak). Rozległy się dwa armatnie wystrzały. *** Julian doszedł już pod sam wulkan, pod którym spotkał Olafa. Wywiązała się między nimi walka i trudno było stwierdzić, kto ją wygra. Jednak nagły huk sprawił, że obydwaj panowie odskoczyli od siebie i spojrzeli w górę. *** W Kapitolu trwała teraz jedna wielka impreza. Igrzyska chyliły się ku końcowi, a ostatnie wydarzenia były teraz na ustach wszystkich, szczególnie tych, którzy postawili swoje pieniądze na Katarinę. Za to w sali technicznej było względnie spokojnie, poza lekkim napięciem, jakie odczuwali wszyscy poza Alicią. Ubrana w białe fartuchy grupa tylko czekała na ten jeden, ostatni rozkaz. Po uśmiechu na twarzy ciemnowłosej kobiety było widać, że nadejdzie on już wkrótce. Jak się okazało to "wkrótce" nadeszło i tak zbyt szybko niż mógłby się ktokolwiek spodziewać. *** Lonnie coraz raźniej zbiegała z wulkanu, widząc już, że jest blisko lasu. Nerwowe napięcie kończyn jednak nie mijało, z wulkanu unosiło się przecież coraz więcej dymu. Kiedy trybutka miała już szansę odetchnąć z ulgą z powodu tego, że wbiegała między pierwsze drzewa, rozległ się ogromny huk, a ziemia się zatrzęsła, prawie posyłając ją na kolana. Fala gorąca ogarnęła całą wyspę, a ona nie musiała nawet unosić głowy, by wiedzieć co się stało. Przez chwilę czołgała się, zanim zdołała się podnieć i zaczęła biec. Oczywiście nic to nie dało. Wulkan wybuchł z taką siłą, a lawa spływała z jego powierzchni tak szybko, że wkrótce była już u jego podnóża. Lonnie nie sądziła, by kiedykolwiek spotkało ją coś tak bolesnego jak uczucie gorącej lawy dotykającej jej stopy, potem było już tylko gorzej, a dziewczyna upadła, umierając w okropnej męczarni. *** Do powietrza szybko dostało się mnóstwo dymu i pyłu, a gęsty las deszczowy zajął się ogniem. Najbezpieczniej było teraz w okolicach plaży, ale tylko na chwilę. Pomijając już rozprzestrzeniające się płomienie, lawę i wybuchy wciąż mające swoje miejsce w kraterze, trybutom groziło uduszenie się duszącym dymem, który nie opuszczał granic areny. Skutki całej tej sytuacji bardzo szybko dotarły też do Juliana i Olafa będących u podnóża wulkanu. Nie wiadomo było nawet, czy chłopacy zabili się nawzajem, czy zrobił to ogień. Organizatorzy Igrzysk podjęli już decyzję o zakończeniu, trybuci padali jak muchy. Na arenie zostały trzy osoby: Blanche, Katarina i Leon, będący nadal gdzieś w okolicy zachodniej plaży. Hoffner vs. Seluna Ostatnia walka Ilość postów jest nieograniczona. Możecie zrobić co tylko chcecie, ale ważne jest jedno: w końcu czeka was ostatnia walka w wybranym przez was miejscu na arenie. Poza tym na arenie został jeden random, to pozostawiam waszej kreatywności. Wszystkie posty od teraz liczą się do oceny, jeśli jakiś post będzie waszym ostatnim, zaznaczcie to na jego końcu. (Ostatni post może być tylko po walce waszych postaci). Zwycięzca zostanie wybrany drogą ankiety w której wezmą udział gracze, którzy już odpadli. Ankieta pojawi się, gdy Hoffner i Seluna zdecydują, że nie mają już nic do napisania. Droga wolna, zapraszam do walki* ___ * Jeśli ktoś dalej nie zrozumiał, wszystko wygląda dość podobnie jak w Klubie Pojedynków. Zaaktualizowałam listę graczy.
  2. Na apelu, który został zwołany na wewnętrznym, zamkniętym dziedzińcu zamku poruszono wszystkie ważne w tej chwili kwestie. Gwardziści mieli przede wszystkim zająć się uspokajaniem mieszkańców Equestrii. Do czasu ponownego wzniesieni bariery miały też zostać zaostrzone ochrony graniczne wokół stolicy. Księżniczka Luna wyjaśniła, że jej siostra rzeczywiście na razie znajduje się poza państwem, jednak nie stało jej się nic groźnego i powinna wrócić w przeciągu najbliższych tygodni. Mimo, że Luna wyglądała na wyraźnie zmęczoną i przybitą z zapałem zabrała się do utrzymywania państwa w kupie, zajęła się też czasowo wznoszeniem i opuszczaniem słońca, o czym dowiedzieli się tylko gwardziści(i mogło wydawać się to złowieszcze). Widać było jednak po niej, że nie będzie w stanie robić tego długo. Po tym jak na placu zostali tylko najważniejsi spośród gwardii Księżniczka Luna poleciła im wyraźnie, ale jednak z niepokojem by gwardziści zwracali większą uwagę na wszelkie przejawy buntu na terenie Equestrii i zwiększyli ochronę straży granicznej na krańcach całego państwa. Jednak i jej spokój miał swoje granice, kiedy została zapytana o powód zaginięcia Celestii. Teraz, gdy zostali tylko najważniejsi gwardziści mogła powiedzieć otwarcie: nie miała pojęcia gdzie była Celestia, ale na pewno była w niebezpieczeństwie. Sprawcą miał być pewien eksperyment, ale Luna nie zagłębiała się w ten temat. Powiedziała tylko, że jej siostra zniknęła ze swojej sypialni poprzedniego wieczoru, że jest teraz bezbronna i że nie można dopuścić do tego, by została znaleziona przez grupy wrogie Equestrii. To, że wiadomość wyciekła do gazety na pewno wiele utrudniało, ale ważne było jedno - gwardziści muszą znaleźć Celestię pierwsi inaczej Księżniczka może nawet zginąć. Nie dodając nic więcej, Luna odesłała wszystkich do pracy. Sama nie mogła szukać siostry, kucyki na nią liczyły i wiedziała, że Celestia nie chciałaby, żeby je zostawiła. Potem zmęczona i zgnębiona wróciła do pałacu. *** Najszybciej do Canterlotu dotarła Księżniczka Twilight, Cadance musiała najpierw poustalać kilka rzeczy ze swoim mężem, który miał na ten trudny czas przejąć pieczę nad Crystal Empire. Spięta fioletowa alicorn uspokoiła kilka grupek wystraszonych kucy pod pałacem, a potem bez słowa zniknęła za jego wrotami.
  3. Wohoho, jak mnie tu dawno nie było XD _____ OSTATNIA MISJA Misja nie będzie miała zwycięzcy ani nagrody. Rozpoczyna się ostatni odcinek na drodze walki buntowników i władzy Equestriańskiej. Wszyscy gwardziści zostali wezwani do obowiązkowego apelu na dziedzińcu zamku. Tam mają otrzymać instrukcje od samej Księżniczki Luny. Bariery jak na razie nie ma. ___ Wybaczcie brak polskich znaków w gazetce. Nie dało się i tyle :p.
  4. Leon znów uciekał. Nie zdążył jeszcze pozbierać się po wcześniejszych scenach, a teraz znów musiał patrzeć na czyjąś śmierć. Śmierć małej dziewczynki. Poczuł żółć w gardle i zachciało mu się wymiotować. To przez niego zginęła, zabita przez swojego nieświadomego przyjaciela. Masa cierpienia jaką musiał odczuwać tamten chłopak była zaakcentowana między innymi tym, że nie zaatakował Leona i pozwolił mu odejść. Leon zacisnął powieki i usiadł gdzieś w krzakach, niedaleko jaskini. Będzie tu siedział. Był duszony przez wielkie pragnienie, ale czuł to jakby przez mgłę zamknięty tylko i wyłącznie we własnych emocjach. Może dożyje do końca siedząc tutaj na brudnej ziemi usłanej kawałkami szkła. Ale czy naprawdę chciał przetrwać? *** Julian wpatrywał się tępo w przestrzeń nad ciałem swojej małej przyjaciółki. Z jego rany na przedramieniu sączyła się krew, ale on tego nie czuł. Po prostu wstał, zarzucając na siebie plecak. Nie zamierzał podnosić noża, który leżał niedaleko stopy teraz nieświadomej już dziewczynki. Nie patrzył się za siebie wchodząc między drzewa, mówiąc szczerze nie zwracał też zbytniej uwagi na to co się dzieje przed nim i kilka razy uderzył głową w drewno. Nie przejmował się tym jednak. Teraz nie miał już kogoś kogo musiałby chronić. Teraz liczyło się tylko jego przetrwanie, nieważne jak krwawą drogę będzie musiał przejść. Tłumiąc w sobie wszystko poza chłodną determinacją ruszył gdzieś w głąb wyspy. Może załapie się na Ucztę przy Rogu Obfitości? *** Co w tym czasie działo się z Olafem? Olaf już dawno odszedł z wyciętej części lasu, bo stwierdził, że była zbyt odkryta. Teraz jego celem stał się wulkan, do którego podchodził nie zauważywszy dymu unoszącego się z krateru. Nie zadzierał głowy do góry, trzymał ją nisko wpatrując się w szkło, które chrzęszczało pod jego stopami. *** Lonnie natomiast jak najbardziej zauważyła unoszący się dym i już schodziła po skalistym zboczu, przeklinając się w myślach. Jak głupim trzeba być, by wybrać wulkan jako dobre miejsce na Igrzyskach? Przecież wiadomo było, że nie stoi tu przypadkiem. Kilka razy potknęła się i pozdzierała sobie trochę skórę na rękach, ale czymże to jest w obliczu ran jakie mogła zdobyć na arenie, a na szczęście jeszcze nie zdobyła. *** Emeralda podniosła się z martwego ciała pięknej dziewczyny. Opanowując już drżenie rąk zabrała swój plecak, łuk i sztylety i ruszyła w stronę Rogu, w końcu po to tu zmierzała. Widok jaki tam ujrzała sprawił, że uniosła swoje jasne brwi. Wysepka bez namiotu wyglądała interesująco i zdecydowanie nie tak jak ją zapamiętała. Ale było jej to obojętne. Ze zdziwieniem zauważyła, że woda przyjemnie ogrzewała jej ciało. Nie można jej nazwać gorącą, ale była zdecydowanie cieplejsza niż to zapamiętała. Z podestów wzięła tylko pięć zatrutych strzał, stwierdzając, że reszta będzie nieprzydatna, a może ciążyć. Potem skierowała się w las. *** Alicia obserwowała Emeraldę, która oddalała się już od Rogu Obfitości i zmierzała w stronę plaży. Tak blisko. Tak bardzo, bardzo blisko. *** Magus vs. Hoffner Las się coraz bardziej przerzedzał, więc Emeralda podejrzewała, że znów zbliża się do plaży. Z westchnieniem stwierdziła, że sprawdzi tylko, czy nie ma tam jakiegoś trybuta, a potem rusza w głąb wyspy. Odgarnęła blond włosy z twarzy i zwolniła. Musiała zachowywać się cicho i czujnie. Szybko doszła do wniosku, że szczęście jej dopisało. Był tu ktoś, schowany w gąszczu tak jak ona. Zaszła go od tyłu. Miała nadzieję na trochę dobrej zabawy... ___ Hoffner i Magus sposoby walki już wam podałam, chcę tylko zaznaczyć jak to ma się rozegrać: Emeralda zaszła od tyłu Johna, odgłosy walki na pewno przyciągną Katarinę, której szałas znajduje się dość niedaleko. W tym starciu macie szansę, a nawet przymus walki i wykończenia Emeraldy. Proszę o zachowanie realizmu, jedna osoba zginie od odniesionych ran.
  5. Post Zbliżamy się do finału ____ Laily nie miał szczęścia. Zdecydowanie nie miał go wcale. Bo jak wielkiego trzeba mieć pecha, by natrafić na jedną z wielu pułapek kłusowniczych poukrywanych w lesie? W szoku po ostatniej ucieczce z ramion śmierci chłopak nie zauważył, gdzie postawił nogę, która natychmiast została przygwożdżona przez ostre i brudne kolce, które przecięły bezlitośnie jego skórę i złamały kość. Ból był tak ogromny, a krwi tak dużo, że nie minęło wiele czasu aż Laily zemdlał. Nie minęło też wiele czasu aż umarł... Wyrwa w ziemi przestała się już rozszerzać i zdobiła teraz krajobraz wyspy. Drgania również ustały. Rozległ się wystrzał symbolizujący śmierć któregoś z trybutów, a zaraz potem mogliście usłyszeć komunikat o kolejnej Uczcie przy Rogu Obfitości. *** Emeralda przeklinała na Nimę i trójkę trybutów, których wcześniej spotkała. Oczywiście uważała, że to ich wina, że została tak spowolniona, że nie zdążyła na pierwszą ucztę. - Dobrze chociaż, że jesteśmy blisko na tą - powiedziała poirytowana. Nima tylko kręciła głową ponuro. Trybutka z jedynki była tak zdenerwowana i z taką zaciętością pruła przed siebie, do pokazującego się już między drzewami Rogu, że odwróciła się do niej plecami i całkiem ją zignorowała. A gdyby teraz? Nima nie miała nic przy sobie, ale gdzieniegdzie nadal leżały kawałki szkła... Piękna dziewczyna pochyliła się cicho i podniosła jeden odłamek. Emeralda nadal rzucająca pod nosem obelgami na prawo i lewo tego nie zauważyła, jej wzrok skupiony był tylko na trzech podestach, które były już niedaleko, choć jeszcze trochę kryły się pomiędzy krzakami. Przesunięcie palcem po ostrej powierzchni, uniesienie ręki i... - Może być w końcu coś powiedziała, cooo...aaahh!? - blondynka odwróciła się i w ostatniej chwili uchyliła przed ostrym kawałkiem szkła, który jej czasowa "sojuszniczka" chciała wbić w jej plecy. Atmosfera gwałtownie się podgrzała. Nima prawie upadła, kiedy po zamachnięciu się nie trafiła w cel. Jej oczy rozszerzyły się ze strachu i szoku, szkło wypadło z rąk i natychmiast rzuciła się do ucieczki, ale Emeralda była szybsza. W nagłym ataku wściekłości rzuciła w nią nie nożem, strzałą albo inną bronią, ale całym plecakiem. Druga dziewczyna dostała nim w głowę i upadła, oczywiście blondynka natychmiast to wykorzystała i usiadła na niej, wszystko wyglądało bardzo podobnie jak wtedy, kiedy spotkały się po raz pierwszy na arenie. Ale tym razem nie miało zakończyć się dobrze dla Nimy. - Myślałaś, że jesteś sprytna tak? Że mnie zabijesz? - syczała Emeralda prosto w twarz drugiej dziewczyny, która już zalała się łzami przerażenia, ale nie była w stanie nic z siebie wydusić. Zresztą, blondynka nawet tego nie oczekiwała. Jedną ręką nadal przyciskając ją za gardło do podłoża sięgnęła po leżący niedaleko plecak. Wyjęła z niego mały sztylet. Teraz Nima już otwarcie szlochała, lekko charcząc z powodu podduszenia. Emeralda zadała jej wiele ran, mimo że dziewczyna była już martwa po pierwszych dwóch(tych w gardło). W te gwałtowne i niekontrolowane ciosy włożyła całą swoją złość i przerażenie, widoczne w jej lekko drżących dłoniach. O tak, Emeralda była przerażona. Dotarło do niej jak blisko śmierci była i jak głupio się zachowała lekceważąc słabszą trybutkę. Nie popełni tego błędu już nigdy więcej. Na arenie zostało już mało osób. Wygra te Igrzyska. *** Leon uciekał przerażony, mając przy sobie tylko łuk i kołczan strzał przewieszony przez ramię. Jego nogi trzęsły się okropnie, oddech był urywany. Biegł i biegł ile tylko mógł, aż w końcu się zatrzymał, upadając na ziemię i biorąc gwałtowne wdechy. Suzann i Adrin byli martwi. Widział jak strzała przeszyła pierś drugiego trybuta, widział dziewczynę, przyjaciółkę, która gwałtownie rzuciła się w stronę jakiejś blondynki która pojawiła się znikąd. Czuł wyraźnie chłostające go po twarzy rośliny, kiedy uciekał słysząc za sobą dźwięki zaciekłej walki. Był już daleko kiedy usłyszał wystrzały. Trzy. Nie łudził się nawet, że Suzann przetrwała. Przecież widział zdjęcia na niebie, ale tylko kątem oka, bo przecież biegł, przez cały czas biegł. Zostawił ich. Jak mógł to zrobić? Przecież był odważny. Usprawiedliwiał się w duchu, że i tak nie mieli szans z zawodowcem, ale to nie powstrzymało pieczenia w oczach i gorących łez, które spłynęły mu po policzkach. Leżał na brudnej ziemi, nagle pragnąc by znów zaczęło padać. Był zmęczony i strasznie chciało mu się pić. Skupiał się tylko na tym, żeby ciągle nie musieć patrzeć na strzałę, która przebiła się przez pierś przy akompaniamencie odgłosów zaciekłej walki... *** Aria i Julian weszli już w las. Co jak co, ale przebywanie ciągle na tak otwartym terenie, kiedy w każdej chwili ktoś mógł nagle wybiec z gąszczu i ich zaatakować nie było bezpieczne. Młoda dziewczynka szła cicho obok swojego starszego kolegi. Była w dobrym humorze po tym, jak (pewnie ostatni raz) mogła wykąpać się w morzu. Jej nastrój jednak coraz bardziej pogarszał się, głównie przez upał i przypomnienie sobie o miejscu w jakim się obecnie znajdowali. Julian nagle zatrzymał się, ale Aria nie wiedziała jeszcze dlaczego, przynajmniej dopóki nie spojrzała tam gdzie on. Niedaleko nich na ziemi leżał młody chłopak. Wyglądał dość żałośnie, a jedyne co przy sobie miał to strzały. Ewidentnie ich nie zauważył. Trybut z czwórki zmarszczył brwi, ale wydawał się zdeterminowany. Wyciągnął powoli krótki miecz, który miał z boku plecaka i zaczął się do niego powoli zbliżać. Oczy dziewczynki rozszerzyły się, a jej oddech przyspieszył. Nie, nie mogła na to patrzeć, nie mogła na to pozwolić. Podbiegła do kolegi i uwiesiła się jego ręki, tej, w której trzymał broń. Krótka szamotanina nie mogła zostać już nie zauważona. Leon podniósł głowę, jego oczy były zaczerwienione, a twarz brudna od ziemi. Do policzka przylepił mu się też kawałek szkła i zrobiła mała rana, ale widocznie nie zwracał na to uwagi. - Aria, przestań! - warknął wystraszony Julian, kiedy zobaczył, że drugi chłopak wycofuje się nagle i wyciąga strzałę. - Nie, nie możesz go zabić, to tylko chłopiec, był kiedyś kucykiem, jak my - jęknęła. - To Igrzyska, musimy przetrwać! Ale Aria nie dawała się namówić i ciągle ciągnęła ramię kolegi, najmocniej jak umiała. Świsnęła strzała, która trafiła Juliana w przedramię, ten warknął jeszcze bardziej i wyrwał się dziewczynce, która upadła wystraszona na ziemię. Leon wcale nie chciał zabijać żadnego z nich, zresztą jego ręce trzęsły się tak mocno, że nie wcelował nawet dobrze strzałą. Nie, żeby w ogóle dbał o to, gdzie strzela, biorąc pod uwagę stan w jakim był. Upadł na brudną glebę, przymknął oczy i czekał na śmierć, kiedy zdenerwowany trybut z czwórki wyrwał grot, który zostawił w jego ręce małą dziurę, i ruszył na niego z mieczem. Julian musiał to zrobić, musiał zabić tego chłopca, zanim on zabije ich. To Igrzyska i najbardziej liczyło się jego(i Arii) przetrwanie. Ale kiedy dziewczynka z warkoczem spojrzała na Juliana, który wzniósł miecz nad tym biednym chłopcem, który siedział tak, brudny i zapłakany, stwierdziła, że nie pozwoli na to. Nigdy nie spojrzałaby na swojego kolegę tak samo, gdyby na własne oczy musiała patrzeć jak kogoś morduje. Znów wstała i rzuciła się w stronę dwóch trybutów próbując zatrzymać rękę Juliana. Ale chłopak już się zamachnął wpatrując w chłopca, który wciąż ściskał łuk. Zacisnął oczy, w głębi duszy nie chcąc patrzeć na to, co się zaraz stanie i z całej siły wbił nóż w ciało pod sobą. Tak bardzo skupiony na tym, co musiał(a tak naprawdę nie chciał) zrobić nie poczuł już małych dłoni na swoim nadgarstku i nie usłyszał cichego "proszę nie", które nagle się urwało. Nóż wbił się tak głęboko, że poczuł ciepłą krew na swojej dłoni. Nie chciał otwierać oczu. Nie chciał spojrzeć na Arię, wiedząc, że przeraził dziewczynkę tym co zrobił. Ale sekundy mijały i poczuł nagle czyjś cichy jęk, ale nie był to głos Arii... . Otworzył oczy, a to co zobaczył sprawiło, że upadł. Aria wbiegła pomiędzy niego i Leona, nie chcąc dopuścić by go tak okrutnie zabił. Złapała go za rękę, ale nie miała na tyle siły, żeby go powstrzymać. Leon mrugał oczami oddalając się na siedząco od ciała dziecka o kasztanowych włosach. Przyłożył dłoń do ust, choć w drugiej wciąż dzierżył łuk. Mijały sekundy, a Julian wciąż nie wierzył w to co ma przed sobą. Nie chciał spoglądać na swoje zakrwawione ręce. Nie chciał już nigdzie spoglądać. Leon wstał cicho, wciąż trzymając rękę przy twarzy, i wycofał się powoli w las, nie ścigany przez nikogo. ___ Zaaktualizowałam listę graczy Branthos masz prawo do ostatniego posta Bardzo smutny post, ale to Igrzyska, więc... cóż. :(
  6. Dlaczego walki muszą trwać tak długo? :/. Gdyby były szybciej byłby czas wolny na jakieś ciekawe rzeczy. Teraz przejdźmy do oceny. To będzie trudne... _____ Kiedy dwójka trybutów uciekła z Rogu Obfitości używając do tego właśnie Rogu Obfitości Alicia siedziała wyprostowana patrząc sztywno w ekran i zastanawiając się co się właśnie stało. Potrząsnęła głową, przerzucając wzrok na drugi ekran, na którym blondynka mordowała właśnie dziewczynę z siódemki. Skinęła też na pracowników technicznych, którzy usunęli ogień z wysepki. Przestali też ogrzewać wodę, chociaż nadal była ona bardzo ciepła. Chłopak który został w ognistym kręgu(którego już nie ma) będzie musiał trochę odczekać zanim z niego odejdzie, ale pewnie nie potrwa to zbyt długo. Po chwili zastanowienia Alicia zmieniła jednak zdanie. Na początku stwierdziła, że po prostu da spokój dwóm zawodowcom, ale nie... nie mogła tego tak zostawić. - Krab truciciel - rzuciła hasłem, ale wszyscy pracownicy wiedzieli o co chodzi. - Obojętnie które. Krab truciciel był robotem stworzonym przez Kapitol. Sterowali nim ludzie, ale świetnie udawał prawdziwe zwierzę. Raczej nie można było znaleźć go od tak na plaży, jego pojawianie się kontrolowała kierowniczka Igrzysk i używany był wtedy, kiedy na kogoś zapadł wyrok. Czarnowłosa kobieta miała też kilka innych tego typu urządzeń, była przygotowana na to, że niektórych ludzi trzeba będzie usuwać typowo ręcznie. Na przykład w formie łagodnego(w jej mniemaniu) ostrzeżenia lub po prostu wtedy, gdy ktoś będzie nudny i trzeba będzie troszkę podkręcić atmosferę. Młody mężczyzna wpatrywał się uważnie w kamerkę, jaką w oczach miało mechaniczne zwierzę. W jego szczypcach znajdowały się malutkie igiełki, które wstrzykiwały w ciało ofiary jad, który zabijał w nie mniej niż kilka sekund. *** Ronon jak najbardziej mógł nie zauważyć malutkiego zwierzaka, który cichutko przemieszczał się bokiem w jego stronę. Nie miał też zbyt wiele okazji na reakcję, kiedy mocne szczypce zacisnęły się na jego nodze, przebijając się przez skarpetkę. Mógł poczuć tylko ostry i nieprzyjemny ból od igieł, a potem paść na ziemię z powodu nagłego paraliżu. Wydawało się, że w jego klatkę piersiową ktoś wbił olbrzymi kolec, tak mocny ból go tam złapał, i mógł tylko ostatni raz spojrzeć na Katarinę, zanim świat wokół niego stał się całkiem czarny. *** Martwe ciało Suzann upadło obok ciała Adrina, a Emeralda przetarła czoło zakrwawioną dłonią. Chłopaka zabiła z zaskoczenia, ale dziewczyna już walczyła i to całkiem nieźle. Trybutka z jedynki miała przebitą wargę i lekko nadszarpnięty bark, ale to nie mogło przeszkodzić jej w wygranej. - Gdzie ten młody? - zapytała Nimy, która przez cały czas stała wystraszona obok. - Uciekł - odpowiedziała cicho, nie dodając jak bardzo miała ochotę zrobić to razem z nim. Coraz bardziej żałowała przyłączenia się do tej niebezpiecznej kobiety. Emeralda uśmiechnęła się lekko. - Znajdziemy go. Kolejno na całej arenie rozległy się trzy wystrzały. Obydwie dziewczyny uniosły brwi. Trzy? Chyba gdzieś na arenie ktoś również zakończył swoje Igrzyska. Nie zastanawiając się nad tym trybutki ruszyły w blasku słońca, które chyliło się już bardziej w stronę zachodu niż wschodu. Kierowały się oczywiście na Róg Obfitości. *** Seluna vs. Branthos Obsuwanie się ziemi Rejon na wschód od wulkanu ewidentnie spodobał się pracownikom technicznym, bo nie chcieli go sobie odpuścić. Jedną z ciekawych i dokładnie przygotowywanych atrakcji: otworzenie się wspaniałej wyrwy na środku wyspy, postanowili umieścić właśnie tam. Intensywne drgania można było odczuć na całej powierzchni wyspy, nie były może one intensywne, ale im bliżej wyżej wspomnianego rejonu tym większa była szansa na przewrócenie się. W glebie zaczęła otwierać się głęboka wyrwa, ziemia otwierała się, akurat bardzo blisko pewnych dwóch trybutów... Drzewa w pobliżu pękały i zapadały się, lepiej by Blanche i Laily jak najszybciej z nich zeszli, ale czy mieli jeszcze na to szanse? Na gałęziach było bardzo niestabilnie, drzewa pochylały się razem z korzeniami do podłużnej dziury, która była na tyle głęboka, że wpadnięcie do niej oznaczałoby śmierć. Do tego drgania na całej wyspie wyraźnie nie spodobały się wulkanowi, z którego zaczęło się lekko dymić. Na szczęście jeszcze nie wyglądał jakby szykował się do wybuchu. ____ Oczywiście wyrwa nie idzie przez całą wyspę, ale otwiera się na jej środku i idzie kawałek od wypalonej części lasu, zakręca na rzeczkę i zatrzymuje się kawałek po tym jak ją przetnie. Shatter ma prawo do ostatniego posta. Zaaktualizowałam listę graczy.
  7. Z uwagi na brak aktywności i odpisu Deana(minął tydzień), Branthos wygrywa walkowerem. Niestety ta sesja nie może być tak przeciągana, walki są ustalone i dzisiaj odbędzie się kolejna, która mam nadzieję, zakończy się szybciej ______ Mgła opadała, Alicia stwierdziła, że jedna ofiara jej wystarczy, a napięcie i śmierć trzeba dodawać stopniowo. Ofiarą tą był Dante, chłopakowi nie udało się na czas zdobyć dobrej kryjówki i udusił się w głębi puszczy. Rozległ się wystrzał... Deszcz przestał padać zadziwiająco szybko, co każdy bardziej spostrzegawczy trybut mógł odebrać jako znak zbliżającego się zagrożenia. Lonnie zdjęła niepotrzebną jej już maskę i schowała ją z powrotem do plecaka. Rozejrzała się jeszcze raz po krajobrazie, podniosła się i przeszła się poziomo wzdłuż góry mając nadzieję jak najszybciej wyschnąć. Aria zadrżała na kolejny wystrzał. Nie zamierzała jednak jeszcze opuszczać morza, mimo że lekko zestresowany Julian zaczął ją już poganiać. Emeralda znajdowała się już bardzo blisko Rogu, Nima szła koło niej, bo trybutka z jedynki mimo wszystko nie pozwoliła sobie na to, by być do niej plecami. Hoffner vs. Shatter Ogień Alicia już dobrą godzinę temu poprosiła pracowników technicznych o stopniowe podgrzewanie wody wokół Rogu Obfitości. Wszystko powoli, niezauważalnie, woda osiągała temperaturę bliską wrzątku, ale ludzie pracujący nad tym skrupulatnie pilnowali, żeby po wodzie nie było tego widać. Kilka środków chemicznych, niwelowanie niepotrzebnej pary, czy(!) bąbli na jej powierzchni. Wcale nie taki chłodny wiatr też wspaniale pomagał odwrócić uwagę osób, który przy Rogu były. Poza tym trójka trybutów i tak była zajęta niedawno rozpoczętą pseudo walką z drugą grupą. Oczywiście działania te miały na celu odcięcie drogi ucieczki, aby wspaniała zabawa jaką Alicia wymyśliła trzem chłopakom nie została tak szybko zepsuta. Skoro nie wystarczył jaguar kobieta chciała w bardziej dobitny sposób pokazać im, że zostanie na Rogu wcale nie jest takie sprytne. Alicia chciała, by trybuci weszli w las, żeby ich gra na arenie była bardziej urozmaicona i ciekawsza dla widzów. Pod Rogiem, na Rogu i wokół Rogu Obfitości było zamontowanych wiele mechanizmów. Począwszy od tego odpowiedzialnego za karanie falstartów, poprzez ten od Uczt, kończąc na zabójczych. Zabójczych mechanizmów nigdy nie jest za wiele, muszą być wszędzie, w każdym strategicznym miejscu. Teraz Alicia kiwnęła głową na swoich pracowników. Pora rozpocząć zagładę. Wokół linii piasku wychynęły malutkie otwory, wyglądające raczej średnio groźnie. Przynajmniej dopóki sekundę później nie wyleciały z nich wysokie na dwa metry słupy ognia, który praktycznie odgradzały drogę do i tak gorącej wody. Na samym Rogu Obfitości, po bokach i w środku, również otworzyły się mechanizmy, które strzelały w trybutów kulami gorących i zabójczych płomieni. Kule były naprowadzane przez pracowników technicznych. Drogi ucieczki praktycznie nie było. Oczywiście na upartego można by uciec przez ogień i gorącą wodę, ale czy liczba oparzeń jaką można wtedy nabyć nie wyklucza zawodnika z gry? Suzann, Leon i Adrin szeroko otworzyli oczy, widząc jak praktycznie całą wysepkę na której byli ich wrogowie pochłonęły płomienie. I stało się to w zaledwie kilka sekund. - To chyba nie jest ich wina, nie? - zapytał cicho Leon. Suzann tylko się nerwowo zaśmiała. - Chyba nie, wycofajmy się odrobinę, bo może też dostaniemy. Ale niezbyt daleko, wrócimy tu i może kogoś dobijemy. Zgodnie zaczęli się cofać w głąb lasu, a w ich oczach odbijał się tańczący wesoło przy Rogu ogień. ___ John nie może zginąć, ale to nie znaczy, że nie byłoby mądre uciekanie przed ogniem, chyba, że chce mieć pełno oparzeń. Zaaktualizowałam listę graczy.
  8. Elizabeth Eden

    Tiara Przydziału

    Velvettia von Orchberg zostaje Gryfonką Spójrzmy, gdzie Tiara przydzieli użytkownika... Rex *Monster* Crusader ____ Twórzmy swój forumowy Hogwart! Zapraszam do zgłaszania się z prośbą o przydział!
  9. Długi i troszkę melancholijny post, bo Igrzyska to nie tylko krew i śmierć :p. Można puścić sobie jakąś przyjemną muzyczkę. _____ Na całej arenie znów zaczynało lać. Alicia chyba uparła się, by trybuci chodzili codziennie czyściutcy po miłym prysznicu. W lesie było duszno i gorąco, a na plaży mokry piach przylepiał się do butów. *** Do zachodniej plaży doszli już Julian i Aria cali pokaleczeni po deszczu szkła. Obydwoje całkowicie zignorowali informacje o uczcie. Chłopak pomagał młodszej dziewczynce w usunięciu ostrych odłamków, a woda lejąca się z nieba zmywała krew z ich ran. Po wszystkim wspólnie zjedli puszkę zupy. Żadne z nich nie dostało maści na rany, ale trzynastolatka miała tabletki, więc obydwoje je wzięli, by ból nie dokuczał im tak mocno. - Myślisz, że w tej wodzie może być coś niebezpiecznego? - zapytała cicho Aria. - Pewnie tak, na arenie wszystko jest niebezpieczne. Tak przynajmniej mówił mentor - odpowiedział Julian, wpatrując się obojętnie w spienione fale. Dziewczyna pokiwała głową, a potem odgarnęła z czoła mokre, kasztanowe włosy i zaczęła bawić się lepkim od wody piachem. Jej wzrok mimo wszystko cały czas wędrował do morza. - Bardzo chciałabym wejść do wody. Ostatni raz. Wiesz, że uwielbiam morze - mruknęła cicho. Julian spojrzał na koleżankę, marszcząc brwi. Przecież to było takie ryzykowne. Ale ona była taka smutna... . W końcu i tak umrze, co by jej szkodziło spełnić jakieś swoje pragnienia. - Idź. Ale uważaj - dodał z ledwie skrywaną troską. - Chociaż wiesz, pada.... - zauważył. - Ale to ciepły, przyjemny deszcz - Aria wygląda na uradowaną po raz pierwszy od dożynek, na których została wylosowana. - Nie chcesz iść ze mną? Chłopak tylko pokręcił głową. Obserwował jak dziewczynka żywo wstała i pobiegła w stronę morza, a potem ostrożnie włożyła buta do wody. Aria przez chwilę zastanawiała się nad zdjęciem obuwia, ale to byłoby już naprawdę głupie, w razie potrzeby nagłej ucieczki. Tak więc w mocnej ulewie, na arenie Igrzysk Śmierci, trzynastolatka z szerokim uśmiechem stała po biodra w słonej, falującej wodzie, zapominając choć na chwilę o tym, że to najpewniej ostatnie dni jej życia i że być może, gdzieś tam, na drugim końcu areny, jeden były kucyk wbija drugiemu nóż w plecy. *** Emeralda wróciła już do lasu. Przedzierała się przez gęste chaszcze, niesamowicie wkurzona ranami, które zdobyła(mimo że już dawno uleczyła je maścią), szkłem chrzęszczącym jej pod nogami i ulewą, która przylepiała jej blond włosy do czoła. Mogła zginąć podczas deszczu ostrych odłamków, a to nie do pomyślenia. W końcu jest tu po to, żeby wygrać! Oczywiście usłyszała informację o Uczcie przy Rogu i to właśnie w stronę Rogu zmierzała, taką przynajmniej miała nadzieję, patrząc na wulkan i starając się obrać odpowiedni kierunek. Teoretycznie miała wszystko co potrzebne do przeżycia, ale na arenie nie ma czegoś takiego jak dostateczna ilość przedmiotów lub broni. Nagle jej rozmyślania przerwał szelest. Natychmiast stała się czujna, wyjęła z boku plecaka mały nóż i zaczęła się uważnie rozglądać. Zarejestrowała ruch po swojej lewej stronie i to na tamtym miejscu się skupiła. Już zaczęła powoli kroczyć w tą stronę, gdy zza wielkich liści wyszła chuda dziewczyna. - Nie zabijaj... - nie zdążyła powiedzieć nic więcej, gdyż została powalona na ziemię, a do jej tętnicy zbliżyło się ostrze noża. Emeralda usiadła na trybutce, w której rozpoznała Nimę i zmarszczyła lekko nos. - Proszę, proszę, kogo my tu mamy. Czyżby mała miss tych Igrzysk? Już nie wyglądasz tak zniewalająco jak na występach - to była prawda. Cała mokra i brudna od ziemi i piachu dziewczyna leżała pod Emeraldą z wyrazem czystego strachu na twarzy, a jej piękne włosy były jakby potargane i postrzępione. Blondynka przycisnęła ostrze mocniej, ale pod takim kątem, by nie zabić jej zbyt wcześnie. - Błagam, nie krzywdź mnie. Możemy być w sojuszu. Oddam ci swoje rzeczy - jęknęła Nima rozpaczliwie. - Mogę ci pomagać, na pewno się przydam. - W czym ty mi się możesz przydać? Nic ciekawego nie potrafisz. A twoje rzeczy i tak sobie wezmę - odpowiedziała Emeralda uśmiechając się ironicznie. Nima wyglądała na jeszcze bardziej zrozpaczoną. - Proszę. Przysięgam, że nie chciałam cię zaatakować. Ja się po prostu boję. Ja... - Cicho - odpowiedziała Emeralda ze znudzeniem. - Nie mam ochoty słuchać o twoich uczuciach. Nie stanowisz żadnego zagrożenia, dlatego na razie możesz zostać. Pokaż mi co masz w plecaku. Poza tym trzymaj się blisko mnie i rób wszystko co ci każę. Nima odetchnęła, kiedy trybutka z jedynki z niej zeszła. Przez chwilę rozważała ucieczkę, ale to byłoby głupie, blondynka i tak by ją złapała. Nie wiedziała, co sobie myślała, kiedy zdecydowała się jej pokazać, ale być może będzie mieć to jakieś plusy. Na razie będzie miała ochronę, a potem po prostu weźmie swoje(i nie tylko swoje) rzeczy, kiedy druga dziewczyna będzie spała i ucieknie. W głowie Emeraldy wyglądało to zupełnie inaczej. Gardziła tą wychudzoną pięknisią, ale dlaczego nie miałaby jej przy sobie zatrzymać? Była zbyt słaba by coś jej zrobić, nie miała zresztą nawet broni. A zawsze się przyda w walce. Można będzie się nią zasłonić albo rzucić ją innym trybutom i uciec. Jakby nie spojrzeć same pozytywy. Dopóki jej nie przeszkadza, będzie mogła żyć. *** Lonnie odpuściła sobie dalszą wycieczkę na szczyt wulkanu, przynajmniej dopóki nie zejdzie ta dusząca mgła. Była już bardzo wysoko i widziała praktycznie całą wyspę. Nie ściągając maski położyła się na skale, akurat wtedy, gdy zaczęło lać. - Szlag - mruknęła przez maskę i obróciła się na bok, by krople nie rozbijały się jej o twarz. Po raz pierwszy od początku Igrzysk zaczęła myśleć o swoim położeniu. Do tej pory po prostu brnęła mocno przed siebie, obierając wulkan za świetny cel. Większość trybutów na pewno wolała schronić się w lesie, poza tym trzeba było mieć siłę i wydolność by wspinać się po skalistym zboczu. Ona miała i to i to. Ale co dalej, kiedy już tam dotrze? Miała wodę, miecz i maskę. Czy to wystarczy do przetrwania. Chyba tak. Kiedy jeszcze była w lesie machinalnie zrywała liście, których stosik miała teraz w plecaku. Ostatecznie będzie jeść właśnie je, w końcu zielenina jest zdrowa. Uśmiechnęła się lekko do siebie, deszcz spływał po jej ciele, ale nie zwracała już na to uwagi. W pobliżu nikogo nie było, ale zaśnięcie nadal nie wydawało się dobrą opcją. Aż wzdrygnęła się na myśl, że wulkan mógłby teraz wybuchnąć. Ten jeden obraz w wyobraźni sprawił, że zaczęła zastanawiać się, czy mądrze jest wspinać się na samą górę. Tutaj jest dobrze i spokojnie. Chyba tu zostanie... *** Olaf doszedł do ściętej części lasu. Wyglądało to bardzo dziwnie, duża pusta przestrzeń, a po bokach kilka wielkich stosów drewna. Chłopak usadowił się na jednym z nich, uważając, by nie zaburzyć równowagi belek. Wyglądało na to, że nie było tu nikogo, poza kilkoma ptakami, które przeleciały mu nad głową. Nareszcie czas na odpoczynek. Ostrożnie położył obok siebie topór, wtedy też poczuł na twarzy pierwsze krople deszczu. Świetnie, nie mogło się oczywiście obyć bez prysznica. Mężczyzna mruczał pod nosem obelżywe słowa wobec organizatorów Igrzysk, rozmyślając też o Karolinie ze swojego dystryktu. Mówiąc szczerze nadal było mu ciężko na sercu. Może gdyby odnalazł ją szybciej, nadal by żyła? Nie, nie mógł pozwolić sobie na takie smęty, jest na arenie. Mimo szczerych chęci nie mógł odgonić od siebie ponurego nastroju, ulewa też niezbyt pomagała. Jego ubranie mokło, a on zastanawiał się, czy Karolina lubiła deszcz. Nigdy jej o to nie zapytał, chociaż w sumie to pytanie wydawało się takie bezsensowne. Kamera zamontowana w drzewie uparcie nagrywała z daleka smutnego, przemoczonego mężczyznę siedzącego w deszczu na stosie drewna. Scena ta dla mieszkańców Kapitolu urozmaicana była żartobliwymi i całkowicie nie na miejscu żartami Flickermana. *** Alicia obserwowała deszcz, który wywołała na arenie i z satysfakcją popijała swoją kawę. Jeśli miała być szczerza, to zdrzemnęła się kilka godzin, w końcu zmęczenie wzięło górę, ale teraz miała pełno nowej energii. Zastanawiała się jak wiele złego narobi mgła, którą rozpuściła. Jedna z trybutek już się przed nią obroniła, ale na terenie rażenia były jeszcze dwie osoby, które z pewnością już za chwilę też odczują jej ciężkie działanie. Oczywiście poza obserwowaniem rozrywek, która sama wywołuje, bardzo podobają jej się też afery do których nie przyłożyła ręki. A to, że na Rogu zetknęły się ze sobą dwie największe grupy sojusznicze, na pewno takową było. Jeśli miałaby być szczerza, o wiele bardziej prawdopodobne było zwycięstwo grupy składającej się z dwóch zawodowców, ale nigdy nic nie wiadomo. Derrick, Ignot i Thompson mieli w sobie dużo determinacji, jak zauważyła już na ich sprawdzianach. Ale czy determinacja może wygrać ze zdolnościami? Z poprzednich Igrzysk wiedziała, że jeśli jest jej dużo, to tak. Wiedziała też, że już nawet sami pracownicy techniczni stawiali zakłady, która grupa którą bardziej uszkodzi. Ona nie zamierzała mieszać się w pieniężne układy, ale na pytanie jednej z kobiet w białym fartuchu odpowiedziała, że bardziej stawia na rudą i jej dwóch sojuszników. Farbowanie włosów przed samymi Igrzyskami z jakiegoś powodu wydawało jej się tak zabawne, że od początku Igrzysk mówiła na nią "ruda" i słyszała, że kilka innych trybutów mówiło tak samo. Może to dlatego, że to określenie do niej pasowało, jeśli patrzeć pod kątem stereotypów. Rude wredne, rude złe. Katarinie nie wiele brakowało do zostania lepszym killerem od Emeraldy, Alicia po tym czasie obserwacji Igrzysk była nawet w stanie pokusić się o stwierdzenie, że trybutka z dwójki była bardziej inteligentna od blondynki. Te dwie kobiety były idealne do roli zwycięzcy Igrzysk, ale wbrew pozorom Alicia na nikogo nie stawiała od samego początku. Dla niej zwyciężyć mógł każdy, byle by widzowie mieli dobre show, a kuce nauczkę. Chyba jedyną osobą, która jej naprawdę nie pasowała był Brave, ale on już padł, więc nie ma już tak naprawdę żadnych powodów do zmartwień.* *** Suzann ledwo powstrzymała krzyk, gdy strzała z nożem musnęła jej bok, boleśnie obdzierając skórę i tworząc małe zadrapanie. Poza tym miała już oczywiście podartą bluzę i koszulkę. To wszystko dlatego, że siedząc w tych krzaczorach nie zdążyła się uchylić. - Cholera, super - mruknęła z wyrzutem. Adrin, który obserwował co dzieje się na Rogu szepnął: - Schowali się. Co robimy? - odwrócił się do sojuszników. Leon wzruszył lekko ramionami, wtedy zaczęło padać. Suzann zamrugała, podnosząc się delikatnie na kolanach. - Deszcz i wiatr? Świetnie. Siedzimy. Nie będą mogli ukrywać się wiecznie. W końcu pomyślą, że się wycofaliśmy albo coś. My mamy czas - Suzann złapała Leona za nadgarstek, kiedy ten chciał coś powiedzieć. - Poczekamy. Mamy szansę, nie odejdziemy tak po prostu, nie stchórzymy. "Fortyfikujemy się" - dziewczyna powtórzyła słowa Katariny ze zmarszczonym nosem. - A co to, bitwa na poduszki w przedszkolu, czy walka na śmierć i życie? Chłopak zmarszczył brwi, ale pokiwał głową i schylił lekko głowę. Deszcz bębnił o liście drzew i o wodę, trójka trybutów całkiem już przemokła, ale byli zdecydowani choć spróbować walczyć z zawodowcami. ____ * Wiem, że twórca Igrzysk kojarzy się ze mną(bo jestem twórcą tych Igrzysk), ale nie wszystkie przemyślenia Alicii muszą się pokrywać z moimi. :). Część tak, ale jednak Alicia ma swoje własne zdania na różne tematy (chodzi mi między innymi o komentarz o postaci Pado :D)
  10. Suzann ledwie co udało się odciągnąć Adrina zanim oszczep wbiłby mu się w stopę. - Czyli jednak walczą - mruknęła dziewczyna, po czym wyciągnęła oszczep, który wbił się w ziemię. Twarz trybutki rozjaśnił uśmiech. - ta broń o wiele bardziej mi odpowiada. Trzymaj - szepnęła Suzann wpychając Leonowi łuk do ręki. - Może uda nam się któregoś wykończyć. Ja liczę na rudą. Młodszy chłopak wyglądał na lekko zestresowanego, ale wpatrywał się dzielnie w trybutów przy Rogu, przesuwając palcami po ostro zakończonym grocie strzały.
  11. W plecaku dziewczynki Katarina znalazła dwie zupy w puszce i maść na rany. Dobre i to. Teraz pora na przejrzenie rzeczy, które trybuci dostali w uczcie. W końcu zaraz zlecą się inni i może zrobić się nieciekawie... W paczce, którą złapała Katarina była tylko mała fiolka, co jest dość dziwne, biorąc pod uwagę rozmiar paczki. W środku znajdowała się dziwna, płynna substancja. Wylanie kropelki na tkaninę powodowało, że natychmiast wypalała się w niej dziura, więc jest to płyn żrący.* Co było w paczce Ronona? No cóż, nie miał już tyle szczęścia, ale zawsze coś. Była tam paczka suchego prowiantu, czyli dwie bułki i jabłko. Za to w paczce Johna było coś adekwatnie dużego do jej wielkości. Kusza. Bez strzał co prawda, ale jest to zdecydowanie bardzo dobry przedmiot. Do rogu obfitości zaczęli już schodzić się pierwsi trybuci. Koło ucha Johna świsnęła strzała, ale nie było widać kto ją wystrzelił. Najwyższa pora uciekać, zdecydowanie... Dean Ambrows vs. Branthos Zatrucie powietrza Słońce wisiało już na niebie, kiedy Alicia zdecydowała, że trzeba uraczyć czymś trybutów na piękny początek dnia. Na terenach od podnóża wulkanu aż do połowy rzeczki zaczęła unosić się półprzeźroczysta mgła. Podrażniała ona drogi oddechowe i powodowała okropne ataki kaszlu, które prowadziły do duszenia się. Nie było szans, by osoby, które były na terenach występowania mgły były w stanie uciec z dala od niej, nie mogąc złapać oddechu. Trzeba znaleźć sposób na przetrwanie. Ale jaki? Lonnie poczuła, że ma ogromną ochotę na kaszel. Ale nie mogła sobie na to pozwolić, ktoś może ją usłyszeć... zignorowała mgłę, która unosiła się wokół niej i nadal wspinała się na wulkan, co jakiś czas cicho pokasłując. Podrażnione gardło zaczęło być coraz bardziej uciążliwe i w końcu dziewczyna przestała powstrzymywać kaszel, od którego myślała, że pękną jej płuca. W nagłym ataku olśnienia zdjęła plecak i wyciągnęła z niego maskę ochronną, którą znalazła przy Rogu. Całe szczęście... nałożyła ją i w końcu mogła złapać oddech. Usiadła na zboczu góry i zaczęła wpatrywać się w krajobraz, odpoczywając. ...Grupa składająca się z Suzann, Leona i Adrina siedziała cichutko w krzakach wpatrując się w trzech trybutów przy Rogu Obfitości. Strzała Suzann musnęła lekko głowę jednego z nich, ale chybiła. Teraz zaczną uciekać, bo zdadzą sobie sprawę, że ktoś ich obserwuję. Chłopak z jedenastki zaklął pod nosem, a dziewczyna błyskawicznie wystrzeliła kolejną strzałę, która przebiła jednak tylko plecak dziewczyny z jedynki. - Cholera, o wiele lepiej wychodzi mi z włócznią - zamarudziła dziewczyna szeptem, który zmieszał się z szumem lasu. _____ * W paczkach, które zdobywacie na uczcie są lepsze przedmioty, niż te, które możecie zdobyć na arenie. Fiolka, której właścicielką została Katarina zawiera żrący płyn, który Hoffner sam może wybrać.
  12. Niestety, Sel, Eliza jak na razie ma lekkie problemy ze spoilerami. Poza tym edytor tekstu(jeśli chce się zedytować już istniejący post) tnie tak nie miłosiernie, że to aż boli. Do tego wychodzi na to, że prawdopodobnie wszystko musiałabym przepisywać ręcznie. Nie chcę się w to bawić, może w kolejnych sesjach, jak się przyzwyczaję do tego edytora. Na chwilę obecną zaznaczę tylko, że wszystko jest na stronie 12. Mam nadzieję, że sobie mimo wszystko poradzicie PS: Jak na razie z przejrzystością u mnie kiepsko na nowym forum. Potrzeba czasu by się przyzwyczaić. Dobrze, koniec biadolenia, przejdźmy do gry _______ Niestety Adam nie miał szczęścia, od czasu jego przybycia na plażę do omdlenia z niedokrwienia minęło zaledwie kilka chwil. Chłopak był skazany albo na dobicie przez innego trybuta, albo na wykrwawienie. Zabiło go to drugie. Rozległ się znany już wszystkim wystrzał, a ptak z przytwierdzoną kamerą latał nad nim, by pokazać go z wszystkich stron spragnionym emocji mieszkańcom Kapitolu. Blanche nie straciła przytomności, miała jeszcze dostatecznie dużo siły, by pozbyć się z ciała kawałków szkła, ale lepiej, żeby zrobiła to jak najszybciej. Na całej arenie rozległ się komunikat o "uczcie" przy Rogu Obfitości. W trzech miejscach wysepki piasek nagle zaczął zapadać się, tworząc leje i spod ziemi zaczęły wysuwać się trzy postumenty. Na każdym znajdowała się jedna dokładnie zapakowana, duża paczka. Deszcz szkła się skończył, ale odłamki nadal znajdowały się na terenie praktycznie całej areny i każdy trybut musiał uważać jak chodzi. Powoli noc chyliła się ku końcowi i niebo zaczęło się rozjaśniać. Pojawiły się też na nim zdjęcia kolejnych martwych osób. Martwi: Martin Brave Pattie Longman Adam Smith _______ Przypominam o wciąż aktywnym zadaniu dodatkowym. Co do uczty: Kto pierwszy ten lepszy, ale jedna osoba może wziąć jedną paczkę. Przypominam o tym, że jeśli ktoś wygrał z drugim graczem, to jest jedyną osobą na arenie, która ma prawo odnaleźć i zawłaszczyć sobie jego rzeczy. Seluna ma status rannej. Tak jak każdy, kto nie opisał, że schronił się przed deszczem, czyli Dante i Laily.(Katarinę przyciągnęli tam jej sojusznicy)(przypominam, że rany można leczyć różnymi środkami) PS: Im więcej postów piszesz, tym większa szansa na sponsora, muszę mieć jakąkolwiek podstawę, by takowego ci wysłać. Zeedytowałam listę graczy.
  13. W pierwszym poście na Buncie[sesja w dziale luźnych] zniszczyły mi się trochę spoilery(w tych punktach, gdzie był "spoiler w spoilerze"). Ze względów estetycznych(bo wcześniej było to o wiele bardziej przejrzyste) chciałabym to naprawić, ale nie ma BBCode. Coś tam mi mignęło, że to dla bezpieczeństwa forum, czy coś. Chciałabym się tylko zapytać, czy nie ma opcji jednak przywrócenia tego edytora, bo inaczej pisanie niektórych postów będzie... utrudnione.
  14. Białe na czarnym stylu są też wiadomości prywatne, ale nie poganiam, bo jak jest tu tyle skarg to rozumiem, że potrzeba czasu, by wszystko ponaprawiać :p.
  15. W końcu nadeszła kolej Goldinga i Lust. Tym razem teleportacja wyglądała odrobinę inaczej. W budynku były dwa smoki - jeden odpowiadający za pilnowanie kolejki, a drugi, który zajmował się samą teleportacją. Magia smoków powodowała naprawdę dziwne odczucia, co nasza dwójka turystów mogła poczuć, kiedy smok położył na ich głowach swoje szponiaste łapy. Teleportacja zainicjowana przez smoka była przytłaczająca i trudniejsza do zniesienia dla nieprzystosowanych kucy(a co dopiero podmieńców), a magia przepływająca przez wasze ciała była o wiele wyraźniej wyczuwalna niż zwykle. Ale dotarliście do Equestrii w jednym kawałku, choć Lust na pewno nie czuje się teraz zbyt dobrze.
  16. Nie podoba mi się, bo przyzwyczaiłam się do czarnego stylu, ale rozumiem, że to wersja alpha/beta czy coś w tym stylu. W każdym razie cóż. Nie żeby wchodzenie przez email jakoś mi przeszkadzało, ale na początku wystraszyłam się, że nie mogę się zalogować.
  17. Co tu się stało? :<. Nie wchodzi mi forum przez nazwę użytkownika, muszę wpisywać email. No i doskwiera mi też brak czarnej skórki, ale o tym już było mówione. Aha i nie widzę, który użytkownik jest aktywny, a który nie. To z takich moich złych rzeczy, które zauważyłam.
  18. CalevaN vs. Seluna Deszcz odłamków szkła Julian i Aria po dłuższym czasie zaczęli czuć, że zaczyna znów padać. Chłopak westchnął w myślach. Jeszcze nie zdążył doschnąć po ostatniej ulewie. Na razie jednak tylko kropiło. Poczuł jak coś spływa mu z boku po twarzy. To było... ciepłe... i gęste. Krew - prawie krzyknął, kiedy dotykając policzka zobaczył czerwone ślady na palcach. - Julian! - krzyknęła Aria, kiedy ona też zaczęła odczuwać nieprzyjemny ból. Trybut chciał powiedzieć jej, żeby była cicho, bo ten ktoś z jaskini ją usłyszy, ale wtedy odkrył coś okropnego. To nie woda spadała z nieba. To odłamki szkła. Młodsza dziewczynka zaczęła głośno krzyczeć. Teraz to na pewno już są zdemaskowani. Julian złapał wielkiego liścia z jakiegoś nisko rosnącego krzaka i nakrywając nim siebie i Arię zaczął biegnąć, szukając schronienia przed coraz mocniej spadającym z nieba szkłem. Na pewno jednak nie będzie to jaskinia... . Ale jak długo liść wytrzyma? W końcu kawałki szkła skutecznie go niszczyły. Adam musiał usłyszeć krzyki na zewnątrz, ale bardziej pilnym problemem było to, że właśnie coś odkrył. Rośliny, które porastały wewnętrzne ściany jaskini wydzielały jakiś okropny zapach. Ten odór podrażniał jego nos i sprawiał, że robił się senny. Musiał jak najszybciej opuścić schronienie, jeśli nie chciał zginąć. Ciekawe tylko jak poradzi sobie z ostrym i tnącym deszczem? Blanche oczywiście też poczuła na własnej skórze ten okropny żart twórcy Igrzysk. Las deszczowy - nazwa mówi sama za siebie, ale przecież Alicia nie zamierzała pozwolić by z nieba lała się tylko woda, to byłoby nudne. Z góry zaczęło spadać coraz więcej ostrych odłamków i najwyższa pora by dziewczyna coś z tym zrobiła, bo jej sprytnie przygotowane schronienie zaczynało mieć problem z powstrzymaniem szkła przed dostaniem się do niej. Deszcz odłamków szkła rozprzestrzenił się nad całą areną, poza plażą i morzem. Ci trybuci, którzy tam dotarli - czyli Suzann, Leon i Adrin - zdecydowanie mają szczęście. Emeralda powstrzymując krzyk też zdołała dotrzeć na plażę, ale po przeciwnej stronie wyspy, na prawo od Rogu Obfitości(blisko miejsca, gdzie rzeka wlewała się do oceanu). Miała jednak już kilka ran na twarzy i teraz zajmowała się wyjmowaniem z ciała odłamków szkła. Całe szczęście, że ma ze sobą maść. A kto nie miał szczęścia? Pattie z dystryktu 12... Nima wyszarpnęła jej plecak i uciekła, zakrywając się nim. Biedna, naiwna dziewczyna zginęła, przewracając się i nie mogąc zatamować rozległego krwotoku. Rozległ się symbolizujący śmierć wystrzał. ____ Poza Adamem i Blanche nie możecie zginąć od deszczu szkła, co nie znaczy, że nie byłoby rozsądne się przed nim schować, chyba, że zależy wam na ranach. Zaaktualizowałam listę graczy.
  19. Elizabeth Eden

    Dyskusja o dziale RPG

    Nie rozumiem tego "słabo widoczny dział RPG" XD Przecież jest o wiele większy i bardziej widoczny na stronie głównej niż ten mały poddział luźnej. Może trzeba zmienić nazwę na bardziej kuszącą albo zaznaczyć go jaskrawym kolorem? (Tak sobie żartuję ) Czyli wstawienie luźnej do RPG to rzeczywiście próba wypromowania waszego działu naszym kosztem? Tak wynika. Eh Z tego co kojarzę, Zegar, to sesje najpierw pojawiały się w dziale gier i zabaw, ale mogę się mylić, więc cóż. Zegar, nie lubię zmian, tak jak Magus. Jeśli zmiany nie będą duże, jeśli nie namieszasz w regulaminie, jeśli nie zniszczysz zabawy tym najmniejszym spośród nas... to ja nie mam się po co kłócić. Dziękuję, ale w dużej mierze nie jest to moja zasługa, ale wspaniałych graczy, którzy prowadzą te światy razem ze mną. Nigdy nawet nie marzyłam o tak zgranej i dobrej ekipie. Teraz muszę lecieć, wrócę po południu i poczytam co tu nowego Miłego dnia tak w ogóle.
  20. Elizabeth Eden

    Dyskusja o dziale RPG

    Serox ja wiem, że dla chcącego ranga MG to nic trudnego, ale to nie zmieni faktu, że nie każdy chce nim być. To tak samo jakby wytłumaczyć dlaczego nie każdy zgłasza podanie na regenta, chociaż udziela się w dziale jakiegoś kuca . Nie każdy chce i co zrobisz, są ludzie którzy wolą bawić się na luźnej. Co do drugiego to uwierz mi, że ludzie na luźnej zwykle informują o swojej nieobecności na privie, przynajmniej jeśli chodzi o moje własne doświadczenia Poza tym, że nadal w głębi duszy przeszkadza mi wybijanie się na naszych grach, to mnie przekonałeś. Mimo wszystko nadal nie zmienia to faktu, że trzeba też dać miejsce do gry, dla ludzi co robią te sesje pod wpływem chwili. Jeśli ktoś takie robi, to ci gracze, którzy chcą grać więcej i lepiej już się nauczą by w jego sesjach się nie zapisywać. Jeśli tych sesji tyle było, to wytłumacz mi jedno: dlaczego ludzie ciągle się na nie zapisują? Być może im to nie przeszkadza, być może mają inne zdanie co do sesji niż ty - i trzeba to zaakceptować i dać im się bawić. Dopóki takie sesje będą miały graczy, dopóty trzeba dać im pole do zabawy. Ja będę tworzyć swoje sesje, ale nadal nie uważam, by konieczne było mieszanie dwóch działów. Jak dla mnie luźna funkcjonowała długo z tymi wszystkimi "krótkimi i urywanymi" sesjami, a jeśli tak jest, to znaczy, że ludziom się chce i nie wolno im zabraniać. PS: Z tego co wiem dział luźnych gier powstał z gier i zabaw. Jeśli powstał, to dlaczego teraz wysyłać go nagle gdzie indziej, jeśli przez tyle czasu nikomu nie przeszkadzał?
  21. Elizabeth Eden

    Dyskusja o dziale RPG

    Zegar, nabierz dystansu, to, że sesje się nie udają, to nie znaczy, że tych ludzi trzeba miażdżyć. To nie jest dział RPG, gdzie każdy mus robić coś dobrze. Dział luźnych po to jest w off-topie, żeby nie miał nie wiadomo jakich zasad, tylko, żeby ludzie się bawili. I nawet jak daje im to radochę na tydzień to i tyle dobrze, bo to nie jest profesjonalna gra. A potem tematy można usuwać, nie widzę problemu, niech próbują tworzyć coraz to nowsze sesje, a nuż im się uda. Tak było ze mną. Podniesie sobie "atencję?" Jaką atencję? Ludzie się bawią, nikt nikogo nie otacza atencją, tylko grupka ludzi sobie robi frajdę choćby i na ten tydzień. To właśnie różni RPG i luźne gry. Będziesz wprowadzał zmiany w regulaminie w poddziale, który wyrósł z gier i zabaw? Co ci przeszkadza w tym, że ludzie się bawią? A to jeszcze lepsze... Zegar, to naprawdę wygląda jak próba sztucznego podniesienia popularności działu RPG i nie za bardzo możesz uznać nas histerykami, bo to bardzo prosto widać. Dlaczego chcesz mieszać w dziale, w którym ludzie się bawią? To dział do ZABAWY niezależnie od tego, czy sesja upadnie po dwóch dniach i niezależnie od tego czy będą w niej te same postaci co zawsze czy niezależnie od tego, czy takich sesji było już kilka, dział, który jest nie bez powodu w OFF-TOPIE. Zrazisz do siebie ludzi, kiedy będziesz robił im wyrzuty, za "sesje trwające tydzień" albo jeśli będziesz utwardzał regulamin. Ja jestem na nie, ale swoje sesje będą robić gdziekolwiek, bo to moje hobby. Po prostu spadnie mi szacunek jaki do ciebie mam, bo to zachowanie naprawdę aż za bardzo wygląda na tą wspomnianą próbę podniesienia popularności działu. Dziękuję, Eliza. PS: Serox - nie chce być MG, bo jednak tytuł wiąże się z obowiązkami, a nie każdy może ich chcieć. Bo na przykład wie, że w najbliższym okresie nie będzie miał czasu czy coś w tym rodzaju. Albo z jakiegoś powodu nie podoba mu się dział i jego sposób działania, różnie to bywa. Może też wiedzieć, że się nie nadaje, ale chcieć się pobawić. PS2: I tym właśnie mają być, Zegar. Taki jest ich cel i główna różnica, jeśli porównać go do działu RPG. PS3: Tak samo działa to przy luźnych teraz, jeśli kogoś naszłaby ochota na przeniesienie się do działu oficjalnego.
  22. Elizabeth Eden

    Dyskusja o dziale RPG

    Rozumiem, ale nadal problem jest ten sam - nie każdy w luźnej chce zostać MG albo się kształcić. Przynajmniej połowa wchodzi tam po to, żeby się bawić, w końcu luźne gry to jakiś tam pomiot od gier i zabaw. Jest też oczywiście część graczy, którzy starają się bardziej i rzeczywiście kształcą swój pisarski kunszt, ale nie koniecznie po to, by tym MG zostać. Jak uważam, że Akademia RPG w dziale RPG to bardzo dobry pomysł, to nie potrafię zrozumieć po co łączyć naukę i "akademię" z poddziałem w którym ludzie się bawią i fajnie spędzają czas. Moglibyście zrobić sobie taki poddział. Mogłoby to działać nie tylko jako tester przyszłych MG, ale także jako temat w którym ci "wykształceni" MG mogliby uczyć i kształcić tych którzy chcą. . Takie próbne sesje z radami i pomocą od was i w ogóle. Ale nadal uważam, że te dwa tematy, które chcecie "zbliżyć" to dwie zupełnie inne bajki. Dajcie ludziom miejsce do zabawy, a dla tych, co chcą się kształcić zróbcie osobny poddział(który być może rzeczywiście się przyda)
  23. Elizabeth Eden

    Dyskusja o dziale RPG

    Nie za bardzo rozumiem, dlaczego akurat miałoby to tak wyglądać. Pomysł Akademii RPG jest jak najbardziej w porządku, ale dlaczego po prostu nie stworzysz takiego poddziału w dziale RPG. Byłby to poddział w którym osoby, które chcą złożyć podanie na MG musiałaby najpierw poprowadzić jakąś sesję albo chociaż pokazać swoje zdolności. Takie rozwiązanie będzie bardziej przejrzyste i nie pomiesza wszystkiego. Dział luźnych gier to zupełnie co innego, nie każdy kto tam pisze chce zostać MG i nie ma potrzeby łączyć tych dwóch tematów.
  24. W końcu, po dłuższym czasie, przestał lać deszcz. Niestety w powietrzu nadał unosiła się wilgoć i było bardzo duszno. Powoli zapadał zmierzch, ale temperatura wcale nie zamierzała spadać. Na niebie pojawiały się gwiazdy, a ogromne drzewa szumiały cicho, mieszając się z odgłosem morskich fal dobiegającym z okolic plaży. W sali technicznej doszło właśnie do zamiany, do pracy nad kontrolowaniem areny przyszli nowi i wypoczęci pracownicy. Julian pokazał palcem w stronę jaskini z której wydobywało się łagodne światło. Aria przy jego boku lekko zadrżała. - Nie idźmy tam. Nie wiemy kogo zastaniemy - szepnęła. - Spokojnie. Schowamy się gdzieś tutaj i poczekamy aż ten ktoś wyjdzie. Wtedy pomyślę, czy go zaatakować. Razem z młodszą koleżanką przygotował po cichu małe schronienie z liści. Potem przyczaili się krzakach kilka metrów od wyjścia z jaskini. Ledwo co dało się ich dojrzeć, ale sami mieli doskonały widok. Aria mimo wszystko nadal była przerażona. Lonnie udało się dojść do wulkanu akurat gdy przestało lać i zaczęło się ściemniać. Dziewczyna była cała przemoczona, ale zadowolona przyczaiła się u podnóża olbrzymiej góry. Pora na mały odpoczynek, musiała się tylko jakoś zakamuflować. Nie wiadomo na razie co dzieje się z innymi trybutami... Zadanie dodatkowe[Rzeka, okolice mostku, miejsce pobytu Laily'ego i Blanche]: W rzece pływały ryby, to oczywiste. Większość z nich sunęła łagodnie wśród kamieni na dnie, w końcu woda nie była zbyt głęboka - sięgała może ze dwa metry w swojej najgłębszej części. Ale niektóre z ryb(a było ich na oko około 5-6) były bardzo dziwne. Pływały trochę konwulsyjnie, rzucając się gwałtownie. Powód był prosty. W ich ciele nadal znajdowały się, delikatnie połyskujące, haczyki. Różnego kształtu i wielkości, ale łączyło je to, że były bardzo ostre. Gdyby ktoś wyłowił te ryby mógłby wyciągnąć te małe przedmioty, w końcu na arenie przyda się wszystko, czym można zadać jakieś rany. Byle tylko zrobił to szybko, zanim ryby odpłyną gdzieś dalej.
×
×
  • Utwórz nowe...