Skocz do zawartości

Elizabeth Eden

Brony
  • Zawartość

    2954
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Posty napisane przez Elizabeth Eden

  1. Elizabeth nie odpowiedziała. Wzięła fiolki i wszystko przelała do miski. Potem nasączyła miksturą noże i skalpele odkładając je na tackę.

    - Za chwilę wyschną, ale będą nasączone na długo, do tygodnia - powiedziała sucho. 

    Potem z pancernej szafki wyjęła jeszcze trzy fioki, ale jakieś dziwne, kuliste.

    - Z tymi fiolkami uważaj, one są do rzucania, bo to szkło łatwo się rozbija. Udoskonalony przeze mnie kwas, przeżre się prawie przez wszystko. Uważaj na to - owinęła to jakimś materiałem. - A te nasączone narzędzia są dobre, bo jak zwykle komuś wbijesz nóż na przykład w rękę to przeżyje, ale te są nasączone substancją, która jak dostanie się do krwi to zabije. Ale i tak tnij dość głęboko, ma się dostać do naczyń krwionośnych. Coś jeszcze potrzebujesz? - zapytała sucho teraz owijając srebrzystym materiałem ostre narzędzia i chowając miskę z resztką eliksiru, oraz puste fiolki do pancernej szafki, jednak ostrożnie, by ani kropla nie spadła na kafelki.

     

  2. Eliza stała w milczeniu patrząc na ciebie. Kiedy winda się zatrzymała zaciągnęła cię do jakiegoś biura na poziomie D.

    Było tutaj mnóstwo zwykłych szuflad i jakaś pancerna szafka. No i metalowy stół. Eliza nie odzywając się do ciebie otworzyła szufladę wyjmując z niej trzy noże do ataku/obrony i jakieś dwa ostre skalpele. Położyła je na stole. Wyjęła z pancernej szafki jakąś dziwną stalową podkładkę, z osiem fiolek jakiejś mikstury i dziwną stalową miskę. To wszystko położyła na stole. A potem na ciebie spojrzała.

  3. Eliza spojrzała na ciebie lekko nieprzytomnie.

    - Chodź na poziom D do gabinetów - powiedziała i pociągnęła cię do windy.

    - Możesz już zacząć mówić - dodała, kiedy nacisnęła przycisk.

  4. Elizabeth po zakończeniu otwartej dyskusji na temat Obiektu-Sowy wyszła do holu. Nadal była okropnie zmulona. Danuta w recepcji żuła gumę z irytacją przerzucając papiery. Eliza nie miała za to pojęcia gdzie iść. Nic dzisiaj nie miała zaplanowanego. 

  5. Teb dzień był dla Elizy strasznie zmulony. Nie miała nawet czasu na badania, Ameryka ciągle chciała analizować byt wyspy. A ona, mimo, że też ciekawa koników, miała już tego dość. Teraz razem z Julią omawiały pewne badania w jej gabinecie.

  6. Elizabeth ściągnęła z siebie kitel i buty, oraz rozpuściła włosy i zdjęła okulary. Ułożyła się wygodniej na sofie i zapadała w sen. Sen pełen fioletowych jednorożców i brylantowych pierścionków.

  7. Elizabeth zakończyła dzień już całkowicie i wzięła prysznic. Mówiąc szczerze, nadal rozmyślała nad Twilight. No i nad pierścionkiem. Z cichym westchnięciem zamknęła za sobą drzwi do gabinetu Jean i Lorence'a. Dzisiaj znowu tu śpi. Aurora przywiozła jej trochę rzeczy z jej domu. Tylko jej tak ufała, że podała jej kod. Teraz siedziała na sofie pijąc gorącą czekoladę.

  8. Hala:

    Światła ciemniały, chodzili ludzie z wodą.

     

    INFOS OFICIALIS:

    Z powodu nieobecności jednej z uciekinierek/ów(Mew) - przekładamy ucieczkę na poniedziałek. Oksy nie będzie tydzień, ale potem powróci i też pójdzie was szukać.

     

    Eliza :D

  9. Elizabeth powoli wychodziła z windy. Napisała sprawozdanie, a to co wiedziała przekazała NASA i ogólnie stacjom w Ameryce, choć nie każdy jej uwierzył. Do tego brała dzisiaj udział w pewnych spokojnych testach Obiektu mniejszego niebezpieczeństwa. Teraz jadła tosty i piła kawę. Zaraz pójdzie wziąć prysznic w łazience dla pracowników. Eh... . Chyba poprosi Aurorę, żeby jej przywiozła więcej rzeczy z domu. Co chwila też zerkała na pierścionek. Była nim zaskoczona, ale bardzo jej się podobał.

  10. Mew:

    Kiedy mutacja się zakończyła, miałaś o wiele bardziej silniejsze skrzydła niż wcześniej, długie, ostre pazury i o wiele większą siłę. Gdybyś kopnęła kogoś w klatkę piersiową najprawdopodobniej byś go zabiła. Oprócz tego masz czerwone włosy i oczy. Nadal spałaś, kiedy pobrali ci krew i odnieśli do klatki w której czekała woda.

    Shatter:

    Czerwona widząc, że nic ciekawego tu się nie dzieje kablami przedostała się do klatki jakiejś dziewczynki, którą sprowadzili przed chwilą.

    Mew:

    Słyszałaś ciche stukanie za ścianą.

  11. Zeszliście do Pokoju dla Pracowników. Tam Eliza zjadła kilka kanapek i wypiła kawę. Ty też mogłeś brać co chcesz. Potem kobieta pożegnała się z tobą pocałunkiem, jeszcze raz podziękowała za pierścionek i zjechała na dół.

  12. - Dam sobie radę, jeśli masz coś do zrobienia - powiedziała spinając włosy i wciskając glany. Potem założyła kilt z naszywką z imieniem i rangą. 

    - Chodź już na dół. Dzisiaj to chyba same ważne rozmowy z Ameryką i pisanie. W końcu Equestria i te sprawy - westchnęła.

  13. Elizabeth obudziła się i delikatnie przebudziła Thomasa.

    - Ranek już - szepnęła. - Choć, muszę się uczesać, włożyć kilt, coś zjeść, wypić kawę i jechać na dół napisać sprawozdanie ze słów tego konika - powiedziała i znowu przyjrzała się swojemu pierścionkowi.

  14. Magus:

    Przez chwilę była cisza i tylko ciche stukanie.

    - A...Alicia chce... żebym ja... była cała technologia... laboratorium... jak ja starsza... - mówiła chrapliwie jak zawsze. - Ja nie Alicia córka... j...ja od siostry Alicii... ona jej mnie ukradła jak opiekować... Alicia mówić, że ja jej.... Alicia mówić świat zły... Czerwona Królowa idzie się pobawić w sterowni... Żegnaj, Obiekcie... - i zapadła cisza.

    Mew:

    Suzanne razem z Luciusem stała w gabinecie. 

    - Proszę, do komory mutacyjnej. Po dobroci, czy po złości? - zapytała jeszcze.

  15. Hala:

    Światła zajarzyły się światłem, Pyramid ryknął, chodzili ludzie z papką.

    MewTwo/Oksymoron:

    Dzisiaj przyszła do ciebie Suzanne. Zrobiła zdegustowaną miną, widząc Clarice. 

    - Rozumiem, że Obiekt zachowywał się niepoprawnie i musiałaś z nim zostać. Wystarczyło uśpić. Dzisiaj zaprowadzisz ją na dalszą część mutacji.

    Padocholik:

    Mutacja jeszcze się nie skończyła. Jednak twoje pazury w rękach i nogach miały już imponującą długość, był ostre i grube.

    Magus:

    Po tym jak dali ci papkę usłyszałeś stukanie za ścianą, a potem.

    - Witaj... - chrapliwy oddech. - Obiekcie... Ja...Przyszła.

  16. Hala:

    Dzisiaj trochę później niż normalnie rozdawano wodę.(Light też dostałeś normalną, choć fioletowa nadal u ciebie jest)

    Ci co roznosili rozmawiali dość głośno, gdy doszli do miejsca, gdzie były klatki naszych głównych bohaterów(xD), dlatego mogli oni ich spokojnie usłyszeć.

    - Ja rozumiem, że to jest osobista ulubienica Alicii, ale żeby to dziecko... Czerwona Królowa zamknęło nas elektrycznymi drzwiami w kuchni?

    - A potem się tłumaczyła, że ona się tylko bawiła...

    No, a Alicia nie dała jej żadnej kary, mówią, że to jej córka, którą poddano badaniom, ale oczywiście ten Obiekt myśli, że został stworzony od podstaw.

    - Córka? To Alicia w ogóle kogoś miała? - oddalili się.

     

     

    (DUM DUM DUUUUM (I werble poproszę))

  17. Magus:

    Dało się słyszeć ciche pulsowanie, a potem chrapliwy głos:

    - Ja... ja... nie wie... A...Alicia... się opiekować...ja....odkąd pamięć... Ona...zrobić ja.... system laboratorium...ona mówić....świat zły... mi dobrze tu.... - usłyszałeś chrapliwy oddech, a potem - Ja wykryć.... system włączony... Poziom A... Laborant Marcin... robiony mutant... likwidator... ja iść patrzeć... żegnaj Obiekcie Numer 132  .... Ja jutro tu... - pulsowanie zniknęło i zapadła cisza.

     

    Pawlex:

    Piramidogłowy tym razem cię ignorował, ponieważ Alicia kiedyś raziła go trzy godziny prądem za zabicie Obiektu podczas badań.

     

    (No co? Każdy ma źle...)

  18. Magus: 

    W twojej klatce zza ściany wydobył się dźwięk. Oprócz tego, że był chrapliwy, był też lekko drżący, ale nie ze strachu. Taki dziwny efekt po prostu.

    - M...mi .... T...tu D...d...dobrze .... s...skomplikowany system..... z..zabawa... nie.... eksperymenty.... ja.... dopracowana.... komputer...

    Bariera twojej klitki na chwilę opadła, a potem wzniosła się z powrotem.

    Usłyszałeś chrapliwy chichot.

     

    Pawlex:

    Piramidogłowy wyglądał jak w ataku szału. Wyjął cię z klatki i cisnął o podłogę. Potem z wielką siłą uniósł i uderzył tobą o elektryczną powłokę, jednak szyba nie pękła, ewidentnie nie zrobił to z całą mocą, ale przytrzymywał cię przy siatce elektronicznej Shatter'a, tak, by raził cię prąd. Potem wrzucił cię do klatki z takim impetem, że chyba straciłeś zęba. Zamknął twoją klitkę i wrócił na środek. Krótkie przedstawienie wszyscy dokładnie widzieli. Jednak poza tym zębem większych ran, poza szokiem, nie przeżyłeś. Ale wszystko cię bolało.

     

    (Mówiłam ;< Biedny Paweł)

×
×
  • Utwórz nowe...