Skocz do zawartości

Elizabeth Eden

Brony
  • Zawartość

    2954
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Posty napisane przez Elizabeth Eden

  1. - Nie martw się. Jeśli widzisz fioletowego konia ze skrzydłami i rogiem, który właśnie przelewitował do siebie mój notes i chce nam coś napisać, to wszystko z tobą w porządku - szepnęła i złapała cię za rękę.

  2. Eliza uniosła zaskoczona głowę, kiedy zobaczyła jak istota.... przelewitowuje notes. Stała chwilę, a potem zrozumiała, że chce coś napisać bądź narysować. Uśmiechnęła się chłodno, jak prawdziwa kalkulująca laborantka i siadła na ziemię, by zrównać się z istotą. Pociągnęła Thomasa za sobą.

     

    (Kurde, uznajmy, że język pisma ten sam, bo my się nigdy nie skontaktujemy XD)

  3. Oksy i Mew:

    - Współpracujemy z rządem - powiedziała obojętnie Klara. - Rząd nam za to płaci. Należymy do kongresu Strefy 51. A jeśli była to groźba, to zostanie ci brutalnie wymazana pamięć i zostaniesz stąd wylana - dodała pogodnie. - Ma znaczenie, ma być świadome. Posadź je w końcu i nie pyskuj.

  4. Mew i Oksy:

    - Środek usypiający? - parsknął Lucius. - Obiekt musi być świadomy, bo mutacja może nie przejść pomyślnie. Będzie bardzo boleć, ale no cóż. Dla dobra świata - wzruszył ramionami. - Posadź Obiekt i podasz mu odpowiedni płyn - Klara podała ci strzykawkę.

  5. - Posadzimy Obiekt na krześle i przypniemy. To jedna z naszych nowych maszyn. Odpowiednia dawka energii w połączeniu z pewnymi substancjami umożliwi mutację DNA. Będziemy ją mutować stopniowo, by nie zabić. Najpierw wzmocnimy dziś jej wytrzymałość. Skutkiem ubocznym może być zmiana koloru tęczówek, ale to nic. Kiedy będziesz sadzać Obiekt, uważaj na te fascynujące skrzydła - powiedziała Klara sięgając po jakąś strzykawkę.

  6. Oksy i Mew:

    Stała tam Klara z niejakim Luciusem. 

    - Witajcie. Dzisiaj wcielimy pierwszą fazę mutacji naszego Obiektu - powiedziała Klara radośnie. - Clarice, będziesz asystować, posadź Obiekt tam - pokazała jakieś dziwny krzesło, pełne pokręteł, ze stalową opaską na czoło i na ręce i nogi. Ogółem przypominało to krzesło elektryczne.

  7. Eliza mrugała nie mając pojęcia co powiedzieć.

    - Słuchaj - zaczęła powoli. - Rozumiesz nas? - upewniła się, ale ciągnęła dalej. - No więc... nie chcemy... Ci zrobić krzywdy. U nas nie ma... - przez chwilę się zastanawiała. - ... magii - wypluła to słowo z obrzydzeniem, jakby to uraziło jej zmysł naukowca. - Więc jesteś dla nas takim samym zaskoczeniem, jak my dla ciebie. Nie rozumiemy cię - dodała po chwili namysłu. - Bo dla nas... no brzmisz jak koń. - dokończyła.

    - Myślisz, że zrozumiała? - zapytała Thomasa.

     

    /Hoffeczku, to widać. Jest fiołkowa i ma rzęsy. No i chyba zobaczyłabym to od razu, jak ją przypięłam do łóżka, tak?/

  8. Eliza stała z boku i nie do końca widziała co ze sobą zrobić.

    Podała temu zastrzyk uspokajający, powinno to złagodzić stres. A potem może się z tym dogadają. Jeśli umie to mówić.

  9. - Nie mam pojęcia - mruknęła Eliza. - To nie my, błysnęło światło i to pojawiło się w holu. Nie jestem nienormalna, są świadkowie - syknęła i wzięła rękę. - O matko - powiedziała - co to? Elektryczność? - wbiła strzykawkę w kopytko konika.

  10. Hala:

    Pyramid teraz ryknął o wiele głośniej. Otworzył klatkę i wyniósł z niej Rage'a, jednak teraz ściskając o wiele mocniej. Stanął na środku hali, trzymając go nad głową i unieruchamiając kończyny.

    Do hali weszła Suzanne. Wzruszyła ramionami patrząc na dwa Obiekty.

  11. Elizabeth zobaczyła Thomasa.
    - Eee... eee.... to nie jest NASZ Obiekt - powiedziała do niego. - To się wzięło znikąd... to... się pojawiło - słowa jej się plątały.
    Poprosiła ludzi z NASA by na razie wyszli, bo TO się stresuje.
    - Zmutowany koń, który nie mam pojęcia skąd się wziął - powiedziała jakby sama do siebie, a potem podeszła do rzucającego się stworzenia.
    Ostrożnie poklepała je po głowie, obok dziwnego kikuta wyglądającego jak róg.
    - Thomas, podaj strzykawkę z płynem uspokajającym, pierwsza szuflada za mną. Niebieski płyn - powiedziała cicho.
  12. (Yhm, ty sobie jaja robisz. Już nie wejdziesz na ten poziom. Nawet na to nie licz. Pyramid miał nie atakować ludzi, ale niestety. Już lepiej z tej klatki nie wychodź.)

     

    Pyramid ryknął teraz o wiele groźniej.(Nie nie rzuciłeś tym w niego, bo on by to złapał, ale uznajmy, że próbowałeś i mu się sprzeciwiasz, to wystarczy.)

    Podszedł do klatki Rage i stał tam jak na straży.

    Suzanne weszła na chwilę do środka, zobaczyła co się dzieje, roześmiała się i wycofała.

  13. Pad:

    Piramidogłowy złapał Marcina za kark i odciągnął, znowu odebrał mu folię i ryknął. Zmiażdżył ją trochę w ręku i wyrzucił.

    (Sorry, No)

    (Hoff, nie zabijaj się, macie uciec :o Jesteś ważny. Chciałam ci jutro dać jedną z podpowiedzi do ucieczek)

  14. Elizabeth stała chwilę z otwartymi ustami, a potem chyba po raz pierwszy w życiu krzyknęła tak głośno.

    - Co się tak gapisz, Klara?! - ryknęła na swoją koleżankę. - Bierz... no... TO na dół! Franciszka, zmywaj tę krew, Danuta idź po tych z NASA! - Eliza wręcz targała sobie włosy. Ktoś przyniósł nosze. Stworzenie zostało zabrane na poziom D, ułożyli ją tam na łóżku, Eliza opatrzyła jej rany. Kobieta i mężczyzna z NASA stali w rogu pomieszczenia nie wierząc oczom.

    - Trzeba to na razie przypiąć do łóżka, nie wiemy jak się zachowa po przebudzeniu - powiedział mężczyzna.

    Eliza zrobiła minę, mówiącą, żeby nie wydawał jej poleceń, ale jak powiedział tak zrobiła.

    Teraz siedziała w milczeniu obok stworzenia i czuwała. 

    Zdążyła już pobrać stworzeniu krew z no... kopyta... . Oddali ją do analizy.

     

    (MAGUS, jakimś dziwnym trafem masz przyjechać do labo.)

  15. Hala:

    Piramidogłowy z samego środka sali ryknął ogłuszająco na Feuer'a.

    Odwrócił się, kiedy wyczuł laboranta, podszedł do niego i wyrwał mu jedzenie z rąk wyrzucając je do śmieci.

    (NIE MA KARMIENIA :D TAK WYUCZONY, BO ALICIA COŚ PRZECZUŁA. Jeszcze takiego cuksa, to nie wyczuje, ale tyle żarcia?)

  16. Hala:

    Zaczynał się kolejny parszywy dzień. Światła zajarzyły się mocniej. Chodzili pracownicy dając wodę. Dziś dostali wszyscy. Piramidogłowy stał bez ruchu całą noc.

    Atlantis:

    Jeden z pracowników zagadał się rozdając wodę i razem z miską wpadł do twojej klitki jego zegarek. On tego nie zobaczył i poszedł dalej. Zegarek wskazywał 07.30. Czyli to zawsze o tej godzinie przychodzili z wodą i zapalały się światła.

    Lightning Energy:

    Dzisiaj twoja woda miała podejrzany fioletowy kolor.

    MewTwo:

    Dzisiaj przyszła do ciebie Suzanne.

    - Dzisiaj kochanie - mówiła przesłodzonym tonem. - Zrobimy wstęp do twoich nowych mutacji. Będzie baaardzo boleć - dodała i wyszła.

    Padocholik:

    Dobra wracaj, bo ty sobie nie radzisz...

  17. Elizabeth przeglądała zdjęcia satelitarne wyspy i raport NASA, który dostała chwilę wcześniej.

    - Ale.. ale to nie ma żadnego sensu! - mówiła do Aurory, Klary i Michaela, którzy zaglądali jej przez ramię. - Wyspa nie mogła wytworzyć się od tak, do tego potrzeba czasu. Do tego to najprawdopodobniej od niej poleciała fala elektromagnetyczna. Mam nadzieję, że NASA się tam dostanie - dodała.

    Klara usiadła obok niej.

    - Dlaczego?

    - Bo nic nie wskazuje na to, że ta wyspa była wytworem ludzi. Możliwe, że będą tam nowe gatunki, to będzie przełom, przyda się do badań - mówiła coraz szybciej.

    - Spokojnie - powiedział cicho Michael. - Nie zapominajmy o tej barierze. Jeśli to jest bariera elektromagnetyczna da się ją obejść, ale jeśli właśnie taką ona jest, to możliwe, że są to kosmici.

     

    Eliza po raz pierwszy nie wyśmiała tego typu teorii, tylko zmarszczyła brwi.

  18. Pawlex:

    Flora, która teraz roznosiła jedzenie zajrzała do ciebie przelotnie. Przez ten mały otworek otwierany kartą, którą zawsze dawali jedzenie wsunęła ci bandaże i plastry, ale żarcia nie dostałeś.

    Magus:

    Oczywiście miska trafiła w barierę i papka się trochę przypiekła, co mogło zmienić jej smak, nie wiadomo, czy na lepszy, czy na gorszy.

×
×
  • Utwórz nowe...