Skocz do zawartości

Hoffner

Brony
  • Zawartość

    1771
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Hoffner

  1. (94+5=99 + Jedna rzecz do dwustu ze sklepu.) - Witaj jajogłowy. Lis z tej strony. Spotkajmy się jak najszybciej przed biurem we Wrocławiu mam pomysł jak to wszystko zatrzymać - powiedziałem na jednym wydechu.
  2. Wilki szykowały się do wojny a to w cale się mi nie podobało. Znów poleje się krew po naszej i po ich stronie. Czy faktycznie to wszytko jest potrzebne? Siedziałem na murku w całym oprzyrządowaniu kamizelka, mizerykordia, nóż, 2 beretty i karabin. Koło mnie przejeżdżały oddziały w wozach własnej roboty. Wszyscy ochotnicy na ostatnią batalie. Wielu z nich pewnie nie wróci. Cy naprawdę tego chcieli. Wielu było młodszych ode mnie a ich oczy już były pełne doświadczenia. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Dennis'a miałem plan ostatnią deskę ratunku by wyjść z tego cało.
  3. Zadzwonił do mnie telefon. Patrze na kontakt komenda główna. Ciekawe. Odebrałem. - Kuc? - Nasz wróg! - To było umówione hasło. Czyli wtyka u władzy. - Jak sytuacja? - Może zainteresuje pana fakt że na komendzie jest ktoś z POZu? - A co? - A nic... Tak tylko mówię że zdarzą się im nieprzyjemności za posiadanie nielegalnych substancji. Tak do pańskiej wiadomości realizujemy jeden z pańskich planów... - I się rozłączył. Może być ciekawie.
  4. Robotnicy wyszli zadowoleni i podzielili się między sobą bonusem i odjechali. [LIS] Kończyłem kolejna rakietę na tokarce. Sytuacja na Wrocławiu się klarowała. Dzielnice biedniejsze gdzie byli nasi chłopacy były w pełni po naszej stronie. Nawet co tak rzeczywiście tak nie myśleli woleli siedzieć cicho by nie dostać. Gorzej bogatszymi i bardziej odważnymi jednostkami ich po prostu trzeba było uciszyć...
  5. - A wie pan z łapki do łapki to nie da się? - rzekł konspiracyjnie. - No wie pan do 10 czekać a browary za nic się nie kupią. Poszliśmy wam na rękę zrobiliśmy to parę godzin co pewnie robilibyśmy tydzień ale nam się nie chce robić zwłaszcza tu bo niepewne czasy. Odpal pan 5 stów i będziemy kwita.
  6. (Jestem ciekawy co wykombinuje... ciekawe czy będę miał co robić czy będę tylko reagował na to co będzie się działo...)
  7. (To i tak było dla zabicia czasu... kolejna furtka by w razie czego ją wykorzystać. Wysadzenie telekomunikacji ewentualnie podsłuch... chociaż pewnie po zakodowanym pasmem by szło więc szanse nikłe żeby coś zrozumieć. No nic. Szkoda że odchodzisz...)
  8. (No to sam se odpowiem... w POZie już nikogo chyba nie ma. Może Sajback?)
  9. - Skończyłem - rzekł Piotrek schodząc z drabiny. - No to możemy kończyć tą przykrywkę - zarządził. W ciągu dwóch godzin sprzątnęli to co było do sprzątnięcia i zaczęli pakować się do samochodu. - Panowie skończyliśmy - powiedzieli do agentów. - Tu podpisać i już nas nie ma - podał jeden papier z potwierdzeniem wykonania roboty.
  10. Robotnicy wzięli materiały i popijając piwo kończyli robotę. - Piotrek twoja część roboty podłączaj się gdzie masz i kończymy. - Trzymajcie kciuki by było tak jak powinno być czyli budowa polaków dla polaków. - Wspiął się na drabinę ściągną puzzle z sufitu i zaczął majstrował coś przy przewodach DSL podłączając własne urządzenie.
  11. (Ja z Magusem bawie się w podchody w biurze adaptacyjnym bo je inflirtruje a komputer i padocholik biją się o kopalnie na śląsku.)
  12. - Stasiu weż wyskocz po browarki - zawołał jeden co nie robił nic. - Czemu ja? - spytał z oburzeniem drugi. - Bo jesteś najmłodszy a teraz leć. Trzymaj 50 i kup tu wszystkim po czymś zimnym - rzekł dziarsko poganiając go przy tym.
  13. Fachowcy po uzbrojeniu się w rozmaity sprzęt przystąpili do wykonywania swej legalnej roboty czyli czyszczenia odpadów stałych i dezynfekcji by przywrócić blask pomieszczeniom. Czyli standardowych działań. W tle grała głośno radio z radia stojącego w korytarzu. Jeden podszedł do agentów. - Musicie kupić parę litrów farby jakiej tam chcecie by ściany wam pomalować za dodatkową opłatą oczywiście. A i porę kwadratów takich jakich macie na suficie by się i przydało tak z 80 bo tamte są niezdatne do użytku. Wiecie panowie są nieestetyczne chyba że lubicie sztuke nowoczesną... - powiedział prosto po swojemu.
  14. - Same uniformy wam nie wystarczą? - spytał się jeden zaczynając grzebać po kieszeniach. - Oho jest i wasz papier. - Podał kanalarz brudną ręką wygnieciony papier z kopią wezwania do incydentu. Reszta zrobiła podobnie. - Co tu się stało - zapytał ze zdziwieniem jeden z młodszych agentów. - Mówili o dużym problemie ale... - urwał. - Tu grozi skażeniem epidemiologicznym trzeba opuścić jak najszybciej cały budynek by przeprowadzić pełną dezynfekcje. Tu trzeba ciężkiego sprzętu - powiedział starszy dezynfektor. - Zagrożenie dla zdrowia bez dwóch zdań. Panowie maski na twarz - zarządził zakładając osłonę dróg oddechowych. [LIS] A że mój plan się sprawdził wysłałem listem do paru zaprzyjaźnionych grup rozrzuconych po całej Polsce szczegóły jego działania. Tylko czekać na efekty i kolejne skandale w wiadomościach.
  15. [Oddział do zadań specjalnych] Pod biuro podjechały 3 dostawczaki z różnorakimi napisami od "Pogotowie Wodno-Kanalizacyjne" po "Dezynfekcja". Z nich wysiedli specjalnie wyselekcjonowani fachowcy a że się wszyscy się dobrze znali przywitali się w różnoraki sposób od piątek po żółwiki po bardziej wymyślne sposoby. Za tymi od pogotowia ciągną się specyficzny przykry zapach co dawno przeniknął ich ciała. Nikomu to jednak nie przeszkadzało. Wszyscy byli według wszystkich robolami od "brudnej roboty". Społem ruszyli do budynku w którym zdarzył się "wypadek" by posprzątać. Jedni ze skrzynkami i łopatami inni z spryskiwaczami. Na ich wyposażeniu znalazło się i radio.
  16. [LIS] Z biura wyszedł telefon po fachowców. To my im fachowców przyślemy zgodnie z planem. Jak dobrze mieć wszędzie wtyki zwłaszcza u robotników wszelkiej maści. Komunalka to siła z którą trzeba się liczyć. Na nich nie ma mocnych. chyba że ktoś nie ma nosa... Teraz do ich oddziału dać wykwalifikowanego informatyka znającego się na rzeczy i będzie dobrze... Sprzątać to co się zepsuło. Do czego to doszło by się dostać tam gdzie nie wolno...
  17. W zaworze bezpieczeństwa znajdował zablokowany specjalnie tam dość mocny ładunek wybuchowy. Po odliczaniu ostatnich 5 minut zabuczał detonator i odpalił materiał który stworzył fale uderzeniową co rozniosła się w dwóch możliwych kierunkach jak pozwalała rura szukając ujścia zbierając przy okazji różnoraki materiał pochodzenia organicznego. Po dojściu do sedesu wydostał się w postaci sporej fontanny uwalniając rozmaite zapachy które mógł by rozpoznać tylko wytrawny nos kanalarza. Został opryskany sufit, podłoga inne znajdujące się w tym czasie rzeczy. Pechowcy którzy siedzieli w tym zasie na tronie rozmyślania zostali podmyci od dołu. Pomieszczenie nadawało się do gruntownego remontu. W tym czasie w samochodzie. - I po robocie - stwierdził Heniek chichrając się jak głupi. - Będzie co opowiadać...
  18. Dwóch tych co podłożyli ładunek wyszło z kanału zasuwając właz. Następnie sprzątnęli ostrzeżenia przywracając normalny ruch uliczny. Potem wsiedli do samochodu. - Heniek. W biurze skarżyli się na zapachy - mruknął kierowca nie podnosząc daszka. - Odbiło. Ech. Musze coś im dać by wrzucili do kanalizacji bo taki jest mój obowiązek... - powiedział niezadowolony sięgając białą torbę z silnym środkiem. Potem poszedł na recepcje instrumentując jednorożca co ma z tym zrobić. Po tym szybko zmył się z budynku czym prędzej wsiadając do samochodu. - Jedziesz Filip za godzinę rozpoczyna się mecz - pogonił kierowce który ruszył na ulice by zniknąć w jej plątaninie.
  19. - Hmm? - Spojrzał na agenta wyrwany z zamyślenia. - Zapachy? Jak skończymy nic nie będzie czuć. Czasami tak bywa że odbija. Musimy po prostu odpowietrzyć i będzie dobrze - powiedział niemrawo znowu opuszczając głowę. Miał go po prostu gdzieś.
  20. (Musiałem obciąć żywopłot...) Wilk wygodnie siedzący w samochodzie na siedzeniu maksymalnie odsuniętym do tyłu z nasuniętą czapką drzemał sobie niczym się nie przejmował. W tle grała muzyka puszczona z radia. Mruczał pod nosem piosenkę z nudów był kierowcą w tym wszystkim i nie miał nic do roboty dopóki tamci nie skończą. - Piwa bym się napił - mruknął pod nosem.
  21. (Magus na kibel zapraszam.) Przez parę minut para mężczyzn z której jeden faktycznie był zatrudniony w tym zawodzie chodził przez dłuższą chwile szukając odpowiedniej rury. - Heniek długo jeszcze? Śmierdzi tu gorzej niż u cygana na chałupie - powiedział do kolegi trzymając sporą skrzynkę. - Nie przesadzaj. Tu jeszcze pachnie... - rzekł prześwietlając sobie mapę. - Rura nr 43a. Hmm. - Szczotką ściągną nieczystości odkrywając żółty napis na rurze ze spustem bezpieczeństwa. - To tutaj... - Walną o metal który wydał z siebie oczywisty dźwięk. - W połowie pusta - ocenił. - Nareszcie... - jękną. - Jak ty tu możesz pracować? - spytał się z niedowierzaniem. Wyciągając ze skrzynki wodoszczelny ładunek wybuchowy. - Po prostu się przyzwyczaiłem. Ktoś to musi robić - odburknął. - Odsuń się bo pocieknie... Drugi na polecenie odszedł za niego a tamten otworzył zawór z którego pociekła rzadka brązowa masa. Po tunelu rozszedł się zapach fekalii. - Fuj - stwierdził pierwszy. - Ustawiam na półgodziny i się zbieramy. OK? - powiedział pakując pakunek do otworu który następnie został zamknięty. - Taa.. za dziesięć minut stąd wyjdziemy. Wytrzymaj proszę - uprzedził kolegę. Potem zaczęli rozmawiać na inne tematy czekając na odpowiedni porę.
  22. [3 os.] (To początek...) Po wrocławskich ulicach jechał nieśpiesznie pomarańczowa furgonetka z czarnym napisem "Pogotowie Wodno-Kanalizacyjne". Zatrzymała się przed biurem adaptacyjnym i z niej wysiadło trzech mężczyzn w pomarańczowych brudnych uniformach odblaskowych. Jeden rozstawił trójkąty blokując jeden pas ruchu gdzie znajdowała się studzienka która została otwarta i stosownie oznaczona by w nikt nie wpadł. Na dół zostały opuszczone narzędzie by sprawić iluzje wykonanej roboty plan był zupełnie inny.
  23. (74+20=94 + j rzecz do 200 ze sklepu za misje...) Ząb przemieszczał się po kolejnym walcu nadając mu pożądany kształt rakiety. Suw za suwem wstęgi spiralnie skręconych wiórów spadały na pojemnik zamontowanego na samym dnie. Przykręciłem jedno koło zębate by zmienić wysokość skrawania. Ale ta robota odpręża... czuje się spokojny jak nigdy. - Zielnik jak tam zapalniki chemiczne? - krzyknąłem głośno by przebić się przez dźwięk wiekowego silnika który właśnie zatrzymałem by się w spokoju napić zimnego piwa. Tymczasem w innym miejscu warsztatu trwały przygotowania do próby sabotażu biur. Ładunki wybuchowe. Koledzy od kanalizacji itp. To będzie śmierdząca akcja ale warta zachodu.
  24. Zawsze choroba walczy z przeciwciałami... właśnie zatrzymali paru naszych co zaraz wyszli z komendy z powodu braku dowodów. Zachowywali się biernie w stosunku do wszystkich. Po prostu stali sobie w przejściu a że blokowali drogę to zupełny przypadek... krzyknęli parę razy że kuce to pedały. Kto im zabroni. Mamy wolność słowa. Stałem przy tokarce toczącz aluminium pociski odłamkowe by pobawić się w strzelanie do celu. Obiektem testów oczywiście będą biura... w między czasie kompan przygotowywał mieszankę wybuchową i silnik na paliwo stałe który poniesie to wszystko. Całość wzorowana na niemieckim Raketenpanzerbüchse Panzerschreck.
  25. Wrocław się uspokoił ale naród polski popełnił największą zbrodnie przeciw sobie. Znowu zalegalizował Biura Adaptacyjne a przez to i POZ. Głupcy! My krew przelaliśmy by się ich pozbyć by z rzucić ich ze stołka by ich ukatrupić na zawsze a przynajmniej zbić ich tak mocno żeby ich działania nie były już odczuwalne a oni... szkoda gadać. Blokujemy ich działania jawne obstawiając biura by uprzejmie wypraszając chętnych by tam zajrzeć. Szkoda mych słów bo one i tak nie wyrażą mojego gniewu i rozczarowania. Siedzę w warsztacie przerabiając pociski do Beretty na srebrne specjalnie na jednorożce. W tle leci muzyka raz za razem zamieniając pociski ze standardowych na dopiero co przetopione w pobliskim piecu. Uspokajająca robota w pełni automatyczna. Musze jeszcze złożyć zamówienie w FOL na dozbrojenie ludzi. Zapasy się kończą.... Wojna się zbliża trzeba się dozbroić. Nie mamy taktyki na kuce nie wiemy jaką strategią się one posłużą może być ciężko... Musimy być przygotowani na wszystko. Wroga nie znamy i to jest problem... wiemy tylko co my możemy zrobić. Nic więcej.
×
×
  • Utwórz nowe...