Skocz do zawartości

Hoffner

Brony
  • Zawartość

    1771
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Hoffner

  1. Pum, pum, pum. Czas mija a laptop wciąż w Niemczech na serwisie. Ileż można klawiaturę naprawiać? Już miesiąc zleciał... za dwa tygodnie miną dwa. Leniwce z tych serwisantów.

  2. Hoffner

    [Zabawa] X czy Y

    Rainbow Dash Klawiatura; mechaniczna czy stykowa?
  3. (Komputer to co dzieje się we Wrocławiu potraktuj tak samo z tym co się dzieje na śląsku. Grupy podobne...) Wrocław wrzał. Propaganda POZu ogłupiła ludzi. Nie wiedzieli komu mają ufać. Wprowadzili zamęt destabilizując sytuacje. Znów musieliśmy pokazać siłę by przywrócić sytuacje na naszą korzyść. Na jeden cios odpowiadała siła poparta zasadami. Musieliśmy zacząć kontrole społeczeństwa by wyciąć chwasty. Obstawialiśmy wjazdy i wyjazdy przeprowadzając regularne przeszukaniu. Trzeba było pozbawić POZowców możliwości walki na otwartym polu. Musimy ich zdusić zanim zaszczepią swoją nadzieje w ludziach którzy muszą wierzyć we własną siłę i wiarę. Zmęczony wsiadłem na Ogara i pojechałem do domu obserwując wszystko dookoła. Ulice były już takie sobie. Ruch jak zawsze wszystko było prawie normalnie oprócz niedawnych wydarzeń. Obserwowałem księżyc i smog. Gwiazdy się nie przebijały przez barierę dymów i pyłów. A szkoda. Popatrzył bym sobie w nie. Zajechałem pod blok chowając maszynę na miejsce zamykając ją na 4 spusty. Będzie bezpieczna. Wchodziłem nieśpiesznie po schodach. Zamarłem gdy stanąłem przed drzwiami koło których znajdowały się w szeregu pełne worki na śmieci. - Co jest? - syknąłem. - No tak. Walnąłem się w czoło. - ANETA jest u mnie w mieszkaniu. - Przełknąłem ślinkę. Co ją zmusiłem do tego? Zawahałem się jak miałem zapukać jednak to było moje mieszkanie i musiałem... Trzy razy i po chwili się otwarły. - Ten twój doktorek jakiś oszukany. Już znikną i okazał się z FOLu powiedziała spokojnie lecz ja już nie nadążałem nad faktami. Byłem przymulony. - To był z FOLu to pewnie nam pomoże jeszcze. - Weszłem do mieszkania. - Coś ty tu zrobiła? - spytałem się oglądając czyste mieszkanie. - Ty byś tego nie zrobił a i rano wynieś śmieci! - krzyknęła zamykając drzwi za sobą . Zasuwa sama opadła na miejsce a ja ległem się bez kolacji na łózko tak jak stałem. Chciałem tylko spać po dzisiejszym dniu.
  4. Musiałem pomyśleć, po za tym matka mnie po fajki do sklepu wysłała. Na drugi koniec miejscowości do biedry. Ech i po co mi 18? Ankieta 1 1 Celesta jak Celestia ale jak strzeliłem z pancerzownicy mogła być bitka... 2 Do punktu 2 muszę się przyznać ja. Z Hassem przesadziłem ale i tak się ograniczałem bo nie zabijałem tym... 5 i 6 można było by zmienić niektóre rzeczy są nielogiczne. 11 Da się nadążyć. Tępo jest dobre. Ankieta 2 2 ==> na PW masz plan... 6 lub 1, nawet 4 Próba sforsowania bariery sposobem Shattera. To było by najlepsze..
  5. Czasami sobie za dużo obiecuje. Zwłaszcza jak mam coś zrobić na termin. Ech.

  6. [Aneta] Woda zabulgotała oznajmując że jest gotowa spełnić swe zadanie. Zalałem dwie szklanki wątpliwej w jakość kawy. Może będzie dało się to pić. Po czym zaniosłam do pokoju razem z półpełną cukierniczką za którą robił pucharek na lody. Nigdy go nie zrozumiem jak można tak żyć. Tak bez porządku. - Przepraszam za roztrzepanego gospodarza ale ma wiele spraw na głowie łącznie z tym że oficjalnie nie żyje. - Postawiłam napoje na stole by następnie usiąść w fotelu. [Lis] Dużo jest do zrobienia. Niektóre rzeczy zostały zaniedbane i to trza naprawić. Zacząłem od wzmocnienia patoli i grup pacyfikacyjnych.
  7. [Aneta] Już bez dalszych pytań poszłam zaparzyć kawy i herbaty o ile byłam pewna że Damian pierwszy napój ma to co drugiego nie byłam pewna. Szafka za szafką kawę znalazłam a nawet cały zapas nie schłodzonego piwa i konserwy wszelakiego rodzaju. On nie gotuje tylko odgrzewa? Jak on może tak żyć bez ciepłego zrobionego od podstaw posiłku. Leniwi faceci bez kobiety na stale. Taki typ. - Dennis nie ma herbaty - zawołałam wstawiając wodę w czajniku w miarę czystym bo musiał mu się nie dawno zepsuć... [Lis] Zajechałam pod Centrum łączności parkując tam gdzie nie można ale co mnie to obchodzi. Zsiadłem i pobiegłem na górę przekonać się czy nadal mam władze czy zapomnieli o mnie już zupełnie. Kto tu ich zebrał i zorganizował że nikt Wrocławia nie tyka. Otwarłem jednym ruchem drzwi od razu na mojej klatce piersiowej pokazały się czerwone punkty. Działają bez zarzutu. - Czego tu szukasz? - Dało się słyszeć basowy głos. - Przychodzę tu po to co jest moje - rzekłem bez strachu. - Jetem Damian Lis. - Lis nas opuścił i nie żyje poległ przed sejmem wyzwalając swoich braci. - Taa. Nikt mnie nie poznaje? Tatuaże też nie moje. Wróciłem to co jest moje. Władza tu jest była moja i jest moja - rzekłem niezwykle poważnie podchodząc do nich. -Sikora od zawsze miałeś chętkę na moje miejsce. Więc zwrócisz mi je po dobroci czy wolisz barbarzyńskie rozwiązanie? - Niech to piorun trzaśnie to naprawdę ty. Nikt inny tego mi nie zaproponował. Tylko ty masz jaja by to mi zaproponować - i się zaczęło omawianie wszystkich aspektów. Oficjalnie nie żyje.
  8. - Nie za szybko? - Uniosłam brwi na znak zdziwienia. - Bądź grzecznym chłopcem i usiądź na tyłku przed telewizorem czekając aż gospodarz wróci a ja pójdę zaparzyć kawy. - Pchnęłam go delikatnie na kanapę. - Rozumiesz?
  9. [Znowu Aneta...] W pomieszczeniu znajdował się optycznie nie najgorszy okaz faceta... z 1.70, szatyn, o podłużnej twarzy, całość psuły okulary. Zaczął się tłumaczyć. Uniosłam ręką na znak ciszy. Za dużo mówił. Po co miał mi się tłumaczyć? Po kija... zupełnie niepotrzebnie. Ech pewnie z bogatej rodziny. To wszystko by tłumaczyło. Zwłaszcza wykształcenie. - Aneta - powiedziałam wystawiając dłoń by zafundować mu standardowy żelazny uścisk.
  10. [Z perspektywy Anety.] Wchodziłam po schodach nie spiesznie. Krok za krokiem byłam coraz bliżej celu. Że się też dałam na to namówić. Najpierw znika potem po tym co nam zrobił pojawia się z genialnym planem po ściągnięciu jednego naukowca. Co on sobie myśli. Znika pojawia się i myśli że podbije świat jak by mógł. Ech nigdy go nie zrozumiem. To facet myślący prosto i do celu. A kuce atakują... Będąc pod drzwiami usłyszałam dość głośną rozmowę. Nie to raczej monolog nienawiści... Szybkim ruchem otworzyłam drzwi zaglądając do środka.
  11. Wyszedłem na osiedle szukając w kieszeni klucza od garażu by wyciągnąć z niego mój zabytek. Romet Ogar 200. Nie ma nic lepszego. Dokumenty wyciągnąłem ze schowka przy dachu. Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer do Anety co mieszka 3 domy dalej. Nie wierzyła w to kto mówi. Przybiegła czym prędzej na początku spokojna. Gdy się zbliżyła na odpowiednią odległość. Wymierzyła potężnego sierpowego że mnie powaliła. Nie spodziewałem się tego po niej. - Jak mogłeś - krzyknęła machając rękami. - Był już symboliczny pogrzeb... - Zaczęła histeryzować. - Spokojnie żyje i mam plan ale musisz mi pomóc. - Znów misja samobójcza. Tak jak ostatnio na motorze na spartana? - wyrzuciła mi. - Nie trza przypilnować jednego naukowca co jest u mnie w mieszkaniu. Nie powinien sprawiać problemu. - Broniłem się. Musiałem jej jeszcze parę rzeczy wyjaśnić ale się zgodziła. Na koniec rzuciłem jej klucze do mieszkania. - Trzymaj i pilnuj go. On dużo wie. Pomoże nam pozbyć się Celestii. Po czym wsiadłem i pojechałem do centrum gdzie znajdowała się główna siedziba sprawdzić jak wygląda sytuacja i fundusze.
  12. [68+8= 74] - Żebyś nam uciekł jako taboret? Nie my ci dostarczymy materiał do badań. Po za tym porozumiewanie za barierą jak se wyobrażasz? Niewykonalne bo pewnie cenzura jest. Inną sprawą jest pranie mózgu... Nie choć posiadamy pewien zasób eliksiru.. - Podszedłem do niego rozcinając więzy. - Wypad do Equestrii odpada. Wszystko trzeba załatwić na miejscu. W jak największej ciszy. Sprawdź sytuacje w internecie. Ja idę po resztę i bez numerów mi tu. Wracam wieczorem... - Wyszedłem zamykając drzwi za sobą.
  13. ( To ty myśl dalej. Ten plan nie był by szalony. Sama go mnie na niego naprowadziłaś. Twa propozycja jest wielce ciekawa...) - Do tego jesteś mi potrzebny. Trzeba przeprowadzić testy na jednorożcach z pomocą broni krótkiej czy to w ogóle wypali potem zmienimy kaliber. - Klasnąłem w ręce. - Musimy znaleźć sposób na przebicie pola i dosięgnięcie ciała by zabić. Musimy też znaleźć strzelca wyborowego... Sojusz przeciw Celestii? - zapytałem uśmiechnięty.
  14. - A co ze srebrem blokującym przepływy magii jednorożców? Nie da się go w żaden sposób wykorzystać do produkcji pocisków... - westchnąłem mając plan w głowie.
  15. - Mam na myśli tak ryzykowne zagranie że aż opiewa szaleństwem lub desperacją. Jedyny materiał zdolny zablokować magię? - westchnąłem obracając mizerykordią w rękach dla zabawy.
  16. - Widzisz istnieje jeden sposób. Tylko raczej niewykonalny bez utraty tego czego bronie. Jakbym miał jeszcze chaos sprawa była by prosta bo dostanie się do Equestrii to był moment. Musimy jak wiesz pozbyć się Celestii bo ona jest jak imperator. Odetnijmy głowę będzie prościej. Z moich źródeł wynika że jest najpotężniejsza. Inne nie powinny stanowić problemu. Ech. Luge gdzie jesteś gdy cię potrzeba... - zacząłem myśleć na głos.
  17. - A widzisz jednak coś wiesz... - Wyciągnąłem najskrzętniej ukrytą skrzynkę w całym domu. Jej zawartość była bezcenna... Z tym znów usiadłem na swym miejscu. Z pojemnika wyciągnąłem podłużny przedmiot zawinięty w czarny materiał. Odwinąłem go pokazując srebrny przedmiot. Pamiętną mizerykordię. - To jest coś co powstało w jednym celu jednak nie może dosięgnąć celu. Piersi samej Celestii by wpuścić jej eliksir humaizacyjny. Nigdy nie miałem okazji tego zrobić. Byłem za daleko a do Warszawy tego nie zabrałem. A szkoda. - Przejechałem po klindze i się skaleczyłem. - Ostre jak zawsze. Co wiesz o barierze - spytałem już poważnie patrząc srogo na niego.
  18. Siedziałem se wygodnie w czerwonym fotelu ubrany w dżinsy i białą koszulkę z napisem "Siła moja wolność" dookoła zaciśniętej schematycznie narysowanej pięści. Nożem myśliwskim czyściłem sobie paznokcie. Pokręciłem głową słysząc to co mówi. - Czego chce? A jak myślisz... - Podszedłem w stronę szafy z bronią grzebiąc w niej.
  19. Szybkim ruchem powaliłem Denisa na ziemie by następnie związać go w najważniejszych punktach anatomicznych srebrną, niezawodną taśmą naprawczą. Nie ma nic lepszego na takie sytuacje. On mi zaufał. Idiota. Wszedł do mego domu. Ofiara co pcha się do paszczy wilka. Zamknąłem drzwi dając dodatkową stalową zasuwę. Nit nie wejdzie. - Pora doprowadzić się do porządku. - Poszedłem do łazienki by zmyć z siebie wszystko. Potem brzytwa w dłoń by się ogolić łącznie z głową która zarosła mi. Moje oko było tylko jedno czerwone. Drugie niebieski. Czyli jak dawniej. Reszta poszła w niepamięć. Przysięga pozostała jednak. Pozostało mi się ubrać i obudzić gościa. Interesowała mnie jego przeszłość. Nie codziennie używa się magii a on tego dokonał. A co ze zwierzchnikami...
  20. Wbiegłem na obskurną klatkę schodową na której na której widać było czerwone obdrapane z tynku cegły. Drugie piętro i jestem u siebie. Klucz pod wycieraczką był czyli tak samo jak przed wyjazdem na Warszawę. Chociaż tyle dobrze. Szybkim ruchem otworzyłem drzwi. - Ruchy, ruchy... - pogoniłem towarzysza.
  21. (Shattera nie ma na obozie. Odcięty. Lepiej dla mnie... Hehe...) - Puki na nas nie zwrócili uwagi jedz na koniec parkingu pod blok 10 i migiem do bloku trzymając kciuki by nikt nas nie spotkał. Klucze są pod wycieraczką o ile tam są - rzekłem na jednym wdechu. Oby się udało.
  22. - Tutaj? szybciej ciebie zastrzelą niż mnie - uśmiechnąłem się. - Jestem Damian Lis - przedstawiłem się chichocząc domyślając jak się zachowa. Wziołem pistolet. - Nie mój typ ale przyda się. Beretta była by lepsza. Tera do centrum i na zachodnią dzielnice. Tam będzie zamieszanie z mojego powodu pewnie bo pewnie wyprawili mi pogrzeb...
  23. - Wylotówka na południowy zachód autostradą i będziemy we Wrocławiu za 2,5 godziny. Tam ci powiem resztę kim tak naprawdę jestem i czego dokonałem - powiedziałam znużony. Nie lubię jak ktoś prowadzi.
  24. - Człowiekiem czy może potworem uwięzionym w człowieku? Nieważne. Musze jak najszybciej dostać się do Wrocławia i reaktywować zespół. A przede wszystkim zobaczyć ilu poległo za ojczyznę podczas obalania wcześniejszej władzy. Pomożesz mi? - zapytałem ubierając się. - Bez chaosu nic nie zrobię sam ale na czuja wiem że nadszedł czas wypełnienia mojej części umowy...
  25. Poczułem przenikliwe ciepło w klatce piersiowej. Potem coś błysło i siedziałem nagi jako człowiek. Chaos mnie opuścił. - I harmonia znów zagięła chaos... i to wszystko zrobił jeden byt... kto normalny przerywa popijawe w jej trakcie... Ech - Podniosłem się. - Macie jakieś odzienie dla potrzebującego?- zwróciłem się zrezygnowany do obecnych wielkie "D" wciąż widniało na klacie.
×
×
  • Utwórz nowe...