-
Zawartość
534 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
11
Wszystko napisane przez Socks Chaser
-
- Dobra już dobra. Powiedziała i chwyciła Darka za kopyta.Poleciała w kierunku statku.Gdy tylko znalazła się na pokładzie wleciała do "małego szpitala" kładąc kolegę na łóżku.Nie czekając na pytania medyka powiedziała jedynie "Strzałki usypiające" i ruszyła do wioski.Nie minęły nawet 2 minuty a już stała na środku wioski razem z innymi.
-
- Ja dokładniej wiem o co chodzi!Wytłumaczę wszystko a jakby co to szybko ucieknę! Odpowiedziała wypatrując uzbrojonych tubylców.Wtedy Jacob chwycił ją i rzucił w jedną z chat.Szybko się otrząsnęła i wstała. - No!Może jednak nie będzie tak trudno odbudować dobre relacje z tubylcami. Wystrzeliła w Jacoba.
-
- Liga najgorszych piratów?No...najgorszy pirat jakiego widziałam...i najgłupszy! Powiedziała po czym zaczęła się tarzać ze śmiechu po ziemi. - Przez ciebie tubylcy nas wszystkich pozabijają idioto!Bierz ktoś Darka a ja spróbuję to wytłumaczyć!
-
- Fajnie zniszczyłeś im dom więc teraz będzie jeszcze trudniej się z nimi dogadać!Gratulacje mistrzu! Powiedziała stukając kopytkami dla Jacoba. - A teraz idź to gaś!
-
Socks minęła kilka domów.Po chwili stanęła na samym środku wioski. - Weź się uspokój.Jesteśmy po tej samej stronie tyle że my nie chcemy pozabijać każdego na tej wyspie. Powiedziała szykując muszkiet do wystrzału.
-
- Po prostu spróbujemy uspokoić sytuację.Nie czekamy na odpowiedź Kruka czy jak mu tam!Do brzegu! Socks poleciała w kierunku wyspy.Po chwili zniknęła w lesie.
-
Socks wzięła swoją lunetę i wstała. - Dobra!To ja idę zobaczyć co w wiosce.Czekamy,czekamy i nic! Poleciała na "Bocianie Gniazdo" z którego widać było spory kawałek wyspy.Gdy tylko przyłożyła lunetę do oka zauważyła kuca z kosą stojącego na środku wioski.Prawdopodobnie to ten sam co siedział w skrzynce. - Ej!Nie strzelamy w wioskę!Tam jest ktoś kto nie jest tubylcem!Chyba będzie walczył z mieszkańcami wyspy!
-
- Aj polowania.Przez całe życie mieszkałam w Ponyville i żadnych polowań na nikogo nie było.No chyba że do polowania można zaliczyć szukanie mojego kotka w domu. Socks zaśmiała się.Kontynuowała wystukiwanie rytmu jakiejś piosenki. - Ciekawe co tam u niej.Teraz będzie już miała 13 lat.Pewnie jeszcze trochę na piecu pośpi...
-
- No a skąd miałam wiedzieć ile masz lat? Zapytała jak zwykle uśmiechając się. - No a ze szkołą to...mogło być tak że w tej samej szkole się uczyliśmy...tam mi się przynajmniej wydaje.A nawet jeśli nie to mogłam cię zobaczyć.Się patrzy przez okno a tam kucyki chodzą a Ponyville duże nie jest więc na 100% cię widziałam!A w wampiry i tak nie wierzę.W Equestrii nie może być aż tyle zła. Znów spojrzała w stronę wyspy. - No.jeśli tak dalej pójdzie to dopłyniemy do brzegu w minutę!
-
- Las Everfree?W Ponyville mieszkałam przez 20 lat a może nawet się uczyliśmy w tej samej klasie a ty się pytasz czy znam las Everfree?Pewnie że znam!A w wampiry nie wierzę.Ale podobno tam gdzieś cholercia nikt nie wie gdzie jest jakiś inny świat.Jak się nazywają mieszkańcy...aha!"Ludzie".I sobie wyobraź cały nieskończony wszechświat.I że jeszcze może ich być więcej!No i tam to pewnie w wampiry wierzy wielu ludzi. Powiedziała stukając muszkietem w pokład.
-
- Aj tam przeżycia.A poza tym z Orange się znacie więc czemu miałbyś jej nie ufać?Co zrobisz jak zdobędziesz ten skarb...o ile istnieje? Zapytała i spojrzała na wyspę. - Trzeba mieć kogoś komu można zaufać!A mi to zaufać możesz. Dodała ze śmiechem.
-
- Na razie sobie siedzimy.A tubylcy pewnie sobie ten list wywalą i będziemy walczyć...kto ty? Powiedziała śmiejąc się. - Ale na serio.Ja do ciebie "cześć" a ty nic!Coś ty taki małomówny?
-
- Ja zostaję na statku czy idę z tobą?No i dopisz "a" do podpisał. Powiedziała śmiejąc się. - Ja wolałabym iść z tobą.
-
Candy Apples czemu jesteś "szurnięta" ;_;?Moim zdaniem zachowujesz się normalnie.
- 66 odpowiedzi
-
- Candy Apples
- Apple
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Diadem - Ma bogatą rodzinę - Dużo pieniędzy.Z tego co zauważyłam wnioskuję że bardzo lubi się rządzić :3. Srebrna Łyżka - Jeśli dobrze pamiętam to chodzi o "Urodzenie się ze srebrną łyżką w ustach" czy jakoś tak -.-.Hmmm...to chyba oznaczało urodzenie się w rodzinie o dużym statusie społecznym.No i coś mi się kojarzy że to odpowiednik "W czepku urodzony" czyli że ma dużego farta lub jest szczęściarką ale moim zdaniem lepiej pasuje to pierwsze.
-
Stanęła przy Orange.Przez chwilę rozglądała się po pokładzie. - Na wyspie była jakaś skrzynia.Gdy nas zaatakowali poleciałam w stronę wyspy.Gdy tubylcy mnie zaatakowali schowałam się za nią.Ktoś siedział w środku.Myślę że mogli go złapać i trzymają go w wiosce.Ostrzelanie jej nie jest zbyt dobrym pomysłem.Moim zdaniem powinniśmy do nich przypłynąć i na spokojnie wszystko wytłumaczyć.Jeśli strzelimy do nich tą twoją kulą to mogą uznać to za atak.
-
Socks poszła za Orange. - Orange a nie lepiej wziąć jakąś białą flagę?Jeśli strzelimy do nich to mogą uznać że ich atakujemy.
-
Nie znamy się XD.Heheszki.To twój przyjaciel ale moja postać się musi jeszcze zapoznać bo go ledwo zna :3. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ - Widzę że mało rozmowny.Ciekawe czemu się wcześniej nie poznaliśmy.Co zrobisz jak znajdziemy ten skarb który jest na wyspie? Zapytała bawiąc się pistoletem.Z jej pyszczka można było odczytać jedynie optymizm i radość a o smutku lub znudzeniu nie było mowy.
-
- Pewnie że duży!W końcu na tej wyspie będziemy bardzo długo! Powiedziała patrząc na Darka. - Ja cię w ogóle znam?Hmmmm...tylko na statku raz wypowiedziałam twoje imię.Czyli się jeszcze nie poznaliśmy!Socks Chaser jestem.Robię tutaj za snajpera. Szeroko się uśmiechając podała dla Darka kopytko.
-
Colgate ^^! Mordo ty moja! Przytulisz mnie ;_;?
-
Socks zauważyła że prace nad statkiem zostały zakończone. - No to skoro jest gotowy to ruszajmy!Na co my jeszcze czekamy koleżanko?Pakuj się na statek i płyniemy!
-
- Tyle że to nie była moja wina.Prawda - Wystrzeliłam ale wystarczy pomyśleć logicznie.Przestraszyłam się to strzeliłam.A oni od razu nas atakują.Od razu to planowali.Gdy się ze sobą porozumiewali mówili w innym języku ale z nami gadać to perfekcyjnie.I to jest cholernie podejrzane...kiedy płyniemy?Prace wyglądają na prawie zakończone...rozumiem że jutro? Powiedziała opierając się o drewnianą barierkę.
-
Socks wyszła z kajuty gościnnej.Obserwując doki usłyszała rozmowę Tunder z Orange. - Ja na wyspie nie byłam przecież!Ciągle byłam na statku.Gdy wracaliśmy na naszą wyspę po prostu leżały sobie na pokładzie.Nie wiem skąd się tam wzięły i mnie to nie obchodzi.Przecież jeśli to miecz tubylców to pewnie ten napis jest po to by był.Oni wierzą w jakichś tam bożków cholera w duchy wiatru to jeszcze piszą jakieś zabobony na broni.Założę się że co druga broń jaką znajdziemy na wyspie będzie miała ten sam tekst. Po chwili lekko się uśmiechnęła. - Tunder!Jak ja cię dorwę!Nikt oprócz was nie wiedział o tych broniach i tak miało zostać!N-No po prostu nie wierz w to co jest tutaj napisane bo potem będą same kłopoty.A tubylcy sami nas zaatakowali bo tak to by przyszli i nam wytłumaczyli wszystko.A tutaj nagle naparzają w nas strzałami.No nienormalni są!
-
- Cóż...ze statku się nie ruszałam ale zgaduję że mogła zostać na wyspie.Zgaduję też że we wraku można było znaleźć coś co przyda się podczas podróży po wyspie.Tubylcy mogli wszystko zabrać ale gdy tylko przypłyniemy musimy sprawdzić ten wrak w pierwszej kolejności. Powiedziała wciąż się uśmiechając. - Gdy nam zaatakowali statek poleciałam w stronę wyspy.Gdy tylko do niej doleciałam tubylcy zaczęli we mnie strzelać z łuków.Schowałam się za krzynią z której dochodziły odgłosy jakiegoś kuca.Myślę że mieszkańcy wyspy mogli go zabrać do siebie.
-
Socks wyszła na pokład.Po minucie gapienia się na inne kucyki uznała że traci tylko czas i poszła do kajuty gościnnej. - Siemka!O widzę że macie glejty!Dobrze że Orange wam je załatwiła bo byście musieli siedzieć w tej kajucie przez kilka dni. Powiedziała szeroko się uśmiechając. - Co zamierzacie teraz zrobić?Będziecie z nami płynąć na wyspę i szukać skarbu?