-
Zawartość
534 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
11
Wszystko napisane przez Socks Chaser
-
Wybacz za to że nie napiszę co robi moja postać ale mam kilka ważnych dla mnie pytań ^^. o___________________________________________o...Czyli wszyscy giną -.-.Będzie się działo coś jeszcze :3? Masz zamiar zrobić drugą część? Wszystko skończy się na tym że każdy zginie tak?
-
Przestała celować w Śmierć. - A oprócz zabicia ciebie jest jeszcze inne wyjście?Ale żeby wszyscy wrócili do swoich czasów i domów! Powiedziała lądując. - Tylko bez kolejnych głupot!
-
- Nie tego się po tobie spodziewałam. Powiedziała do Susan po czym wycelowała w Śmierć. - Wiecie co?Jestem zbyt przyzwyczajona do broni palnej.No i nie lubię kolejek.Orange wciąż masz ten pistolet który ci dałam. Odbezpieczyła karabin i uniosła się w górę. - A teraz się nie ruszaj bo nawet za sitko nie posłużysz.
-
Socks stała tylko i patrzyła na wszystko.Dopiero gdy Śmierć teleportował Orange do siebie otrząsnęła się. - A ty Susan pewnie będziesz pomagać?Myślałam że jesteś mądrzejsza. Powiedziała patrząc w oczy Susan.Nie śpieszyła się ze zdjęciem karabinu z grzbietu jakby wierzyła a nawet wiedziała że Susan im pomoże.
-
- Dobra już dobra. Powiedziała i chwyciła Darka za kopyta.Poleciała w kierunku statku.Gdy tylko znalazła się na pokładzie wleciała do "małego szpitala" kładąc kolegę na łóżku.Nie czekając na pytania medyka powiedziała jedynie "Strzałki usypiające" i ruszyła do wioski.Nie minęły nawet 2 minuty a już stała na środku wioski razem z innymi.
-
- Ja dokładniej wiem o co chodzi!Wytłumaczę wszystko a jakby co to szybko ucieknę! Odpowiedziała wypatrując uzbrojonych tubylców.Wtedy Jacob chwycił ją i rzucił w jedną z chat.Szybko się otrząsnęła i wstała. - No!Może jednak nie będzie tak trudno odbudować dobre relacje z tubylcami. Wystrzeliła w Jacoba.
-
- Śmierć powiedział że to jest nasze ostatnie spotkanie razem.Nie wiem o co mu dokładnie chodziło więc oczekuję odpowiedzi. Powiedziała i spojrzała na Śmierć. - I mam nadzieję że tą odpowiedź dostanę.
-
- Aj Travel wybacz!Moja wina! Natychmiast zdjęła swoja torbę szukając czegoś co pomoże Travel. - Śmierć jak to ostatnie spotkanie razem?O co ci chodzi?
-
- Liga najgorszych piratów?No...najgorszy pirat jakiego widziałam...i najgłupszy! Powiedziała po czym zaczęła się tarzać ze śmiechu po ziemi. - Przez ciebie tubylcy nas wszystkich pozabijają idioto!Bierz ktoś Darka a ja spróbuję to wytłumaczyć!
-
- Jesteś pewna że to koniec?A może to jest dopiero początek? Powiedziała obojętnie.Wzięła Travel na grzbiet i powoli ruszyła w kierunku statku. - Jak to ostatnie spotkanie razem?
-
- Fajnie zniszczyłeś im dom więc teraz będzie jeszcze trudniej się z nimi dogadać!Gratulacje mistrzu! Powiedziała stukając kopytkami dla Jacoba. - A teraz idź to gaś!
-
- Mówił że nie może wrócić do naszych czasów...A więc ja chcę żeby na całym świecie nic mu nie groziło. Powiedziała patrząc na Orange. - Bierzmy Travel na twoje AeroSkrzydła.Wave żyje i nic mu nie grozi a to jest najważniejsze.
-
Socks minęła kilka domów.Po chwili stanęła na samym środku wioski. - Weź się uspokój.Jesteśmy po tej samej stronie tyle że my nie chcemy pozabijać każdego na tej wyspie. Powiedziała szykując muszkiet do wystrzału.
-
- Zabij go.Nawet nie wiem czy Travel przeżyje.A poza tym mamy życzenia. Powiedziała próbując pocieszyć Orange. - Śmierć!Można komuś przywrócić życie za pomocą życzenia które dostaliśmy w wyścigu?
-
- Socks podeszła do Wave'a i Travel.Gdy stanęła przy Travel uśmiechnęła.Gdy podeszła do Wave'a uśmiech natychmiast zniknął. - Orange!Wave nie żyje!
-
- Po prostu spróbujemy uspokoić sytuację.Nie czekamy na odpowiedź Kruka czy jak mu tam!Do brzegu! Socks poleciała w kierunku wyspy.Po chwili zniknęła w lesie.
-
Socks wzięła swoją lunetę i wstała. - Dobra!To ja idę zobaczyć co w wiosce.Czekamy,czekamy i nic! Poleciała na "Bocianie Gniazdo" z którego widać było spory kawałek wyspy.Gdy tylko przyłożyła lunetę do oka zauważyła kuca z kosą stojącego na środku wioski.Prawdopodobnie to ten sam co siedział w skrzynce. - Ej!Nie strzelamy w wioskę!Tam jest ktoś kto nie jest tubylcem!Chyba będzie walczył z mieszkańcami wyspy!
-
- Ok rozumiem! Socks zaczęła latać dookoła smoka - No a gdy tylko się wywali to co robimy?
-
- Aj polowania.Przez całe życie mieszkałam w Ponyville i żadnych polowań na nikogo nie było.No chyba że do polowania można zaliczyć szukanie mojego kotka w domu. Socks zaśmiała się.Kontynuowała wystukiwanie rytmu jakiejś piosenki. - Ciekawe co tam u niej.Teraz będzie już miała 13 lat.Pewnie jeszcze trochę na piecu pośpi...
-
- No a skąd miałam wiedzieć ile masz lat? Zapytała jak zwykle uśmiechając się. - No a ze szkołą to...mogło być tak że w tej samej szkole się uczyliśmy...tam mi się przynajmniej wydaje.A nawet jeśli nie to mogłam cię zobaczyć.Się patrzy przez okno a tam kucyki chodzą a Ponyville duże nie jest więc na 100% cię widziałam!A w wampiry i tak nie wierzę.W Equestrii nie może być aż tyle zła. Znów spojrzała w stronę wyspy. - No.jeśli tak dalej pójdzie to dopłyniemy do brzegu w minutę!
-
- Las Everfree?W Ponyville mieszkałam przez 20 lat a może nawet się uczyliśmy w tej samej klasie a ty się pytasz czy znam las Everfree?Pewnie że znam!A w wampiry nie wierzę.Ale podobno tam gdzieś cholercia nikt nie wie gdzie jest jakiś inny świat.Jak się nazywają mieszkańcy...aha!"Ludzie".I sobie wyobraź cały nieskończony wszechświat.I że jeszcze może ich być więcej!No i tam to pewnie w wampiry wierzy wielu ludzi. Powiedziała stukając muszkietem w pokład.
-
- Aj tam przeżycia.A poza tym z Orange się znacie więc czemu miałbyś jej nie ufać?Co zrobisz jak zdobędziesz ten skarb...o ile istnieje? Zapytała i spojrzała na wyspę. - Trzeba mieć kogoś komu można zaufać!A mi to zaufać możesz. Dodała ze śmiechem.
-
- Dobra rozumiem! Załadowała karabin magazynkiem który dostała od Orange.Poleciała na lewo i ostrzelała łapy smoka.Gdy wystrzeliła kilka serii zaczęła strzelać mu w głowę jednak toteż większych obrażeń nie wyrządzało. - Nie damy rady!No cholera on jest za silny!
-
- Na razie sobie siedzimy.A tubylcy pewnie sobie ten list wywalą i będziemy walczyć...kto ty? Powiedziała śmiejąc się. - Ale na serio.Ja do ciebie "cześć" a ty nic!Coś ty taki małomówny?
-
- Ja zostaję na statku czy idę z tobą?No i dopisz "a" do podpisał. Powiedziała śmiejąc się. - Ja wolałabym iść z tobą.