Skocz do zawartości

Jaenr Linnre

Brony
  • Zawartość

    700
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Jaenr Linnre

  1. Jaenr Linnre

    Co mówi sygna?

    jesteśmy wierni naszemu Królowi...
  2. Jaenr Linnre

    Co mówi sygna?

    Jestem Gorgon, harcerzyk...
  3. „Siła nie zna litości dla tego, kto nią włada, tak samo jak dla jego ofiar: tych drugich niszczy, tych pierwszych zaślepia.”

    1. Hoffner

      Hoffner

      "Siła to coś, co pomaga mi przetrwać każdy nowy dzień. To dzięki niej nie patrzę wstecz. Zniosę wszystko i nie poddam się."

    2. Po prostu Tomek

      Po prostu Tomek

      "Nec Hercules contra plures."

  4. Jaenr Linnre

    Co mówi sygna?

    He's dead... Good.
  5. Masked przechadzał się między znajomymi omijając jednak Atlantisa, zerkał po kolei na to co robią pozostali. Najbardziej ciekawiły go sztuki Rebona które w miarę możliwości dokładnie oglądał, starając się zapamiętać jak najwięcej.
  6. Wzrok Maskeda natychmiastowo przeniósł się na Grima. Choć i z nim łączyły go prawie jedynie kłótnie to jednak stosunek wobec niego był równie zimny co w czasie ich spotkania. Obejrzał dokładnie z góry do dołu ciemno-rdzawego kuca, a wzrok którym go obrzucił choć wciąż zimny, nie był ani nienawistny ani opryskliwy, a nawet wydawał się lekko rozbawiony. -Och, drogi Grimie. Diabły czy zarazy to za mało, choć jestem pewien że życzył byś mi ich aż w nadmiarze... Słowa te choć prawie beznamiętne ukazywały pewną dozę żartu. Najwidoczniej zamaskowany kuc cieszył się iż spotkał całą byłą drużynę.
  7. Ogier nie zwrócił nawet rąbka uwagi na Blue, jednak zaciekawiło go działanie golema. Jednak miast do Atlantisa z którym tak się nie znosili, wolał umilić czas reszcie drużyny. -Witajcie wszyscy. Co porabiałem? W tym momencie rozmyślał nad tym jak wiele im powiedzieć. -Trochę się włożyłem szukając ruchu oporu gdyż to najlepsza droga do mojej zemsty, jednak to oni znaleźli mnie. I od jakiegoś czasu jestem jego częścią, a że doszły mnie słuchy o was to postanowiłem was zobaczyć. Postanowił że tyle informacji będzie wystarczających by zadowolić ekipę. Nie miał ochoty na następne kłótnie jako że ostatnimi czasy było to dla niego coraz bardziej niebezpieczne.
  8. -Gdyby nie to iż mam ważniejsze sprawy na głowie, chętnie bym podjął się pojedynku z tym nic niewartym kuglarzem. Tym najwspanialszym wśród bojących się posiąść wiedzę. Odezwał się ogier do zastępującej mu drogę klaczy, a głos jego stał się miast wyniośle obojętnego ostry niczym miecz i lodowaty jak lodowce północy. Spojrzał w oczy Blue swymi świecącymi czerwienią spod maski ślepiami po czym skierował swe słowa ku człowiekowi. Kierując jednak słowa ku niemu jego głos nie ujawniał żadnych uczuć, jednak nie był również ostry i zimny. -Ciebie również miło widzieć, jednak szkoda że wciąż przy osobie która tak chętnie groziła śmiercią mi i mym pobratymcom. Zaraz po tym obszedł klacz niczym jakąś nic nieznaczącą przeszkodę na drodze i ruszył w korytarze. Był teraz ciekawy kto jeszcze znalazł się w owej kryjówce.
  9. -Och, mój drogi. Ja ciemniakiem? Masked był najwyraźniej zadowolony z tych słów. -Po tym jak leżysz tu wycieńczony wnioskuję, iż twój "prototyp" bez czyjejś pomocy jest szczytem twoich możliwości. Po tych słowach podniósł swoje bogate w runy kopyta jakby chciał je pokazać całemu światu niczym trofeum. -A co do budowy takiego, heh, prototypu, to mnie interesują troszkę bardziej użytkowe rodzaje magii. Będące zbyt potężne dla kogoś twojego pokroju. Po tych słowach skierował się ku wyjściu. Towarzystwo tego przemądrzałego jednorożca jak zwykle nie było mu miłe więc skierował się by zobaczyć jak miewa się reszta jego byłej drużyny. Jego krok był dumny, a głowę miał wysoko. Pierś swą wypiął do przodu i wyglądał niczym pomnik czystej pychy.
  10. Masked obrzucił swym lodowatym spojrzeniem Blue, po czym w pewnym okręgu zaczął obchodzić golema i Atlantisa. Jego zimne oczy przeniosły się z klaczy na konstrukta. Obszedł go dokładnie i dopiero gdy znalazł się niedaleko Atlantisa odezwał się swym zwykłym beznamiętnym głosem. -Mierny twór. Pomysł nie najgorszy jednak pancerz może nie wytrzymać starcia z magią naszych przeciwników. Słowa jego brzmiały niczym czysta kalkulacja, był aż niepodobny do siebie gdy oglądał golema. Maska jak zwykle zakrywała jego twarz jednak twórca golema bez trudu mógł sobie wyobrazić paskudny uśmiech szyderstwa na jego twarzy. Stał jak zwykle dumny i pełen pewności siebie, jak gdyby miał być tu dowódcą. -Powinieneś był lepiej zabezpieczyć źródło energii, jedno zabłąkane zaklęcie i mógłby wybuchnąć. Z resztą pewnie musiałeś czerpać dodatkową moc do złożenia go. Z pod fraku na jednym z kopyt dalej widniały wypalone czarną magią runy które wróżyły wszystko co złe i przypominały tylko incydent z Wiktorem. Tak samo księga u boku ogiera którą chciano mu odebrać. Była nietknięta a nawet wydawała się nieco grubsza przez podoklejane kartki i zapiski. -Tak jak myślałem. Mierny twór miernego magika. Te słowa mogły upewnić już każdego w tym iż był to ten sam wyniosły czarnoksiężnik który opuścił drużynę by na własne kopyto dotrzeć do Canterlot.
  11. Jaenr Linnre

    [Zabawa] X czy Y

    Kabanos Akcja czy fabuła
  12. Masked wypiął dumnie klatę po czym zerkną na straż spode łba. -Jam jest Czarnoksiężnik z Everfree! Przybywam aby wypocząć po dalekiej podróży. Powiedział swym zimnym i dumnym głosem, tak jakby nie przejmował się w ogóle z kim rozmawia. -Resztą moich zamiarów nie musicie się zamartwiać, a teraz prosiłbym o przepuszczenie mnie.
  13. Masked kontynuował swą podróż do Canterlotu. Miał nadzieję zdobyć tam wiedzę, siłę i może nawet nowych sojuszników. Dla niego ważna była jedynie zemsta na Chrysalis, jednak pozostałe możliwości jakie mogło mu zaoferować miasto były kuszące.
  14. Masked wciąż podążał w stronę Canterlotu pełen obaw i w pełnej gotowości.
  15. W międzyczasie Masked zjadł coś i napił się, po czym ruszył pewnie w stronę Canterlotu, Nie był pewien co tam zastanie więc wypatrywał po drodze wszelkich przydatnych rzeczy. Nie zwrócił większej uwagi na ogniska jak i wolał ich uniknąć.
  16. Jaenr Linnre

    Wojna - Sombra kontra my!

    -Ach te głupie zwierzęta. Powiedział do siebie zmieniając swą postać ponownie na ludzką. Teraz stał tam młodzieniec, w długim czarnym warkoczu i małej bródce. Miał na sobie gustowny frak, w lewym oku monokl, a w ręku neseser. Ruszył śladem wilka jednak nieśpiesznie, musiał znaleźć kogoś innego. Jego buty stukały dźwięcznie o podłoże mimo iż on sam wydawał się iść tuż ponad ziemią.
  17. Masked słysząc słowa pozostałych powiedział dość głośno lecz nie za bardzo by nie zwracać nadmiernie na siebie uwagi. -A kto chce niech idzie ze mną, zabić Nightmare i Chrysalis. Uśmiechnął się i zaczął niespiesznie kierować się, mniej więcej w stronę Canterlotu.
  18. -Nie zobaczymy się więcej. Więc chyba nie mam czego się bać. Masked wciąż zły na całą drużynę ruszył gdzieś w las w nieokreślonym kierunku. Byle jak najdalej.
  19. -Mną nie ma co się przejmować. Gdy odzyskam księgę dam wam spokój. Dodał do wypowiedzi Atlantisa.
×
×
  • Utwórz nowe...