@CarnifexLunaris
Użyte słownictwo pochodzi z podręczników ujeżdżeniowych. Wodze są nazwą używaną we wszystkich książkach i we wszystkich stajniach [nie tylko rekreacyjnych] w których dotychczas byłam. A pochodzę z Dolnego Śląska.
Co do cugli- nie jestem pewna czy to synonim wodzy, czy lejców. A w wiarygodnych źródłach nic nie znalazłam na ten temat.
Techniki jazdy klasycznej, bo o klasyce tu mowa, są uniwersalne dla wszystkich koni, które były robione tym systemem, zgodnie z piramidą ujeżdżeniową. Na dobrze ujeżdżonych koniach działają. Jeśli jeździec coś umie, oczywiście.
Na koniach popsutych, czy to sportowce, czy rekreanty- a takich jest niestety sporo, to tak naprawdę nie powinno się jeździć. A raczej, powinno się je naprawiać, zacząć z nimi pracę u podstaw. Niestety częściej widuje się obrazki typu pelham, 3 nachrapniki, czarna wodza, wypinacze, etc. I to wszystko na jednym koniu! A to jest droga do nikąd.
Przy koniach rekreacyjnych, jeśli mamy na myśli typowe, szkółkowe cwaniaki, niestety rzadko kiedy sprawdza się tak jak powinno. O dziwo, sportowe [w tym wypadku ujeżdżeniowe, chyba zrobione do C, ale nie jestem pewna], chodziły bezproblemowo i były to chyba najprzyjemniejsze konie do jazdy, na jakich miałam okazję siedzieć. Ale miały też wady- były strasznie płochliwe.
Za to te złe rekreanty, to często jedno wielkie nieporozumienie. Widzę co idzie do rekreacji- odpady ze sportu. Konie znarowione i zepsute. Na tego typu rekreantach jeździ się różnie... Niektóre to jedno wielkie zło, inne są nawet fajne, po tym jak się je naprawi, zwłaszcza psychicznie. Znam też rekreanty robione od podstaw, od początku przeznaczone do rekreacji. I muszę powiedzieć, że to akurat konie grzeczne, bezpieczne, etc. Może umieją tylko jakieś podstawy, przeskoczą najwyżej parkur klasy L, a najbardziej zaawansowany, znany im element ujeżdżenia to łopatką do wewnątrz. Ale to są dobre konie do nauki i do jazdy dla przyjemności. Bo nie spłoszą się spadającego listka, nie zabiją nikogo w boksie, etc.
Bezpieczeństwo przy koniach- tu akurat radzę się zawsze zapytać w danej stajni. Bo konie są różne i do niektórych, to lepiej się nie zbliżać. Choćby "moja" wariatka, koń agresywny, wykluczony ze stada, który ma w zwyczaju atakować i przodem, i tyłem. Ale przeciętny koń taki nie jest. Jednak widzę ile koni ma problemami z rzeczami, które powinny być dla nich oczywiste. Wina konia? Charakter? Nie... To człowiek.
Historię pominęłam gdyż uważam ja za nudną, długą i niepotrzebną. Zwłaszcza, że i tak rozpisałam się zanadto, a znając siebie, to skończyłoby się na wykładzie o ewolucji koniowatych . Współczesne jeździectwo bardzo różni się od dawnego, na którym się zresztą zbyt dobrze nie znam, gdyż mnie to nie interesuje.
Jak skłonić konia do czegoś... Tekst był pisany tak by zrozumiał to nawet laik oraz by pomagał osobom, które są dopiero na samym początku swej drogi. A takie osoby jeżdżą zazwyczaj w szkółkach, na koniach, które zazwyczaj jeździć nie powinny. Jak skłonić konia do czegoś tak naprawdę dotyczy osób posiadających własne wierzchowce, a nie jeżdżące na zepsutych do granic możliwości rumakach.
Praca przy koniach- przyznaję, że za tym nie przepadam, a robię z czystej konieczności. Nie, nie jestem wyrodnym jeźdźcem, który nic nie zrobi. Ale przyznaję, że tego po prostu nie lubię. Długie siedzenie w stajni mnie nie bawi, a zaplatanie i inne "babskie" rzeczy to dla mnie czarna magia . Wyczyścić, zadbać- trzeba, bo trzeba i koniec. Wędzidło ma błyszczeć jak psu... znaczy się jak wypolerowane, a na koniu nie może być ani jednej zaklejki.