Skocz do zawartości

Grento YTP

Brony
  • Zawartość

    561
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    22

Grento YTP wygrał w ostatnim dniu 4 Maj

Grento YTP ma najbardziej lubianą zawartość!

12 obserwujących

O Grento YTP

  • Urodziny 02/09/1997

Kontakt

Informacje profilowe

  • Płeć
    Ogier
  • Miasto
    Krosno
  • Zainteresowania
    książki, gry, pisanie, sport
  • Ulubiona postać
    Nie ma :P

Ostatnio na profilu byli

10216 wyświetleń profilu

Grento YTP's Achievements

Koń

Koń (6/17)

297

Reputacja

  1. Witam. Oto kolejny rozdział. Za kolejne dwa tygodnie pokaże się następny. Zapraszam do czytania! Rozdział 24 – Harmonia poprzez przymus Pozdrawiam
  2. Witam. Oto kolejny rozdział, jak zapowiadałem. Za dwa tygodnie opublikuję kolejny. Zapraszam do czytania: Rozdział 23 – Przesłuchanie Pozdrawiam
  3. Jako że dzisiaj główna bohaterka ma urodziny, to wrzucam kolejny rozdział. Trochę to wszystko trwało, w roku 2024 nie pojawił się żaden rozdział. No cóż, wiele się u mnie pozmieniało, na całe szczęście na lepsze. Teraz jednak planuję powrócić do regularnego publikowania tych rozdziałów. Na wszelki wypadek jest ich zapas i myślę, że co dwa tygodnie mogłyby wychodzić. Do końca tego fika zostało z 5-6 rozdziałów, jeszcze nie jestem pewien, jak to podzielę, ale to już końcówka. Po zakończeniu chciałbym w sumie albo rozpocząć coś nowego i przy okazji coś krótszego, na litość boską, albo kontynuować fika, to znaczy Opiumowe Dziewczęta. Pomysł na to jest, pierwsze rozdziały są rozpisane, ale nie ukrywam, że nigdy nie przypuszczałem, że ta historia aż tak się rozrośnie i będzie wymagać aż tylu stron historii. Aby nie przedłużać, oto 22. rozdział: Rozdział 22: Gliździane siostry Kolejny rozdział za dwa tygodnie. Zapraszam do czytania! Pozdrawiam
  4. Spojlery Komedia, której nie można oddzielić o zawiłości dzisiejszej rzeczywistości. Opowiadanie dotyczy kwestii, które wielu ludzi może triggerować, gdyż dotyczy płciowości i ról społecznych klaczy i ogierów, a także aspektów językowych, które w oczywisty sposób nawiązują do toczącej się już od lat debaty nad feminatywami w Polsce. Niegdysiejsze żeńskie nazwy zawodów i pozycji społecznych zdążyły zaniknąć, a teraz znowu powracają. Tak! W drugiej RP używano tego więcej niż dzisiaj, ale kobiety nie chciały tych żeńskich końcówek, żeby nie odróżniać się od mężczyzn, by się z nimi zrównać. Teraz kobiety chcą wrócić do feminiatywów, żeby odróżnić się od mężczyzn... by się z nimi zrównać. Anyway, Big Mac idzie do baru i nie jest to początek kiepskiego kawału, ale naprawdę tam idzie. Dowiadujemy się, że ma ciężki dzień, po czym dosiada się przypadkiem do Soarina. Widzą Spike'a, który niesie jakieś tam bibeloty Rarity, co jest początkiem rozmowy na temat, powiedzmy; historycznej roli płci męskiej w Equestrii i jej umiejscowienia w hierarchii kucyków. Soarin jest przekonany, że jego płeć jest niedoceniona, że brakuje ogierów piastujących ważniejsze funkcje, że wręcz nagminnie umniejsza się osiągnięcia ogierów, aby nie wypadli oni lepiej pod jakimkolwiek względem od klacz. Big Mac na swoim przykładzie, początkowo sceptycznie nastawiony, powoli zaczyna się przekonywać do twierdzeń członka Wonderbolts. Podczas tych rozważań dołącza do nich stary podmieniec-filolog interesujący się equestriańskim. Od tego momentu rozpoczyna się właściwa część komedii, jaką jest słowotwórstwo i związane z tym gagi. Tworzone maskulinatywy brzmią zabawnie, również dialogi są fajnie napisane, bo czytając je, ma się w głowie głosy postaci nieświadomych swoich śmiesznych wypowiedzi. Ale również fajnie brzmiał Soarin, który uparcie powtarzał, że mają maretraiarchat, stary podmieniec również dobrze wypadł, będą uprzejmym staruszkiem, no i w końcu Big Mac, napisany jako przyziemny chłop ze wsi. Dobrze się to czytało. Polecam.
  5. UWAGA SPOJLERY. Fanfik przeczytałem już jakiś czas temu, musiałem go odświeżyć, aby przypomnieć sobie niektóre szczegóły. Jednak nawet bez tego utrwalił mi się w pamięci fakt, że Sun już w przeszłości napisał coś bardzo podobnego i była to Stajnia Discorda. Tutaj mamy właściwie ten sam schemat; otóż bracia Flim i Flam występują w reklamie i próbują podążać za utartym przez kołczów szlakiem wyciągania do potrzebujących pomocnej dłoni oraz ubogacania ich życia – czyli po prostu wciskają swojej babci garnki za dziesięciokrotność uczciwej ceny, a przynajmniej na takich wykreował ich serial. Tym razem owym „garnkiem” miałby być podmieniec haniebnie uprzedmiotowiony, sprowadzony do funkcji gadżetu o wielu zastosowaniach (a o tym aktywiści już nie mówią). Z reklamy dowiadujemy się, że dosłownie prezentowanym podmieńcem można dziurawić papier, zaostrzyć ołówek (wkładając go do dziurki od nosa, całe szczęście), zapalić światło, odtwarzać kasety (taki nośnik danych, np. muzyki, piszę to dla potomności) lub puszczać bańki mydlane. Cały humor polega właśnie na tym absurdzie, żartującym z tej rasy mlp, przypominającym pewne dowcipy i motywy dotyczące podmieńców – działa to wszystko dobrze w całej historii. Nie jest to opowieść długa, raczej krótka, jednak warto poświęcić jej moment, gdyż jest na tyle dobrze napisana, że z dużą dozą prawdopodobieństwa wywoła uśmiech na twarzy, a o to właśnie chodzi. Oczywiście mogłoby być lepiej. Na przykład moim zdaniem można by pokazać reakcje albo komentarze oglądających ten spot reklamowy, a tak to mamy właściwie samą reklamę i nic więcej (mogłaby choćby Kryśka się wkurzyć na takie przedstawienie jej rasy albo inna Ceśka wymyślić, jak najlepiej smażyć podmiencami naleśniczki; w końcu byłaby to zemsta za to, że te zjadły jej przysmak i wysadziły ją powietrze w innym fiku Suna). Pomysł wydaje się być już znany, a ilość gagów względem Stajni Discorda dość ograniczona. Fanfik rzeczywiście wygląda na napisany w dwa dni, choć autorowi ostatecznie zajęło to więcej czasu. Tak czy siak mogę polecić. Daję okejkę. Nawet błędów w tekście jest niewiele. Pozdrawiam
  6. A więc udało mi się stworzyć bohaterkę, która budzi sympatię; najs. Nawet udało mi się pobić Letycjusza, a to już coś. To było dawno temu, ale akurat pamiętam fakt tego, że starałem się poskromić jakoś język stalkerów, którzy, w mojej opinii, powinni używać zwrotów brudnych, a może wręcz rynsztokowych. Pisząc tę historię, miałem wrażenie, że wszystkie te opisy, sceny i ogólnie tekst okaże się być zbyt lakoniczny. Przesadziłem. Ulegałem złudnemu wrażeniu, że jak akcja pójdzie szybko do przodu, to nie będzie dobrze świadczyć o mojej historii. Jeszcze tłumaczyłem sobie to faktem, że to wszystko przecież ma nas zakorzenić w tym świecie, dać czas na pobycie w tym uniwersum bez żadnych rozpraszaczy i popędzania. Po części miałem rację, ale chyba nie zrobiłem tego tak dobrze, jak powinienem. Powody tego po części wymieniasz; to wszystko wydaje się być zbyt rozwlekłe. A np. taki Hemingway pokazał, że w jednym zdaniu można zawrzeć więcej niż w kilku moich akapitach. To cenna umiejętność. Ale do dziś mam tę obawę, że po prostu przez przesadną zwięzłość ucierpi na tym tempo akcji. Jako ciekawostkę dodam, że pierwotnie to Rainbow Dash miała być główną bohaterką. Wydaje się to być oczywiste, bo jej charakter pasuje do kogoś, kto mógłby chcieć przeżywać niebezpieczne sytuacje i wręcz jak Daring Do przemierzać opuszczone podziemia pełne pułapek i potworów. Po namyśle zdecydowałem się na Fluttershy, przez fakt tego, że dużo trudniej byłoby się jej przystosować do Zony i co mogłoby być ciekawsze do obserwowania. To nie do końca prawda. Zwierzchnictwo sprawował tam Sunburst, więc nie było mowy o demokracji. Właściwie nie ma czegoś takiego jak demokracja w Zonie, ten ustrój nie sprawdziłby się w takich warunkach przez to, że praktycznie przez cały czas panuje tam stan wojenny pomiędzy różnych frakcjami i między Zoną a ludźmi. No i Czyste Niebo jak i reszta frakcji nie są ugrupowaniami militarnymi, co najwyżej paramilitarnymi. Pod tym względem przoduje Powinność, która w grach wprost jest opisywana jako organizacja paramilitarna. Wolność w tym wypadku to ugrupowanie anarchistyczne, Czyste Niebo właściwie pozostawało z boku tego wszystkiego, bo to byli przede wszystkim naukowy, którzy badali Zonę. Wyjątkiem są Wojskowi, bo to po prostu wojsko na terenie Zony. W tym przypadku objęcie tych obowiązków przez Fluttershy może być naciągane, choć w drugiej strony z tego, co pamiętam, co istniały przesłanki za tym, że mogłaby się tego podjąć. Wszystko to zostało wymienione przez obecnych w scenie stalkerów i było to podsumowaniem jej ostatnich osiągnięć i umiejętności. W ostateczności wszystko sprowadza się do Sunbursta, który ma decydujący głos, oraz do woli samej protagonistki. Być może nie chciała zawieść swojej drużyny albo pomyślała, że to dobra okazja do tego, aby oderwać się do niedawnych incydentów. Tutaj nie jestem pewien; daję pewne pole swobody tym postacią, staram się ich nie hamować. Mogłyby, ale co by wtedy jadły? Choć wątek o tym, że pijawki tak naprawdę nie są takie złe, nie to końca się klei. Przecież mutanty same w sobie są już skażone, więc żarcie innych mutantów nie powinno stanowić problemu. No ale może ma to jakiś sens, nie jestem pewien. Tak czy siak, pijawki żyją w taki sposób, jakby były typowymi drapieżnymi zwierzętami, więc nie ma co wybrzydzać, kiedy mają okazję najeść się człowiekiem. To jest niemalże zrzynka z Dead Space 2, tak zwanego tripoda. Jego wątek miał być rozwinięty, ale fik tak się rozdymał, że już nie miałem siły i ochoty do tego wracać. Nawet ja uznałem, że tego wszystkiego jest już po prostu za dużo. Więc zostawiłem to w sferze teorii spiskowych. Z tego, co pamiętam, to oni wbiegli przez otwartą bramę do obozu Czystego Nieba. Chyba nie było opisu, gdzie pędzą przed siebie na pałę przez bagna. Ale mogę się mylić. Ta scena ogólnie miała strzaskać morale bohaterów i czytelników, epatować zapowiedzią czegoś bardzo złego. Well, częściowo już odpowiedziałem na to w poprzednim komentarzu. To jest mimo wszystko crossover, więc... no trzeba jakoś to połączyć. Fakt, że i w jednej franczyzie mamy las (czerwony) i w drugiej (Everfree), a do tego to, że oba miejsca kojarzą się z ogromnym niebezpieczeństwem, dały mi do myślenia i po prostu połączyłem te nazwy w jedną. Co do drugiej części, to, no cóż, ponownie, jest to crossover. Ale nie zamierzam się tym usprawiedliwiać. EG bazuje na zachodniej mentalności, a Stalker na wschodniej, można powiedzieć, że na swoim przeciwieństwach, dlatego mamy tutaj taką dziwną mieszankę. W pewnym momencie trzeba chyba wybrać, w stronę czego to wszystko podąrzy. Pomyślałem wówczas, że zwolnienie tempa akcji będzie dobre po finale pierwszego arku historii, ale wydaje mi się, że mogło to być zrobione lepiej, nie musiało to być koniecznie takie zamulające. Hm, no cóż, z tego, pamiętam, miało to przedstawić nam postać Deliktywy w akcji i jeszcze parę innych pobocznych, w tym Menganska. No i były jeszcze te zwyrole z Grzechu, które zostały zainspirowane prawdziwymi seryjnymi mordercami (tymi gówniarzami, którzy zatłukli kilkanaście osób młotkiem w Ukrainie, można bez problemu znaleźć filmik, ale jest dość drastyczny, bo to autentyczne nagranie okrutnego morderstwa). To jakoś inaczej przebiegło. Chłop przed randką wyszedł na spacer z psem. Wtem minęła go trupiarka, z której spadła płachta, odsłaniając dziesiątki zwłok. Kierowcy właściwie wykazali się miłosierdziem, bo mogli go z miejsca zabić, aby nie było świadków. No ale zgarnęli go i zawieźli do Zony. Chłopak ewidentnie był w złym miejscu, o złym czasie. Fluttershy motywowało parę rzeczy; chęć odnalezienia, spotkania się z bratem i sprowadzenia go z powrotem, aby wszyscy mogli w końcu być razem. Nie będę ukrywać, że dla mnie samo to powinno być legitną motywacją, aby nawet zaryzykować życiem, bo to przecież najbliższa rodzina. Drugi powód, to odnalezienie chłopaka, w którym się zakochała, słabsza motywacja moim zdaniem, ale wciąż jakaś, na pewno rozbudza silne emocje, no i dodałbym do tego jeszcze chęć sprawdzenia się przez Fluttershy, chęć zmiany i rzucenia sobie wyzwania, aby wyjść z tej, jakże uwielbianej przez kołczów, strefy komfortu. Ona robi to też dla siebie, aby zmienić coś w sobie. Chciała postawić się swoim słabościom i zapanować nad strachem. Ale to prawda, że zostawienie rodziców nie było niczym dobry, ale inaczej się nie dało i ona o tym wszystkim wiedziała. Chyba wiedziałem. A co do jej pamięci, to nie widziała tego psa od kilku lat. Psy rasy husky mają dosyć charakterystyczny wygląd i raczej tylko właściciele byliby w stanie rozpoznać swojego pupila już z daleka.
  7. Dziękuję za tę serię komentarzy. Skorzystam z wolnego czasu, aby po odpowiadać na wszystko, na co będę mógł. Cieszy mnie to, ponieważ, sam początek opowieści był najbardziej zmienną częścią tego dzieła. Nie jestem pewien, ile wersji powstało, ale sporo. Natomiast im dalej w las, tym coraz ciężej było mi to poprawiać. W pierwsze kolejności postawiłem sobie za cel skończenie tego projektu, gdybym tego nie uczynił, gryzłoby mnie to do końca życia (prawdopodobnie). Mając zamkniętą opowieść, mogąc mówić o jakieś całości, mógłbym powiedzieć sobie: „Udało się! Zrobiłem to!”. Jest to też o tyle ważne, że to pierwsze takie dzieło, które udało mi się dokończyć, a więc jest to też świadectwo mojej wytrwałość i rzetelności. No i stanowi też raport z moich umiejętności i pisarstwa ogólnie, to jest ważny punktem wyjścia dla pisarza, który chce się doskonalić. Co do długości rozdziałów, nie pamiętam, czemu wybrałem taką ich długość. Powiem szczerze, że czytanie takich kawałków nie jest dla mnie obecnie zbyt wygodne. Teraz wiele rzeczy zrobiłbym inaczej i to chyba będzie motyw przewodnie mojej odpowiedzi. Podchodziłem poważnie do tego dzieła, na tyle, ile mogłem, mając wtedy z 20 lat. Okładka miała przede wszystkim przyciągnąć czytelników, a było to o tyle ważne, że potrzebowałem jak największej ilości komentatorów, od których mógłbym zebrać feedback. Udało się tak 6/10, ponieważ marzyło mi się więcej komentarzy, ale nawet wtedy to już nie były te czasy fandomowe, gdy nawet średnie opowiadania zdobywały uwagę i uznanie. Przez te wszystkie lata powychodziło też wiele innych świetnych fików napisanych przez utalentowanych ludzi, więc poprzeczka była zawieszona wysoko. Podejrzewam, że gdyby Stalker trafił na forum w przedziale czasowym 2010 – 2015 (w takiej formie, jaka widnieje dzisiaj na forum) to mógłby stać się jednym z tych kultowych. Okładka nawiązuje do jednej z grafik ze Stalkera, to właściwie wzorowanie tego, co na niej jest: Właściwie zależało mi na tym, aby po tego fika mógł sięgnąć każdy, nawet ten, kto nie zna uniwersum stalkera. Jednak jest prawdą to, że fik ten miał też zainteresować tych, którzy znają i lubią klimaty wschodniego post-apo, dlatego są tam nawiązania, nazwy własne wzięte bezpośrednio z gry. Ogólnie zadanie polegające na połączeniu świata stalkera z mlp i to jeszcze EG było wyjątkowo karkołomne. To coś, z czym musi się mierzyć pisarz myślący o crossoverze. Każdy świat ma swojej unikalne prawa, klimat itd. i sztuka polega na tym, aby wyekstraktować z jednego i drugiego to, co najlepsze i połączyć to w taki sposób, aby nie przeczyło sobie nawzajem i tworzyło spójną całość. Moim zdaniem trzeba w pierwszej kolejności szukać wspólnych mianowników. Ale to brzmi tak w teorii, którą piszę dzisiaj. Wtedy nie myślałem o tym w ten sposób, no i chciałem stworzyć coś podobnego do Fallout Equestria, ale jednocześnie coś innego. Już w pierwszym filmie EG Fluttershy wiedziała, kim tak naprawdę jest Twilight (ta z portalu), dlatego założyłem, że zna też podstawy działania Equestrii. Wiemy też, że Sunset w późniejszym czasie aktywnie korespondowała z księżniczką Przyjaźni, więc mogła zdawać relacje też z jej przygotowań do objęcia tronu po królewskich siostrach. Co do ksywek, to wyjaśniłem to w ostatniej odpowiedzi. Samiutki początek został zainspirowany intrem do... JOJO Bizarre Adventure Diamond is Unbreakable. Właściwie nie ma tam nic z tego, co pojawia się w samym anime, jednak gdy go zobaczyłem, to pomyślałem: „Cholera, chcę klimatyczne, mroczne wprowadzenie, które zada czytelnikowi lekki mindfuck już na samym początku”. Ciekawostką jest to, że śnieżące jak ekran telewizora niebo zostało zaczerpnięte z serii Animatrix. Nie oglądałem, ale w komentarzach ktoś wspomniał o tym wszystkim. Nawiązuje to też ładnie do jednej z cutscenek z Czystego Nieba, a właściwie do samej końcówki, gdzie też było śnieżenie telewizorów.
  8. Oto kolejny rozdział, tym razem jeden. Za dwa tygodnie planuję udostępnić rozdział 18. Odcinek 17: Wino w świetle Księżyca Pozdrawiam!
  9. POSZUKIWANI AUTORZY! Piszesz opowiadania, wiersze lub inne teksty? Marzysz o tym, aby podzielić się nimi ze światem? Koło Naukowe Edytorów Uniwersytetu Rzeszowskiego ogłasza nabór tekstów. Najlepsze z nich zostaną wydane. Chętne osoby proszę o przesłanie swoich tekstów na PW. Jeszcze parę uwag: * muszą to być opowiadania oryginalne, czyli żadnych fanfików, żadnych treści mogących być uznanych za plagiat (oczywiście można się inspirować) * dobrze by było, aby to były opowiadania gotowe albo w zaawansowanej fazie tworzenia. Istnieje również możliwość zgłoszenia, że coś się pisze na bieżąco, ale większy fragment materiału musicie mieć gotowy już do deadline'u * tak naprawdę mogą to być teksty o dowolnej tematyce, każdy gatunek dozwolony (ale patrz punkt niżej) * treści pornograficzne lub gore/wyjątkowo drastyczna brutalność są wykluczone * jeżeli chodzi o przemoc, przekleństwa, kontrowersje, treści erotyczne (ale nie porno, co nie jest tym samym, przypominam) to nie została określona konkretna granica, co nie jest, a co już jest przesadą. Zdaję się tutaj na Wasze wyczucie * jeżeli chodzi o wiersze, to najlepiej, aby był to ich zbiór w liczbie kilkunastu, a zwłaszcza kilkudziesięciu * miło widziane są teksty związane tematycznie z Podkarpaciem, a konkretnie Rzeszowem, ale to nie jest wymóg. Termin przesyłania do 02.04.2023. Wszystkie teksty zostaną zebrane przeze mnie, przejrzane i przesłane dalej na forum edytorów. Tam zapadnie demokratycznie ostateczna decyzja o podjęciu pracy edytorskich i wydawniczych. Pozdrawiam!
  10. Polecam wszystkim przeczytać Wredną szóstkę oraz Czterech folowców i kucyka autorstwa Suna. Obie serie czyta się dobrze.

    W następnej kolejności biorę się za Świt królestw od Tankisty.

    Pozdrawiam.

  11. Kolejne opowiadanie konkursowe. Nie wiem, jakie były szczegółowe wymogi, ale i tak będę oceniać ten utwór z perspektywy kogoś, kto nie dba o wymagania konkursu. Samą historię mogę uznać za nieco mdłą fabularnie opowieść... drogi? z dość dużą dawką światotworzenia i częstych dygresji. Ujrzymy tutaj Azteków wyglądających jak koty, którzy, niczym w kreskówce Galactik Football, korzystają z fluxa, aby wywijać szalone akrobacje na murawie. No i nie zabrakło elementów Quidditcha z Harry'ego Pottera; w końcu pierścienie zobowiązują. Mamy tu do czynienia z alternatywną wersją spotkania Rarity oraz księcia Blueblooda, kiedy ten okazuje się być szlachetnym, mądrym, odważnym... łaknącym wiedzy i przygód gentlestallionem. No i wciąż jest przystojny, wiadomo. Opowiada on lady Rarity o swojej podróży do niezbadanych części dżungli w odległej krainie za oceanem. Książę zbiera swoją drużynę i wyrusza do Końliwii, tam odwiedza starego przyjaciela w kapitanacie, a następnie szuka obskurnej karczmy, gdzie znajduje kucoperza zdolnego do poprowadzenia go przez nieprzyjazny teren. Cała czwórka (książę, Yriel jak, Darkwing kucoperz, Zefar zebra) wyrusza w puszczę. Po drodze spotykają muchołówkę, która atakuje Blueblooda. Po czternastu dniach docierają do niewielkiej chatki, a wkrótce po tym spotykają przedstawicieli plemienia Jaguara. Dzięki magicznemu naszyjnikowi są w stanie porozumieć się z tubylcami i dają się zaprowadzić do ich wioski, która ostatecznie okazuje się być wspaniałym miastem, z pałacem wykutym w jaskini. Udają się na rozmowę z wodzem i jego synem, ta kończy się pozytywnie dla naszych bohaterów. Następnie dowiadujemy się o bardzo ważnej części życia jaguarów; grze w Gałę. Spokojnie, chodzi tu tylko o starą, dobrą piłkę nożną, z lekkimi modyfikacjami. Okazuje się, że jaguary rozwiązują swoje spory poprzez grę w piłkę. Według legend sam Wielki Jaguar miał zesłać im ten sposób załatwiania problemów. Zwyczaj ten się przyjął i odtąd dzikie ludy kierowały się słowem swojego boga. Pod sam koniec zostaje nam przedstawiony mecz. Podczas niego zawodnicy dostają dziwne power upy, które jednoznacznie kojarzą mi się z kreskówką Galactik Football (flux i te sprawy). No i w sumie to tyle. Zabrakło mi w tej opowieści... jakiś kłopotów. Wszystko przebiega bezproblemowo. Jedynym przeciwnikiem na drodze naszej drużyny była kupa zielska, którą Blueblood zasiekał szablą. Brakuje temu wszystkiemu napięcia. Myślicie, że scena z podmianą posążka w Indiana Jonesie byłaby tak samo ciekawa, gdyby tytułowy bohater wszedłby do świątyni, wziął, co trzeba i wyszedł jakby nigdy nic? Zmarnowanym potencjałem była wrogo nastawiona szamanka, której rola w tym wszystkim jest bez znaczenia. Ona mogła być tym elementem, którzy popchnąłby historię w ciekawsze rejony. Ja wiem, że prawdopodobnie w tym konkursie chodziło przede wszystkim o zademonstrowanie obcej kultury, bez walki, bez jakiś większych intryg, ale co stałoby na przeszkodzie, aby wykorzystać te wątki do tego, aby pokazać mroczniejszą stronę tego całego ludu? Mogłoby to odsłonić znacznie więcej prawdy o jaguarach. No dobrze, ale jak wypada cała kultura kotowatych mieszkańców dżungli? Jest to mieszanka znanych nam już elementów. Widać bardzo wyraźne inspiracje kulturą Ameryki Łacińskiej (w końcu nawet wojowników Azteków nazywano jaguarami). A gra w Gałę? Cóż, to z kolei pasuje do kultury nie tak odległych państw Ameryki Południowej (zwłaszcza Brazylii). Tam piłka nożna jest traktowana o wiele poważniej niż u nas, do tego stopnia, że kibole są w stanie wkroczyć na boisko i POĆWIARTOWAĆ sędziego, a jego głowę nabić na pal (jest zarejestrowany taki przypadek, ale z uwagi na nsfw kontent nie podam źródeł). W tamtych krajach piłka nożna to poważne gówno. Wobec tego zabrakło mi oryginalności w przedstawionej kulturze, gdyż zabrakło tam bardziej niespotykanych elementów albo interesującego połączenia już istniejących. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że wymyślenie kultury od zera to coś, czego jeden człowiek właściwie nie jest w stanie dokonać, więc te znane nam elementy pojawią się tak czy siak. Na koniec dodam, że w fanfiku tym było sporo wtrąceń i dygresji, raz mniej, raz bardziej ciekawych, postać Blueblooda była trochę zbyt idealna (przegięcie w drugą stronę), Yriel to typowy jak, Darkwing nie wyróżniał się zbytnio, Zefar podobnie. Myślę, że powyższe opowiadanie można uznać za średniaka z niewykorzystanym potencjałem, w najlepszym wypadku. Mimo wszystko wymogi konkursu potrafią ograniczyć autora.
×
×
  • Utwórz nowe...