-
Posts
549 -
Joined
-
Last visited
-
Days Won
17
Grento YTP last won the day on March 11
Grento YTP had the most liked content!
About Grento YTP
- Birthday 02/09/1997
Kontakt
- Strona www
-
Skype
sebx.redi
-
Discord ID
Grento YTP#6912
Informacje profilowe
-
Gender
Ogier
-
Miasto
Krosno
-
Zainteresowania
książki, gry, pisanie, sport
-
Ulubiona postać
Nie ma :P
Grento YTP's Achievements

Koń (6/17)
292
Reputation
-
POSZUKIWANI AUTORZY! Piszesz opowiadania, wiersze lub inne teksty? Marzysz o tym, aby podzielić się nimi ze światem? Koło Naukowe Edytorów Uniwersytetu Rzeszowskiego ogłasza nabór tekstów. Najlepsze z nich zostaną wydane. Chętne osoby proszę o przesłanie swoich tekstów na PW. Jeszcze parę uwag: * muszą to być opowiadania oryginalne, czyli żadnych fanfików, żadnych treści mogących być uznanych za plagiat (oczywiście można się inspirować) * dobrze by było, aby to były opowiadania gotowe albo w zaawansowanej fazie tworzenia. Istnieje również możliwość zgłoszenia, że coś się pisze na bieżąco, ale większy fragment materiału musicie mieć gotowy już do deadline'u * tak naprawdę mogą to być teksty o dowolnej tematyce, każdy gatunek dozwolony (ale patrz punkt niżej) * treści pornograficzne lub gore/wyjątkowo drastyczna brutalność są wykluczone * jeżeli chodzi o przemoc, przekleństwa, kontrowersje, treści erotyczne (ale nie porno, co nie jest tym samym, przypominam) to nie została określona konkretna granica, co nie jest, a co już jest przesadą. Zdaję się tutaj na Wasze wyczucie * jeżeli chodzi o wiersze, to najlepiej, aby był to ich zbiór w liczbie kilkunastu, a zwłaszcza kilkudziesięciu * miło widziane są teksty związane tematycznie z Podkarpaciem, a konkretnie Rzeszowem, ale to nie jest wymóg. Termin przesyłania do 02.04.2023. Wszystkie teksty zostaną zebrane przeze mnie, przejrzane i przesłane dalej na forum edytorów. Tam zapadnie demokratycznie ostateczna decyzja o podjęciu pracy edytorskich i wydawniczych. Pozdrawiam!
-
THESHADOW started following Grento YTP
-
Polecam wszystkim przeczytać Wredną szóstkę oraz Czterech folowców i kucyka autorstwa Suna. Obie serie czyta się dobrze.
W następnej kolejności biorę się za Świt królestw od Tankisty.
Pozdrawiam.
-
Wyprawa w górę Rio Gero [Oneshot][Adventure][Anthro]
Grento YTP replied to Sun's topic in Opowiadania wszystkich bronies
Kolejne opowiadanie konkursowe. Nie wiem, jakie były szczegółowe wymogi, ale i tak będę oceniać ten utwór z perspektywy kogoś, kto nie dba o wymagania konkursu. Samą historię mogę uznać za nieco mdłą fabularnie opowieść... drogi? z dość dużą dawką światotworzenia i częstych dygresji. Ujrzymy tutaj Azteków wyglądających jak koty, którzy, niczym w kreskówce Galactik Football, korzystają z fluxa, aby wywijać szalone akrobacje na murawie. No i nie zabrakło elementów Quidditcha z Harry'ego Pottera; w końcu pierścienie zobowiązują. Mamy tu do czynienia z alternatywną wersją spotkania Rarity oraz księcia Blueblooda, kiedy ten okazuje się być szlachetnym, mądrym, odważnym... łaknącym wiedzy i przygód gentlestallionem. No i wciąż jest przystojny, wiadomo. Opowiada on lady Rarity o swojej podróży do niezbadanych części dżungli w odległej krainie za oceanem. Książę zbiera swoją drużynę i wyrusza do Końliwii, tam odwiedza starego przyjaciela w kapitanacie, a następnie szuka obskurnej karczmy, gdzie znajduje kucoperza zdolnego do poprowadzenia go przez nieprzyjazny teren. Cała czwórka (książę, Yriel jak, Darkwing kucoperz, Zefar zebra) wyrusza w puszczę. Po drodze spotykają muchołówkę, która atakuje Blueblooda. Po czternastu dniach docierają do niewielkiej chatki, a wkrótce po tym spotykają przedstawicieli plemienia Jaguara. Dzięki magicznemu naszyjnikowi są w stanie porozumieć się z tubylcami i dają się zaprowadzić do ich wioski, która ostatecznie okazuje się być wspaniałym miastem, z pałacem wykutym w jaskini. Udają się na rozmowę z wodzem i jego synem, ta kończy się pozytywnie dla naszych bohaterów. Następnie dowiadujemy się o bardzo ważnej części życia jaguarów; grze w Gałę. Spokojnie, chodzi tu tylko o starą, dobrą piłkę nożną, z lekkimi modyfikacjami. Okazuje się, że jaguary rozwiązują swoje spory poprzez grę w piłkę. Według legend sam Wielki Jaguar miał zesłać im ten sposób załatwiania problemów. Zwyczaj ten się przyjął i odtąd dzikie ludy kierowały się słowem swojego boga. Pod sam koniec zostaje nam przedstawiony mecz. Podczas niego zawodnicy dostają dziwne power upy, które jednoznacznie kojarzą mi się z kreskówką Galactik Football (flux i te sprawy). No i w sumie to tyle. Zabrakło mi w tej opowieści... jakiś kłopotów. Wszystko przebiega bezproblemowo. Jedynym przeciwnikiem na drodze naszej drużyny była kupa zielska, którą Blueblood zasiekał szablą. Brakuje temu wszystkiemu napięcia. Myślicie, że scena z podmianą posążka w Indiana Jonesie byłaby tak samo ciekawa, gdyby tytułowy bohater wszedłby do świątyni, wziął, co trzeba i wyszedł jakby nigdy nic? Zmarnowanym potencjałem była wrogo nastawiona szamanka, której rola w tym wszystkim jest bez znaczenia. Ona mogła być tym elementem, którzy popchnąłby historię w ciekawsze rejony. Ja wiem, że prawdopodobnie w tym konkursie chodziło przede wszystkim o zademonstrowanie obcej kultury, bez walki, bez jakiś większych intryg, ale co stałoby na przeszkodzie, aby wykorzystać te wątki do tego, aby pokazać mroczniejszą stronę tego całego ludu? Mogłoby to odsłonić znacznie więcej prawdy o jaguarach. No dobrze, ale jak wypada cała kultura kotowatych mieszkańców dżungli? Jest to mieszanka znanych nam już elementów. Widać bardzo wyraźne inspiracje kulturą Ameryki Łacińskiej (w końcu nawet wojowników Azteków nazywano jaguarami). A gra w Gałę? Cóż, to z kolei pasuje do kultury nie tak odległych państw Ameryki Południowej (zwłaszcza Brazylii). Tam piłka nożna jest traktowana o wiele poważniej niż u nas, do tego stopnia, że kibole są w stanie wkroczyć na boisko i POĆWIARTOWAĆ sędziego, a jego głowę nabić na pal (jest zarejestrowany taki przypadek, ale z uwagi na nsfw kontent nie podam źródeł). W tamtych krajach piłka nożna to poważne gówno. Wobec tego zabrakło mi oryginalności w przedstawionej kulturze, gdyż zabrakło tam bardziej niespotykanych elementów albo interesującego połączenia już istniejących. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że wymyślenie kultury od zera to coś, czego jeden człowiek właściwie nie jest w stanie dokonać, więc te znane nam elementy pojawią się tak czy siak. Na koniec dodam, że w fanfiku tym było sporo wtrąceń i dygresji, raz mniej, raz bardziej ciekawych, postać Blueblooda była trochę zbyt idealna (przegięcie w drugą stronę), Yriel to typowy jak, Darkwing nie wyróżniał się zbytnio, Zefar podobnie. Myślę, że powyższe opowiadanie można uznać za średniaka z niewykorzystanym potencjałem, w najlepszym wypadku. Mimo wszystko wymogi konkursu potrafią ograniczyć autora. -
Czterej FOLowcy i kucyk [TCB][Seria][NZ]
Grento YTP replied to Sun's topic in Opowiadania wszystkich bronies
Nigdy nie byłem fanem biur adaptacyjnych, ale postanowiłem udać się w tę, mimo wszystko, nostalgiczną podróż; w końcu całe to subuniwersum rozpalało wielu bronych i cieszyło się dużym zainteresowaniem. Wobec tego, chyba każdy słyszał hasła takie jak FOL, konwertyci lub biała rura. Cała seria utrzymuje ten sam klimat, ten sam humor i obraca się wokół piątki głównych bohaterów (plus Celestia oraz Luna, którym poświęcone są oddzielne opowiadania). Opowiadania przedstawiają mniej więcej równy poziom, za wyjątkiem jednego opowiadania, które mógłbym uznać w najlepszym razie za poprawne/trochę nudne. Zaczynamy od znanego mi już wcześniej W słusznej sprawie, które na kąciku lektorskim czytaliśmy z podziałem na role. Mamy opis piątki rebeliantów przygotowujących się do następnej akcji, w wyniku której zamierzają zniszczyć portal bądź jedno z biur adaptacyjnych (szczerze, to zapomniałem, ale to akurat mało ważne w tej chwili). Mamy tu fajnie opisany plan, ładnie zarysowane relacje między postaciami i lekki, humorystyczny klimat. Umieściłbym to opowiadanie na szóstym miejscu (6/7). To również krótki wstęp, który wprowadza nas w klimat całego świata i robi to przystępnie. Kolejnym opowiadaniem jest Cukierek albo kulka, które również odgrywano na kąciku lektorskim. FOL planuje porwać dyrektora jednego z biur adaptacyjnych i gwizdnąć pojazd potrzebny do jego przewiezienia. Całość ujawnia jeszcze więcej humoru. Mamy fajną scenę między pracownikiem biura oraz klaczą jadącą z nim wozem, który później zostanie pożyczony przez Kłapoucha i jego ludzkich kompanów. Podobały mi się rozmowy między folowcami a tłustym dyrektorem. Pokazuje nam to dobrych terrorystów, którzy są na tyle łaskawi, że potrafią zostawić nóż związanym zakładnikom. Cukierek albo kulka to bardzo podobne opowiadanie do poprzedniego, tylko że lepsze. (5/7). Nocna herbatka odrywa nas nieco od komediowego klimatu. Ta część skupia się na rozmowie pomiędzy Luną a jednym z folowców, z której rodzi się starcie racji zwolenniczki konwersji oraz jej przeciwnika, o zabarwieniu filozoficzno-polityczno-społecznym. Dzięki temu możemy poznać bliżej sposób myślenia rebeliantów. Spotkanie przebiega (w miarę) kulturalnie, debatujący kontrują swoje argumenty i potrafią nawet przyznać przeciwnej stronie rację. Ciekawe opowiadanko. Podoba mi się pomysł, że Luna pragnie zinfiltrować sen folowca bardziej po to, aby ZROZUMIEĆ poczynania jej wrogów, niż wykorzystać zebrane informacje w celu zniszczenia komórek buntowników. Szkoda tylko, że nie znalazło to potem odbicia w kolejnych przygodach FOL-u. Fajne opowiadanko, daję mu trzecie miejsce (3/7). Do tej pory tendencja była wzrostowa. Niestety tym razem się to zmieni, ale na krótko. Nocny salon piękności to moim zdaniem najmniej ciekawe opowiadanie. W sumie nie mam jakoś wiele do skomentowania. Przewijającym się tu motywem jest napadanie na konwertytów, którzy zdradzili swój gatunek i golenie ich z całej sierści (również depilacja tych bardziej newralgicznych miejsc i użycie sprayu, w celu wymalowania na ciałach porwanych głosu sprzeciwu wobec biur adaptacyjnych). Mieliśmy również sytuację, podczas której folowcy pomylili domy i związali tych, co nie trzeba. Nie porwało mnie to zbytnio. Ostatnie miejsce (7/7) Wesołych świąt to kolejna, nieco różniąca się od całości serii historia. Pokazuje z różnych perspektyw przygotowania do świąt naszych bohaterów. Czuć tu najbardziej solowy klimat. Śledzimy spotkania rodzinne, odwiedziny w sklepie, aby kupić coś siostrzenicom (albo bratanicom, nie pamiętam), wspólne kolędowanie, a to wszystko przy przeskakującej co chwilę perspektywie od bohatera do bohatera. Najciekawszy był wątek Kłapoucha albo Stara; jedynego kuca w FOL-u. Już na początku możemy dowiedzieć się więcej o jego motywacjach. Potem, gdy już zasiada do stołu wraz ze swoim przyjacielem, poznajemy jego historię i kolejne powody, dla których FOL zdecydował się na walkę z konwergencją. Można tu wyczuć dość wyraźne aluzje do sytuacji imigracyjnej w naszym rzeczywistym świecie. Zjawisko napływu skucykowanych ludzi do Equestrii jest przedstawione w negatywnym świetle; do tego stopnia, że Kłapouch postanowił rzucić swoją karierę uniwersytecką i przyłączyć się do działalności wywrotowej. Całość mi się podobała, czwarte miejsce (4/7). Przechodzimy teraz do wisienki na torcie, a właściwie dwóch wisienek. Następnym opowiadaniem jest Wizyta w urzędzie. FOL planuje rozwalić serwerownie jednego z urzędów biur adaptacyjnych. Po długich przygotowaniach wkraczają do środka pod przebraniem techników, mających naprawić wywołane przez nich usterki. Całość się udaje (ledwo, ale jednak), mimo wszystko podczas całej akcji mogliśmy doświadczyć masy zabawnych sytuacji. Powinny one trafić do czytelnika, tym bardziej że, pomimo przerysowania, są z życia wzięte. Każdy na pewnym etapie swojego życia będzie musiał zmierzyć się z zawszoną biurokracją, której świątynią jest tytułowy urząd. Tak więc mamy błądzenie od pokoju do pokoju, których numeracja nie ma sensu. Kiedy cały fortel się wydaje, a folowcy barykadują się w pokoju, urzędasy debatują nad tym, czy dać terrorystom zażądany przez nich megafon. Problemem w tej sytuacji jest fakt, że trzeba wypełnić formularz przekazania megafonu. Bardzo podobały mi się sytuacje z zebrzą urzędniczką. Zaśmiałem się w momencie, gdy opowiadała o unijnym wymogu wymiany atramentu w długopisach, gdyż poprzedni miał niewłaściwy odcień granatowego. W sumie nie wiem, czy ta część powinna znaleźć się na pierwszym czy drugim miejscu, biorąc pod uwagę Wizytę dyplomatyczną. Myślę, że jednak Wizyta w urzędzie jest niewiele lepsza, tak więc pierwsze miejsce (1/7). No i ostatnie, jak na dzień dzisiejszy, opowiadanie. Warto również wspomnieć, że dwa ostatnie są znacznie dłuższe od pozostałych, ale w tym przypadku to dobra wiadomość. Wizyta dyplomatyczna koncentruje się na postaci białej rury Celestii. Na początku mamy przedstawione absurdy harmonogramu, którym kieruje się władczyni Equestrii. Przeglądamy również wraz z królewskimi siostrami przekrój prasy codziennej. Następnie Celestia zostaje zaproszona na obrady europarlamentu, więc, po krótkich roszadach w jej grafiku, udaje się na spotkanie z Unią. Od razu po przybyciu spotyka się z tym samym problemem co folowcy w poprzednim opowiadaniu. Alicorn krąży od punktu informacyjnego do punktu informacyjnego, aż wreszcie odnajduje pomarańczową salę. Ten fragment był powtórzeniem tego, czego doświadczyliśmy ostatnim razem. Właśnie to zdecydowało o tym, że Wizyta w urzędzie była odrobinę lepsza. Gdy Celestia zasiada do obrad, widzimy, jak mało skuteczna jest organizacja całego przedsięwzięcia. Gdy wreszcie zabiera głos, jej uwagi zostają zignorowane, a wszystko przeradza się w kłótnie na sali pomarańczowej. Po tym wyczerpującym doświadczeniu docieramy do najciekawszej części w całej tej serii; rozmowy Celestii z Januszem Korwin-Mikkem (pamiętajcie, w przypadku tego polityka nie odmieniamy członu Korwin. Wspominam o tym, bo nawet w telewizji ciągle się mylą). Księżniczka wymienia swoje poglądy z kontrowersyjnym europosłem. Podczas tej scenki nie mogłem przestać się uśmiechać, bo po prostu słyszałem głos pana Janusza w swojej głowie i wszystkie te utarte już hasła na temat dupokracji czy złodziejskich podatków. Bardzo fajny pomysł. Już samo zestawienie tych postaci brzmi absurdalnie, ale o to właśnie chodzi. Daję drugie miejsce, bo mimo wszystko spotkanie z Korwin-Mikkem nie zajmuje aż tyle miejsca na przestrzeni tej historii (2/7). No i to byłoby na tyle. Szkoda, że już od dłuższego czasu nie dostaliśmy niczego nowego. Ale kto wie; może wkrótce się to zmieni. Szkoda byłoby urywać tę serię w momencie, gdy tak się poprawiła. -
Przeczytałem ostatni fik z serii Wredna Szóstka. Nie powiem, jest dobrze, choć wciąż nie jest to ten sam poziom niektórych poprzednich opowiadań. Myślę, że pod względem jakościowym porównałbym go do Spadającej gwiazdy, na którą zdążyłem już nieco ponarzekać. Wciąż mam wrażenie, że autor nie miał konkretniejszego pomysłu na poprowadzenie historii. Jednakże jest to tyle lepiej, że nie uświadczymy tu fillerów. Znajdą się również sceny, które powiedzą nam więcej o AJ, a może nawet rzucą nowe światło na jej przyszłe występki. Podobały mi się jej relacje z młodszą siostrą, z innymi miejscowymi, podobało mi się to, jak się odnosiła do swoich pracowników oraz jak potrafiła dowodzić całą wspólnota. Opowiadanie jest zwięzłe, fabuła toczy się w sposób logiczny, poszczególne wydarzenia przebiegają jak po sznurku i łączą się ze sobą, zmierzając do finału. To poprawnie wykonana robota; solidna, rzemieślnicza robota... której niestety brakuje duszy. Albo jak powiedziałby Mickiewicz: kościół bez Boga. Mam wrażenie, że wiele scen było nienatchnionych. Najbardziej rzuciło mi się to w oczy podczas walki z pożarem oraz finału. Ot tak po prostu wygasili pożar, który rozgorzał w wyniku podpalenia. Przy okazji już w momencie, gdy się o nim dowiadujemy, to chyba można się domyśleć, czyja to była sprawka. Chyba liczyłem na jakiś zwrot akcji, ale w tym tekście niczego takiego nie ma. No i ten finał, gdy Applejack niczym jakiś pojebana łajza i łebek idzie natłuc kapitanowi stacjonującemu w okolicznym forcie. Przychodzi pod bramę, pierdoli coś o tym, że mu strażnik nie powiedział dzień dobry (pomimo tego, że to ona przecież przychodzi go kogoś ze sprawą) idzie dalej, pyskuje kapitanowi i następnie wywala go przez okno. Potem parę razy pif paf, chodu od osłony do osłony i proszę bardzo: mamy jakiegoś ziemniaczanego ciecia, który akurat się nawinął. Bierzemy go na zakładnika i zmierzamy do wyjścia. No i w sumie tyle. AJ ucieka, bo zabiła paru żołnierzy, a następnie zręcznie umyka pościgowi. Udaje jej się nawet załatwić łowcę nagród. Trochę śmierdzi to wszystko mary suenizmem. Farmerka, podkreślam - farmerka - jest w stanie odeprzeć atak połowy garnizonu. Zrozumiałbym, gdyby jednego wykończyła z zaskoczenia, potem drugiego, a nawet trzeciego, ale w momencie, gdy rozpoczęła się strzelanina, to już nie powinna mieć szans. A nawet gdyby udało jej się przetrwać, to ktoś, kto żyje z zabijania innych, jak mniemam, groźnych zbiegów, powinien wykończyć kogoś takiego jak AJ, mimo wszystko normalną kobietę. Dobrze, że przynajmniej walki na pięści są pokazane w wiarygodny sposób. Mam jeszcze dwa problemy z tym fikiem. Pierwszym jest bezmyślność głównej bohaterki. Idzie do garnizonu, aby dowalić kapitanowi. Idzie niczym terminator, nie zważając na możliwe konsekwencje. Coś takiego nie mogło się zakończyć dobrze, czego można było się łatwo domyślić. No i potem jeszcze to odgrażanie się, że zabije wszystkich, jak tylko znowu jej się narażą... yeah, sure, whatever you say, AJ. Nie pamiętam, czy to był jej kuzyn Brass, ale dobrze jej powiedział, że takie zachowanie sprowadzi tylko więcej nieszczęścia. Głupia również była ta cała wrzawa o nitrocykle. Wow, jeżdżą o piątej rano i wszystkich budzą, pomimo tego, że wszyscy już powinni być na nogach od godziny. To jest w końcu farma, a do tego są w trakcie sezonu na jabłka. Roboty nie brakuje, a ktoś taki nie powinien mieć problemów ze wstawaniem o tak wczesnej porze. No i to narzekanie, że kawaleria nitrocyklów to tylko strata czasu. To mnie drażniło, bo pokazywało ignorancję okolicznych mieszkańców. Drugi problem, to wyraźnie odczuwalne, przynajmniej moim zdaniem, faworyzowanie jednej ze stron konfliktu (południowcy vs jankesi). Od razu powiem, że nie obchodzi mnie ten cały spór między północą a południem w USA. Mam to gdzieś, nigdy się tym nie interesowałem i raczej nigdy się nie zainteresuje. Wprawdzie wiem, że obecnie wpływ na kulturę masową w naszym kraju mają jankesi, ale wpływ ten nie wikła się w moje poglądy polityczne. Mówiąc krócej: nie jestem uprzedzony w żaden sposób do obu stron. Natomiast tekst ukazuje dość dosadnie podłość, chamstwo, zbydlęcenie jankeskich żołnierzy. Nie ma tam ani jednej pozytywnej postaci, choćby światełka w tunelu. Sam są sami zboczeńcy, chyba nawet pedofile i łajzy. Drażni mnie ten kontrast, bo fałszuje rzeczywistość i sprzedaje bajeczkę o świętości najbliższych sąsiadów i krewnych. Ostatnio czytany przeze mnie Przewóz Stasiuka pokazuje, że nawet okupanci mogą okazać się dużo lepsi i w sumie nawet całkiem w porządku, w porównaniu do zezwierzęconej partyzantki. Trzeba pamiętać, że na front w znacznej większości wysyłani są normalni ludzie, często nawet idą na tę wojnę niechętnie. Także podsumowując, myślę, że opowiadanie jest spoko, ale ma swoje mankamenty. Postawiłby je na równi ze Spadającą gwiazdą. Pozdrawiam.
-
Stajnia Discorda [Oneshot][Random]
Grento YTP replied to Sun's topic in Opowiadania wszystkich bronies
Przeczytałem. Nie napiszę, że jakoś szczególnie mi się podobało, ale jednocześnie nie dopatrzyłem się czegoś rażącego w oczy. Mamy tutaj do czynienia z tekstem bazującym na absurdzie całej sytuacji, jakim jest sprzedawanie klaczy w charakterze środku lokomocji (opis fanfika mówi wszystko). No i... właściwie to tyle. Tekst nie jest długi. Przedstawia odwiedziny jednego z klientów, który sprawdza po kolei klacze i co chwilę marudzi, aby wreszcie kupić tą właściwą. Podczas tego Discord, niczym prawdziwy sprzedawca prosto z salonu samochodowego, doradza klientowi, opowiadając o poszczególnych modelach i prezentując je. Dobrze, że fik jest w sam raz długościowo, ponieważ dłuższe dzieło mogłoby być męczące i żmudne. Rozumiem zamysł stojący za tym fikiem, chociaż szkoda, że nie pojawiło się więcej wątków, które mogłby jakoś ubogacić tło fabularne. Mimo wszystko jest okej. Polecam przeczytać, bo jest tego niewiele, a może choć trochę poprawić humor. Pozdrawiam. -
Grento YTP started following Apophis
-
[Konkurs]Konkurs Gigant "Spin-off Ultimate Edition"
Grento YTP replied to Dolar84's topic in Opowiadania wszystkich bronies
Niestety jestem zmuszony wycofać mój fanfik z tego konkursu, ponieważ nie zdążę go dokończyć (byłem święcie przekonany, że konkurs trwa do 10 marca). Jednak z uwagi na to, że Dolar zapowiedział kolejne edycje, to być może pojawi się jeszcze to, co do tej pory napisałem. Pozdrawiam. -
Grento YTP started following Thasimathi
-
Witam i mam raczej złą wiadomość. Otóż wstrzymuję tego fika do odwołania. Nie wiem, kiedy wrzucę kolejny rozdział, być może za tydzień, być może nigdy. W każdym razie jeśli komuś bardziej zależy na tej historii, to niech uzbroi się w cierpliwość, natomiast jeśli ktoś czytał ot tak, to proponuję zapomnieć o fiku. Pozdrawiam i powodzenia!
-
Hej, witam serdecznie. Nie przedłużając, mam dla Was rozdział 11... oraz rozdział 10, który można powiedzieć, że się "zgubił". Był dostępny już tydzień temu, ale nie napisałem nawet posta o tym, że już można czytać. Miałem wtedy trochę na głowie i postanowiłem poczekać na za tydzień. Ale wciąż zaliczam sobie, że się wrobiłem z rozdziałem w terminie. Potwierdza to fakt, że niektóre osoby komentowały dokument już tydzień temu. (jakby co, to link był pod koniec poprzedniego rozdziału). Rozdział 11 "Remis: https://docs.google.com/document/d/1Q5Axv17OzDC4IUwIu50bwzuhKdXklrRXJZu93s8avS4/edit Rozdział 10: "Starcie na oddziele pediatrii": https://docs.google.com/document/d/1irmwpjvXVOtZxl4Ktw7h-YZWArYFEHKSV2hDcfrfy5k/edit Zapraszam do czytania i pozdrawiam!