Skocz do zawartości

Grento YTP

Brony
  • Zawartość

    558
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    21

Wszystko napisane przez Grento YTP

  1. Witam (ZAWIERAM SPOJLERY) No tak, trzeba w życiu być elastycznym, szczególnie jak ktoś ma zmienny charakter (baby! )... No ale od początku. Jakby przedstawić linią na wykresie fabułę tego ff, miałaby ona postać linii ostro startującej wzwyż, aby skupić maksimum uwagi na sobie. I rzeczywiście tak jest. Mimo iż schemat jest już mocno oklepany, historia jest przewidywalna nie licząc małych niespodzianek, a końcówka nie powala, to ogólnie odczuwałem komfort i suspens, jak się zawiązał na "kartach" Twej powieści. Ale dlaczego tak jest? Dobrą powieść można odróżnić od bardzo dobrej bohaterami, którzy są wyraziści, podobnie z resztą jak tutaj. Mamy tu do czynienia z dwiema postaciami w jednej. Ta "pierwsza", którą polubiłem, jest w stanie szybko zaskarbić sobie sympatie czytelnika, gdyż możemy wniknąć w głąb jej psychiki i wraz z nią odczuwać jej porażki oraz sukcesy. Dodatkowo pikanterii dodaje fakt, że "druga połówka" jest niebezpieczna i nieprzewidywalna, a na dodatek może się objawić w każdej chwili (na co cicho liczy czytelnik), robiąc naprawdę paskudne rzeczy innym kuckom. Nie wszyscy bohaterowie stojąc na równym poziomie, jednak osoba "Dominiki" jest godna uwagi. Szkoda tylko, że im dalej z fabułą, tym gorsza. Dominika "znika" i przestaje nią być, co sprawia, że obie bohaterki nie wyróżniają się już tak bardzo. (dziwnie to brzmi, ale trzeba przeczytać ff dla zrozumienia) I przez to fabuła traci istoty atut. Przyzwyczajamy się także do wątków, które się nie zmieniają. Fabuła gaśnie, jak wymierający płomień świecy. No ale przyjrzyjmy się temu bliżej. Patrząc tak na tekst, można łatwo zauważyć, że dialogów jest dużo. Właście są przez "cały czas". I już wiem, dlaczego nie wyniosłem żadnego obrazu miejsc z tego ff. Gdyż przestrzenie pomiędzy dialogami w 80% wypełniały przemyślenia bohaterów oraz... wyjaśnienia narrator. Nie no, trzeba je umieszczać, to jasne. No ale w tym konkretnym przypadku, jak narrator tłumaczył mi jakby był jakimś tumanem co czuje dana postać, gdy ja wiem co czuję dana postać, gdyż przed chwilą przeczytałem co powiedziała lub zrobiła, to robi mi się niesmak i to nie w ustach. No i guma nie pomaga. To nie daje miejsca na jakiekolwiek domysły. Nie bój się o nas! Czytelnik nie jest debilem (tylko w ekstremalnych przypadkach, ale to już jego problem). Nie obawiaj się dać mu jakieś znaki, symbole, wskazówki, domysły. I nie mówię, żeby to był jakiś kryminał, lecz takie elementy występują w każdym gatunku. Nie mówię, żebyś stawała się Dukajem, bo on wrzuca czytelnika od razu na głęboką wodę, ale zaufaj intelektowi Twoich odbiorców. Podsumujmy. (Na razie tylko fabuła ) Początek chwyta za serce.Tak, to trzeba przyznać. Jednak nie wystarczy chwyć. Uwagę trzeba także utrzymać do samego końca. Czasem pisarz musi być naprawdę srogim "skurwysynem" i wycisnąć serce tak, żeby przez palce przelała się krew. Musisz cały czas działać! Uwodzić, obiecywać, dawać znaki, lecz także nie zapominać o ich spełnianiu. No dobrze. Czas na stronę techniczną. Skoro dialogów jest tak dużo, to przyjrzyjmy się im. OK. A więc o co tu chodzi? Żeby napisać dobry dialog, czasem trzeba się naprawdę pomęczyć. Jak idzie za łatwo, to znaczy, że jest coś nie tak. Pierwszy dialog został napisany poprawie i mógłby wystąpić w normalnej książce, jakie figurują na półkach empika. Natomiast drugi pochodzi pod coś... podrzędnego. Różnią się podtekstem, a raczej brakiem jego w drugim dialogu, co jest błędem powszechnym u wszystkich, którzy piszą. W porządku, rozumiem, że na pierwszy rzut oka te dialogi nie wyglądają strasznie, jednak to tylko wycinek. Śledząc rozmowę jakiś postaci miałem wrażenie, że prowadzi ze sobą konwersacje jedna osoba, która się sprzecza w duchu i wymienia informacje. (rozmawia ze sobą?) Postacie przy dialogach nie mają także charakterystycznego akcentu (jak u Aj, Rarity i innych kucyków z mlp). Każdy z nas ma inną wymowę, swoje powiedzonka itd. Proszę tylko nie przesadzić, żeby naglę nie zagościł tu bełkot. Dialog w książce ma tylko imitować prawdziwą rozmowę. Co jeszcze, co jeszcze? Ano narrator. Oprócz tego, że czasem zachowuje się jak pani w przedszkolu, która cierpliwie wszystko dziecku tłumaczy, ma swój głos i momentami zwraca się bezpośrednio do czytelnika. To było nawet dobre, gdyż sprawiało wrażenia słuchanej przy ognisku historii. Dzięki niemu między innymi udało Ci się zawiązać suspens na początku. Jednak w późniejszych rozdziałach narrator zdawał się dostawać chrypki i nie miał siły poświęcić czasu na powiedzenie czegoś o miejscu akcji. Tekst stawał się coraz bardziej lakoniczny i przyspieszał jak z górki ku końcowi. No i ta kiepska końcówka. Pokonanie Discorda jakieś takie mizerne. Zajęło im to pół strony. Wszystko zapieprzało jak formuła 1, aby tylko się zakończyć (a my przecież dobrze wiemy, że to nie koniec). Trzeba zjechać do boksu, jednak bez pośpiechu i się przygotować na kolejną część. Myślę, że Twoi widzowie wciąż pamiętają i tylko czekają na początek 2 części. Doszukiwałem się literówek i zjedzonych końcówek. (cieka ile jest ich w tym poście?) Jest możliwość, aby wycisnąć z tego teksu więcej, pod względem techniczno-warsztatowym. Przede wszystkim nie używać łańcuszków przymiotników, scalać zdania, gdy jest zbyt dużo pojedynczych, używać zróżnicowanych zdań, pod względem długości, a także budowy (np: lewo i prawostronne zdania), nie komentować tego, co się pisze wcześniej, eksponować najważniejszą część zdania na końcu tegoż zdania... bla bla bla tego jest ogrom! W każdym razie już końcowym słowem, jestem zaskoczony, że tak mnie ten ff wciągnął i szczerze Ci z tego powodu gratuluje. Ff jednak jest warty przeczyta. Polecam i pozdrawiam. Grento
  2. No tak, a teraz czas na nudną pogawędkę. Dyrektor wstał ze swojego miejsca i jakby nad czymś myślał, gdyż wlepił skupiony wzrok w podłogę. Po chwili się odezwał: - Nie będę ci przecież tłumaczyć jakiś podstawowych pojęć, chyba nie jesteś debilem. Studiowałeś, zrobiłeś specjalizację i krążą o tobie plotki, że jesteś wyjątkowy. Zobaczymy jak bardzo - powiedział z tajemniczym uśmieszkiem, co mnie nie pocieszało. Postanowiłem przyjąć pokerową twarz. Wyciągnął z teczki jakieś papiery i mi je przekazał. - Lecz najpierw... - zrobił pauzę. Chyba już wiem co chciał mi powiedzieć. O nie! Tylko nie to... - lecy najpierw przychodnia. A potem powiedz mi co myślisz na temat tego przypadku, który Ci podałem. Jak jutro tu wrócisz, to mi opowiesz. A przychodnia będzie taką rozgrzeweczką. Wstałem bez słowa. Wychodząc, zerknąłem za siebie, jak akurat wyciągał z szuflady te swoje autka i figurki żołnierzyków. - Mogę się przejechać? - spytałem z powagą. Dyrektor się roześmiał i zaklaskał w kopyta na chwiejnym fotelu. - Jak nie to nie - wzruszyłem ramionami. - Dobrej zabawy. Dyrektor zachichotał pod nosem i odparł: - Brum-brum! Spadaj! I zamknąłem drzwi, wchodząc następnie do windy z jedną z pielęgniarek, której widocznie humor dopisywał. Być może nie uwierzycie, ale takie kucyki się zdarzają, na takich stanowiskach. Dyrcio jest trochę walnięty, ale w sumie czy ja aby też trochę nie jestem? Dojechałem na parter, aby przejść do przechodni. Sprawdzając godzinę zauważyłem, że już za chwilę powinienem przyjmować. A niech to piekło pochłonie! Tyle kucyków w kolejne, a ja jestem jeszcze po nocnym dyżurze. Jestem zmęczony, przepocony i brudny! Jednak nauczony doświadczeniem teraz już wiem, że to i tak lepsze, niż bycie ściganym przez najemnych psycholi. Ogarnąłem trochę gabinet, aby przyjąć pierwszego pacjenta. Po chwili wkroczył pierwszy z nich, a właściwie dwójka. Jeden to ogier gdzieś około trzydziestki, czyli w moim wieku, ale jego, jak mniemam, dziewczyna, wyglądała jeszcze na licealistkę. Albo i gimnazjum. - Och panie doktooorze! - zajęczała sodko, nerwowo oddychając. Wzięła głęboki wdech. - Mój misiek zasłabł - wskazała na brązowego ogiera, który coś mamrotał niezrozumiałego pod nosem. Patrzyłem na nich chwilę, a następnie przytaknąłem żywo. - Aha. Proszę sobie usiąść - wskazałem na łóżko przykryte zielonym prześcieradłem. Ja natomiast usiadłem naprzeciwko przyglądając się im. Ehh, rozszerzone źrenice u obojga, sińce na zgięciach kopyt, a najważniejsze było... no dobra. Może najpierw zbiorę wywiad. - On nigdy nie mdleje! To pierwszy raz. - Uprzedziła mnie turkusowa klacz. Głęboki wdech. - Ale teraz jakoś tak się stało - ponownie. Zaraz dostanie jakieś hiperwentylacji! - I boję się, że to przeze mnie zasłabł - odparła, a następnie zerknęła na niego i dodał cichszym tonem. - Uprawialiśmy seks. Byłam ostra. - puściła do mnie oczko. Moje usta zacisnęły się w cienką linie, ale nie byłem zaskoczony ich wcześniejszymi przeżyciami. Jednak zauważyłem coś jeszcze. - No dobrze... koledze tutaj radzę wyrzucić "wszystko, co ma", albo dać mi do skonfiskowania i nie próbować więcej podduszania, a tobie - zwróciłem się do niej. Ta otworzyła szeroko, jakby się bała, że zaraz usłyszy wieści o jakiś śmiertelnej chorobie. - Wracaj do szkoły, dziedzino. - Ale ja nie jestem żadną uczennicą! Wiem, że młodo wyglądam i w ogóle, ale przez przesady! Och panie doktooorze! - zarumieniła się, poprawiając swą prostą grzywę. - Masz ściągę na kopycie. Jesteś na promedzie - mrugnąłem do niej. Ta popatrzyła we wskazane miejsce przestraszona. - Lepiej stąd idźcie, zanim mi przyjdzie do głowy wezwać policję - przechyliłem głowę i uśmiechnąłem się słodko. - To jak? Dziewczyna fuknęła coś pod nosem. Jej chłopak, a raczej już były, zsunął się z łóżka i poszurał leniwie nogami. I dobrze. Miałem już trochę dosyć tej dziewczyny. Jakoś mnie denerwowała, a w dodatku przypominała mi taką jedną szaloną nimfomankę, która także nie jest normalna. Chyba przyciągam takich jak magnez. Powie mi ktoś, dlaczego się tak dzieje?
  3. Moje szare oczy płynnie zabarwiły się na jasny niebieszcz. Czerwone półkole wstawało leniwie zza odległego lasu Everfree, rumieniąc niebo na kolor różu. Stałem tak przed oknem z pracującym kubkiem i uważnie obserwowałem te pospolite zjawisko. Przechyliłem kubek do ust. Przynajmniej słońce promieniowało niemałą energią, w odróżnieniu od tych śpiochów z pokoju lekarskiego, ale tak to już jest, gdy przez całą noc nie stało nic ciekawego. I dobrze. Niedawno tu wróciłem i wywołałem trochę zadymy, wzbudzając moją osobą mieszane uczucia. Ech, ale jakoś do tego przywykną. Przecież kolega klaczy, która niedawno była jedną z najbardziej poszukiwanych kucyków w Equestri, nie jest niczym specjalny i szybko zapomną. Zwłaszcza, że została oczyszczona z zarzutów przez samą Celestie. Zapomną, prawda? A piórwo prawda! No tak, ale z tego zamyślenia wyrwało mnie to, że muszę jeszcze odwiedzić naszego nerwowo dyrcia tego szpitala, bo prosił mnie o to. W sumie racja. Przez ten cały wcześniejszy stres trochę mi się poprzestawiało po tą moją blond kopułką i zapomniałem o paru rzeczach w moim fachu. Tiaa, niezręczna sytuacja, ale tej wiedzy do opanowania jest ogrom! Zapukałem, wystukując charakterystyczny rytm. Nie spodziewałem się tego, ale sądząc po zmęczony westchnięciu ze środka, rozpoznał mnie i zaprosił do środka. Wkroczyłem trochę niepewnie. Akurat usuwał żołnierzyki oraz miniaturowe samochody z biurka, wsypując je do szuflady. Po tych chrząknął znacząco i spojrzał na mnie badawczo. - Zasiąść Rim - wskazał naturalnie krzesło przede mną. - Mamy parę spraw do obgadania. Przy okazji udzielę ci lekcji o zasadach jak i o naszej pracy, bo czasem zdarzało ci się o tym zapominać, co? Gdybyś nie był taki dobry, to nie miał byś tu czego szukać.
  4. Grento YTP

    Co mówi sygna?

    Rodzinka Mistrzów.
  5. Grento YTP

    Co mówi sygna?

    Odporny na zimno.
  6. Grento YTP

    Co mówi sygna?

    Jestem taki mroooczny i straaszny!
  7. Imię: Luciano Gold Rim (Luci) Wiek: 29 lat Rasa: kucyk, pegaz (bez skrzydeł, patrz historia) Zawód: Neurolog, pracownik Szpitala w Ponyville Historia: Od początku Luci miał tendencję do reanimowania lalek swojej siostry, to poprzez przyszycie kończyny lub podanie "leku". Szybko jednak poczuł zamiłowanie do poezji i życia barda, i za nic nie chciał się uczyć medycyny. Już w dziecięcym wieku rodzeństwo straciło rodziców - ojciec zginął na misji w Zebrica, a matka umarła po porodzie. Po 15 latach rozłąki Luci miał kazirodczy romans z biologiczną siostrą. Jednak kochanka Gold Rim'a zniknęła, a Luci odkrył, że związała się z niebezpiecznymi szajkami, co wszystko działo się w czasach liceum. W tamtym okresie także cieszył się uznaniem wśród sławnych kard lotniczych, do czasu, gdy najęte zbiry pobiły go i obcięły skrzydła, aby wyeliminować go jako rywala z innej drożyny, gdy startował do olimpiady w lotnictwie. Po 9 latach spotkał koleżankę z obozów lotniczych - Rainbow Dash, której ostatecznie pomógł oczyścić imię spod fałszywych zarzutów, listu gończego oraz złożonego spisku, jaki zaplanowano, aby m.in.: przejąć elementy harmonii. Aktualnie "odpoczywa" po śmiertelnie niebezpiecznych przygodach Rainbow, związanych z łowcami nagród, płatnymi zabójcami i całym tym burdelem intryg, jaki wytworzył się pod nosami księżniczek. Jednak życie rzadko kiedy pozwalało mu odetchnąć. Jak długo tym razem potrwa ten spokój? Stronnictwo: Neutralny Charakter: Za młodu porywczy i buntowniczy. Przez całe życie jego nieodłączna cechą było mocne poczucie sprawiedliwości. Zasada oko za oko i pilnowania równowagi są u niego jak najbardziej na miejscu. Potrafi być też bardzo mściwy. Z czasem spokorniał i rozwinął swoją umiejętność dedukcji, stając się bardziej otwarty. Potrafi być zaskakujący. Zazwyczaj ubiera maskę żartobliwego podejścia do życia, aby naglę spoważnieć, gdy wyniknie taka sytuacja. Na co dzień jest życzliwy i stara się unikać kłopotów. Szybko się przywiązuje do kogoś i stara się te przyjaźnie podtrzymać. Wygląd: Synonimem na jego imię jest - blondyn, blondynek (jeśli chodzi o klacze), a także "pedalski blondynek" (u tych, co go raczej nie lubią...). Oczy lazurowe, w nocy szarzeją. Sierść koloru jasnej żółci, grzywa ciemniejsza. Lewe ucho pokryte czerwoną sierścią. Prawdziwy Cutie mark ma zawsze ukryty pod taśmą, którą nakleja na miejsce znaczka, co tworzy czarny krzyżyk. Na grzbiecie ma dwie, sczerniałe, podłużne szramy po brutalnym wycięciu skrzydeł. Dodatkowa wybrana cecha: Szybko przyswaja wiedzę. Nie zezwalam na śmierć tejże postaci.
  8. Grento YTP

    Heroes of Might and Magic 3

    Ech, gra dzieciństwa, jedna z pierwszych, w jakie miałem okazje zagrać. Do dziś trzyma poziom i potrafi wciągnąć. Tak więc: Ulubiony zamek pod względem rozgrywki: Nekropolia, gdyż lubię ten klimat i nekromancję. Wielu ludzi nie lubi tego zamku, bo jest trudny, podobnie jak Cytadela. Jednak w Nekropolis jest najlepsza jednostka 4 poziomu - Aply, bardzo dobre arcylicze oraz najlepsze 6 poziomu - Upiorny Rycerz. Znienawidzony zamek pod względem rozgrywki: Inferno Ulubiony zamek pod względem klimatu: Neckropolis Nielubiany zamek pod względem klimatu: Twierdza Ulubiony bohater: Thant za ożywianie oraz Crag Hack, za przyjemniaczka z miażdżącym atakiem. Nielubiany bohater: Wszystkie maszkary, które mają beznadziejne miniaturki jak niektóre z Twierdzy czy Cytadeli oraz Nekropolis jak i wszyscy z sokolim wzrokiem, nawigacją, balistyką. Ulubiona jednostka: błękitny smok, jeśli chodzi o neutralne. Z zamków to Czarny Smok. Znienawidzona jednostka: tytani Ulubiona magia: ziemi Ulubione zaklęcie: spowolnienie, ożywienie, implozja Nie jest właśnie zbyt dobry, ale lubię grać tym zamkiem. Jednostki są tam wolne, no może oprócz oślizgów, a jak się jeszcze rzuci osłabienie na cytadele, to zadawać będą znikome obrażenia. A ich obronę można obejść rzucając implozje i tym podobne. Ten zamek stawia na obronę. Trzeba się przede wszystkim artefaktami i umiejętnościami zabezpieczyć się przed magią. A współczynniki obrony i ataku rozwijać mniej więcej po równo, z nieco większym naciskiem na obronę, gdyż jest to specjalność Cytadeli, jednak nie można zapominać także o ataku. Ja mam natomiast największe problemy zawsze z tą przeklętą Fortecą. Przesadzony zamek. Niech ich piekło pochłonie albo inferno...
  9. Coś długo nie było żadnej edycji. Nie można zmarnować takiej okazji.
  10. No właśnie to jest najlepsze. Taka mała rzecz, a cieszy. Muzyczkę to już wolę sobie wgrać swoją, aniżeli tamtą, co jest już gotowa.
  11. Oczywiście. Polecam także ten sposób. https://www.youtube.com/watch?v=3Fao3B7XEF0#t=2m14s
  12. Nein! Tylko nie niemieckiego! Pomożemy, bo od tego jesteśmy. Tylko proszę nie mówić "towarzysze" bo to jak za (tfu) komuny brzmi. Żart! Ja osobiście mogę Ci doradzić, abyś zapisywał sobie czym prędzej ten pomysł "jak błysk świecy w ciemnej tajdzie" (ależ poetycko się zrobiło). Zapisz ten pomysł. Pozwól mu z czasem wykiełkować. Może pojawi się jeszcze jakiś inny pomysł, które będzie można połączyć z tym pierwszym. Pisanie to ciągła "walka", aby wygrać są potrzebne nie tylko umiejętność, ale także wiara w siebie. Jeśli nie jesteś pewien jakiegoś tekstu, do daj go do przeczytania komuś z zewnątrz. Jak zaakceptują Twoją koncepcję, to daj korektorom, aby wyrzucili chwasty i posadzili na ich miejsce coś pożytecznego. A teraz, żeby to zadziałało, najlepiej zostaw to forum, wyłącz inne komunikatory, włącz dobrą muzę, taką, aby wprowadziła Cię w klimat (najlepiej na słuchawkach) i spróbuj coś napisać. Jak nie wyjdzie, to za jakiś czas się uda.
  13. Dobra. Ten program już mi się podoba. Tylko ta nutka w tle mnie trochę wnerwia po jakimś czasie, ale tak to nieźle się pracuje. Fajny klimat, jakbym pracował na starej maszynie do pisana, będąc jakimś detektywem, który pisze swoje notatki to akt spraw. Ghatorr, dzięki na info.
  14. Jak ja coś piszę, to widzę akurat tą część, nad którą pracuje i nic więcej. Wiec mi ikonki nie przeszkadzają. Bardziej mi przeszkadza sąsiad jak zacznie napier***** dziury w ścianie. Wydaje mi się, że brak koncentracji, to jest coś innego, niż (tfu) "blokada twórcza". Wypróbuje Twoje programy. Skoro Ci pomogły, chociażby przy komforcie pisaniu, to może mi także. Do tej pory używałem google dosc (czy tam Dysk Google, ciągle zmieniają)
  15. Tak więc umarłem... To się czasem zdarza. Zmuszony zasiąść na swoim duchowym fotelu w nowej, eterycznej postaci, postanowiłem dokończyć ten ff. Wrażenia są pozytywne. Jednak to póki co zbyt mało, abym mógł to ocenić i rozpisać recenzje. Wpierw czekam na więcej tekstu. Jednak już mogę powiedzieć, że jest ponad przeciętnie. PS: Szkoda tylko, że to, co jest najważniejsze, zostało zapożyczone z gry. Ale o tym innym razem...
  16. No widzisz. Bezimienny sam Cię odwiedził w Twoim ff. Tak mi się skojarzyło. Ja akurat jestem w stanie przymknąć oko na nieścisłości, jakich tu rzeczywiście jest dużo. To jest parodia, więc tutaj czołgi mogą latać, a ryby mówić. Ten gatunek rządzi się swoimi prawami. Jednak napisanie naprawdę dobrej komedii, która jest jednocześnie logiczna i nie ma absurdów, jest bardzo trudne. Bo ludzie śmieją się z głupich rzeczy, które łatwo wymyślić, a rzadziej z inteligentnych żartów, na które trzeba mieć trochę pomyślunku. Jak będziesz pisać Skrytobójczynie, to uważaj na takie luki, bo tam już nie popuszczę czegoś takiego.
  17. Nie do końca. Jeśli ktoś ma zapał i mu zależy, to się za to weźmie od początku. Ja bym mu nie doradził, żeby zajął się czymś innym, tylko powiedział jak jest. A co on postanowi, to już jego sprawa. To prawda. Jeśli ktoś się ze mną kłoci, gdy chce mu coś na spokojnie wytłumaczyć i nie dopuszcza do siebie żadnej krytyki, to po porostu się odłączam do tego człowieka. Nie ma co się denerwować kimś takim, bo to ten Jaśnie Oświecony Pan Autor, jak to ładnie ujęła Mad, jest na straconej pozycji.
  18. No cóż, jak ja oceniam, to najpierw opisuję co jest złe, albo gorsze, a na koniec podaję to, co mu się udało. Takim sposobem nawet ktoś bardzo przejmujący się krytyką łatwiej to przełknie. Zakończenie z takim pozytywniejszym akcentem. Mowa recenzenta powinna być prosta i szczera, bo w przeciwnym wypadku zrobi się tylko temu komuś krzywdę, gdy np: Chcąc kogoś nie urazić, ktoś mu skłamie, że coś mu się tam udało. A w rzeczywistości mu się nie udało. To jest bardzo złe podejście. Już wtedy lepiej się nie odzywać, jeśli ktoś boi się kogoś obrazić. Oczywiście, krytyk także jest człowiekiem i czasem niezręcznie jest komuś powiedzieć: No to ja bym mu doradził porzucić ten ff, albo żeby zaczął pisać od początku. Wytłumaczyłbym mu, co mi się nie podobało i z czystą kartą zacząłby tą historię. Tak się szybciej człowiek nauczy.
  19. Oto Wieczór Panieński. Historia o dojrzewaniu, o chwili, jaka do większości klaczy prędzej czy później przyjdzie i zastuka naglę. Historia o kolejnym etapie życiowym, o decyzji, która jest jedną z najpoważniejszych. Historia o życiu... Wieczór Panieński jest opowiedziany z przezabawnym akcentem. Opowieści jest luźna, a dodatkowo masuje twarz czytelnika, wstępującym u niego co chwilę uśmiechem. Tekst ogólnie czyta się w miarę dobrze. Skrytobójczyni już zdołała przygotować autora, więc pierwsze kroki ma za sobą. Zauważyć również można różne smaczki, nawiązana, ester egg, jak kto woli np do... Bezimiennego z sagi Gothic? Jak również Wiedźmina Geralta? Nie to miejsce, nie ten czas, aby o tym dywagować... Całość przedstawia się naprawdę nieźle. Mamy fajny, dwuznaczny humor, masę kłopotów i burdelu w wykonaniu mane6, dużo zabawy i popijawek. A także sporo absurdalnych sytuacji, które mimo wszystko pojawiają się w komedii, więc powinno się na to przymknąć oko. Bohaterów nie oceniam, bo każdy je zna. Mogę tylko powiedzieć, że zostały nawet dobrze odzwierciadlone. Niestety. Opisy są za krótkie. Tekst jest rozstrzelony. Dialogi tylko czasami nie są mdłe. Ogólnie im dłużej przebywałem na Wieczorze Panieńskim, tym gorzej. Autor stara się szokować. Jest to komedia, więc nie mam żadnych zastrzeżeń, lecz nie uświadczymy tu czegoś głębszego. Jest to taki krótki ff, może na 15 minut, żeby się rozweselić. Fabuła jest niewymagająca. Jest to lekki twór o prześmiewczym charakterze, bliski moim upodobaniom. Naprawdę dobra robota za całokształt. Pozdrawiam! PS: UWAGA! HISTORIA ODDAJE PEŁNE REALIA! "Choć nie doszłam chyba nawet do połowy zanim i mnie zmógł alkohol. Nikt z nim jeszcze nie wygrał, tylko Polacy i Rosjanie zremisowali."
  20. Grento YTP

    Traktat o broni palnej

    Ale ona tam pedałuje w tym helikopterze. XD Więc współczesny to to na pewno nie jest. Być może właśnie na te taksówki, do których zaprzęgnięto taksówkarza. Tylko to tam widziałem, jako środek lokomocji po ulicach Manehattanu. Ale nie wykluczone, że jest coś jeszcze. W każdym razie tego nie widzieliśmy.
  21. Grento YTP

    Czego oczekujecie w sezonie V?

    A tak poza tym. Uważam, że ten pierwszy sezon, od którego się wszystko zaczęło, a także moja przygoda z serialem, miał taki fajny klimat. Nie uważam, że to źle, że teraz dużo jest pod bronych robione. Idzie to wszystko do przodu i mam nadzieje, że jak najdłużej to się utrzyma. Taka "Moda na Kuca"
  22. Grento YTP

    Traktat o broni palnej

    No tak, ale wiesz o co mi chodzi. Lotnictwo, czyli miałem na myśli jednostki wojskowe.
  23. Grento YTP

    Traktat o broni palnej

    Zależy o jaką dziedzinę Ci chodzi. Bo na przykład medycyna jest tam na wysokim poziomie. Mają szpitale i normalnie działając służbę zdrowie, czyli to my (Polska) jest zacofana pod tym względem. Ale jeśli chodzi o uzbrojenie, to jak najbardziej się zgadzam. Nieraz widzieliśmy zastępy bojowych ogierów, które dzierżył włócznie. No raczej coś takiego nie przeszłoby przeciwko dzisiejszym ludzkim armią. Jak najbardziej jest mieszanką. Trzeba też zwrócić uwagę na to, że często magia wypełnia luki w technologi. Tak samo umiejętność latania, więc kucykom z serialu nie było tak potrzebne lotnictwo. Nie pojawia się tam nic takiego. Wydaje mi się, że jest to po prostu "alternatywny" świat, w którym kucyki mówią, a co za tym idzie technologia poszła w trochę innym kierunku i jest różnie rozwijana.
  24. Grento YTP

    Traktat o broni palnej

    Kucyki w serialu były w stanie trzymać w kopycie włócznie (gwardziści), a także pchać wózek kopytami, jak my dłońmi (AppleJack, w jakimś tam odcinku), poza tym można zawsze tą trochę kwestie można naciągnąć, jak kucyki złapie miecz lub broń palną. (mówię o "ziemniakach" i przy okazji pegazach) Przeróżne siodła bojowe są niepraktyczne i niewygodne ( zamontowany karabin do kopyta na pewno zniszczyłby stawy itp., chodzi o odrzut) i w ekstremalnych warunkach "padnij!" mogłoby coś w końcu "strzelić" w tej konstrukcji. Tak więc to jest już takie kombinowanie, jak kuc pod górkę, bo to ludzka broń, którą próbuję się w "logiczny" sposób wcisnąć kucykom. A co, jakby broń się zacięła? No pozostaje jeszcze kwestia jej czyszczenia i rozkładania na części. Wiadomo, że AK składa się tam z chyba 8 części, no ale jednak. Broń to nie zabawka. Broń palna został stworzona przez ludzi dla ludzi. Chińczycy wymyślając ją nie myśleli o kucach. No chociaż... Według mnie nie ma co udziwniać. To jest świat przepełniony magią. Spróbujecie wytłumaczyć, jak buduje się domy. Jak tworzy się lizaki w fabrykach(które najpierw trzeba wybudować, przy pomocy "kopyt" i inny maszyn, które są "ludzkie" i wiele innych rzeczy. Jak oni obsługują ten cały sprzęt, skoro mają kopyta. Wiadomo, że Hasbor naciąga. Jak kucyk chwyci za broń palną bez siodła bojowego i inny gadżetów, mam odpowiedzi:
×
×
  • Utwórz nowe...