Skocz do zawartości

Grento YTP

Brony
  • Zawartość

    558
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    21

Wszystko napisane przez Grento YTP

  1. Stara tawerna już dawno miała już za sobą lata świetności, o ile takie mroczne miejsce kiedykolwiek miało swój złoty okres. To co Alrix mógł stwierdzić z pewnością, to to, że po okolicy kręciło się znacznie mniej kucyków niż jeszcze rok temu. To przyjazne miejsce, oaza spokoju, w której każdy był tolerowany i przyjmowany do społeczności jak członek rodziny, zamieniło się w odstraszającą już z kilometrów wiochę. Wydarzenia na Wzgórzu Ognia rozdarły ducha przyjaźni. Mieszkańcy Ponyville wciąż rozpamiętywali horror Samhainu. Ogień zwęglający ciała wrzeszczących kuców wciąż tańczył w ich wspomnieniach. Wciąż słyszeli błagalne krzyki, wciąż bali się choćby spojrzeć w kierunku Wzgórza Ognia. Takie rany łatwo się nie zabliźniały, a być może nigdy do tego nie dojdzie. Alrix po raz ostatnim rzucił okiem na najbliższe domki, zabite deskami, zszarzałe, pozbawione pięknych kwiatów rosnących w doniczkach, a zastąpione przez uschnięte kępki spleśniałej roślinności. Opuszczone. Tak, z pewnością teraz tym bardziej żaden podmieniec nie byłby tu mile widziany. O ile Alrix wcześniej znalazł tu swoich towarzyszy i zdołał się nieco się otworzyć na innych, to teraz nie liczył na ciepłe powitanie w jakimkolwiek stopniu. Usłyszał charakterystyczny gwizd. To był znak. Nie zamierzał tracić więcej czasu. Zszedł po kamiennych schodach, pamiętając, jak kiedyś w wejściu stał nabuzowany minotaur, bacznie go obserwujący i zszedł po kamiennych schodach w dół.
  2. Grento YTP

    [Zabawa] Skojarzenia!

    "Bo duży kucyk łatwiej ma"
  3. Grento YTP

    Zabawa Tak czy Nie 2.0

    Nope. Czy boisz się ostrych przedmiotów?
  4. Grento YTP

    [ZABAWA] Czy lubisz....?

    Nie lubię! Czy lubisz strategie?
  5. No i minęło dużo czasu. Zbyt wiele czasu... ale lepiej późno niż wcale! Oto przed Wami kolejny rozdział Stalkera! Rozdział 11: Wolność i Powinność Link: https://docs.google.com/document/d/1HRvzRpT0_xB4VC1kmJ4B4dQOtcGga2HiBbhpnVKhzE0/edit
  6. Ave Pinka! (Pinkamena to najlepsza postać ever) Witam wszystkich serdecznie! Oj porobiło się trochę tych fanfików, oj porobiło. To bardzo dobrze; będzie na czym żerować. Dzisiaj przyjrzymy się dłuuuugo planowanemu debiutowi niejakiego Pinkadermusa Diamentowego Siana. Jako że historia powstawała tak długo, można się spodziewać, że znajdą się tam pewne archaizmy, które prawdopodobnie w jakimś tam stopniu zachowały się z czasów, gdy fandom był jeszcze młody. Ech... już nie mogę się doczekać. Przebieram nogami. W sumie takie podmienianie historii i założeń w niej przez tyle lat może czasami wyjść na dobre - oczywiście - ale nie zawsze. Ja jeszcze nie wiem, co z tego wyszło; zaraz się tego dowiem. Jednocześnie jest to alternatywne uniwersum, które będzie się skupiać na rasie półalicornów, która właściwie mogłaby istnieć w serialu (a kto wie, czy może nie istnieje, przecież księżniczki przez tyle lat panowania mogły wiele razy... no wiecie, wykonać skok w bok ). Ach, no dobra, to sprawdźmy więc, co takiego tam napisał nasz Różowy. Ha! To się dopiero okaże! Rozdział 1 Rozpoczynamy od mhrocznego opisu postaci, która, przynajmniej na ten moment, będzie w naszym centrum zainteresowania. W sumie, skoro twierdzisz, że tak to skrzętnie dopracowywałeś, to można by jednak lepiej to opisać. A raczej pokazać w pewnych momentach (nie chcę mi się już powtarza w kółku złotej zasady pisarskiej; pokazuj, nie opisuj... no nie, właśnie to zrobiłem). Za dużo jest tam słów "był", które no nie są zbyt dynamiczne i nie działają na wyobraźnię. Co lepiej wygląda; Pinkamena była wycieńczona czy Pinkamena dyszała ciężko, słaniając się na kopytach, czy tam nogach, by runąć na twarz. Ciężko jest sobie wyobrazić same "bycie", łatwiej zobaczyć oczami wyobraźni właśnie to, w jakim stanie się znalazła, poprzez pokazywanie pewnych elementów całego obrazu, jakiś szczegółów. No a tam "byciów" jest zbyt wiele, czyli podchodzi nam to jeszcze dodatkowo pod powtórzenia. Staraj się nie iść drogą na skróty i jakoś ubarwiać, wpływać na wyobraźnię czytelników. "Jego znaczkiem była złota sowa o bystrym spojrzeniu. Symbolizowała ona jego wielką wiedzę." Sowa akurat jest jednym z najgłupszych ptaków, jakie istnieją. Nie mają startu do takich kruków. Jeżeli on jest taki, jak sówki, no to mu nie zazdroszczę! "Ubrany był w czarną szatę, ozdobioną szmaragdami." Zaraz, zaraz... czy ja wspominałem tu wcześniej coś o jakiś archaizmach... hmm, no nie mogę sobie przypomnieć. On pewnie będzie zły, a jak nie, no to przynajmniej miło się zaskoczę. "Pokój ten był przyodziany w przeróżne obrazy, przedstawiające wydarzenia historyczne," Jakie wydarzenia historyczne? No właśnie lepszym pomysłem byłoby skupienie się na takim szczególe, bo to jest ciekawsze niż opis ceglanych ścian, czy z jakiego tam materiału składało się to pomieszczenie. Ludzie naprawdę wolą patrzeć na obrazy, a nie ściany. Dodatkowo miałeś tutaj okazję do przedstawienia jakiegoś ważnego wydarzenia w całym uniwersum, co potem wróciłoby w fabule. Mogłoby to też posłuży przybliżeniu postaci tego kucyka. Warto korzystać w takich szans, żeby potem ekspozycja nie była zbyt toporna. "(...) oraz wielki dywan z dziwnym symbolem. Symbol ten pochodził z dawnych, zapomnianych czasów." Jaki znowu symbol? Skoro nie chcesz tego czytelnikowi przybliżyć i nie jest to ważne w tej chwili, to może lepiej przejść do czegoś, co pchnie fabułę do przodu. Naszego egdylorda odwiedza jego sługa; "– Spóźniłeś się, Rafaelu – wyszeptał kuc, wciąż wpatrzony w księżyc. – Przepraszam Panie mój – jęknął Rafael, teraz już przerażony. – Ale… – Nie ma żadnego Ale, Rafaelu – spojrzał na stojącego w drzwiach. Rafaela" Ajj... trochę za dużo tego słowa Rafael. Można by czasem użyć zamiennika, np: sługa. Ogólnie Rafaello informuje swojego Pana o tym, że... "go" znaleźli. Nie wiem jeszcze kogo, ale to pewnie jakiś półalicorn. Później nasz sługa ma spotkanie z Balze, która jest jakąś tam zazdrosną kapitanką gwardii tego naszego Pana i chce zająć miejsce Rafaelly. Następnie Raf informuje brata swojego przełożonego o całej sytuacji. Dochodzi do spotkania wcześniejszego egdylodra oraz wezwanego brata. W tym momencie poznajemy imię pierwszego kucyka w tym fanfiku, czyli Apltrauma. Ogólnie chodzi o to, że chcą porwać tego kogoś. Nie wiemy jeszcze kogo. Tak naprawdę bardzo mało wiemy o czymkolwiek. No punkt wyjścia jest taki sobie. Dodatkowo było tam dosyć sporo błędów. Wydaje mi się, że już w samym tytule jest błąd "Half Alicorns". Nie wiem, jak powinno się napisać half, oddzielnie czy osobno, ale pół no to piszemy razem. No chyba, że to jest dosłownie "pół alicorn", czyli ktoś, kto go przeciął piłą. Wtedy w sumie powinno być pół alicorna, więc tym bardziej widać, że no nie jest to poprawne. Rozdział 2 Zaczynamy od przepięknego opisu okolicy jednego z najstarszych miasteczek w Equestrii. Później przenosimy się do Tawerny pod Smoczym Skrzydłem, gdzie zabawa trwa w najlepsze. Oczywiście piwko, czyli paliwo Pinkadermus, również się tam pojawia. Tawernę odwiedza dwóch wędrowców, którzy siadają ukradkiem przy wolnym stoliku i czekają na kogoś. No więc dwóch ogierów pitoli coś tam o dupeńkach, jeden z nich, dziwnie przypominający mi administratora pewnego serwera na discordzie, Cold, nie może pogodzić się z tym, że on jest długowieczny, a przez to będzie musiał przeżywać śmierć zwyczajnych kucyków. A mógłby se Ceśkę kurde lub Lunę przygruchać. Chociaż w sumie w porównaniu do niej jest dzieciakiem, bo ma tyko 80 lat. No ta rozmowa wyszła naprawdę fajnie. Poznaliśmy nieco naszych bohaterów, ich obawy. Był to przyjemny fragment. Czuć również tę więź pomiędzy przyjaciółmi. Dalej mamy scenę przedstawiającą tych dwóch egdylordów Alptrauma oraz Conagesa, czy jak mu tam było. Teleportują się do dziwnego pomieszczenia przepełnionego tajemnicą. Czym jest? Skąd się wzięło? Dlaczego zostało stworzone? Jeśli istniałby ktoś, kto zdołałby odpowiedzieć na te wszystkie pytania, to pomieszczenie straciłoby swój niepowtarzalny urok. Na niektóre pytania lepiej nie znać odpowiedzi. To prawda. Nie chcę wiedzieć, dlaczego Bóg stworzył furries czy anthro, czy skarpety na kucykach. Brrrr! Bohaterowie maszerują przed siebie. Naglę jednego z nich, Cotangensa, dopada jakiś dziwny, czarny buch i sprawia, że nie pamięta, jak się oddycha. Okazuje się, że jest to zabezpieczenie Apltruma, czy coś. Chyba niezbyt dobre, skoro bez powodu atakuje sojuszników xd. Idą dalej. Cotanges się denerwuje, bo to zabezpieczenie prawie go zabiło. Czyli Apltraum nie jest w stanie jakoś nad tym panować? No nic. Widzę również, że dotarłem do miejsca korekty Wilczki jak na ten moment. Ciekawe jak będzie dalej. "– POWIESZ MI WRESZCIE PO CO TU JESTEŚMY?!" No właśnie! "Niedaleko ich aktualnej pozycji znajdowała się ciemnobrązowa, dębowa skrzynia. Na twarzy Contrariusa gniew ustąpił miejsca wyrazowi zdziwienia. Kuce podeszły do niej. Alptraum pochylił się i dotknął skrzynię rogiem. Błysnęło karmazynowe światło. Na kufrze pojawił się wzór oka z trójkątną źrenicą." Co tu robią Iluminaci? Tak więc docierają do skrzyni. W środku znajdują pergamin będący listem od ojca dwójki braci. Dowiadujemy się, że ich tatuś eksperymentował ze światem snów. Zaprezentował Ceśce zaklęcie potrafiące przenieść go FIZYCZNIE do sennego świata. Niestety Ceśka uparła się, że to stanowiło zbyt duże zagrożenie i postanowił zakazać używania tej magii. Ojczulek jednak postanowił nie poprzestawać, co skończyło się dla niego bardzo źle. W pewnym momencie przestał odróżniać świat realny od tego nierealnego no i w pewnym sensie zwariował. No taki dosyć duży fail. W gniewie i desperacji ojczulek, niczym Frodo, wrzucił zaczarowaną pozytywkę do wulkanu, co sprawiło, że nie posiadał już magicznego przedmiotu, zdolnego go przenieść do snu. Nie mam już zbyt wiele czasu. Najpewniej znaleźliście już mój testament, lecz dla pewności przypominam: Alptraum dostaje zamek, Contrarius bibliotekę a Tertium klucz do ostatnich drzwi lochów. Niech się jeszcze okaże, że za tymi drzwiami nic nie ma. Ale przynajmniej będzie mogła pootwierać sobie drzwi. Kochający tatuś. "Alptraum, zwracam się teraz bezpośrednio do Ciebie. Proszę Cię abyś odnalazł pozytywkę. Kiedy już ją zdobędziesz: NIE NISZCZ JEJ! Pomścij mnie! Mój umysł był za słaby, zbyt prymitywny. Twój natomiast jest niezwykły, wręcz nadzwyczajny. Wierzę, że jako jedyny będziesz w stanie opanować moje największe dzieło! Pomścij mnie! Nie pozwól im wygrać! Wierzę, że postąpisz słusznie, synu!" Ach, rodzice zazwyczaj przeceniają możliwości swoich pociech. W ogóle to na samym początku była mowa o tym, jak to mało ma czasu ten cały ojciec, a rozpisał się fest! Bardziej niż ja. Tak więc wiemy, że bracia chcą zagarnąć dla siebie świat snów, korzystając z pozytywki. No dobra... Teraz kolejno wracamy do tych dwóch ogierów w tawernie. Wypili już kilkanaście piw, ale wciąż są trzeźwi. Gdy barman miał zamiar zamykać tawernę, zjawił się kolejny kuc, niejaki Flyer. Informuje ich o obecności mrocznych sił, panoszących się po okolicy, dlatego też wysyła ich z misją, aby zbadali ten fenomen i dostarczyli mu jak najwięcej informacji na ten temat. Niestety jednak całe to spotkanie kończy się pojawieniem jeszcze jednego jednorożna, który się do nich teleportuje, aby przekazać im wieść straszną, a mianowicie; źrebak został porwany! Buhahha! Szczerze mówiąc to nie czuję póki co napięcia. Sami antagoniści wydają się być tacy... generyczni. Nie ma w nich tej tajemniczości, bo wiemy o nich za dużo. Jako że akcja rozbija o różne miejsca, nie jesteśmy w stanie skupić się na jednym wątku dość dobrze. Nie czuć zagrożenia, bo wiemy o wszystkim, o całej tej intrydze. Co to za intryga, która jest jasna od samego początku? Już znamy motywacje antagonistów. Ci dobrzy chcą po prostu uratować świat. Niby coś tam się o nich dowiedzieliśmy, ale to za mało. Akcja w sumie też za szybko nieco płynie. Gdzie tam płynie; pędzi! Szkoda, że autor nie zdecydował się położyć większego ciężaru na rozwoju tych głównych bohaterów, a dostarczaniu mniejszej ilości informacji o czym, czego powinniśmy się bać. Dlaczego mam się przejmować tym wszystkim? Kogo do jasnej cholery porwali? Jak w wiadomościach słyszę, że ktoś miał wypadek, to mnie to nie obchodzi, bo w przeciwnym wypadku już dawno bym się zabił. Ludzie giną cały czas, więc nie mielibyśmy czasu się radość. Tutaj również nie mam powodu się tym przejmować. Za zżyłem się z bohaterami. No najbardziej z nich wszystkich, to z Coldem. Bo jego rozterki zrozumiałem. No póki co wiemy za mało o nich. Oczywiście, nie należy ujawniać też zbyt wiele, ale sztuka polega na tym, żeby odpowiednio to wyważyć. Dlatego nie jest to takie proste i potrzeba do tego wyczucia. mam wrażenie, że pisany na świeżo fanfik byłby lepszy. No cóż... czekam na dalszy rozwój wypadków, ale póki co muszę przyznać, że jest przeciętnie. Wydaje mi się, że zbyt dużo męczyłeś tego fanfika, wciąż coś zmieniając i przez to całokształt zdołał ucierpieć. No trudno... Życzę powodzenia w pisaniu! Pozdrawiam!
  7. Co to dużo mówić... jedziemy dalej! Dosyć szybko pojawił się ten rozdział, w niecały miesiąc. Zapraszam do czytania. Rozdział 10: https://docs.google.com/document/d/1SYyPqHCQL9K-XaDoXR6PAjU_JQ3Iqxo3ESJqsftkFQ4/edit Jesteśmy już za połową. Swoją drogą; już niedługo minie rocznica publikacji tego fanfika, czyli 3 września. Nie wiem, nie jestem pewien, ale fajnie by było dać jakiś specjał. Nic nie obiecuję, ale może... W każdym razie zapraszam do czytania!
  8. Grento YTP

    Zakochany Wilczek

    Pamiętam bardzo dobrze ten film... Był bardzo dobry. Naprawdę mi się spodobał. Tym bardziej, że w roku 2010, gdzie chyba miał premierę, to zaczęło powstawać sporo filmików na YouTube z różnymi, durnymi przeróbkami tej animacji. Niestety ja również brałem udział w tym zbrodniczym procederze... ale i tak miło to wspominam. Ło matko... właśnie sobie zdałem sprawę, że minęło niemal10 lat! Jaki ja wiekowy już jestem! Huhu! Potem powstało sporo oddzielnych animacji. Nasi Humphrey i Kate... mam nadzieję, że tak się nazywali, ale dam sobie za to głowę obciąć, mają szczeniaczki! I kolejne części koncentrują się właśnie na losach wilczej rodziny. Nie były to już takie pełnoprawne filmy animowane, lecz, mimo wszystko, całkiem zjadliwe animacje. Muszę jeszcze dodać, że kiedyś nawet napisałem fanfika w tym uniwersum, ale to, co tam się znalazło, lepiej niech pozostanie w czeluściach piekła. Szczerze to nawet nie wiem, czy to gdzieś jeszcze się zachowało. Aż kurde posprawdzam wszelkie stare konta, żeby odkopać ten armagedon! Ach, dziękuje Ci BiP, że przywołałaś te wspomnienia. Teraz mam ochotę obejrzeć to jeszcze raz, żeby sobie przypomnieć. Edit: A tak w ogóle to głos dwójki z tych szczeniąt w dalszych częściach wilczka, to są odgrywane przez naszą polską Rainbow Dash i Scoot. XD O matko...
  9. NLR vs SE! NLR vs SE! NLR vs SE! Witam wszystkich serdecznie. Ostatnio... jakoś tak mało pisałem postów w tym dziale... Tiaaa, a to dlatego, że konstruowanie tak zawiłych analiz, które przekraczały kilka tysięcy słów, zajmowało sporo czasu. No ale wchodzę sobie na to forum, patrzę... o kurde! Nowy fanfik! Świeżak! Krótki, więc na spokojnie sobie go poczytam i nie będę musiał się specjalnie rozpisywać tutaj. Taką mam nadzieję jak na tę chwilę. Ach, no i autor nie płaczę, i nie zasłania się tym, że jest to pierwsza w jego życiu publikacja. To znaczy; wspomina o tym, to jak najbardziej zrozumiałe, ale nie błaga o litość. No i to jest dojrzałe podejście, więc myślę, że mogę się spodziewać czegoś dobrego, jak na pierwszy strzał. Podejrzewam, że autor dłuuuugo szlifował ten tekst i przemyślał sobie całą fabułę. To dobry krok jak na początek. NLR vs SE! Jak ja dawno nie widziałem tych tagów. Serio, mam wrażenie, że fanfiki z zakresu tej tematyki już dawno przestały być popularne (ale jeżeli się mylę, to mnie poprawcie!), aż tu naglę wyskakuje nam historią osadzona w tym subuniwersum mlp. Dobra... Przejdźmy do rzeczy. W samym opisie już mamy streszczone tło polityczne. Różne frakcje, ich stosunki dyplomatyczne, zapowiedź nadchodzącego zagrożenia... Póki co wszystko wygląda poprawnie. Jakbym robił unboxing, to bym stwierdził, że pudełko jest ładne, a nie upitolone lub pomięte. W takim więc razie zerknijmy, co się kryje pod pokrywką... Prolog Biedna Twilight, która, jako że jest główną bohaterką, musi przeżywać najwięcej katuszy w ogólnej puli twórczości fanfikowej. Cóż takiego nam się tu rozrysowuje na samym starcie? Opis pokoju, pogody na zewnątrz, tych odcieni szarości i niegościnnych murów pokoju, które są odbiciem nastoju naszej bohaterki. Powiem tak; dobrze, że przynajmniej w tym fanfiku wykorzystano pogodę w ten sposób. To znaczy; nie mamy banalnego jej użycia do "zbudowania klimatu", który najczęściej tylko nudzi i zajmuje cenny czas czytelnikowi, lecz zostało to przedstawione w sposób zwięzły i natychmiastowo zostało to przełożone, użyte do czegoś istotnego; do ukazania emocji, jakie to targają protagonistką. Wiemy, że Twi jest smutna... i ja też powoli zaczynam być... bo czemuż by nie? Autor zdawkowo i z umiarem dozuje nam informację. To interesujące, że udało się tu podać taką porcję danych, która jednocześnie daje nam ogólny obraz tego, co się dzieje, ale wznieca również zainteresowanie. No bo podstawowym pytaniem, jakie się teraz rodzi to; co się stało z Twilight? I bardzo dobrze, no bo zadawając sobie pytania, chcemy odpowiedzi. Chcą odpowiedzi, czytamy dalej... Dziękuje, do zobaczenia. To jest podstawowy cel pisarza; żeby zainteresować i obudzić w czytającym emocje. Tak więc nasza smutna Twilight nie może zrozumieć dlaczego doszło do tego, do czego doszło... heh. Teraz tak; jakby co, to ja piszę to na bieżąco. Tak więc ja jeszcze nie wiem, co się stanie za parę stron. Taki myk. Ale już teraz napiszę, że, nie oszukując, już wiem, dlaczego Twilight płacze; no chodziło o śmierć jej brata. Ale właśnie przez myśli mi przeszło, że może o to się rozchodzi. Nie wiem dlaczego; może dlatego, że był on wspomniany i jakoś mnie to naprowadziło. "(...) albo kiedy jej brat zrobił jej żart i upokorzył na oczach całej klasy magicznej szkoły Celestii wkładając jej żabę do plecaka?" Gdyby jej wrzucił cegłę, to by nawet tego nie poczuła. Tak działają damskie torebki, plecaki... No ogólnie to portale do innych wymiarów. Szlochy naszej księżniczki docierają do strażnika, który pytaja, czy wszystko w porządku. Trzeba przyznać, że jest dosyć mrocznie już na samym początku. To dobrze. Osobiście lubię, gdy ktoś ma jaja na tyle duże, żeby uśmiercić postacie z serialu lub swoje własne, wykreowane na potrzeby ff. No ale w końcu tag [Sad] obowiązuje. Swoją drogą; to dobrze, że zadbałeś o tagi. Administratorzy nie będą mieli powodu, aby cię opierniczyć za ich brak. Mission complete! " … to źle pomyślałeś. O-o co ch-chodzi? Czy to jedyna sprawa z kt-którą przybywasz? - przerwał mu Alicorn nadal starając się brzmieć zwyczajnie." Ach, ja pamiętam, jak napisałem "Husky" z dużej litery. Dostałem niezły wpierd... Ale całe szczęście potem się poprawiłem. Ty też na to uważaj. Bo błędów tego typu jest tam bez liku. Serio, praktycznie co drugie zdanie; czegoś tam brakuje, a konkretnie przecinka. Niektórzy by Ci za to łeb urwali. I w końcu to zrobią. Zaopatrz się w korektora i sam doucz się w kwestii interpunkcji, ponieważ brakuje tam tego naprawdę wiele. No i wracając do tego... Alicorna; nie pisz tego z dużej litery... to tylko rasa kucyka. No więc mamy ukazaną treść listu do księżniczki Twilight, gdzie się dowiaduje o śmierci brata. Wcześniejszy strażnik oświadcza, że oczekuje jej Ceśka. Z niechęcią, w pełni zrozumiałą, w końcu straciła kogoś bardzo bliskiego, postanawia zebrać się w sobie i udać się na spotkanie. "Nagle do uszu alicorna dobiegły odgłosy dobiegające z jednego z pomieszczeń. Najpewniej to tam jest Celestia - pomyślała." Och, no to całe szczęście, że to Twilight o tym pomyślała. Ja już się bałem, że to powiedział narrator. Przydałoby się jakoś zgrabnie oddzielić te wstawki, podczas których postacie coś sobie myślą. "- JAK MOŻESZ CELESTIA?! TO PRZECIEŻ MOI PODDANI! TY TO POWINNAŚ ZROBIĆ DAWNO TEMU KIEDY JESZCZE JA BYŁAM NA KSIĘŻYCU! A ZAMIAST TEGO MÓWISZ MI, ŻE MAM SOBIE DAĆ SPOKÓJ?! " No więc mamy... bardzo kulturalną rozmowę władczyń Equestrii. Celestia wraz z Luną przekrzykują się w pokoju obrad. Jedynie towarzyszący im ogier zachowuje resztki opanowania. Konflikt zaognia się coraz bardziej, a Twilight podgląda wszystko przez dziurkę od klucza. Królewskie siostry są wściekłe i obwiniają się nawzajem o śmierć Shining Armora oraz Cadance. W sumie... jestem w stanie to zrozumieć. Zazwyczaj nie przepadałem na obrazek władczyń, jako boginek bez skazy. Tutaj mamy ukazane emocje i najzwyklejsze w świecie wkurw... I ta wizja mi odpowiada. Póki co, naprawdę ciekawie się to czyta. "Celestia skinęła na szarego ogiera, który już zdążył się pozbierał po całej sytuacji i dała mu znać aby wyszedł." Ło matko. Gość został tak przetrącony, że powinien mieć połamany kręgosłup jak bohaterowie Mortal Kombat. "- To nic takiego Twillight… -...ale? - Powiedziałam to nic takiego! - to zdanie wypowiedziane było podniesionym tonem oraz z wyraźnie wrogim zabarwieniem głosu. " Och shit... to raczej nie wygląda zbyt dobrze. Sprawa jest taka, że Flurry Heart ocalała i przyjedzie jutro pociągiem do cioci Twilight. Hmmm... czyżby motyw z Past Sins? Twi jako ta, która opiekuje się młodszym od siebie kucykiem? Nie no... nie przesadzajmy. Podoba mi się ten pomysł. Sam punkt wyjścia jest dobry. Zobaczymy teraz tylko, jak to nasz autor rozwinie. Nie no... to mnie szczerze zainteresowało. Pisz to dalej, bo warto. Zaobserwuje ten temat i Ci napiszę więcej analizy, jak, oczywiście, będzie więcej materiału. "- To był długi dzień… -...to był naprawdę długi dzień." Może i dzień był długi, ale rozdział już niekoniecznie. Tak czy siak, wydarzyło się całkiem sporo. Jest powód, żeby to śledzić. Póki co skupiamy się na bardziej osobistych przeżyciach bohaterów, a nie na armiach i podniosłych wydarzeniach. I to jest kierunek jak najbardziej w porządku. Czekam na to, co się później wydarzy. No ale ta interpunkcja... Ja nie mogę powiedzieć, że ona jest zła; ona po prostu nie istnieje! Zmień to czym prędzej, bo aż nieprzyjemnie się na to patrzy. Wtedy będzie już o wiele lepiej. Także ten... fanfik mi się podoba. Pisz dalej. I lepiej, żeby to naprawdę było soon, a nie two years later. Życzę powodzenia w pisaniu. Pozdrawiam!
  10. Lizu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu luzu lizu lizu lizu
  11. jestem groźnym wąsaczem, który Cię udusi swoimi wąsami!
  12. https://puu.sh/E0V3y/ffd71154f8.jpg (heh, nie wiem czemu, ale nie mogę przesłać grafiki) Witam! Jakiś czas temu wpadł mi do głowy pomysł, aby nieco rozszerzy to moje, nazwijmy to, "uniwersum" stalkerskie o zupełnie odmienną przygodę. Zastanawiałem się, czy wrzucić to do tego samego tematu, co zwykły Stalker Spełniacz Życzeń. Jednak z powodu, że klimat jest inny, akcja skupia się na pobocznych bohaterach oraz wprowadza całkiem nowych, no i że mamy dodatek innej franczyzy, to zdecydowałem się utworzyć nową stronę. No i sama historia poboczna również będzie miała swoją długość. Nie taką samą jak właściwy stalker, ale jednak trochę potrwa. Stalker SCP skupia się na historii Wilczarza oraz Pinkameny oraz ich uciecze z Fundacji SCP po nagłej awarii systemów bezpieczeństwa. Opowiada o tym, jak trafili do Zony i co się działo, zanim Wilczarz spotkał Fluttershy na posterunku wojskowych. Samo uniwersum SCP być może jest niektórym znane, a niektórym nie. Postarałem się o to, aby ci niewiedzący z czym mają do czynienia i tak mogli się rozeznać we wszystkim, co się dzieje. O coś podobnego postarałem się również w fanfiku Stalker Equestria Girls "Spełniacz Życzeń" Jadę w ciemnościach. Jedynie czerwona poświata oświetla moją głowę od dołu. Głowę wartą dwadzieścia milionów dolarów. Znów się wszystko trzęsie. Łańcuchy dzwonią na moich nadgarstkach, gdy ciężarówka przejeżdża po nierównej drodze. Zaciskam kły na kneblu w szyderczym uśmiechu. Po podaniu wystarczającej ilości środków usypiających większość twojego mózgu zapada w sen. Poza prymitywną częścią. Zwierzęcą częścią. Jednak ja nie śpię, ale niech myślą, że mają nade mną kontrolę. Najpierw federalni, potem SBE, stalkerscy najemnicy z Zony, aż w końcu fundacja. Wszyscy chcieli mnie złapać. Kurcze, jestem rozchwytywany. Właściwie to powinienem zrzucić łańcuchy i poderżnąć parę gardeł, choć z drugiej strony darmowa podwózka też nie jest taka zła. Transportują mnie wraz z psychopatką. Pinkameną. Podobno złapali ją w Zonie, a teraz przewożą nas do jednej z placówek Fundacji SCP. Tak więc znowu będę miał okazję uciec z jakiegoś więzienia. To się nigdy nie nudzi. Mam nadzieję, że Pinkamena mnie nie zdradzi. To zawsze się źle kończy. Dla tego kto mnie zdradza. Ale póki co poczekam tu sobie. Narazie. Ze swojej strony mogę jeszcze podesłać link do właściwego opowiadania; Tak więc zapraszam do czytania i komentowania! >>> Część 1 <<<
  13. Grento YTP

    [Zabawa] Skojarzenia!

    kreatywni twórcy youtube'a xd
×
×
  • Utwórz nowe...