Skocz do zawartości

Sakitta

Brony
  • Zawartość

    282
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Sakitta

  1. Książe wykrył zmierzającą w jego kierunku falę dezigrującą magię. Jak wystraszony kot dał susa do tyłu, lecz zaklęcie Ciastka posiadało o wiele większy promień. Na szczęście zrobił wcześniej tarczę spowalniającą przepływ wszelkiej energii. Nim ujemna fala nałożyła się na jego dodatnią manę, wysłał ją w odbiciu portalem do miejsca zwanego przez jego zakon ,,bankiem energii". Był to wymiar zasiedlony przez tysiące niebieskich iglic wykonanych z pustego w środku kryształu. W całym świecie była tylko jedna planeta przypominająca jeża zwiniętego w kłębek. Jedynie mały skrawek powierzchni nie był ostry jak krawędź ostrza materii ciągłej. Był nim dom bankiera; białego robala o dwunastu odnużach oraz mózgu zachodzącego z głowy daleko w tułów, aż po... nazwijmy to odwłokiem. W pojedynkę kontrolował cały przepływ magii między zakonem, dzięki czemu magowie mogli przekazywać sobie moc bez namierzania siebie nawzajem. W pewnym momencie otrzymał całkiem spory pakiet energii z jedną zakodowaną instrukcją ,,Oddać właścicielowi siedemdziesiąt dwa tikiony po otrzymaniu". Bankier-robak odczekał wymierzoną jednostkę czasu i zwrócił moc umiejszoną o podatek jaki sobie pobierał na zachowanie własnych funkcji życiowych. Sakitta paradował przez chwilę nago, ale nie czuł się zbytnio urażony zwłaszcza, że nie miał się czego wstydzić. Kobiety z widowni wybałuszyły oczy i wstały z podziwu a zarumienieni mężczyźni schowali się pod barierki. Gdy magia powróciła mgła pojawiła się ponownie zakrywając wpierw co bardziej intymne miejsca. Odszedł kilka kroków do tyłu i pomyślał: Fizyk, po prostu fizyk. Ta cała jego energia kinetyczna, panowanie nad cząstkami. To ma być pojedynek duszy z nauką? Cóż, mój mistycyzm też podlega pod swego rodzaju technologię, ale opieram się na esencji magii oraz kontroli jej przepływu. Magia to nie coś co można samolubnie trzymać w przedmiotach, ważny jest przepływ między splotami po przez kanały aż do wykonawców i dalsze przemiany. Magia przechowywana nie pracuje i nie przynosi korzyści. Zresztą on już i tak dawno utracił inicjatywę. Ja rzucam zaklęcia a on kontruje. Dobra, zobaczymy czy ogarniesz to! Podłoga na całej arenie pokryła się wyrazistymi runami. Na brzegach zaświeciły zielone koła przecinane w kilku miejscach przez żółte zygzaki. Z każdego przecięcia pełzła czerwona linia świecąc oślepiająco jasno. Od dośrodkowujących kresek zaczęły odchodzić fioletowe linie, na których wyrastały małe kryształki, przypominające jednak rozsypany proszek a nie ostre kamyki. Ciekawe czy słyszał o kloszu?
  2. Dziwne nam wczoraj nauczyciel od jednego z przedmiotów zawodowych tłumaczył, że znak pusty też jest znakiem (przynajmniej w niektórych systemach). A tak na ,,poważnie" weź sobie clopa . Kiedyś coś mówiłeś o jego pisaniu, więc masz niepowtarzalną okazję.
  3. Wyczuł zaburzenie przepływu magii, dość silne by zauważył je nawet początkujący czarodziej, niepotrafiący jeszcze czarować bez magicznych przedmiotów. Przeciwnik zdecydowanie gromadził coś silnego w swoich dłoniach, tak potężnego, że aż pomału niszczyło ciało samego rzucającego. Bez wątpienia czar był mieczem obusiecznym, mogący zarówno wzmocnić czarną dziurę jak i ją rozłożyć na czynniki pierwsze tworząc eksplozję widzialną z kosmosu. Czy uda mi się pożreć to co uszykował? Myślę, że nie popełni dwa razy tego samego błędu oraz nie pokusi się by ponownie mnie wzmocnić, ale z drugiej strony gdybym przetrwał, mógłby już sobie rzucać co tylko mu się żywnie podoba a i tak bym wszystko wchłaniał. Niech to szlag! Nawet moja przyśpieszona analiza może się okazać zbyt wolna, by w porę oszacować siłę tego zaklęcia! Dalej dokonywał obliczeń wykorzystując pomiary ze swych magicznych zmysłów. Szacował różnice potencjału, szybkość transferu i wszystko co poczuła jego niefizyczna powłoka. Fotony wyleciały o wiele szybciej niż początkowo założył. Gdyby nie jego automatyczny mechanizm zakodowany głęboko w podświadomości oraz dane z obliczeń zginąłby zanim mógłby zobaczyć atak. Pojawiła się przed nim niewidzialna tarcza, której kształt można było rozpoznać jedynie po rozłożeniu światła należącego do przeciwnika. Dała jedynie dwie dodatkowe sekundy zwłoki, jednak to wystarczyło by móc przenieść się na moment w sferę Astralną. Cień błysną a sam Sakitta znalazł się w chmurze asteroid przemierzających od milionów lat pusty kosmos, czekających na kogoś komu zachciałoby się tworzyć tutaj nowy świat. Nim ktokolwiek zdążyłby mrugnąć okiem Książę wrócił z powrotem. Zaklęcie być może zniszczyło ścianę za nim, ale jakoś nie miał ochoty się odwracać by to sprawdzić. Mam nadzieję, że nikt nie zauważył - pomyślał podnosząc wargi swoich ust do góry. Stał teraz na ziemi w organicznym ciele ubrany w czarną szatę zachowującą się podobnie do mgły. Wcześniej zgromadził zbyt wiele mocy. Taka siła wpływa na działanie umysłu stanowiąc zagrożenie także dla maga. Pierwotna strategia zakładała zmiażdżenie wroga samą masą, ale ten już najwyraźniej nie należał do początkujących magów, czujących respekt przed czymś większym czy mających zbyt mało kreatywności by wyjść z trudnego położenia. Dodatkowo sfera Astralna łatwo wpuszczała, ale także łatwo wysysała wszystko co do niej wpadnie. I tak zabrał ze sobą więcej energii niż miał na początku bitwy. Daleko miał do transu, ale jeszcze dalej do pustego naczynia. Jego przeciwnik przez walkę musiał wydać sporo many czy czym tam czaruje, podczas gdy Sakitta miał pełny zbiornik. W jego prawej ręce zmaterializował się oszczep stworzony z skoncentrowanej ciemności. Narzucił na siebie małą powłokę dostatecznie spowalniającą wrogie zaklęcia w małym promieniu i zaczął się teleportować po wszystkich rogach pomieszczenia z czasem zmniejszając dystans. Dojdę i przebiję drzewcem. Chyba jako maga uczyli cię walczyć w zwarciu, no chyba że jesteś w stanie mnie zatrzymać. A teraz proszę: wypowiedz swoje zaklęcie na głos bym wiedział co planujesz! - był zdecydowany nie wypowiedzieć już nic na głos. Czas rozmów się skończył. Niech mózg zamiast układać słowa skupi się na pilnowaniu, by nikt nie podsłuchał planów strategii.
  4. Budzisz się w ciemnym pomieszczeniu. Szybko zdajesz sobie sprawę, że leżysz na stole operacyjnym. Gdy oślepia cię jasne światło, już przeczuwasz, co się może zdarzyć. (drugie miejsce w VIII edycji Konkursu Literackiego) Utracone Jestestwa < 1000 słów
  5. Już widzę jak robicie teraz komedię o znęcaniu się psychicznym. Jednak kto jak kto, ale Foley może mieć małe utrudnienia. Mimo wszystko tagi nawet mi pasują, ale muszę się zastanowić, czy wezmę udział. Ostatnio trochę brakuje mi czasu...
  6. Zawsze możesz zobaczyć jak to wyglądało w praktyce wyszukując jakąkolwiek ubiegłą edycję konkursu.
  7. Wczoraj zdobyłem srebrną odznakę za swoją prozę. *Oklaski*. Ach, nie musicie od razu mi winszować zwłaszcza, że chciałem napisać o czymś innym, choć powiązanym z tym odznaczenie... jak i zarówno wszystkimi innymi. Zauważcie, iż na naszym forum zdobywamy różnego rodzaju ,,znaczki". Tak! Dokładnie te, na które poluje Znaczkowa Liga! Zwróćcie uwagę na te, jakimi sami dysponujecie a jeżeli ich nie posiadacie idźcie do chatki na drzewie i spróbujcie je wywalczyć! Chyba czas zacząć...

  8. W sumię mogę wziąć udział. I tak jestem już przygnieciony projektami, więc jeden więcej nie zrobi mi różnicy Tylko nie liczcie na lirykę, teksty które ją pisałem nie mają wiele zalet, choć muszę się przyznać, że dalej próbuję, oczywiście okazjonalnie Mam tylko zasadnicze pytanie: skoro Halloween jest w tym tygodniu to czemu termin upływa pod koniec przyszłego miesiąca? Nie lepiej by było uprzedzić wcześniej i we Wszystkich Świętych jedynie przedstawić wyniki oraz udostępnić prace?
  9. Gratulacje dla samego Hoffmana! Szczerze mówiąc twój udział w tym konkursie uważam za doskonałe doświadczenie także dla mnie. Cóż, gdyby nie ty przysługiwałoby mi pierwsze miejsce , ale nie myśl sobie, że nic nie wyciągam z twoich prac. Nauczyłem się kilku rzeczy i kiedyś z nich skorzystam. Propo przecinków. Po opublikowaniu pracy kapnąłem się, że ostatnie zmiany jakie wprowadzełem do swojego worda... cóż... trochę uszkodziło się wykrywanie błędów a nie należę do tych co dłużej poprawiają niż piszą. Spokojnie, obecnie wszystko działa Szkoda, że tym razem nie ma recenzji każdej pracy. Zawsze można było poznać opinię i na przyszłość nie popełniać tych samych błędów. Uważałem to za jeden z powodów dla którego lepiej brać udział w edycjach niż pisać własne opowiadania ,,recenzja". Na fiction.mlppolska.pl na Sekrecie Zamku w Lesie Everfree mam 14 tyś odsłon a zero rad na przyszłość. Wyświetla się tylko, że świetne, ale nic poza tym.
  10. Pociski bez przerwy wylatywały z bariery by dolecieć do swego przeciwnika i doładowane przez maga wracać oraz uderzać o zieloną tarczę. Proces ten trwał kilka minut, aż zdało się, że całą arenę wchłonął jeden wielki cyklon siejąc zamęt, jakiego nikt wcześniej nie był w stanie nawet sobie wyobrazić. Siła trafiająca o bańkę była zwiększana zarówno przez ciągle atakujące statuły jak i czarodzieja, dopóki włócznicy nierozpadli się na malutkie kawałki poza jednym. Chroniąca ich bariera pękła a cała siła wleciała w Sakitte. -Wracaj moja mano! - wył coraz to wyższym głosem. Nagle stało się jasne. Książe nie mógł przewyższyć pewnego progu energii magazynując ją tylko w sobie. Musiał ją przekazać przeciwnikowi by ten przejął nad nią kontrolę i samemu będąc niczym puste naczynie przyjmował oraz wypuszczał więcej i więcej ze splotu magicznego. Powolny wzrost stopiłby jego ciało tym samym zadając śmierć na miejscu, ale teraz, gdy całą tą siłę posiadł w jednym momencie mógł się już utrzymywać bez swojej fizycznej powłoki. Zassał tyle magii, ile tylko znajdowało się na arenie. Metaliczna skorupa pękła a za nią stopiło się ciało i kości. Pozostała tylko cienista sylwetka świecąca się, o ile to możliwe, na czarno. Otoczyła go ciemność pożerająca nie tylko magię, ale także światło czy podłogę bezpośrednio pod nim. Takich rzeczy nie uczą w żadnej szkole. Jest tylko jeden sposób na ich poznanie: ryzykowne eksperymenty trwające czasem tak długo, że człowiek traci poczucie czasu i mijających epok. Trudniej się potem dostosować do społeczeństwa a dochodzą jeszcze luki w pamięci, szczególnie w przypadku wcześnie poznanych umiejętności, jednak raz poznane zaklęcie tego poziomu z reguły kończy walkę. Na środku pomieszczenia lewitował czarny duch w mrocznej aurze. Miał dosyć mocy by by rozsadzić calutką okolicę i jeszcze wskrzesić swój organizm. -Dziękuję za przechowanie i przekształcenie mojej mocy śmiertelniku - powiedział urywanym głosem. - Jeśli słyszałeś kiedyś o czarnych dziurach, zdolnych do pożarcia niemal wszystkiego: materii, energii czy nawet duszy to lepiej uciekaj. Dam ci jedną szansę nim przejdziemy do poważnej walki bez zera litości. Czekam!
  11. Książe porzuł lekkie ukłucie, które wybudziło go z letargu. Pomału uruchamiały się kolejne ,,podsystemy mózgu" (lubi to tak nazywać). Krążenie krwi powracało zmieniając barwę jego skorupy na lekko różową. Przeciągnął się jakby nigdy nic cicho szepcząc: -Jeszcze chwilę... Otworzył oczy i rozglądając się z niedowierzaniem. Na widowni siedziało mnóstwo gapiów w różnokolorowych szatach wyraźnie domagając się pojedynku. Zadowolony pomachał im ręką przy okazji głupio szczerząc długie, pokryte metalem zęby. Mimo, iż organizm działał już na normalnych obrotach, całkowitą pewność otrzymał dopiero, gdy ukłonił się publiczności niechcący puszczając głośnego bąka, będącego jednak o wiele przyjemniejszym dla ucha niż jego gra na flecie. Nagle podskoczył w miejscu. Zdał sobie sprawę, że stoi przed nim jakiś początkujący mag, jednak w stylowym odzieniu trudnym do zdobycia na jarmakach po jakich sam łazi mając nadwyżkę miedziaków. Zerknął na metalową otoczkę. Ciągle skakała po niej dziwna błyskawica niemogąca znaleźć uziemienia. Tworzyło to ciekawe oświetlenie nad którym przysiągł sobie trochę poeksperymentować, oczywiście jeśli przeżyje. Dotknął ziemi włócznią a światło momentalnie zgasło. -Nie mogłeś mnie zwyczajnie obudzić? - krzyknął zły na przeciwnika. Po chwili dodał nieco łagodniej - Nie wiem co ci mówiono o swoim przeciwniku. Mam nadzieję, że wiesz z kim walczysz, choć na twoim miejscu rozważyłbym oddanie pojedynku. Z pominięciem należnych mi tytułów jestem Sakitta. No i to by było tyle jeśli chodzi o autoprezentację. Nie czekając na odpowiedź powłoka maga zaczęła bulgotać i wytwarzać smrodliwą parę. Utworzyło się nad nim kilka srebrnych chmur. Każdy z obłoków zaczął się powielać i oddzielać od reszty. Po zaledwie kilku sekundach od rozpoczęcia zaklęcia chmury spadły na ziemię tworząc przynajmniej dwadzieścia identyczny posągów. Zaczęły szybko biegać w kółko mieszając się ze sobą. Ostatecznie nie dało się odróżnić prawdziwego. Wszystkie ustawiły się w falangę i równo kroczyły do przodu. Tylny szereg nie zwalniając kroku zaświecił na zielono tworząc półokrągłą tarczę przed sobą a przedni wystawił drzewce przed siebie wystrzeliwując gromady białych, stożkowanych pocisków energetycznych.
  12. Na wysokości dziesięciu metrów pojawiła się biała kula oślepiając nieskazitelnie jasnym światłem każdego, kto na nią spojrzy. Otoczyły ją dwa szybko obracające się zielone kółka. Obiekt niespodziewanie zapadł się sam w siebie a z jego wnętrza wypadł przypalony mag w czerwonej szacie z kapturem pokrytej stalowymi płytkami o krzywych symbolach. Czarownik z impetem uderzył twarzą w ziemię i cicho powiedzieł: -Niech to szlag. Znowu źle ustawiłem portal. Szybko podniósł się do pionu otrzepując się w międzyczasie z kurzu. Sprawdził ręką czy nie zapomniał swojego pałasza, krótkiego sztyletu, fletu zdolnego zamienić się w włócznie, ostrego kastetu... tego ostatniego jednak zapomniał, ale i tak żadko go używał. Dla pewności postanowił sprawdzić wszystko jeszcze raz i odziwo kastet siedział na swoim miejscu. -Magia, no nie ma innego wyjścia. Ponieważ przeciwnika jeszcze nie było postanowił sięgnąć po flet i w końcu nauczyć się grać, jednak przestał gdy zobaczył kilka nowych pęknięć na ścianach. -Eh. Koniec tego dobrego. Trzeba się skupić. Podrzucił instrumentem w powietrzu a ten w locie błysnął zamieniając się w broń drzewcową. Sakitta pewnie chwycił lecącą broń i schował za swymi plecami. Do tego jego ciało pokrył jakiś płynny metal tworząc jednolitą acz elastyczną skorupę pokrywającą każdy element jego ciała. Stanął w lekkim rozkroku i czekał w bezruchu do rana.
  13. Szanowny Pan Fancypat wypowiedział się niezwykle przekonywująco opisując istotę prawdziwej dyplomacji. Jestem zmuszony stwierdzić, że nie tylko inteligentnie wybrnął z podściankowej sytuacji, w jakiej go postawiono, ale jeszcze wykonał to w iście dyplomatyczny sposób stosując ciekawe oraz spójne argumenty. Uważam, że temat posiada przyszłość i potencjał, który z pewnością przyciągnie część społeczeństwa szukającej nieco poważniejszych rozrywek.
  14. Sakitta

    [Typer] Przyszłość Luny

    Luna oraz z Celestią zaginą w dziwnych okolicznościach pozostawiając Twilight razem z przyjaciółkami w roli ,,otatniej szansy Equestrii". Zresztą ,,znikają" w jakiś sposób za każdym razem, gdy są potrzebne, więc to nic odkrywczego. Gdy świat zostanie ocalony Luna wróci by zrobić dłuższy monolog na temat minionego zagrożenia (mogłaby zrobić to też Celestia, ale ponieważ jest to wątek o Pani Księżyca, więc tą właśnie typuję).
  15. Mógłbym wziąć udział, ale widzę, że i tak nic by to nie zmieniło. Wpadnę później sprawdzić czy jest jakieś zainteresowanie. Myślę, że powinno być przynajmniej osiem osób by ubrać to w jakiś sens.
  16. Albo do 123 Każde słowo za każdy rok niewoli. edit: Albo do ilości krajów, które nas okupowały.
  17. Mnie osobiście też ciekawi czy mnie nie obetniecie za wydarzenia niepolskie. Ta ilość słów to chyba jakieś 27 stron, więc do tego limitu nawet nie zamierzam się zbliżać i tu się pojawia kolejne ciekawość. O ile wcześniej limit słów wyznaczał faktyczną długość opowiadania (jeśli przykładowo było 1000 słów to wszyscy mieli od 950 do 999) to teraz granica jest mocno domysłowa. Czy krótkie opowiadanie oprócz tego, że będzie dopuszczone ma realne szanse?
  18. Ciekawy koncept. Z chęcią trochę pomyślę nad tym wątkiem.
  19. Domyślam się . Co jak co, ale to idealnie pasowało do tagu [random]. Szczerze, gdybym miał wybrać jedno opowiadanie z tego konkursu, które jest najbardziej godne przeczytania wybrałby swoje (ach ta skromność), ale twoje byłoby zaraz na drugim miejscu. To prawda, że była edycja GORE?!
  20. O to akurat mógłbym się kłócić, ale jakiś czas temu miałem pogawędkę z Dec'iem na ten temat i powiedzmy, że wątek się jakby wyczerpał. W następnej edycji można zauważyć, że nieco zmieniłem styl korzystając z tego co zaproponował. Powiedzmy, że brak wcięć był całkowicie świadomy i celowy z pewnego względu, na który już nie będę się rozwodził. Powiem tylko, że pewnie pojawi się w poradniku stylistycznym i mam teraz ciekawe obejście. Właściwie to dopiero trzecia edycja konkursu w której biorę udział, ale te słowa wydają mi się już swego rodzaju rutyną: gratulacje dla wszystkich! Ostrzcie pióra na przyszłość!
  21. Niech to szlag. Tak coś czułem, że musiałem się gdzieś pomylić
  22. 985 słów (po odjęciu tytółu, autora i tagów - ktoś kiedyś pisał, że tego się nie bierze się pod uwagę). A więc jest TCB, jakiś tam dark z crossoverem (Resident Evil, ale przed pierwszą częścią filmu, kiedy jeszcze nie zazombili ludzi). Utracone Jestestwa Polecam przeczytać Not Alone. Jest to jedyny fanfik jaki przeczytałem z tego uniwersum (specjalnie na potrzeby konkursu) oprócz tych zamieszczonych przez pozostałych uczestników. Stanowi swego rodzaju wprowadzenie do TCB i czyta się go naprawdę świetnie. Tak czy inaczej na pewno lepiej niż lalkę, którą zadali nam na ten miesiąc...
×
×
  • Utwórz nowe...