Skocz do zawartości

Sakitta

Brony
  • Zawartość

    282
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Sakitta

  1. Otóż zapobiegawczy człowiek woli zapytać, niż potem bać się o dyskwalifikację za czyjąś krzywdę. Zresztą rozumienie niektórych terminów jest czystko subiektywne, szczególnie jeśli chodzi o słowa, które są w pewnym sensie podstawowymi. Zresztą mały artykuł z wikipedii: Przemoc fizyczna to wywieranie wpływu na proces myślowy, zachowanie lub stan fizyczny osoby pomimo braku jej przyzwolenia przy użyciu siły fizycznej. Co ciekawe te zdanie chyba dogłębnie przedstawia temat, ale zauważcie, że czegoś tu brak. Jeżeli nasza przemoc (w tym przykładzie) nie wywarła żadnego wpływu (twardy zawodnik dalej stoi bez widocznego siniaka), nie jest przemocą. Naprawdę można łapać się za słowa i w sumie nie dojść nigdzie. Można też założyć, że zwykły przypadek bądź natura jest bohaterem i wywiera przemoc w postaci nieszczęść spływających na bohaterów. Po prostu wolę się upewnić, że inni rozumieją to tak samo jak ja. Jeżeli przedstawię jakąś klęskę, nie będzie to przemocą, ponieważ siła martwa szkodzi światu, a nie istota świadoma swego czynu, więc nie można mówić o przemocy, gdyż nie jest ona zamierzona ani świadoma. Można też stosować przemoc psychiczną np: groźby (które jednak nie zostaną pokryte w czynie). Edit: Przypominam, że za przemoc fizyczną jest dyskwalifikacja. Nie chcę być wścibski, ale lepiej zapoznajcie się z tą dyskusją, nim oddacie swoją pracę.
  2. 1) Ok. 2) Czy pożary, powodzie, e tam, czy deszcze meteorytów podczas huraganów z błyskawicami przy asyście trzęsienia ziemi połączonym z nawrotem srogiej zimy, uznaje się za przemoc. Z jednej strony nie ma takowej, ponieważ żaden kucyk innemu nic nie robi, ale z drugiej zaś sama natura stosuje ,,przemoc". Przemoc może zostać szeroko ujęta, tak samo jak pierwszeństwo na drodze. Na egzaminach teoretycznych miałem filmik, w którym pieszy na czerwonym świetle wchodzi na jezdnie (kierowca ma zielone) i pojawia się pytanie: kto te pierwszeństwo ma? Niby kierowca, ale przecież musi ustąpić, by kogoś nie rozjechać.
  3. Mam nadzieję, że te miniaturowe sukinsyny nie zostaną zniszczone przez jego układ odpornościowy. Wyciągnął ramię, a sztylet sam mu w nie wleciał. Obejrzał zakrwawioną klingę. Przybliżył sztylet sobie do twarzy i wziął głęboki wdech. Żadna z bakterii nie została na broni, więc wszystkie musiały wniknąć do organizmu. Samą broń włożył sobie do środka przez maskę, by dusza jego zbroi mogła dogłębnie zaznajomić się, z czym mają do czynienia. Ostrza, które sterczały mu z tułowia, zaczęły się mozolnie wysuwać, aż wypadły. Z jego dłoni wyleciały dwa fioletowe pioruny, niszcząc je w mgnieniu oka i nie pozostawiając nic poza dymiącą spalenizną. Sakitta zastanowił się nad magią, z jakiej powstała ta broń. Nigdy nie zajmował się kapłaństwem, ale przypominało mu to boską moc. Pierwszy raz miał okazję walczyć z kimś sięgającym po ich sztuczki oraz zdolnego do przeżycia pierwszej kombinacji. Z reguły kapłani byli zabijaniu już na początku starcia, ponieważ bogowie, na jakich liczyli, zwyczajnie nie przychodzili, a nawet jak któryś postanowił się objawić, zaraz przeganiali go czarownicy, choć ten zaszczyt często spadał też na innych, nie wykluczając nawet zwykłych żołnierzy, biorących każdego kupą. Poza tym dziwiło go pewne złudzenie. Wydawało się mu, że Ciastko widzi w odcinaniu macek drogę do zwycięstwa. Myślał, że ten zauważył, iż ucięte zaraz wracają do niego, a same macki w zasadzie i tak nic nie robią, poza szarpaniu się w nieprzewidywalnych skurczach, ale teraz nie miał pewności. -Eh. To się robi nudne - powiedział, zawieszając wzrok na podłodze. - Zawsze jak cię złapię, szybko mi się wyrywasz i uciekasz. Potem wracasz, cierpisz i wyskakujesz jak z ogniska. Zaraz mi się znudzi i wrzucę tą przeklętą duszę do twojej zbroi, tak dla towarzystwa. Nie miał zamiaru jej uwolnić, bo gdyby straciłby nad nią kontrolę, musiałby użerać się z potworem przynajmniej tak samo potężnym jak on, o ile nie potężniejszym... znowu. Zrobił głęboki wydech i poszedł przed siebie, przywołując do swojej prawej ręki starą halabardę.
  4. Dwa pytanka: 1) Z tych 6 tagów mamy wybrać co najmniej 3. Czy możemy wybrać też jakiś spoza, jeśli będziemy już posiadali wyznaczone? Np. 3 tagi od ciebie + jeden własny. 2) Przez brak przemocy rozumie się, że do niej nie doszło w trakcie opowiadania? Czy dopuszczalne jest przytoczenie jakiegoś kataklizmu, w którym jednak komuś stała się krzywda, ale żaden kucyk nie zaatakował drugiego? Czy akcja może mieć miejsce po wydarzeniach, gdzie przemoc zaszła, ale nie jest opisana, lecz jedynie przytoczona w sposób: ,,kiedyś doszło do wojny...".
  5. Uf... W końcu mogę spasować (brak nagród dodatkowych, a przy tym nieciekawe dla mojej osoby tagi). Tym razem mnie tu nie będzie, jednak życzę powodzenia pozostałym uczestnikom. Powiedzmy, że poświęcę christmasy na opowiadania niemające ze świętami nic wspólnego.
  6. Odcięte macki zamieniły się w ciemne chmury i wróciły do swego pana przez plecy. Książę pochylił głowę na dół, widząc ostrza w swej piersi. Potem powoli podniósł ją do góry, przechodząc wzrokiem po całym Ciastku. -Ty na prawdę znowu chcesz powtórkę? - spytał, lekko otwierając zaschłe, jednak przez maskę nie było niczego widać. Z Sakitty pociekła krew, ale rany szybko zasklepiły się przy pomocy magii. Zbroja także się zrosła. Była w końcu wykonana z bardziej żywego, niż mechanicznego materiału, co umożliwiało szybką i inteligentną metamorfozę. Na ostrza zaczęły stępować czarne nici, mocno je łącząc z ciałem zakonnika. Pojawiła się obawa, że pójdą dalej, aż na Ciastko. Wyszło na to, że jego przeciwnik miałby teraz problem z ich wyjęciem. Dodatkowo powstałe nitki wydawały się mieć także właściwości defensywne, uniemożliwiając słanie impulsów między Ciastkiem a Sakittą. Książę w błyskawicznym ruchu wyciągnął krótki sztylet i z całej siły uderzył oponenta w obojczyk. Wbił mu go aż po rękojeść, po czym przybliżył się i szepnął na ucho: -Ciiiiii. Zaśnij. Wydające głuche odgłosy, macki znowu zaczęły szarpać się w nagłych skurczach, stopniowo oblepiając obydwu magów i przywracając poprzednią sytuację. Stwór znowu wyszedł z twarzy i zwrócił się do, teraz już słabszego celu. Spowijając Księcia wyładowania nawet na moment nie ustały. Miejsce bólu zastąpiło skrajne zmęczenie oraz senność, na które jednak umysł Księcia był odporny. Wyemitował je z taką siłą, że człowiek zasnąłby w pełnym biegu i przy porywającej debacie politycznej, będąc najbardziej awanturującą się stroną. Trzymając jedną rękę na sztylecie, a drugą obejmując na łopatkach Ciastka, Sakitta był pewien co do swoich dotychczasowych efektów. W jego zbroi zaczęły się pojawiać zalążki na nowe kolce, które miały z niego wystrzelić, dziurawiąc wszystko w pobliżu. Zakonnik wydawał się kołysać na boki w rytm dziecięcych kołysanek.
  7. Sakitta

    Problem z załadowaniem avatara

    No właśnie mi też tak samo zrobiło. Co ciekawe problem pojawił się dopiero podczas jednej ze zmian. Wcześniej go nie było. Naprawdę pomaga host. Biorąc pod uwagę daty naszych wypowiedzi, pewnie mlppolska ma obecnie jakiś problem.
  8. Oczywiście, z tym zdobyciem obu stron, tylko żartowałem. Nie mniej... chyba tak bym zrobił. Czeka się, aż ci zaczną się żreć i wkraczasz. Wtedy można rzucić obie strony na kolana i albo całkowicie sobie podporządkować, albo podpisać pokój, który w praktyce oznacza to samo. Pamiętam, jak kiedyś dwa państwa atakowały mi się na granicy. Były malutkie i jednemu z nich dobrze szło, dopóki nie zachciało mi się utrzymać równowagi w tym sektorze i ruszyłem z kopyta, zmuszając ich do pokoju. Można też pomóc jednemu państwu zwalczyć drugie. Np. wysyłałem pokaźne środki finansowe, by ktoś mógł prowadzić wojnę. Oni ginęli, przygotowując grunt pod moją inwazję, której sami też nie mieli prawa przetrwać. Polityka musi być cwana. Myślę też, że akurat w tej sytuacji można zastosować groźby. Przy tym wszystkim wątpię, by inne państwa się wtrąciły. Jeśli są tam ważne surowce strategiczne, wystarczy resztę zapewnić, że będziemy nimi handlować. Nikt nie na razi się na wojnę, a nawet jeśli ktoś założy konfederację, można wszystko zrobić tak, że nagle większość jej członków staje się nagle neutralna. Oczywiście nie należy przesadzać, ale mała wojenka powinna ujść płazem. Zresztą kiedyś podbiłem państwo tylko dlatego, że zajmowało jedyną drogę lądową między dwoma kontynentami. Potem inni próbowali je odbić, ale dobrze się broniłem dzięki niezwykle korzystnemu ukształtowaniu terenu. Taktyka tego typu dobrze nadaje się do wojny ze znacznie silniejszym państwem. Najpierw nagle go atakujesz (ponieważ musisz, tak jak Piłsudski ZSRR) a potem się bronisz na strategicznych pozycjach. Możesz zmiażdżyć o wiele silniejszą armię, jeśli tylko ta będzie pewna zwycięstwa. W tym przypadku z największego na świecie imperium zostało małe księstwo, całkowicie zależne od nagle powstałej potęgi.
  9. W sumie należę do tych ludzi, co gdy muszą coś koniecznie pilnie zrobić, to patrzą w kalendarz wybierając odpowiedni termin. Pierwsze dwa odcinki obejrzałem tylko dlatego, iż piszę fanfiki i z tego co wiedziałem były tam ważne informacje odnośnie historii Equestrii. Następnych nie mam zamiaru oglądać, do pojawienia się dubbingu. Przywiązałem się do niego, gdyż właśnie od niego zacząłem przygodę z MLP i uważam, że wiele głosów jest podłożonych lepiej niż w wersji angielskiej. Sentyment i tyle. Po wyczerpującym wprowadzeniu idę do sedna. Jeśli ktoś ma jakiekolwiek pytanie odnoszące się do IV sezonu niech śmiało pisze. Może odnosić się do jakiegoś szczegółu jak np. czy waszym zdaniem postać x, y kocha się w z, czy do ogółu jak moje: kiedy będzie polski dubbing. Jeżeli ktoś ma informację z datą to bardzo bym prosił. Póki co cały czas napotykam plotki, a wolałbym wiedzieć ile przyjdzie mi jeszcze czekać z utęsknieniem.
  10. Szczerze, to myślałem, że już nie będzie kolejnego etapu. Miła niespodzianka na święta. Wtedy się za to zabiorę. Póki co rozwiązanie kompromisowe: zajmujemy obie strony
  11. Ale wtedy jak ktoś przekroczy tą ,,tolerancję" o dajmy na to pięć słów, to i tak wypadałoby to tolerować. Wychodzi błędne koło. Jednemu darując jedno słowo, później drugiemu trzeba będzie darować dwa itd. Lepiej od razu podwyższyć limit o te dwadzieścia słów i wyjdzie na to samo. Ten limit gdzieś musi się zatrzymać. Powiem wam jednak o jednej sztuczce pozwalającej nieco nagiąć górny próg. Autor, tytuł oraz tagi się nie liczą, więc jeżeli napiszecie, dajmy na to o siedem słów za, dużo policzcie, ile zajęły tamte rzeczy. Może wyjdzie, że się jednak zmieściliście. Pamiętacie, co mówiłem na ostatniej edycji? To dalej obowiązuje. Nie zamierzam już brać udziału cyklicznie a tylko wtedy, gdy zasady będą mi odpowiadać. Tagi średnio mi pasują, ale zachęcił mnie inny punkt. Można się łatwo domyśleć, który to mógł być
  12. Sakitta puścił halabardę. Miała zapewnić dodatkowy atak, ale nie wypaliła i nie było sensu tracić na nią czasu. Zaraz jak zerwała kontakt ze swym właścicielem, znikła. Pojawił się jedynie cienki błysk i wleciała do zbrojowni Księcia, z której pobierał potrzebne mu uzbrojenie. Macki działały równie chaotycznie jak dusza zbroi. Drgały i trzęsły się w konwulsjach, jakby były odcięte jakiejkolwiek zwierzchności zarówno Sakitty jak i złej duszy. Książe skoczył poziomo, lądując zaraz przy Ciastku. Objął go licznymi mackami. Złapał jego ręce, nogi. Kilka przyczepiło się do jego pleców i przysunęło do siebie. Maska wydała się, być zbudowana z cieczy, która rozpłynęła się na boki, robiąc miejsce na ponowne wyjście potwora. Ten dotknął hełmu przeciwnika pierwszymi włoskami i zaświecił jasno swymi światełkami ułożonymi w trójkąt. Cała postura Sakitty pokryła się błyskawicami, o wiele potężniejszymi niż energia impulsów EMP, czyniąc z nich co najwyżej łaskotki, jednak te, zamiast zaatakować od razu, trzymały się sztywno swego właściciela. Po chwili nagrzały się, tworząc czerwone smugi. Całą zbroję Księcia objęła mroczna aura. Czarna mgła zaczynała unosić się w powietrzu i obejmować ich obydwoje. Teraz tak łatwo mi się nie wyrwiesz - pomyślał Sakitta. Mimo, iż była to jedynie myśl, jego przeciwnik ją zrozumiał. Wydawało się, że byli teraz czymś połączeni. Nie można było wykluczyć, że oboje nie mogą się tak podsłuchiwać. Wszystko zależało od tego, jak Ciastko rozwinął wiedzę o tego typu zjawiskach. Książe wyobraził sobie najgorszy ból, na jaki mógł sobie pozwolić doświadczony arcymag. Zakładał, że poczują go oboje. Nie znał wrogiej odporności na uczucia, ale wiedział, że jego to co najwyżej jeszcze bardziej zmotywuje. Czym były fizyczne odczucia dla kogoś, kto już podczas szkoleń zabijał w rekrutach wszystkie podatności na bodźce? Zakon miał walczyć o bezpieczeństwo wszystkich sojuszników. Nauczyli się być niezależni od fizycznej powłoki i właśnie to Sakitta chciał teraz udowodnić.
  13. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  14. Hak zaczepił się o zbroję ciastka. Linka łącząca rękaw Księcia z przeciwnikiem naprężyła się i zagrała niczym struna liry. Powstałym kablem poleciał kolejny impuls EMP. Teraz będę cię nimi męczył, dopóki będą spełniać swoją funkcję - zaśmiał się. - Duchu wracaj, będziesz jeszcze przyciągać ze mnie. W błyskawicznym przeskoku wyrównał ich pozycję i dał długiego susa wzdłuż liny. W locie wystrzelił z tułowia kolce, by nieco rozproszyć przeciwnika, ewentualnie przerobić na ser szwajcarski. Przechylił się na bok i stworzył pod swoimi nogami wybuchającą kulę, która odepchnęła go na flankę. Wykorzystując pęd, zaczął slalomem okrążać przeciwnika i zawijać w sieć, stworzoną z cienkiej i ostrej nici. Z całego jego ciała zaczęły wyłaniać się owłosione, czarne macki. Uniósł halabardę w górę, kierując możliwie jak najszybciej na Ciastko ostre zakończenie drzewca. Zaraz przed zbliżeniem chciał dźgnąć po raz ostatni. Po lince co chwila przechodziły impulsy, a maska Księcia błyskała oślepiająco białym światłem. W takich warunkach ciężko było cokolwiek widzieć, nie wspominając już o słyszeniu. Dusza zbroi darłaby się na całe gardło, gdyby je miała. Wrzask był wystarczający, by pękały kieliszki.
  15. Co on wyczynia? - zapytał sam siebie. - Marnować zasoby to potrafi jak nikt. Haki na jego zbroi po prostu się odczepiły, a mikroskopijne dziurki w pancerzu zasklepiły się same. Miał teraz ogromną ochotę stać tak dalej i poczekać na kolejne ,,genialne" pomysły, jednak uznał, że najlepiej będzie wykazać trochę osobistej inicjatywy. W końcu ileż to można pozwalać przeciwnikowi na roztrwanianie uzbrojenia... Maska Sakitta pokryła się niebieskim kolorem, dodatkowo wzmocnionym przez duszę zbroi, którą zamierzał wykorzystać jeszcze w następnym zaklęciu. Przez całą arenę, a nawet daleko za nią, rozciągnęła się fala elektromagnetyczna, przepalająca na miejscu wszystkie uruchomione obwody elektryczne. Jeżeli coś do tej pory działało jak tradycyjny komputer, to jednego mogło być pewne: już nie działało. Nie czekając na efekty, wysłał mrocznego ducha przez swoje plecy. Pokrył go wcześniej srebrnym płynem, dając mu metaliczny połysk. Duch zaczął działać jak magnez, ściągając do siebie wszystkie metalowe komponęty. W międzyczasie Książe rzucił swoim hakiem w przeciwnika. Trafienie nie powinno być trudne ze względu na już zaistniałe osłabienia. Zaraz się uściśniemy, a wtedy wygra ten, kto będzie mieć lepszą broń na twarzy. Maska jeszcze raz zaświeciła się, tym razem na czerwono, wytwarzając na brzuchu Sakitty trzydziestocentymetrowe igły, upodabniając go do jeża.
  16. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  17. Cóż, zawsze można pisać bez limitu. Ostatnio wziąłem się za własny fanfik, na który jednak ostatnio nie mam czasu. Niestety. Przynajmniej idą święta, które zamierzam spędzić w domu. Potem ferie i jakoś pójdzie do przodu. To też jest ciekawe doświadczenie. Mianowicie chodzi o to, iż jeśli zwracam uwagę na limit to tylko w jednym przypadku: by dana scena nie była za krótka. Jeśli będziecie chcieli mnie od niego odwieść, będziecie musieli wymyślać naprawdę ciekawy temat na kolejny konkurs, bo jak na razie poświęcam się tamtej historii, przy której nie musiałem wymyślać fabuły na siłę w krótkim czasie i szybko pisać, ponieważ także limity czasowe gonią. Propo Coy i ,,przyjaciół": umieściłem opowiadanie we wcześniejszym świecie właśnie z powodu pustki w głowie. Chyba musielibyście dać sci-fi albo higt fantasy, żebym startował w następnej edycji
  18. Duszę wessało z powrotem do zbroi. Mógł ją wykorzystać jeszcze później. Poza tym miała teraz inne zadanie. Sakitta nawet nie miał zamiaru odbijać rakiet czy wykonywać wymijających piruetów. Jego zbroja skurczyła się do rozmiaru cieniutkiej nitki. Pociski miały problem, by trafić w coś tak małego, a nawet jeśli były na kursie kolizyjnym, nitka odginała się w innym kierunku. Poczekam, aż skończy mu się amunicja. Trzeba go nauczyć, że wojny wygrywa nie ten, kto zabierze lepsze strzały, tylko ten, kto posiada więcej kamieni. Postanowił popatrzeć na wybuchy przez zmysły, jakie mógł utrzymać w takiej ciasnocie na wysokim stadium świadomości. W międzyczasie czekał na odpowiedni moment, by wyemitować impuls EMP. Był ciekawy czy układy przeciwnika się spalą, pozostawiając dymiącą maszynę, czy też wytrzymają napięcie. Wtedy należałoby poatakować innymi sposobami, ale wszystko w swoim czasie. Eh. Wtedy mógłbym się do niego ,,przytulić" - pomyślał o czarach kontaktowych. Jedno było pewne. Gdyby na dłużej doszło do zbliżenia, mógłby w pełni wykorzystać niszczące właściwości duszy zbroi, a do tego nawet samemu okryć ich wspólnym cienistym workiem. W tym celu zaczął przygotowywać metalowe haki wystające z kilku powstałych grudek pancerzu oraz jeden większy w lewej ręce.
  19. Sakitta zamyślił się nad słowami Władcy Piekła. Orientacje seksualne? Po co coś takiego? Nie lepiej kochać ideę oraz wiedzę? A co on ma do fletów? Przecież to piękny starożytny instrument pochodzący jeszcze z... Zaważył pędzący w jego kierunku instrument. Nie zastanawiając się, uznał to za atak, niesklasyfikowaną dokładnie bronią. Przeciwnik zbliżył się wystarczająco blisko, by wykonać atak. Maska księcia pokryła się absolutną czernią. Wyskoczyły z niej oślizgłe macki z tysiącami cienkich i falujących włosów. Pośrodku stworzenia były fioletowe światełka ułożone w trójkąt. Potwór bez trudu roztrzaskały gitarę i kierowały się dalej. Dusza, której odebrało się własne wnętrze, pragnie tylko jednego: ukoić pustkę. Łatwo można było się domyślić, co chciała pożreć i że będzie całkowicie zdeterminowana, by to zrobić, dopóki Sakitta nie przywoła jej do porządku. Wysunęła swoje długie macki ku ciele przeciwnika i zaświeciła oczkami. Czuć było od niej osłabiającą aurę, a w jej głębi można było spotkać krzyk zbrodniarza. Jeżeli czegoś na tym świecie można było się przerazić, to były tym bez wątpienia powykręcane i spaczone zwłoki, ciągle wijące się w cierpieniu i pałające rządzą mordu, były tym zwłoki duszy.
  20. Książę tłumił duszę zbroi. Niematerialny stwór wił się i szarpał, próbując przezwyciężyć swego obecnego pana, lecz nadaremnie. Znano sposoby walki z nieposłusznymi zniewolonymi duszami. Duch szybko uspokoił się, a właściwie został ściśnięty zbyt bardzo, by móc dalej atakować. Obezwładnioną duszę można było nawet wyrzucić poza zbroję, prosto na przeciwnika, jednocześnie trzymając ją na smyczy i wciągnąć z powrotem do siebie. Taki był jeden z podstawowych atutów tych zbroi. Jednak póki co Sakitta wolał wykorzystywać jego kinetyczne możliwości. -Czy w walce nie chodzi o to by walczyć? - zapytał, gdy był już w pełni ustabilizowany. - Jeżeli chcesz cię jedynie bawić i czerpać frajdę to... - Z podłogi wybiło się kilka brązowych skał z usypanym między nimi piaskiem. Całość przypominała najzwyklejszą piaskownicę. Co to za ludzie? Podczas ćwiczeń niejednokrotnie zabijałem swoich uczniów, by potem ich wskrzeszać i tłumaczyć, gdzie popełnili błąd. Nikt wtedy nie mówił, żebym przesadzał. Kilkoro zrezygnowało po kilku próbach, ale byli i tacy co mi dołożyli. Póki nie zamierzamy się na dobre pozabijać, to chyba nie ma niczego groźnego? -Dobra, masz tam alternatywę, możemy też porobić jakieś pokazy sztuczek magicznych, albo pośpiewać piosenki. Akurat uczę się gry na flecie. Wybieraj, w końcu mamy czas.
  21. Wezwanie Patriotów Po wojnie trzyletniej oficer Halidii (jednego z państw zebr), postanawia odwiedzić kuzynów. Okazuje się, że ci pałają chęcią przyłączenia się do nadchodzącej wojny z Księstwem Landnachtu, które wcześniej zajęło ich północne ziemie. Mimo ostrzeżeń doświadczonego żołnierza młodzi postanawiają się zaciągnąć jako ochotnicy do powstającej armii. Co się stanie, jeżeli niedoświadczonych rekrutów wyślemy na wojnę, w której nie obowiązują zasady moralne? Czy przeżyją i nie zwariują pod gradem pocisku zabijających ich towarzyszy? Fanfik opowiada o wojnie widzianej oczami zwykłego, niewybijającego się szeregowca.
  22. -Roboty? - Sakitta wybałuszył oczy, co objawiło się przejściem błękitnej fali przez jego maskę. - Zakon nie stosował ich nigdy. Opieramy się jedynie na już gotowych czempionach. Nie wytwarzamy armii, a zwiedzamy kolejne wymiary, szukając najbardziej unikalnych istot i oferując im pomoc w dowolnej kwestii w zamian za przyłączenie się do nas. Niektórzy proszą o lek na chorobę dręczącą ich rasę, nie ma sprawy, inni o bogactwo, proszę, mamy praktycznie nieograniczone środki. Byli i tacy co chcieli wskrzesić swoich bliskich. Jeśli ich dusze nie zostały całkowicie zniszczone nie będzie problemów. Hegemon ma dobrą znajomą w postaci bogini śmierci, którą zresztą sam awansował po zabiciu jej poprzednika, sukinsyna lubiącego mordować. Cóż, teraz bogowie są bogami tylko z nazwy, większość nie dycha, a pozostali odeszli w zapomnienie. Zakon opiera się na dobrowolnych rekrutach z potencjałem. Jeżeli chciałbyś robota, raczej poszukaj u imperialnych. Akurat mamy tego samego wodza co oni. Właściwie stworzono ich dla uzupełnienia nas regularnymi wojskami, byśmy nie musieli stawać do otwartych wojen w niewielkich grupkach, ale to inna historia. Zresztą oni najbardziej lubią wytarzać w zbiornikach żywe tkanki golemów, robali czy humanoidów, a następnie dawać im mechaniczne zabawki. Dzięki temu uzupełnia się magia i technologia, życie i maszyny. Samych robotów niestety nie posiadamy. Zbyt łatwo można by je zniszczyć, a do tego dochodzi przewidywalna inteligencja oczywiście, jeśli wie się gdzie szukać, oraz brak duszy, co skazuje na je niemożność egzystencji po otrzymaniu krytycznych obrażeń. - Zamyślił się, po czym podniósł rogi ust do góry. - Prawo życzenia. Możemy narobić robotów, jeśli się do nas dołączysz, by czyścić wszechświat z chaosu oraz złych istot. Tylko musiałbyś dać nam jakieś wytyczne, bo imperialni nawet okręty kosmiczne robią z pół-organicznymi komponętami. Mica Larva rozpłynął się w czarnej chmurze i szybko wessał się do środka przez przezroczysty portal. Księcia przeszedł skurcz, odginając jego plecy do tyłu w zgięciu tak nagłym i szybkim, że można by go posądzić o połamanie sobie kręgosłupa. Ukląkł na jedno kolano, kierując halabardę w stronę przeciwnika, jednak nie zamierzał atakować. Jego zbroja na chwilę zaświeciła się i wróciła do normy. Jeszcze nieokiełznana bestia. Takie są najniebezpieczniejsze, zarówno dla otoczenia, jak i pana.
  23. Ta... skąd ja wezwę korektora albo kogoś, kto mnie nauczy. Chcąc nie chcąc ilość błędów, jakie popełniałem, nim zacząłem pisać, była nieporównywalnie większa niż obecnie. Zrobiłem spore postępy (przynajmniej we własnym odczuciu) i zamierzam już nie iść ku dołowi. Jeśli mam być szczery, to naprawdę zadziwiły mnie kolejne miejsca na podium. W życiu nie spodziewałbym się takiego obrotu sytuacji. Ograniczę swój komentarz do tego zdania: ze zwycięskiej trójki (w moim mniemaniu) największe szanse na victorię miała ,,mroczna wieża". Moje opowiadanie wkrótce ukaże się w osobnym wątku, ale na pewno nie dziś. W tym tygodniu na pewno, ale przecież chyba nikomu a mi to już szczególnie, się nie śpieszy. Właściwie teraz zastanawiam się czy dalej brać udział w konkursach, czy przejść na samodzielne tworzenie. Z jednej strony mam głowę pełną pomysłów i sporo czasu (kiedy zaczną się święta - nie wcześniej), a z drugiej możliwość startowania w konkursach. Raczej wybiorę ,,wygnanie", no chyba że będą się zdarzać ciekawe edycje.
  24. Nowy odcinek, nowe rozczarowanie. Szybko to sprostujmy! Nie chodzi mi, że był kiepski, powiem więcej: to co się w nim ukazało cenią sobie w tej bajce najbardziej. Poszło o fanfiki... Od jekiegoś czasu piszę z przerwami na edycje konkursowe i na inne sprawy fanfika, w którym miały ukazać się sceny przedstawione w tym odcinku, tylko diametralnie inne. Teraz będę musiał popracować nad kilkoma stronami oraz trochę przebudować fabułę, by wszystko do siebie pasowało.

    1. Oreo_maniak

      Oreo_maniak

      Odcinek był zajedwabisty a i fanfików też szkoda...

×
×
  • Utwórz nowe...