Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5480
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Wszystko napisane przez Magus

  1. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Baltimare - Mimo wszystko sprawa jest dziwna - powiedziała wyraźnie zamyślona Pumpkin po niedawnym wyjaśnieniu White. - Najpierw Crimson zostaje pobita przez gwardię, a na drugi dzień znajdują martwy patrol - pokręciła głową wyraźnie roztargniona. - Crimson jednak musi gdzieś tu być, nie mogła przecież od tak opuścić miasta - Później o tym pomyślimy - wtrąciła się mama Pumpkin. - Twoja koleżanka ma racje, nie ma co nad tym teraz rozmyślać, bo to nic nie zmieni. Zjecie coś, a może ona też niedługo wróci. Przecież też musi być głodna - Pumpkin pokiwała głową nie dodając nic więcej i ruszyła za rodzicami do jadalni. Pumpkin jak i reszta jej rodziny usiedli przy stole i każde w milczeniu jadło swoją porcje. Dopiero kiedy Pumpkin skończyła zaczęła szeptać swoje nowe przemyślenia do White. - Moja mama miała racje powinna być głodna, a nadal jednak nie wróciła - powiedziała nerwowo patrząc jak jej rodzina powoli kończy posiłek. - Wiesz jak dobrze Crimson zna to miasto? Myślisz, że mogła się zgubić i teraz nie wie jak wrócić? - pytała z coraz większym przerażeniem, ale nadal tak aby jej rodzina nic nie usłyszała. Okolice bazy - Znalazłaś jedzenie? - to było pierwsze pytanie Speara na widok tego co miała Batty. - Byliśmy tu kupę czasu jeszcze zanim wytłukli oddział i nigdzie nie byliśmy w stanie znaleźć nic jadalnego. Wciąż tylko żywiliśmy się wojskowymi racjami żywnościowymi - odwrócił na chwilę wzrok w kierunku, z którego przyszła klacz i pokręcił głową. - Dziwne... Nie rozumiem dlaczego wcześniej nie wykryłem tej osady - znów spojrzał na owoce. - Może lepiej sprawdź czy nie są trujące, bo jak znam Pearl to rzuci się na nie bez zastanowienia - pokręcił lekko głową na samą myśl o tym. Powoli ich oczom też ukazał się znajomy kształt, a przy tym obóz gdzie mieli czekać sojusznicy. Widać było nawet Pearl siedząc pod palmą, która najwyraźniej jeszcze ich nie dostrzegła. Obóz gwardii Większość myśli tutejszych gwardzistów odnosiły się do terenu jaki ich otaczał. Niemal żaden nie krył się przy tym, że uważał to za gówniane zadanie i chciałby jak najszybciej wrócić do Canterlotu stolicy królestwa kucyków żeby otrzymać nowe zadanie w nieco lepszym miejscu. Jasno można było też wywnioskować, że dowodziły tu jednorożce. Kucyki będące w stanie używać magii miały górować nad innymi. Jeśli chodziło o więźniów to głównie jako wykroczenie przejawiał się bunt albo niechęć do cesarzowej. Z myśli gwardzistów dało się zauważyć, że jednorożce ceniły swoją panią, ale kucyki innych ras były tu raczej z przymusu i braku możliwości zdobycia lepszej pracy. Co ciekawe jednak nikt z nich zdawał się nie wiedzieć jak wygląda cesarzowa, w wyobrażeniach oddanych jej gwardzistów przejawiała się jako niemal istota niebiańska, nie mająca kształtu, który można od tak opisać, ale przy tym niesamowicie piękna. Zwykli gwardziści widzieli w niej raczej białego, ale niezwykle postawnego jednorożca. Wszyscy mieli wykonywać jej rozkazy, ale jednocześnie żaden z nich nie przyjął rozkazów bezpośrednio od niej. W myślach gwardzistów przejawiały się też myśli dotyczące trwającej wojny związanej z istotami zwanymi podmieńcami czy gryfów oraz kucyków zwanych sponyfikowanymi. Według tego co się powtarzało sponyfikowani mieli być istotami, które wcześniej nazywano ludźmi, ale za zbrodnie wobec kucyków zostali zmienieni przez poprzednie władczynie dwa alicorny w kucyki. Wściekli ludzie wypowiedzieli wojnę kucykom, która zdawała się trwać w nieskończoność, a przy tym przelewać krew wielu niewinnych. Wtedy miała pojawić się obecna władczyni, która obaliła dawną władzę, a na koniec zdusiła opór dawnych ludzi, sprawiając, że ci zaczęli się ukrywać przed jej gniewem.
  2. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Baltimare Mimo spontanicznej reakcji White, a przy tym jej licznych pytań, rodzina Pumpkin z nią samą stała jak skamieniała po niedawnym obwieszczeniu, zupełnie jakby sami nie mogli uwierzyć w to co zostało przed chwilą powiedziane. Potrzebowali chwili aby chyba również zrozumieć, co chciała im przekazać klacz. Gdy zaczęła pytać o Crimson, rodzice White spojrzeli po sobie nadal zdziwieni, zupełnie jakby nie mogli uwierzyć, że Crimson, to zrobiła. Może była to mentalność ziemskich kucyków, że te nie chcą widzieć w sobie nawzajem mordercy, a może ciężko było im uwierzyć by ziemski kucyk mógł pokonać oddział jednorożców. Jako pierwsza wątpliwości wyraziła na głos Pumpkin. - Może to nie ona... - wyszeptała cicho. - Myślisz, że zdołałaby pokonać w pojedynkę oddział gwardzistów? - nie dając szansy odpowiedzieć White, odezwał się ojciec Pumpkin. - Nie znaleźliśmy śladów twojej koleżanki, to znaczy musiała spać w szopie, bo jest ślad na sianie, że ktoś tam leżał, ale nie mamy pojęcia jak wiele czasu minęło od jej zniknięcia - lekko się zamyślił. - Może powinniśmy rozejrzeć się w mieście, ale ziemskie kucyki nie są tam mile widziane - dodał bardziej ponuro. Okolice bazy Nietypowy skorpion, nie wydawał się bronić owoców, kiedy Batty je zbierała, zupełnie jakby był gotowy się podzielić i całkiem szybko stało się jasne dlaczego. Zaraz po tym jak Batty zabrała owoce, na drzewie zaczęły rosnąć niezwykle szybko nowe. Można było odnieść wrażenie, że drzewo działa jak pod wpływem hormonu wzrostu. Co jeszcze ciekawsze, gdy klacz się oddaliła dziwny skorpion znów na nią spoglądał i zaczął wymachiwać ogonem w jej kierunku, zupełnie jak na pożegnanie, a chwilę później wrócił do posiłku. Sam Spear nie dostrzegł jeszcze Batty, ale stał cały czas czekając, aż ta wróci. Najwyraźniej kiedy potwierdziła, że żyje nie widział powodu do zmartwień. Na całe szczęście nie wyglądało też aby coś zaatakowało jego. Las Everfree Nowe słowa Sinister nieco zbiły ją z tropu. Była pewna, że się jej bała, ale ostrożność z jaką do niej podchodziła była zaskakująca. Czemu nic nie próbowała zrobić? Dlaczego jeszcze nie uciekała? Musiała się domyślać jaka jest między nimi przepaść i mimo swojego parszywego wyglądu zachowywała logiczną ocenę, a nie często coś takiego spotykała. Znów spojrzała na motyle, a jej kopyta na chwilę znalazły się na hełmie jakby już chciała go unieść, ale w ostatniej chwili się wycofała. - Zagadka nie ma sensu - nagle powiedziała, a potem wskazała kopytem niebo. - Niebo nie jest błękitne, a obecnie granatowe, ale może stać się także szare, czarne, a nawet białe i czerwone - pokazała na motyle kopytem. - Wiem co chcesz powiedzieć przez swoją zagadkę, ale patrząc przez taką interpretacje pytania żaden z motyli nie ma koloru nieba, obie odpowiedzi są błędne Patrol gwardii Niezdający sobie sprawy z tego, że są obserwowani, gwardziści maszerowali dalej w swoim szyku. Uzupełnione zapasy pozwoliły im skierować się do obozu gdzie mieli tymczasową bazę. Marsz z ich strony trwał około godzinę zanim dotarli do garnizonu za miasteczkiem. Obóz otaczał drewniana, ale z pewnością gruba palisada, wokół wykopana była fosa, ale nie wypełniona wodą, a drewnianymi ciosami. Obóz pilnowany był przez uzbrojone oddziały gwardii, które tutaj głównie ukazywały broń białą. Z powietrza dało się zauważyć liczne namioty za palisadą oraz kolejnych pięćdziesięciu żołnierzy. Widać było również flagi, na których ukazany były dziwny kryształowy okrąg. Grupa, która była śledzona przeszła przez główną bramę mówiąc przy tym: chwała cesarzowej. Przybyła grupa zaczęła rozkładać sprowadzone zapasy, które nadzorował inny kucyk. Co ciekawe widać było, że wśród żołnierzy największą hierarchie mają jednorożce, bo kucyki ziemskie zostały sprowadzone do ciężkiej fizycznej pracy, a pegazy do patroli wokół. Zresztą to właśnie jednorożców było tu najwięcej. Poza kucykami w zbrojach było tu też najwyraźniej kilkoro więźniów. Część z nich była trzymana w dużej klatce, a reszta w dybach.
  3. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Baltimare - Tak, zapewne masz racje - mimo niedawnego strachu, na pyszczku Pumpkin pojawił się wyraz ulgi. Najwyraźniej słowa White nieco podniosły ją na duchu. Sama klacz nic już nie powiedziała chyba chcąc wierzyć w to co powiedziała White. Powoli zaprowadziła za to White do jadalni gdzie rodzina Pumpkin składająca się najwyraźniej z jej rodziców i dwóch źrebaków (klaczki i ogiera) już siedzieli przy stole. Posiłek, który przygotowano głównie składał się z owoców, ale nie było też ich nadmiernie dużo, co sugerowało, że większość musiała zabierać gwardia. Na widok White wszyscy się uśmiechnęli. - Mam nadzieję, że dobrze spałaś - powiedziała mama Pumpkin do White. - Nadal nie wiemy jak mamy ci się odwdzięczyć za ratunek naszej córki - Pumpkin już ci pewnie powiedziała o koleżance - wtrącił niepewnie ogier. - Wszędzie jej szukaliśmy, ale nie było po niej śladu. Mamy nadzieję, że nic jej nie jest - zaraz jednak lekko się uśmiechnął. - Na pewno tak jest, tu nic nie powinno dla niej stanowić zagrożenia - nim zdołali to bardziej wyjaśnić, a przy tym usiąść do posiłku pojawił się dźwięk zapowiadający poranne obwieszczenie. Rodzina Pumpkin z nią samą wyruszyła przed dom aby zobaczyć. - Dziś przekazujemy tragiczną wiadomość - powiedział ponuro herold na magicznym ekranie. - Nie opowiemy o wieściach z frontu ani o nowych egzekucjach, bo nie ma na to miejsca. Ktoś napluł wczorajszej nocy naszej cesarzowej prosto w jej niebiański pyszczek. Wielokrotnie było mówione, że ktokolwiek podniesie kopyto na strażników dzisiejszego porządku tym samym podniesie kopyto na samą cesarzową, a takie zachowania będą karane z największymi konsekwencjami. Wiedźcie, że winny tej zbrodni nie uniknie najgorszej kary. W Baltimare zostały znalezione ciała jednego z patroli. Na czas śledztwa nikt nie ma prawa opuszczać miasteczka, aż winny zostanie znaleziony. Nie musicie się obawiać o własne bezpieczeństwo, bo gwardia wkrótce złapie winnego tego niegodziwego czynu - Pumpkin spojrzała niepewnie na White, a ta mogła się domyślić o czym ona teraz myśli. Okolice bazy Owoc, który ugryzła Batty z pewnością był jadalny, bo nie wywołał u niej efektów ubocznych, a poza tym był niezwykle słodki, a sok z jego wnętrza skutecznie gasił pragnienie. Sam ofiarodawca owocu już jednak nie zwrócił uwagi na Batty pogrążony we własnym posiłku. Najwyraźniej te nietypowe owoce pomagały przetrwać tutejszym roślinożercą ekstremalne, a przy tym i nieprzyjemne warunki tego rejonu. Nic też nie wskazywało aby w najbliższej okolicy miało pojawić się zagrożenie. Najpewniej gdyby było inaczej ten nietypowy skorpion, który w tym miejscu był na dole łańcucha pokarmowego już by uciekał. - Wszystko tam z tobą dobrze?! - rozniósł się krzyk Speara, który najwyraźniej dostrzegł, że Batty długo nie wraca. Skorpion na chwilę uniósł ciało na nieznany głos, ale widząc brak zagrożenia wrócił do posiłku.
  4. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Baltimare - Trochę mnie tu nie było, ale jestem pewna, że zajrzałam w każde miejsce w stodole, które znam - powiedziała niepewnie Pumpkin. Na dachu, na który patrzyła White też nie było widać Crimson. Na pyszczku klaczy pojawiła się niepewność. - Ja też zniknęłam wtedy... A nawet nie wiem jak... A co jeśli... - jej głos zaczął się łamać. - Crimson wygląda na silną, ale ci gwardziści... kłopoty w tamtym strasznym miejscu, z którego mnie uwolniłyście... - widać było, że Pumpkin zaczyna się bać. - Ale mogła wyjść tylko na spacer, prawda? - wyraźnie na siłę się uśmiechnęła, a jej pytanie brzmiało bardziej tak jakby oczekiwała, że to White zdoła ją przekonać, że nie ma się czym martwić i na pewno się znajdzie. GOSPODA/KARCZMA Gwardziści przeszukujący pomieszczenia w karczmie byli tam dobrą godzinę. Część z nich obstawiała wejście żeby mieć pewność, że nikt nie wejdzie ani nie wyjdzie bez ich wiedzy. Oczywiście zwykli gwardziści łatwo dali się oszukać, a przy tym nie zauważyć, że ktoś zdołał się jednak wydostać. Reszta gwardzistów, która przeszukała cały budynek opuściła go jakiś czas później. Poza jednak znów uzupełnionymi tobołami wyprowadzili z wnętrza budynku jakiegoś wyrywającego się ogiera, który uspokoił się chwilę po tym gdy został uderzony kopytem w brzuch, a poza nim wyprowadzono także dwie klacze, które szły w przeciwieństwie do ogiera posłusznie za gwardzistami, którzy je pojmali, najwyraźniej zdając sobie sprawę, że walka i tak nie ma w tym wypadku sensu. Chwilę później gwardziści zaczęli znów maszerować, zostawiając za sobą karczmę.
  5. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Baltimare Noc wydawała się niezwykle spokojna, nikt nie przeszkadzał White spać, a nie było też nocnych wizyt gwardii. Crimson najwyraźniej też nie zdecydowała się jej przeszkadzać. Jedyne na co White mogła chyba tylko narzekać podczas tej nocy to świerszcze dający za jej oknem koncert. Ledwo wzeszło słońce, a obwieściło je pianie koguta, które w tych okolicach najwyraźniej obwieszczało kolejny poranek. W domu nawet słychać było pierwsze przebudzenia, które zwiastowały liczne korki wokół. Nie trwało długo jak ktoś zapukał do drzwi izby, w której spała White, a następnie lekko uchyliły się drzwi. Jak się okazało to Pumpkin przyszła sprawdzić czy śpi. - Wybacz, że już budzę, ale niedługo nowe obwieszczenie cesarzowej - powiedziała bardziej ponuro niż zwykle. - Zdążymy jeszcze zjeść śniadanie. Przy okazji nie wiesz gdzie może być Crimson? Nie mogłam jej znaleźć rano kiedy poszłam sprawdzić co z nią GOSPODA/KARCZMA - Dobrze - powiedział ponuro dowódca oddziału kiedy ich zapasy były uzupełniane. - Widzę, że wszyscy tu zapomnieli języka w pysku - powiedział ponuro, obserwując każdego klienta wokół. - Zapomniano także o regułach gościnności - Panie tu niczego nie ma to zadupie - powiedział ktoś wewnątrz baru, a dowódca oddziału zmarszczył lekko brwi. - Zadupie czy nie, musimy się przyjrzeć - spojrzał na pozostałych gwardzistów, którzy z nim weszli do środka. - Wprowadzić resztę naszych niech sprawdzą kto zajmuje pokoje - klienci spojrzeli na to ponuro, ale nikt nic nie zrobił kiedy tamci zasalutowali i poszli po pozostałych. Nie trwało długo nim budynek wypełnił się gwardzistami, którzy zgodnie z rozkazem poszli sprawdzić zajęte izby. W tym do tej, którą zajmował Eblementaris zaczął dobijać się jeden z gwardzistów przez uporczywe walenie kopytem w drzwi.
  6. Ta chwila kiedy czytasz książkę, a ona robi taki bałagan w głowie jakiego już dawno nie czułeś

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [1 więcej]
    2. Magus

      Magus

      Dobra jest, ale głowę nieco ryje

    3. Decaded

      Decaded

      Podziel się tytułem

    4. Magus

      Magus

      Szczelina autor Jozef Karika. Nie wiem czy każdy lubi taką tematykę, ale jest tu coś takiego co wywołuje ciarki

  7. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Baltimare - Tego mamy pod dostatkiem - uśmiechnęła się Pumpkin kiedy White wspomniała o cieple i żeby było sucho. - Mam pokój naprzeciw twojego, jakbyś czegoś potrzebowała daj znać. Niech księżniczka Luna czuwa nad tobą w czasie snu - powiedziała jeszcze Pumpkin przed odejściem, to mogło też sugerować, że tutejsze kucyki nie zapomniały o dawnych władczyniach. Całkowita ciemność zapadła niecałą godzinę później. Zapowiadała się piękna noc, liczne gwiazdy i księżyc pięknie świeciły jakby chciały pokazać, że nic złego się nie dzieje. Crimson zaczęła iść w kierunku szopy niedługi czas później, a White mogła ją zobaczyć ze swojego okna. Kiedy tylko weszła do zabudowania zniknęła na niewielką chwilę żeby zaraz znowu pojawić się na dachu. Położyła się tam na grzbiecie i patrzyła w niebo, najwyraźniej nie zamierzała na razie iść spać. W domu Pumpkin panowała za to niezwykła cisza, którą zakłócały tylko świerszcze za oknem. Okolice bazy Kiedy Batty zaczęła mówić, nietypowy skorpion zaczął poruszać nogogłaszczkami patrząc w jej kierunku jakby próbował przyswoić się do nietypowego dźwięku, który wydawała. Najwyraźniej tutejsi roślinożercy musieli walczyć każdego dnia o przetrwanie w tym okrutnym terenie, a spotkanie innego gatunku, który gustuje w podobnych przysmakach graniczyło tu z cudem. Nie mówiąc, że kucyki raczej w ogóle się tu nie pokazywały od utraty bazy przez gwardię. Stworzenie jeszcze chwilę się przyglądało, aż zamachnęło się ogonem na drzewo, a owoc, który na nim rósł poleciał w kierunku zmywającej z siebie resztki pająka Batty, co ciekawe, stwór nie poszedł po niego, a zerwał sobie inny, który znów zaczął konsumować. Ta oaza wydawała się być zupełnie innym miejscem niż wszystko dookoła. Las Everfree Strach... To uczucie było najbliższe ze wszystkich innych, które zna, bo wszyscy mogący zmierzyć jej potencjał magiczny ulegali tej właśnie emocji. Nawet wśród elity gwardii, tych, których wszyscy się bali, nie czuła się jedną z nich. Nawet ta przerażająca elita się jej bała. Z czasem zaczęła wykorzystywać ten strach, skoro była to jedyna emocja jaką wywoływała, kąpanie się w nim stawało się niezwykle przyjemne. Była przekonana, że ta klacz nadal się jej boi, wie co się stanie jak dojdzie do konfrontacji. Patrzyła jak zasłania oczy swojego chowańca zgodnie z jej wcześniejszą prośbą. Ona sama znów spojrzała na owady, zastanawiając się nad kolejnym ruchem, ale właśnie wtedy dotarł do niej głos upiora. Uniosła wzrok i spojrzała na oboje. - Idiota? - rzuciła pusto, ale w jej głosie było coś niepokojącego. - Próbujesz mnie znieważyć mimo, że jeszcze nic nie zrobiłem? - pytanie wydawało się dosyć konsekwentne, a przy tym było w nim coś niepokojącego. Spojrzała teraz na Star. - A może to ty ze mną pogrywasz, bo czujesz się urażona - znów skierowała wzrok na Sinister. - Boisz się mnie? Chcesz żebym przepadł? Pragniesz znaleźć się jak najdalej stąd i w ogóle o mnie zapomnieć? - spytała robiąc krok naprzód w jej stronę. GOSPODA/KARCZMA Jeden z licznych patroli składający się ze zwykłych gwardzistów odzianych w zbroje, poruszał się po okolicznych terenach na wypadek gdyby gdzieś formowały się grupy buntowników. Wszyscy byli świadomi, że ci zwykle zawiązywali bazy w okolicznych motłochach byle jak najdalej od posterunków. Oddział składał się z dziesięciorga gwardzistów, w tym wypadku wyposażonych w tradycyjną broń białą zamiast palnej. W oddziale było sześcioro jednorożców z czego jeden po odznaczeniach na zbroi na pewno był porucznikiem. Towarzyszyły im dwa kucyki ziemskie noszące ciężkie toboły i dwa pegazy, które wypatrywały zagrożeń w powietrzu. Kilkudniowy patrol tej niewielkiej grupy gwardzistów nieco nadwyrężył ich zapasy, a niedaleka knajpa choć obskurna zdawała się idealnym miejscem aby je uzupełnić. Jako pierwszy wszedł do środka porucznik w towarzystwie dwojga jednorożców, a reszta oddziału została na zewnątrz. Kiedy tylko się pojawił w knajpie zapanowała cisza. - Chwała cesarzowej, chwalmy kolejny wieczór, który nam dała - w odpowiedzi pojawiły się tylko liczne pomruki. - Szukamy wszelkich przejawów wrogości wobec porządku, który nadała temu światu nasza pani. Czy ktoś coś widział? - nie padła żadna odpowiedź, więc jednorożec poszedł napełnić toboły. Gwardziści zdawali się nie zrażeni tutejszymi klientami jak i ich niechętnymi spojrzeniami jakimi ich obrzucano. Zapewne spowodowane to było przewagą oddziału nad zwykłymi moczymordami.
  8. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Baltimare - Naprawdę mam nadzieje, że ci się uda, bo wszystkie jesteście dla mnie równie ważne. Gdyby nie wasza pomoc nie wiem co by dziś ze mną było - spojrzała jeszcze raz na Crimson, a potem na White. - Pamiętaj jednak, że nie warto robić nic na siłę. Jeśli ktoś tego nie chce to nie sposób pomóc komuś w ten sposób - kiedy to powiedziała na niebie zaczęło powoli się ściemniać. Pojawił się jak na razie słaby jeszcze księżyc, a niebo zmieniło barwę na bardziej pomarańczową. Pumpkin wprowadziła White do niewielkiego domku. Nie wyglądał na zbyt wygodny jeśli chodzi o miejsce do mieszania. Niewiele przestrzeni, stare meble i piec mający już swoje lata. Zimą musiało tu być bardzo nieprzyjemnie. W końcu Pumpkin wprowadziła ją do miejsca, które miało być pokojem White na noc. Okazało się, że była to niewielka izba, którą niemal całkiem zawalało łóżko nadgryzione nieco przez ząb czasu oraz stara szafka z niewielką lampką. Pościel na łóżku także wyglądała jakby była kilkukrotnie łatana. Uwagę też zwracało niewielkie okienko, z którego był widok na szopę, w której zapewne miała spać Crimson. - Musisz nam wybaczyć, wiem, że nie do tego pewnie przywykłaś, ale nic lepszego nie mamy - powiedziała trochę przygnębiona tą sytuacją Pumpkin. Okolice bazy Spear już nic nie powiedział tylko pozwolił odejść Batty, a sam został z tyłu. Oaza wyglądała nietypowo wokół kamieni i piasku, ale nie wydawała się też na groźna. Wokół było kilka krzaków, a nawet drzewa z nietypowymi owocami, ale ciężko było stwierdzić czy jadalnymi. Woda z całą pewnością była niezwykle czysta, widać było przez nią nawet dno, ale nie wyglądało aby coś żyło w tej wodzie, a jeśli nawet to być może obecność Batty przestraszyła tutejszych mieszkańców. Klacz mogła wyczuć, że woda nie należała do ciepłych, a była nawet nieco chłodna. Wokół panowała niezwykła cisza, nie licząc świerszczy i krzaków, którymi co jakiś czas poruszał wiatr. Zaraz jednak jeden z krzaków zaczął się mocniej poruszać, zupełnie jakby ktoś za nim był. Batty mogłaby nawet pomyśleć, że to Spear ją podgląda, bo przez chwilę nic z tego miejsca nie wychodziło. Z krzaków w końcu jednak wylazło coś co przypominało nieco przerośniętego skorpiona. Stworzenie zdawało się chwilę przyglądać Batty, ale równie szybko ją zignorowało, a zamiast niej skupiło się na owocach na drzewie. Stwór wyciągał dług ogon, a jego zakończeniem przebijał owoce, które momentalnie zaczęły się kurczyć, aż nie została pozbawiona zawartości skórka. Wyglądało, że dziwne stworzenie w ten nietypowy sposób zjadało wnętrze owoców, ale bez skórki. Las Everfree Wiedziała cały czas, że ma przewagę w tej rozmowie. Duch? Gdyby miał ciało mógłby sprawić problemy, dziś jednak był tylko cieniem dawnej siebie czego sam był pewnie świadomy. Istoty eteryczne nie były w stanie skrzywdzić fizycznych. Klacz? Władała czarną magią i zdawała się sporo umieć, ale nie uczyła się jej w wielkim zakresie, a przy tym nie zgłębiała wszelkich zakazanych tajemnic, nadal wiele jej brakowało do pełni potencjału. Chowaniec? Istota tego typu nie stanowiła większego problemu, zwłaszcza kiedy została stworzona przez słabszego użytkownika magii, chociaż musiała przyznać, że był dość nietypowy patrząc na inne chowańce. Gdzie byłaby tu jednak zabawa gdyby od tak ją zabiła? Wolała widzieć strach w oczach, chciała utemperować tę nieznajomą klacz, a później pomyśleć co z nią dalej zrobić. Strach jaki od niej wyczuła chwilę wcześniej był niemal jak apetyczny podwieczorek. Zaraz jednak sytuacja zmieniła się. A stało się to w momencie kiedy ta klacz znowu doszła do głosu. Słuchała uważnie jej słów, ale kiedy Sinister przywołała owady spojrzała zakłopotana w bok. Pierwszy raz nie było widać u niej dotychczasowej dominacji. - Nie potrafię odpowiedzieć... Nie tak... - jej ton po raz pierwszy brzmiał tak niepewnie. - Mój hełm... Nie mogę przez niego dostrzec idealnie barw, ale gołym okiem... - zacisnęła zęby z powodu tej niezręcznej sytuacji. - Muszę go zdjąć, ale... Powiedzmy, że moja tożsamość to tajemnica. Możemy to rozegrać na kilka sposobów - spojrzała po całej trójce. - Zaufam wam, że żadne nie będzie patrzyć, a jeśli, któreś mnie uszka w lesie zamieszkają dwa duchy - aluzja była oczywista, bo Stalker jako sztuczna istota nie mógł się nim stać. - Mogę rzucić na was klątwę ślepoty, ale to nie działa na duchy - spojrzała na Star. - Musiałbym ją na chwilę wygnać. Ostatnią opcją jest zamaskowanie pyska odpowiednim zaklęciem, ale to też może mi rozproszyć nieco widok - powiedziała znów nieco zirytowana tym. Nie mogła uwierzyć, że ktoś podszedł ją w ten sposób, a nawet zapewne tego nie planowała, a przynajmniej nie tak.
  9. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Baltimare Kiedy padło pytanie White o Crimson, Pumpkin znowu skierowała wzrok na klacz, którą zostawili z tyłu. Wyglądało, że zastanawia się nad tym co powiedzieć, ale sama Crimson nie wyglądała na urażoną czy obrażoną. Siedziała pod drzewem opierając kopyta za głową i trzymając źdźbło trawy w zębach oraz mając przy tym zamknięte oczy. Wyglądała tak spokojnie jakby miała zamiar zaraz zasnąć. Wyraz pyszczka Pumpkin wskazywał jednak, że nie jest do końca przekonana co do jej pozy. - Nie znam jej tak długo jak wy - wydusiła z siebie w końcu. - Ona twierdzi, że sobie poradzi i nie musimy się o nią martwić ja jednak... - znów skierowała na nią wzrok. - Kiedy tak z nią rozmawiałam to miałam wrażenie, że ukrywa pod tą pozą, którą wszystkim nam pokazuje prawdę. Nie rozpłacze się tu, ale... Była już chyba tyle razy poniżana w życiu i mieszana z błotem, że nie pamięta już innego życia. Każdy codzienny dzień jest dla niej tym samym, a opiera się na przetrwaniu, a przynajmniej tak mi się wydaje, nie mogę być tego pewna. Jestem natomiast przekonana, że nikomu się nie wyżali, bo woli się zamknąć na innych Okolice bazy - Nie znam takich co nie popełniają błędów - powiedział jeszcze nim zaczął, a jego róg otoczyła magiczna aura. - Niby trzeba uczyć się na błędach aby ich nie powtarzać, a tak przynajmniej mówią - zmarszczył lekko brwi przekręcając głową na wszystkie strony. - Chyba coś mam... Nie jest daleko i najwyraźniej to oaza - dodał powoli ją prowadząc. - Nie sądzę abyśmy kiedykolwiek się dogadali - mówił idąc dalej prowadząc ją za sobą. - Mimo to zaryzykowałaś i mi pomogłaś choć mogłaś uciec. Widać zostały ci jeszcze pewne wzorce z dawnych zachowań naszej rasy. Słyszałem też, że to ty poszłaś nas ratować kiedy byłaś z buntownikami, choć powinnaś nas była zostawić, przynajmniej każdy z nich by tak zrobił. Nie rozumiem czemu to zrobiłaś - nim Batty mogła odpowiedzieć przed nimi zaczęła rozciągać się oaza. Spear przystanął i zaczął się rozglądać. - Nie wyczuwam zagrożeń. Chyba możesz się odświeżyć w tym, a ja zaczekam tutaj żebyś miała nieco prywatności Las Everfree Nim mogłaby powiedzieć coś Star, dotarł do niej głos Sinister. Słuchała każdego jej słowa uważnie. Była świadoma tego, że te dwie nie wiedzą z kim rozmawiają, nie wiedzą kim tak naprawdę jest. Nikt nic o niej nie wiedział, a nawet wszyscy mieli myśleć, że jest ogierem. Ta klacz nie miała prawa wiedzieć jak z nią rozmawiać. A jednak... Fakt tego, że nikt się tak do niej nie zwracał, że wszyscy się bali kiedy tylko się pojawiła, fakt tego, że tylko jej matka i twórczyni z nią rozmawiała jak ktoś równy, a nawet lepszy musiał zacząć na nią jakoś oddziaływać. W chwili gdy Sinister zaczęła jej zarzucać upośledzenie emocjonalne jej samokontrola zaczęła pękać. Wydobyła się z niej tak mroczna aura, która nie magazynowała się tylko w rogu a całym ciele, z którego teraz wypływała. Powietrze było tak gęste, że można było ciąć je nożem, a gałęzie drzew zdawały się cofać w przerażeniu. - Dobroć... Lojalność... Szczodrość... Śmiech... Uczciwość oraz Magia... - jej głos był teraz niezwykle zimny kiedy wymieniała każdy z dawnych elementów harmonii. - Osobiście spotkałem każdą z nich, a nawet zniszczyłem dwa z sześciu elementów harmonii. To ja zaatakowałem Crystal Empire i obaliłem tamtejszą księżniczkę i chowając ich największy skarb, a zrobiłem to wszystko dla cesarzowej, która nas prowadziła. Spotkałem każdą z emocji kucyków, które miały dawać im siłę, miały ich chronić, a ostatecznie uciekały w panice. Wyczułem każdą z tych cech na własnej sierści - nagle zamilkła, a mroczna magia zaczęła się cofać. - To było niezwykle odświeżające - powiedziała już spokojniej. - Nie potrzebuje słabych uczuć żeby wiedzieć ile warte jest moje życie. Czy jesteś w stanie udowodnić, że się mylę? Że jestem gorszy od każdego kucyka, który rozumie emocje? - w jej głosie kryło się coś jak wyzwanie.
  10. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Baltimare Pumpkin nic nie odpowiedziała, tylko ruszyła w stronę ponurej Crimson. Inne kucyki ziemskie nie rzucały nieprzyjemnych spojrzeń White ani nie trzymały się z daleka od klaczy. Najwyraźniej fakt, że sprowadziła Pumpkin do domu i to jak się z nimi wcześniej bawiła sugerowało, że już wiedzą jaka jest naprawdę i to, że chwilę temu odegrała inną rolę nic nie zmieniało. White nie mogła usłyszeć o czym mówią obie klacze, bo te stały za daleko. Crimson jednak nie wydawała się wyżywać na drugiej klaczy, a słuchała jej w milczeniu. Kiedy Pumpkin skończyła mówić, Crimson lekko się uśmiechnęła coś jej powiedziała i na tym właściwie się skończyło. Chwilę później Pumpkin wróciła. - Chcesz zobaczyć swój pokój? - spytała widząc, że plac wokół powoli wraca do normy. Nie powiedziała jednak nic o rozmowie z Crimson. Sama Crimson poszła w kierunku drzew i usiadła pod jednym z nich kiedy skończyła swoją część pracy. Okolice bazy - Sądziłem, że dla ciebie to normalka - powiedział po niedługiej chwili. - Nie powinnaś myśleć nad tym co mogło się stać, a nad tym, że przeżyłaś reszta chyba nie ma znaczenia. Tak nam przynajmniej zawsze mówią na wojnie - powiedział niemal bez emocji. - W Canterlocie będziesz często patrzeć na znacznie gorsze rzeczy, a i tak idziesz. Widać musi ci zależeć - zmarszczył lekko brwi nad czymś myśląc. - Słuchaj... Znam zaklęcie, które może pomóc wykryć dużo wody. Może niedaleko jest jakaś niewielka osada. Mogłabyś wtedy doprowadzić się trochę do porządku i nie wiem może ci to poprawi nastrój. To tak luźna myśl, bo jeśli jednak wolisz wrócić do obozu w resztkach tego czegoś to rozumiem, nie moja sprawa Las Evefree Dostrzegła niemal natychmiast dziwną zbieżność między tą dwójką. Czasem jednorożce odznaczające się zdolnościami w czarnej magii uczyły się nekromancji. Przyzwanie szkieletu, kukły, którego zasilała zwykła mroczna magia było niezwykle proste, trochę trudniej było jeśli chodzi o bardziej złożone zwłoki. Duch... Samo przyzwanie nie było problemem, ale robienie za kotwicę dla niego wymagało już sporo mocy. Tutaj jednak było inaczej i zaczynało ją intrygować na jakim poziomie ta dwójka jest połączona. Wiedziała, że jest tu nienawiść, ale najwyraźniej było coś jeszcze. Czemu się nie pozbyła upiora skoro go nienawidziła? - Cesarzowa... - najpierw postanowiła wyjaśnić tę kwestie. - Wymaga od nas zaufania, wszystko co robi jest przyszłością, w której to kucyki będą dominować, wszystko robi z myślą o naszej rasie - skierowała wzrok na Sinister. Atakowała już za nie takie słowa, za nie okazywanie jej szacunku, mogłaby ją łatwo zmusić do tego, ale po co było odkrywać wszystkie karty z góry? - Chcesz być normalna? Chciałabyś być jednorożcem bez mrocznej magii i talentu? Mieć zwykłe problemy jak oni? - pokręciła głową z dezaprobatą. - Jeśli tak tego pragniesz, to mogę odebrać ci mroczną moc, sprawić, że będziesz normalna. Poczujesz jak to jest mieć zwykłe problemy, jak to jest na siłę szukać powodu do istnienia. Bo jakie to jest życie kiedy uparcie próbujemy udowodnić naszą wartość, ale tak właściwie wiemy, że się oszukujemy i stajemy się częścią nic nie wartego tła. Nigdy nie dostałem szansy na normalne życie, nie poczułem niczyjej miłości, ale wiem, że jestem więcej wart, że posiadam zdolności o jakich inni marzą. Mam więc dzięki temu obie rzeczy, nawet jeśli uczucia wobec mnie są sztuczne, to jest to warte tej mocy
  11. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Baltimare - No dobrze, skoro pani tak mówi - rzucił jeszcze wrogi wzrok Crimson. - Jeśli jednak nadal będzie robić problemy może nam ją pani oddać na jedną noc, tam zostanie odpowiednio wytresowana - teraz spojrzał na resztę kucyków ziemskich. - A wy na co się gapicie?! - ryknął w ich stronę. - Brać się za robotę i ogarnąć ten bajzel wokół, macie godzinę, a jak nadal po tym czasie będzie tu syf to będziemy po kolei karać - kiedy tylko groźba padła wszyscy wzięli się znowu do pracy. Gwardzista jeszcze raz ukłonił się White na pożegnanie, a potem odszedł wraz z resztą oddziału. Crimson widząc, że nie ma ich blisko splunęła na bok i przetarła kopytem pysk, ale nic nie powiedziała najwyraźniej nie mając ochoty wcale do tego wracać tylko poszła wyraźnie naburmuszona pomóc innym zbierać pozostałości z przyjęcia. - Myślisz, że powinnam z nią porozmawiać? - spytała niepewnie Pumpkin zamiatając śmieci i patrząc niepewnie w kierunku naburmuszonej Crimson. Okolice bazy Spear tylko kiwnął głową i zabrał drewno bez słowa idąc za Batty. Ogier zdawał się chwilę wahać czy do niej podejść, ciężko było powiedzieć czy to odór, który obecnie wydzielała Batty go odstraszał czy może to była jego niechęć do kucyków podobnychj jej. Cokolwiek to było najwyraźniej nie powstrzymało go żeby ostatecznie zrównać się z nią krokiem. Oboje szli chwilę w milczeniu jakby zastanawiał się czy powinien coś powiedzieć czy lepiej przemilczeć. - Słuchaj... - w końcu powiedział dość niepewnie. - Tym razem poważnie nie chciałem cię urazić... Gdyby nie ty znowu bym pewnie nie żył - przewrócił oczami na bok. - Cholera... Nie jestem Pearl i nie jestem w tym dobry, ale jeśli chcesz pogadać czy coś to mogę chociaż wysłuchać, może to poprawi ci nieco nastrój Las Evefree Stała nieruchomo słuchają każdego słowa Star, ciężko było stwierdzić czy się zgadza czy nie. Nadal zastanawiała się co powinna jednak z nimi zrobić. Żadne nie wyglądało na buntownika i raczej wcale nie interesowali się obecną sytuacją, a przynajmniej tak myślała, aż nie padło pytanie o jej matkę. Znaczek, który pokazała jej rozmówczyni, wydawał się dziwnie znajomy... Chwilę wcześniej jednak patrzyła jak z oczu Sinister popłynęła łza i jak drży przy każdym słowie jakie mówiła ta druga. Czy jej współczuła? Być może by mogła gdyby nie fakt, że te emocje były jej zupełnie obce. Nie wiedziała czym jest współczucie i smutek, a nawet miłość, to wszystko były dziwne niezwykle przeszkadzające emocje. - Czemu tak reagujesz? - spytała Sinister. - Czy to powiedziała nie jest prawdą? Czy nasze życie nie polega na tym, że zabiegamy o atencje najważniejszych dla nas osób? Chcemy słuchać nawet fałszywych pochwał żeby choć przez chwilę poczuć się wyjątkowo, uważasz, że jest inaczej? - jej słowa brzmiały jakby wiedziała to wszystko z własnego doświadczenia. Nie czekała na odpowiedź Sinister tylko znów spojrzała na Star i wyciągnęła w jej kierunku kopytko, ale te przez nią przeszło. - Tak jak myślałem cały ten czas... Jesteś widmem dawnych dni... Twój znaczek mi to powiedział, widziałem go w księgach dawnych lat - znów cofnęła kopytko,a potem je uniosła chwilę na nie patrząc, aż nie spowiła go mroczna energia. Kiedy znów dotknęła Star ta mogła poczuć jej dotyk. - Teraz mogę to poczuć, bo mogę chodzić między dwoma światami być fizycznym i eterycznym - nadal poruszała delikatnie po ciele Star jakby głaskała ją po sierści. - Czemu sądzisz, że ja jestem godny wiedzieć cokolwiek o planach cesarzowej? Czyż nie jestem zwykłym wasalem jakich wielu?
  12. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Baltimare Niespodziewana interwencja White z pewnością zaskoczyła wszystkich, nie tylko gwardzistów, ale i okoliczne kucyki ziemskie. Crimson zabrała kopytko od swojej nietypowej broni nim zdążyła jej użyć i skrzywiła się z niesmakiem słysząc w swoim kierunku naganę. Jej zachowanie oczywiście też było grą, bo nie mogło wyglądać, że kucyk ziemski, który chwilę temu tak się stawiał nagle od tak potulnieje. Mimo wszystko pokłoniła się przed White z wyraźnym wyrazem wstydu lekko się przy tym cofając. Gwardziści od chwili wtrącenia White spoglądali nieco zaskoczeni to na nią, najwyraźniej dopiero zwracając uwagę na jednorożca wśród wioski ziemskich kucyków, to na kulącą się niedawno jeszcze awanturującą się klacz. Gwardzista, który do tej pory ją dręczył nie powstrzymał się zresztą żeby nie rzucić jej wrednego uśmieszku. Chwilę później zwrócił uwagę też na White. - Proszę wybaczyć - powiedział już innym tonem. - Nie sądziłem, że tak... - przyjrzał się dokładniej Crimson. - nietypowy kucyk ziemski - widać było, że inne słowo chodziło mu wcześniej po głowie. - Może mieć tak elegancką właścicielkę. Zabłądziła panienka? To jest wioska roboli, jeśli pozwolisz odeskortujemy cię do miasta - jego ton stał się niezwykle przyjazny. - Ten motłoch nie wie jak podjąć takiego gościa Okolice bazy Żuwaczki bestii po niespodziewanym ataku bestii zaczęły wydobywać z siebie nieprzyjemnie wyglądający, a przy tym kleisty i śmierdzący niczym odór skunksa płyn. Potwór, który wyraźnie poczuł ból zaczął wymachiwać przy tym głową na wszystkie strony wydając przy tym nieprzyjemne i głośne piski. Kiedy wymachiwał tak głową substancja poleciała na grzywę i grzbiet znajdującej się blisko Batty. Stwór, który nadal jednak opierał się śmierci został niespodziewanie przebity na wylot, a jago wnętrzności posypały się znowu na klacz. Ciało najpewniej też by się na nią przewróciło gdyby nie fakt, że zostało złapane w porę w lewitacje, a chwilę później odrzucone. Spear spojrzał ponuro na Batty i się skrzywił, ale jego kolejne słowa nie wskazywały aby zrobił to złośliwie. - Na cesarzową - jęknął wyciągając do niej kopyto. - Cuchniesz gorzej niż przepocony gwardzista po treningu - odwrócił lekko głowę. - Jesteś pewna, że chcesz w tym stanie wrócić do obozowiska? Las Everfree Niepokój, który odczuwała Sinister nie był niczym obcym dla jej rozmówczyni. Zawsze była inna, wiedziała o tym odkąd się urodziła. Miała jasny cel odkąd tylko się pojawiła, ona nie musiała szukać przeznaczenia jak każdy inny kucyk, bo jej było z góry nałożone. Mimo wszystko była całkiem zaskoczona widząc jak ta klacz porusza się po zakazanym terenie, po którym nawet gwardia nie ma ochoty chodzić. Wszystko wskazywało, że powodem tego jest fakt, że musi coś ukrywać, a obecna lokalizacja ma trzymać z dala od niej wścibskie oczy. Ryzykowne, ale jednocześnie całkiem praktyczne. Stworzenie nietypowego chowańca też ją intrygowało, niewiele jednorożców przejawiało takie talenty. Kiedy usłyszała głos dochodzący od Sinister delikatnie przechyliła głowę, próbując wychwycić emocje rozmówczyni. Zaraz jednak zmrużyła delikatnie oczy widząc, że cała sytuacja się zmieniła. - Wybaczyć? - jej ton stał się pełen niespodziewanego rozbawienia. - Nikt jeszcze nie miał odwagi tak do mnie powiedzieć - gdyby Sinister mogła ją zobaczyć dostrzegłaby nawet łezkę rozbawienia wypływającą jej z oka. Zaraz jednak śmiech ucichł i znów zmierzyła wzrokiem rozmówczynie. - Sinister Star? Niezwykle uroczo... Nigdy o tobie nie słyszałem - zrobiła krok naprzód aby lepiej się przyjrzeć. - Moje imię? Muszę cię rozczarować, bo go nie posiadam. Powstałem tylko w jednym celu - jej ton stał się bardziej pewny. - Jestem obietnicą tego co ma wkrótce nadejść, ale faktem jest, że czasem nadają mi przydomki - chwilę milczała patrząc na Sinister. - Ostrze cienia, zmierzch śmierci - robiła kolejne kroki w kierunku Sinister bardzo powolne, ale i niezwykle pewne. - Demon pustki - ostatnie słowa trafiły prosto do ucha Sinister gdy nagle pojawiła się tuż przy niej. Sinister mogła się domyślić, że nie była to teleportacja, a raczej szybkość, tylko, że to wskazywało, że jej rozmówca jest równie szybki jak najszybsze pegazy. Stała teraz obok Sinister niemal stykając się z nią bokiem, odwrócona do niej jednak grzbietem. - I wiele innych, ale sama możesz wybrać jak chcesz się do mnie zwracać lub wybrać nowe, Sinister Star - powiedziała niemal przymilnym tonem. - Wiesz? Intrygujesz mnie... Jesteś inna niż ci, których widzę, nie pierwszy raz obcuje z mroczną magią, ale ty cała jesteś inna. Powiedz mi jak zacieśniasz relacje? Ja chociażby lubię się poruszać, rzucić kilka razy ciałem silnego oponenta, pokazać mu jak żałosny jest żeby wiedział gdzie jest jego miejsce w szeregu. Czuć przy tym jego strach i ekscytować się porażką - teraz w jej głosie brzmiało coś jak wyzwanie. - Ty jednak zapewne nie jesteś zainteresowana takim sposobem relacji. W innym wypadku już dawno byśmy się spotkały. Masz więc jakieś propozycje jak może w inny sposób rozwinąć się nasza znajomość? A może wolisz być jak inni wycofać się i z góry pokazać moją przewagę? NiEZNANE ZIEMIE Teren wokół chatki wydawał się niezwykle cichy i spokojny, a w jej pobliżu nie było widać zagrożeń. Jedynym towarzystwem zdawały się konary wysokich drzew i ptaki gnieżdżące się na nich. Najwyraźniej do tego miejsca nie zbliżał się od dawna żaden kucyk ani inne stworzenie. Ktokolwiek również tu dawniej mieszkał musiał dawno temu się wynieść. Nie było nic co mogłoby pomóc przybliżyć lokalizacje tego miejsca. Chata wewnątrz była zrujnowana i najwyraźniej w pośpiechu opuszczona, na jedzenie nie sposób było liczyć. Dopiero nocne wycie wilków zakłóciło ciszę wokół, ciężko było powiedzieć czy są to zwykłe wilki czy może drzewne, ale po dźwięku drapieżników dało się określić, że były na tyle daleko, że nie stanowiły zagrożenia.
  13. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Okolice bazy Z całą pewnością pozbycie się jednego z tych robali znacznie pomogło Spearowi. Ogier mógł się teraz skupić na pojedynczym przeciwniku, ale nie miał okazji podziękować Batty za pomoc, bo nadal musiał jednak walczyć o własne życie. Mimo, że teraz było mu łatwiej, to pająk też nie chciał tak łatwo ustąpić, najwyraźniej też nie zwracając uwagi na śmierć towarzysza. Właśnie wtedy róg ogiera zaczął iskrzyć, aż nie wystrzelił w ciało robala promienia magicznego, który odrzucił go na spora odległość do tyłu. Spear opadł zdyszany na tyłek myśląc, że to koniec, ale nie przewidział, że chitynowy pancerz potwora jest silniejszy niż się wydaje. Właśnie dlatego stwór po niewielkiej chwili odwrócił się z grzbietu i skoczył, ale nie na ogiera, a Batty. Co gorsza najpierw w jej kierunku wyrzucił z odwłoku falę lepkiej pajęczyny żeby ją spętać. - Uważaj! - wrzasnął ogier widząc całą sytuacje. Jednak był za daleko aby móc znowu zaatakować stwora. Las Everfree Nawet jeśli słowa Sinister w jakiś sposób trafiły do gwardzisty to ten tego w żaden sposób nie ukazał. Stał tam niczym posąg bez ruchu, cały czas się w nią wpatrując. Klacz nawet mogła pomyśleć, że gwardzista rzeczywiście jest tylko wytworem jej wyobraźni, a ona mówi tylko do siebie. Jedyne co mogło mówić, że nie jest to jedynie ułuda mogło wskazywać nieprzyjemne uczucie jakie mogła odczuwać klacz. Las Everfree dawno nie był bezpiecznym miejscem. Za czasów władzy księżniczek stał się miejscem zamieszkania nieprzyjemnych stworzeń, ale od czasu władzy Crystal, to miejsce zmieniło się w kłębowisko mrocznej magii, ale teraz aura była znacznie mroczniejsza niż zwykle. Nietypowy gość stojący na drodze Sinister przystąpił na przednie kopyto robiąc niewielki krok w jej stronę. - Jaki on słodki, aż nie wiem czy go przytulić czy rozebrać kawałek po kawałku żeby zobaczyć z czego go zrobiłaś - powiedział w końcu nietypowy gość. Początek jej słów brzmiał niezwykle miło, można rzecz przyjacielsko, ale końcówka zabrzmiała jak groźba skierowana w kierunku strażnika Sinister. - Twoja magia jest taka przyjemna - powiedziała melodyjnym choć nadal zniekształconym głosem. - Dawno nie czułem czegoś takiego, aż mam ochotę pogłaskać twoją grzywę lub skosztować odrobinę ciebie. Przykre, że jednorożec o takim potencjale doprowadza się do takiego stanu - pokręcił głową z wyraźnym rozgoryczeniem. - Najpierw jednak dwie sprawy - róg rozmówcy Sinister rozświetlił się czerwonym blaskiem, a w jej stronę uderzył promień magiczny. Był na tyle szybko wystrzelony, że Stalker nawet nie miał okazji stanąć na jego drodze. Kiedy jednak trafił ciało Sinister, ta nie poczuła bólu, a przyjemne ciepło, a chwilę później zmysły klaczy zaczęły się wyostrzać. - To takie miłe spotkanie, szkoda abyś zwaliła je potem na winę substancji psychotropowych - powiedział niezwykle miły tonem gwardzista, a potem jego ciało otoczyło coś co przypominało czarna smołę. Sinister mogła wyczuć w tym niezwykle mroczną magię. Chwilę później smoła zmieniła się w bańkę, która przypominała przeciętne pole siłowe jednorożca jednak znacznie bardziej mroczne, ale na tym się nie skończyło, bo z bańki wyrosły smoliste kolce, które wystrzeliły w kierunku Star. Przeleciały przez widmo na wylot, ale nie można było zaprzeczyć, że zostały rzucone z ogromną siłą na co wskazywały połamane na kawałki za grzbietem Star drzewa. Czerń powoli zaczęła schodzić z ciała jednorożca, aż całkiem nie zniknęła. - To dziwne... Wyczuwam tu jeszcze czyjąś obecność, ale najwyraźniej ta osoba jest poza zakresem zaklęć z bólu fizycznego. Niezwykle przykre, bo miałem ochotę usłyszeć jej skamlenie o litość za tę żałosną próbę zajścia mnie od tyłu. Nienawidzę kiedy mi się przerywa - teraz Sinister mogła dostrzec, że rozmówca z pewnością nie żartował, bo jego ton stał się niezwykle groźny. Kiedy w międzyczasie Dawn wystrzelił magiczną kule w powietrze, ta rozjaśniła otaczający go mroku ukazując wokół niego liczne gęsto rosnące drzewa, niebo, na którym przelatywały leniwie pojedyncze chmury. A także złowrogie oczy czające się między licznymi drzewami i coś co zadziwiało. Cień ogiera znów nie zachowywał się naturalnie, bo pod wpływem światła zaczął się dziwnie trząść i z trudem utrzymywał pozycję, w której obecnie stał ogier, co jeszcze ciekawsze niedawne zmęczenie i ciężki oddech zaczęły zanikać, zupełnie jakby cień stał się pasożytem, który do tej pory się na nim żywił kiedy panowała ciemność. Zgliszcza Kiedy dwoje ogierów dotarło na miejsce mogli zauważyć, że dym nie był spowodowany ogniskiem. Wszystko wskazywało, że do niedawna była tu mała wioska. Słowo była pasowało tu w sam raz, bo teraz zostały po niej tylko zwęglone resztki. Wszystko co dawniej tu stało ktoś najwyraźniej spalił i upewnił się żeby nic tu nie zostało. Najbardziej jednak mógł niepokoić widok na środku tego dawnego miasteczka. Nieprzyjemny swąd zwęglonej sierści i mięsa unosił się wszędzie, a powodem tego był wysoki stos pełen zwęglonych zwłok. Rozmiar mówił jasno, że palono tu zarówno źrebaki jak i dorosłych. Jednak wśród zgliszczy był nadal ktoś żywy. Starszy ziemski kucyka, ale było widać, że nie brakowało mu sił, chodził i zabierał ciała ze stosu, a potem wykopywał dla nich dziurę. Był tak pochłonięty pracą, że dopiero chwilę później zauważył intruzów. - Szabrownicy? - spytał nie zaprzestając pracy. - Lepiej odejdźcie, nic tu nie znajdziecie, wszystko spalili, byli bardzo skrupulatni przy tym zadaniu, możecie mi wierzyć
  14. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Okolice bazy Spear nie odpowiedział, a kolejne błyski słabo rozświetlały ciemności dziury, w której przebywał. Poza dźwiękami promieni magicznych uderzających o kamienne ściany było tam jednak coś jeszcze. Nieprzyjemny dźwięk kojarzący się z insektem, którego Batty wcześniej zabiła, a był to ten dziwny wielki pająk. Nim jednak Batty miała szansę nad tym pomyśleć niedaleko niej pojawił się błysk świadczący o teleportacji. Mogła szybko zobaczyć, że był to Spear, ale nie sam. Ogier siłował się z dwoma pająkami takimi samymi jak wcześniej. Najwyraźniej będąc w dziurze chronił się barierą i tylko na chwilę ją opuszczał żeby wystrzelić promień magiczny, ale kiedy zaczął się teleportować bestie najwyraźniej na niego wskoczyły i w ten sposób pojawiły się tu z nim. Starał się trzymać jak najdalej obrzydliwe żuwaczki od ciała, ale bestie zdecydowanie miały więcej siły niż jeden jednorożce i powoli zbliżały się do jego ciała. Las Everfree Kiedy tylko Dawn zniknął aby przejść swoją próbę, córka Crystal ruszyła w kierunku, który tak bardzo ją przyciągał. Nie bała się tego miejsca, nawet najbardziej mroczne kreatury zamieszkujące obecnie las czy najbardziej ciemny mrok nie były w stanie wywrzeć na niej wrażenia. To wszystko było niczym przy próbach jakimi poddała ją matka tuż po narodzinach. Widziała miejsca i rzeczy jakich nie widział nikt inny, miejsca, których nikt nigdy nie powinien widzieć. Mroczna magia działała na niczym magnes. Mało, który jednorożec potrafił bez szkolenia nad nią zapanować, właśnie dlatego te słabe jednostki uważały ją za przeklętą. Kiedy rytuał wykrył taką magię można było poddać obserwacji jednostkę odznaczającą się tym niezwykłym talentem i zadecydować o jej przyszłości. Teraz jednak była przekonana, że była to obca magia, nadal mroczna, ale z całą pewnością jej nigdy wcześniej nie czuła. Jakaś bestia zeskoczyła z drzewa prosto na nią, ale równie szybko padła martwa, a ona bez oporu zgniotła czaszkę martwego truchła i poszła dalej. Na jej pyszczku ukrytym pod hełmem pojawił się jeszcze szerszy uśmiech kiedy usłyszała jakieś głosy dochodzące z okolicy. To było dziwne... Była pewna, że słyszała dwie osoby, ale wyczuwała tylko jedną. Zupełnie jakby druga potrafiła całkowicie ukryć swoją obecność. - Nie za późno na spacerki? - rzuciła w kierunku dobiegającego głosu. W międzyczasie Dawn, który się przedzierał się przez gęste liście lasu Everfree mógł dostrzec nadal dziwnie panujący spokój, zupełnie jakby wszystkie bestie się nagle pochowały. Mimo jednak braku walki mógł dostrzec coś co powinno go zaniepokoić. Mimo, że nie zrobił jak do tej pory nic nadzwyczaj trudnego powietrze wokół ogiera było jakieś cięższe, tak ciężkie, że coraz trudniej było nim oddychać. Z czasem brak oddechu zaczął przemieniać się w zmęczenie i ból mięśni, a powieki ogiera stawały się tak ciężkie, że nawet okoliczny krzak wydawał się najbardziej wygodną poduszką. Tylko czy ten krzak nie wyglądał znajomo? Cała okolica, którą od dłuższego czasu poruszał się ogier wyglądała zupełnie tak samo. Na dodatek otaczająca go ciemność nic nie ułatwiała, tylko jego cień pozostawał widoczny. Czy jednak cień ogiera powinien być widoczny w takiej ciemności? Pustynia Dalsza podróż dwójki ogierów nie była już tak trudna. Nie napotykali kolejnych olbrzymich robali czy harpii. Być może to sąsiedztwo smoka odstraszało pomniejsze drapieżniki. Problemem jednak mógł być brak wody. W okolicy nie widać było żadnej osady, a skwarne pustynne słońce z pewnością nie chciało ułatwić im i tak już ciężkiej podróży. Dopiero po około dwóch godzinach ciężkiego i niezwykle męczącego marszu mogli dojrzeć nad horyzontem dziwny dym unoszący się w powietrze sugerujący jasno, że coś musiało w tamtej okolicy płonąć albo powoli dogasało. Mogli sprawdzić źródło dymu lub spróbować je ominąć, wybór należał do nich.
  15. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Baltimare - Daj spokój - uśmiechnęła się do niej Crimson. - To dla mnie nie pierwszyzna. Swego czasu takie spanie na sianie było dla mnie niczym luksus, więc... - nie zdążyła dokończyć, bo lekko zmrużyła oczy widząc, że niedawny pośpiech teraz się rozrósł. Kilka ziemskich kucyków nawet porzuciło swoje rzeczy biegnąc do domu. - Gwardziści cesarzowej! - wrzasnął ktoś ze spanikowanego tłumu. faktycznie ku niewielkiej spokojnej osadzie ziemskich kucyków szedł niewielki oddział gwardzistów, było ich około pięcioro. Nawet Pumpkin była zdziwiona tym widokiem, bo najwyraźniej nie spodziewała się ich tak szybko. Na cele pochodu szedł jednorożec, a asystowały mu ziemskie kucyki. Być może miał to być test lojalnościowy dla nich. Ziemskie kuce uzbrojone były we włócznie kiedy jednorożec nie posiadał broni. Wszyscy byli jednak opancerzeni jak przystało na gwardię cesarzowej. Pochód zatrzymał się w wejściu wioski nim jeszcze wszyscy zdążyli się ukryć. Jednorożec wyszedł na sam przód rozglądając się wokół. - Doniesiono nam o dziwnych hałasach - spojrzał na resztki walające się po niedawnym przyjęciu. - A więc to tak? Macie czas na zabawę, ale za to pracować wam ciężko? - zaczął rozglądać się wokół, aż jego wzrok nie zatrzymał się na White, a potem Crimson... - Szlachetny jednorożec wśród plebsu? - powiedział z wyraźnym niesmakiem, ale więcej uwagi jej nie poświęcił, bo zaraz spojrzał na Crimson. - Nie widziałem ciebie tu wcześniej... A jestem pewnym, że zapamiętałbym takiego odszczepieńca - Ta panie gwardzista... - w jej głosie nie było należytego szacunku, a nawet była drwina co nie tylko wyraźnie zirytowało gwardzistę, ale i przestraszyło społeczność. - Jestem na wakacjach jak widać - A kto udzielił ci takiego pozwolenia? - Crimson tylko wzruszyła kopytami. - Nie wiem... Tak właściwie żeby skorzystać z toalety też muszę prosić o pozwolenie? - Crimson chyba teraz przeciągnęła strunę, bo w jej kierunku poleciał promień magiczny, który uderzył ją i skutecznie sprawił, że jej ciało potoczyło się po ziemi. Świadkowie tego zdarzenia patrzyli na to zbulwersowani, ale nikt nie miał odwagi nic zrobić. Obolała Crimson powoli wstała, ale widać było, że jej ciało jest potłuczone, bo chwiała się na kopytach. - To wszystko na co cię stać? - splunęła strużką krwi gdzieś w bok. - Źrebaki w magicznym przedszkolu czarują lepiej - White mogła dostrzec, że Crimson najwyraźniej kieruje kopyto po jedną ze swoich kulek. Jeśli chciała załagodzić sytuacje i coś zrobić to miała ostatnią szansę. Okolice bazy - Widzisz... - powiedział wyraźnie zrezygnowanym tonem po wszystkim co powiedziała. - Nie wiesz jak świat się zmienił. Jesteś mieszańcem, a w obecnych czasach dla jednorożców przy okazji największą zbrodnią jaka nie powinna mieć miejsca - skrzywił się z wyraźną niechęcią. - Idziesz do stolicy jednorożców. Wystarczy, że chociaż jeden nie będzie ku tobie chętny i sprowokuje bójkę... Jak sądzisz kogo posłuchają gwardziści, mieszańca czy rodowitego czystego mieszkańca stolicy? - skierował wzrok na kolejną gałąź. - Przemyśl to lepiej póki jeszcze możesz. Zabiorę tę i możemy... - nie dokończył, bo zrobił krok w kierunku drzewa, a grunt pod nim w jednej chwili się zawalił. Okazało się, że była to zręcznie zakamuflowana dziura, w której ziała tylko ciemność. - Cholera... - dobiegło z wnętrza dziury. - Ciemno tu jak w dupie. Masz jakąś linę czy... - raptownie zamilkł. - Tu coś jest! - wewnątrz dziury pojawiły się błyski magiczne, ale nie na tyle silne żeby wszystko oświetlić. Las Evefree - Bardzo dobrze, odrobiłeś lekcje - powiedziała niezwykle przyjemnym tonem. - Kiedy cesarzowa objęła tron sporo się zmieniło - dodała bardziej ponuro. - Wiele rzeczy zarzuca się naszej pani, ale niestabilność wymiarowa zaczęła się przez poprzednie władczynie - zaczęłą rozglądać się wokół. - Kiedy Celestia i Luna wspaniałomyślnie poszły ratować ludzi zaburzyły delikatną strukturę wymiarową. Wiele stworzeń zaczęło się przedzierać do naszego świata. Gwardia księżniczek miała więc teraz na głowie ludzi i bestie z innych światów. Nasza pani pozbyła się obu problemów. Bestie zostały zepchnięte jak właśnie do takich miejsc jak to. Wcześniej odradzano zapuszczanie się do lasu Everfree teraz jednak zakaz jest kategoryczny dla cywili. Obecnie żyjące tu bestie są znacznie gorszy niż wilk z patyków. Na dodatek struktura wymiarowa pozostaje nadal wyjątkowa krucha i co jakiś czas się tu coś przedziera. Mimo, że cesarzowa stara się łatać wszystkie takie niestabilności, to nie zawsze jest w stanie zrobić to na czas - odwróciła się kierując wzrok na gąszcz drzew. - Minęło sporo czasu kiedy patrolowałem te okolice aby zbadać niepokojące sygnały. Wszystkiego mógłbym się spodziewać, ale nie małego źrebaka porzuconego wśród tych aberracji. Klaczka była wyczerpana i głodna, ale przetrwała. Na pewno wiesz o kim mówię - nie czekając na odpowiedź znów otworzyła usta. - Jednak zapewne jesteś ciekawy dlaczego ciebie tu sprowadziłem. Chcesz mi się podlizać? Proszę bardzo. Właśnie wylądowaliśmy w gęstwinie zakazanego lasu. Podobnie jak mała Midnight nie masz nawet broni, a tylko swoje umiejętności i wiedzę. Wydostań się do rana z tego lasu, a być może zdołam się przekonać, a więc jak... - skierowała na niewielką chwilę wzrok na bok. Dawn nie mógł widzieć jak pod hełmem córka Crystal oblizuje delikatnie swoją wargę zupełnie jakby wyczuła coś co ją właśnie zainteresowało, zaraz jednak znów skupiła na nim wzrok. - Jeśli jesteś gotowy ruszaj, a jeśli masz dość to powiedz, a odeślę cię do bezpiecznego łóżka, a ty wrócisz jutro do pilnowania bramy - najwyraźniej postanowiła tu z jakiegoś powodu zostać i chyba chciała być teraz sama. Pustynia - Uważajcie na siebie - powiedział nagle głos dobiegający z jaskini. Smok powoli wyszedł i stanął w jej wejściu. - Zabawne z was było towarzystwo. Nie wiem czy bardziej głupi czy dzielni, że zaufaliście smokowi. Radzę wam jednak uważać pustynia ma masę przeszkód i uwielbia zabierać życie - powoli się wycofał, ale jeszcze stanął w jaskini. - Być może powiem lordowi smoków o tym co się dzieje, ale na za wiele bym nie liczył. Wojny zawsze były i będą, a smoczą stroną nikt się nigdy nie interesuje, więc i my się nie mieszamy
  16. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Baltimare Mimo, że Crimson nie powiedziała nic na głos, to dostrzegła rumieniec na pyszczku White, jak i jej zakłopotanie w głosie. Nie była w stanie nie zauważyć jak to uroczo wygląda, a przy tym miała wrażenie, że może jeszcze ma jakąś niewielką szansę u niej. Być może potrzebowała czasu żeby ją do siebie przekonać, ale to nie był problem, w końcu nigdzie się jej nie śpieszyło, a White raczej też nie planowała w najbliższym czasie powrotu do Canterlotu. Było jednak coś jeszcze co ją zainteresowało, a były to słowa klaczy: też kiedyś uciekłam. Zastanawiało ją co musiało sprawić, że ktoś tak uroczy jak ta klacz musiała kiedykolwiek uciec. Wyglądała raczej na taką co stara się kurczowo trzymać przepisów. Nawet w obecnym reżimie nie wyglądało aby była chętna do łamania przepisów wyznaczonych przez władze, a przynajmniej większości z nich. Niestety teraz nie było szansy stwierdzić o co chodzi, bo pojawiła się Pumpkin mówiąc o godzinie policyjne. Szczerze mówiąc Crimson też nie chciała naciskać White co do jej przeszłości, poczeka, aż sama będzie miała ochotę się zwierzyć. - To nie problem tylko... - Crimson spojrzała kątem oka jak kuce zbierają wszystko z przyjęcia zapewne żeby jak najszybciej zniknąć nim pojawi się gwardia na kontrolę. - Cydr jest, ale mamy tylko jeden wolny pokój i stodołę... Nie wiem czy obie się pomieścicie w pokoju, nie ma tam za dużo miejsca i jest tylko jedno łóżko... Ten pokój bardziej przypomina niewielką izbę... - Crimson spojrzała to na White to Pumpkin, ostatniej nocy spały w jednym łóżku z tą pierwszą, ale teraz... Nie chciała znowu speszyć White. - To nie problem. Ja prześpię się na sianie, a White weźmie pokój. To nie pierwszyzna dla mnie spać na podwórku, a sianko wygodniejsze niż ławka - uśmiechnęła się pewnie, a w jej głosie nie było żadnego wyrzutu. Okolice bazy - Nie rozumiem tego w tobie - skrzywił się dość niechętnie. - Chcesz narażać się na rany i ból i nawet nie wiesz czy coś tam znajdziesz - urwał kolejną gałąź. - Pozwól więc, że coś ci opowiem. Jak zapewne pamiętasz księżniczki miały gwardię, ale ta była dość pacyfistyczna. Właściwie pierwszej wojny posmakowali dopiero z ludźmi. Gdyby nie magia księżniczek i późniejsze przystosowanie, najpewniej ludzie by nas zmietli. Z cesarzową jest inaczej, przygotowała gwardię do wszelkich konfliktów, bardzo wiele się zmieniło od czasu jej panowania, ale to było nadal za mało - jego głos zaczął drżeć w prawdziwym poczuciu strachu. - Powstała nowa jednostka, bezwolne narzędzia na usługach cesarzowej. Nie ma z ich strony współczucia ani litości, kiedy dostaną rozkaz wykonają go bez pytania, nawet gdyby mieli zabić najbliższą im osobę. Nie mam pojęcia jaki to jest rodzaj szkolenia, ale kiedy ich zobaczyłem... Nigdy jeszcze nie czułem takiego lęku. Moje serce zamarła, a ja nie byłem nawet w stanie drgnąć. Możesz sporo umieć, ale jeśli na nich wpadniesz, to twoje umiejętności nie będą miały znaczenia. Nie wiem co dokładnie ci zrobią, ale nikt nigdy nie wraca żywy - skrzywił się niechętnie. - Jeśli brak ci pieniędzy, to mogę pomóc. Moja rodzina ma ich sporo, to będzie jak częściowa spłata długów, a ty będziesz mogła zamieszkać jak najdalej porzucając ten niedorzeczny pomysł o Canterlocie Koszary/Las Evefree Kiedy padła propozycja Dawna o wspólny trening zapadło nagłe milczenie. Dowódca elity Crystal stał niczym kamień wciąż przyglądają się ogierowi, ale najdziwniejsze było, że nawet otoczenie zdawało się zamrzeć w tej jednej chwili. Sytuacja ta trwała tak dobrą chwilę i nie wydawało się aby coś miało się zmienić. Jedno było pewne, jeśli Dawn pierwszy by się ruszył mógłby zrobić coś co najpewniej wkurzy jego rozmówcę lub obleje ten dziwny egzamin na wstępie. W końcu jednak żołnierz ruszył w jego kierunku, a potem wyciągnął ku niemu kopyto, którym delikatnie dotknął jego piersi. W jednej chwili cały krajobraz się zmienił, zamiast otaczających ich murów wszędzie były gęsto rosnące drzewa, nie mówiąc o ciemności, której nic nie oświetlało. Kiedy jednak Dawn skierowałby swój wzrok na górę mógłby dostrzec nocne niebo, a więc wszystko wskazywało, że znaleźli się na zewnątrz albo otaczała ich niezwykle realistyczna iluzja. Jedno było pewne, to nie przypominało teleportacji jednorożca, a coś zupełnie innego. Nie było błysku ani podobnego co dzieje się w takiej sytuacji, po prostu byli wcześniej w koszarach, a teraz znaleźli się tutaj w zaledwie sekundę. Róg elitarnego gwardzisty rozświetlił się krwistą czerwienią idealnie oświetlając całe miejsce wokół. Teraz kiedy Dawn mógł go zobaczyć, mógł też dostrzec niewielkie ostrze w jego kopycie mierzone prosto w niego. - Przeszkadzasz - powiedział z wyraźną niechęcią, a potem rzucił ostrze z taką siłą, że kiedy te osiągnęło prędkość nie było szansy aby Dawn uniknął tego ataku gdyby oczywiście był wymierzony w niego. Ostrze minęło o włos jego głowę i poszybowało za niego, a potem rozniósł się głośny nieznośny pisk. Ostrze przybiło do drzewa dziwną istotę przypominającą wielką gąsienice z licznymi zębami, która najwyraźniej czaiła się na Dawna. Siła uderzenia ostrza była na tyle wielka, że ciało stworzenia przebiło się na wylot, a ostrze zatrzymało się dopiero kiedy wbiło się w drzewo z cielskiem potwora. - Nie wiem jak ty, ale ja uwielbiam spacery w świetle gwiazd - powiedział teraz w kierunku Dawna. - Poza tym na powietrzu mogę zrobić coś czego nie wolno mi w koszarach - zaczął rozciągać kopyta, a chwilę później uwolnił z siebie falę mrocznej magii, która rozeszła się po lesie, a była przy tym na tyle przerażająca, że okoliczne bestie zaczęły się wycofywać, co można było dostrzec przez paniczne ryki z otaczających ich krzaków. Nawet Dawn mógł niemal namacalnie poczuć te mroczną przesiąkniętą śmiercią i zniszczeniem magię. - Wiesz gdzie jesteśmy? - spytał jakby nigdy nic.
  17. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Baltimare - Mówiąc szczerze spodziewałam się tego - powiedziała Crimson i co ciekawe nie wyglądało aby udawała lub chowała w sobie urazę. - Zawsze odstraszam od siebie te ładne - wzruszyła ramionami. - Jednak życie w przyjaźni to dla mnie dopiero coś nowego, więc musisz wiedzieć, że nie do końca to ogarniam. Wiesz... Zwykle pojawiam się i znikam, zawsze tak było. Najłatwiej uciekać od wszystkiego. Teraz jednak Sinister, a potem ty, dziwnie się ostatnio robi w moim życiu - nagle jednak jej wzrok nieco spoważniał wyglądało, że coś chyba teraz przykuło jej uwagę. - Czy muzyka nie zrobiła się cichsza niż chwilę temu? - Crimson miała racje muzyka się wyciszała, a czas biesiady uspokajał, nawet niektóre kucyki zaczęły się wycofywać. - Zbliża się godzina policyjna! - krzyknęła biegnąca w ich kierunku i niemal potykająca się o własne kopyta Pumpkin. Kiedy dostrzegło się niebo można było zobaczyć z wolna pojawiający się księżyc. - Jeśli chcecie wrócić to wasza ostatnia szansa, w innym wypadku będziecie musiały zostać do rana Okolice bazy - To miejsce zaczyna przypominać wysypisko, skąd do cholery wzięło się tu tyle tak zróżnicowanego cholerstwa - powiedział ponuro, a potem skrzywił się kiedy Batty rozpruła podbrzusze stwora. Wnętrzności i zgniło zielona krew zaczęła zalewać okolice, a towarzyszył temu zapach zgniłych jaj. Ogier jednak tego nie skomentował tylko wrócił do zbierania drewna i odwrócił wzrok od tego nieprzyjemnego widoku. Dopiero kiedy zobaczył, że klacz mu pomaga znów zwrócił na nią uwagę. - To miłe, że chcesz zachować to w tajemnicy - nie wydawał się jednak w tej chwili wrogi w stosunku do niej kiedy to mówił. - Nic to jednak nie zmieni, bo ja będę wiedział, że mnie ocaliłaś, a kosmos nie lubi nieprawidłowości - dodał bardziej się krzywiąc. - Ocaliłaś mnie dwa razy, a potem zrobili to ci buntownicy. Czy tego chce czy nie jestem twoim dłużnikiem - ciężko westchnął, a potem urwał kolejną gałąź. - Właśnie dlatego znów to powtórzę. Wycofaj się, wróć do polowania i trzymaj się z dala od Canterlotu i w ogóle miast pod władzą cesarzowej. Nie chcę za bardzo widzieć, że ktoś komu zawdzięczam życie wisi powieszony za kopyta i jest bity batem na oczach gawiedzi, bo ktoś z rodziców tego kucyka zmieszał szlachetną krew. Słyszałaś kiedyś o elitarnej gwardii cesarzowej? Jaskinia - Naprawdę jesteście zabawni - powiedział wycierając okolice kanału łzowego pazurem kiedy popłynęła mu łezka. - Na tyle zabawni, że pozwolę wam tu zostać do rana, ale wara od moich kamieni. Tylko ja mam do nich prawo - w tym momencie jego ton był znacznie groźniejszy. - Artefakty kosmitów mówicie? Jeszcze do niedawna uznałbym to za kolejne kucykowe głupoty, ale ostatnio sporo się dzieje na tyle dziwnych rzeczy, że sam już nie wiem. Najpierw ludzie i ich latające statki, potem Crystal. Chociaż jeśli smocze podania były prawdziwe to była tu już na dużo dłużej niż to wszystko miało miejsce. Ciekawe czemu tak wychyliła więc nagle pysk i się miesza - spojrzał teraz na nich. - Chyba nie lubi takich jak wy bardziej niż się wydaje - położył się wygodniej na ziemi. - Kogo to jednak obchodzi? Smoki się nie mieszają, bo nas wojny innych istot nie dotyczą. Zawsze martwiliśmy się tylko o siebie Koszary - Czyli nie wierzysz bezgranicznie mądrości cesarzowej? - spytał słysząc odpowiedź Dawna. - To właśnie was różni. Midnight by się nie zawahała. Gdyby dostała taki rozkaz najpierw by go wykonała, a potem pytała dlaczego. Taką drogą podąża elitarna gwardia - powiedział nie zatrzymując się. - Bardzo interesuje cię moja podopieczna - mówił nie odwracając się nawet w jego kierunku. - Midnight śpi, bo tak jej kazałem. W końcu to ja ją obecnie nadzoruje i chce aby był w pełni gotowa kiedy nadejdzie ważna sytuacja. Zaimponowała mi na tyle, że postanowiłem osobiście nadzorować nawet jej obecny trening, a żeby ją zobaczyć też musiałbyś mi czymś zaimponować. Jest coś takiego? - ostatnie pytanie zostało zadane z jakby ukrytym wyzwaniem.
  18. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Baltimare Nim Pumpkin zdołała odpowiedzieć, Crimson powoli wstała z miejsca, a potem podała kopytko White. Posłała jej tylko delikatny uśmiech nic nie mówiąc kiedy poszły na parkiet. Pumpkin tylko obserwowała całą sytuacje z uśmiechem, ale sama chyba postanowiła zostać na miejscu. Muzyka choć tu grana była też na tyle cicho aby najwyraźniej nikt w mieście jej nie słyszał. Być może powodem co do tego była gwardia i mieszkające w mieście jednorożce, które nieprzychylnie patrzyły na zabawę gorszych ich zdaniem kucyków ziemskich. W końcu mieli pracować na polu, a nie się bawić. Nie minęło wiele czasu, a parkiet się zapełnił. Nie było tu eleganckiego tańca znanego z sal balowych w Canterlocie. Co chyba było na kopyto Crimson, bo klacz mimo posiadania umiejętności tanecznych raczej nie odznaczała się tańcem eleganckim. Jej taniec przypominał ten niezwykle zabawowy z koncertów jakie dawniej grywano przed nadejściem ponurych czasów. Co jakiś czas jej ciało otarło się delikatnie o ciało White w czasie tego nietypowego tańca. W pewnym jednak momencie ktoś przypadkowo trącił Crimson, która straciła równowagę i spadła na White co oczywiście musiało zakończyć się upadkiem tej drugiej. Jednak to chyba był najmniejszy problem tej obecnej sytuacji, bo w czasie upadku usta Crimson zderzyły się z ustami White. Kiedy ta pierwsza zauważyła co się stało otworzyła szeroko oczy najwyraźniej szczerze zdziwiona tą sytuacją i powoli odsunęła głowę, a przy tym swoje wargi od warg White patrząc nadal ze zdziwionym wyrazem pyska na klacz leżącą na ziemi. - Zapewniam, że tego nie zaplanowałam - powiedziała w końcu i wyciągnęła ku niej kopyto żeby pomóc wstać. - No chyba, że ci się podobało, to mogę to wtedy wziąć na siebie - dodała chwilkę później. Okolice bazy Spear oczywiście nie patrzył co teraz robi Batty, nawet nie był pewny czy nadal za nim szła, być może się zgubiła. Z drugiej strony byłoby to kłopotliwe z wielu powodów. Nie przepadał za nią jak za każdym mieszańcem. To nie było nic osobistego, ale jego zdaniem jednorożce powinny dbać o czystość i trzymać się samych siebie. Ktoś z rodziny tej klaczy złamał zasady, których jego rodzina trzymała się od dawna. Był w naprawdę złej sytuacji, bo mimo swojej niechęci do niej jak i reszty buntowników wiedział, że zawdzięcza im życie, a takie długi nie znikają od tak. Jednorożec, który daje się uratować gorszemu stworzeniu staje się gorszy od swojego wybawcy, tak go uczono od najmłodszych lat. Nie chciał umierać, a tylko śmierć mogła oczyścić taką plamę na honorze, więc jedyne co mu zostało to ukazywanie swojej niechęci do wybawców. Gdyby jednak stało się tak, że mógłby spłacić dług... Gdyby to on uratował życie Batty, być może zdołałby odzyskać choć odrobinę honoru i nikt przecież nie musiał wiedzieć co się stało. Kiedy odrywał kolejne suche gałęzie, usłyszał coś jak wystrzał, a chwilę później zobaczył wijące się na ziemi stworzenie, które poruszało kościstymi kończynami w miejscu gdzie powinien być pysk. Uniósł wzrok w miejsce, z którego padł strzał i zobaczył Batty w słabym świetle własnego rogu. Teraz był jej winny życie dwukrotnie. - Możesz tu podejść? - powiedział trochę niechętnie. - Nigdy nie widziałem takiego stwora, może ty kiedyś widziałaś - dodał po chwili kiedy stwór nadal się poruszał leżąc brzuchem do góry. Jaskinia Smok wypuszczał z dziurek od nosa kłęby ciemnego dymu kiedy małe kucyki mówiły. Nie przerywał im tylko słuchał patrząc na nich swoimi świecącymi się w ciemności ślepiami. Jeśli stwór choć trochę uważał ich za zagrożenie to dobrze ukrywał swój strach. Zresztą gdyby faktycznie się ich bał, to najpewniej w ogóle by ich nie budził tylko spalił na miejscu lub pożarł nim w ogóle zdążyliby zrozumieć co się dzieje. Kiedy kucyki skończyły na chwilę zapadała cisza, którą przerwał dopiero głośny śmiech gada. - Uratowaliście świat? - przejechał sobie szponem po pokaźnym kle. - Mylicie pojęcia. Uratowaliście swój świat nie nasz. Smoki były tu na długo nim pojawiły się kucyki czy podmieńce. Na dużo dłużej niż istniał ludzki gatunek i będziemy istnieć kiedy was już nie będzie. Taką bronią jaką macie nic mi nie zrobicie, no chyba, że wiecie jak walczyć z dorosłym smokiem - jego oko błysnęło w ciemności. - Nie bez powodu, ta cała Crystal nas nie atakuje. Wie dobrze czym grozi wojna ze smokami. A co do tego miejsca... Jesteście na zadupiu, sądzicie, że kto tu zamieszka? Nie dziwne, że ściągają tu wszelkie poczwary. Co w ogóle przygnało kucyki w taki teren? Zachciało się wam ratować ten wasz świat? Koszary - Midnight... O tak jest urocza odkąd ją znalazłem w lesie Everfree. Porzucona mała klacz, która zdołała tam jakimś cudem przetrwać, wiedziałem, że będzie wyjątkowa odkąd tylko ją wtedy zobaczyłem. Nie myli cię również instynkt, bo jestem i zawsze będę inny w stosunku do innych - nagle się zatrzymał, a Dawn musiał na niego wpaść przez ten nagły niespodziewany manewr. - Powiedz mi, czy wiesz czym jest bycie jednym z nich? - pokazał kopytami na wszystko co ich otaczało, co ciekawe sam siebie nie nazwał jednym z tutejszych gwardzistów. - Czy kiedyś zabiłeś nim tu trafiłeś? Czy widziałeś kiedyś śmierć i zniszczenie? A gdyby cesarzowa poprosiła cię o przelanie krwi najbliższej ci osoby, mówiąc, że zdradziła zrobiłbyś to bez słowa, czy próbował byś podważyć jej słowa i udowodnić, że się myli co do tej osoby?
  19. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Baltimare - A myślałam, że jestem jedyna w swoim rodzaju, no popatrz - powiedziała Crimson na chwilę przewracając oczami gdzieś w górę, aż znów nie skierowała swojego spojrzenia na White. - Czy ja byłam poza Equestrią? Kiedyś w pewnym sensie... Znaczy - spojrzała gdzieś w bok konspiracyjnie i lekko się uśmiechnęła w kierunku White, aż nie zaczęła szeptać jej do ucha żeby nikt nie słyszał, a White mogła poczuć jej oddech na karku. - Znam miejsce, którego nikt poza mną nie zna, gdzie kiedyś żyli ludzie, dosłownie żyli, to całe ich dawne miasto. Nie ma tam nikogo już, teraz to opuszczone odludne pustynne tereny pełne dawnych ludzkich rzeczy - powoli odsunęła głowę. - Czyli tak w pewnym sensie byłam. Kiedyś chciałam uciekać z Equetrii po objęciu władzy przez Crystal, ale mam wrażenie, że ta popieprzona wojna dociera albo dotrze w końcu wszędzie, więc bez sensu - Pumpkin, która do tej pory się nie mieszała tylko przyglądała rozmowie patrzyła zaciekawiona na obie klacze, ale nie spytała co powiedziała Crimson na ucho White mimo, że na pewno była ciekawa. - Chętnie więc skorzystam żebyśmy mogły pisać - powiedziała w końcu widząc, że Crimson na razie nie ma najwyraźniej więc do dodania. Nagle zebrała się orkiestra, ale nie typowo wiejska, a z elegancką muzyką. Pumpkin wydawała się tym wszystkim zakłopotana. - O co tu łazi? - spytała niepewnie Crimson widząc to. - To chyba z okazji mojego powrotu. To przyjęcie jest zarówno dla mnie jak i dla was, bo wszyscy są szczęśliwi. Teraz jesteście dla nas jak rodzina - faktycznie dało się zauważyć, że kucyki wokół nie patrzą już na obie klacze, a zwłaszcza White niepewnie. Najwyraźniej po zachowaniu klaczy zrozumieli jaka jest naprawdę. - Jak dla mnie bomba - wzruszyła kopytami Crimson i spojrzała na White. - Chcesz zatańczyć czy coś? Okolice bazy Spear nie powiedział nic więcej po wypowiedzi Batty tylko ruszył już na poszukiwanie drewna. Nawet w czasie wędrówki nie wyglądało aby ogier był specjalnie rozmowny. Nic nie planował ani nie dawał instrukcji Batty traktując ją niemal jak powietrze. Widać było, że ten jednorożec musi być niezwykle dumny z faktu tego kim się urodził. Nie można też było nie dostrzec jak inne miał podejście od swojego dowódcy i sanitariuszki z oddziału. Tak jak się spodziewano, słońce wkrótce całkiem zniknęło, a na jego miejsce Crystal postawiła piękny księżyc w pełni, tak jak dawniej robiła to księżniczka Luna. Temperatura z każdą chwilą stawała się coraz bardziej nieznośna, a na pustyni nie było widać żadnych śladów życia. Jedyne co ich otaczało to kaktusy i kości dawno martwych zwierząt. Spear oświetlał sobie drogę rogiem najwyraźniej nie chcąc się przyznać jak słabo cokolwiek dostrzega w tej ciemności, ale ewidentnie nie oddalał się bardzo od obozu najwyraźniej nie chcąc zgubić drogi. Kiedy tak oboje szli już od dłuższego czasu ich oczom ukazało się kilka wysuszonych kompletnie drzew, ale drewno z nich z pewnością było idealne do rozpalenia. Spear zatrzymał się jednak za nim zdecydował się zbliżyć, aż nie chwycił okolicznego kamienia żeby rzucić nim między drzewa. Czekał tak niewielką chwilę, ale widząc, że nic nie wyszło po jego rzucie zdecydował się ruszyć po drewno, nie oglądając się na towarzyszkę. Czego nie mógł zauważyć, to długa ciemna nitka umieszczona w skałach, niedaleko drzew, która teraz lekko dygotała kiedy schodziło powoli po niej niezwykle cicho dziwne stworzenie. Jego ciało zdawało się pokryte łuskami, ale zamiast głowy miało coś co przypominało cienkie kościste palce dawnych ludzi, ale na tyle długie, że bez problemu mogły chwycić stworzenie wielkości kucyka. Istota jednak nie atakowała, a wciąż czaiła się w mroku starając się pozostać niewidoczną i najwyraźniej oczekując odpowiedniej chwili. Jaskinia Wnętrze wydawało się idealnym schronieniem dla dwójki ogierów. Nie było raczej szansy na ataki podziemnych robali, bo podłoże zdawało się dosyć twarde. Harpie na pewno zostałyby dostrzeżone gdyby próbowały się tu dostać podobnie jak wszystkie inne stworzenia. Nie wiadomo jak wiele czasu minęło odkąd oba ogiery zasnęły, ale gdzieś w głębi jaskini zaczęło coś błyszczeć żółtym blaskiem. Tajemnicze światło równie szybko zniknęło, ale potem pojawił się jakiś ruch na tyle silny aby jaskinia zaczęła się trząść. Niewielką chwilę później w kierunku obu ogierów wysunął się smoczy łeb na długiej smoczej szyi. Katie, która towarzyszyła buntownikom Fire wydawała się miniaturką tego olbrzyma, którego reszta ciała nadal spoczywała głębiej w jaskini. - Kucyki? - warknął wyraźnie niezadowolony. - Zapuszczasz się jak najdalej od smoczych krain, na istnym zadupiu żeby mieć święty spokój, a teraz to? - pokazał spore kły przy ostatnim słowie. - Co wy za jedni? Myślicie, że mnie zabijecie i sprowadzicie moje łuski dla tej waszej żałosnej władczyni? A może przygód wam się zachciało? - warknął z coraz większą irytacją. Koszary - Jesteś zabawny - powiedział ogier po chwilowej potyczce wzrokowej między nimi. - Masz racje jednak, że Crystal widzi i wie wszystko. Jest wszędzie i nigdzie, a wiem to najlepiej, bo jako jedyny mogę z nią rozmawiać - Idziemy. Skoro nie możesz spać pomyślę, co z tobą zrobić - powiedział idąc wzdłuż korytarza. Kiedy tak przechodzili można było odnieść wrażenie, że światło cofa się ze strachu przed ogierem, ale kiedy oddalali się od jego źródła te znowu zaczynało świeci swoim blaskiem normalnie. - Musi to być niezwykle frustrujące stać całymi dniami na bramie i czekać, aż coś się stanie. Przecież uważasz się za lepszego od innych, prawda? Uważasz, że jesteś lepszy od tego, który dziś zabił podmieńca, tak jak od tego, który ma szukać podejrzanych artefaktów, a może nawet od niej. Na pewno nie byłeś zachwycony, że to ona prowadzi w rankingach. Czy uważasz się może za tak dobrego, że jesteś w stanie już dołączyć do oddziałów, a nawet stawić czoła mnie? - w jego głosie czuć było coś co przypominało wyzwanie.
  20. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Baltimare - Bardzo bym chciała tylko... - powiedziała Pumpkin, a Crimson w tym czasie upijała kufel. Nim Pumpkin dokończyła Crimson odstawiła kufel i spojrzała na White. - Ona chce ci powiedzieć, skarbie, że nie wie jak miałaby wykorzystać te wiedzę - Pumpkin opuściła głowę, ale najwyraźniej zgadzała się z Crimson. - Jednorożec może łazić gdzie mu się podoba, pegaz ze względu kontroli pogody też ma możliwość przemieszczania, ale kucyk ziemski... Takie jak my upycha się w jednym miejscu i mamy tam siedzieć. W końcu dostajemy pole do uprawy i to wystarczy, mamy zapewniać żywność nic poza tym. Możemy oczywiście podróżować jeśli robimy za tragarzy jednorożców - Lub kiedy zostajemy porwani - dodała bardziej ponuro Pumpkin wspominając to co ją spotkało. Wokół jednak panowała taka radość z powodu powrotu White, że kuce wokół zdawały się nie dostrzegać jak ponury obraz przyjęła ta rozmowa. Zwłaszcza kiedy chwilę później na stole zaczęły pojawiać się ciasta i różne inne przysmaki. - Śmiało jedzcie - powiedziała szybko Pumpkin jakby chciała zmienić ten ponury temat. - A co do mnie... - Crimson uśmiechnęła się krzywo do White. - Teraz przynajmniej wiem, że słuchasz historii o moim życiu. Masz jednak racje, ja do stagnacji wcale się nie nadaje, świat jest za duży żeby tkwić w miejscu Okolice bazy - Jesteś cywilem - powiedział Spear nim ktokolwiek zdążył odpowiedzieć. - Nieważne jak wiele widziałaś i co robiłaś zawsze nim pozostaniesz, bo nigdy nie byłaś w gwardii. Poza tym czemu sądzisz, że twoja broń jest lepsza niż nasza? - Bo tą bronią uratowała nam życie - wtrącił Lance. - Wywaliłem cały magazynek w tamte stwory, a gówno to dało. Jej pociski przebiły się przez twardy pancerz. Może nie ma przeszkolenia wojskowego, ale zna się z pewnością na przetrwaniu - Poza tym w połowie ma geny kucyka, który lepiej sprawdza się w ciemności niż przeciętny jednorożec - Pearl rzuciła jej delikatny uśmiech. - Pearl ma racje. Jeśli się zgubisz, nie wiem czy ciebie znajdziemy, z Batty masz też większe szansę coś znaleźć - Spear patrzył chwilę na swoich towarzyszy, wszystko wskazywało, że chce coś powiedzieć, ale chyba odebrano mu wszelką linie obrony. W końcu skierował wzrok na Batty. - Jak chcesz możesz iść, ale jeśli zostaniesz w tyle nie licz, że będę cię nosił - najwyraźniej prośba o pomoc od gorszego jego zdaniem kucyka nie chciała przejść mu przez gardło. Krańce pustyni Starcie między obiema bestiami wyglądało na niezwykle wyrównane kiedy oboje się nawzajem odpychali. Nic nie wskazywało aby szybko miało skończyć się to starcie, a oczekiwanie wymagało sporo cierpliwości. Po około godzinie wszystko wskazywało, że skorpiony również miały dosyć starcia między sobą. Oba w pewnym momencie odłączyły od siebie swoje szczypce i zaczęły się oddalać w przeciwne strony. Najwyraźniej wynik tego starcia miał pozostać nierozstrzygnięty. Przynajmniej wejście do jaskini zdawało się czyste. Z wnętrza wydobywało się seledynowe światło, a na dodatek w środku było całkiem ciepło. Jak się okazało światło wydobywało się z dużych kryształowych kamieni umieszczonych na niemal całym sklepieniu jaskini. Koszary Na korytarzach było już pusto, ale nie trudno było znaleźć gwardzistów. Gdzieś na zewnątrz dochodziły jakieś pomruki, które były skutecznym kierunkowskazem. Mimo zapalonych świateł ciężko było nie odczuć dziwnego mroku jaki wydobywał się w godzinach nocnych w koszarach. Kiedy Dawnowi udało się w końcu dotrzeć do źródła głosów okazały się one dochodzić z placu. Na zewnątrz zebrała się spora grupa elitarnej straży cesarzowej, każdy stał bez ruchu słuchając tego co mówił ogier przed nimi. - Dostaliśmy raport, że buntownicy zaatakowali jedno z miasteczek. Wyrżnęli wszystkich cywili i przejęli niewielki okoliczny posterunek gwardii - Nie do końca rozumiem. Co w tym niezwykłego? Buntownicy wciąż nas atakują - Ci mają lepsze uzbrojenie. Na dodatek mają jakiegoś jednorożca niezłego w magii. Nie możemy pozwolić aby zbudowali sobie tam nową bazę wypadową, bo inne okoliczne miasta będą zagrożone, a przy tym i projekt cesarzowej. Wyślemy dziesięcioro z was i... - nim Dawn zdążył usłyszeć coś więcej ktoś przycisnął go kopytem do ściany. Ciekawe było, że agresor bezszelestnie się do niego zakradł. Kiedy jednak mógł spojrzeć kto go dorwał szybko wyjaśniło się dlaczego. - Tak podejrzewałem, że nie był tu sam - kopyto z dużą siłą zaciskało się na karku Dawna przybijając go do ściany. Mógł jednak widzieć charakterystyczny hełm przed oczami. Nie było szansy na ucieczkę skoro dorwał go najlepszy żołnierz cesarzowej, jej prawe kopyto. - Nudziłem się i zobaczyłem twojego kumpla, który zapewne wybiegł za tobą, nie wydał cię, ale jednak podejrzewałem że nie wyszedł by sam - Dawn mógł poczuć na sobie napór całego ciała gwardzisty. - Powiedz mi czego tu szukasz? Nie możesz spać po nocach? Masz ochotę na kolejną lekcje? A może tu szpiegujesz? - zabrał kopyto uwalniając Dawna, ale nadal stojąc na tyle blisko żeby mu nie uciekł.
  21. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Baltimare - Mimo wszystko wiem, że możesz czuć się nieswojo, ale przekonają się do ciebie jak tylko lepiej cię poznają - powiedziała Pumpkin w kierunku White kiedy Crimson uniosła jedną brew w górę widząc jak White siada koło niej. Uśmiechnęła się do niej delikatnie, a potem rzuciła okiem na to co ich otaczało. Pumpkin w tym czasie chwilowo odeszła. - Kiedy tak to widzę... - powiedziała na tyle głośno żeby White mogła ją usłyszeć, ale poza nią nikt kto stał za daleko. - Mam wrażenie, że do dupy ze mnie kucyk ziemski. Za cholerę bym tu nie wytrzymała nawet jednego dnia. Na jednorożca też się nie nadaje, a pegaz... Sama nie wiem. Może moi starzy nie byli nawet kucykami - parsknęła lekko śmiechem pod nosem. Chwilę później wróciła Pumpkin niosąc tacę z dwoma kuflami, które położyła przed Crimson i White. Ta pierwsza zbliżyła nos do kufla żeby powąchać zawartość, a potem szeroko otworzyła oczy. - Cholera to jest cydr... Dawno tego nie piłam poza Czarnym Rynkiem, a tam to zwykła podróba - Większość zabiera nam gwardia dla dobra królestwa, ale nadal mamy kilka ukrytych beczek - uśmiechnęła się Pumpkin. - Śmiało pijcie - Crimson nie trzeba było prosić dwa razy, bo zaraz zaczęła opróżniać swój kufel. Pumpkin spojrzała znowu na White niepewnie. - Co teraz zrobisz kiedy wrócicie, spotkamy się jeszcze kiedyś? - spytała cicho. Okolice bazy Kiedy Batty wspomniała, że Spear jest uroczy, Pearl wyglądała na nieco zdziwioną, ale zaraz na jej pyszczku pojawił się cwany uśmiech, który rzuciła teraz gwardziście. Ten jednak widząc to zmarszczył tylko brwi i skrzywił się z niesmakiem jakby w ogóle nie chciał o tym gadać lub zupełnie o tym zapomnieć. Lance jako jedyny zdawał się zignorować ten temat. - Nie wątpie w twoje umiejętności, ale lepiej oniżyć ryzyko biorąc pod uwagę przewagę liczebną przeciwnika, a co do Wojny... Nigdy to nie jest tak łatwe jak się wydaje - powiedział ponuro Lance. - Nie mam pojęcia co przyniesie przyszłość, ale mimo wszystko nie chce abym kiedyś musiał z nią walczyć. Zresztą nawet nie wiem czy będę mile widziany w gwardii za stratę naszej bazy - Znam Canterlot jak własną kieszeń, na pewno ją znajdziemy jeśli będziesz chciała pomocy - kontynuowała Pearl kiedy jej Spear nagle wstał. - Jeśli mamy założyć obóz potrzebujemy drewna - powiedział ponuro. - Poszukam czegoś w okolicy, a wy ustalcie wachty. Noce są tu zimne - Nie powinieneś iść sam - Lance zaraz wstał. - Jest nas tylko czworo sir. Z czego jedno nie ma nawet przeszkolenia - spojrzał na Batty. - Nie możemy jeszcze bardziej się rozdzielać. Poradzę sobie, nie mam zamiaru przecież rzucać się w wir walki, nie jestem samobójcą - Może być jednak trudno o drewno w takim rejonie - wtrąciła Pearl. - Coś zrobić musimy, a siedzenie i gadanie pogarsza sprawę. Jeśli zrobi się za ciemno nikt z nas nic nie zobaczy, a wtedy na pewno nie znajdziemy drewna Krańce pustyni Poszukiwanie schronienia przed ciemnością nie było najłatwiejsze z powodu uwarunkowania terenu. Mimo licznych pagórków nie widać było jaskiń kiedy słońce coraz bardziej zachodziło. Marsz mógł stawać się męczący, zwłaszcza, że nigdzie nie było też śladów żadnego jedzenia ani wody, a jedyne rośliny jakie otaczały dwójkę ogierów to kaktusy. W okolicach jednego z pagórków w końcu znalazła bardzo duża i najpewniej głęboka jaskinia, ale niedaleko niej widać było dwa ogromne skorpiony, które się ze sobą siłowały. Teraz można było spróbować je ominąć i wejść do niezbadanej jaskini lub spróbować najpierw zaatakować przerośnięte robale. Została jeszcze możliwość szukania innej jaskini, ale słońce zdążyło już niemal całkiem zaniknąć, a przy tym temperatura spaść jeszcze bardziej. Koszary Noc tym razem mimo spokojnego początku nie przebiegała tak do końca spokojnie. Nie wiadomo, która była godzina, ale najwyraźniej jeszcze panowała noc. Na korytarzu zrobiło się jakieś zamieszanie, które zdołało nawet wybudzić towarzyszy Dawna. Słychać było liczne kroki i jakieś rozmowy, które przez drzwi były niezrozumiałe. Któryś ze współlokatorów najwyraźniej kierowany ciekawością uchylił lekko drzwi, ale równie szybko je zamknął kiedy na korytarzu ktoś do niego coś krzyknął. - Słyszałeś coś? - spytał jeden z towarzyszy Dawna, najwyraźniej tego, który otworzył drzwi - Coś o rzezi, ale nic więcej - Myślicie, że coś się stało? - Wygląda jakby zbierali oddziały - Chwilę przed Igrzyskami? Przecież za kilka dni pojawi się cesarzowa, są potrzebni tutaj
  22. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Baltimare - Żarcia się nie odmawia, a skoro ona się zgadza, to ja też coś chętnie wszamię - oba kucyki rzuciły spojrzenie Crimson, które świadczyło, że nie do końca rozumieją jej język. Tylko Pumpkin, która już trochę poznała klacz lekko się uśmiechnęła, a nawet widać było, że powstrzymuje śmiech na widok reakcji swoich opiekunów. - Szkoda, że wielu już zapomniało dawne czasy i dawną władzę - westchnął ponuro ogier na słowa White, a potem cała trójka zaczęła ich prowadzić. - To nietypowe nie widzieć kucyka ziemskiego na polu - powiedziała klacz w kierunku Crimson. - Tym bardziej poza swoim miasteczkiem. Należysz do niej? - spojrzała na White. - Ja? Nie należę do nikogo - nie wydawało się aby w tonie Crimson kryła się uraza za to pytanie. - Nikt by ze mną nie wytrzymał - rzuciła okiem na White oceniając ją od kopyt po głowę. - Chociaż z nią mogłabym spróbować - klacz zdawała się nie rozumieć dwuznaczności słów Crimson. Nim jednak ktoś więcej zdołał coś powiedzieć stali już po środku licznych kucyków ziemskich. White wyglądała w tym tłumie niezwykle nietypowo jako jedyny jednorożec. W przeciwieństwie jednak do jednorożców okoliczne kucyki ziemskie nie rzucały jej wrogich spojrzeń tak jak jednorożce jej towarzyszkom, a raczej patrzyły na nią z ciekawością lub ze strachem w przypadku źrebaków. Pumpkin widząc niepewność przyjaciół wyszła na środek. - Nie martwcie się, to jest ta klacz, o której wam mówiłam - mieszkańcy nadal wyglądali na niepewnych, ale wyglądało również, że starają się przemóc lęk rzucając jej słabe uśmiechy. - Musisz nam wybaczyć - powiedział w kierunku White ogier, który niedawno przyszedł z Pumpkin. - Gwardziści, którzy nas odwiedzają, nie są za mili, a zwykle to jednorożce i sama rozumiesz - spojrzał na długi stół i wolne miejsca wokół. - Zajmijcie sobie miejsce, a my przygotujemy posiłek - Nie musisz mi dwa razy powtarzać - Crimson szybko zajęła pierwsze wolne miejsce będące najbliżej. - Mam nadzieję, że nie czujesz się urażona - powiedziała cicho Pumpkin w kierunku White kiedy wciąż towarzyszała im lekka niepewność miejscowych. Okolice bazy - Nie bądź zła, on naprawdę najpierw mówi potem myśli - rzuciła Pearl nim Spear zdążył odpowiedzieć Batty. Widać było jednak, że ogier miał ochotę to zrobić, ale widząc potępiające spojrzenie klaczy zrezygnował wyraźnie się przy tym krzywiąc. - Naprawdę lepiej abyśmy trzymali się razem. Ty jesteś nam potrzebna tak samo jak my tobie, wiem, że to nie łatwe, ale możesz nam zaufać - Poza tym pustynia to nie tylko harpie - powiedział ponuro Lance. - Nie wątpię, że jesteś specjalistką w przetrwaniu, ale roi się tu od pustynnych robali w ziemi. Nie mówiąc o wywernach i piaskowych golemach. Tych ostatnich na szczęście jest raczej niewiele - zarówno Lance i Pearl zrównali się z nią krokiem kiedy Spear szedł kawałek za nimi. - Tak szczerze mówiąc... Nic już nie będzie takie samo. Kiedy walczysz z kimś w ramię w ramię tworzy się między taki osobami więź, której nie sposób rozerwać. Nie wiem czy oni czują to samo, ale ja raczej bym nie potrafił zabić Fire gdybym miał taką szansę na polu walki. Może przypłaciłbym to życiem, ale nic nie poradzę - White? - spytała bardziej siebie Pearl, ale zaraz spojrzała na Batty. - Znałam sporo klaczy o takim imieniu. Jeśli nie masz gdzie się zatrzymać w Canterlocie możesz u mnie. Może będę w stanie ci pomóc ją znaleźć - Ściemnia się - Spear o sobie niespodziewanie przypomniał, a kiedy rzuciło się okiem na słońce można było dostrzec, że te faktycznie powoli zachodzi. - Będziemy musieli założyć obozowisko i rozstawić warty - powiedział ponuro Lance. Krańce pustyni Nie doszło do kolejnych ataków dzikich bestii z okolicy. Najwyraźniej te rejony były już bezpieczne. Oba ogiery jednak mogły poczuć delikatną chłodną bryzę. Słońce, które do tej pory tak silnie ogrzewało całą okolice teraz powoli zachodziło dając powoli miejsce wolno zbliżającej się nocy. Wieczór mógł z pewnością przynieść ukojenie po skwarze słońca, ale również mógł być problematyczny. W tych rejonach, noce tu były wyjątkowo chłodne i nigdy nie było wiadomo co czai się w ciemności. Canterlot Klacz słuchała wszystkiego co mówił Dawn przy okazji się rozglądając z zaciekawieniem po jego domu. Nie było dziwne, że nic nie odpowiada biorąc pod uwagę jej stan. Na nietypowe pytanie o siostrę delikatnie mrugnęła wyraźnie zaskoczona, ale raczej nie było to spowodowane myślą, że taką posiada, a raczej niezrozumieniem sedna pytania. Rzuciła na chwilę okiem na książki i znowu na bałagan wokół. Nadal wydawała się tym wszystkim zaskoczona, ale nie stawiała żadnych oporów nawet przed możliwością bycia sprzątaczką. Jakby nie patrzeć, jednorożce bez wielkich zdolności magicznych często kończyły jako służba, a praca w Canterlocie to niemal jak spełnienie marzeń. Kiedy ogier spytał ją o pytania ta znów na niego spojrzała niepewnie, aż nie podeszła do ogiera i bardzo szybko delikatnie cmoknęła go w policzek, równie szybko odsuwając głowę.
  23. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Baltimare - Nie oceniaj każdego kucyka ziemskiego w ten sposób - westchnęła Crimson patrząc wciąż jak Pumpkin wita się z rodziną i przyjaciółmi, a potem uśmiechnęła się lekko do White. - Gdyby każdy kucyk ziemski oceniał każdego jednoroga z góry dziś pewnie byśmy nie gadały, a ja olałabym Sinister kiedy potrzebowała pomocy. Zawsze trafią się dupki wśród każdej rasy, trzeba tylko umieć ocenić kto jest frajerem, a kto kimś więcej - krzywo się uśmiechnęła. - Pewnie dlatego ja straszę każdego po pięciu minutach rozmowy ze mną - w tym właśnie momencie Pumpkin znów szła w stronę White i Crimson prowadząc ze sobą dwa kucyki ziemskie, ogiera i klacz. Kiedy byli już wystarczająco blisko klacz wyszła przed Pumpkin i spojrzała na White. - Dziękujemy za wszystko co zrobiłaś dla Pumpkin - widać było, że z trudem utrzymywała łzy. - Opiekujemy się nią odkąd jej rodzice zostali zabici. Nie sądziliśmy, że jeszcze kiedykolwiek ją zobaczymy po tym co się stało - opuściła wzrok najwyraźniej nie będąc w stanie mówić dalej. - Niewiele spotyka nas dobrego ze strony jednorożców - powiedział teraz ogier. - Pumpkin powiedziała nam jednak jak obie dla niej wiele zrobiłyście - Ja tam żadnym bohaterem nie jestem - powiedziała Crimson unikając ich spojrzenia. - Gdyby nie White i jej determinacja pewnie nigdy by to wszystko tak się nie skończyło - Mimo wszystko chcielibyśmy wam jakoś podziękować - powiedział teraz ogier. - Nie mamy za wiele, ale może chociaż damy wam jakiś posiłek i coś na drogę, choć tak w niewielkim stopniu zdołamy się odwdzięczyć Okolice bazy - A tak... - powiedział jakby wyrwany z transu Lance i zaczął ściągać z siebie pancerz podobnie jak jego towarzysze nim ruszyli. - Widzieliśmy spadający samolot... Pomyśleliśmy, że możemy być potrzebni i sama rozumiesz - No właśnie - wtrąciła nagle Pearl. - Co tam się stało? Nikt nie został ranny? Jakby co mogę spróbować ich opatrzyć. To nie tak, że nie doceniam Fire i jej oddziału, ale nie wyglądali aby znali się na medycynie - Może po kolei - Spear zmarszczył lekko brwi patrząc na Batty. - Zanim ja odpowiem tobie, może ty powiedz nam co dałaś jej? Tak widzieliśmy, że dałaś coś temu smokowi - Spear - nie wyglądało aby ogier chciał jednak odpuścić, nawet kiedy dowódca go skarcił. - Musimy wiedzieć czy możemy jej zaufać. Co jak nas zabije w czasie snu? - Nie musi się z niczego spowiadać. Miała szanse nas zabić wiele razy. Mogła nas zostawić na pastwę losu, a tego nie zrobiła - Skoro to wszystko prawda, to chyba nie musi się obawiać odpowiedzi na moje pytanie. Jeśli pomożemy jej się dostać, a ona zostanie złapana za coś o czym nie wiem jak szpiegostwo, wezmą ją na tortury i prześwietlą mózg do każdego wspomnienia, nic się przed nimi nie ukryje. Zostaniemy wtedy skazani za zdradę i straceni - Mam wrażenie, że w gwardii już postawili na nas kreskę, więc raczej nie sądzą aby trup mógł z kimś kolaborować - powiedziała ponuro Pearl. Pustynne robale Na niebie jak na złość nic nie chciało się pojawić, a robal nie ruszał się dobre kilka minut wciąż poruszając olbrzymi żuwaczkami. Skwar słońca z pewnością nie był teraz przyjemny dla dwójki ogierów, ale owad wydawał się zachwycony gorącem, grzał swój chitynowy pancerz zupełnie nie zwracając uwagi na temperaturę. Kiedy minęło piętnaście minut stworzenie nagle się poruszyło. Jego głowa wysunęła się wprost przed dwa kuce, tak, że teraz oboje mogli zobaczyć jego pokaźne żuwaczki, którymi z pewnością mógłby przepołowić kuca jednym zaciśnięciem ich na jego ciele. Owad jednak nie zaatakował tylko uniósł ogromną głowę nad nimi, a potem wbił ją w piasek ciągnąć za sobą resztę swojego olbrzymiego cielska, aż całkiem nie zniknął z ich oczu. Canterlot Klacz nie stawiała oporu idąc za gwardzistą. Ciężko było powiedzieć czy z powodu strachu przed nim, czy może z faktu, że nie bardzo miała gdzie się udać. Słyszała wszystko co mówił do niej ogier, ale nie reagowała w żaden sposób po prostu słuchając. Niewiele zresztą mogła powiedzieć. Wyglądała jednak na trochę zdziwioną kiedy zamiast na posterunek gwardii ten zaczął ją prowadzić do dzielnicy mieszkalnej. Nadal jednak dreptała powoli za swoim nieoczekiwanym przewodnikiem. Kiedy zaczął prowadzić ją do jednego z mieszkań lekko się zawahała jakby nie była pewna czy powinna tam wejść. Ostatecznie zdecydowała się to zrobić. Rzuciła tylko raz okiem na bałagan, ale nie wydawała się tym zniesmaczona. Spojrzała niepewnie na kartkę, którą jej podarował żeby nawiązać komunikacje, a potem na ogiera, który niespodziewanie złapał jej kopytko. W pierwszej chwili wyglądała na trochę przestraszoną, ale ten szybko jej wyjaśnił o co chodzi. Klacz delikatnie mrugnęła, a potem z nów spojrzała na kartkę, chwilę później jej róg otoczyła zielonkawa aura, a na kartce zaczęły pojawiać się słowa. Nazywam się Midnight Harmony Dziękuje za życzliwość, ale dlaczego to robisz?
  24. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Baltimare Nim Crimson mogłaby coś powiedzieć na uwagi White, a Pumpkin odpowiedzieć na jej pytanie, ta druga nagle popędziła przed siebie zostawiając obie klacze w tyle. Chwilę później wbiegła do niewielkiej wioski, a bardziej można by rzec dystryktu uczepionego do tego miasta. Wokół licznych pól było tu pełno drewnianych prostych wiejskich domków. Pumpkin stanęła na środku tego nietypowego miejsca, a chwilę później z okolicznych domków zaczęły wychodzić kolejne kucyki ziemskie. Wszystkie otoczyły niedawno przybyłą klacz patrząc na nią takim wzrokiem jakby właśnie ujrzeli ducha. Nikt nie reagował dobrą chwilę. Przynajmniej tak było do czasu, bo nagle wszyscy rzucili się w kierunku Pumpkin i zaczęli ją ściskać z każdej możliwej strony. Całej atmosferze towarzyszyły radosne śmiechy i łzy radości. Crimson stała w pewnej odległości od tego osiedla, nie podchodząc za blisko, aż nie spojrzała na White. - Cóż, można powiedzieć, że naprawiłaś dla kogoś świat - delikatnie się do niej uśmiechnęła. - Pójdziesz się ujawnić? Chyba ci podziękują - nie można było raczej winić Pumpkin, że po tak długiej rozłące na chwilę zapomniała o swoich towarzyszkach i teraz skupiła całą uwagę na przyjaciołach i rodzinie. Okolice bazy Widok latającego pojazdu, który leciał teraz ku skale, wzbudził niepokój trójki gwardzistów. Jednakże żadne nie miało sposobności nic zrobić. Pearl znała się na magi medycznej i defensywnej, mogła pomóc rannym, ale nie byłaby w stanie zatrzymać tak szybko lecącego obiektu. Spear natomiast znał się na magii ofensywnej i jedyne co mógłby zrobić to atak na spadającą maszynę. Pozostał Lance, który najlepiej znał się z całej trójki na magii, ale nawet on miał ograniczone możliwości. Nie było szans aby zdołał złapać taki obiekt we własną aurę, a tym bardziej aby teleportować się do pojazdu i ratować załogę. Patrząc na prędkość obiektu chyba tylko pegaz miałaby szansę coś zrobić. Wszystko na szczęście dobrze się skończyło, bo nim cokolwiek zdołali zrobić lub zobaczyć śmierć nieszczęśników, ci chwilę później byli bezpieczni. Kiedy zobaczyli załogę, szybko zrozumieli, że najwyraźniej Fire ściągała resztę sojuszników, co wskazywało, że zaczyna powoli się zadomawiać na dawnym terenie. Nie do końca wiedzieli co jest w skrzynce i chyba nie byli pewni czy chcą wiedzieć. Poza klaczą dostrzegli także Batty, na którą czekali i smoczycę, z którą się żegnała. Spear zmarszczył lekko brwi widząc jak klacz oddaje jaszczurze jakieś pudełko, ale reszta zdawała się nie zwrócić na to uwagi. Kiedy jednak ta się nagle teleportowała najwyraźniej dotarło do nich w jakie miejsce mogła zniknąć. Lance również zniknął wraz z towarzyszami, a później cała trójka znalazła się w miejscu, w którym niedawno się rozdzieli z Batty tuż po niej. Pustynne robale Kiedy oba ogiery przebiegały po piasku co jakiś czas w niektórych miejscach pojawiała się dziura, ale jak do tej pory z daleka od nich. Nie widać było również odpowiedzialnego za wykopanie tych dziur. Cokolwiek to jednak było musiało być duże, bo dziury były na tyle wielkie, że bez problemu wpadłby w nie ogromny niedźwiedź. W pewnym momencie gdy obaj pędzili przed siebie, nagle przed nimi coś się uniosło, zupełnie jakby góra wyrosła w tym właśnie miejscu, piasek zaczął opadać z nieznanego obiektu, aż w końcu go ujawnił. Kiedy dwójka ogierów była w stanie dostrzec co było za to odpowiedzialne ich oczom ukazał się cztero metrowy insekt przypominający w niewielkim stopniu stonogę. Słońce odbijało się w jego białym chitynowym pancerzu, a sam owad, poruszał delikatnie czułkami i ogromnymi żuwaczkami, ale co najciekawsze, nie atakował dwójki kucy tylko stał w miejscu. Wszystko wskazywało, że stworzenie najwyraźniej posługiwało się wibracjami w celu poszukiwania ofiar, a kiedy ci stali nic nie robiąc, owad nie stanowił takiego zagrożenie. Canterlot Przełożony Dawna rzucił tylko spojrzenie na swojego rekruta kiedy ten powiedział, że się oddali, ale nie zabronił mu tego, a pokiwał lekko głową w geście zgody. Być może zdobył już do pewnego stopnia jego zaufanie, a może uznał, że Dawn sobie zasłużył na chwilę wytchnienia za dobrze wykonaną pracę, ciężko powiedzieć. Drugi rekrut zupełnie go ignorował pochłonięty swoim trofeum, kolejny za to gwardzista, nie miał zamiaru najwyraźniej interweniować skoro pierwszy pozwolił mu odejść. Cała trójka powoli odeszła w stronę koszar, chwilę później znikając mu z oczu. Klacz, która szła, najwyraźniej była zamyślona, bo niemal upadła na grzbiet widząc przed sobą znajomego gwardzistę. Kiedy padło jego pytanie ta mrugnęła zaskoczona, a potem uniosła kopytko i zaczęła uderzać nim w szyję, zupełnie jakby chciała mu coś przekazać. Nie będąc pewnym czy zrozumie otworzyła usta, ale nie dobył się z nich głos. Wszystko wskazywało, że klacz była niemową.
  25. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Baltimare Kiedy tylko White rzuciła zaklęcie cała trójka zniknęła w magicznym błysku pojawiając się gdzieś w zaułku gdzie nikt nie miał raczej możliwości ich dostrzec. White mogła poczuć lekki zawrót głowy, ale Crimson w porę podtrzymała ją przed upadkiem. Pumpkin natomiast miała szeroko otwarte oczy kiedy znalazły się w mieście. Najwyraźniej znała całą okolicę na pamięć, co nie mogło w sumie dziwić. Kiedy White była już w stanie się ruszyć cała trójka powoli opuściła zaułek wychodząc w samo centrum miasta. Baltimare było znacznie większe niż Ponyville, ale daleko było mu do takich miejsc jak Canterlot, Crystal Empire czy Manehattan. Podobnie jak niemal wszędzie i tutaj pojawiały się patrole gwardii, a na ulicach miasta były głównie jednorożce. Tak samo mało przyjemnym widokiem były kolejne kucyki uwięzione w dybach, a inny z licznymi ranami wiszący na pręgierzu kiedy nad jego nieruchomym ciałem zlatywało się robactwo. - I niech ktoś mi powie, że to Czarny Rynek jest prymitywny - powiedziała na tyle cicho Crimson aby tylko jej towarzyszki ją usłyszały. Kiedy przechodzili okoliczne kuce rzucały nieprzyjemne spojrzenia Crimson i Pumpkin, najwyraźniej nikt nie poznawał nawet tej drugiej. W ich oczach musiała być tylko jednym z wielu kucyków ziemskich zamieszkujących te okolice. Natomiast White wysyłali przyjemne uśmiechy i kiwali głowami w geście powitania. - Pytałaś czemu opuściła ludzi - powiedziała nagle Crimson kiedy poruszali się dalej. - To chyba było jak z tamtym podmieńcem z Czarnego Rynku. Wiesz nie każdy jest szczęśliwy we własnej skórze - powoli zaczęły wychodzić poza teren miejski gdzie ciągnęły się długie pola z dość niewielkimi domkami, to tu musiał być teren kucyków ziemskich, które zresztą teraz pracowały w polach, a ich pracy pilnowali gwardziści. Okolice bazy - Szkoda byłoby ją zostawiać - mruknął Lance czując najwyraźniej, że ma również dług u młodej smoczycy. Nie zdążył jednak pogadać o tym z Batty, bo ta już zniknęła. - Chyba żartujesz... - Spear nie dokończył widząc spojrzenie dowódcy, chyba zrozumiał, że nie zachował się jak należy w stosunku do przełożonego. - Sir... To by się nie skończyło dla niej dobrze. Tu jest bezpieczna, w Canterlocie zabiliby ją natychmiast. Nie ma szans abyśmy zdołali ją przeprowadzić, już z tą będzie problem - Co to jest? - spytała niepewnie Pearl pokazując kopytkiem na statek. - Chyba statek - mruknął Lance. - Włóżcie pancerze, lepiej to sprawdźmy - cała trójka włożyła szybko zbroje i ruszyła w kierunku, do którego spadał statek. Harpie Siła wybuchu sprawiła, że część harpii rozerwało w powietrzu, a ich kawałki zaczęły spadać po ziemi. Inne, które przetrwały zaczęły się z piskiem wycofywać. Pole siłowe stworzone przez jednorożca uchroniło co prawda oboje przed śmiercią w wybuchu, ale siła eksplozji była na tyle silna, że zdołała zniszczyć pole, a nawet lekko przypiec ogony obu kucy. Jak się okazało jakaś harpia nadal była na ziemi i teraz wściekle wskoczyła w ich kierunku, ale zanim zdążyła się zbliżyć wielkie szczypce wyszły z pod pisaku i zacisnęły się na jej ciele, a potem wciągnęły wrzeszczącego stwora pod ziemię. Najwyraźniej oba jednorożce pozbyły się harpii, ale eksplozją wybudzili mieszkające pod ziemią stworzenia, które mogły ich teraz otaczać na każdym kroku. Canterlot Gwardziści pilnujący bramy wrócili niedługi czas później niosąc ciało niewielkiego podmieńca pozbawionego głowy. Ciało było smukłe, typowe dla klaczy, a z niego nadal ulatywały resztki zielonawej krwi. Po tym incydencie niewiele się już działo. Panował spokój pod bramą, a liczba odwiedzających miasto kucy spadała wraz z coraz późniejszą godziną. Przynajmniej chowające się słońce dało miejsce chłodniejszej nocy. Drugi rekrut przez cały ten czas wpatrywał się w ślepia odciętej głowy podmieńca zupełnie jakby czuł swoiste podniecenie na widok swojego trofeum. - Dobra chyba czas powoli wracać - westchnął przełożony Dawna rozciągając przy tym mięśnie. - Ta, chyba niewiele się już wydarzy - ziewnął równie znudzony przełożony drugiego rekruta. - Zabieraj ten łeb i powoli się zbieramy - Ty również zabierz co twoje i chodź - wtrącił przełożony Dawna. Powoli cała czwórka ruszyła w kierunku koszar. Kiedy przechodzili ulicami Canterlotu, Dawnowi w oczy mogła rzucić się klacz, którą widział przed bramą, ta która wcześniej milczała, szła teraz samotnie z opuszczoną niczym zbity pies głową po drugiej stronie ulicy.
×
×
  • Utwórz nowe...