Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5480
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Wszystko napisane przez Magus

  1. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Czarny rynek - Jeśli nie wrócisz do jutra do jedenastej. to sama cię sprowadzę ciągnąc za grzywę - powiedziała ponuro Crimson po chwili rozmyśleń. Wiedziała. że Sinister sobie poradzi. ale nie lubiła jednocześnie nikogo olewać. Miała ją tu w końcu sprowadzić i z nią pokręcić. Znały się krótko, ale zrobiły już kilka takich akcji, które potrafiły szybko budować przyjaźń. Na dodatek dziwnie było być tylko z White, której nie towarzyszył wiecznie sarkastyczny ton Sinister. Spojrzała w końcu na dwie klacze i westchnęła. - Dobra nie ma co, skoro sama chce to idziemy - powiedziała idąc przez przejście. Pumpkin spojrzała niepewnie na White i dopiero za nią weszła ruszyła. Znowu znalazły się w okolicy lasu Everfree. Przejście przez portal nie zrobiło wrażenia na Crimson, która już spokojnie się rozglądała, ale Pumpkin czuła się najwyraźniej słabo, bo opierała się kopytem o drzewo jakby próbowała odzyskać równowagę. - To co teraz - Crimson wyraziła swoje myśli na głos. - Znów musimy na pewno wejść do Ponyville i wyminąć gwardzistów, ale... - spojrzała na Pumpkin. - Bez obrazy, ale już widzę, że możesz być obciążeniem. Jesteś wyczerpana i masz obecnie niemal zerowy refleks - Pumkin nie skomentowała tego ani nie rzuciła złego słowa, najwyraźniej wiedząc, że Crimson ma racje. Zresztą sam widok tego jak zbladła gdy mówiło się o unikaniu gwardii to potwierdzał. - Ponadto jesteś jeszcze ty - spojrzała na White. - Nadal masz na sobie ten namiar. Możesz umyć się w jeziorze w lesie, ale to odradzam - zza drzew spoglądały podejrzane ślepia, które z pewnością nie należały do kucyków. - Przypuszczalnie mogłabyś może nas teleportować do mojego domu, ale wtedy będziesz już całkiem padnięta, bo sporo już mocy zużyłaś. Tam jednak mogłabyś odpocząć. Może jak szybko się umyjesz to cię nie wyczują. Inna sprawą, że możesz teleportować nas też w jego okolice mojego domu, a my oblejemy cię jakimś okolicznym wężem czy coś za nim wejdziesz. Pytanie jednak czy nie będziesz zbyt na to zmarnowana. W każdym razie kiepska sprawa - krzywo się uśmiechnęła. Baza - Nie mam nikogo bliskiego - gwardzista uśmiechnął się krzywo. - Moja rodzina zginęła w jednej z bitew z buntownikami. Chyba dlatego zaciągnąłem się do gwardii - ciężko westchnął i spojrzał na swoich podwładnych. - Nie wiem też czy oni mają rodziny, raczej nie pytam nikogo o sprawy osobiste, a co do cesarzowej - zmarszczył lekko brwi. - Czasem nawet nie mam pewności co do jej istnienia. Może to ukryta opozycja obaliła księżniczkę, a Crystal wymyślono aby wszyscy w to wierzyli, w końcu teraz rządzi rada, a cesarzowej nie widać - zaraz jednak spojrzał na Batty, która do nich dołączyła. - Wiem tyle co wszyscy jeśli chodzi o skażenie krwi. Magia ma być dla jednorożców, to nasze dziedzictwo, a inne kucyki i istoty pomniejsze, nie mają do niej prawa powinny, być pod naszymi kopytami. Jeśli jednorożec zmiesza krew, dokona najgorszej zbrodni, bo podzieli się magią z podistotą. Tak przynajmniej opowiadają kapłani w świątyniach. Jak mówiłem, Crystal nikt nigdy raczej nie widział. Co do twojej historii... - widać było, że zrobiła na nim duże wrażenie. - Twój ojciec może gdzieś tam więc być. Nadal szukać siebie samego zgubionego w pamięci. Jak jednak go rozpoznasz skoro nie pamiętasz jak wyglądał? A może jest inaczej? Pamięć mówi nam przy okazji prawdę o nas - słabo się uśmiechnął. - Poza tym Batty, nie zrobiłaś nic wbrew sobie. Taka nasza natura, że sobie pomagamy. Ale ostatnio chyba zatracamy też samych siebie - westchnął ponuro. Kwatery - Coś tam widziałem - ziewnął jeden z ogierów wstając. - Ale czy to była cesarzowa? Na witrażach w świątyni wygląda inaczej, a tutaj, bo ja wiem, u mnie widziałem zakapturzoną postać stojącą w lesie Everfree, która mnie nieco niepokoiła - spojrzał na swoje kopyto mając taki sam symbol jak Dawn. - Eee dobra, to jest dziwne - Nie to nie jest dziwne - uśmiechnął się krzywo Might, patrząc na swoje kopyto. - Cesarzowa nas wybrała i pokazuje nam swoją miłość i wiarę w nas, jeśli tylko damy się jej pokierować - Nie dajmy się zwariować - wtrącił kolejny ogier. - To, że mieliśmy pokręcone sny możemy zwalić na aurę tego miejsca, która cholernie niepokoi od samego początku - A to? - pokazał swoje kopyto Might. - Może gwardziści w nocy się z nami bawili, zawsze przecież jest jakiś chrzest - nagle drzwi stanęły otworem, a w nich pojawił się gwardzista skryty jak inni pod pancerzem. - Co z wami? - spytał swoim niepokojącym głosem. - Doprowadzać się do porządku i na plac, chyba nie czekacie na zaproszenie?
  2. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Czarny rynek - Jakoś sobie poradzę - powiedziała cicho Pumpkin, słysząc niewielką sprzeczkę między klaczami. Nie chciała ich jednak skłócić. Wystarczająco już dla niej zrobiły. - Spokojnie - powiedziała w jej kierunku Crimson. - Jakoś się pomieścimy, chociaż trochę nie ogarnęłam chałupy, ale damy radę, a jutro wrócisz do domu - zaraz jednak znów spojrzała na Sinister. No tak, przez całą te aferę właściwie nic nie osiągnęły. Kupiła te książkę, ale nie rozkręciła interesu, który chciała tak zrobić. Głównie skupili się na ratowaniu klaczy i bójce w barze. Było jej nieco głupio, bo sama częściowo do tego doprowadziła. Nie wątpiła, że też że Sinister sobie poradzi, ale zostawiać kogoś tak samego też było jej głupio. - To co robimy? - spytała w końcu. - Może ty i Pumpkin u mnie przenocujecie, a ja tu zostanę z Sinister próbując pomóc jej rozprowadzić towar. Mogę wam podać adres, chyba znasz topografię Ponyville? - powiedziała w kierunku White. - Chyba, że chcecie to inaczej rozegrać. Jakieś pomysły? Baza - Nie widzę ku temu problemów - słabo się uśmiechnął, ładując jej kolejne pociski. - Kto wie może to uratuje nam życie. Podczas rytuału zatwierdzono, że mam poziom magii na statusie potężnego jednorożca, ale w akademii jednocześnie zauważono, że mam mierny talent do typowej magii. Ironia losu jak widać - mówił ładując kolejne pociski. - Dlatego nie byłbym w stanie najpewniej uratować mojej podwładnej. Cesarzowa powiedziała nam, że kucyki twojego pokroju to defekt. Jesteście słabi i plamicie krew jednorożców brudem. To znaczy nie bezpośrednio. Nigdy jej na oczy nie widziałem. Teraz jednak dostrzegam, że wszystko ma drugie dno. Nie wiem co możesz odnaleźć w swojej przeszłości, ale czasem lepiej znać prawdę niż przed nią uciekać. Jeśli twój ojciec żyje też zapewne cię szuka, a jeśli prawda jest najgorszą z możliwych, to możesz go chociaż pożegnać na grobie co odda spokój jego duszy - powoli wstał słysząc prośbę ogiera i odkładając ostatni naładowany pocisk. - Nadal nie znam twojego imienia, w każdym razie jeszcze raz dziękuje, że nas nie zostawiłaś, choć mogłaś to zrobić - rzucił ostatnie spojrzenie Batty i zaczął pomagać Peacowi rozłożyć maszynę. - Nie przysłuży to prawda - powiedział bez emocji. - Jednak jeśli się wydostanę, to ktoś musi powiadomić ich rodziny co zaszło i czemu nie mogą nawet dostać pogrzebu. Ich ciała leżą porozrzucane niczym nic niewarte śmieci, a w Canterlocie jeśli coś powiem zostanę usunięty. Nie wybiegam za daleko w przyszłość, ale nawet jeśli przeżyje i zdołam tam powrócić, to nie sądzę, że ktoś tam rzuci mi się na szyje witając mnie z radością. Nie, ja miałem tu zginąć, podobnie jak moi towarzysze. Mam dość oleju w głowie by wiedzieć co to znaczy. Nikt nie miał wiedzieć o świątyni, a skoro my wiemy, staliśmy się zbyt niebezpieczni. Wiem jednak jeszcze jedno, jeśli mam zdechnąć, to nie chce by zabiła mnie jakaś zdegenerowana pozbawiona wszelkich emocji kreatura Sen - Słowa bywają największą bronią. Ludzie dawniej tak wybierali swoich władców gdy ci potrafili przekazać to co chcą słyszeć inni. Czeka cię wiele prób, a to jedna z nich. Chciałbyś najpewniej poznać jej wynik, ale na to przyjdzie czas. Wkrótce zaczną dziać się wielkie rzeczy przekraczające wszelkie wyobrażenie - Dawn mógł poczuć nieprzyjemny ból na przednim kopycie, a gdy na nie spojrzał jego oczom ukazał się dziwny symbol. - Żebyś nie myślał, że to tylko sen. Przemyśl wszystko co usłyszałeś i co chcesz zrobić albowiem to droga, która nie ma powrotu. Najpewniej pierwsze myśli zaczną nachodzić cię zaraz po otwarciu oczu, ale sam musisz znaleźć odpowiedź, ja nigdy nic nie podaje na tacy. Udowodnij swą wartość, przejdź drogę cienia, a wtedy być może staniesz się częścią czegoś większego, tak długo jak nie będziesz wątpił
  3. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Czarny rynek - Zdecydowanie widać, że jesteś sobą - ledwo powstrzymała śmiech mówiąc to. Nawet odważna odpowiedź Sinister nie zrobiła na niej wrażenia. Crimson nie była w końcu typowym kucykiem, który rumienił się od tak. Zbyt wiele już widziała i sama przeżyła. Poza tym to ona zawsze rozdaje karty. Na chwilę skierowała spojrzenie na rozsypany towar. Żałowała nawet, że nie zobaczy jak kilka kretynów rzuci się na ziemię próbując wciągnąć ile się da. Nie było jednak czasu, a ona dość już narozrabiała jak na jeden dzień. No cóż tym razem chociaż bar przetrwał. Skierowała wzrok teraz na White, gdy doszła do słowa. - Pierwsza sprawa, ja na pewno bym cię nie zaatakowała, nie bije ładnych klaczy, więc tu nie ma problemu - pokiwała lekko głową. - A kolejna, że nas wyprowadzę, więc spokojnie Nic więcej nie mówiąc ruszyła przodem. Nic nie wskazywało, że rynek kiedykolwiek się zamykał. Przeciwnie, im późniejsza pora tym zdawało się zbierać tu więcej mieszkańców. Widać było nocne kluby gdzie już stały kolejki. Nie trudno było się domyślić, że poza alkoholem praktykowało się tam też inne używki i zabawy. Widać było nawet w niektórych miejscach konkurentów w interesie Sinister. Dilerzy rozprowadzali własny towar w nieco wyższych cenach niż Sinister. Pumpkin szła niepewnie rozglądając się na to wszystko wokół. Chyba najbardziej ją zaniepokoił widok nocnego klubu i myśl, że sama mogła w nim skończyć gdyby nie ratunek White. Grupa gwardzistów ciągnęła za kopyta jakiegoś nieprzytomnego ogiera. Cokolwiek zrobił, musiało to być coś poważnego. Gwardia mimo, że nie była tu święta, to na pewno nie była tak okrutna jak ta Crystal, która atakowała niemal za wszystko. W końcu zaczęli powoli wychodzić w okolice dobrze znanego pustkowia. Przy wyjściu gwardziści już ich nie blokowali, najwyraźniej mając gdzieś czy coś wynoszą. W końcu liczyło się tylko bezpieczeństwo wobec tego kompleksu, a nie poza nim. Z kolejnych przejść wychodziły kolejne istoty chcące skorzystać z usług Czarnego rynku. - To jesteśmy - powiedziała w końcu Crimson, wskazując kopytem na jeden z portali. - Tu jest nasze wejście do Ponyville pamiętacie jak było ostatnio? - nie dała szansy odpowiedzieć, bo kontynuowała dalej. - No tutaj będą podobne nieprzyjemności - krzywo się uśmiechnęła i spojrzała na Sinister. - Żeby teraz twój żołądek lepiej to zniósł - potem spojrzała na Pumpkin. - Ufam, że już tędy przechodziłaś - klacz lekko przytaknęła. - No to możemy wracać Baza - To nie takie proste - westchnął ciężko. - Śmierć jak na żołnierza przystało to jedno, ale być rozszarpanym przez jakieś przeklęte stwory to co innego. To nie była śmierć, na którą zasłużyli - skrzywił się na samą myśl dalej jej słuchając. Nic nie mówił dopóki nie chwycił obu klejnotów by się im przyjrzeć. - W Canterlocie są archiwa pełne zaklęć i chyba kapłani potrafią zbadać umysł. Myślę, że tymi tropami mogłabyś odświeżyć pamięć o ojcu, o ile rzecz jasna wszyscy przeżyjemy najbliższe dni. Zawsze pozostaje nadzieja, że dzięki temu jeszcze go spotkasz - krzywo się uśmiechnął. - Technologia z magią? - Cesarzowa całkiem nie zakazała ludzkiej technologii uznając, że będzie przydatna ale tak zakres... Sponyfikowany mógł tak pojmować magię czy może rodowity kucyk tak zrozumiał ludzką technologię w obu przypadkach było to równie dziwne. Zbliżył kamienień do rogu, aż po chwili oba zaczęły świecić tak samo. - Czyli ładują się jak typowe kryształy - mruknął bardziej do siebie jeszcze chwilę patrząc na nie, a potem je jej podając. - Powinnaś się zdrzemnąć. Potem może nie być do tego okazji Sen - Ile w twych słowach jest prawdy, a ile zaledwie pustych słów? - spytała istot,a przyglądając się ogierowi. - Oddziały śmierci to coś więcej niż zwykła gwardia. Wszyscy oni są wydłużeniem mojej woli. Chcąc kroczyć tą drogą stajesz się związany ze mną przysięgą jak każdy inny kto się zgodził. To jest wiara jednostronna, z której nie ma już odwrotu - istota uderzyła kopytem rozświetlając całe to miejsce. Można było teraz wszędzie na ścianach dostrzec nieznane inskrypcje. - Widziałam wiele rzeczy więcej niż może się tobie śnić. Celestia i jej plany były słabe żałosne. Ludzie mieli zakończyć wtedy swój cykl, sami to na siebie sprowadzili. Nigdy nie mieli szacunku dla siebie i wszelkich innych istot. Ona jednak zakłóciła to, chcąc ich ratować. Widać jaką wdzięczność dały za to jej te prymitywne żałosne istoty. Mam zamiar to wszystko naprawić, ale jeszcze nie jestem gotowa. Moja moc z każdą chwilą rośnie, ale to wciąż za mało by wdrożyć me plany. Wychodzę powoli poza zakres magii, którą ty rozumiesz. Nie jest to już czarna magia, a coś co przekracza wszelkie wyobrażenia. Chcesz zdobyć moje uznanie, stać się dostrzeżony? - spytała przechylając głowę w bok. - Udowodnij swą lojalność. Skończ szkolenie cienia, złóż szczerą przysięgę powierzając mi swoje życie. A gdy tego dokonasz przyjdzie czas kolejnych prób. Nigdy nie wątp w to co mówię i wykonuj moje polecenia. Nic co robię nie dzieje się bez powodu. Pamiętaj widzę wszystko wbrew pozorom, nawet jeśli co niektórzy wątpią w moje istnienie - istota znów zaczęła wbijać spojrzenie w Dawna. - Uważasz, że to sen, czy może dzieje się naprawdę?
  4. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Baza - Rozsądne słowa - westchnął. - Moja przegrana jednak uświadcza mnie w tym, że zawiodłem tych, którzy na mnie liczyli. Jeśli tamta dwójka zostałaby rozszarpana, to zapewne sam bym sobie strzelił w łeb - uderzył kopytem w ziemię. - Na dodatek co noc widzę jak te stworzenia rozszarpują naszego dowódce, a ja nic nie mogłem zrobić. Uratowałem tylko te dwójkę, a potem się ukrywaliśmy jak szczury. Jestem żołnierzem, a nie tchórzem, ale było ich za dużo, nic nie mogłem zrobić - skrzywił się na samą myśl o tym. Potem jednak zaczął przyglądać się broni i uważnie słuchać klaczy. - Konstruktor musiał być geniuszem. Gdyby to zreplikować wolę nie myśleć o konsekwencjach. W gwardii takiej nigdy nie widziałem - mówił zaintrygowany, a potem spojrzał na kryształ. - Mogę spróbować. Zakładam, że sama jesteś na poziomie potężnego jednorożca, ale z powodu mieszanej krwi... - nagle zamilkł, czując, że wyraził się niestosownie. - Nie chciałem cię urazić, po prostu gdy leczyłaś moją podwładną, widziałem z jakim trudem używasz magii, i że najwyraźniej sprawia ci to trud. Ja nie mam raczej takich trudności jako zwykły jednorożec - słabo się uśmiechnął. - Mogę spróbować. Ta broń może się nam jednak przydać - spojrzał na miejsce, z którego dochodziły nieludzkie dźwięki. - Te klejnoty mają jakieś zagrożenie? Niektóre z tego co wiem wybuchają po przeładowaniu Sen - Pokazać się? - zabrzmiał śmiech dochodzący ze wszystkich stron. - Tutaj mogę być wszystkim, a zarazem niczym. Natomiast w waszym świecie czym naprawdę jestem? Tym co widzicie, a może czymś co skrywam? Tyle zagadek skrywa rzeczywistość, przekraczających zdolności zwykłych umysłów. A jednocześnie pragniesz rzeczy, które mogą doprowadzić do najgorszego obłędu - świat wokół zaczął wirować z niesamowitą prędkością, a kamienie zmieniać konstrukcje na dziwne zabudowania niespotykane w Equestrii czy na dawnej Ziemi. - Kucyki znały tylko jedną osobę, która mogła wejść w sen, a ja mogę nawet więcej. Kreować, zmieniać lub sprawić, że na zawsze tu zostaniesz. Tak wiele możliwości, a jednak wciąż się ograniczam, pytanie czemu? Kolejna zagadka, która pozostanie na razie tajemnicą - świat znowu stanął w miejscu, a w jego środek uderzyła fala światła, która zaczęła formować postać kucyka. Nie można było opisać wyglądu jako tradycyjny, bo najprościej mówiąc, istota przypominała po prostu kucyka ze światła. - Taka forma na razie musi ci wystarczyć - powiedział świetlisty kucyk, nie ruszając się z miejsca. - Czy masz przypuszczenie kim jestem? A może jesteś przekonany o swej przewadze i chcesz mnie zaatakować? Nawet tak prosta istota jak widzisz, może dokonać wielu wyborów, pytanie jednak, które są właściwe
  5. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Czarny rynek - Skoro tak, to już sobie poradzicie - powiedział nagle gwardzista, nie dopytując już w kwestii tego tematu. W sprawy podmieńców też raczej nie chciał się mieszać. W końcu były tu dobrymi klientami jak reszta i dopóki nie rozrabiały na czarnym rynku nie było powodu mieszać się w nie swoje sprawy. - Lepiej jej pilnujcie - wskazała na Sinister. - Chyba kompletnie odleciała - znów potem spojrzał na klacz. - Dzięki za towar, jakby co wystawię ci recenzje - uśmiechnął się do niej powoli odchodząc. - Ta dzięki za pomoc - mruknęła Crimson do ogiera. - Kłopoty to dla mnie nic nowego, jednak fakt, że mój dom będzie spalony wtedy jako kryjówka, jej zresztą też by był - spojrzała na Sinister. - Chyba najlepiej będzie jak oblejemy cię wodą w Ponyville. Chyba, że tu chcesz łazić mokra, aż do powrotu. Twój wybór - nagle spojrzała na Sinister. - Cholera co jest z tobą? - nie trudno było zauważyć, że coś nie tak z nią. - Nie mów, że mieszałaś z czymś te tequile, to jak samobójstwo - Powinnyśmy chyba iść... - powiedziała cicho Pumpkin wskazując kopytem na bar gdzie dochodziły nerwowe rozmowy. Nie trudno było się domyślić że stanie w jednym miejscu a zwłaszcza tu nie jest rozsądne. Baza - Nie wiem czy szczególnie pomogę skoro przegraliśmy walkę z nimi - powiedział ponuro. Wciąż starał się dosłuchiwać dźwięku chrobotania i ryków, ale były na szczęście odległe. Nic już jednak nie powiedział o samolocie ani o jego nieskończonej kopii. Żałował co prawda, że teraz nie mają samolotu, bo to mogłoby pomóc im się wydostać. Teraz jednak uznał, że ta Fire powinna pogadać z tym ogierem, który do nich dołączył. Zabawne jeszcze jakiś czas temu gwardia była zdana na siebie, a teraz nagle wszyscy zaczęli wyskakiwać jak grzyby po deszczu. Szkoda, że tego wsparcia nie było szybciej. Powoli odszedł i usiadł niedaleko Batty patrząc na nią. - Jeszcze raz dzięki za to, że uratowałaś nam tyłki - powiedział w jej kierunku. - Mało jaki cywil zachowałby taki spokój widząc jednego z tych bydlaków - zmarszczył lekko brwi. - Amunicja, której użyłaś... Nigdy nie widziałem czegoś tak silnego. Rozwaliłaś go niemal natychmiast. Co to za rodzaj amunicji? Gdybyśmy mieli jej więcej, może moglibyśmy się przebić Sen Każdy z pewnością spodziewał się obudzenia w środku nocy lub złośliwości ze strony wyszkolonych gwardzistów, którzy mogli się nabijać z rekrutów. Jednak nic takiego się nie działo. Kolejne ogiery powoli zasypiały podobnie jak Dawn, aż w końcu żaden nie wytrwał. Sam Dawn mógł poczuć jak jego sen jest niezwykle realny. Stał w środku nocy w nieokreślonym miejscu. Nie było tu żadnych nawet najmniejszych śladów życia. Zupełny brak roślin mógł z pewnością niepokoić, ale nie tak jak to co go otaczało. Stał między sypiącymi się kamieniami, które dawniej musiały służyć za jakieś obeliski, na których wyryte były słowa w nieznanym języku. Słowa które były starsze niż jakikolwiek kucyk. Jednak wokół tego wszystkiego była tylko pustka i nic więcej. Nagle w kierunku ogiera przemówił głos zdający dochodzić się ze wszystkich stron. - Dlaczego zdradzasz ideały Celestii? - spytał nagle tajemniczy głos. - Urodziłeś się kucykiem, czy przyjaźń nie jest największą magią? Czemu więc wstępujesz na ścieżkę cienia? Szukasz sławy, bogactwa, a może mocy?
  6. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Czarny rynek - Nie mogę zaprzeczyć - Crimson lekko się skrzywiła. - Raczej nie wędrowałam w te okolice, a ty jesteś jednak zbyt wyczerpana na teleportacje - Pumpkin opuściła lekko głowę, najwyraźniej tracąc nadzieje gdy Crimson rozmyślała nad rozwiązaniem problemu. Znów jednak skupiła się na White, gdy ta zaczęła wyjaśniać problem, o którym nie pomyślała. - Nie bardzo znam się na podmieńcach. Jak mówiłam niewiele miałam z nimi do czynienia, ale jeśli z nich takie psy gończe, to faktycznie problem - przyłożyła kopyto do brody. - Można oblać cię wiadrem zimnej wody, ale nie sądzę by ci się to podobało - krzywo się uśmiechnęła na samą myśl. - To najszybsza metoda. Możesz skorzystać też z jakiegoś prysznica tutaj za opłatą albo jak wrócimy - wzruszyła lekko kopytami. - Sinister nadal nie ma, jednak... - znów zaczęła się zastanawiać. - Ostatecznie możecie się przekimać u mnie i tam możesz się umyć - ta myśl całkiem jej się spodobała, choć starała się tego nie zdradzać. - Zdecydowanie jesteś naćpana - skomentował zaraz po pocałunku Sinister. Mimo, wszystko jednak posłał jej delikatny uśmiech, ale nie komentując tego w żaden inny sposób. Robił tylko co należało, a lepiej było służyć w takiej gwardii niż tyranki. W tym momencie wyszli na zewnątrz, a on zaczął się rozglądać, aż zobaczył znajome klacze. - Ej, zapomniałyście koleżanki! - krzyknął w ich kierunku, a potem spojrzał na Pumpkin. - Myślałem, że w knajpie były was trzy... - Ta to moja kuzynka - szybko powiedziała Crimson, nim ktokolwiek zareagował. Obie w końcu były kucykami ziemskimi, więc to chyba była najlepsza droga. Przy okazji rzuciła okiem na Sinister, która chyba odpłynęła do krainy czarów. - Spotkałyśmy się na miejscu, prawda? - Pumpkin szybko skinęła głową i obie spojrzały na White. Baza - Jestem Lance Iron - powiedział na początek ogier, zastanawiając się nad całą sytuacją. - Zakładam, że ty jesteś dowódcą tej grupy - powiedział w kierunku Fire. - W tym wypadku oddaje się pod twoje rozkazy, zresztą i tak nie mam już nawet kim dowodzić - spojrzał ze smutkiem na swoich nieprzytomnych podwładnych. - Cesarzowa już na pewno spisała nas na straty i nie przyślę nikogo, pewnie nawet nie zależało jej na bazie, a tylko na tej przeklętej świątyni - uderzył kopytem w ścianę. - Nie rozumiem czemu nas nie wycofano wraz z oddziałami śmierci i kapłanami. Zupełnie jakby złożyli nas w ofierze lub coś badali, a my robiliśmy za króliki doświadczalne - zacisnął zęby, nie kryjąc swojego gniewu. Dopiero po chwili gdy odzyskał spokój, spojrzał na klacz i ogiera. - Możemy śmiało założyć, że z tym uzbrojeniem jakie macie wasze wsparcie może skończyć jak gwardziści, z którymi stacjonowałem tutaj. Co gorsza nawet jak się zabije te bydlaki, to wychodzą nowe zupełnie jakby nie miały końca - rozmyślał nad tym, aż nie dotarło pytanie Batty w jego kierunku. Sam nie wiedział po co jej ta wiedza, ale skoro chciała wiedzieć, to nie widział ku temu przeciwwskazań. - Najpierw nazywaliśmy je po prostu paskudnymi sukinsynami, potem jednak dowódca zaczął nazywać je gragulami i tak się już nam przyjęło. Choć nie wiem czy jest powód do zadowolenia, że odkryliśmy też żart matki natur - skrzywił się na samą myśl Sala szkoleń Pomieszczenie, do którego zawędrował Dawn i wybrane do jego kwatery jednorożce, nie różniło się zbytnio od standardowych pomieszczeń dla wojska. zwykłe drewniane łóżka z niezbyt wygodnym materacem, a pod każdym kufry, w którym można było trzymać rzeczy osobiste. Ściany zrobione były z szarego kamienia przez co można było nawet odnieść wrażenie, że pomieszczenie zaczyna przypominać lochy. Nie mówiąc, że wszystko oświetlały pochodnie. Nawet w tym zwykłym pomieszczeniu czuć było niepokojącą aurę. Każdy zajął swoje łóżko i zaczął wypakowywać swoje rzeczy. Mniej potrzebne ładując do kufrów. - Myślałem, że ich zakazali - nagle powiedział jeden z jednorożców w kierunku Dawna. - Czarna magia podobno robiła papkę z mózgu jednorożcom, dlatego je zabierano. No wiecie słyszano głosy i widziano podobno dziwne rzeczy. Niektórzy kończyli na stałe zamknięci w zakładach mamrocąc do siebie - To tylko spotykało słabe jednorożce i przez nie znów jej zakazali - wtrącił Might. - Potężne podobno mogły się zagłębiać - A jak jest z tobą? - spytał kolejny jednrożec Dawna.
  7. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Czarny rynek - Cholera... Niezły zgrzyt... - Crimson skrzywiła się zastanawiając nad całą sytuacją. Jedyna możliwość wyjścia to były bramki. Christian specjalnie załatwił wszystko by zwykła teleportacja nie mogła wynieść za daleko za rynek. Pozostawało więc pytanie czy Sinister sama znajdzie drogę powrotną, biorąc pod uwagę, że każda bramka przenosiła w pobliże innego miejsca Equestrii mogła trafić wszędzie i mieć problem z powrotem. Sama myśl o towarzystwie White i tej klaczy nie była zła, ale zostawienie kogoś samego jej śmierdziało. Nawet jeśli Sinster na pewno sobie poradzi. White też mogła nie wyjść z tym kucykiem sama, bo też nie wiedziała pewnie gdzie dokładnie się skierować. - Może pójdę sama... - nagle powiedziała Pumpkin. - Powinnam znaleźć drogę... Nie chce żebyście przeze mnie zostawiły przyjaciółkę... - Słuchaj mała - pokręciła głową słuchając klaczy. - Co prawda obie jesteśmy kucykami ziemskimi, ale wystarczy na ciebie spojrzeć by wiedzieć, że nie dojdziesz w tym miejscu sama dwóch przecznic i w ogóle, to skąd ty pochodzisz? - Z Trottingham... - Masz dokąd w ogóle wracać? - Mam tam młodszą siostrę i brata, zajmowałam się nimi, aż... - Tak wiem - nie dała jej skończyć, najwyraźniej Crimson wiedziała jak zdobywają klacze na aukcje. Zaraz potem spojrzała na White. - No to sprawy się komplikują - westchnęła. - Ty podobno mieszkasz w Canterlocie, ale nie możesz tam wrócić, wiadomo czemu. Co teraz zrobimy? Odprowadzimy te klacz czy zabieramy ze sobą i jutro odprowadzimy? - Pumpkin nic nie powiedziała jakby nie była pewna czy jej zdanie się nadal liczy. - Pomogę ci - powiedział gwardzista, nagle podchodząc i kładąc kopyto na grzbiecie Sinister i prowadząc do wyjścia. - Jestem ci to winny za uspokojenie rozróby - pokręcił lekko głową. - Dziwny z ciebie dealer. Masz pełno towaru ledwo chodzisz, pewnie zaraz zaśniesz na ulicy... Nie sądzę, że w czasie snu się obronisz. Gwardziści tu pilnują porządku, ale nie są wszędzie, zaśnij w jakimś zaułku i koniec, towar stracisz - klienci baru patrzyli nadal z zainteresowaniem na Sinister. Najwyraźniej część z nich faktycznie dostrzegała okazje w stanie jakim się znajdywała. - Co zrobisz jak nie znajdziesz swoich kumpeli? - spojrzał kątem oka na wściekłego ogiera, którego w całym tym zamieszaniu okradziono, najwyraźniej nadal nie znalazł swojej zguby. - Będziesz chciała opuścić czarny rynek? Baza - Więc ją tam włóżmy... - westchnął wyraźnie zmęczony gwardzista. Widać było, że ten dzień dał mu nieźle w kość. - Ale najpierw trzeba zdjąć jej pancerz. Odpoczywanie w nim będzie skuteczne jak spanie w trumnie. Zajmę się tym bo najlepiej wiem jak działają te pancerze - podniósł klacz za pomocą lewitacji i zaczął ściągać z niej kawałki pancerza, gdy Fire i Peace przygotowywali dla niej miejsce. - Nie sądzę by te stwory się przedarły, ale i tak musimy wystawić wartowników by część z nas mogła odpocząć - spojrzał na Fire pamiętając jej reakcje na jego widok, co wcale go nie dziwiło. Byłaby nierozsądna reagując inaczej - Mogę wziąć pierwszą wartę. Jeśli mi nie ufacie możecie zostawić kogoś ze mną lub odebrać mi broń, a na róg założyć srebro. W tym jednak wypadku walka między sobą byłaby kompletną głupotą z mojej strony. Macie jakieś posiłki? Ktoś wie, że tu jesteście i wyśle wam wsparcie za jakiś czas? Sala szkoleń Nikt nie robił problemów na słowa Dawna. Wszyscy ruszyli za nim przy okazji zabierając innych nieprzytomnych. Wszyscy szli wzdłuż korytarza, który wydzielał jak niemal wszystko tutaj specyficzną i nieprzyjemną aurę. Niemal wszędzie były jakieś drzwi, ale wszystkie były pozamykane przez co nie sposób było wejść. Co jakiś czas mijali kogoś z oddziałów śmierci, ale ci zdawali się ignorować rekrutów i nic im nie mówić. Przynajmniej mogli być pewni, że idą w dobrą stronę skoro nikt im nie zwracał uwagi. W końcu dotarli do skrzyżowania korytarzy, na którym stał kolejny gwardzista z jakąś listą. - Połóżcie nieprzytomnych pod ścianą - powiedział nawet na nich nie patrząc, tylko na papier, który trzymał w kopycie. - Wasza piątka... - wskazał kopytem na Dawna, Mighta i jeszcze trójkę ogierów. - Pójdziecie w głąb korytarza do pokoju 304. Tam będzie wasze miejsce. Pokoje są podzielone na płcie, więc klacze śpią w innym korytarzu. W pokojach znajdziecie rzeczy, z którymi przyszliście. Na razie to tyle - wszyscy zaczęli się rozchodzić. - To dziwne... - szepnął nagle Might w kierunku Dawna. - Nie powiedział nam, o której jest apel ani w jakich porach są posiłki, zupełnie nic nam nie mówią, tak jakby... - zamilkł gdy zaczął patrzeć na jedną z klaczy po drugiej stronie korytarza. Najwyraźniej już była na wyższym poziomie niż oni, bo miała na sobie część pancerza i tylko brakowało jej hełmu. Miała żółtą sierść, pomarańczową grzywę i zielone oczy. Mimo tych ciepłych barw, widać było chłód w jej oczach. - Chyba ktoś komuś wpadł w oko - powiedział nagle jeden z ogierów. - Daj spokój... - lekko pokręcił głową zarumieniony. - Po prostu jestem ciekawy czy szkolenia też mamy wspólne. Nic nam właściwie nie mówią. Myślicie, że to też jakiś test by nas sprawdzić?
  8. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Baza Widok nietypowego rogu, sprawił, że gwardzista szerzej otworzył oczy. Wiedział, że jednorożce rodziły się również z mieszanych związków, przynajmniej tak było do czasu gdy cesarzowa nie zasiadła na tronie. Dzisiaj mieszanie krwi było obrzydliwe i zarazem karygodne. Jednak mimo to, nigdy nie słyszał o takim efekcie ubocznym mieszania krwi. Nie był pewny jak będzie działała jej magia. Z zaufaniem co do tej klaczy nie miał problemu, w końcu gdyby nie ona już by nie żyli, ale nie był pewny czy sam lepiej by nie kontynuował. Zaraz jednak spojrzał na klacz, która zadała pytanie. - Tak... - powiedział jakby wyrwany z zamyślenia. - To znaczy, świątynia jest oddalona od bazy, jednak te bydlaki notorycznie tu przychodzą. W każdym razie jest kilkaset metrów stąd, a co do tunelu to nadal pozostaje jedynym wejściem. Nikt nie widział powodu by to zmieniać, więc plan wydaje się idealny, a co do... - zwrócił się do Batty, lecz ta już zaczęła leczyć jego podwładną, na co przełknął ślinę. Zastanawiał się kogo teraz mógł prosić o cud, skoro Celestii już nie było, a Crystal ich porzuciła. Nagle jednak oddech klaczy zaczął się stabilizować. Nadal była nieprzytomna, ale jej ciało nie wyglądało jakby nadal walczyło o każdy kolejny skrawek powietrza. - Udało ci się - powiedział, nadal nie mogąc uwierzyć. - Ale nie rozumiem... Twój róg, przecież to defekt, jak to możliwe? Sala szkoleń Hełm skrywał kolor oczu jak i pysk gwardzisty, ale można było wyczuć w jego wpatrywaniu zupełny brak emocji. Wpatrywał się bardzo intensywnie w Dawna jakby próbując w nim coś znaleźć, aż po chwili odwrócił się i zaczął omijać zebrane wokół jednorożce, które przypatrywały się całej sytuacji, jednak nic nie robiły. Wyglądało, że gwardzista nie ma zamiaru już nikogo zaczepić gdy nagle jedne z wielu drzwi się otworzyły, a z nich wyszedł kolejny gwardzista po posturze można było jednak pomyśleć, że jest to klacz lub młody ogier. W każdym razie na jego widok niedawno mówiący gwardzista szybko się cofnął. - Szkolenie na dziś skończone - powiedział nowo przybyły kucyk, przez zmodulowany głos nie sposób było określić płci. - Możesz zabrać tamtych z sali siódmej, a potem przygotować mi kolejnych dziesięciu na jutro - Jesteśmy zaszczyceni, że z nami trenujesz, ale jesteśmy po tej samej stronie. Wysyłanie kolejnych żołnierzy do szpitala... - Niech nauczą się być twardzi - powiedział tajemniczy kucyk ze znużeniem i nagle spojrzał na nowo rekrutów. - Lepiej tych wyszkól na lepszych. Idę porozmawiać z cesarzową, muszę z nią coś omówić - powiedział gwardzista nim wyszedł. Każdy kto potrafił wyczuć magię, mógł spostrzec, że magia tamtego gwardzisty była wręcz namacalna przekraczająca zdolności jednorożców nawet tego z którym niedawno walczyli w mroku. Gwardzista, który niedawno mówił do Dawna znów spojrzał ne rekrutów. - Na dziś wystarczy - wskazał kopytem na jedne z drzwi. - Gwardziści wskażą wam gdzie wasze pokoje, a jutro pobawimy się dalej - spojrzał jeszcze na nieprzytomne jednorożce. - I zbierzcie tych rekrutów - warknął nim odszedł. - Co to miało być? - spytał jeden z jednorożców. - Nie mam pojęcia, ale... - mruknął Might, podnosząc nieprzytomnego rekruta. - Gwardzista jednak, który powiedział, że idzie porozmawiać z cesarzową miał inny pancerz i nie widziałem kryształu jak u innych z oddziału śmierci, a jednak chyba się go boją, poza tym chyba mamy najlepszy dowód, że cesarzowa istnieje, skoro do niej idzie
  9. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Czarny rynek - Poszło całkiem spoko - powiedziała nagle Crimson, gdy znalazły się na zewnątrz, a dym w knajpie zaczął powoli się rozchodzić. Skierowała wzrok na White, a potem na jej kopytko i z wyraźnym ociągnięciem je puściła. Pumpkin Blossom w tym czasie rozglądała się jakby nie mogła uwierzyć, że udało im się wydostać z tego miejsca. Nie była nadal bezpieczna, ale to był już pierwszy krok ku wolności. - Dziękuje... - w jej głosie ciężko było ukryć wielkie emocje, co nie było dziwne. Crimson jednak lekko się skrzywiła i spojrzała na bar. - Jeszcze trzeba wyjść z tego wypizdowa - lekko się skrzywiła i spojrzała na White. - Co robimy? Sinister nadal jest w środku, zostawimy ją tak? - widać było, że nie bardzo chciała ją tak wystawić. - Czy próbujemy się wmieszać w tłum i na nią grzecznie zaczekamy? - skierowała swój wzrok na klacz, którą wyciągnęły. - Czy ona nie wyglądała wcześniej inaczej? Czy dostałam o jeden raz za dużo w pysk i teraz nawet barwy mi się mylą? W międzyczasie gwardzista zastanawiał się skąd wzięło się to całe cholerstwo w barze i przy okazji co z tym zrobić. Nie wyglądało aby to było szkodliwe, bo nikt się nie wywracał i nie zdawał dusić czy coś. Procedury ewakuacyjne też wydawały się utrudnione przez chaos w budynku. Nie wiedział nawet gdzie kto jest, nie licząc barmana i klaczy... A no właśnie, wydawało mu się dziwne, że ona jedyna nie panikowała i zdawała się to ignorować zupełnie dalej mówiąc. Na pewno ona tego nie spowodowała, bo by to zobaczył, ale czy mogła wiedzieć coś więcej? Nim jednak zdołałby nawet ją spytać, spostrzegł, że dym powoli się przerzedza, a sylwetki biegających klientów, stają się coraz bardziej widoczne. - Patrząc na to wszystko co się tu dziś dzieje, ciężko będzie ci coś opylić w barze, przynajmniej dziś - powiedział w końcu gwardzista. - Ale na samym rynku zapewne nie brakuje chętnych - zmarszczył lekko brwi. - Wiesz skąd wziął się ten dym? - Twoje koleżanki chyba zniknęły - powiedział nagle barman, zauważając, że nie ma Crimson i tej drugiej. Baza Ryki rozchodzące się po bazie nie sugerowały by bestie miały szybko zrezygnować z ataku. Jednak żadna jak do tej pory się do nich nie przedarła. W międzyczasie gwardzista, któremu Batty zdjęła hełm okazał się kolejnym jednorożce o szarej sierści i granatowej grzywie. Po jego głowie spływała powoli krew gdy wydawał płytkie oddechy. Mógł doznać lekkiego wstrząsu, na całe szczęście, w czasie ataku był w hełmie, w innym wypadku już by pewnie nie żył. Dowódca ocalałego niewielkiego oddziału słuchał w tym czasie rozmowy ogiera i klaczy i przyglądał się jak buntownicy szukają najwyraźniej broni, przy okazji próbując uleczyć podwładną. - Nie przenosiliśmy waszych rzeczy z tego co wiem - powiedział w końcu w kierunku oddziału buntowników. - To miało nam służyć za drugi arsenał, na wypadek waszego powrotu, więc jeśli mieliście tu coś ciekawego powinno nadal być - potem lekko się skrzywił. - Od drugiego arsenału, który my tu sprowadziliśmy jesteśmy niestety odcięci - spojrzał w kierunku miejsca gdzie dochodziły ryki. - Musicie wiedzieć, że mimo braku większych możliwości w posługiwaniu się bronią palną, potrafią używać białej. Zabierały nam czasem włócznie, ale porzucały je gdy już przebiły jednego z nas - potem spojrzał na Batty. - Możemy przeczekać też do rana... - nagle powiedział jakby nad czymś myśląc. - Nie powinny się tu dostać, ale najbardziej aktywne są nocą. Jeśli nie dorwą żadnego z nas przez kilka godzin, powinny się na chwilę przegrupować, a my może dostaniemy szansę się wydostać lub znaleźć coś lepszego do walki. Jedno jest jednak pewne, nie znikną całkowicie dopóki nie odzyskają tego co im zabrano, a to już jest w Canterlocie lub nie zamkniemy świątyni - zaraz potem spojrzał na swoją podwładną. - Nie wiem czy możesz jej bardziej zaszkodzić. Jestem żołnierzem, a nie lekarzem. Potrafię leczyć lekkie obrażenia, jak niemal każdy jednorożec, ale ona walczy teraz o życie. Jeśli nic nie zrobimy, to najpewniej nie dożyje do rana Sala szkoleń - Atak? - powiedział głos z drwiną, a potem rozległ się kolejny dźwięk, brzmiący jak upadek. Potem kolejny i kolejny. Dawn Spark mógł zauważyć, że ich atak powoli zmniejsza intensywność. Nie było tajemnicą, że kliku najwyraźniej oberwało. Mrok stał się na niewielką chwilę ciężki, że nawet oddychanie sprawiało trud, a potem się rozwiał. Ogier mógł spostrzec, że znów jest w sali, ale teraz pozbawionej ciemności. Kilkoro jednorożców leżało nieprzytomnych na ziemi. Nagle niewielka ciemna chmura opadła na środek i zaczęła zmieniać się w jednorożca odzianego w dobrze znaną zbroję. Minął niemal każdego, aż zatrzymał się przed ogierem, który niedawno poprowadził do ataku innych rekrutów. - Uważasz się za lepszego niż reszta - jego głos pozostawał taki sam jak do tej pory, zupełnie pozbawiony emocji. - Twoje oczy to zdradzają. Uważasz, że gdybyś dostał teraz kryształ on by cię wybrał? Zostałbyś jednym z nas, czy przeżywał katusze, aż bym się nad tobą nie ulitował i go odebrał?
  10. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Baza - Nie wiem... - powiedział ponuro na pytanie ogiera, ale z pewnością nie z niechęci, a raczej własnej bezradności. Nic nie odpowiedział na kolejne pytania Batty tylko położył gwardzistkę pod ścianą, a potem zdjął hełm. Jak się okazało klacz nie wyglądała na specjalnie twardą i była dość drobna. Prosta brązowa sierść i żółta teraz postrzępiona grzywa. Na jej głowie były liczne ślady zadrapań, z których nadal powoli wypływała krew. Nadal bardzo słabo oddychała. - Za dużo już zginęło - zacisnął zęby. - Nie zdążyłem w porę zareagować i na nią skoczył. Z drugim rzuciliśmy się na tego stwora. Tamten sama widziałaś jak skończył gdy nim rzucił, zostałem sam, a wtedy nas znalazłaś. Ona jest naszym lekarzem, ale teraz... - otoczył ją magiczną energią. - Nie jestem w to najlepszy, ale spróbuje coś zrobić i jej pomóc - spojrzał na ogiera, który niedawno dołączył. - Jeśli potrafisz opatrywać rany możesz spróbować pomóc - potem znów spojrzał na Batty. - Nie do końca wiem... To znaczy... Słuchaj, dostaliśmy rozkaz zajęcia tej bazy. Podobno buntownicy stanowili zagrożenie i bombardowali cywilne wioski nikogo nie oszczędzając. Dzięki instrukcjom i całemu opisowi bazy nie było to trudne zadanie. Po zajęciu bazy i przegnaniu buntowników mieliśmy tylko ją utrzymywać w całości. Około tydzień później pojawiła się spora grupa kucyków. Wśród nich byli kapłani, zwykli robotnicy, a nawet oddziały śmierci. Dostali rozkaz od samej cesarzowej by przekopać się w okolicy gór. Prace wykopaliskowe trwały w najlepsze, aż natrafili na jakąś świątynie. Nic nam nie mówili, my mieliśmy tylko utrzymywać pozycje. Około tydzień po znalezieniu świątyni odeszli zabierając coś z jej wnętrza, a nam zostawiono ten sam rozkaz. Macie pilnować bazy i się nie ruszać. Dzień później w nocy nasi wartownicy nagle zniknęli. Znaleźliśmy tylko jednego, który mamrotał o potworach jak to dorwały innych i nie można ich zabić. Uznaliśmy, że oszalał i skierowaliśmy go na izolatkę. Nie trwało długo nim okazało się, że wariat ma racje. Byliśmy notorycznie atakowani przez te stwory tracąc coraz więcej żołnierzy przy każdym ataku. Z Canterolotu nie przybywały informacje, a my zostaliśmy odcięci. Nieważne jakie stawialiśmy zapory zawsze się dostawały. One nie zabijały nas by się najeść, a robiły to z radością, jakby to była ich natura. Wymyślały najbardziej monstrualne sposoby zabijania i robiły wszystko by ich ofiary cierpiały i błagały o śmierć. Nic ich nie zatrzymywało. Broń palna czy nasza magia była zupełnie bezużyteczna. Ich skóra jest cholernie twarda, jakby walić w coś pancernego. Jednak strzał prosto w otwartą paszczę może być skuteczny. Wracając jednak do świątyni. Nie wiem czego tam szukano, a zamknięcie jej to spory problem. Wysłaliśmy tam grupę dwudziestu gwardzistów. Wszyscy uzbrojeni po zęby i wyszkoleni. Nikt nie wrócił. Położenie świątyni sprawia, że nie sposób ją zbombardować, a zasypanie kamieniami nic nie pomoże, bo się przekopią jak za każdym razem - dodał ponuro. Sala szkoleń - Świeże mięso - rozległ się głos po sali, przerywając rozmowy, ale nikogo nie było widać. Nagle zaczęła zbierać się przed ochotnikami czerń, która formowała postać kucyka. Podobnie jak inni z oddziału śmierci gwardzista odziany był w zbroję, która przypominała jedność z ciałem. Zupełnie jakby nikogo nie było w środku. Klejnot na klatce piersiowej zaczął lekko świecić. - Tylko wybrani dostają zaszczyt wstąpić w nasze szeregi - dodał ponuro. - Większość wariuje, ucieka lub umiera. Z waszej grupy myślę, że przetrwa może z dwóch lub trzech i dostąpi zaszczytu przysięgi. Na początek poddamy was licznym testom, które was złamią, a potem nad wami popracujemy. Dobrze, to na razie tyle, wszyscy za mną - powiedział i powoli ruszył w głąb niekończącego się mroku znikając z oczu wszystkim. - Ej gdzie on jest? - spytał, któryś z kucyków i wbiegł za gwardzistą podobnie jaki inni. - Jest tu ktoś? - roznosiły się kolejne głosy, a światła rogów nie były w stanie rozświetlić tej ciemności. Gdy Dawn Spark wszedł tam również, mógł szybko spostrzec, że nic nie było tu widać. Zupełnie jakby wszyscy znaleźli się na pustej arenie. - Już nie dajecie rady? - powiedział szyderczy głos żołnierza. - Jeśli nawet nie potraficie mnie znaleźć, to możecie się od razu wycofać, ale gdzie wyjście prawda? - zaczął rechotać. Nawet zlokalizowanie go po głosie było trudne, bo można było odnieść wrażenie, że głos dobywa się ze wszystkich stron.
  11. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Czarny rynek - Cokolwiek byś nie zrobiła i tak stałaś się już popularna - mruknął gwardzista, patrząc jak wszyscy się gapią, ale nie reagowała na wiadomość o kradzieży. Najwyraźniej nie bardzo go to interesowało lub nie należało do jego obowiązków. - Czyli co, chcesz zgłębiać magię? - zwrócił najwyraźniej uwagę na to co powiedziała. - To chyba powinnaś spotkać się z Crystal, jeśli istnieje magia to jej rzemiosło, z tego co wiem, ale... - Co jest? - nagle przerwał barman, bo po barze zaczął rozpościerać się ciemny dym. - Zaczekaj... - powiedziała nagle klacz, odsuwając od White się nim rzuciła zaklęcie. - Słyszysz? - za drzwiami panowało jakieś poruszenie, ale nie brzmiało to na bójkę. Nagle ktoś otworzył drzwi do toalety, a za postacią wlewał się do pomieszczenia dym. - Sorki trochę zwaliłam - powiedział głos, który White z pewnością znała. W obłokach dymu pojawiła się Crimson. Z nosa spływała jej stróżka krwi, a oko miała lekko napuchnięte. Natomiast grzywa była w większym nie ładzie niż do tej pory. - Musimy się śpieszyć, długo to się nie utrzyma. Złap ją za kopyto żeby się nie zgubić - powiedziała do White, a gdy to zrobiła sama złapała ją za kopyto i zaczęła ciągnąc za sobą. Crimson najwyraźniej pamiętała gdzie jest wyjście, bo zręcznie prowadziła obie klacze mimo obecnego harmideru. Jeden ogier nawet prawie wpadł na White niczego nie widząc, ale na szczęście ominął ją w ostatniej chwili. Baza - Sama stwierdziłaś jestem ci coś dłużny - powiedział gwardzista, ignorując nowo przybyłego. Miał teraz większy problem, bo musiał przez wentylacje ciągnąć ledwo żywą gwardzistkę, która z każdą chwilą była słabsza. Czołgał się za resztą grupy Fire ciągnąc za pomocą magii nieprzytomną gwardzistkę i prowadząc za sobą przy tym Batty i nieznajomego. Na dole musiał dziać się istny koszmar, bo nieludzkie ryki zalewały pomieszczenie, więc potworów musiała być tam masa. - Tutaj na pewno nie wejdą - dodał po chwili. - Niepotrzebnie tu przyszliście. Jedyna nasza szansa to ucieczka - dodał ponuro. - Te stworzenia nie są z naszego świata. Wylazły z tej przeklętej świątyni i będą wychodziły, aż brama znów nie zostanie zamknięta. To dlatego tak trudno je zabić i różnią się od wszystkiego innego Sala szkoleń - Mighty Clash - powiedział podając kopyto, a potem pokręcił głową. - Niestety nie miałem okazji. Jestem z rytuału. Gdy stwierdzono, że jest we mnie potężna moc magiczna dano mi kilka możliwości, a ja chciałem lepiej służyć imperium. Nikt nie wzbudza takiego szacunku w dzisiejszej Equestrii jak oddziały śmierci i podobno oni jedyni mają szansę zobaczyć cesarzową - powiedział z nieukrywanym uśmiechem. - Nie wierzę w to, że nie istnieje. Musi tam być, a ja chce ją spotkać i okazać wierność, bo ona prowadzi nas do lepszej przyszłości - Ja tam nie jestem pewny jej istnienia - nagle wtrącił ogier obok. - Skoro jest tak potężna, czemu nam się nie ujawnia tylko wciąż skrywa w mroku? Co ukrywa? - Jesteś głupcem - warknął Might. - To na pewno nie mit, zgadzasz się ze mną, Dawn?
  12. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Czarny rynek Już przy drzwiach nim wyszła Sinister mogła usłyszeć liczne pomruki dochodzące z głównej sali. Najpewniej domyślała się co to oznacza, ale otwarcie drzwi wszystko potwierdziło. Zatrzymane w czasie do tej pory kucyki powoli dochodziły do siebie, Wszyscy wyglądali na dość zdezorientowanych całą sytuacją. Gwardzista, z którym Sinister robiła interesy i barman przyglądali się temu z zaciekawieniem. Najwyraźniej nie byli pewni czy minął czas zaklęcia, czy ta klacz ich uwolniła. W każdym razie nikt już nie wyglądał na chętnego do dalszej bójki. Nawet Crimson, która powoli wstawała na kopyta, patrzyła na to wszystko jakby próbowała zebrać myśli. Spojrzała jednak na ogiera pod swoimi kopytami i jeszcze raz go grzmotnęła, tak, że stracił przytomność. Chwila zadumy nagle jednak została przerwana przez niespodziewany wrzask. - Okradziono mnie! - nagle wrzasnął jednorożec, któremu White odebrała niedawno klacz. Spojrzał nagle na dwa rosłe ogiery. - Przeszukajcie całe to miejsce i sprowadźcie mi te małą dziwkę. Już ja ją nauczę czym się kończy ucieczka Klacz patrzyła z zaintrygowanie zarówno na wymianę zdań między obiema klaczami jak i na zaklęcie, którego używała ta nowo przybyła. Patrząc na nie nie mogła się nadziwić jak bardzo się różniły, a mimo to potrafiły współpracować. Nie mówiąc, że dziwne samo w sobie było to, że ta druga była jednorożcem, a mimo to wyglądem i zachowaniem zupełnie nie przypominała jednego z nich. Niestety nie było nawet okazji z nią porozmawiać, bo klacz zniknęła zaraz po rzuceniu zaklęcia. Sama nie wiedziała czy to dobrze, ale nawet nie zdążyła jej jednak podziękować za pomoc. Zaraz jednak jej uwaga skupiła się znowu na White. - Pumpkin Blossom... - powiedziała cicho. - Jesteście zupełnie inne, ale widać, że wiele dla siebie znaczycie, bo nikt od tak bez powodu by dziś raczej nie pomógł - westchnęła. - Jak mamy wyjść? Jeśli wyjdziemy salą ktoś może się domyślić Baza Mimo że gwardzista nic nie odpowiedział, słuchał uważnie prowadzącej go klaczy. Nie wiedział jednak czy chciała uświadomić mu jak bardzo był naiwny, czy raczej przekazać coś czego nie dostrzegał. Nie trwało długo nim dotarli do innych, a dźwięk chrobotania stawał się coraz bardziej donośny. Jak się szybko okazało była tu całkiem duża zorganizowana grupa. Szybko połączył fakty, rozumiejąc, że są to najpewniej buntownicy, którzy przybyli odzyskać dawne tereny, teraz jednak należące do kogoś innego. W obecnej sytuacji liczyło się tylko przetrwanie, nic ponadto. Nie dziwił się jednak, że przywódczyni tej grupy mu nie ufała, to był jednak przejaw rozsądku. - W obecnej sytuacji, walka między sobą byłaby głupotą - mruknął gwardzista, słysząc, że zbliżają się coraz bardziej. Czekał jednak niemal do samego końca dając tym samym do zrozumienia, że chciał robić za wsparcie dla Batty, aż nie wejdą inni. - Musisz wiedzieć że potrafią znikać - powiedział nagle w jej kierunku. - Nie wiemy do końca jak to robią, ale to przypomina trochę naszą teleportacje na niewielkie odległości - nagle zaczął strzelać w kierunku, z którego dochodził dźwięk, najwyraźniej byli już wystarczająco blisko. Batty mogła nawet dostrzec pierwsze stwory, gdy jeszcze nie wszyscy zdołali wejść. Stwory zaczęły szarżować w ich kierunku gdy gwardzista próbował je ostrzeliwać swoim karabinem. Dopiero gdy wszedł ostatni kucyk, a on został tylko z Batty sam również wszedł za nimi. - Szybko! - krzyknął do Batty, wyciągając kopyto by go złapała, gdy jeden ze stworów skakał w jej stronę. Canterlot sala szkoleń Pomieszczenie, do którego wszedł Dawn było rozległe oddzielane licznymi drzwiami. W sali, do której trafił nie było zbyt wiele rzeczy. Było to niemal puste pomieszczenie otoczone niepokojąco mroczną aurą, zupełnie nie przypominającą tej kucykowej. Poza wspomnianym ogierem było tu jeszcze kilku innych, którzy najwyraźniej podobnie jak on chcieli dostać się do oddziałów. Wszyscy reagowali różnie na mrok tego miejsca. Jedni wyglądali jakby mieli się zaraz pochorować, a inni starali się siedzieć twardo, choć widać było niepokój na ich pyskach. Ogier do którego przyszedł Dawn z dokumentami, spojrzał na niego ponuro. - Siadaj gdzie inni i czekaj, aż zgłosi się ktoś po was - powiedział niemal nienaturalnym tonem wracając do swoich zadań i nie zwracając już uwagi na nowo przybyłego. Z niektórych pomieszczeń docierały niepokojące dźwięki przypominające wrzaski i wycie, a nawet odgłosy walki. - Też chcesz zrobić szybką karierę? - spytał Dawna jeden z czekających ogierów.
  13. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Czarny rynek Wnętrze toalety nie wyglądało najlepiej. Możliwe, że właściciel tu sprzątał, ale w godzinach szczytu brakowało tu bardzo wiele. Mimo, że była to toaleta damska nie brakowało napisów na ścianie mających być typowymi śladami wandalizmu. Umywalki co niektóre były uszkodzone podobnie jak toalety. W niektórych kabinach brakowało klamek przez co nie sposób było zamknąć drzwi od nich. Nawet w niektórych miejscach brakowało uchwytów od kranów. Jednak nie było tu powszechnego brudu. Najwyraźniej właściciel przestał wymieniać to wszystko uznając, że nie ma sensu, a napisy były zbyt trudne do zmycia, więc skupiał się na zwykłym brudzie. Nie było jednak nigdzie widać klaczy, która wyskoczyła zza rogu dopiero gdy usłyszała głos White. Do tej pory ukrywała się skulona za jedną z kabin. - Przepraszam... - powiedziała cicho, patrząc na dwie klacze. Nie do końca wiedziała o co się sprzeczają, ale zrozumiała, że chyba szukają czegoś o nietypowej barwie. Wyciągnęła kopyto pokazując niewielki trochę obsuszony liść, ale nadal zachowujący ślady zieleni. - Znalazłam go przy oknie - wskazała kopytem na okno w ścianie. - Czy to się nada do tego co planowałyście? - spytała niepewnie. Baza - Faktycznie nie wyglądacie... - powiedział nagle zdziwiony, a potem zaczął lekko rechotać. - Czyli to wszystko? - spytał bardziej siebie. - Przysłali nas, wypuścili te cholerstwa z tej świątyni, a potem spisali na straty? - uderzył kopytem w ścianę, nie kryjąc wściekłości. - Inni podejrzewali, że tak jest, ale ja wierzyłem, że cesarzowa wkrótce wyślę oddziały śmierci, kapłanów, cokolwiek, a nas tak po prostu zostawili, a teraz mamy tylko was... - spojrzał jak Batty zabiera jednego z gwardzistów, a drugiego zostawia. Nagle podniósł swój hełm i podniósł lewitacją drugiego gwardzistę kładąc go na grzbiecie. - Po śmierci naszego dowódcy jestem najstarszy stopniem. Dopóki oddycha jest nadzieja. Jeśli będziemy was spowalniać możecie nas zostawić. Nie mogę pozwolić żeby tak tu została zeżarta przez to cholerstwo, to nie śmierć godna żołnierza - wskazał kopytem na martwego stwora, a potem spojrzał na nie. - To nietypowy sojusz, ale ciężkie czasy takich wymagają. Później opowiem wam ile trzeba, ale teraz... - nagle odwrócił głowę, Batty na pewno biorąc pod uwagę jej słuch, nawet lepiej to usłyszała. Chrobotanie jak na razie jeszcze daleko, ale zbliżało się zdecydowanie w ich stronę. - Teraz nie jeden, a wielu. Zareagowały na tego śmiecia, musimy uciekać, bo nas rozerwą na kawałki, szybko prowadźcie do swoich
  14. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Czarny rynek Słysząc słowa klaczy, gwardzista zdał sobie sprawę jak się z nim bawiła grą słów. Każdy wiedział, że z oddziałami śmierci się nie zadziera, co do tego nie było wątpliwości, a Crystal... Tu było ciężko cokolwiek powiedzieć. Postać legenda, w której istnienie nawet wiele kucyków nie wierzyło. Przecież nikt jej tak właściwie nie widział na oczy. Gdyby jednak istniała naprawdę to nie było wątpliwości co do tego jak niebezpieczna by była. Nim zdążył jakkolwiek wyjaśnić wszystko, ta zaczęła nagle mówić o Christianie... Nie był może jednorożcem, ale wszyscy wiedzieli, że mu się tutaj po prostu nie podskakuje. Nikt nie miał takich pomysłów na złamanie kogoś jak on. Sadysta to tylko delikatnie powiedziane... Ponownie jednak nie dane było mu cokolwiek powiedzieć, bo nagle pojawiła się druga klacz, ta która tu niedawno siedziała. Sposób w jaki mówiła zaintrygował gwardzistę, zupełnie jakby coś ukrywała. W przeciwieństwie do barmana nie zwrócił uwagi na nietypowy szantaż z jej strony by zachęcić te klacz by z nią poszła. Co takiego mogła ukrywać, że nawet w takim miejscu próbowała to zataić? Zastanawiał się czy za nimi nawet nie ruszyć, ale gdy spostrzegł zatrzymanych klientów porzucił te myśl. - Pokręcone to wszystko - mruknął barman, czyszcząc naczynia szmatką. - A myślałem, że już wszystko widziałem. Zamierzasz kogoś o tym powiadomić? - Sam nie wiem... Formalnie nie ma zakazu zatrzymywania kogoś w czasie, więc raczej to nie ma sensu Baza Nie było szans by stwór zdołał uniknąć wystrzałów. Tym razem jednak nie zignorował ostrzału jak w przypadku karabinu, tylko padł na ziemię kuląc się w bólu. Śmierć nie nastąpiła co ciekawe natychmiast, bo bestia zaczęła się wić w agonii wydając przy tym paskudne dźwięki przypominające tak głośny pisk, że było to bardzo nieprzyjemne dla uszu. Dopiero po krótkiej chwili monstrum przestało się ruszać wydając ostatnie tchnienie. Stało się jednak znowu coś dziwnego. Z ciała potwora dobiegł dźwięk podobny jak przy łamaniu kości, a jego ciało zaczęło powoli się rozpadać, aż nie zostało po nim nic. - Wiedziałem, że cesarzowa nas nie skreśliła i przyślę nam wsparcie - nagle powiedział uratowany gwardzista i ściągnął hełm ukazując ciemno zieloną sierść, granatową grzywę oraz fioletowe oczy, wokół jednego z nich ciągnęła się blizna. - Jestem Lance Iron, zostało nas już tylko troje - pokręcił głową. - Moi towarzysze zostali ranni w czasie ostatniego ataku i... - nagle spojrzał zdziwiony na Kati. - Smok? Myślałem, że smoki się nie mieszają i trzymają własnych granic jak zarządził lord smoków. Nie sądziłem, że cesarzowa zawiązała jakiś sojusz... - nagle spojrzał w miejsce gdzie leżał stwór. - Musimy się stąd wynieść. Zawsze gdy zdychają wydają te cholerne piski co z czasem przyciąga ich więcej. Macie jakiegoś medyka w oddziale? Będzie trzeba tamtych przenieść - wskazał kopytem na dwoje gwardzistów pod ścianą. Zbroja jednego z nich była niemal rozerwana, a krew spływała powoli na ziemię. Widać było, że ciało z trudem walczy o każdy oddech gdy drugi nie wyglądał na tak mocno poturbowanego, ale jego hełm był wgnieciony w okolicy głowy. Wyglądało, że stracił przytomność.
  15. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Czarny rynek - Są przeliczone, uwierz, po tym co tu zobaczyłem jesteś ostatnią osobą, z którą mam zamiar szukać wojny - mruknął gwardzista, rozglądając się wokół. Nadal ciężko było w to wszystko uwierzyć. Ponownie spojrzał na klacz, gdy ta odezwała się w jego kierunku. Normalnie gówno by go interesowało co może kogoś dręczyć, jednak w tym wypadku był całkiem ciekawy. Mimo to, jednak nie próbował naciskać na klacz by mu powiedziała. Nie chciał jej prowokować by zaraz coś odwaliła. Ledwo ją znał i na pewno nie byli kumplami. W międzyczasie, ciecz nie wywarła żadnych efektów na wymieszanie, zachowywała się jak zwykły płyn. - Niech stracę - westchnął barman. Nie mógł zaprzeczyć, że gdyby nie ona byłoby znacznie gorzej, a bar nadawałby się zapewne do remontu. Wydawał się jednak ignorować wzrok Sinister. - Nie mam zamiaru cię nawracać, to tylko dobra rada. Każdy kto zna Crimson, wie, że ona pakuje się wiecznie w kłopoty. Co jednak zrobisz to twoja decyzja - Ciężko zaprzeczyć - przytaknął mu gwardzista. Nie było dziwne, że na słowa White, klacz cała pobladła. Najpewniej zdawała sobie sprawę, że jej wybawicielka ma racje. Aukcje widziało wiele kucyków i to nie byli tylko licytujący. Każdy kto na nich spojrzy rozpozna ją. Ponadto myśl o powrocie do niewoli naprawdę ją przerażała. Nie chciała również by klacz, która jako jedyna okazała jej serce w tym ciężkim czasie została przez nią ukarana. Mogła więc zrobić tylko jedno. Mimo strachu i paniki jaka się w niej zbierała pokiwała głową White i ruszyła do toalety, z nadzieją, że ta zaraz przyjdzie i zdołają uciec z tego przeklętego miejsca. Baza Samotny ogier, który uciekał z placówki mógł nie słyszeć, że dźwięk chrobotania podąża za nim i zbliża się jakby intensywniej, ale nic nie pozostawało widoczne, zupełnie jakby to cały kompleks płatał mu figle. Dźwięk nawet nie ucichł gdy już wydostawał się na zewnątrz. Wtedy poza chrobotaniem dotarł jeszcze jeden nieludzki dźwięk. Brzmiało jak ryk zmieszany z jęczeniem, dźwięk, który nie mógł pasować do żadnego stworzenia jakie znał. Prosto z bazy w kierunku ogiera wyskoczyło coś z tak niesamowitą prędkością, że nie sposób było się temu przyjrzeć. Napastnik był na tyle szybki, że jeśli ogier go nie dostrzegł to musiał zostać przez niego złapany. W międzyczasie, Batty oraz Kati mogły usłyszeć bardziej intensywny dźwięk niż do tej pory. Strzały karabinu nadal się rozlegały. Ktokolwiek tam był, najwyraźniej nie chciał się poddać łatwo. Poza strzałami karabinu również słychać było dźwięki chrobotania, które stawały się coraz intensywniejsze. Nieznany dźwięk przypominający ryk i jęczenie nadszedł niedługo potem. Gdy skręciły w ostatni korytarz mogły w końcu zobaczyć scenę. Rzeczywiście w polu ich widzenia znalazł się gwardzista, który strzelał jak oszalały do... No właśnie, co to mogło być? Stworzenie z pewnością nie przypominało żadnego, które powinno występować w Equestrii. Stwór miał całą szarą skórę i był wielkości dorosłego ludzkiego mężczyzny. Posturą przypominał ofiarę głodu, która nie jadła od miesięcy, nawet można było odnieść wrażenie, że widać mu żebra. Był całkowicie pozbawiony włosów i jakiekolwiek odzieży. Nie miał jednak żadnych części rozrodczych, a jego ręczę i nogi zamiast dłońmi i stopami były zakończone charakterystycznymi szpikulcami, tak dużymi i grubymi, że musiały wchodzić w stal jak w masło. - Żryj to! - wrzasnął gwardzista, posyłając kolejną salwę pocisków, ale wtedy Batty i Kati mogły spostrzec, że mimo mizernego wyglądu, stwór był cholernie szybki. W jednej chwili znalazł się na suficie nim pociski w ogóle się zbliżyły do jego ciała. Potem stało się coś jeszcze dziwniejszego, bo monstrum znalazło się nagle znów na ziemi, a nawet nie było widać kiedy zeskoczył. Nagle powoli się obrócił, jakby patrząc teraz w stronę nowo przybyłych istot. Obie mogły dostrzec, że zamiast twarzy była pusta powierzchnia. Brak nosa, oczu, uszu oraz ust mógł dawać kilka pytań. Choćby takich jak to coś jadło, oddychało i znajdywało swoje ofiary. Potwór lekko przechylił głowę na bok, a potem stało się coś nieoczekiwanego. Głowa do tej pory pozbawiona ust zaczęła się powoli otwierać, aż ukazała pokaźne zęby. Stwór ryknął w kierunku Batty i Kati, a gwardzista również je dostrzegł. - Nie odwracaj się do mnie plecami bydlaku! - posłał salwę pocisków w plecy bestii i mimo, że trafiły, stwór zdawał się to ignorować. Skoczył prosto w kierunku smoczycy z wysuniętymi szpikulcami, chcą ją na nie nabić. - Strzelajcie mu do pyska! - krzyczał gwardzista, próbując dalej strzelać mu w plecy.
  16. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Czarny rynek - Rozumiem co czujesz, ale tutaj nie można... - gwardzista przypatrujący się temu wszystkiemu próbował dobrać słowa na zachowanie klaczy. Nie do końca rozumiał co robiła z tym ogierem. Czy mimo paraliżu był w stanie widzieć i czuć wszystko? To by miało sens jeśli chodzi o jej zachowanie. Słyszał wszystko co mówiła do tego gościa i rozumiał jej punkt widzenia, ale nie mógł jej na to pozwolić. Pytanie brzmiało co miał zrobić sam, skoro była sama w stanie zatrzymać całą tutejszą grupę? Dopiero gdy nóż zaczął lecieć w kierunku tego ogiera wyciągnął bezradnie kopyto do przodu, sycząc przy tym tylko jedno słowo. - Nie... - wszystko stało się tak szybko, ale ku jego uldze nóż minął tego gościa w ostatniej chwili na co lekko westchnął, a potem spojrzał na klacz, która przygotowała jego towar. Wyciągnął sakiewkę i położył ją na stole. - Możesz przeliczyć - mruknął, dochodząc do siebie. - Niebezpiecznie pogrywasz... - dodał jeszcze cicho, gdy zdezorientowany tym wszystkim barman przyniósł zamówienie klaczy. - Widzę, że już zaczynasz przejmować nawyki Crimson... - powiedział, kładąc jej drinka i patrząc na swój dobytek. Tym razem bójka przynajmniej wszystkiego nie zniszczyła. - Lepiej trzymaj się od niej z dala, sprowadza kłopoty na innych, taka rada - westchnął barman. Odpowiedź White musiała wywołać poruszenie w klaczy. Wskazywał na to wzrok i jej mimika. Jednorożce dziś były zwykle zapatrzone w siebie. Miały w końcu we władaniu magię. Dziś magia należała tylko do elit. Ci, którzy nią władali rządzili światem odkąd nastała Crystal, która narzuciła nowe prawa. Ratunek więc ze strony jednorożca był dziś czymś niespotykanym. Zaraz jednak doszła do siebie rozumiejąc sytuacje. - Musimy uciekać... - powiedziała nagle nerwowo, patrząc teraz na nadal sparaliżowanego ogiera, który ją kupił. - Jeśli wróci do siebie zacznie się o mnie upominać lub karze ci zapłacić. Tu nie jest bezpiecznie - nadal się trzęsła, ale wiedziała, że sama nie może wyjść na teren rynku, bo znowu ją złapią. Ta klacz była jej ostatnią nadzieją na wolność. Nadal jej nie znała, ale po tym co zobaczyła i słyszała, wierzyła, że może jej zaufać.
  17. Crystal To oczywiste, że nie można było zabraniać uczniom relacji. Tworzenie ich było normalne, zwłaszcza, że pewnego dnia ci uczniowie będą w większej lub mniejszej mierze zależni od siebie. Czarne charaktery musiały sobie jak najszybciej wybrać najlepszych kandydatów na przyszłych sługusów. Silny sługus mógł zapewnić zwycięstwo. Nie dziwiło jej, że Elvira spośród wielu nigdziarzy wybrała właśnie jego. Młoda wiedźma była niezwykle inteligentna i zdawała sobie też na pewno sprawę ze swoich słabości. Thomas idealnie łatał te dziury. Na dodatek mimo braku w edukacji w przeszłości, chłopak nie był głupi. Posiadał własne zakresy wiedzy, a ona starała się je poszerzać. Najpewniej normalnie nawet nie zwróciłaby na to uwagi, ale Thomas... Nigdziarz nie zachowywał się przy niej typowo. Bronił jej niemal za każdym razem, a nawet dawał się poniżać, co jest nietypowe na tym etapie nauki. Zupełnie jakby zaakceptował swój los, a na dodatek zdawał się mu on nie przeszkadzać. Nawet się nie starał rywalizować o główne miejsce w rankingu. a być może mógłby. Mało kto miał taki talent jak on. Ponadto Elvira też wydawała się czasem wykazywać troskę o niego. co było tak nietypowe dla tej nigdziarki. Musiała jeszcze przyjrzeć się tej dwójce. bo nadal jej się to nie podobało. Nie chciała by taki talent jak Elviry się zmarnował. - Zapewne masz racje, Lady Lesso - ciężko westchnęła, ignorując niedawne spojrzenie nauczycielki. To, że nie do końca się z nią zgadzała postanowiła zachować dla siebie. - Czyli mamy plan w sprawie Czytelniczek, a ponadto omówiliśmy sprawy dwóch sióstr i nietypowej relacji nigdziarskiej. Czy jest coś jeszcze co mogłybyśmy omówić, czy na tym poprzestaniemy? - uniosła brew w zaciekawieniu. Nadal miała wrażenie, że Dyrektor w to wszystko ingeruje, mimo tego co zostało powiedziane. Mogła przynajmniej powiedzieć, że zrobiła co mogła by przemówić im do rozsądku.
  18. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Czarny rynek Słysząc nagłą odpowiedź klaczy, gwardzista lekko mrugnął. Jakiej innej odpowiedzi mógł się właściwie spodziewać z jej strony? Coś go jednak niepokoiło. Wiedział, że są potężne jednorożce, to nie było nic nowego. W końcu takie były zwykle elitą Crystal. Nawet Christian opłacał kilka potężnych jednorogi, które utworzyły dla niego portale by dostać się na czarny rynek, ale kim ona była? Ta klacz miała nietypową i niezrozumiałą dla niego magię, której nigdy nie widział. Wygląd jej jednak nie wskazywał by uczyła się na słynnej uczelni magicznej lub pochodziła z jakiegoś wielkiego rodu. Jednorożce tej klasy zawsze jednak dbały by wszyscy widzieli je lepiej. Spoglądał jak ta nagle chwyciła niedawnego napastnika i teraz bawiła się nim jak zabawką. Mimo chwilowego roztrzęsienia zaczął powoli dochodzić do siebie, gdy lekko pokręcił głową. - Ta pewnie... - mruknął cicho, a potem spojrzał na nią. - Słuchaj, nie chce byś miała problemy... - mówił spokojnie, nie chcąc jej też sprowokować. - Jeśli zrobisz mu coś trwałego i groźnego może się to źle skończyć. Są tu jednak pewne zasady... - Barman przyglądał się niepewnie całej sytuacji, zastanawiając się przy okazji co odpowiedzieć i nie wkurzyć klaczy. - Dwójka... - wyrzucił roztrzęsiony z siebie, przełykając przy tym ślinę i dygocąc gdy nagle spojrzał gdzieś w kąt gdzie spostrzegł Crimson, równie sparaliżowaną jak wszyscy wokół. Tylnym kopytem przyciskała głowę jakiegoś ogiera do ziemi gdy przednimi unosiła i wbijała w ścianę kucyka, który niedawno je obraził. W międzyczasie klacz powoli uniosła wzrok, słysząc czyjś kojący głos. Nie wiedziała jak zareagować w pierwszej chwili i tylko lekko się cofnęła, najwyraźniej gotowa na pierwszy atak. Zupełnie jakby nie zrozumiała co mówi do niej White. Mogło tak jednak być z powodu szoku i strachu jaki teraz czuła. Dopiero gdy obroża zniknęła, złapała się zdziwiona za wolną szyję, a z jej oczu popłynęły niewielkie łzy. Teraz skupiła się dokładniej na słowach mówionych przez klacz przed nią i niepewnie wstała, nadal nie mogąc w to wszystko uwierzyć. - Dziękuje... - powiedziała niemal łamiącym głosem. - Ale dlaczego? - spytała nadal nie rozumiejąc. - Crystal takie zachowanie uważa za słabość, więc czemu? - pytała, najwyraźniej chcąc wiedzieć mimo tego co jej tu groziło. Baza Mimo ucieczki ogiera, nadal panowała nieprzyjemna cisza. Ciężko w takich sytuacjach zawsze powiedzieć czy to coś dobrego, czy może złego. Cisza była odmiennością od niedawnego nagrania. Niestety, gdy ledwo ekipa zrobiła kilka kroków mogła usłyszeć dźwięki, które nie przywodziły na myśl nic dobrego, zwłaszcza po odsłuchaniu niedawnego nagrania. Dźwięk przynoszący na myśl chrobotanie dobiegał słabo, ale był słyszalny z kierunku, w którym uciekł jeden z członków drużyny. Zupełnie jakby te stworzenia czekały, aż ktoś oddzieli się od grupy i teraz przygotowywały atak na nieszczęśnika. Jednak nie tylko to mogło być zaskoczeniem. Z okolic hangaru dobiegał jakby również ten dźwięk, ale słabiej i nie był to jedyny dźwięk. Poza nim słychać było wystrzały z broni maszynowej. Najwyraźniej jakiś gwardzista nadal tu żył i teraz próbował walczyć z jednym z tych stworzeń. Dom Nighta - Co to ma znaczyć?! - rzucił przez zaciśnięte zęby. Wiedział dobrze, że porównała go właśnie do brudu. Pegaz, gorsza istota, kpiła z jednorożca. Tego zaczynało być za wiele. Czuł narastający gniew gdy na nią patrzył, nawet nie mógł skupić się na swoim zadaniu. Upokorzyła go i teraz kpiła sobie z niego. Skąd do cholery się wzięła tutaj? Jak śmiała się tak zachowywać? Ledwo się powstrzymywał by nie zacząć zgrzytać zębami. Nadal to robiła... Wyobrażał już sobie nawet jak wyciąga miecz i wbija go w jej pierś. Gdyby tylko nie chroniła jej ta klacz... Gdyby tylko jej nie było... Powoli zaczął chować plakat i wydawało się że nic już nie powie, ale ton głosu tej klaczy i jej zachowanie, najwyraźniej coraz bardziej doprowadzało go do furii. - Wygrałaś tylko dlatego, że używałem magii - powiedział przez zaciśnięte zęby. - Nie wiem jakim mutantem jesteś i jak to zrobiłaś, ale gdybym wtedy walczył na ostro i użył broni inaczej byś śpiewała. Zgubiło mnie tylko to, że nie próbowałem cię zabić. Byłem dla ciebie za miękki i to mnie tylko zgubiło. Możesz znikać oszustko - rzucił jeszcze, ale najwyraźniej czekał, aż to klacz pierwsza się wycofa do domu i zamknie drzwi, bo nie odchodził.
  19. Crystal Musiała przyznać, że nawet w chwili przyznawania się do błędu, Klarysa Dovey potrafiła zachować niesamowitą klasę. Nigdy jej tego oczywiście nie powie na głos, bo to było wbrew jej naturze, ale nie zmieniało to faktu, że potrafiła imponować takim zachowaniem. Nigdy nie będą ze sobą w pełni zgodne, ale nie można było zaprzeczyć, że Dobro nie mogło obecnie liczyć na lepszego Dziekana. Normalnie pewnie jakoś skomentowałaby niedopatrzenie, którego dopuściła się Klarysa i jej tłumaczenie nadmiarem pracy. Sama jednak była Dziekanem i wiedziała jak wiele czasem człowiek ma na głowie i ciężko nad wszystkim zapanować. Sama nieraz w końcu miała z tym problem, zwłaszcza gdy zbyt wielu nigdziarzy zaczynało przejawiać powszechny imbecylizm, wtedy problem naprawdę stawał się spory, a w tym roku niestety takich przypadków nie brakowało. Słowa Dziekan Dovey o tym, że zajmie się sprawą tajnych przejść, nie skomentowała w żaden sposób tylko skinęła głową. Potem spojrzała na Lady Lesso i zmarszczyła lekko brwi. Zawsze wiedziała kiedy dodać coś od siebie, a najgorsze było gdy miała racje, tak jak teraz, bo nie była w stanie dać jej żadnej ciętej riposty. Oczywiście i ten temat musiał minąć, bo były także sprawy innych uczniów. Crystal mogła spodziewać się wszystkiego, ale nie, że temat zejdzie akurat na Alise z Jezior Pirany. Wiedźma miała niebywały talent, była zimna niczym bryła lodu, a przy tym bardzo niebezpieczna. Słyszała już w końcu jak się to skończyło dla Christiana z Lodowych Pól. Szybko się przekonał, że lepiej tej "dziewczyny" nie irytować. Nie mówiąc o tym, że wiedźma była niezwykle tajemnicza i skrywała przed wszystkimi prawdę o tym czym jest naprawdę. Nie jeden nauczyciel się nad tym głowił, w tym ona. Nikomu nie chciała zdradzić tego sekretu. Nigdziarka mimo wszystkich tych cech zawsze wykazywała się spokojem i milczeniem, jakby nikt niemal nie był godny rozmowy z nią. Tymczasem właśnie teraz słyszy, że jest coś co ją prowokuje. Fakt, że odkryła istnienie siostry musiał naprawdę ją zirytować. Zwłaszcza kiedy ktoś tak spokojny jest gotowy do takich zachowań. Słysząc całą historie jaką powiedziała Dziekan Dovey, niemal parsknęła śmiechem, ledwo zdołała się powstrzymać na samo wyobrażenie zapłakanej zawszanki, która dostaje tak miłe listy od siostrzyczki. Musiała jednak zachować profesjonalizm jak na Dziekan przystało. - Spróbuje porozmawiać z Alisą - powiedziała niezwykle spokojnie, a jej niedawne rozbawienie nie było przy tym widoczne. - Wiedz jednak, Klaryso, że jej gniew nie minie. Powinnaś uświadomić swojej zawszance, że gdy już wie, że są siostrami, ta będzie ją ścigać nawet po Akademii. Jestem niemal pewna, że tak utalentowana wiedźma zdoła sobie poradzić i ją ukończy. Może Alisa podobnie jak Raver zaczęła wierzyć, że znalazła swoje nemezis - lekko się zamyśliła. - Muszę to dokładnie sprawdzić - następnie spojrzała na Lady Lesso. - Skoro już mówimy o innych uczniach, chciałam teraz wrócić do tematu z początku i spytać Lady Lesso o opinie - zmarszczyła lekko brwi. - Jak wiemy Thomas z Mruczących Gór urodził się w zawszańskiej rodzinie. Być może gdyby nie fakt zabójstwa jego rodziców dziś byłby zawszaninem, ale los bywa przewrotny. Elvira również pochodzi z zawszańskiej rodziny, ale mimo to jest utalentowaną wiedźmą. Mam mimo to wrażenie, że ma pewną słabość do tego nigdziarza, podobnie jak on do niej. Chce więc poznać twoją opinię Lady Lesso. Uważasz, że te dwójkę łączy zwykła nigdziarska relacja, czy może też masz wrażenie, że to coś więcej? - spytała zaciekawiona.
  20. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Czarny rynek Awantura w barze trwała w najlepsze. Stoły i krzesła były rzucane niemal wszędzie, a w tle dochodziły dźwięki wrzasków. Nikogo nie było już można rozpoznać. Jakiś ogier leżał pod stołem z rozbitą głową, a inny na połamanym stole wisząc z niego do połowy. Crimson jednak i awanturującego się ogiera nigdzie nie było. Właściciel przerażony schował się za ladą, wiedząc najwyraźniej, że już nie sposób tego zatrzymać. Gwardzista, który chciał niedawno kupić trochę towaru od Sinister, również musiał sobie radzić, czasem okładając jakiegoś zapijaczonego ogiera. Najwyraźniej już zapomniano nawet w jego przypadku czym grozi atak na niego. Ogier, który próbował okraść Sinister spojrzał zdumiony jak ta nagle znika, nic z tego najwyraźniej nie rozumiał. Wszystko nagle jednak ustało, a uczestnicy bójki padali nieprzytomni na ziemię, gdy Sinister wykonała swoje zaklęcie. - Co się stało? - spytał zdziwiony gwardzista, będąc nadal w szoku. Właściciel lokalu również wyjrzał zza lady. Najwyraźniej zdołał uniknąć zaklęcia dzięki kryjówce. Lokal był zdewastowany, a wszędzie leżeli nieprzytomni uczestnicy bójki i rozwalone meble. Gdy White kierowała się do klaczy, mogła spostrzec, że ta leży skulona obok jej nieprzytomnego właściciela. Widać było, że jest przerażona i nawet nie ma odwagi patrzeć. Położyła tylko sobie kopyta na głowę, czekając, aż to wszystko dobiegnie końca. Baza Wpis4801 Rozbrzmiał męski głos z urządzenia. To chyba już koniec. W tle słychać było wrzaski i strzały dochodzące z każdej strony. Głos ogiera, który przemawiał do urządzenia był niezwykle słaby. Popełniliśmy ogromny błąd, to wszystko nasza wina, teraz to wiem. Zabawne jak szybko spisano nas na straty. Gdybym tylko wiedział, zapewne nigdy nie otwierałbym tej puszki pandory. Wiem, że już nie wrócę do domu i nie zobaczę swojej żony i córki. Próbujemy ich zabijać, ale jest niezwykle ciężko. Skóra jest chyba pokryta jakimś pancerzem. Potrzebujemy mnóstwa amunicji by się przebić, a nawet potem nie jest łatwo. Bardzo szybko się leczą, więc trzeba poświęcić kolejne porcje amunicji i walić w okolice serca i głowy, wtedy dopiero padną. Nawet jednak z tą wiedzą ciężko je zabić. Teraz już wiem, że to nie są głupie stworzenia. Nie zabijają nas dla żarcia, a po prostu robią to, bo taka ich natura. Nadal nie pojmujemy jak to robią. Pojawiają się i znikają, zupełnie jakby były i ich nie było. Na chwilę można było usłyszeć zrozpaczony śmiech. Teraz jeśli ty tu jesteś i tego słuchasz, będziesz następny. One już wiedzą, że tu jesteś i cię obserwują. Tylko czekają na odpowiedni moment. Musisz uciekać jak najszybciej, bo podzielisz nasz los. Wiem, że to nic zmieni, ale przepraszam. Wypełnialiśmy tylko rozkazy, naprawdę nic nie wiedzieliśmy. Jeśli zdołasz dotrzeć do Canterlotu, to przekaż mojej rodzinie, że walczyłem do końca, i że bardzo ich kocham. Pamiętaj, chrobotanie to znak, że są blisko! Krzyknął jeszcze nim zaczął strzelać, a potem nagranie się urwało w momencie gdy pojawił się nieludzki wrzask nieznanego gatunku stworzenia, a na koniec krzyk gwardzisty.
  21. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Czarny rynek W momencie gdy Sinister powiedziała cenę swojego towaru, wszyscy patrzyli teraz na nią z zaintrygowaniem. Nikt nie spodziewał się tak zaniżonej konkurencyjnej stawki to pewne. Nawet gwardzista, któremu powiedziała cenę patrzył na nią w nie małym szoku. Wszyscy również przypatrywali się jak klacz doprawia swojego drinka, czekając na jej reakcje. Nic jednak się nie stało. Widać było, że niektórzy mieli wątpliwości. Być może myśleli, że klacz wypiła prawdziwy towar, a sprzedaje lewy, a w jej wytłumaczenie nie chcieli wierzyć. Zaczęły się nagłe pomruki między miejscowymi, jakby każdy próbował wyrazić opinie na zaistniałą sytuacje. - Darmowa siła robocza? - spytał nagle jednorożec w ciemnym płaszczu, wychodzący z tłumu. - Doprawdy wierzycie jej? - miejscowi zaczęli niepewnie na siebie patrzeć, jakby nie wiedzieli co powiedzieć. Kimkolwiek był ten ogier, był już tu najwyraźniej znany. - Sprowadzam najlepszy towar z całej Equestrii, a tu pojawia się taki byle kto i chce dawać konkurencyjne stawki, bo ma darmową siłę roboczą? - uśmiechnął się krzywo do klaczy. - To kto jest tak dobroczynny i chętny do pomocy za nic? - spojrzał na obie klacze siedzące obok niej. - Delikatna laska czy może ta dziwka Crimson? - Co tam gadasz? - powiedziała nagle Crimson. Najwyraźniej uwaga ogiera, wystarczyła by teraz skupiła się na nim, zupełnie zapominając o White. Niedawny klient Sinister wyglądał na zmieszanego, nie wiedząc czy ma się najwyraźniej wtrącić. W końcu gwardia nie mieszała się zwykle do zaczepek dopóki nie przekraczało to pewnych granic. - Nie bierz tego do siebie, ale wszyscy wiemy, że jesteś szmatą - Crimson nic nie powiedziała, tylko patrzyła ponuro jakby nad czymś myśląc. - Sprowadzasz teraz tu dwie zakały, a jedna z nich wchodzi na moje terytorium - Crimson spokój - powiedział nagle właściciel, wchodząc między tłum, ale chyba to nie dotarło do klaczy. Wszystko stało się bardzo szybko. O ile wcześniej Crimson niewiele pokazała, teraz rzuciła się prosto w stronę ogiera z niesamowitą szybkością, najwyraźniej zapominając o swoich towarzyszkach. To wywołało reakcje łańcuchową. W całym barze zaczęła się rozróba i wszyscy się okładali z każdej strony. Crimson zniknęła gdzieś w całym tym chaosie, a dwie klacze zostały same. Przynajmniej, aż ktoś nie zbliżył się do Sinister przykładając jej coś ostrego do boku. - Dobrze skarbie, podaj teraz cały towar jaki posiadasz albo inaczej pogadamy - wyszeptał jakiś ogier, z którego ust wydobywał się swąd alkoholu i tytoniu. W międzyczasie White mogła zauważyć, że ogier, którego obserwowała próbował opuścić bar zabierając ze sobą klacz. na smyczy Baza Wnętrze wyglądało na kompletne cmentarzysko. Tylko ściany mogły być świadkami tego co tu zaszło. Wszędzie były dziurę po kulach. Wyglądało, że nawet tutaj gwardziści oddawali strzały w każdą stronę, ale dało to słaby efekt. Być może Fire miała racje i sami się wystrzelali popadając w jakiś niespotykany obłęd. Okazało się, że dwoje gwardzistów było przywiązanych grubymi kablami, na których wisieli bez życia. Ktokolwiek to zrobił, musiał mieć naprawdę wiele siły. Inni gwardziści leżeli powykręcani na ziemi. Były ślady zeschniętej krwi, ale najwyraźniej należała tylko do gwardzistów. Brakowało jednak wszelkich śladów obecności czegokolwiek innego niż oni. Nie było ciał ewentualnych napastników ani krwi, chyba, że krew tego czegoś nie różniła się od krwi kucyka. Batty mogła spostrzec, że jeden z gwardzistów leżących pod ścianą, ściska z całych sił coś w kopycie, po bliższym przyjrzeniu można było zauważyć, że to dyktafon. Być może nagrał coś na nim przed śmiercią.
  22. Crystal Kolejna próba rozmowy z Czytelniczką wydawała się dla niej zwykłą stratą czasu. Naprawdę, czy takie kary mogły w jakikolwiek utemperować zbuntowanego zawszanina? Karze jej pójść do kąta, a może powie żeby poszła spać bez kolacji? Sposób w jaki zawszanie starali się sobie radzić z niewłaściwym zachowaniem był tak absurdalny, że coraz bardziej ciężko było jej się dziwić, że Czytelniczka nie boi się wracać do Akademii Zła. Pewnie myślała, że tutaj nauczyciele potraktują ją podobnie. Gdyby tylko dostała ją sam na sam na pięć minut, szybko by ją wytresowała. Niestety to pozostanie marzeniem, bo nie mogła się mieszać w sposób dawania nagany przez Dziekan Dobra, chyba, że sama prosi ją o pomoc. Bardziej zastanawiające było to co powiedziała Lady Lesso. Okazywało się, że nie było innego przejścia, poza tymi, które znają. Czy bariera naprawdę mogła zostać oszukana przez te ograniczoną dziewczynę? Odkąd tu uczyła, nie pamiętała by jakikolwiek uczeń był zdolny tego dokonać. Z drugiej strony, zawszanie nigdy do tej pory tego nie próbowali, bo czego mieliby szukać u brudnych ich zdaniem nigdziarzy? Jeśli chodziło o nigdziarzy, to zdarzały się przypadki, że mieli ochotę dotrzeć do Akademii Dobra i zrobić coś niemiłego tamtejszym uczniom. Pamiętała nawet wiedźmę, która próbowała rzucać zaklęcia na barierę, aż ta nie ogłosiła alarmu. Nikt jednak do tej pory nie zdołał jej sforsować. Czy więc Dyrektor doprawdy jej pomagał? Przypomniała sobie scenę na obiedzie i oskarżanie Czytelniczki przez zawszan o bycie wiedźmą. Tak łatwo wtedy uwierzyli, że może nią być. Czy mogła wykorzystać właśnie ten fakt, by znaleźć sposób na minięcie bariery? Nagle spojrzała z zainteresowaniem na Dziekan Dovey. - Lady Lesso poruszyła bardzo dobry temat - pochwaliła swoją koleżankę, marszcząc przy tym brwi, ale widać było, że nie ze złości, a bardziej z powodu zamyślenia. - Klaryso, nie bardzo rozumiem - Teraz spojrzała na Dziekan przeciwnej Akademii. - Wszystkie wiemy, że nie należy ignorować słów Augusta Sadera, nieważne jakby brzmiały. Sama robisz wszystko wraz z jego instrukcjami, ale zignorowałaś być może tak kluczową informacje? - uniosła brew. - Nie mam pojęcia jak dawno temu podzielił się nią z tobą i być może tego nie sprawdzałaś, bo do tej pory nie było potrzeby, ale jak widać w końcu się stało i ktoś być może to wykorzystuje - skrzywiła się lekko. - Pierwszego dnia gdy się tu włamała, próbowała przebić się przez gałęzie, ale jej nie pochwyciły. Zakładam, że dzięki temu księciu. Można założyć, że u nas nie znalazła podobnego przejścia i zwykle biega na ślepo. Mimo to nie przerwiemy obecnego problemu, jeśli nie dowiemy się gdzie są te wyjścia ewakuacyjne - zmarszczyła ponownie brwi. - August Sader na pewno nam nie powie ich dokładnej lokalizacji jeśli go spytamy. Wniosek zostaje jeden, trzeba samemu to sprawdzić. Jak do tej pory to nasz najlepszy trop, który trzeba zbadać. Nawet w przyszłości może być to niezwykle istotne gdyby znów pojawił się podobny uczeń zainteresowany wycieczkami do Akademii Zła
  23. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Dom Nighta - Ty niebezpieczna? - wysyczał przez zaciśnięte zęby. Poruszające się przednie kopyto, wskazywało, że ledwo się powstrzymuje by jej nie zaatakować. Powstrzymał się jednak, wiedząc, że jest tam Fate, która mogła zrobić mu kłopoty widząc jej wpływy. - Jesteś równie groźna co brud spod kopyta - powiedział już spokojnie. - Możesz straszyć źrebaki, a nie gwardzistę - sięgnął po jakąś kartkę, która okazała się listem gończym przestawiającym Sinister. - Ta klacz posługuje się czarną magią, która jest wyjątkowo niebezpieczna, co zapewne sama wiesz. Kilkoro naszych gwardzistów trafiło przez nią do szpitala. W czasie ucieczki ze świątyni raniła przypadkowe kucyki i próbowała zaatakować jednego z kapłanów. Nigdzie jej jednak od tamtej pory nie możemy znaleźć. Widziałaś ją lub twoja pani albo ten Night? - spytał, pokazując portret pamięciowy klaczy. - To jest właśnie niebezpieczna klacz, z którą tacy jak ja muszą walczyć, by chronić takich jak wy. więc trochę szacunku - dodał jeszcze, wypinając dumnie pierś.
  24. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Dom Nighta Jak się okazało, poza ciemnością za drzwiami stał również samotny gwardzista, trzymający jakiś pergamin. Było to dosyć dziwne, bo gwardzista był sam, a zwykle chodzili w grupie. Nie mówiąc o tym, że był to jednorożec, co było jeszcze dziwniejsze. W końcu ci zawsze byli wyjątkowi i mieli eskortę składającą się ze zdecydowanie gorszych ziemskich kucyków i jednorożców. Można jednak było założyć, że nie zapowiada się na kłopoty. Jeden gwardzista by raczej nie przyszedł nikogo aresztować bez wsparcia. Tym bardziej gdyby odkryto prawdę o klaczach, nikt normalny wtedy nie wysłałby tu jednego żołnierza. Gdy gwardzista przemówił, Qualm mogła poznać głos, który słyszała już wcześniej. - Przepraszam, że zakłócam odpoczynek o tak późnej godzinie, poszukujemy jednak niebezpiecznej klaczy i... - nagle spojrzał znad pergaminu, prosto na klacz. - Skąd się tu wzięłaś do cholery?! - wrzasnął z nieukrywaną wściekłością. - Zadowolona? Przez ciebie mnie zdegradowano. Muszę teraz chodzić po domach jak idiota bez oddziału. Lata uczenia się magii, a upokorzył mnie brudny pegaz - zacisnął zęby, a potem lekko mrugnął. - Chwila, ten dom zamieszkuje Night Tale. Mam to dokładnie zapisane. Skąd ty się tu wzięłaś? Kto pozwolił ci wejść? Jeśli zrobiłaś coś właścicielowi, pójdziesz ze mną na przesłuchanie
  25. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Dom Nighta Rozmowy z Dancing of the Fate, nie należały do łatwych. Problemem nie był fakt, że była niedostępna jak Qualm Mask, która wciąż za nim najpewniej nie przepadała. Tutaj problemem była wiedza. Haze była równie ciekawa tego świata jak on jej. Mógł z nią więc swobodnie rozmawiać i wymieniać się doświadczeniami. Jednak Dancing of the Fate, była z jego świata i widziała rzeczy, których on nigdy nie zrozumie. Czuł się przy niej kompletnie ograniczony. Zupełnie nie wiedział jak mogło wyglądać morze mgieł eterycznych. Nie rozumiał też co mógł robić tam ten pancernik. Wiedział jednak, że był mu wdzięczny, bo dzięki niemu mógł poznać te klacze, a jego życie nabrało sensu. Z całej głębokości tych myśli wyrwał go niespodziewany klaps w tyłek. Znów na jego pysku pojawił się rumieniec. Zdecydowanie Dancing of the Fate była inna od każdego kogo znał. Czasem bardzo chciał wiedzieć co o nim myśli - Nie będę więc przeszkadzał - powiedział spokojnie, starając się zamaskować niedawny rumieniec i obrócił się na schody. - Dobranoc Fate - jeszcze dodał, nim zniknął w głębi korytarza. Zastanawiał się co teraz właściwie robiła Qualm Mask, gdy Fate bawiła się z tą magią ona wciąż stała z boku. Haze nadal była w kapelusz. To też musiało być niesamowite miejsce, skoro nigdy się na nie skarżyła. No może nie licząc tych spleśniałych kanapek. Gdy klacz zajmowała się ponownie dziwną rzeczą, z góry można było usłyszeć dźwięk wody. Najwyraźniej ogier poszedł się jeszcze umyć przed snem. Dziwna rzecz jednak, przez ten czas wcale nie chciała zareagować odkąd Night sobie poszedł. Zupełnie jakby obraziła się na klacz przed sobą. Ciszę otaczającą całe to miejsce nagle zakończyło donośne pukanie do drzwi. Night z pewnością gości się nie spodziewał, bo by powiedział, a sam będąc pod prysznicem i nie mógł też raczej usłyszeć obecnego pukania.
×
×
  • Utwórz nowe...