Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Chwilę myślałem, nad co usłyszałem. To na pewno wykończyło księżniczkę. Próbowała pomóc ludziom. A ci ją tak potraktowali to są powody, dla których dawno przestałem się czuć człowiekiem. Sam już nie wiedziałem. Może nigdy nie pasowałem do ludzi. A w tym świecie w końcu znajdę swoje miejsce. Nagle Rarity wspomniała coś o spotkaniu siostry z jakimiś kucykami. Po czym ta wybiegła.. -Cóż cieszyłbym się gdybym mógł ją jutro spotkać. Nie miałem okazji rozmawiać z księżniczkami. Bardzo chętnie zobaczę resztę domu Rarity. Ostatnio, gdy tu byłem wybiegłem w pośpiechu. Powiedziałem z uśmiechem.
  2. Spojrzałem na kucyka, który wszedł mi na kolana. Po czym się uśmiechnąłem i pogłaskałem ją po grzywie. -Spokojnie, Rarity nie denerwuj się tak nic się nie stało. Właściwie bardzo miło być w takim rodzinnym domu dla odmiany. Cóż mówisz, więc że będzie wzmacnianie bariery zapowiada się ciekawie. A czy u księżniczki wszystko dobrze zdążyłem ją zobaczyć tylko na chwilę. I z tego, co widziałem była bardzo smutna. Cóż mój dawny gatunek niestety potrafi sprawić przykrość.
  3. -Cóż myślę, że jest bardzo miła. Fajnie chyba mieć rodzeństwo, które ci pomaga. Chwile siedziałem w milczeniu. -Rarity, czemu nas ściągnęli? Jeśli zakon lub FOL coś kombinują. To nie powinienem się ukrywać. A walczyć z innymi. Nie jestem przecież tchórzem.
  4. Spokojnie się rozejrzałem położyłem torbę na ziemi. Nowy ogier? Pewnie myślała o tym całym księciu. Spojrzałem na młodego kucyka, po czym się uśmiechnąłem. Zastanawiałem się, kim może być. Hmm cóż zaryzykujemy zgadywanie. -Witaj nazywam się Jim. Rarity nie mówiłaś, że masz siostrę.
  5. Magus

    Nowy quiz o Rarity

    Kawałek rury z pod zlewu
  6. Nagle Rairity złapała mnie za kopyto i zaczęła prowadzić w stronę swojego domu. Mówi, że zrobiła przemeblowanie. Czyżby posprzątała ten pokój natchnienia? Oto jest pytanie. -Tak rzeczywiście raz byłem w twoim domu. Cóż wybacz, że grzebałem w twoich rzeczach. Ale szukaliśmy wskazówek. Na temat tego, co się stało w mieście. I sądziłem, że u ciebie może znajdziemy coś, co nas naprowadzi na rozwiązanie tej tajemnicy
  7. Wysiadłem z tłumem kucyków. Teraz wyglądało to zupełnie inaczej, niż gdy byłem tu ostatnio. Wtedy wyglądało to ja miasto duchów. A teraz było tu pełno życia. Cudowne miejsce, ale czy zdołam się tu odnaleźć czy ja tu faktycznie pasuje. Nagle usłyszałem swoje imię i znajomy głos. Wtedy zobaczyłem Rarity. Poznała mnie, pomimo że byłem kucykiem. Pewnie dzięki szalkowi. Uśmiechnąłem się, po czym odrzekłem. -Witaj Rarity dawno cię nie widziałem. Świetnie wyglądasz. Miło, że na mnie czekałaś, ale nie było trzeba. Nie spodziewałem się, że tak szybko mnie rozpoznasz. A szalik jak ci mówiłem jest naprawdę piękny teraz jest dla mnie jak amulet szczęścia. Z tego, co widziałem mam mieszkać z tobą. Mam nadzieje, że nie sprawie ci problemu. Jeśli wolisz mogę zatrzymać się w jakimś hotelu
  8. Wsiadłem do pociągu, po czym usiadłem samotnie w przedziale. Spojrzałem na kartkę. Mam mieszkać z Rarity? Mam nadzieje, że nie sprawie jej zbyt wiele problemów. Nie chciałbym nadużywać jej gościnności. Nagle drzwi do mojego przedziału się otworzyły. -Witam wolne? Znałem ten głos. -To ty? -Witam panie Grayson sporo czasu minęło -Pamiętam cię dokładnie to ty mnie wynająłeś Wróciły wspomnienia. Właśnie wróciłem z Japonii z teczką pełną pieniędzy do mojego domu w Ameryce. Światła się w nim paliły ktoś zdjął moje zabezpieczenia. Szybko wziąłem katanę i nóż w dłoń i wbiegłem do domu. Zobaczyłem jednorożca i dwóch innych w zbrojach. Nie wiedziałem, czego chcą. Przecież te kolorowe koniki to nie moja sprawa. Rzuciłem nóż prosto w gościa. Ten złapał go magią i rzucił mi go w twarz. Tworząc małą ranę. -Nieźle mnie urządziłeś wtedy -Pan pierwszy mnie zaatakował -Włamałeś się do mojego domu -Cóż cieszę się, że znów pana spotkałem. Przeszedł pan długą drogę od czasu, kiedy był pan zwykłym najemnikiem. Widzi pan księżniczki mnie wysłały abym pomagał POZ., Ale zrobiłem swój własny eksperyment. Chciałem sprawdzić czy jest nadzieja dla waszego gatunku. Dlatego pana wynająłem a potem cały czas obserwowałem. Wysyłałem wszystkie raporty na temat mojego eksperymentu księżniczkom. Z początku nie podobało im się to, co robiłem. Ale potem same przyznały, że eksperyment się udał. Zrobił pan wiele dla mojego gatunku. A nawet pan stał się jednym z nas. Dlatego chociaż trochę chcę się odwdzięczyć. To dla pana Jednorożec wręczył mi worek pełen klejnotów. -Dziękuje, ale nie biorę pieniędzy za pomoc POZ -Spokojnie mam tego wiele nie zbiednieje. Poza tym wiem ile pan stracił. To żeby mógł pan zacząć nowe życie. Jeśli zdoła pan przeżyć. A i niech pan pozdrowi Michaela jak pan go spotka. Wziąłem worek. Po czym patrzyłem w milczeniu przez okno. Pociąg zaczął powoli stawać na stacji. A ja z niego spokojnie wysiadłem.
  9. Siedziałem w biurze Michaela rozmyślając o całej sytuacji, która się teraz dzieje. No cóż wkrótce czas na spotkanie pomyślałem. Nagle przyszli do biura agenci POZ. Spojrzałem na nich bykiem -Mówiłem, że jestem zajęty nie przeszkadzać mi. -Wybacz, ale wszystkie kucyki jadą do Equestrii łącznie z tobą -Że co?! -Proszę abyś poszedł z nami -Ja nie mogę. Muszę się z kimś spotkać -To rozkaz królewski. Jako poddany księżniczek musisz iść z innymi. Wyjaśnisz już, to na miejscu Patrzyłem na, to w szoku. Co teraz będzie, czy w Equestrii mnie nie dopadną? Nie wiem. Muszę słuchać obiecałem służyć Equestrii. -Dobrze tylko się przygotuje. Zaczekajcie chwilę. Położyłem na grzbiet stary zniszczony płaszcz pod niego schowałem katanę na szyje założyłem szalik Rarity i wziąłem parę kamieni szlachetnych. I zostawiłem li do Michaela. "Wybacz muszę wyjechać do Equestrii nie wiem, co jest grane. Mam nadzieje, że jeszcze się spotkamy. Jesteś naprawdę wielkim człowiekiem Michael." Skierowałem się z innymi kucykami do transportu. Zastanawiałem się co mnie czeka w tej krainie.
  10. Magus

    Nowy quiz o Rarity

    Posmakowała ale nie połknęła szybko wypluła gdy nie patrzył
  11. (Spokojnie Padocholiku zobaczę jeszcze jak to będzie takie życie mojej postaci) Leżałem z głową na biurku zalany cydrem. Wszystko było bez sensu. Jestem trupem. Idiota myślałem, że można uciec od przeszłości, ale ona i tak cię dopadnie. Oni zawsze dopną swego. Muszę się tam jutro pojawić, bo będzie tylko gorzej. Nagle do gabinetu wbiegli agent, POZ z jakimś kucykiem. Spojrzałem na nich zaokrąglonymi oczami. -Czego? Nie widzicie, że jestem zajęty -Wybacz chodzi o Michaela -Co z nim? -Niech on odpowie. Agent wskazał na kucyka -Więc, co się stało -Nie wiem, ale Michael. Chyba postradał zmysły rzucił mną a potem uciekł w szaleńczym amoku Popatrzyłem na kuca ze zdziwieniem, po czym wypiłem kolejną porcję cydru. -I, co ja mam niby zrobić? No słucham -Niema Michaela a pod jego nieobecność ty miałeś tu zarządzać -Nie jestem liderem. Ja jestem trupem. Róbcie, co chcecie. Wyślijcie paru agentów, aby się zanim rozejrzeli. Pewnie łazi po okolicy. Bez obaw teraz Polska jest bezpieczna. Zapewniono mnie o tym. I sprowadźcie go a jeśli go nie znajdziecie zróbcie głosowanie napiszcie do księżniczek czy co tam chcecie, ale poszukajcie innego przywódcy. A teraz zostawcie mnie samego! Jestem zajęty! Kuc i agent wyszli natychmiast z przerażeniem w oczach. A paru agentów ruszyłoby znaleźć Michaela. A ja wróciłem do picia cydru. Trzeba czymś zabić czas przed wielki show pomyślałem.
  12. -Dobrze, więc będę czekał na twą wiadomość. Nie martw się ja na pewno nigdy nie atakuje pierwszy. Bez zakonu będzie nam tu wszystkim lepiej. Powodzenia Aleksandrze i do zobaczenia. Powiedziałem z uśmiechem. Wróciłem do biura Michaela i zastanawiałem się gdzie on może być. Znów sprawdziłem mój email. Nagle na moim pyszczku pojawiło się przerażenie. Znalazłem tam wiadomość, której nigdy się nie spodziewałem przynajmniej nie tutaj. "Witaj Jim kopę lat. Czas zapłacić za uczynki, które zrobiłeś. Myślałeś, że zdołasz nam uciec? My cię wszędzie znajdziemy. Przy okazji POZ dobrze cię zamaskował niestety gorzej już z tobą. Obserwujemy cię, od kiedy odszedłeś ze świątyni. Wiemy, że jesteś teraz kucykiem. Zastanawia nas, czemu to zrobiłeś? No nic zdążymy to jutro wyjaśnić. Wiesz jak to działa bądź sam, jeśli będzie ktoś z tobą zginie wraz z tobą, jeśli nie zdołasz się odpowiednio wybronić. Bądź jutro w restauracji w okolicach rynku. W godzinach popołudniowych, jeśli nie przyjdziesz my przyjdziemy po ciebie wiesz dobrze, że to zrobimy a więc do zobaczenia jutro. Pozdrawiam i miłego wieczoru Yuko." Spojrzałem na email. Michael wracaj. Bo jutro będę zapewne martwy. A ktoś musi pilnować tego miejsca.
  13. Chwilę stałem w milczeniu. Ponownie spojrzałem na Aleksandra. -Niech, więc twe czyny pokażą czy się zmieniłeś Aleksandrze. Spróbuje ci zaufać jeszcze raz. Jeśli chodzi o twoją prośbę wiadomości do księżniczki. Powiadomię Michaela jak go znajdę, aby wysłał list. Ja nie mam kontaktu z księżniczkami. Zapewne nie wiedzą o moim istnieniu. I chyba lepiej, aby tak zostało. Chwilę patrzyłem na Aleksandra, po czym wyciągnąłem kopyto w jego stronę na znak szacunku i aby pokazać, że spróbuje znów mu zaufać.
  14. -Czy uzbrojeni czy nie to nie my odpowiadamy za sprawiedliwość. To, że nie grzeszyli rozumem nie oznaczało, że zasłużyli na śmierć. Jak zabijać to trzeba to robić z jakimś większym sensem niż dla dziwnej satysfakcji i prób oczyszczenia swojego sumienia. Bo wtedy stajemy się tacy jak oni. Skoro już jesteśmy kucykami powinniśmy kierować się ich ideałami. Mówisz straciłeś rodzinę? Ja nigdy jej nie miałem. Wszystko, co miałem straciłem dawno temu. A potem wy i wasz śmiały atak ze wszystkich stron. Zabrał mi ostatecznie wszystko łącznie z marzeniami. Ty chociaż kiedyś miałeś chwilę szczęścia.
  15. -Uważaj lepiej to, że pomagam POZ. Wcale mnie nie zmieniło i jeśli mnie sprowokujesz to zaraz stracisz coś więcej niż oko. Uwierz mi, że tym raze nie spudłuje. I nie obchodzi mnie, że jesteś kucykiem. Cała straż królewska by cię nie ocaliła. Ty patriotą? Mordujący cywili z wyrazem chorej satysfakcji. Ty jesteś tylko zdrajcą POZ ci ufało a ty, co zrobiłeś. Myślisz, że to, że go teraz nie wygnasz i postawiłeś parę budynków coś zmieni. Dla mnie jesteś nikim.
  16. Gdy księżniczka zniknęła bez słowa spojrzałem ponownie na Aleksandra. Z wyrazem gniewu -Wiesz nie wiem, co jej powiedziałeś, ale jak dla mnie jesteś zakałą dla obu naszych gatunków. Może i nie jestem lepszy, ale tacy jak ty zawsze wzbudzali mój gniew. Chętnie bym cię zabił, ale Michael ma rację. Życie cię kiedyś ukaże za wszystkie twoje haniebne czyny.
  17. Nagle zobaczyłem na kamerach monitoringu coś dziwnego. Chwila czy to jest? Nagle mój róg się rozświetlił i pojawiłem się obok księżniczki Twilight i Aleksandra. Spojrzałem na księżniczkę, po czym się pokłoniłem -Wasza wysokość to zaszczyt. Po czym spojrzałem na Aleksandra -Patrzcie, kogo tu przywiało obrazę gatunku ludzkiego jak i kucyków powiedziałem z wrednym uśmiechem Na wszelki wypadek katanę miałem w gotowości do walki.
  18. Usłyszałem śmigłowiec, który wylądował. Hmm to Michael chyba wrócił. Ale nie przyszedł mnie odwiedzić i powiedzieć, że już przejmuje kontrolę nad bazą. Ciekawe jak mu poszła audiencja u księżniczki. Cóż lepiej zaczekam aż sam tu przyjdzie i mi powie. Szkoda, że nie miałem okazji jej poznać. Miło byłoby poznać jedną z przyjaciółek Rarity i jeszcze nie miałem okazji rozmawiać z księżniczkami no nic może innym razem. Życie zawsze jest pełne niespodzianek.
  19. Oglądałem na laptopie. Przemówienie zakonu tym razem zagryzając marchewkę. No tak oczywiście. Posłuchajmy czubka, który ma gdzieś ludzkie życie, używa broni biologicznej w gęsto zaludnionym państwie czy szerzy wszędzie okupacje. Za kogo on w końcu robi za Stalina czy Hitlera. Eh dziwny człowiek. Mam nadzieję, że cię kiedyś spotkam w cztery oczy. Wisisz mi moje półtora miliona i katanę pamiątkę pięknych lat.
  20. Siedziałem dalej w biurze przy laptopie. Miałem ochotę potrenować, ale wiedziałem, że lepiej być w pełni sił na wszelki wypadek przynajmniej do powrotu Michaela. Nagle przyszło do mojego/Michaela biura kliku agentów POZ. Spojrzałem na nich ze zdziwieniem. -Czy coś się stało? -Michael już wrócił? -A wygląda, aby wrócił? -Chcieliśmy zdać raport w sprawie sytuacji -No cóż nie jestem Michaelem. Ale kazał mi pilnować naszej bazy do jego powrotu. Zdajcie go mi a ja mu przekaże. -Cóż sytuacja w niektórych miejscach się poprawiła. Po wprowadzeniu pomysłów księżniczki Twilight. Dużo ludzi zaczęło coraz bardziej ją akceptować -To wspaniale -Niestety. Jest też dużo aktów prowokacyjnych. Straż królewska stara się to opanować. Ale ciężko być wszędzie -Rozumiem. Niestety na razie nic nie możemy zrobić. To Michael z księżniczką dadzą nam dalsze instrukcje. Po powrocie powie, co dalej robić. Jeśli ja miałbym wydać rozkaz to doszłoby do ciężkiej wojny domowej, więc lepiej poczekajmy na jego powrót. -Zrozumiano Gdy wyszli nalałem sobie szklankę zimnego cydru i zacząłem gryźć jabłko. Chwilę myślałem nad tymi protestującymi malkontentami. -Ludzie naprawdę nie grzeszą czasami rozumem nic im nie pasuje. Dlatego nasz świat tonie w chaosie. Powiedziałem do siebie.
  21. Siedziałem przed laptopem, gdy nagle moje oczy opadły ze zmęczenia. Powoli zasnąłem. Nagle znów byłem człowiekiem i wróciłem do czasów przeszłości. Stałem w mundurze amerykańskiego żołnierza. A przede mną stał mój dawny generał. Dalej trwała wojna z terrorystami arabskimi. Zastanawiałem się, kiedy to się w końcu skończy. Trwało to już tyle lat. -Witaj sierżancie Grayson -Witam sir. Podobno masz dla mnie specjalną misję -Zgadza się. Jesteśmy pod wrażeniem twoich umiejętności. Mało, kto zdobywa stopień sierżanta w tak młodym wieku. -Cóż myślę, że to po prostu szczęście -Szczęście niema tu nic do rzeczy chłopce. Ale przejdźmy do sedna w okolicy jest wioska. Nasz wywiad donosi, że terroryści tworzą tam broń biologiczną i chcą uderzyć w samo serce stanów zjednoczonych -Broń biologiczna? Ale jak skąd terroryści mają taką technologię -Nie wiemy tego jeszcze, ale podejrzewamy Rosjan, że mogli im ją dostarczyć -Rozumiem. Są tam jacyś cywile? -Z tego, co wiemy brak. To będzie prosta akcja a teraz się przygotuj żołnierzu. Misje zaczyna o godzinie 0. -Tak jest sir. Po tych słowach opuściłem namiot dowódcy usiadłem na piasku patrząc w niebo i zastanawiając się czy dobrze zrobiłem przyjeżdzając tu. Może trzeba było słuchać nauk, które płynęły ze świątyni. Ale nienawidziłem stać i tylko obserwować. A tu robię coś dobrego dla bezbronnych rodaków i ojczyzny. Nagle zobaczyłem amerykański śmigłowiec rządowy, który wylądował obok namiotu generała. Zobaczyłem jak wysiada z niego wiceprezydent. Byłe zdziwiony tym widokiem. Podszedłem sprawdzić, co się dzieje. -Czy wszystko gotowe? -Oczywiście prezydencie -Świetnie czy ktoś coś podejrzewa? -Nie i mamy kozła ofiarnego -Kogo? -Niejaki sierżant Jim Grayson rodzice nie żyją a innej rodziny niema. Pasuje idealnie zwalimy na niego całą winę za zniszczenie cywilnej wioski i skażemy na sąd wojskowy. -Idealnie. Cała ropa pod tą wioską jest zbyt cenna, aby położyły na niej łapy banda dzikusów. Słysząc to byłem w szoku. Dlaczego? Zostałem oszukany nie! Nagle otworzyłem oczy dalej byłem kucem przysnęło mi się w biurze Michaela. Dalej go nie było w bazie panował spokój wróciłem do przeglądania sieci na laptopie.
  22. W okolicy bazy był spokój nie działo się nic ciekawego wróciłem i usiadłem w biurze Michaela. Więc tak się siedzi za tym biurkiem. Hmm skoro tu rządzę do czasu jego powrotu. Co powinienem zrobić? Hmm no nic przejrzymy monitoring. Tak jak myślałem agenci spokojnie przechadzali się po bazie. A na ulicach straż królewska pilnowała spokoju. Cóż oby Michael niedługo wrócił nie lubię niczym zarządzać. Wolę działać niż siedzieć. Wyciągnąłem laptopa, aby zabić trochę czas. Cóż w każdym razie to dobry awans nawet na chwilę jak na tak krótką karierę w POZ pomyślałem śmiejąc się.
  23. Siedziałem w bazie Michael wybrał się na spotkanie z księżniczką ciekawe jak mu to pójdzie. Szkoda, że niema nic do roboty. Przydałaby się jakaś zabawa pomyślałem. Ale obiecałem Michaelowi, że nie będę nikomu robił krzywdy. Eh to wszystko robi się nudne. Zacząłem przechadzać się po bazie bez celu. Dziwnie było znów być w Polsce zwłaszcza po tym wszystkim, co się stało. Może wyjdę się przewietrzyć czy coś. Mam nadzieje, że nie ściągnę tym na siebie jakiś kłopotów. Na wszelki wypadek schowałem katanę pod płaszczem, który na siebie nałożyłem i ruszyłem się rozejrzeć po okolicy.
  24. -Eh psujesz mi całą zabawę Michael. Cóż coś ci jeszcze pokażę. Nagle mój róg zaczął lśnić czerwonym światłem i po czym teleportowałem się przed Michaela. -Niedawno się tego nauczyłem. Ale strasznie męczy i ciężko mi się teleportować na dużą odległość. No to ruszajmy zanim zacznę się nudzić może czeka nas jakaś zabawa powiedziałem z uśmiechem.
  25. Odetchnąłem powietrzem gdy wysiedliśmy. Wróciłem skarbie pomyślałem z uśmiechem. No dobra jeśli ktoś zaatakuje. Ja atakuje ale nie zabijam nie potrzebna nam kolejna antyreklama. Dobrze że znam dobre sposoby na usuwanie wrogów bez rozlewu krwi choć nie lubię ich używać. Spojrzałem na Michaela z uśmiechem. -Nerwy?
×
×
  • Utwórz nowe...