Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Golding Shield/Karol Patris Wybudziłem się gwałtownie zlany potem i ciężko oddychając. Nie wiedziałem, która była godzina. Jednak widząc ciemność w swoim pokoju mogłem założyć, że jest koło 5 rano. Nie było sensu kontynuować snu. Taki już byłem, gdy się wybudziłem nie potrafiłem już zasnąć zbyt prędko. Zacząłem spokojnie rozmyślać nad tym wszystkim. Ponownie ten sam sen i to samo zakończenie. Czy ja tam umarłem? Nie wiem nie byłem tego pewny, bo sen zawsze urywał się gwałtownie w jednej chwili. Kolejnym pytaniem jest, kim była tajemnicza postać, do której tak usilnie próbowałem się dostać. Nic z tego nie rozumiałem. Chciałbym znów być w Equestrii i porozmawiać z księżniczką Luną o tym. Ona by na pewno potrafiła mi wyjaśnić znaczenie tego, co mnie tak prześladuje, kiedy tylko zamknę oczy. Rozmyślałem nad tym chwilę, gdy zacząłem rozglądać się po moim pustym pokoju. Poza mną i moimi rzeczami był tu tylko Arrow, który mimo wszystko nie przerwał swego regeneracyjnego snu. Nie było sensu by dalej tak leżeć bez celu. Musiałem zacząć kolejny dzień. Miałem na dziś kilka planów. W korporacji i tak nie mam ustalonego grafiku. Pojawiam się tam, kiedy mam ochotę. A dziś raczej nie będę miał na to czasu. Powoli zacząłem podnosić się z łóżka, gdy moje stopy znalazły się na ziemi zacząłem spokojnie rozciągać mięśnie. Zanim zacznę dziś cokolwiek robić muszę się doprowadzić najpierw do porządku. Spojrzałem na kolejne drzwi, które łączyły się z mym pokojem. Tam też znajdowała się łazienka, do której miałem zamiar się teraz udać. Zacząłem kierować swe kroki do tego pomieszczenia, gdy znalazłem się wystarczająco blisko nacisnąłem klamkę a mym oczom ukazało się niewielkie wykafelkowane pomieszczenie. W rogu stał samotnie prysznic w drugim toaleta. Na jednej ze ścian spoczywała szafka, nad którą było lustro. W szafce głównie trzymałem jakieś leki lub środki higieny osobistej. Pod samą samą szafką spoczywał również zlew. Nie zwracałem nigdy większej uwagi na to jak jest utworzone te pomieszczenie. Dla mnie było to zwykłe miejsce jak każde inne, z którego musiałem korzystać jak każdy. Skierowałem swe kroki w stronę prysznica by z niego skorzystać i doprowadzić się w miarę do porządku. Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna lekko się uśmiechnęła na słowa Flitter, gdy ta wspomniała o Crystal Empire. Bardzo dobrze czuła się w towarzystwie tych dziewczyn niemal jak w dawnej Equestrii. Tutaj nie musiała udawać, kim tak naprawdę jest. Znów mogła otwarcie mówić o sobie wszystko. Była naprawdę szczęśliwa, że spotkała Magdę. Jednak poczuła lekką melancholię, gdy zaczęła wspominać z tymi dziewczynami dawny dom, którym była Equestria. Chciała bardzo znów tam wrócić do dawnego życia. Ponownie spotkać Goldinga. A jednak wiedziała, że to niemożliwe i musi pogodzić się z obecnym życie. Dawne życie już nigdy nie powróci. Jej rozmyślania i rozmowa z tymi miłymi dziewczynami szybko dobiegła końca, gdy to pomieszczenia weszła jakaś kobieta. Snow przyglądała jej się ukradkiem. Miała wrażenie, że jest jej zupełnym przeciwieństwem. Wyglądała na twardą kogoś, kto już wiele przeżył w swym życiu. Jej odcień skóry nie kojarzył się natomiast przyjemnie dziewczynie. Słyszała, że podmieńce miały taki odcień po tym jak zmieniły się w człowieka. Nie była rasistką jednak podmieńców strasznie się bała. Był to lęk głęboko w niej zakorzeniony, ponieważ jej rodzina wiele przez nie wycierpiała. Jednak kobieta chyba nie była podmieńcem, bo gdy się odezwała Snow nie zauważyła charakterystycznych kłów, które powinny mieć podmieńce pomimo przemiany w człowieka. Tajemnica szybko wyszła na jaw, kim jest tajemnicza osoba, gdy Flitter powiedziała jej imię. To była właśnie Anna, z którą miała iść. Nie wiedziała, co myśleć. Nie ocenia się książki po okładce, ale jednak miała wrażenie, że jest inna niż Magda, Natalia czy te miłe dziewczyny z księgowości. Nie była pewna czy będzie z nią w stanie się normalnie porozumiewać bez zbędnego jej irytowania. Jednak chciała zacząć dobrze z nią znajomość mimo wszystko. Może jej przeczucia są mylne, co do niej - Miło mi cię poznać - powiedziała miło i spokojnie Snow wstając i lekko kucając w geście grzeczności. Gdy nagle jej wzrok spoczął na Flitter, gdy ta zaczęła mówić Annie, że ma jej pomóc. Nie chciała żeby to tak zabrzmiało. Nikogo nie chciała do niczego zmuszać. Jej wzrok znów spoczął na Annie. - To znaczy... - mówiła już z lekkim strachem w głosie, bo nie była pewna wciąż, co do tej dziewczyny jak na to wszystko zareaguje. - Nie musisz tego robić. Zrozumiem, jeśli i ty masz własne plany jestem pewna, że sama sobie poradzę. Nie raz już sama wracała do domu i nic mi się nie stało - powiedziała dość niepewnym głosem cały czas patrząc na Annę.
  2. Tego się zupełnie nie spodziewałem. Nie doceniłem mego oponenta. Tak jak on wcześniej zignorował moje oleiste kałuże tak ja zignorowałem broń, którą mnie zaatakował wcześniej. Myślałem, że same uniknięcie ataku wystarczy a jednak to nie było to. Nim się spostrzegłem doszło do eksplozji jakiegoś obrzydliwego światła. Zacząłem wściekle syczeć zasłaniając się dłońmi i cofając do tyłu. Czułem na dodatek okropne ciepło. Moje ciało nie pojmowało zasady bólu, bo było tylko pojemnikiem jednak mogłem zauważyć, że coś jest nie tak, gdy kawał skóry na moim bicepsie wypalił się do kości. - Dość! - Wrzasnąłem wściekle a mój wrzask rozniósł się po całej arenie. Zacząłem kręcić dłońmi wokół siebie aż nie utworzyłem w nich czarnej kuli mrocznej energii. Chciał mnie pokonać światłem? Zaraz się przekona jak głupi był ten ruch. Kula zaczęła unosić się ku górze opierając się zasadom grawitacji aż w końcu zawisła w miejscu. To, co zaczęło się dziać potem mogło zszokować mego oponenta, bo ta zaczęła pochłaniać w siebie całe światło, które tylko było w jej granicy i coraz bardziej rosnąć. Im więcej było światła tym bardziej rosła Była jak pasożyt, który żywił się światłem. Tym samym sprawiając, że na arenie zaczął panować coraz większy mrok. Kolejny efektem tego wszystkiego było to, że zacząłem się upodabniać do otaczającej nas ciemności, przez co mogłem się stać niewidoczny dla oczu oponenta. - Chciałeś mnie pokonać światłem? - powiedziałem wściekle. - Niema światła, którego nie zniszczę. Teraz możesz rozpaczać nad swą arogancją - to były moje ostatnie słowa w jego kierunku. Nie chciałem by ze słuchu mógł określić moją pozycje. Nagle coś poczułem coś znajomego. Moje marionetki zostały zamrożone? Kiedyś panowałem nad żywiołem lodu jednak teraz to odległa przeszłość. Zresztą nie ważne niech myśli, że wyeliminował ich z naszego pojedynku. Później się tym zajmę na razie chciałem zrobić coś innego. Nagle uniosłem dłonie przed twarz a na mych wszystkich palcach pojawiły się shurikeny, które wyglądały jakby były utkane z samego cienia. One również świetnie upodabniały się do otaczającej nas ciemności. Nie miały zabić a zrobić coś jeszcze ciekawszego. Zaraz się przekonamy czy zdoła ich uniknąć w obecnych warunkach. Rzuciłem shurikeny a te poleciały w zupełnie różnych kierunkach areny w ten sposób odpowiednio się od siebie rozdzielając. Gdy były już na swoich pozycjach zaczęły lecieć w kierunku przeciwnika ze wszystkich stron areny. Podobnie jak zamrożone kukiełki i one były podległe mej woli a teraz miały za cel tylko dostać się do mego wroga za wszelką cenę.
  3. Crystal/Felicja Romanis - Zabójca Mężczyzna dalej kontynuował swe poszukiwania. Zastanawiał się gdzie mogła się podziać jego ofiara. O ile znał życie a je znał wiedział, że teraz znalazła sobie zapewne kryjówkę i modli się by policja przybyła na czas by ją ratować. Jednak nikt nie przyjdzie jej z pomocą. Są tu teraz tylko ona i on a wkrótce będzie już tylko on. Nagle jednak poczuł okropny ból w nodze. Nie zdążył nawet zareagować, gdy zaczął wrzeszczeć niemiłosiernie. Nie mógł uwierzyć, że dał się tak załatwić. Gdy atak się skończył padł obolały na ziemie trzymając się za nogę. - Ty cholerna wiedźmo! - wrzeszczał wściekle w kierunku, z którego został zaatakowany. Zaczął czołgać się pod ścianę zostawiając za sobą wielki ślad krwi. Nie mógł uwierzyć ze dał się tak załatwić. Był nieostrożny i przegrał. Nawet, jeśli teraz ją zabije już nie ucieknie. Nie z taką raną. Policja go drowie a wiedział, że jak do tego dojdzie już nigdy nie wyjdzie na wolność. Zwłaszcza jak powiążą go ze wszystkimi jego zabójstwami a zabił już ze 30 ludzi przez całą swą karierę. Na dodatek nie był pewny czy jeszcze kiedyś zdoła odzyskać pełną sprawność w nodze po takim ataku Teraz została mu już tylko jedna droga a za błędy trzeba płacić inaczej być nie mogło. Zaczął powoli ściągać swoją bluzę. Dokończy, choć po części swoje zadanie i zabije te babsko za to, co mu zrobiła za wszelką cenę. Rewanż musiał być. Gdy zdjął bluzę okazało się, że był obładowany ładunkami wybuchowymi o sile zdolnej wysadzić mały dom. Niewiele myśląc uruchomił je i już nic więcej nie poczuł, gdy doszło do eksplozji. Crystal widziała jak jej zabawce coś się stało. Na jego figurze pojawiło się pęknięcie. Czyli był ranny a może nawet umierał. Nie miało to dla niej znaczenia. Był głupi, bo nie docenił przeciwnika tak się to kończy, gdy ktoś staje się zbyt pewny siebie. Jednak jej to nie dotyczyło. Zawsze dostaje to, czego chce i nic nie może jej stanąć na drodze. Nagle spostrzegła jak obie figury zmieniają się w pył. Zarówno zabójca jak i ofiara. Czyli jeszcze zdołał ją zabić? Cóż zawsze jakieś pozytywne strony tego wszystkiego. Dziś została przelana brudna ludzka krew. Miała nadzieje, co prawda, że będzie jej więcej, ale to powinno już zwrócić uwagę świata jak się kończą ataki na jej pobratymców a jeśli to dalej za mało to zawsze można to powtórzyć. Jednak na dzisiaj już starczy czas wracać do domu spać. Jutro chyba będzie musiała wziąć wolne i odpocząć trochę. Machnęła dłonią nad szachownicą a ta nagle ponownie zniknęła zaczęła się powoli kierować do wyjścia z budynku by dojść do limuzyny, która ją odwiezie do domu. Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna w milczeniu przyglądała się jak jedna z dawnych Equestrianek się do niej przysunęła i zaczęła słuchać wszystkiego z uwagą. Więc kim jest tak naprawdę Anna? Rozmyślała nad tym. Będzie szła z osobą, o której nic właściwie nie wie. Nawet Magda nic jej nie mówiła o tej Annie. Jednak podobno jest miła. Na dodatek Magda jej ufa, więc na pewno będzie dobrze. Jednak zastanawiała się trochę czy Anna jest człowiekiem rodowitym czy kucykiem jak ona a może kimś jeszcze innym? Do tej pory raczej nie widywała innych Equestrian zmienionych w ludzi Jej rozmyślania zostały przerwane na kolejne słowa dziewczyny. Teraz dopiero pomyślała jak ciężko musi być komuś takiemu jak ona. Co prawda Snow straciła magię i brakowało jej trochę tego, co mogła robić dawniej. Jednak nigdy nie była w tym jakoś specjalnie dobra znała tylko podstawową magię. To Golding był w tym specjalistą nie ona. Jednak dawne pegazy wszystkie umiały latać a teraz zostały skazane na to by być jak wszystkie dawne kucyki, które zostały przybite do ziemi. Co prawda były samoloty, ale wiedziała, że dla nich to na pewno nie jest to samo lekko się uśmiechnęła do dziewczyny. - Raczej nie mogłyśmy się spotkać - powiedziała miłym głosem. - Niestety ja zawsze byłam przybita do ziemi. Urodziłam się jednorożcem w Canterlocie a potem mieszkałam w Crystal Empire gdzie prowadziłam sklep ze najznamienitszymi strojami z całej Equestrii. Stare czasy, ale brakuje mi ich - dodała lekko i melancholijnie. - Nie byłam, więc niestety nigdy w Cloudsdale, czego żałuje, bo słyszałam, że było wspaniałe. Mój kuzyn służył z pegazem, jako partnerem w gwardii, więc trochę słyszałam o tym wspaniałym miejscu - powiedziała z delikatnym uśmiechem. Naprawdę podobało jej się tutaj. Atmosfera, która tu panowała podnosiła ją na duchu jak nigdy.
  4. Magus

    Pinkie Pie Quiz V2

    W odcinku "Ale impreza"
  5. Ponownie zmrużyłem lekko oczy widząc jak mój oponent przywdział na siebie jakąś szatę, która najwyraźniej była odporna na moją zgniliznę. Nie mogę powiedzieć, że ten materiał mnie nie zaintrygował, choć trochę. Rzadko spotyka się coś, co byłoby w stanie oprzeć się memu rozkładowi. Jednak w końcu mogłem na powrót zobaczyć mego oponenta w pełnej okazałości. Na razie obserwowałem spokojnie, co też on zamierza niby zrobić. Zdziwił mnie fakt, że wziął trochę zgnilizny do jakiegoś naczynia. Próbował pojąć mą moc? Była to głupota. Śmiertelnik nie jest w stanie pojąć mnie i mojej mocy. To przekracza jego zdolności. Jednak na tym się najwyraźniej nie skończyło. Nim się obejrzałem ten zaczął robić coś jeszcze. Zaczynałem mieć wrażenie, że nie walczę z magiem a kowalem. Dosyć ciekawie zapowiadał się ten pojedynek. Gdy nagle spostrzegłem jasne światło. Osłoniłem się przed nim instynktownie ręką i cofnąłem się lekko przy okazji sycąc. Nienawidziłem światła było mym przeciwieństwem. Podczas gdy ja pławiłem się w mroku zabierając nadzieje i odbierając życie ono dawało nadzieje i życie. Moje uszy skupiły się teraz na dziwnym dźwięku, który usłyszałem. Musiałem się szybko pozbierać, bo inaczej dam mu szansę, którą szybko wykorzysta. Pomimo że to światło pozostało dla mnie nieprzyjemne wciąż obserwowałem poczynania oponenta. Byłem zdziwiony tym, co zobaczyłem teraz a raczej, czego nie widziałem. Moja chmura ciemności przepadła. Zdołał ją zapieczętować? To było coś naprawdę dziwnego. Pomimo że nie była najpotężniejszym zaklęciem w mym arsenale to jednak widok śmiertelnika, który jest w stanie zapieczętować magie przekraczającą ich zdolności rozumowania naprawdę potrafi zadziwić. Jednak na tym się jeszcze najwyraźniej nie skończyło. Spostrzegłem jak w mym kierunku coś leci. Więc z defensywy do ofensywy jakże oryginalne. Najwyraźniej to, co leciało w moim kierunku było bronią fizyczną. Pokręciłem lekko głową na ten widok. Nie tędy droga by coś mi zrobić. Właściwie nie musiałem nic robić by się ratować , bo zagrożenia tu dla mnie nie było, ale, po co odsłaniać wszystkie karty przed mym przeciwnikiem? Ponownie mą dłoń spowiła czerń a pod mymi stopami pojawił się czarny otwór taki sam, jakim dostałem się na arenę. Jednak, co ciekawe nie wyglądało by ten miał mnie wciągnąć. Wciąż stałem w miejscu, w którym stałem. Jednak, jeśli ktoś by się lepiej przyjrzał zauważyłby, że to, co teraz tam stało było kompletnie czarne. Nie można było odróżnić skóry od stroju a na dodatek obecna tam istota zamiast białych ślepi miała je całkowicie czarne i mroczne. Gdy tylko broń przeciwnika się zbliżyła do tego tworu przesiąkła prze niego jak przez powietrze. Widać było, że to coś nie miało fizycznej formy i tak też było. Utkałem to z cienia i mroku i było mi całkowicie podległe. Nawet to światło nie mogło go zniszczyć gdyż wir, który utworzyłem tworzył samą esencje ciemności z krainy gdzie żadne światło niema prawa istnieć a gdy się pojawia jest natychmiast niszczone. Był jak akumulator dla tej istoty, który go zasilał. Gdy byłem pewny, że jest już bezpiecznie na powrót zmieniłem się miejscami z moim dublerem a wir pod mymi stopami ponownie się zamknął. Dobrze czas zobaczyć jak mój oponent poradzi sobie w innym rodzaju starcia. Uniosłem ręce ku niebu i zacząłem się w nie wpatrywać nie ruszając się niczym głaz. Trwało to dobrą chwilę, gdy nagle z kałuż, które stworzyła moja chmura, co niedawno została zapieczętowana coś zaczęło się wydostawać. Najpierw wychodziły same ręce by zaraz po nich wyszły z nich twory w całej swej okazałości. Wyglądem przypominały trochę mnie jednak wyglądały jakby były bardziej utworzone z tej mazi i były trochę bardziej mizerne niż ja. W dłoni każdego z nich spoczywało coś na wzór noża rzeźnickiego jednak jego ostrze nie było ze stali a z tej samej mazi, która dała im życie. Można było, więc spokojnie założyć, że nie miały na celu zabić mego oponenta. Tylko ja wiedziałem, co miały za cel zrobić. Stworzenia te były całkowicie bezrozumne i podległe mej woli. Gdy na arenie pojawiło się 7 takich postaci ponownie wróciłem do naturalnej pozycji i wskazałem palcem na śmiertelnika. Upiory Nagle wsiąkły w ziemię a zamiast nich na arenie pozostały mroczne plamy, które zbliżały się powoli do oponenta by zgodnie z moją wolą go zaatakować
  6. Spoglądałem jak moje kolce utkane z ciemności zbliżają się coraz bardziej do mego oponenta. To miało być tak łatwe? Przecież to była dopiero rozgrzewka. Czyżbym przybył tu na próżno? Jednak szybko zmieniłem zdanie a me oczy lekko się zmrużyły na widok tego, co się stało. Moje kolce nie miały szans się tu przebić to wszystko utraciło już sens a szkoda marnować ich energie. Uniosłem dłoń ku górze a rząd kolców, który jeszcze nie zbliżył się do przeciwnika zaczął cofać się ku mrocznej ziemi, która je zrodziła do czasu aż zostały tylko dwa ostatnie, które wszystko rozpoczęły. Te nagle wyrwały się z ziemi i w jednej chwili wbiły się w mój brzuch przebijając mnie na wylot. Chwilę stałem tak zgięty dla przeciwnika mogło wyglądać, że umieram. Jednak nagle się wyprostowałem a kolce zaczęły się jakby topić by zaraz całkowicie zostać pochłonięte przez me ciało. Gdy wszystko dobiegło końca ponownie lekko przekręciłem kark i było przy tym ponownie słychać trzask mych kości. Teraz musiałem dokładnie przeanalizować to, co właśnie zrobił przeciwnik. Zastanawiało mnie te szkło, przez które na mnie patrzył. Czy chciał mi coś tym zrobić? Jeśli tak było to ten atak był zupełnie nieudany. Jednak coś tu było nie tak. Nie wyczułem w tym, co wtedy robił nic niszczycielskiego a potrafiłem wyczuć takie rzeczy. Więc co on właściwie zrobił? Dobrze na to czas przyjdzie potem. Teraz musiałem zająć się tym, co się dzieje obecnie. Zacząłem się przyglądać działaniom, które zaczął ten śmiertelnik. Czy on chciał stworzyć tam na mnie jakąś broń? Próżny trud. Tak niewiele można mi zrobić. Ciało, które obecnie miałem było tylko pustą skorupą, która przechowywała maja esencje wewnątrz siebie. Jednak, po co miałem tu stać i się nudzić? Zacząłem się zastanawiać jak go teraz zaatakować. Jak na razie widać, że ten się woli skupić na działaniach ofensywnych niż na bardziej otwartej walce. Przynajmniej na razie pomyślałem złowieszczo. Ataki jak ten ostatni niewiele tu zdziałają najwyraźniej. Moją dłoń z powrotem spowiła mroczna moc a sam zacząłem nią kręcić wokół aż w końcu z energii utworzyła się mała ciemna chmura. Nie była typowa jak zwykła chmura. Wyglądało to tak jakby żadne światło nie było się w stanie przebić przez mrok, który wytwarzała. Nagle zaczęła powoli unosić się w górę. Gdy znalazła się na odpowiedniej wysokości jej rozmiar zaczął się powiększać. Zaczęła lecieć powoli nad głowę mego przeciwnika. Zastanawiałem się czy ten jego bastion go ochroni przed zagrożeniem z nieba i czy jest na tyle odporny by to znieść. Na razie chciałem pozbawić go jego zabaweczek. Gdy chmura znalazła się nad miejscem gdzie aktualnie był mój oponent zaczął z niej padać deszcz. Jednak nie była to woda. Krople były czarne, tłuste i wręcz oleiste. Ale nie to było najgorsze. Gdy tylko jakaś kropla spadła na roślinę ta natychmiast gniła. Ziemia stawała się mroczna w miejscu gdzie spadła na nią kropla a metal rdzewiał. W niektórych miejscach na arenie zaczęły nawet powstawać kałuże tej mazi. Deszcz zgnilizny i rozkładu tak nazywałem te sztuczkę miała za cel niszczyć wszelką życiodajność, która nas otaczała mu by to zagroziło gdyby był na tyle głupi by się napić tej mazi.
  7. Ból i rozpacz to uczucia, które od zawsze przerażały śmiertelników. Starali się zawsze tego unikać. Jednak ja sam byłem jak ucieleśnienie tych uczuć. Mówi się, że unikają tych uczuć a jednak tak chętnie zawierają ze mną kontrakty by tylko otrzymać to, czego tak bardzo pragną. Stałem na kamiennym klifie unoszącym się wysoko nad ziemią. W tym świecie nie istniało coś takiego jak pojęcie grawitacji. Tu nic nie miało większego sensu. Czysta esencja chaosu to najlepiej określa miejsce, które było mym obecnym domem. Wpatrywałem się jak z nieba spadają ogniste kamienie a wokół otacza mnie pomarańczowa mgła. Gdzieś w tle słyszałem krzyki bólu i rozpaczy. Najpewniej moje okrutne siostry znalazły sobie kolejną zabawkę. Ich zabawy mnie tylko irytowały. Męczenie kogoś w ten sposób było głupie. Znacznie lepiej było doprowadzać kogoś do rozpaczy to napawało mnie jakby radością. Choć było mi to obce. Jedyne uczucia, które ze mną pozostawały to niekończący się ból i gniew. Próżno było szukać we mnie czegoś innego. Nagle jednak moje dalsze rozmyślania zostały przerwane. Poczułem coś. Ktoś chyba na mnie czekał. Najwyraźniej dziś czeka mnie wspaniała zabawa. Wkrótce przekona się, że spotkanie ze mną było jego najgorszym błędem w życiu. W jednym momencie uniosłem dłoń w górę a ją pokryła czarna energia pod mymi stopami zaczął się formować czarny okrąg, który przybrał postać czarnej dziury, gdy został ukończony wciągnął mnie w całości. W międzyczasie na arenie powstał niemal identyczny okrąg jednak różnił się tym, że był znacznie większy. Powoli coś zaczęło z niego wychodzić a była to olbrzymia koścista ręka. Jej dłoń zaciskała się na kształt pieści widać, że coś trzymała. Nagle dłoń otworzyła się a w niej spoczywała bezkształtna czarna energia, która powoli zaczęła się coraz bardziej zmieniać aż nie przybrała mojej postaci. Gdy cały proces dobiegł końca koścista dłoń zaczęła powoli wracać do dziury a gdy całkiem zniknęła w jej wnętrzu dziura również się zapieczętowała. Zacząłem przyglądać się swojemu ciału. Wolałem się upewnić, że odtworzyłem je tak jak należy. Jednak wszystko wyszło idealnie. Chwilę zacząłem ruszać nadgarstkiem by rozruszać swe kości, czemu towarzyszył ich nieprzyjemny zgrzyt. To samo zrobiłem z karkiem. Gdy już skończyłem zacząłem rozglądać się po arenie. To było dość dziwne zwiedziłem wiele różnych krain jednak tej nie znałem. Czułem magie tego miejsca. Jednak była jakaś taka nieprzyjemna dla mnie. Sam nie wiedziałem, co myśleć. W końcu nagle moje oczy spoczęły na przeciwniku, którego dopiero, co dostrzegłem. Śmiertelnik? Pomyślałem spoglądając na niego i starając się go ocenić. To będzie aż za łatwe. Śmiertelnicy są słabi, jaką bronią i mocą by nie dysponował nie był w stanie nic mi zrobić. Nagle lekko się ukłoniłem przed nim. - Witam szanownego oponenta - mój głos był mroczny mściwy a każde słowo mogło być jak szpilka wbijająca się w serce. Tak przynajmniej to działało na zwykłych śmiertelników. - Mam nadzieje, że zdołasz zapewnić mi długą zabawę nie chciałbym przychodzić tu na marne - stwierdziłem ponuro by się zaraz wyprostować. Nagle moją dłoń ponownie spowiła mroczna moc a gdy dotknąłem nią ziemi stawała się coraz bardziej spaczona aż nie powstał spaczony okrąg mrocznej ziemie wokół mnie. Zmrużyłem lekko oczy nie spuszczając przeciwnika z oczu. A nagle spaczona ziemia stworzyła dwa duże czarne kolce a przed nimi powstawały kolejne takie samie coraz bardziej się rozrastały kierując się w linii prostej w stronę przeciwnika. Czas na grzeczności się skończył teraz czas ocenić, co potrafi mój oponent.
  8. Crystal/Felicja Romanis - Zabójca Godzina stawała się coraz późniejsza, co zdecydowanie nie zadowalało Crystal. Ta zabawa w chowanego mogła się skończyć trochę szybciej. Chyba będzie musiała sobie jutro wziąć wolne by się spokojnie wyspać po tej całej akcji. Teraz nie chciała nic przegapić. Była bardzo ciekawa jak się skończy to starcie. No chyba, że zacznie się to wszystko przeciągać. Wiecznie ze zmęczeniem walczyć nie mogła. Zabójca dalej chodził cicho w poszukiwaniu swojej ofiary. Był jak zawsze przy tym niezwykle ostrożny. Jednak dziwił go fakt, że nigdzie nie widział gdzie się udał jego cel. Przecież nie mogła wiedzieć, że tu jest. Jakim niby cudem? Nie było krzyku w domu, gdy dokonał pierwszego zabójstwa. Zrobił to profesjonalnie i bardzo cicho. Więc gdzie ona do cholery jest? Uciekła? Niemożliwe. Odciął wszelkie drogi ucieczki. Gdyby wyskoczyła przez okno na pewno by coś usłyszał. A żeby otworzyć drzwi wyjściowe musiałaby się z nim spotkać najpierw. Więc, o co tu chodzi? Nagle skojarzył sobie krzyk tej kobiety do tej, którą mordował. Czyżby brak odpowiedzi jej wystarczył by się domyślić, że tu jest ktoś poza nią? Tylko, dlaczego wtedy nie ucieka a głupio się ukrywa. W końcu ją znajdzie. A jeśli nawet zadzwoni na policje to zabierze ją i policjantów ze sobą do grobu. A może miała ochotę bawić się w chowanego? Jeśli tak to popełniła ostatni w życiu błąd. W końcu ją znajdzie. Przemierzał kolejne pomieszczenia w milczeniu nie interesując się za bardzo jak to wszystko jest urządzone. Nie obchodziło go to. Teraz liczyło się tylko jego zadanie. Powoli i cicho wszedł do salonu, któremu zaczął się dokładnie przyglądać. Często ludzie starają się ukrywać raczej pod łóżkiem jednak wolał najpierw sprawdzić wszystkie pomieszczenia by mieć pewność, że ta mu nagle nie ucieknie. Snow Night/Ewelina Szymańska Uśmiech ponownie zagościł na twarzy Snow, że została tu tak ciepło przyjęta. Tak jak powiedziała Magda tutejsze kobiety były bardzo miłe. Jednak jak się okazało miały one już swoje zajęcia i nie miały dla niej czasu. Dobrze to rozumiała i nie miała im tego za złe. Chciała im powiedzieć, że nic nie szkodzi i sama zdoła sobie poradzić. Jednak nie zdążyła nic zrobić, bo te nagle zaczęły dzwonić do jakiejś Anny. Nie chciała tego. Była pewna, że i ta kobieta miała jakieś swoje plany a teraz przez nią wszystko musi zmieniać. Niestety nie mogła już odmówić, gdy tamte się szybko rozłączyły i kazały jej usiąść. Snow znów spojrzała to na nie a to na miejsce, na którym miała usiąść. Nie miała za dużego wyboru gdyby teraz wyszła sama to by pewnie zirytowała tą biedną kobietę, że nie dość, że psuje jej plany to jeszcze przyjeżdża tu na darmo. Powoli więc usiadła przyglądając się cały czas dawnym Equestriankom i ich pracy. Cieszyła się, że jest wśród swoich. Nie pamiętała, kiedy ostatnio rozmawiała z innym rodowitym kucykiem tak otwarcie. W końcu jednak postanowiła się odezwać. - Kim jest Anna? Czy jest dawnym kucykiem jak my? - spytała trochę ciekawym głosem kobiety mając nadzieje, że to im nie przeszkodzi w pracy. Mówiąc szczerze wolała się czegoś dowiedzieć o tej kobiecie skoro miała z nią iść. Jeśli w drodze do domu zauważy, że ta nie jest raczej chętna do pomocy to najwyżej pozwoli jej odejść a sama się spakuje a Magdzie i tak powie, że jej pomogła nawet, jeśli pójdzie. W końcu nie chciała mieć tu wrogów.
  9. Golding Shield/Karol Patris Na powrót dotarłem do swego pokoju. Dziś chyba głównie takie trasy odbywałem z pokoju do każdej innej sali. Zresztą czy było w tym coś dziwnego? Nie w moim wypadku tak w ostatnim czasie wyglądało całe moje życie. A ja się coraz bardziej tu dusiłem. Nie taki byłem. Zawsze bardziej wolałem działać niż tkwić w miejscu a w ostatnim czasie niestety jest inaczej. Poza tym, że nasza grupa czuła się ze mną pewniej nie odgrywałem jak dla mnie już tu jakiejś większej roli. No może od czasu do czasu wciąż ratowałem jakiegoś Eequestrianina próbującego się ukrywać. No i w sumie to dzięki mnie nawiązaliśmy współpracę z innymi Equestrianami nie tylko kucykami. Ale jednak to nie było moje życie. Z wojownika, którym byłem zaczynałem się zmieniać w jakiegoś polityka czy mówcę. Może, dlatego kapitan, pod którym służyłem w Equestrii nie był zadowolony ze swego tamtejszego położenia. Zaczynał czuć się jak ja teraz. Moje oczy skierowały się na łóżko. Arrow już dawno spał. Czasem mu zazdrościłem. Miałem wrażenie, że on niema żadnych zmartwień też tego chciałem będąc coraz bardziej zmęczony tym wszystkim. To miejsce i tutejsi dawni Equestrianie byli chyba jedyną rzeczą, która wciąż napędzała mnie do działania. Jednak nie wiedziałem, co będzie, gdy to wszystko dobiegnie końca. Moja przyszłość wciąż stała pod znakiem zapytania i szczerze mówiąc nie byłem pewny czy będę coś kontynuował później. Bez motywacji nasze życie staje się bezsensowne. A ja utraciłem już niemal wszystkie swoje motywacje by później dalej coś ciągnąć. Powoli zacząłem się przebierać. Nie bardzo miałem ochotę iść spać w ubraniu aż tak nisko nie upadłem by zachowywać się jak kompletny wrak. Gdy już skończyłem ułożyłem się pod kołdrą i powoli zamknąłem oczy czując jak sen powoli zaczyna mnie ogarniać. Miałem tylko nadzieje, że choć ten 1 raz od bardzo dawna będę miał spokojny sen i nic dziwnego nie zacznie mi się śnić. Crystal/Felicja Romanis - Zabójca No już nie walcz to będzie wtedy mniej bolało pomyślał mężczyzna widząc jak dziewczyna próbuje wyrwać się z jego chwytu. Nic do niej nie miał. Jakby to od niego zależało to by ją puścił jednak wyrok został wydany a za okazanie litości by nie zarobił. Zresztą, co to za różnica? Rzeźnik zabija świnię za pieniądze a on zabija ludzi czy jest tu jakaś różnica w schemacie życia i śmierci? Jak dla niego nie było takiej różnicy. Człowiek czy świnia, jaka to różnica? Żadna przynajmniej w jego odczuciu. Gdy kobieta na niego opadła jeszcze chwilę ją dusił upewniając się w ten sposób, że dalszego życia dla niej nie będzie. W pewnym momencie sprawdził jej puls, gdy go nie poczuł wiedział, że dla niej rola w tym przedstawieniu dobiegła końca. Zaczął powoli odciągać martwe ciało z widoku i by je odpowiednio ukryć. Gdy już to zrobił uznał, że nadszedł czas by zabawić się z drugą panienką. To nie powinno już być problematyczne zabić tą drugą kobietę pomyślał widząc jak łatwo poszło z tą pierwszą. Jednak ostrożności nigdy dość. Wolał nie dać się jej nagle zaskoczyć gdyby ta go nagle zauważyła i skoczyła na niego z nożem kuchennym. Co prawda był pewny, że w takim wypadku i tak by ją w końcu spacyfikował i skręcił jej kark jak zapałkę, ale jednak mógłby zostać ranny a na to nie miał ochoty skoro miał dokonać jeszcze kilku zabójstw na dzisiaj. Powoli, lecz ostrożnie zaczął kierować się w kierunku, w którym udała się ta druga kobieta. Nie sposób było go usłyszeć, bo lata pracy w tym zawodzie nauczyły go działać bezszelestnie. Na wszelki wypadek jego broń pozostawała w ciągłej gotowości na wypadek nieprzewidzianych wypadków. Na szachownicy kolejna figura w jednej chwili zmieniła się w pył. Crystal już wiedziała, że zabójca dorwał kolejną ofiarę. Jednak kolejna figura w domu wydawała się być większym wyzwaniem dla jej zabawki tak przynajmniej sugerowała szachownica. Cóż ostrzec w czasie roboty i tak nie miała go, jak bo gdyby zadzwoniła zdradziłaby jego aktualną pozycje. A nawet gdyby tak nie było to i tak raczej by nie zadzwoniła. Nie zależało jej na jego życiu. Dla niej, jeśli zginie to i tak otrzyma to, co chciała, czyli dobrą zabawę, która skończy się przelaniem zbędnej ludzkiej krwi. Snow Night/Ewelina Szymańska Gdy opuściły pokój Snow cały czas szła za Magdą w milczeniu. Nic nie odpowiedziała, gdy ta mówiła gdzie ma się udać tylko wyglądała jakby cały czas nad czymś myślała. W końcu, gdy się rozdzieliły dziewczyna stała samotnie w korytarzu patrząc jak Magda odchodzi. Zastanawiała się, co powinna zrobić. Wciąż było jej trochę głupio prosić obcych ludzi by marnowali swój czas i ją odprowadzali nawet, jeśli to były dawne kucyki jak ona. Przecież nie pierwszy raz by sama wracała do domu. Co to był dla niej za problem się spakować i potem tu wrócić? Jednak była pewna różnica. Do tej pory nikt nie znała jej prawdziwego pochodzenia a teraz się to zmieniło. Na dodatek Magda ją wręcz prosiła by sama nie wracała. Wstrzymała lekko oddech i zaczęła się kierować wraz z instrukcjami swojej przyjaciółki na 1 piętro a następnie skierowała swe kroki ku końcowi korytarza aż trafiła do gabinetu gdzie miała się udać. Chwilę patrzyła niepewnie na drzwi nadal zastanawiając się czy powinna to zrobić. Cóż zawsze mogą jej przecież odmówić. Nie będzie nikogo zmuszać by z nią szedł. Jeśli będzie taka potrzeba uda się tam sama. Powoli zapukała do wnętrza gabinetu jak wymagała kultura by lekko pociągnąć za klamkę. Brak obecności Magdy był dla niej z pewnością stresujący, bo nikogo innego tu nie znała. Powoli weszła delikatnym krokiem do wnętrza gabinetu z lekkim przerażeniem na twarzy zaczynając się rozglądać dość niepewnie aż w końcu postanowiła się odezwać. - Dzi... Dzie... Dzień dobry - powiedziała lekko się kłaniając, jąkając i rozglądając po sali. W jej głosie była dosyć spora niepewność. Jednak starała się zgromadzić resztki odwagi by powiedzieć to, o co ją prosiła Magda. - Nazywam się Snow Night - zdziwiła się lekko, że ponownie od tak zdradziła swoje prawdziwe imię jakby przestawała się dzięki Magdzie coraz bardziej bać swojego prawdziwego pochodzenia. Jednak starała się teraz bardziej skupić na powodzie, dla którego tu przyszła. - Jestem nowym pracownikiem. Pani Magda Wisdome - celowo dodała pani przed jej imieniem by nadać powagi Magdzie i nie chciała by ktoś myślał, że jest jakaś lepsza, bo uważa Magdę za swą przyjaciółkę. - Mówiła, że ktoś mógłby ze mną wrócić do domu by pomóc mi się spakować. Zrozumiem oczywiście, jeśli nikt niema na to ochoty - powiedziała znów dość niepewnie.
  10. Golding Shield/Karol Patris Nim się obejrzałem sala była już pusta a nasze obrady dobiegły końca. W pewnym sensie wszystko skończyło się jak chciałem. Dokonaliśmy wyboru nowego lidera na wypadek gdyby coś mi się stało a Crystal musiała zaakceptować wybór większości. Gdyby się nie zgodziła to straciłaby spore wpływy a jak ją znam to nie mogła sobie na to pozwolić. W pewnej chwili zacząłem lekko ziewać. Jakby nie patrzeć był to produktywny dzień. A jednak i tak nie zrobiłem wielu rzeczy, które dziś planowałem. Niestety czas nie jest po mojej stronie. Tak samo jak byłem kucykiem, jako i człowiek też potrzebowałem snu by w pełni funkcjonować. Jednak sen stawał się dla mnie udręką od czasu przemiany. Od kiedy nie było księżniczki Luny, która czuwała nad naszymi snami ten wydawał się jakiś inny. Gorszy od tego z Equestrii. Na dodatek wciąż prześladował mnie ten sam sen, którego nie umiałem zrozumieć. Tak jakby moja podświadomość mnie przed czymś ostrzegała. Jednak obecnie nikt mi nie był w stanie pomóc. A spać musiałem. Zresztą nie miałem zamiaru bać się jakiegoś głupiego snu. Powoli zacząłem opuszczać salę i kierować się do swojego pokoju. Crystal/Felicja Romanis - Zabójca Wzrok kobiety na chwilę skupił się na oknie. Godzina stawała się coraz bardziej późna. Na szczęście dzięki regenerującej drzemce nie czuła zmęczenia i dalej mogła podziwiać to, co się działo. Zobaczyła jak 2 figury kierują się w stronę jej zabawki. A jednak miała racje przygotował zasadzkę. Była ciekawa jak to się skończy. Za chwilę kolejni zbędni ludzie zginą a może to zabójca się przeliczy? Kto wie? Zresztą wszystko zaraz się okaże. Pozostało jej dalej obserwować rozwój wypadków. Mężczyzna usłyszał jak drzwi się otwierają a następnie zaczął słyszeć jakieś damskie głosy. Dalej siedział w kryjówce wszystko obserwując i czekając na odpowiedni moment do ataku. Nagle spostrzegł jak kobiety się rozdzielają. Musiał zrobić to po cichu. Zabić jedną tak by druga nic nie zauważyła i nie zaczęła nagle uciekać. Nie potrzebował tego. Jego wzrok spoczął na samotnej dziewczynie na korytarzu. Wiedział, co należy zrobić zaczął się niepostrzeżenie kierować w stronę dziewczyny by zajść ją od tyłu. W jednej chwili chwycił dłonią jej usta by ta nie zaczęła krzyczeć a następnie zaczął ją dusić z całej siły drugą silną ręką czekając aż ustąpi z niej życie. Nie powinna stawiać już większych oporów. Snow Night/Ewelina Szymańska Zaczęła się zastanawiać nad propozycją Magdy. Co prawda ta powiedziała, że nie musi się niczego bać wcześniej a teraz jednak proponowała jej czyjeś towarzystwo. Jednak czy mogła się jej dziwić? W końcu sama obiecała, że nie będzie się musiała bać o swoje bezpieczeństwo po rejestracji. A teraz, gdy już się zarejestrowała czuła by się dużo pewniej jednak w towarzystwie. Co prawda chciałaby żeby to Magda jej znowu towarzyszyła, ale wiedziała, że ta ma też własne zajęcia i nie mogła oczekiwać, że będzie z nią przebywać całą dobę. W końcu Snow lekko kiwnęła głową w geście zgody na propozycje dziewczyny. - Razem zawsze raźniej - powiedziała radośnie. - Będę, więc bardzo uradowana, jeśli ktoś mi dotrzyma towarzystwa - mówiła dalej szczerze się uśmiechając. Po czym z nów nagle spojrzała na Magdę. - Mam nadzieje, że jak wrócę z urlopu to szybko znów się spotkamy. Naprawdę jestem ci wdzięczna za wszystko, co dla mnie zrobiłaś. Jeszcze raz za wszystko ci szczerze dziękuje - stwierdziła szczerym i radosnym głosem.
  11. Golding Shield/Karol Patris Po spojrzeniach, które śledziły kobietę kierującą się w moją stronę mogłem zauważyć niepewność, co do tego wyboru. Jednak uznałem, że jest to najlepszy wybór. By nimi przewodzić nie był im potrzebny ktoś o niesamowitych zdolnościach bojowych tylko ktoś, kto będzie posiadał wizje. Jeśli mnie tu kiedyś zabraknie nie mogłem pozwolić by zmienili się w bezrozumne siejące chaos istoty. Tak mogłem tylko określić kogoś, kto kieruje się wyłącznie zemstą, która nic nie dawała. W końcu kobieta dotarła na miejsce i też rzuciła mi dość niepewne spojrzenie. - Jesteś, co do tego przekonany Golding? - spytała niepewnie wciąż na mnie patrząc - Absolutnie - powiedziałem z pewnym siebie głosem i obserwując to ją i wszystkich na sali. - Zapewne wielu z was zastanawia się, dlaczego akurat taki wybór? Więc powiem prosto. Jeśli mnie kiedyś zabraknie tej organizacji jest potrzebny ktoś, kto ma wyraźną wizje przyszłości. Już teraz nadzorujesz większość naszych badań, które ja mogę tylko obserwować, bo większość z nich przekracza moje możliwości rozumowania - widać było, że moje słowa pozbawiają ją częściowo niepewności, bo zaczęła się lekko uśmiechać wśród zgromadzonych również słyszałem szepty, co do trafności wyboru. - Z wiadomych względów musiałem wybrać kucyka. Ktoś musiał reprezentować nasz gatunek na zebraniach. A jak wiemy z Crystal na takim zebraniu szybko by się ono przerodziło w otwarty konflikt - teraz na sali usłyszałem kilka chichotów tak jakby uznali to za żart. Być może śmiesznie to brzmiało, ale byłem niemal pewny, że ten żart szybko mógłby się przemienić w okrutną rzeczywistość gdyby Crystal sama objęła tu władzę. Znów spojrzałem na kobietę i lekko się do niej uśmiechnąłem kładąc dłoń na jej ramieniu by dodać jej trochę otuchy. Zbyt dobrze wiedziałem jak się można czuć po otrzymaniu takiej wiadomości. - Nie martw się jak na razie nigdzie nie zniknę i w najbliższym czasie tego nie planuje - powiedziałem z delikatnym uśmiechem. - Musimy być jednak przezorni. Teraz możesz już wracać na miejsce trzeba jeszcze omówić parę innych rzeczy - kobieta tylko lekko kiwnęła głową na znak zgody i zaczęła odchodzić na swoje miejsce tak jak ją prosiłem a sam zacząłem przechodzić do kolejnych spraw, które musieliśmy wszyscy omówić. Crystal/Felicja Romanis - Zabójca Crystal dalej przyglądała się szachownicy. Zamieszanie, jakie wykonał zabójca w sumie przestało ją interesować tak jak tłum figur, który się tam zebrał. Bardziej ją zastanawiało, co obecnie wyprawia jej marionetka. To było dość dziwne, bo najwyraźniej się gdzieś zaczaił. Co on znowu zaplanował? Cóż zresztą nie miało to większego znaczenia o ile wykona powierzone mu zadanie. Jak na razie jednak jeszcze trochę mu brakowało by zadanie dobiegło końca. Jedna figura i kilka przypadkowych to zdecydowanie za mało. Ale może przyniesie to już jakiś efekt na przyszłość, kto wie. Zabójca dalej siedział w ukryciu czekając na swoje ofiary miał jednak nadzieje, że zbyt długo to nie potrwa i niedługo wrócą by mógł dokończyć, co zaczął. Słyszał za oknem syreny. Wiedział dobrze, że to on jest powodem tego zamieszania. Jednak wbrew pozorom zamieszanie może wyjść na jego korzyść. Zanim policja domyśli się, co było motywem i zbada wszystko on powinien dać radę zakończyć zadanie i spokojnie się oddalić jak najdalej. Może powinien zażądać więcej pieniędzy za pracę w ciężkich warunkach? To jest myśl. Snow Night/Ewelina Szymańska Nie była pewna do końca dalej jak powinna zareagować. Wciąż czuła się głupio z powodu propozycji, którą dała jej Magda. Jednak odmowa byłaby niegrzeczna a na taką też nie chciała wyjść w oczach Magdy na pewno. Poza tym ta twierdziła, że nikt nie będzie na nią zły, że wzięła ten urlop. No i miejsce pracy dla niej również nie było jeszcze przygotowane. Obecnie by się tu tylko kręciła i zapewne wszystkim tylko przeszkadzała. No i również bardzo chciała zobaczyć ponownie morze a Magda powiedziała, że będą tam sami mili ludzie. Czyli wszystko bardziej było za propozycją Magdy niż przeciw. Znów uniosła na chwilę głowę by spojrzeć spokojnie na nią. - Więc nie mogę odmówić skoro tak to opisujesz - powiedziała radośnie i z lekkim żartem w głosie nie opuszczając swojego wzroku z Magdy. Chyba pierwszy raz Magda mogła usłyszeć u niej tak radosny ton głosu. - Czy mam teraz pojechać do domu i się spakować na ten wyjazd? - Wiedziała, że nie może jechać bez niczego musi jednak zabrać chociażby jakieś ubrania.
  12. Golding Shield/Karol Patris Siedziałem za biurkiem widząc jak kolejne osoby przychodzą do sali. Były to zarówno dawne kucyki jak i inni mieszkańcy Equestrii. Gdy sala była już pełna musiałem się tylko upewnić, że wszyscy są. Nie było z tym problemu widząc same znajome twarze i zajęte miejsca. - Witajcie - odrzekłem spokojnie. - Cieszę się, że wszyscy się już zebraliśmy by omówić kilka spraw dotyczących naszych planów. Na początek chciałem was pochwalić, że bardzo poważnie podchodzicie do kwestii ochrony. Liczne testy z mojej strony nie ukazały jak na razie żadnych większych uchybień - na sali można było usłyszeć kilka radosnych parsknięć. - Jednak wciąż nie jest idealnie - odrzekłem twardo. - Mamy jeszcze sporo pracy przed sobą, aby osiągnąć pełen sukces... - To może nauczyłbyś nas paru metod obronnych dawnej gwardii Equestrii. Może wtedy wyjdzie nam lepiej - odrzekł jeden ze zgromadzonych. - Po co? - spytałem nie czekając na odpowiedź tylko kontynuując. - W gwardii mieliśmy magie teraz jej już nie mamy. Czym chcesz walczyć, jeśli zostaniemy zaatakowani? Włóczniami i mieczami? Taka walka by nawet godzinę nie trwała. Poza tym gwardia nie była doskonała. Miała wiele wad, przez co ostatecznie nie wykonaliśmy naszego zadania. Obecnie musimy opanować tutejszy sposób walki by móc się bronić. Czy ktoś jeszcze sądzi inaczej? - spytałem twardo patrząc na zgromadzonych. Jednak nikt już się nie odezwał. - Dobrze skoro to mamy z głowy czas przejść do kolejnej kwestii. Od dłuższego czasu już mnie męczy, że polegacie głównie na moich zdolnościach przywódczych. Nie będę z wami wiecznie. Poza tym nie jestem typem, który może wami wiecznie przewodzić. Teraz kieruje naszą organizacją by osiągnąć nasze cele, lecz potem musicie zacząć sami sobie radzić... - Ale co potem Golding? Jeśli teraz zginiesz zostawisz nas na łasce Crystal... - W żadnym razie - powiedziałem przerywając tym samym wywód kolejnej osoby. - Nie mógłbym zostawić was na jej łasce, ponieważ jak mógłbym powierzyć tak ważne zadanie komuś, komu nie ufam? Dlatego zdecydowałem, że w razie, gdy coś mi się stanie wybiorę kogoś, kto może mnie zastąpić... - Crystal nigdy się na to nie zgodzi! - wrzasnął kolejny głos. - Nie będzie miała nic do powiedzenia w tej kwestii. Nauczcie się wreszcie, że to wy tworzycie siłę. Sama nic nie zdziała. To dzięki nam cała korporacja i jej wpływy są tak potężne, jeśli nie zaakceptuje nowego współ lidera możecie łatwo się zbuntować a wtedy będzie musiała rozmawiać bez was nic nie znaczy i z pewnością dobrze zdaje sobie z tego sprawę - stwierdziłem spokojnym głosem słysząc jakieś szepty wśród zgromadzonych przy okazji. - Kogo więc proponujesz? - padło kolejne pytanie. - To jest właściwe pytanie. Obserwowałem was od dawna. Musiałem zdecydować, że jeśli coś mi się stanie to moje miejsce zajmie ktoś, kto podziela większość moich poglądów, więc Crystal natychmiast odpadła sama nie może rządzić tutaj. Zdecydowałem, więc że to stanowisko obejmie Sparking Mind - powiedziałem wpatrując się w tłum gdzie powoli wstała dziewczyna w średnim wieku o lekko rozczochranych długich szatynowych włosach w kitlu. Ona nadzorowała sporą część naszych badań związanych z budową bramy wymiarowej. Widać, że była tym wszystkim równie zdziwiona, co inni, którzy teraz wpatrywali się w nią. - No chodź tutaj - powiedziałem spokojnie czekając aż przyjdzie. Uznałem, że to najlepszy wybór. Zbyt bardzo się tu na mnie polegało. Musiałem im uświadomić, że nikt nie jest niezastąpiony na dodatek nie mogłem pozwolić by Crystal kiedyś skorzystała na mojej śmierci i zaczęła ich zarażać mową nienawiści. To nie był nasz cel zdecydowanie nie. Crystal/Felicja Romanis - Zabójca Kobieta obserwowała jak na jej szachownicy pojawia się coraz więcej figur w okolicy, którą obecnie obserwowała. Nie musiała być geniuszem by wiedzieć, co to oznacza. Jej zabawka wywołała jakieś spore zamieszanie. Widać nie potrafił wykonać roboty jak trzeba. Nie potrzebowała tam tłumów gapiów a tak będą teraz pewnie o tym gadali wszędzie. Zresztą czy to takie ważne? Nikt jej z tym nie powiąże. Numeru, z którego dzwoniła nie sposób namierzyć. Zabójca myśli, że zleceniodawcą jest jakiś mężczyzna dzięki modulacji głosu. Więc nawet, jeśli złapią go żywcem to i tak się niczego nie dowiedzą. Więc tym z pewnością nie musiała się martwić. Zabójca obserwował całe zamieszanie będąc cały czas ukrytym tak by nikt go nie zauważył. Sprawa z pewnością nie wyglądała tak jak sobie zaplanował. Zrobiło się z tego wszystkiego zbyt duże zamieszanie. Zbyt wielu ludzi się nazbierało i niedługo będzie tu pewnie policja. Jednak musiał zabić tylu ilu zdoła. Tak wyglądał kontrakt z nim. Jeśli zawali coś ze swojej winy musi postarać się by, choć trochę odkręcić te sytuacje za wszelką cenę. Jeśli by uciekł i przeżył to tak jak by był martwy. Nikt go już by nie zatrudnił po takim fiasku a jeśli nawet to cena jego usług by diametralnie spadła. Gdy tak przyglądał się okolicy w ukryciu zobaczył jak jego kolejne ofiary opuszczają dom. To był całkiem ciekawy pomysł. Mógł wykorzystać zaistniałe zamieszanie chwilę przeczekać i zabić kolejne cele. Być może zadanie jeszcze nie jest stracone. Gdy jego ofiary już były wystarczająco daleko od niego zaczął kierować się w stronę domu, z którego wyszły jego cele cały czas upewniał się, że nikt go nie widzi ani przechodnie ani okoliczni sąsiedzi. W końcu udało mu się dotrzeć do upatrzonego domu. Pociągnął za klamkę tak jak sądził drzwi były zamknięte. Czyli nikogo nie było to niemal pewne. Gorzej jak się pomylił. Znów spojrzał na drzwi tym razem nie mógł ich wyważyć, jeśli jego plan miał się powieść. Dobrze, że cały czas miał na sobie rękawiczki i nie zostawiał nigdzie żadnych odcisków. Sięgnął powoli do kieszeni skąd wyjął niewielki wytrych. Teraz pozostało mu tylko rozpracować zamek w miarę szybko. Chwilę to trwało, ale jak się okazało zamek nie był zbyt mocny i drzwi w końcu ustąpiły. Ciężkim krokiem wszedł do wnętrza domu upewniając się wcześniej, że nie zostawia za sobą żadnych śladów. Wszystko miało wyglądać tak jak by go tu nie było. Ku jego radości dom był rzeczywiście pusty. Ponownie zamknął za sobą drzwi na zamek by nie wzbudzać niczyich podejrzeń i zaczął szukać kryjówki by zaczekać spokojnie na domowników. Dobrze, że teraz wszyscy byli zainteresowani pożarem. Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna zaniemówiła i szeroko otworzyła oczy na propozycje Magdy. To nie tak, że jej się nie podobała, bo to było naprawdę miłe. Tylko zaczynała myśleć, że zaczyna nadużywać dobroci swojej nowej przyjaciółki. Najpierw daje jej pracę i dach nad głową a teraz jeszcze proponuje jej płatny urlop nad morzem zanim zaczęła w ogóle prace? To wszystko naprawdę zaczynało przypominać piękny sen. Na pewno to by jej pomogło w zdobyciu natchnienia i pozbyłaby się dawnych stresów. Poza tym od przemiany w człowieka nie widziała morza a chciała je zobaczyć. Jednak czy tak można? - To bardzo miłe Magdo - powiedziała trochę niepewnie. - Nie widziałam morza odkąd zmieniłam się w człowieka... Tylko... - mówiła jakby się nad czymś zastanawiała i lekko martwiła tak można było wnioskować po jej głosie. - Czy to jest sprawiedliwe? Tyle już mi zaoferowałaś. Nie wybaczyłabym sobie gdybyś przeze mnie miała kłopoty. Poza tym, co na to inni ludzie, którzy tu pracują nie zaczną patrzeć na mnie negatywnie, że dostaje tak nagle niemal wszystko? W końcu by dobrze pracować musimy mieć też między sobą wszyscy przyjazne relacje - mówiła dość niepewnie wpatrując się w Magdę. Jim Grayson/Striding Rason Kolejne chwilę wpatrywanie się w laptopa i przeglądania danych, które zdobył nieco już znużyły mężczyznę. Nie był w tym specjalistą, więc niewiele z tego zrozumiał. Ale gdyby dać to komuś, kto mógłby wykorzystać te dane? Może to być jego szansa. Znał, co prawda kilka osób, które być może będą w stanie tego użyć. Chwilę nad tym wszystkim rozmyślał, gdy zaczął lekko ziewać. No tak robota w porcie i siedzenie nad tym laptopem zdecydowanie go zmęczyło. Na dodatek każdy dzień był dla niego wewnętrzną walką z czymś, czego nie do końca rozumiał a jednak w nim było. Spojrzał na zegarek i skierował swój wzrok na łóżko. Dziś już raczej nie dostanie nowego zlecenia. Wyłączył w końcu laptop i położył się do łóżka. Miał nadzieje, że będzie miał spokojny sen tym razem bez koszmarów, które ostatnio coraz częściej go męczyły. Czasem miał wrażenie, że jak spał to ktoś lub coś szeptało mu dziwne pomysły do ucha. Miał jednak nadzieje, że to tylko jakieś omamy.
  13. Golding Shield/Karol Patris Spojrzałem na zegarek. Powoli zaczynał się zbliżać wieczór. Przez napływ zajęć nawet nie zauważałem jak ten czas leci. A pozostało coś jeszcze do zrobienia. Musiałem omówić parę jeszcze rzeczy z kilkoma osobami nim ten dzień dobiegnie końca. Zaczynam ostatnio odnosić wrażenie, że moje życie stało się za bardzo rutynowe. Czegoś za bardzo mi brakowało. Wszystko było inaczej, gdy byłem z nią a teraz jest inaczej gorzej. Jednak muszę się pozbierać i dokończyć to, co zacząłem. Powoli wstałem z miejsca zabierając w folderze niedawno zdobyte informacje i zacząłem opuszczać swój pokój kierując się do kolejnego gabinetu. W końcu dotarłem na miejsce. Cały pokój był przyciemniony i było dużo wolnych krzeseł skierowanych ku wolnemu biurko za samym biurkiem była ogromna biała tablica a za krzesłami spoczywał projektor obok niego położyłem informacje, które zdobyłem a sam skierowałem się ku biurku czekając na innych. Jak na razie wciąż było tu pusto. Najwyraźniej jak zwykle byłem tu najszybciej cóż wkrótce powinni przyjść tu inni a wtedy będziemy mogli przejść do dyskusji. Crystal/Felicja Romanis - Zabójca Kobieta patrzyła jak kolejne figury na szachownicy ulegają zniszczeniu w miejscu, które właśnie obserwowała. Musiała przyznać, że podobał jej się ten rozwój wydarzeń. Im więcej ludzkiej krwi zostanie przelanej tym lepiej. Zastanawiała się tylko czy jej zabawka zdoła się uratować jak zrobi się naprawdę gorąco. Zresztą, co za różnica? Płakać za nim nie będzie a na jego miejsce zawsze może znaleźć nową zabawkę. - Warto było grać bohaterów? - spytał mężczyzna spoglądając na zwłoki. Cała akcja się zaczęła nieco sypać. Zadanie miało pójść gładko. Teraz dochodzą ofiary z poza umowy. Najprawdopodobniej ktoś już usłyszał strzały. Domy były za blisko by nikt niczego nie słyszał. Wniosek 1 wkrótce będzie tu policja. Spojrzał na zegarek i lekko się uśmiechnął. Godziny szczytu, więc miał nieco czasu. Mógł się wycofać bezpiecznie i zrezygnować z dalszych ofiar. Jednak to nie wchodziło w grę. Wynagrodzenie ma otrzymać za komplet a nie za 1 babcię i kilku gości. Jeśli teraz ucieknie straci reputacje i zarobek. Musiał wymyślić coś by odwrócić uwagę tutejszych ludzi od tej jego akcji. Pobiegł szybkim krokiem do kuchni i zaczął grzebać pod zlewem gdzie znalazł kilka tłustych szmat. Tego właśnie potrzebował. Wyjął zapalniczkę z kieszeni i zaczął je podpalać. Nie było z tym najmniejszego problemu. Szmaty łatwo stanęły w ogniu. Nie myśląc zbyt wiele rzucił je na ziemię i zaczął patrzeć jak ogień się rozprzestrzenia w jednej chwili zaczął uciekać z domu w stronę okolicznych krzaków by nie być na widoku. Gdy się upewnił że jest bezpiecznie ruszył w stronę kolejnego domu mianowicie rodziny Costa. Jednak robił to tak by nie być na widoku. Snow Night/Ewelina Szymańska - Wybacz - powiedziała radośnie Snow lekko przecierając oczy chustką. Najwyraźniej nie zauważając zamyślenia Magdy. - Po prostu odkąd stałam się człowiekiem jesteś moją pierwszą przyjaciółką. Ludzie, którzy przychodzili do mojego sklepu nie byli zainteresowani ani moim zdaniem, co do kreacji ani tym ile pracy trzeba wkładać by coś powstało. Ile razy próbowałam im coś doradzić odganiali mnie od siebie z niezadowoleniem - stwierdziła Snow lekko marszcząc brwi. - Zdarzało się, że czasami niektórzy mężczyźni byli dla mnie mili, ale jak się szybko okazywało mieli nadzieje na coś w zamian - odrzekła już trochę zbulwersowana. - Nie znaczy, że mam coś przeciw związkom. Jednak teraz chce się tylko skupić na swej pracy - powiedziała dalej rozglądając się po gabinecie i znów spojrzała na Magdę. - Przepraszam cię Magdo - powiedziała lekko opuszczając głowę. - Cały dzień się mną zajmujesz a masz pewnie jeszcze swoje plany i obowiązki. Przepraszam, jeśli popsułam ci plan dnia - powiedziała znów spuszczając lekko głowę w dół i nagle znów ją podniosła by spojrzeć na Magdę. - Czy mam już coś zacząć robić czy wolisz abym wróciła na razie do domu się spakować?
  14. Golding Shield/Karol Patris Po dość długim czasie zebrałem całkiem sporo informacji o osobach, które mogły być potencjalnymi dawnymi Equestrianami. W miarę im więcej się o nich dowiadywałem tym bardziej opuszczały mnie wątpliwości, że nimi nie są. Próbowali dopasowywać się do ludzi najwyraźniej, ale unikali rejestracji. Czyli nie akceptowali tego, co ich spotkało, ale też nie wiedzieli, co mogą obecnie zrobić. Problem był tylko 1. Wielu było takich, co unikało rejestracji i to nie tylko tu w Chinach, ale i na całym świecie. A my nie mogliśmy być wszędzie. Co prawda zdarzało mi się, że czasem podróżowałem po świecie szukając dawnych Equestrian. Jednak takie przedsięwzięcia zawsze były ryzykowne. Nie były to nasze tereny. Nie mogliśmy być pewni czy dawny Equestrianin będzie zainteresowany współpracą. Tak samo nie mogliśmy wiedzieć czy zdążymy na czas. Równie dobrze mogli nas uprzedzić ludzie, którzy nie pałają miłością do dawnych Equestrian. A zdarzały się już takie przypadki. Na początku było łatwiej. Znalazłem wielu przerażonych tym, co się stało tak jak i tym, co ich może czekać w przyszłości. Bali się każdego przyszłego dnia po utracie księżniczki i swego domu. Teraz nasza organizacja była dla nich tymczasowym domem. Dlatego też byłem gotów ryzykować swe życie i ruszać w te samotne podróże po świecie by odnaleźć tych, którzy się ukrywają. Nie interesowało mnie moje własne życie dopóki wciąż była szansa, że mogę kogoś ocalić. Teraz musiałem zaplanować jak dotrzeć do tych, których odkryłem. Zasada zawsze była taka sama. To był tylko i wyłącznie ich wybór. Ja starałem się tylko dawać argumenty za tym, aby do nas dołączyli, jeśli mimo wszystko nie wykazywali zainteresowania do niczego ich nie zmuszaliśmy. To był ich wybór a nam pozostawało go tylko uszanować. Nieważne jak głupi by nie był. Crystal/Felicja Romanis - Zabójca Mężczyzna lekko zamknął oczy widząc reakcje kobiety jednak nie było tu miejsca na litość. Wyrok zapadł a on musiał wykonać swe zadanie. Pociągnął za spust bronią zbliżoną do czoła kobiety. Jej czas dobiegł końca jedyne, co mogło go pocieszać to fakt, że i tak niewiele życia jej zostało. Nagle usłyszał jakieś głosy od strony drzwi. Jasna cholera pomyślał. Tylko tego mu teraz brakowało. W jednej chwili wyskoczył z pokoju gdzie przebywał z martwą już kobietą i zaczął strzelać serie w kierunku nieproszonych gości. Sami tego chcieli przychodząc tutaj teraz mogła ich czekać tylko śmierć. Crystal natomiast wpatrywała się w szachownicę z diabelskim uśmiechem widząc jak pierwsza figura zmienia się w pył. To był tylko dowód na to, że jej żałosna marionetka zaczęła już zabawę. Jednak dla niej i tak to było zdecydowanie za mało. Chciała by każdy tam przelał krew. To będzie dla nich ostateczna nauczka. Nie zwracała nawet uwagi na to, że jest tam ktoś z pochodzenia Equestriańskiego. Nie miało to teraz znaczenia. Jeśli zginie można by uznać te osobę za ofiarę wojny. Takie sytuacje się zdarzają. Snow Night/Ewelina Szymańska Gdy tylko Magda otworzyła drzwi do nowej pracowni Snow ta prędkim krokiem tam weszła. Zaczęła się bacznie rozglądać po całym pomieszczeniu a w jej oczach można było zobaczyć pełne skupienie. Nie zwracała uwagi, że teraz w tym pokoju nie było niemal nic. Ona już miała wizje jak to wszystko będzie wyglądać. Widziała tu wielkie możliwości na dodatek będzie mogła się w pełni skupić na swej pracy. Jej stroje będą lepsze niż kiedykolwiek. To było dla niej wymarzone miejsce. Nagle obróciła się ponownie w stronę Magdy a w jej oczach znów pojawiły się łzy. Jednak nie wyglądała na smutną to były łzy radości. W jednej chwili objęła przyjacielsko Magdę. - Dziękuje ci za wszystko tak bardzo ci dziękuje - powiedziała bardzo radośnie i w pewnym momencie puściła Magdę. Nie była pewna czy trochę nie przesadziła z tym wybuchem entuzjazmu. W Equestrii to byłoby całkiem normalne, ale jednak tutaj to już nie jest Equestria. Mimo wszystko chciała okazać, chociaż tak jak bardzo jest wdzięczna za wszystko, co dla niej do tej pory zrobiła. Nie dość, że czuła się tu jak w domu to w Equestrii by to było niemal jak praca dla księżniczki. Tu już księżniczek niema, ale czy jednak obecni tu urzędnicy czy pani premier nie są na równi z księżniczkami z Equestrii? Teraz domyślała się jak musiał czuć się Golding pracując całymi dniami w pałacu. Może to, dlatego niemal zawsze był w swej pracy by być blisko władczyń. Nigdy o tym w sumie nie myślała.
  15. Golding Shield/Karol Patris W końcu dotarłem do swojego pokoju. Zacząłem spokojnym krokiem kierować się do biurka. Arrow jak zawsze przyglądał mi się siedząc na swoim miejscu. Jednak po krótkiej chwili zrezygnował z dalszej obserwacji i wrócił do czyszczenia swych piór. Ja sam rozsiadłem się wygodnie w fotelu by zaraz złapać dłonią za szufladę, gdy pociągnąłem ją moim oczom ukazał się laptop, który zaraz włączyłem. Zacząłem głównie przeglądać portale społecznościowe. Niektórym mogłoby się to zapewne wydać dziwne poszukiwać niezarejestrowanych Equestrian w takim miejscu w sieci. Jednak tak tylko mógł myśleć ktoś z niewprawnym okiem. Wystarczyło, że ktoś zrobił sobie zdjęcie a w tle za nim był tłum ludzi, na których się raczej nie zwraca uwagi na takim zdjęciu. Jednak ja potrafiłem zauważyć, gdy ktoś w tym tłumie tylko udawał człowieka. Gdy znalazłem interesujące mnie zdjęcie to wycinałem taką osobę z tłumu. Następnie za pomocą specjalnego programu poprawiałem, jakość tego wyciętego zdjęcia i zaczynałem poszukiwać jakiś danych na temat tej osoby. My dawne kucyki wyglądaliśmy dokładnie jak ludzie. Jednak nie zawsze każdemu z nas wychodziło dopasowanie i przez jakąś małą głupią rzecz potrafiliśmy szybko zdradzić nasze pochodzenie. Natomiast w naszej organizacji długo się uczyliśmy jak być ludźmi zanim zaczęliśmy się mieszać z nimi w tłumie. Teraz nie sposób było nas odróżnić. Jednak ja sam potrafiłem rozpoznać, kto jest rodowitym człowiekiem a kto tylko udaje. Raczej jeszcze nie napotkałem nikogo, kto by potrafił mnie tak zwieść. Inaczej sprawa wyglądała z innymi, Equestrianami którzy nie byli kucykami. Oni nie byli w stanie wmieszać się w tłum. A ci, którzy nie tolerowali swojego aktualnego życia przeważnie tworzyli grupy gdzie starali się żyć z dala od innych żyjąc tylko wśród swoich. Tak było przynajmniej z tymi, którymi ja napotkałem. Większość jednak z nich zgodziła się do nas dołączyć. Nie tylko dzięki obietnicom, które nasza organizacja im zapewniła, ale i dzięki włosowi naszej dawnej władczyni, który dawał szansę na odtworzenie eliksiru. No prawie wszyscy byli chętni połączyć z nami siły. Ile bym nie próbował nie byłem w stanie przekonać do siebie dawnych smoków. Wciąż pozostały dumne i uparte i najwyraźniej bratanie się ze słabym kucykiem było dla nich czystą obrazą. Chociaż też miałem do nich niechęć. Wciąż pamiętałem jak byliśmy z Lust traktowani w smoczej krainie. Jednak teraz powinniśmy odłożyć na bok dawną niechęć. Wszyscy mieliśmy wspólny problem. Tylko jak przekonać do siebie kogoś, na kogo nie wpływają żadne logiczne argumenty? Crystal/Felicja Romanis - Zabójca Dziewczyna ze szczerym uśmiechem wpatrywała się na szachownice czekają aż show się zacznie. Czy mogło być coś lepszego niż słodka zemsta na dobry początek dnia? Tak ta godzina nareszcie nastała a niedługo istnienia tych bezwartościowych ludzi przepadną. Nagle usłyszała głos z drugiej strony telefonu. - Czy to na pewno to zlecenie? - spytał niepewnie mężczyzna. - Mi to wygląda na normalną okolicę w dodatku są tu dzieci. Jesteś pewny, że mam ich zabić? - Z drugiej strony telefonu można było usłyszeć głośne ziewnięcie. - Wykonaj. A jeśli nie chcesz to znajdę kogoś innego i mu oddam twoje wynagrodzenie - powiedziała z wyraźną irytacją w głosie. - Masz zabić ich wszystkich. Chce by ich krew lała się po ziemi. Zrozumiałeś? - Tylko się upewniałem - powiedział spokojnie mężczyzna i się nagle rozłączył. Mimo wszystko nie mógł rozmawiać w czasie roboty takie były zasady. Przeszkadzało by mu to. Powoli nałożył kominiarkę na twarz i wyjął karabin z tłumikiem z bagażnika. Zaparkował tak samochód by nikt go nie widział. Chwilę zaczął się rozglądać czy ktoś go nie widzi. Stał jakiś czas w swej kryjówce czekając na odpowiedni moment by wyjść. Gdy ludzi w pewnym momencie ubyło ten wybiegł niepostrzeżony do najbliższych krzaków znów się tam chwilę ukrywając i obserwując okolice. Czekał tylko na okazje gdy nie będzie nikogo przy ofierze. Gdy nadszedł czas wybiegł szybkim krokiem w stronę budynku gdzie siedziała stara kobieta. Biegnąc w jego stronę robił to bezszelestnie. W końcu znalazł się na miejscu. Gdy tylko znalazł się przed drzwiami jej domu wyważył je z buta i spokojnym krokiem zaczął kierować się ku swojej ofierze. - Wybacz to nic osobistego. Każdy musi jakoś zarabiać a ja robię to tak - powiedział zbliżając lufę broni do czoła starej kobiety. Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna była naprawdę szczęśliwa. Wciąż zastanawiała się czy nie jest to wszystko jednym wielkim snem i zaraz się nie obudzi słysząc swój budzik. A jednak nic nie wskazywało żeby to miał być sen. Najwyraźniej rejestracja dobiegła końca, bo nagle poczuła jak została złapana i pociągnięta przez Magdę, która chciała jej pokazać gdzie będzie teraz miejsce pracy. Snow się szczerze uśmiechnęła i nic mówiąc po prostu szła za Magdą. Mimo że tamta mówiła, że nie musi się odwdzięczać za okazaną dobroć to Snow po prostu czuła, że musi to zrobić. Choćby też, dlatego że Magda była pierwszą jej prawdziwą przyjaciółką od czasu, gdy została człowiekiem.
  16. Golding Shield/Karol Patris Zacząłem się kierować powoli z powrotem do swojego pokoju. Miałem tam coś, co miało nam pomóc w naszym zadaniu. W organizacji mieliśmy pewne zasady, które osobiście nałożyłem. Zwłaszcza, jeśli chodzi o kontakt ze światem zewnętrznym z tego miejsca. Dlatego też nikt nie mógł tu choćby korzystać z internetu. Było tylko jedno miejsce w całym naszym budynku gdzie była taka możliwość. A była ona w moim pokoju. Jako jedyny posiadałem tu laptop. Jednak korzystanie z niego musiało odbywać się ściśle pod moim nadzorem. Musieliśmy uważać, co przeglądamy w internecie. Nie chcieliśmy by ktoś podczas poszukiwania informacji zostawił jakiś trop, który by mógł naprowadzić obcych na naszą organizacje. Dlatego głównie jak przeglądaliśmy sieć to poszukiwaliśmy tam rzeczy, które wydają się przeciętne dla każdego. Tym samym oddalaliśmy zainteresowanie nami. Teraz internet miał mi być po raz kolejny pomocny w poszukiwaniu dawnych Equestrian, którzy unikali rejestracji. Wiedziałem jak to zrobić tak by nikt się nawet nie domyślał, czego w nim szukam. Nim jednak dotarłem do pokoju drogę zastąpił mi młody chłopak. Widać było, że miał nie więcej niż 19 lat. Był przeciętnej budowy i krótko ostrzyżony. Niedawno został wyszkolony przeze mnie i obecnie służył, jako część naszej "ochrony". Tak przynajmniej określiliby to ludzie. Nagle pod nos dał mi gazetę. - Nic z tym nie zrobimy Golding? - spytał ze wściekłością w głosie zaciskając zęby. Spojrzałem na artykuł o niedawnych zabójstwach w Brazylii, które już zdążyłem przeczytać jakiś czas temu. - A co mamy zrobić? - spytałem mrużąc lekko oczy i nagle wbiłem swój wzrok w jego, na co ten lekko opuścił głowę. Prawda była taka, że nikt obecnie nie lubił się wpatrywać w moje lodowate pozbawione uczuć oczy. - Oni zabijają takich jak my a ty nie chcesz nic zrobić? - powiedział już nie tak pewnym siebie głosem. Jednak ręce wciąż trzęsły mu się w gniewie. Dobrze wiedziałem, co mu teraz siedzi w głowie. Jednak wykonanie jakiegokolwiek ruchu byłoby głupotą i narażeniem wszystkiego, co do tej pory osiągnęliśmy. - Jesteś młody - powiedziałem twardo. - A przez to pochopny i głupi. Takim działaniem ściągniesz śmierć na siebie jak i na wszystkich w tym budynku. Ponadto to nakręci nową spiralę nienawiści, jeśli zaczniemy się mścić. Większość ludzi jednak chce żyć w przyjaznych stosunkach z Equestrianami. Jeśli teraz zaczniemy z nimi wojnę kierowani zemstą przez kilku idiotów, którzy nawet nie reprezentują imponującego procentu ich gatunku zachowamy się głupio. Wojna sprawi, że takich śmierci będzie więcej a zabite rodziny Equestrian czy ludzi będą na porządku dziennym. Naprawdę tego pragniesz? - spytałem i nagle położyłem dłoń na jego ramieniu. - Wiem dobrze, co czujesz, ale zrozum, że nie możemy zacząć działać pochopnie i głupio, bo znacznie więcej z nas przypłaci to życiem - powiedziałem już teraz dosyć spokojnym głosem. Chłopak się jakby lekko uspokoił a jego ręce zaczęły powoli przestawać popadać w drgawki. - Wybacz Golding. Masz racje jak zwykle z resztą - powiedział z pokorą w głosie. - Nie przejmuj się tym i spróbuj o tym nie myśleć. Każdego kiedyś dosięgnie sprawiedliwość. Tak samo będzie i w tym wypadku wcześniej czy później. A teraz wybacz mi muszę coś załatwić - chłopak kiwnął lekko głową i odszedł dalej w swoim kierunku. Stałem jeszcze chwilę w milczeniu rozmyślając nad tym wszystkim. Wiedziałem dobrze, co kierowało tym chłopakiem. Jednak nie mogliśmy sobie pozwolić na akty głupiej zemsty. To nic by nie dało a jeszcze więcej byśmy stracili. W końcu ruszyłem dalej w kierunku swojego pokoju. Musiałem się zając tym, co zaplanowałem wcześniej a czas nie był po naszej stronie mimo wszystko. Każda chwila zwłoki narażała, Equestrian którzy wciąż się ukrywali. Crystal/Felicja Romanis Kobieta zaczęła przyglądać się szachownicy z dużym zainteresowaniem. W jednej chwili wszystkie pola zmieniły się na mapę Brazylii. Nie martwiło ją jak długo będzie trwać rozmowa wciąż się nie rozłączała. W końcu stać ją na to było. Nie bardzo lubiła Brazylię. Zwłaszcza, dlatego że było tam dużo tych słabych i żałosnych dawnych koni. Nic dziwnego, że woleli pozostać w większości ludźmi. W końcu zawsze byli żałośni, więc mogą również pozostać słabymi żałosnymi ludźmi. Zastanawiał ją czasami fakt, że figura ich dawnej władczyni tak jak i władczyni podmieńców niczym szczególnym nie wyróżniały się na szachownicy. Wniosek był 1. Po przemianie w człowieka stały się po prostu tak słabe, że są już nic nie warte. To dobrze mniej konkurencji do jej przyszłego tronu. - Gdzie teraz mam jechać? - spytał męski głos po drugiej stronie telefonu. - Skręć w następną uliczkę - powiedziała bez emocji. - Tam dojedziesz na główną ulicę. Następnie skręć w prawo pierwszym zjazdem. Tam znajdzie szereg domów. Tam też jest twój cel - Cholera skąd ty to wszystko wiesz? Jesteś lepszy niż GPS. Mam wręcz wrażenie, że mnie obserwujesz... - Nie interesuj się mną. Nie za to ci płacę. Masz zadanie i je wykonaj lub znajdę kogoś innego - stwierdziła beznamiętnie. - Spokojnie załatwię to obiecuje - mimo wszystko mężczyzna nie chciał stracić tak hojnego zleceniodawcy. Nie wiedział, kim jest, ale za to wiedział, że dobrze płaci. To nie pierwszy raz, gdy coś robił dla tego tajemniczego głosu. Sama Crystal ze znużeniem przyglądała się szachownicy skupionej na Brazylii. Tacy jak ten człowiek byli tylko dowodem jak żałosny i bezwartościowy jest ten ich gatunek. Mimo wszystko krew za krew. Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna lekko się uśmiechnęła do Magdy, gdy ta położyła jej dłoń na ramieniu. Domyślała się, że chciała dać jej wsparcia. Z tego wszystkiego sama spostrzegła, że zapomniała podać, jakim dawniej była kucykiem. Zwykle nie zapominała o tego typu pytaniach. Najwyraźniej nadal była trochę zdenerwowana całą tą sytuacją. - Dziękuje ci za wszystko Magdo. Nie wiem czy zdołam ci się kiedykolwiek odwdzięczyć - powiedziała lekko przyciszonym, ale dosyć radosnym głosem, gdy kobieta zabrała jej dłoń z ramienia. Jej wzrok znów skierował się na rozmówczynie. - Przepraszam zupełnie zapomniałam na to odpowiedzieć - powiedziała z lekką pokorą w głosie. - Nie jest to żadna tajemnica. Urodziłam się jednorożcem - powiedziała z uśmiechem. Zastanawiała się, co teraz będzie dalej i czy jej życie po tym wszystkim się jakoś zmieni.
  17. Golding Shield/Karol Patris Stałem pod prysznicem czując jak woda spływa po mojej głowie. Znów zaczęły mi powracać wspomnienia z czasów, gdy jeszcze byłem kucykiem. Przypomniałem sobie czasy, gdy ukończyłem akademię i miałem nareszcie wstąpić do gwardii. Dokładnie pamiętałem ten dzień. Szedłem po czerwonym dywanie wraz z innymi absolwentami akademii wokół otaczali nas gwardziści ubrani już w zbroje a na tronie czekała księżniczka. Każdy, kto wstępował w szeregi gwardii musiał złożyć jej przysięgę a wtedy dopiero można było doznać zaszczytu służbie jej i królestwu. Czy ta przysięga dalej mnie wiązała? Czy to, dlatego wciąż chciałem pomóc tym nieszczęśnikom? A może to moje poczucie winy nie dawało mi spokoju, bo wciąż czułem się winny, że nie zatrzymałem tamtego dnia upadku naszej krainy. Wiedziałem jedno cokolwiek mną kierowało mym celem wciąż pozostało by tylko pomóc tym nieszczęśnikom. Czasy się zmieniły i teraz muszę działać inaczej. Pomimo że księżniczka tym, co zrobiła wiele straciła w mych oczach to jednak ona utrzymywała naszą krainę by się nie rozpadła bez niej nie mamy już, po co tam wracać. Tak samo i nie możemy zostać tutaj. Jedyną naszą nadzieją pozostał nasz projekt, dzięki któremu być może odnajdziemy nowy dom. W końcu opuściłem prysznic. Chyba czas zająć się jakimiś poważniejszymi zadaniami. Przydałoby się poszukać kolejnych Equestrian, którzy unikają rejestracji i zaproponować im bezpieczeństwo z naszej strony. Crystal/Felicja Romanis - Halo? - spytał męski głos z drugiej strony telefonu. - Mam dla ciebie zadanie - stwierdziła Crystal. Przez modulacje głosu nie sposób było poznać czy to kobieta czy mężczyzna. - Więc zamieniam się w słuch - stwierdził męski głos. - Czytałeś ostatnio gazetę? - spytała spokojnie czekając na odpowiedź rozmówcy po drugiej stronie. - O tym kawale z środkami przeczyszczającymi czy o tym zabójstwie? - A jak myślisz geniuszu? - spytała z wyraźną frustracją - Tylko bez takich. Mów, czego chcesz lub kończ rozmowę - stwierdził oburzony mężczyzna. - Wynagrodzenie dostaniesz po robocie. Chce abyś zlikwidował rodziny tych morderców. To, że siedzą to zdecydowanie za mało. Skoro tak bardzo chcą przelewać krew to będzie pierwsze ostrzeżenie, co grozi za kolejne tego typu próby - Czyli mam namierzyć rodziny tych zabójców dawnych Equestrian i zlikwidować? - Niema potrzeby byś ich namierzał. Już ja wiem gdzie ich znaleźć - powiedziała z chytrym uśmiechem powoli podchodząc do swojej szachownicy. - O ja już wiem Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna na kolejne pytania opuściła lekko głowę w zamyśleniu. Nie spodziewała się tak wielu pytań i to tak bardzo dotyczących jej życia obecnego jak i przeszłego. Na chwilę znów skierowała swój wzrok na Magdę, do której się lekko uśmiechnęła. Bardzo cieszyła ją jej obecność przy niej. Dawała jej więcej odwagi. Znów spojrzała na kobietę, która zadawała te wszystkie pytania i lekko się uśmiechnęła. - Aktualnie mam 27 lat. Taki wiek miałam, w Equestrii gdy byłam kucykiem i tutaj też takiego używam - powiedziała delikatnie się uśmiechając. Nie widziała powodu by kłamać, co do wieku. - Dawniej pracowałam prowadząc sklep ze strojami od najlepszych projektantów w Equestrii w Crystal Empire. Obecnie również prowadzę sklep w Warszawie jednak teraz sama szyje ubrania, bo kontakty przepadły - stwierdziła z lekkim smutkiem. - Dawniej mieszkałam w Crystal Empire. Obecnie zamieszkuje w Warszawie w niewielkim domku sama - powiedziała spokojnie. - Moi rodzice nazywali się Ruby Style i Black Blaze. Jednak od dawna już nie żyją. Nie dożyli przemiany w człowieka - powiedziała z lekkim smutkiem w głosie opuszczając wzrok, gdy najwyraźniej wróciły bolesne wspomnienia. Nagle jednak znów podniosła wzrok i zaczęła powoli do siebie wracać. - Jeśli chodzi o mój pesel to jest 51290515826 - powiedziała spokojnie cały czas patrząc na kobietę i ukradkiem na Magdę. Thomas Carlson Mężczyzna w milczeniu przyglądał się całej sytuacji. Nie wiedział, co właściwie może zrobić. Jego wykształcenie jednak nie pozwalało mu na jakąkolwiek ingerencje. Na słowa Elizabeth tylko lekko kiwnął głową. Nie wiedział jak inaczej właściwie może na to wszystko zareagować. Bo jak miał to skomentować? Jednak cieszył go fakt, że obiekt nie wykazywał odczucia bólu, więc chyba większa krzywda się mu nie działa. - Czy to już wszystko, co mamy do zrobienia? Czy chcesz coś jeszcze zrobić? - spytał patrząc na Elizabeth. Czuł się trochę jak, 5 koło u wozu gdy Elizabeth to wszystko robiła a on nie mógł w sumie nic. Miał tylko nadzieje, że nie obrazi się na niego lub źle nie zinterpretuje tego pytania. Po prostu nie wiedział, co jeszcze może zrobić.
  18. Golding Shield/Karol Patris W pewnym momencie zakończyłem swój trening odkładając delikatnie sztangę a samemu wstając. Przetarłem lekko pot z czoła. Musiałem się doprowadzić do porządku po tym treningu. Mimo wszystko nie bardzo chciałem by przez mnie po naszej siedzibie unosił się nieprzyjemny zapach. Gdy kierowałem swe kroki w stronę prysznica w oczy rzuciła mi się gazeta. A tak naprawdę to artykuły, które były w niej zawarte. Najpierw moje oczy skupiły się na konferencji prasowej Crystal. To było dość niecodzienne jak na nią. Wniosek był jeden. Ona coś kombinowała. Mimo wszystko nie sądzę by którykolwiek Equestrianin z naszej siedziby, który nie jest kucykiem chciał się zapisać do naszej firmy. Oni już mieli wyrobione zdanie na temat Crystal. Kolejny artykuł mówił o eliksirach ponyfikacyjnych. Głupi nie byłem wiedziałem, że zdobycie eliksiru jest w tej chwili niewykonalne i to musiał być głupi kawał. Nie wiem jak inne grupy z chwały Equstrii chcą go odtworzyć, ale wydawało mi się, że my mieliśmy największe szanse. W końcu posiadaliśmy włos władczyni kucyków. Jednak bardziej zaniepokoiły mnie informacje o ulotkach zachęcających do nienawiści i zabójstwie dziecka. W jednej chwili zgniotłem gazetę i rzuciłem nią z furią o ścianę. Dlaczego? Gdybym mógł coś zrobić by ocalić tamtą rodzinę. Starałem się ratować tylu ilu mogłem. Zachęcałem każdego bezpieczeństwem i możliwością powrotu do dawnego życia. Czy powinienem się czuć winny temu, że nie zdołałem zatrzymać tej rzezi? Jestem sam i nie mogę być wszędzie taka była smutna prawda. Niezależnie ilu ocalę i tak nie będę w stanie zapobiec takim sytuacją. Tylko, dlaczego ludzie atakują cywili? Rozumiem polować na takich jak ja dawnych gwardzistów. Jednak zwykli szarzy Equestrianie nic im nie zrobili. Pokręciłem lekko głową. Musimy wydostać się z tego świata tu nie jest nasze miejsce pomyślałem kierując się powoli pod prysznic. Crystal/Felicja Romanis Kobieta ze znużeniem przeglądała kolejne życiorysy chętnych, którzy chcą się zatrudnić w jej korporacji. Pomimo że było to nudne i denerwujące zajęcie to musiała się skupić w czasie całej tej procedury. Jako pracowników musiała wybierać tylko Equestrian o odpowiednich kwalifikacjach. Rodowitych ludzi natychmiast odrzucała. Byli jej całkowicie zbędni. Nagle w pewnym momencie poprzestała dalszego przeglądania życiorysów, gdy jej oczom ukazały się nowe artykuły w gazetach. Zacisnęła wściekle zęby widząc to. Ten parszywy niski ludzki gatunek sądził, że od tak można było mordować takich jak ona i nikt nie zwróci na to uwagi? Nie obchodziło jej, że sprawcy dostali więzienie. To było zdecydowanie za mało. Musieli również zapłacić krwią. Może teraz w organizacji również zrozumieją, że to ona ma racje a Golding się myli. Z ludźmi nie można się było patyczkować. Powoli wyjęła swój telefon ze specjalnym numerem, którego nie sposób było namierzyć. Dodatkowo użyła modulacji głosu. Na szczęście wiedziała gdzie znaleźć dobrego zabójcę wszędzie dla czerwono okiego to za daleko poza tym nie była pewna czy zrobiłby to tak jak ona chciała a Golding nie zabija, więc wysyłanie go tam to strata czasu. Striding Rason/Jim Grayson Mężczyzna dalej w milczeniu przeglądał dane, które wcześniej skopiował. Nagle jednak jego oczy zwróciły się na okoliczną gazetę. Nagle poczuł iskierkę nadziej, gdy zobaczył informacje o fabryce, która miała produkować eliksir ponyfikacyjny jednak mina szybko mu się zmieniła, gdy okazało się to wszystko było głupim żartem. Kolejne artykuły tylko potwierdzały to, co myślał o swoim gatunku. Ludzie są straceni, jako gatunek musiał jak najszybciej uwolnić się od swej ludzkiej formy to była jego jedyna nadzieja. Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna nic nie mówiła idąc cały czas za Magdą a uśmiech nie znikał z jej twarzy. Na dodatek obecność nowej przyjaciółki dodawała jej siły i wiary. Idąc dalej przez korytarze przyglądała się wszystkiemu w zaciekawieniu. Mimo wszystko chciała poznać ten budynek. Rozmowa, którą odbyła z panią premier i dalsza obecność Magdy przy niej dawały jej wiarę, że w końcu nadszedł lepszy czas i już nie będzie się musiała martwić, co będzie jutro. W pewnym momencie nareszcie dotarły na miejsce. To tutaj wszystko się miało zmienić. Już nie będzie się ukrywać. Otwarcie się przyzna, kim jest. Nigdy nie myślała, że odważy się to zrobić. Ale teraz była już pewna, że chce to zrobić. Snow z zaciekawieniem spojrzała na dziewczynę, która prosiła by ta usiadła. Nic nie powiedziała tylko spełniła jej życzenie. Na pytanie o swoje ludzkie imię znów na chwilę spojrzała na Magdę by się upewnić czy słusznie robi. Jednak jej uśmiech wystarczył jej za odpowiedź i znów odwróciła głowę w stronę kobiety. - Obecnie nazywają mnie Ewelina Szymańska. Jednak dawniej nazywano mnie po prostu Snow Night gdy jeszcze zamieszkiwałam Equestrie - powiedziała spokojnie jednak już bez strachu, który powoli znikał. Thomas Carlson Mężczyzna w sumie nie spodziewał się innej reakcji po Elizabeth za dobrze ją znał i wiedział, że ta jak zwykle nie pokaże głębszych emocji. Na polecenie dziewczyny lekko kiwnął głową. Spojrzał na ten nieprzyjemnie pachnący płyn i na obiekt. Następnie znów spojrzał na Elizabeth, która już szykowała zastrzyki. Ciężko westchnął widząc to wszystko. To będzie długi dzień. Zgodnie z poleceniem Elizabeth wziął waciki i zaczął przemywać wgięcia łokciowe stworzenia. Wciąż jednak miał wrażenie, że to, co się zaraz stanie nie bardzo mu się spodoba, ale już nic nie powiedział.
  19. Golding Shield/Karol Patris Sam się czasem dziwiłem jak rozległa była nasza siedziba. Jednak przy dostępności terenu, który był własnością korporacji a zarazem naszym nie mieliśmy problemów by naprawdę porządnie przez te lata rozbudować naszą siedzibę. Miała nam w końcu dostarczać wszystkiego, co niezbędne by móc izolować się od ludzi i ich problemów a żebyśmy mogli jednocześnie żyć spokojnie. Kierowałem się coraz dalej spokojnie rozmyślając. Słyszałem jak w jednej z sal grała przyjemna muzyka klasyczna. Cóż zapewne znów część naszych zorganizowała jakieś przyjęcie. Pomimo że nie byliśmy w stanie dokładnie odwzorować naszych Equestriańskich świąt czy tradycji to się staraliśmy. Przykładowo przyjęcie, z którego do mych uszu dochodziła muzyka miała odzwierciedlać naszą galę grand galopu. Jednak była to tylko marna podróbka do tego, co się działo w naszym dawnym domu. Zamiast ludzkiego Halloween czy Gwiazdki my dalej nazywaliśmy to Nightmare Night czy Wigilią ciepłych serc. Jednak świętowaliśmy to jak w Equestrii tylko w bazie. Poza nią nie wyróżnialiśmy się niczym od ludzi. Nauczyliśmy się mówić jak oni czy chodzić. Obserwowaliśmy ich zachowania i się idealnie wmieszaliśmy. Nie sposób było nas odróżnić od rodowitych ludzi. Powoli zacząłem dochodzić do naszych sal treningowych. Było ich kilka, bo mieliśmy różne rodzaje treningów. Przykładowo mieliśmy strzelnicę, na której mogliśmy uczyć się panować nad ludzką bronią. Salę walk gdzie zarówno ćwiczyliśmy zwykłą walkę jak i walkę bronią białą. No i siłownie, na którą się właśnie kierowałem. Dziś postanowiłem na niej potrenować. Prawda była taka, że z powodu braku odpowiedniego partnera do treningów tylko ona mi została. Tak bardzo żałowałem, że nie mam już swojej magii, na którą mógłbym popracować. Cóż nie można mieć wszystkiego pomyślałem kładąc się na ławce i zaczynając podnosić sztangę. Nie mogłem sobie pozwolić jeszcze na utratę moich zdolności fizycznych. Chociaż i tak zdecydowanie osłabły odkąd przybrałem ludzką postać. Crystal/Felicja Romanis Spokojnie przeglądała wszelkie informacje, jakie były zawarte na tej płycie. Niestety nie było tego tak wiele by mogło w pełni urzeczywistnić jej plany, ale jednak na tyle dużo, że choć częściowo mogło przyśpieszyć jej działania. Gdyby możliwe było odtworzenie zaklęcia Celestii tego, którym wybiła niemal wszystkich ludzi jej problemy by się same rozwiązały. Jednak, po co ograniczać się tylko do ludzi? Jej plany były znacznie większe. Chciała odtworzyć te energię, ale nadać jej jeszcze większą siłę. Miałaby zniszczyć każdą istotę, która nie jest kucykiem. Wtedy za jednym razem pozbyłaby się wszelkich błędów natury. Czy to nie ułatwiłoby znacznie życia wszystkim? Jednak na wszystko przyjdzie czas. Obecnie nie było magii, którą można by wykorzystać do odtworzenia tej energii a nawet gdyby była to użycie jej oznaczałoby samobójstwo. W końcu i ona obecnie jest człowiekiem. Dlatego musiała najpierw zająć się odzyskaniem swojej postaci. Potem, gdy już się wydostaną z tego świata do nowej Equestrii, którą mają zamiar stworzyć będzie mogła zacząć realizować swoje plany zniszczenia tego żałosnego gatunku. W pewnym momencie ciężko westchnęła i wyłączyła dane, która przeglądała. Uznała, że na razie jej to wystarczy. Teraz musiała zająć się sprawami firmy, choć nie bardzo miała na to ochotę. Powoli otworzyła skrzynkę mailową gdzie pełno już było życiorysów osób, które chciały spróbować swych sił w jej korporacji. Ponownie ciężko westchnęła widząc to wszystko. To z pewnością będzie długi dzień. Striding Rason/Jim Grayson Mężczyzna w końcu opuścił łazienkę, gdy jego zmysły zaczęły wracać do pewnej normalności. Jednak wciąż było daleko do tego by można je było określić za w pełni normalne. Postanowił jeszcze raz przebadać dane z płyty, którą skopiował. Powoli rozsiadł się w fotelu przynosząc sobie do popicia sok pomidorowy. Dawniej zapewne uraczyłby się szklanką whisky, ale pozostało mu przyzwyczajenie z Equestrii do tego typów napojów. Poza tym od czasu, gdy był kucem alkohol przestał mu smakować i tak mu pozostało nawet po zmianie w człowieka. Pomimo że te soki nie mogły się równać z tymi z Equestrii gdzie z pewnością nie używano chemii tak jak w tym, co teraz pije było to lepsze niż nic. Zmrużył lekko oczy widząc wszystkie te dane. Zazwyczaj nie interesował się, jaki jego kontrahent ma cel dając mu zlecenie. Jednak to zainteresowanie magią, Equestrii było dość nietypowe. Zaczął się poważnie zastanawiać nad tym, kim jest jego tajemniczy zleceniodawca. W końcu magii już nie było od czasu, gdy Equestria przepadła. No chyba, że liczyć go i chaos, który wciąż w nim pozostał. Ale tego to raczej magią nie można nazwać a bardziej utrapieniem gościa, który preferował dziwne zabawy takie jak dawanie części swej mocy prymitywnemu człowiekowi. Do tej pory był wściekły na Discorda za to, że dał mu to. Myślami znów wrócił do swojego zleceniodawcy. Czy to właśnie mogło być to, czego szukał? Czy ta osoba chciała odtworzyć eliksir? Być może pojawiała się iskierka nadziei, że znów odzyska, kucą postać a wtedy jego zmysły zdołają jakoś wrócić do normalności. Musiał się nad tym wszystkim poważnie zastanowić. Na początek potrzeba mu więcej danych jak choćby, kim jest jego kontrahent i do czego tak naprawdę mu są potrzebne te dane. Jednak nie będzie to łatwe skoro nawet nie zna płci zleceniodawcy i na dodatek ta osoba skutecznie maskuje ślady. Cóż będzie potrzebna cierpliwość w końcu na pewno na coś natrafi. Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna dobrą chwilę wpatrywała się w panią premier z dużym zdziwieniem. Naprawdę wydawała się być miłą i dobrą osobą. Nie pamiętała, kiedy ostatnio kogoś takiego spotkała. Zdziwiła się, gdy nagle ją złapała za dłonie. Zupełnie się tego nie spodziewała, gdy tu szła. Jednak teraz bardzo się cieszyła, że przyszła tu i że spotkała Magdę, która ją tu przyprowadziła. Również ton Natalii był jakiś dziwny, gdy się wypowiadała o Goldingu. Może pani premier nie uważała gwardii, Equestrii za zło wcielone? Sama nie wiedziała, co o tym myśleć. Nagle jej oczy skierowały się na Magdę, do której Snow lekko się uśmiechnęła, gdy ta położyła jej rękę na ramieniu. Jej wzrok znów na chwilę skupił się na pani premier, po czym się i znów się lekko uśmiechnęła kiwając potakująco głową. - Naprawdę się cieszę, że panią poznałam - powiedziała radośnie Snow i powoli odwracając głowę by wstać i pójść za Magdą. Jej wątpliwości, co do rejestracji niemal całkowicie zniknęły. Thomas Carlson Widząc reakcje Elizabeth mężczyzna cofnął się o krok do tyłu. Nie wiedział, że to, co powiedział tak ją urazi. Jego oczy znów zwróciły się na ten obiekt. Czy Elizabeth mówiła prawdę o tym, że to coś jest tak niebezpieczne? Tego nie wiedział. Prawda była taka, że nie wiedział niemal nic o tych obiektach. Jednak to nie to go teraz interesowało a najwyraźniej to, co powiedział wcześniej. Nie powinien był tego robić i ugryźć się w język. Znów pokręcił lekko głową. - Ja przepraszam Elizabeth - powiedział z pełną pokorą w głosie i kontynuował. - Ja tak wcale nie myślę o tobie. Nie wiem, dlaczego to powiedziałem - stwierdził wbijając wzrok w ziemie i nagle znów podniósł wzrok na nią. A jego ton spoważniał. - Dobrze, więc co mam dokładnie teraz zrobić?
  20. Golding Shield/Karol Patris Siedziałem w swoim pokoju w milczeniu wpatrując się w zegarek. Musiałem poczekać aż organizm odpocznie po tym pobraniu krwi. Nienawidziłem tak siedzieć bezczynnie jednak obecnie nie mogłem sobie pozwolić na to, co zaplanowałem. Chciałem dziś jeszcze potrenować. Nie mogłem sobie pozwolić by osłabnąć. Chciałem trenować tak jak dawniej jednak bez mojej magii i z obecnym ciałem skończyłbym na intensywnej terapii w najlepszym wypadku. Kolejnym problem było to, że nie miałem już, z kim trenować. Mój dawny partner Swift już dawno nie żył. Zginął w czasie walk z buntownikami dowiedziałem się o tym zaraz po tym jak Equestria zniknęła. Szczerze mówiąc w gwardii tworzyliśmy dobry zespół. On miał szybkość i zwinność ja magię i siłę. Wspólnie wiele potrafiliśmy. Obecne tu dawne kuce były wytrenowane przeze mnie, więc nie były mnie w stanie niczym zaskoczyć. Cóż pozostały mi samotne treningi. W końcu mogłem ruszyć, gdy zegarek wskazał odpowiednią godzinę uznałem, że czas odpoczynku się skończył i czas się ruszyć. Powoli się podniosłem zza biurka i ruszyłem w kierunku naszych sal treningowych. Crystal/Felicja Romanis Kobieta powoli opuściła swe biuro i skierowała swe kroki do swojej sekretarki, która już przygotowała płytę dla Crystal. Ta nic nie mówiąc do dziewczyny po prostu zabrała płytę i wróciła do swojego biura by znów usiąść za biurkiem i załadować płytę. W miarę, gdy płyta się ładowała nie mogła się nadziwić tym, co było na niej zawarte. Kto by pomyślał, że ludzie tak sporo tam wiedzieli. Dane na płycie miały zawierać badania na temat Equestriańskiej magii zanim jeszcze Equestria zajęła Ziemie. Wiedziała, że dzięki tym danym będzie mogła znacznie bardziej przyśpieszyć swe plany. Teraz chwilowo przestała się skupiać na szachownicy czy na czymkolwiek innym starając się jak najwięcej zgłębić z tej płyty. Snow Night/Ewelina Szymańska Miała się już teraz zarejestrować? Wszystko działo się tak szybko. Dopiero tu przyszła a już miała się natychmiast rejestrować. Wszyscy będą wiedzieli, kim jest. Nie będzie już odwrotu, ale Natalia obiecała, że zapewni jej bezpieczeństwo i nic się jej nie stanie. Jednak wciąż kierowała nią mała niepewność, gdy przyglądała się swoim dłonią. Prawda była taka, że została sama. Teraz mogła już tylko liczyć na to, że Natalia dotrzyma słowa a ona nie będzie się już musiała o nic martwić. Znów podniosła głowę. - Jestem gotowa - powiedziała z uśmiechem. Jednak jej oczy wciąż zdradzały niepewność. - Chciałam też podziękować pani, że nie patrzy pani pryzmatem przeszłości i nie uważa pani, że mój kuzyn był zły. Być może jednak to ja źle oceniłam ludzi i nikt nie zwróciłby szczególnej uwagi na to, co było w przeszłości. Żałuje jednak, że nie został pochowany jak należy mogę się tylko domyślać gdzie zostało porzucone jego ciało. Jednak myślę, że on też by chciał abym nie rozmyślała tylko przeszłości a ruszyła w przyszłość. Może tutaj odnajdę swoje miejsce Thomas Carlson - Wybacz, że pozostały we mnie resztki ludzkich uczuć. Wiesz niedawno sam byłem mutantem, który jadł siano i trawę - powiedział z grymasem. - Ciekawe czy gdyby mnie wtedy tylko zmieniło a ty byś pozostała sobą to czy też byś mnie przywiązała do stołu by sprawdzić jak silne mam odruchy i czy czuje ból jak ludzie - stwierdził przyglądając się mutantowi. - Wiem, że to nie jest człowiek jednak wiesz, że dawniej likwidowałem tylko tych, bez których świat byłby lepszy. Ciężko mi od tak zmienić punkt widzenia. Dla mnie wciąż to wszystko pozostaje nowe - powiedział kręcąc głową. - Nie wiem być może jestem nienormalny, że się lituje nad tą istotą - powiedział wskazując na nią palcem chodząc w kółko i lekko kręcąc głową.
  21. Golding Shield/Karol Patris Powoli ciężkim krokiem wszedłem do pomieszczenia, które niewiele się różniło od typowego pomieszczenia lekarskiego. Zwykłe lekarskie łóżko czy liczne szafki i biurko. Moje oczy na chwilę zwróciły się na liczne próbówki na jednej z szafek. Były w nich duże ilości obrzydliwej czerwonej substancji. Każda probówka była podpisana naszymi Equestriańskimi imionami. Oddawać krew musiał każdy z nas. Mieliśmy nadzieje, że to ona będzie rozwiązaniem by pomóc odzyskać nam naszą dawną postać. Nikt, więc nie miał problemów by ją tu oddawać. No może ja nie bardzo lubiłem tu przychodzić. Jednym z powodów było to, że nie lubię lekarzy. Nawet w Equestrii nie lubiłem chodzić na żadne badania. Kolejną sprawą było to, że nie przepadałem za igłami. Gdy tak nad tym rozmyślałem moje oczy znów zwróciły się na próbówki. W jednej z nich było coś innego niż nasza krew. Był to jeden samotny włos księżniczki. Wszystko, co nam po niej pozostało. Nie bez powodu tu był. Wciąż mieliśmy nadzieje, że on również może nam pomóc odzyskać dawną postać. - O już myślałam, że zapomniałeś o badaniach - stwierdziła kobieta w średnim wieku o dość krótkich włosach i typowych siwych pasmach charakterystycznych u zebr. Nie było to nic dziwnego. Głównie zebry zajmowały się medycyną w naszej bazie. Właśnie kończyła coś zapisywać i powoli podniosła się od biurka by podejść do szafki i przygotować igłę, na której widok lekko się skrzywiłem. - Jak mógłbym zapomnieć - stwierdziłem od niechcenia ściągając kurtkę by móc odsłonić rękę. Mięśnie miałem strasznie spięte. Nigdy nie lubiłem patrzeć na pobieranie krwi, dlatego miałem odwróconą głowę. Co jest dosyć dziwne. Widziałem już tyle krwi w życiu a tej w czasie pobierania nie lubiłem. - Rozluźnij trochę mięśnie - powiedziała spokojnie dziewczyna kończąc wkładać rękawiczki i kierując się do mnie. - Tylko nie mów, że taki twardziel boi się małej igły - stwierdziła kpiąco. - Nie boję się ich, ale też ich nie lubię - stwierdziłem nie patrząc na nią, gdy nagle poczułem charakterystyczne ukłucie. - No to tyle - powiedziała i rzuciła mi wacik. - Dociskaj, bo wiesz jak to będzie - stwierdziła nie odrywając oczu od próbki by wrócić za biurko i znów zacząć coś pisać. - Cieszy mnie to - powiedziałem dociskając wacik do rany. - Jakieś zmiany? - Nie. Jesteś okazem zdrowia. Przynajmniej fizycznie. Jeśli chodzi o problemy w psychice to już gorsza sprawa. Wciąż się od wszystkich izolujesz. To nie jest dobre dla zdrowia. Poza ty to dosyć dziwne jak na rodowitego kucyka. Z tego, co wiem to wy lubiliście zabawy i przebywanie wśród pobratymców a tu jesteś w końcu nimi otoczony - Być może jestem nietypowym kucykiem sam nie wiem i nie bardzo mnie to interesuje - stwierdziłem od niechcenia. - Jeśli to już wszystko to pozwól, że wrócę do siebie i własnych rozmyślań - Cóż to twoje życie sam decyduj, czego chcesz - powiedziała i na chwilę na mnie spojrzała. - Myślę, że już nie będziesz mi potrzebny. Czego potrzebowałam już dostałam. Jeśli zostaną poczynione jakieś postępy w naszych badaniach na pewno ty się o tym dowiesz pierwszy - Bardzo mnie to cieszy - powiedziałem powoli wstając i ubierając kurtkę. Cieszył mnie fakt, że opuściłem ten gabinet. Nigdy nie lubiłem tam chodzić a dochodzące tam zapachy były bardzo nieprzyjemne przynajmniej dla mnie. Crystal/Felicja Romanis Kobieta w milczeniu oczekiwała na dotarcie jej przesyłki. Aktualnie i tak nie miała nic ciekawszego do roboty. Jak do tej pory z bazy nie dotarły informacje o jakiś postępach w badaniach. Jak o tym pomyślała to dość dawno jej tam nie było. Jednak nie bardzo miała ochotę tam jechać i patrzeć na te błędy natury, które ściągnął Golding. Ale wiedziała, że wcześniej czy później musi tam pojechać. Obecnie dla zabicia czasu robiła tonę papierkowej roboty. Nie lubiła tego jednak obecnie i tak nic ciekawszego do roboty nie było a jednak musiała przeglądać, co jakiś czas jak idą interesy firmy. Gdy coraz bardziej się w to wszystko zagłębiała nagle odezwał się jej interkom na biurku i usłyszała charakterystyczny głos swojej sekretarki. - Panno Romanis jakaś paczka przyszła do pani - Co jest w jej wnętrzu? - powiedziała do interkomu. Mimo wszystko wolała, aby to już zginęła ta młoda dziewczyna niż ona, jeśli to jakaś pułapka. Co prawda szkoda było stracić kolejnego szlachetnie urodzonego kucyka. Jednak to jej życie było najcenniejsze. Każdego innego zawsze można jakoś zastąpić. Nagle usłyszała charakterystyczne otwarcie koperty. - Wygląda na jakąś płytę - Dobrze zaraz po nią przyjdę - powiedziała spokojnie wstając od biurka. Nareszcie się doczekała. Chwilę to jednak trwało. Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna widząc pierwszą reakcje pani premier nie wiedziała, co miała myśleć. Na pewno bała się trochę tego jak zaraz zareaguje. W głowie chodziły jej różne myśli. Jednak doznała pewnego szoku widząc smutne oczy Natalii a i kolejne jej słowa. Być może nią kierowały uprzedzenia? Zarówno Magda ani Natalia nie były złe, że jej kuzyn był w gwardii i na dodatek nie uważały go za złego kucyka. Może pomyliła się w stosunku do ludzi a jej strach był nieuzasadniony. Na propozycje Natalii znów lekko opuściła wzrok. Propozycja pracy w tym miejscu wydawała się być dla niej szansą i mogłaby żyć spokojnie nie martwiąc się o kolejny dzień. A na dodatek przebywanie z kimś tak miłym jak Magda i Natalia sprawiało, że czuła się znów jak w domu. Jednak bała się tej rejestracji nadal. Nie była wciąż do końca do tego przekonana. Jednak Natalia mówiła słusznie o tym, co się stanie jak przyjmie ją bez rejestracji. Czy może żyć dalej tak jak do tej pory? Magda już odkryła, kim jest. To kwestia czasu nim znów ktoś to odkryje. A nie wiadomo czy będzie też tak miły jak Magda. Jej wzrok znów się lekko podniósł na panią premier. - To będzie dla mnie zaszczyt móc tutaj pracować. Postaram się by moje stroje były jak najlepsze dla każdego z ministrów. Jeśli chodzi o rejestracje... - jej głos znów stracił trochę pewności siebie. - Jeśli niema innego wyjścia to zrobię to. Ufam pani - powiedziała z uśmiechem. - Pani i Magda wydajecie się naprawdę miłe od czasów Equestrii nie spotkałam tak miłych osób, dlatego chce wam zaufać - powiedziała z promiennym uśmiechem. Thomas Carlosn Mężczyzna spojrzał na kobietę i lekko się do niej uśmiechnął. Był już przyzwyczajony do tego typu spojrzeń w laboratorium. Nie sądził by ktoś go tu specjalnie lubił. Zawsze miał wrażenie, że są wściekli, że Elizabeth pozwala mu się kręcić po tych poziomach, pomimo że nie miał takiego wykształcenia jak oni. Tylko, czego tu zazdrościć? Jego oczy zwróciły się na obiekt nie wydawał się groźny a to go trochę drażniło. Myśl by znęcać się nad czymś takim? Na dodatek te dodatkowe kończyny, Pomysły tych laboratorantów zawsze go trochę odstraszały. - Nie moglibyśmy tego przetestować na jakimś, bo ja wiem solidniejszym okazie? No wiesz jak coś typu ten z piramidą na głowie? Nie wiem czy to stworzenie tutaj - wskazał palcem na stwora. - Nie umrze nam po pierwszym zastrzyku patrząc na jego mizerność. Nie szkoda ci stracić tak głupio okaz? - spytał wpatrując się w Elizabeth.
  22. Golding Shield/Karol Patris W końcu dotarłem na miejsce. Pomieszczenie, w którym się aktualnie znajdowałem było bardzo rozległe. Wszędzie chodzili ludzie przeważnie ubrani w białe kitle. Można było tu zauważyć nadzwyczajną mieszankę rasową. Prawdą było, że każdy z nas niezależnie czy był kucem, gryfem, zebrą czy podmieńcem pokładała wielkie nadzieje w tym projekcie. Cóż nie mieliśmy nigdy problemów z dopasowaniem zadań dla moich pobratymców. Często sugerowaliśmy się naszymi dawnymi talentami z czasów, gdy byliśmy kucykami. Przykładowo, gdy ktoś odznaczał się większą inteligencją był przydzielany tutaj. Ci, którzy posiadali przeważnie większą siłę fizyczną i warunki kończyli pod moimi skrzydłami gdzie potem ich szkoliłem by byli gotowi by móc walczyć, jeśli nie będzie innego wyboru. Czyli głównie była to nasza ochrona. Dawne kucyki, który miały dobry kontakt ze zwierzętami przeważnie zabierały się za tresurę naszych psów, co wychodziło im wręcz nadzwyczajnie. Jeśli chodzi o innych Equestrian, którzy nie byli kucykami sprawa wyglądała nieco inaczej. Po prostu przydzielaliśmy im zadania, w których sprawdzą się najlepiej. Większość gryfów najlepiej czuła się zajmując się naszym uzbrojeniem. Zebry w większości najbardziej lubiły zajmować się kwestiami medycznymi. Najwięcej problemu miały podmieńce. Nie dość, że utraciły swoje zdolności zmiany kształtu to ich wygląd szczególnie je wyróżniał w tłumie, więc utraciły niemal wszelkie możliwości szpiegowskie. Podzieliły się na różne zadania w naszej organizacji. Tam gdzie któremuś szło najlepiej po prostu tam zostawał. Wiele mieliśmy takich problemów. Choćby nasze żywienie. Sam pamiętam swoje pierwsze chwile, gdy zmieniłem się w człowieka. Nie chciałem przyjmować ludzkich pokarmów. Gdy głód zaatakował mnie poważniej próbowałem go zaspokoić trawą i sianem, co nie skończyło się dla mnie dobrze. Gdy pierwszy raz miałem spróbować mięsa nie wytrzymałem i zwymiotowałem na samą myśl o tym. Jednak mój organizm słabł z każdą chwilą, gdy mu odmawiałem pokarmów, których tak potrzebował. W końcu zdołałem się przemóc. Jednak jedzenie mięsa wciąż pozostaje dla mnie odrażające jak i dla reszty mych pobratymców w naszej organizacji. Podobnie było z zebrami i podmieńcami. Tylko gryfy miały z tym najmniej problemów. Ich aktualna dieta nie różniła się tak bardzo od tej, którą prowadziły dawniej. Jeśli mowa o podmieńcach z naszej organizacji nie bardzo chciały się na początku odciąć od tego jak działały w przeszłości. Nie chciały spożywać zwykłych pokarmów mając dalej chęć żywić się miłością. Jednak było to niewykonalne dla ich aktualnych ciał. Więc szybko zaprzestały swych sztuczek, których używały dawniej by zdobyć ten pokarm, za którym tak tęskniły. Mówiąc szczerze cieszyło mnie to. Nie mieliśmy nic przeciwko bliskości jednak, co by się stało gdyby ktoś tu zaszedł w ciąże? No właśnie urodziłby się człowiek. Nie wiemy jak długo jeszcze będziemy tu tkwili a wychowanie dzieci w świecie opanowanym przez ludzi? Takie dziecko będzie bardziej człowiekiem niż jednym z nas. A nawet, gdy pewnego dnia je zmienimy to, kto wie czy nie będzie chciało wpajać ideologii ludzkiej w nowym domu. Kiedyś nawet zastanawialiśmy się, co byśmy zrobili gdyby jednak taka sytuacja się zdarzyła. Możliwości było kilka. Ludzie wymyślili coś nazywanego aborcją. Jednak myśl o czymś takim całkowicie nas odtrącała. Ostatecznie musielibyśmy izolować takie dziecko nie pozwalając by przejęło ludzkie ideologie lub oddać do sierocińca, co też nie bardzo się komukolwiek podobało. Co ciekawe nawet Crystal doznała jakby gęsiej skórki, gdy rozmawialiśmy o sierocińcu. To chyba była jedyna szczera reakcja, jaką u niej zauważyłem. Teraz stałem wpatrując się w coś, co wyglądało jak ogromny metalowy okrąg z pustym środkiem. Były do niego podłączone różne kable i to właśnie wokół niego wszyscy chodzili robiąc różne zapisy czy pomiary mocy. To miał być nasz bilet by wydostać się z tego świata. Brama, która miała przełamać granicę między wymiarami. Jednak wciąż nie potrafiliśmy tego uruchomić. Nagle podszedł do mnie mężczyzna w średnim wieku miał na sobie kitel i kartę, na której coś zapisywał. - Miło, że nas odwiedziłeś Golding - powiedział coś zapisując na karcie. - Jak idą pracę? - spytałem dalej obserwując urządzenie. - Mówiąc szczerze dość mozolnie. Wciąż mamy problem by to uruchomić. Wciąż nam brakuje wielu danych a nawet odpowiedniego źródła zasilania. Zresztą sam zerknij - powiedział dając mi do rąk aktualne zapiski. Niewiele z tego rozumiałem. Nauki ścisłe nigdy nie były moją specjalnością a na tak zaawansowanym poziomie wyglądało to dla mnie kompletnie bez sensu. Powoli zwróciłem mu kartę. - Chcesz powiedzieć, że tego nie uruchomimy? - Tego nie powiedziałem. Gdybym nie wierzył w ten pomysł to już dawno bym się wycofał. Potrzeba nam jednak czasu by wykonać odpowiednie wyliczenia i... - Spokojnie będziecie mieli czas by wszystko przygotować - stwierdziłem nie odrywając oczu od urządzenia. - Teraz jednak muszę pójść oddać próbkę swojej krwi, więc musisz mi wybaczyć - mężczyzna tylko kiwnął głową w milczeniu odchodząc do swych badań, gdy ja sam ruszyłem w końcu dalej do jednego z pomieszczeń. Crystal/Felicja Romanis Kobieta znów rozsiadła się za biurkiem wpatrując się w swoje dłonie. Upływ czasu w tym świecie działał na jej niekorzyść. W Equestrii miała metodę na to tutaj było inaczej. Wmawiano jej, że starzenie i śmierć to część natury, z którą trzeba się pogodzić a pewnych zasad łamać niewolno. Dlaczego jednak miał się niby poddawać upływowi czasu czy śmierci? Jeśli była lepsza od tych dwóch czynników to nie powinna przegrać z czymś, co jest gorsze od niej. Dlaczego długowieczność miała być zarezerwowana tylko dla kilku potężnych bytów? Gdzie była tu sprawiedliwość? Prawda była taka, że sprawiedliwość nie istniała. A świat należał tylko do tych, co są w stanie złamać wszelkie zasady by mogli osiągnąć to, co ze chcą. Przez lata obserwowała nieudolne rządy Celestii i jej żałosnej siostrzyczki. Nie dziwiła się, że w końcu wszystko się skończyło upadkiem Equestrii. Ich rządy od początku do tego prowadziły. Sprawiły, że szlachetna rasa kucyków stała się słaba, bo słuchały tych ich durnych ideologii. Teraz jednak wszyscy widzą jak żałosna była wiara w nie i ich słowa. Ale teraz będzie inaczej. Niema już Celestii a jej ideologie umrą wraz z nią. Wkrótce rasa kucyków odzyska to, co utraciła a wszyscy jej dawni czy obecni wrogowie przepadną aż zostanie tylko ich rasa. Nagle spojrzała na telefon, na którym była wiadomość, że przesyłka od jej abominacji jest w drodze, na co się lekko uśmiechnęła. Wszystko przebiega tak jak miała zaplanowane. Striding Rason/Jim Grayson Mężczyzna wręcz wbiegł z powrotem do swojego apartamentu trzymając się dłonią za oko. Odczuwał straszny wręcz okrutny ból głowy. Zamknął drzwi za sobą a torbę z wynagrodzeniem wyrzucił na łóżko jakby w tej chwili go ono wcale nie interesowało. Wbiegł pośpiesznym krokiem do łazienki i zaczął się wpatrywać w swoje odbicie w lustrze. Było coraz gorzej dobrze o tym wiedział. Odkąd odzyskał ludzką postać jego umysł popadał czasami w stopniowe szaleństwo. Nie radził sobie z klątwą chaosu, na którą był skazany. Gdyby nie miał tak silnej woli to najpewniej już by całkowicie oszalał. Wiedział, że musi odzyskać formę kucyka by jego zmysły wróciły do normalności. Tylko jak to osiągnąć? Dawni mieszkańcy Equstrii z tego, co wiedział nie kwapili się do tego by odtworzyć eliksir. Próbował go również szukać na czarnym rynku mając nadzieje, że ktoś go zachował i odsprzeda go za niezłą sumkę. Jednak nigdzie nie mógł go znaleźć. Musiał coś zrobić. Nie wiedział jak długo zdoła jeszcze opierać się szaleństwu i zachować w miarę zdrowe zmysły. Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna spuściła lekko wzrok, gdy Natalia się w nią wpatrywała. Czuła się z tym jakoś dziwnie. Nie wiedziała, co myśleć. Nie wtrącała się do tego, co powiedziała Magda. Nie wiedziała, co właściwie ma zrobić. Czuła się strasznie niepewnie. Nagle jej oczy skierowały się znów na Magdę. Domyślała się, że ta chce by powiedziała prawdę o sobie. Jednak wciąż się trochę bała jak to się skończy. Pani premier wydawała się miła, ale jak zareaguje, gdy się dowie, że jej kuzyn walczył przeciw ludziom? Wiedział, co ludzie myślą o gwardii Equestrii. Jednak po coś tu przyszła z Magdą. Teraz nie było już odwrotu, jeśli nic nie powie to przez nią Magda wyjdzie na idiotkę. Nie chciała tego ani trochę. Jej oczy znów się zwróciły w kierunku Natalii i nagle ciężko westchnęła. - Tak naprawdę nie nazywam się Ewelina - mówiła dość cicho jakby każde słowo przychodziło jej z trudem. Wciąż się trochę bała reakcji pani premier. - Nazywam się Snow Night - kontynuowała nie zmieniając swojego tonu. - Urodziłam się Equestrianką. Wychowywałam się w Canterlocie jednak, gdy dorosłam zaczęłam kierować się swym marzeniem. Opuściłam Canterlot w wieku 20 lat i wyjechałam do Crystal Empire gdzie prowadziłam sklep sprzedając Equestriańskie stroje. Miałam kontrakty z najlepszymi projektantami. Po upadku Equestrii wszystko straciłam. Zaczęłam podnosić się sama o własnych siłach. Moje kontrakty przepadły, więc zaczęłam sama tworzyć stroje. Starałam się unikać przeszłości i udawać człowieka. Miałam ku temu powody - nagle jej głos posmutniał, gdy powróciły bolesne wspomnienia. - Mój kuzyn nazywał się Golding Shield. Oboje nie mieliśmy rodzeństwa, więc sami byliśmy dla siebie jak rodzeństwo. Zawsze byliśmy bliscy sobie - znów na chwilę zamilkła jakby bała się kontynuować. - Był oficerem w gwardii księżniczki Celestii. Dlatego też ukrywam swoje pochodzenie. Nie wstydzę się go, ale boje się, że ludzie będą próbowali się na mnie odegrać za czasy wojny Ziemi z Equestrią. Wiem, że w oczach ludzi zawsze będzie uchodził za zło wcielone, ale on nie był zły. Robił tylko to, co musiał by chronić słabszych. Jestem pewna, że nie sprawiało mu to jakiejś przyjemności - w końcu skończyła swój monolog i lekko opuściła wzrok jej oczy były lekko zaszklone przez wspomnienia, które były teraz dla niej bolesne. Nie wiedziała, co się stanie. Teraz była już na łasce pani premier. Thomas Carlson Mężczyzna lekko kiwnął głową. Właściwie to nawet odetchnął z ulgą, że to tylko jakieś zastrzyki. Co prawda domyślał się, że to coś nie będzie zadowolone a te zastrzyki na pewno nie będą przyjemne. Jednak wolał to niż krojenie głowy czemuś na żywca jakąś piłą tarczową. Sama myśl o tym go odtrącała. Thomas powoli podszedł do strzykawek. Zastanawiał się, co takiego właściwie w nich jest. Co to za środki? Zgodnie z prośbą Elizabeth zaczął przenosić część na stolik uważając by się nie skaleczyć. Nagle znów się odezwał. - Obiekt 86? Co to niby jest? - spytał z lekkim zaciekawieniem, chociaż nie był pewny czy chce wiedzieć, co to jest. Z drugiej strony Elizabeth była gotowa przyjść tu sama, więc to coś raczej nie jest skrajnie niebezpieczne. Przynajmniej taką miał nadzieje.
  23. Golding Shield/Karol Patris Gdy już odstawiłem motor do garażu gdzie tym razem nikogo nie było uznałem, że czas zajrzeć do naszego centrum badawczego i zainteresować się jak idą nasze badania. Na szczęście nie miałem daleko, bo jak wszystko nasze centrum znajdowało się w tym budynku. Jednak starannie je ukryliśmy w podziemiach budynku, przez co niemal niemożliwe stało się znalezienie jego. Konstrukcja budynku zapewniała nam odpowiednią ochronę przed jakimkolwiek prześwietleniem nawet tym satelitarnym. Dzięki czemu byliśmy skutecznie zabezpieczeni na wypadek prób jego wykrycia. Wejścia do niego były skutecznie zakamuflowane i tylko osoby z naszej organizacji były w sumie w stanie je znaleźć. Poruszałem się spokojnie po naszym budynku omijając innych w milczeniu. Najpewniej wiedzieli gdzie teraz idę. Nagle się jednak zatrzymałem i schyliłem. W jednym momencie uniosłem kawałek podłogi, który okazał się zakamuflowanym włazem. Nie różnił się wyglądem od zwykłej podłogi. Na dodatek, gdy się na nim stanęło nie odczuwało się różnicy pomiędzy nim a podłogą był wręcz idealnie zakamuflowany na dodatek był na nim jeszcze dywan, który jeszcze lepiej pomagał go maskować. Pod klapą były długie schody, które prowadziły do podziemi. Zacząłem spokojnie po nich schodzić na dół zamykając przy okazji właz za sobą. Wszędzie było sporo mroku. Dlatego oświetlałem sobie drogę po schodach latarką by nie spaść i nie skręcić sobie przypadkiem karku. Dawniej miałem do tego róg i moją magię. Teraz musiałem się posługiwać tak śmiesznymi urządzeniami jak to. Naprawdę brakowało mi mojej magii. Im bardziej kierowałem się na dół tym bardziej robiło się jaśniej i zaczynałem słyszeć coraz bardziej głosy będących tu ludzi. Bądź, co bądź te tunele były naprawdę rozległe. Miały nam również służyć do ewakuacji gdyby ktoś nas zaatakował. Tunele bez problemu mogły nas wyprowadzić w bezpieczny teren. Zanim wróg by nas znalazł nieźle by się natrudził. My znaliśmy te tunele jednak ktoś, kto ich nie znał mógł się nieźle zgubić. Crystal/Felicja Romanis Kobieta ze znudzeniem zastanawiała się nad kolejnymi ruchami, jakie powinna wykonać. Wszystko szło za wolno. Chciała już odzyskać dawną postać i utraconą moc by móc zacząć realizować swój plan. Jednak wiedziała, że na to wszystko potrzeba czasu. W tej chwili szanse odtworzenia eliksiru są bardzo niskie, ale wciąż jednak jakieś są. Na dodatek dzięki Goldingowi mieli włos Celestii, więc to dawało większe szanse na odtworzenie eliksiru. Pytanie tylko, czym zastąpić pozostałe składniki? Nagle jej oczy zwróciły się na gazetę gdzie był artykuł o niej i jej korporacji. Pokręciła lekko głową. Te pismaki nie mają ciekawszych rzeczy do pisania? Powoli wstała i skierowała się ku szachownicy spoglądając na nią ze zmrużonymi oczyma. W pewnym momencie znów postawiła na niej figurę większą niż wszystkie inne i zaczęła nią przesuwać po wszystkich polach i uderzać nią we wszystkie inne figury. Nie trudno się domyśleć, że wśród tych figur, które chciała strącić były obie abominacje. Tajemnicza szara figura. Kilkoro ludzi czy Equestrian a nawet Golding Shield. Jednak wiedziała, że to nic jej nie pomoże. Gdyby to wszystko było takie proste. Niestety w życiu nic nie przychodzi łatwo przynajmniej na razie. Ponownie włożyła dłoń pod sweter by wyciągnąć zawieszony na łańcuszku tajemniczy zakrzywiony czerwony kamień i na niego popatrzeć. W tej chwili był jej całkowicie bezużyteczny jednak jeszcze nadejdzie czas, gdy będzie mogła go użyć. Jednak na razie musi pozostać ostrożna. Obserwować wszystkie wydarzenia i w miarę się nie mieszać. Aż w końcu nadejdzie czas by uderzyć. Jednak jak na razie nie miała się, czym przejmować, bo poza tymi figurami, które obecnie czyniły niewielkie zamieszanie nie było większych zagrożeń a wszystko przebiegało tak jak sobie dokładnie zaplanowała i nikt niczego nawet nie podejrzewał. Chociaż zmartwił ją fakt, że figura drugiej abominacji nagle nadała sobie dodatkowej czerwonej barwy. Jakim cudem do tego doszło skoro jest tak daleko od niej? Jakie to niby zagrożenie? No i wciąż te ostrzeżenia głównie ze strony Polski to dosyć niepokojące. Striding Rason/Jim Grayson Poruszał się w ciszy po mieście nie zwracając na siebie uwagi ludzi. Nie martwił się tym, że to właśnie on jest poszukiwany za masakrę w porcie. Czy to był 1 raz, gdy ktoś go szukał? To oczywiste, że nie. Zresztą, co mu mogą zrobić? Policja to zawsze było tylko niewielkie utrudnienie w jego robocie. Zresztą i tak nikt go nie widział, więc czym się tu martwić? Znów zaczął kierować się ku gorszym rejonom miasta gdzie nie brakowało różnego elementu społecznego. Jednak to go wcale nie martwiło. To było dobre miejsce na skrytkę i teraz odbierze to, co mu się należy. Powoli zaczął docierać na miejsce gdzie była kompletna ruina spojrzał na 1 z kamieni, który odsunął. Za kamieniem znajdowała się torba, którą natychmiast otworzył. Uśmiechnął się widząc swoje wynagrodzenie za ostatnie zadanie. Niema jak łatwa forsa. Wciąż nie wiedział, kto jest jego tajemniczym kontrahentem, ale skoro mu płacił tak dobrze to czy musiał to wiedzieć? Zabrał torbę a zamiast niej zgodnie z umową zostawił płytę i zaczął się powoli oddalać. Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna z zainteresowaniem przyglądała się wszystkiemu w koło nic nie mówiąc i idąc za panią premier i Magdą. Do czasu aż te się w końcu zatrzymały przed jakimiś drewnianymi drzwiami. Gdy drzwi stanęły otworem Snow weszła za kobietami do środka. Nagle spostrzegła jak pani premier nazwała dziewczynę, która tam siedziała Cloud. Wzrok Snow skupił się na chwilę na tej dziewczynie. Była Equestrianką jak ona i się z tym nie kryła. Jednak wciąż nie była pewna czy ona też by tak potrafiła. Wciąż się trochę bała. Uśmiechnęła się delikatnie do dziewczyny dalej idąc za Natalią. Jednak zastanawiała się, dlaczego tamta dziewczyna tak się jej przyglądała. Czy się domyśliła, kim jest naprawdę? Ale czym się zdradziła? Nagle wszystkie znalazły się w gabinecie pani premier. Snow lekko się denerwowała. Wciąż nie mogła uwierzyć, że tutaj jest. Jednak teraz nie czas było o tym myśleć. Na prośbę Natalii spojrzała niepewnie na fotel potem na nią i Magdę. Nie była do końca pewna jak powinna zareagować. W końcu jednak zdecydowała się usiąść jednak nic nie mówiła siedziała tylko w milczeniu patrząc w oczy Natalii. Nie do końca wiedziała, co właściwie może powiedzieć, dlatego czuła się dość niepewnie. Czekała aż Natalia lub Magda zaczną rozmowę. Może wtedy uda jej się dopasować do rozmowy. Thomas Carlson Mężczyzna dostrzegł po tonie Elizabeth, że nie spodobała jej się jego uwaga odnośnie laboratorium. Jeśli chodzi o obiekty to chyba była dla nich przysługa, że przepadły. Tutaj to znęcali się nad nimi niemiłosiernie jakby nie patrzeć. Dalej szedł w milczeniu za Elizabeth aż w końcu się zatrzymali. Jednak pomieszczenie, w którym się znaleźli nie bardzo mu się spodobało. Sala operacyjna? Co oni niby mieli tu robić? Nagle jego oczy zwróciły się znów na Elizabeth. Rękawiczki i maskę? Mają tu robić jakąś sekcje? Cieszył się, że nie zjadł czegoś przed tym wszystkim. Podobnie jak Elizabeth skierował się do szafki i nic nie mówiąc zaczął wkładać rękawiczki i maskę. - To, co teraz? - Spytał z zaciekawieniem. Chociaż nie był do końca pewny czy chce poznać odpowiedź na to pytanie. Myśl o krojeniu tu czegoś nie bardzo mu się podobała. Miał jednak nadzieje, że jeśli do tego dojdzie to coś, co będą kroić będzie martwe a nie żywe i na dodatek będzie wrzeszczeć. Wcale by się nie zdziwił gdyby Elizabeth wymyśliła mu taką rozrywkę.
  24. Gwardia Equestria Gwardziści pokonywali kolejne tereny pozostając cały czas czujnymi jednak nadal nie odnaleźli wroga ani gwardzistów, który mieli odnaleźć wrogą bazę. Zaczęto się nawet zastanawiać czy nic im się nie stało. Na przód poleciało kilku zwiadowców. Specjalnie się oddalili by stać się przynętą może dzięki temu zdołają wybawić wroga. Mimo wszystko byli pewni jednego, że powrócą zwycięsko z tej wyprawy. Klacz, której zostało okazane miłosierdzie ze strony buntowników poruszała się zmęczona. Musiała odnaleźć resztę towarzyszy broni. Miała nadzieje, że ktoś zdołał ocaleć. Wciąż ją zastanawiało, dlaczego okazano jej litość. Czy nie była godna by zginąć jak jej towarzysze?
×
×
  • Utwórz nowe...