Skocz do zawartości

Mephisto The Undying

Brony
  • Zawartość

    10766
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Mephisto The Undying

  1. Tu usta Doriana wykrzywiły się w ponurym uśmiechu. Pokazał kobiecie rząd równych zębów z nienaturalnie wydłużonymi kłami. W połączeniu z byciem zimnym w dotyku, bladością i żółtymi oczami sugerowało jedno. Wampir. - Może i wyglądam młodo, ale mam już ponad dwieście lat na karku. - oznajmił mężczyzna spokojnie. - Możesz mnie puścić? To niekomfortowe. - poprosił po chwili.
  2. - Nie, to nie to. Mam problem zupełnie innej natury. - oznajmił tylko. - Po prostu uznałem że żyje zbyt długo. O wiele zbyt długo. Uznałem że pora to zakończyć. No ale przerwałaś mi. - dodał po chwili. Przez chwilę patrzył w dal. - Mówiłaś że nazywasz się Helike? Ja nazywam się Dorian Adriaans. - przedstawił się. Teraz mogłaś usłyszeć jego Holenderski akcent. Czyli był holendrem.
  3. Mężczyzna zdziwił się, nie spodziewał się tak mocnego wiatru, zaraz potem upadł, co zdziwiło go jeszcze bardziej. Podniósł się do siadu i ujrzał tę dziwną postać. Wyglądała zjawiskowo, miał pewność co do jednego. Nie była człowiekiem. Przyglądał się jej uważnie, teraz dało się zauważyć że jego oczy były żółte. Odgarnął włosy z czoła po czym odchrząknął. - Żaden ze mnie samotny żeglarz. Raczej tułacz. Lecz fakt, chciałem skoczyć. - odpowiedział. Oczywiście zwierzanie się nieznajomym nie było na liście rzeczy jakie zwykł robić, jednak teraz spotkał kogoś kto może byłby w stanie go zrozumieć.
  4. Niebo tej nocy było ciemne. Większość gwiazd było przykryte przez chmury, podobnie zresztą jak księżyc. Niewiele światła docierało na ziemię toteż na całej wyspie, a zwłaszcza na klifach, panował mrok. Dla niewprawnego oka, klify były puste. Jednak jeśli ktoś potrafił patrzeć przez ciemność mógł dostrzec sylwetkę, sylwetkę mężczyzny siedzącego na krawędzi patrzącego z melancholią w dół. Był wysoki, blady, miał ciemne włosy i lekki zarost. Spojrzał w bok patrząc na pustą butelkę po rumie. Westchnął żałośnie i wstał. Zaczął patrzeć w dół, wyglądał smutno, do tego jakby był zmęczony życiem. Przyglądał się wodzie uderzającej skały. W jego głowie kłębiły się myśli, naprawdę wiele myśli. Kilka razy widać było że zaczyna robić krok w przód, jednak cały czas się cofał. Rozejrzał się jeszcze po okolicy, jakby czegoś szukając wzrokiem. Ale zaraz potem wrócił do patrzenia w dół.
  5. Mephisto The Undying

    spisbronies.tk - nowy spis

    Wpisałem się. A nóż widelec znajdę jakiś kolegów czy coś.
  6. Kolejny rok bliżej końca :party:

  7. - Nie. Niezbyt często. A ten tu... to był Amaimon. Król Ziemi. - powiedział mężczyzna łapiąc się za obolałe miejsce. - Nie wiem skąd się tu wziął. Ale chyba się nudził. - dodał.
  8. - Chyba żyje. - oznajmił chwytając rękę towarzysza i wstając. Otrzepał się. - Co się z nim stało? - zapytał po chwili. Zaraz potem też się zachwiał ale udało mu się zachować równowagę.
  9. Demon po oberwaniu pazurami prawie natychmiast się zachwiał po czym szybko obrócił próbując cię uderzyć, tu jednak światło które wcześniej go sparzyło zrobiło mu nieco więcej, pewnie dlatego że miał już kilka oparzeń. Wydał z siebie wściekłe warknięcie i ostatkiem sił cię uderzył odpychając cię na kilka metrów. Trzymał się za oparzoną twarz ruszając się chaotycznie. Po chwili zobaczyłeś jakby zaczął uciekać, co prawda wciąż chwiejnie ale wybiegł z terenu fabryki. Potem wszystko się uciszyło. Czyli uciekł. Usłyszałeś że trafiony wcześniej Vincent się podnosi. Splunął na ziemie. - Co się... - mruknął tylko.
  10. Mephisto The Undying

    [Zapisy]Trinity Seven

    Lemegeton to mniejszy klucz.
  11. Mephisto The Undying

    [Zapisy]Trinity Seven

    Welp, Urge was to big. (pewnie coś źle zrozumiałem or smthng) Imię: Franchesca Nazwisko: Rao Wiek: 16 Płeć: kobieta Charakter: Spokojna, opanowana i flegmatyczna. Jest wręcz podręcznikowym przykładem flegmatyka, nie jest wstydliwa, po prostu nie lubi zmian, woli robić wszystko w spokoju, własnymi metodami, nie jest fanką tłumów, imprez, woli ciszę i spokój. Krótka Historia: Urodzona w Mesynie (na Sycylii.), jako córka właściciela winiarni. Miała naprawdę normalne życie, poza tym że miała okazje przechadzać się pomiędzy polami winorośli co rano (chociaż, jak sama twierdzi, to z czasem może znudzić), pewnym zaskoczeniem było że ma potencjał na zostanie magiem, ale jej rodzice z radością zgodzili się naj je przyłączenie do akademi (mieli nadzieje że ich córka wreszcie przestanie być taka skryta, chociaż w sumie to nie skrytość) Archiwum: Ira - Gniew Temat: Wściekłość proawdzi do mroku, toteż kontrolować gniew. Grimoire: Lemegeton, mniejszy klucz Salomona. Zaklęcia: Wygląd: Coś około 170 cm wzrostu. Szare oczy, długie rude włosy. Chuda. Forma Magus: W zasadzie to wygląda tak samo, poza tym że ma coś w rodzaju magicznej zbroi Coś takiego Dodatkowe Informacje: oburęczna, nie lubi sporej części warzyw.
  12. Demon zasłonił oczy ręką toteż nie oślepiłeś go, ale ponownie poparzyłeś. Chociaż obrażenia tylko rozjuszyły twojego przeciwnika, wydał z siebie dziwaczne warknięcie po czym wbił obie dłonie w ziemie, tylko po to by wyrwać kawałek skały którym prawie natychmiast rzucił w ciebie.
  13. Światło w normalnych warunkach spaliło by większość demonów ale ten został tylko poparzony. Zrzucił cię z siebie i odskoczył, złapał za poparzone miejsce i warknął wściekle. - Jak śmiesz traktować tak jednego z Królów Piekła?! - zawołał wściekle i rzucił się na ciebie, wykonał kilka ciosów pięścią i na koniec kopnął. Cały jego styl walki był chaotyczny, zupełnie jakby walczył tylko siłą i gniewem.
  14. Nawet gdyby Vincent chciał ci dać sygnał, nie zdążyłby bo prawie od razu po twojej wypowiedzi dziwny chłopak skoczył na ciebie uderzając cię w brzuch. W odpowiedzi w jego stronę poleciał pocisk który jednak został uniknięty, wtedy też doskoczył do Vincenta i kopnął go odpychając go na dość spory dystans. - Nie przeszkadzaj. - rzucił chłopak i spojrzał na ciebie.
  15. - W obecnej chwili nie. Chociaż zawsze są jakieś demony. Sądzę że szybko coś się stanie. - stwierdził. Po chwili usłyszeliście łoskot zamykanych drzwi i cichy śmiech. Należał do mężczyzny. Po chwili w kierunku Vincenta poleciał głaz który on uniknął. Szybko dostrzegłeś osobę. Czułeś od niej potężną aurę, do tego demoniczną. Był to niewysoki chłopak z dziwną fryzurą o zielonych włosach. Jego ubiór też w sumie był dziwny. - Brat mówił że coś ciekawego tu się pojawi, ale żeby upadły? To ci dopiero. Mam nadzieje że jesteś silny. - rzucił chłopak. Zobaczyłeś że Vincent celował do niego pistoletem. Czułeś jednak jego niepokój.
  16. Vincent przymknął oczy starając się nie patrzeć na światło. Przydały by się gogle do spawania, światło naprawdę było oślepiające, dla demona jednak było mordercze, niezwykle wręcz bo bestia zaczęła się wycofywać, chyba próbowała jeszcze oddać ale zawyła przeraźliwie, dźwięk brzmiał jak drapanie talerza widelcem i rysowaniem po tablicy gwoździem. Naraz. Po chwili cielsko zaczęło płonąć zostawiając na ziemi kupkę popiołu. - Możesz chyba już przestać nawalać tym światłem. - powiedział Vincent.
  17. Stwór na razie tylko szczerzył zęby i warczał. Najwidoczniej próbował was przestraszyć, a zwłaszcza ciebie. Chyba mu się nie podobałeś. - Sądzę że tak... - powiedział wyjmując rewolwer i celując w stwora, ten zawarczał jeszcze po czym skoczył na was, Vincent odskoczył w bok. Mogłeś go uderzyć.
  18. Vincent wyjął z kieszeni flamaster, po chwili zaczął rysować coś na dłoni, ostatecznie stworzył krąg. Potem wyjął mały nóż i przeciął dłoń. Powiedział pod nosem te samą formułkę co wcześniej aby złamać twoje kajdany i poczułeś że się zmieniasz. Wtedy coś wyskoczyło zza jednej z maszyn. Zaryczało. Teraz mogliście ujrzeć formę demona. Przypominał mieszankę kilku kreatur, miał krótkie tylne nogi, za to dość długie przednie, chodził na czterech łapach, miał kudłate cielsko a pysk wyglądał nieco jak pysk pitbula. Poza rogami i kolcami wzdłuż kręgosłupa. Zaczął na was warczeć na co Vincent wyjął pistolet.
  19. Vincent wyjął spod płaszcza rewolwer, nie pamiętasz czy zauważyłeś go wcześniej ale był to ten sam co wczoraj. Wnętrze wyglądało w zasadzie bardzo zwyczajnie. Stare taśmy produkcyjne i maszyny, niektóre był wybrakowane, wnętrze było brudne, poplamione wieloma nieprzyjemnymi rzeczami. Czuliście też zapach krwi. Po chwili usłyszeliście łoskot i warczenie, po drugiej stronie.
  20. - Gdzieś tu powinny być pomniejsze drzwi, one pewnie będą otwarte. - powiedział mężczyzna po czym wszedł na teren fabryki. Prawie od razu dało się poczuć że coś jest nie tak i że w tym miejscu coś się czai. Coś złego. Idąc dalej, na lewy bok fabryki znaleźliście drzwi, niewielkie i metalowe, lekko otwarte. Mężczyzna pociągnął je do siebie. Mogliście zobaczyć wnętrze.
  21. Vincent założył jeszcze swój płaszcz po czym oboje wyszliście na korytarz. Mężczyzna zamknął drzwi i wyszliście na ulice. Oczywiście byłeś prowadzony bo nie znałeś jeszcze dokładnego układu ulic, jednak kierowaliście się na obrzeża. Po pewnym czasie stanęliście pod bramką, była otwarta na oścież. Fabryka była dużym budynkiem, teraz w wielu miejscach pełna graffiti, w niektórych miejscach odpadał tynk. Większość okien było wybite. Gdzieś musiały być jakieś drzwi. Jedyne jakie widzieliście były za duże żebyście je otworzyli.
  22. - Cóż, możemy iść zbadać te fabrykę. Ale jeśli chodzi o znalezienie osoby która odeszła z zakonu i zna się na klątwach może być trudne. Będę musiał popytać kilka osób. - stwierdził. - W zasadzie mogę nawet zacząć teraz. - powiedział, tu wyjął telefon i wpisał coś na nim. Przez chwile tak pisał. - Okej. To jak, idziemy badać fabrykę? - zapytał.
  23. Mephisto The Undying

    [Gra][Bosman] Gry Bogów

    Twoje podejrzenia okazały się być nietrafne. Elfka po prostu zajmowała się roślinami. Nic wielkiego. Po drodze zobaczyłeś Hillevie która stała pod w pobliżu jednego skupiska kwiatów przyglądając się mu jednak gdy cię zobaczyła szybko do ciebie podeszła. - Na północy rośliny nie są takie kolorowe. - stwierdziła. - Powiedział ci coś Aranad? - zapytała po chwili. W oddali zobaczyłeś arcykapłanke.
  24. Mężczyzna odchrząknął. - To moja praca. Ale jeśli chodzi o pełne przełamanie twoich kajdan, będziemy musieli znaleźć kogoś kto był Arią oraz Tamerem. Oni się na tym znają. - powiedział drapiąc się po podbródku. - Co do rządów tej bandy. Ich główna siedziba jest w Rzymie, ale tak na prawdę są na całym świecie. Niedługo przed odejściem dowiedziałem się że Jonathan Faust, przedstawiciel Japońskiej części, chce wyszkolić syna Diabła na broń zakonu. - westchnął. - Wygrana z nimi jest naprawdę trudna. Jeśli w ogóle możliwa. - zakończył.
×
×
  • Utwórz nowe...