Skocz do zawartości

Mephisto The Undying

Brony
  • Zawartość

    10766
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Mephisto The Undying

  1. Smok rozejrzał się, to uczucie było dość nieprzyjemne, w sumie cały dzień zdawało mu się że coś jest nie tak. Najpierw te gołębie, teraz to. Nie umiał przez to oka zmrużyć.
  2. Uderzenie w czoło chowańca Law'a skutkowało, niczym. Nie zareagował nawet. Zamrugał tylko pięcioma oczami i poszedł dalej wesoło podskakując. Chyba nie miał świadomości o bólu.
  3. Law zdziwił się słowami dziewczyny ale przestał się odzywać i spojrzał tylko przed siebie. Chowaniec Law'a spojrzał na Breaka pytająco.
  4. - Czemu? Jest całkiem zabawny. - powiedział pytająco Law. Sam chowaniec chodził tanecznym krokiem po lesie.
  5. Kopia Law'a zmieniła wygląd, teraz wyglądał jak Elesis, po chwili jak syn Elesis, potem jak Dante, wręcz cały czas zmieniał wygląd, po chwili zaczął wyglądać jak Muffet z Undertale. - Wow... - powiedział Jonathan patrząc na zmieniającą wygląd kopie. Sam Law podszedł do Emily. - Co się stało? - zapytał.
  6. Mephisto The Undying

    FE: W zapomniane [Gra]

    - Osoby z którymi współpracuję uznały że będę najlepszą osobą do udania się na rozmowy, znaczy, jedna osoba jest zajęta pacjentami a druga nie nadaje się do takich rozmów. - powiedział, po chwili wstał i podał swojej siostrze łapę żeby pomóc jej wstać.
  7. Mephisto The Undying

    FE: W zapomniane [Gra]

    Zeke przytulił swoją siostrę jeszcze mocniej. Pociągnął nosem. Dało się nawet słyszeć że płacze. - Cieszę się że żyjesz Młoda. - powiedział przytulając Ande. Wreszcie wytarł oczy i spojrzał na siostrę. Dopiero teraz poczuł ból dzioba ale i tak się uśmiechnął. - W sumie to co ty tu robisz? - zapytał.
  8. Law i jego kopia podały sobie ręce, wciąż wyglądało to jakby Law stał przed lustrem. - Chcę zawrzeć z tobą kontrakt. Nazywam się Lawarence Mundy, od dziś będziesz mi służyć. Dopli. - powiedział.
  9. Klon nie poczuł dotknięcia w ramie. Zdawał się być zrobiony z jakiejś galaretki. - O mój boże jakie to fajne! - zawołał Law i klon jednocześnie. - Ej, jak złapać chowańca? - zapytał po chwili.
  10. Law zupełnie nie wiedział co się dzieje. - Co? - zapytał, kopia powiedziała to samo, w identyczny sposób. Nie dało się ich od siebie odróżnić. Po chwili Law i jego klon spojrzeli na siebie i odskoczyli, zupełnie jakby Law stał przed lustrem. - Hę?! - powiedzeli jednocześnie. - Co to jest? Dlaczego to wygląda jak ja? - zapytali w tym samym momencie, robili wszystko identycznie. Serio wyglądało to jak zabawa w lustro.
  11. Mephisto The Undying

    FE: W zapomniane [Gra]

    Po chwili otrzymywania ciosów Zeke złapał jeden z pazurów Andy i uniknął drugiego. Był od niej silniejszy, chociaż do silnych nigdy nie należał to i tak miał więcej krzepy od swojej siostry. Zatrzymał jej ciosy, potem sam przywalił jej, niezbyt mocno, znaczy poczuć się to dało i nawet zabolało ale nic groźnego. - Szukałem cię. Większość czasu w jakim mogłem chodziłem po pustkowiach w poszukiwaniu ciebie. - powiedział, po chwili. Mimo przyjęcia tylu ciosów na twarz wciąż się uśmiechał. Nie minęło dużo czasu a przytulił siostrę. - Tęskniłem za tobą... - powiedział, płakał? Tak, jednak ze szczęścia. Nie smutku. Był uradowany. Przytulał ją jeszcze przez chwilę a potem znowu przywalił jej w łeb, ponownie niegroźnie ale wciąż nieco boleśnie. - Nie bije się braci do cholery. - dodał karcąco.
  12. Mephisto The Undying

    FE: W zapomniane [Gra]

    - Chodziło mi o pomoc z poważniejszymi problemami. Ale skoro to jest już wyjaśnione, to zgadzam się. - powiedział. Pytania były raczej po to żeby mógł się upewnić, teraz pewność miał. Dopełnieniem rozmów było przybicie brohoofa, a w zasadzie coś na kształt brohoofa bo gryfy nie mają kopyt, no ale wiadomo o co chodzi. Kolejny dzień był dla Gryfa znacznie bardziej emocjonujący, szansa na potencjalne spotkanie siostry wprowadzała go w zachwyt, jednocześnie, szansa na to że to będzie tylko losowy gryf ze Stajni sprawiała że taki wesoły nie był, jednak starał się zachować spokój, co i tak było trudne. Przed wejściem wziął kilka głębokich wdechów potem dopiero wszedł. Dość szybko zauważył samicę gryfa, wiedział że jego siostra będzie wyglądać inaczej, w końcu kilka lat minęło, jednak zauważył podobny schemat kolorów, wręcz identyczny. Gdy jego towarzyszka była zajęta on podszedł do stolika z gryfem. Odchrząknął aby zwrócić na siebie uwagę, to co zobaczył, ucieszyło go, na jego dziobie pojawił się nawet uśmiech. Po chwili złapał gryfkę za ramię i pociągnął ją na zewnątrz.
  13. Wiecie ja tu siedzę w oczekiwaniu na odpis, bo jakby nie było moja postać zadała pytania, odpowiedzi nie było. No i czekam.
  14. Szarża na małego maga nie zakończyła się tak jak stwór zapewne oczekiwał. Sfera krążąca na około niego zaczęła działać w momencie kiedy to Amanis miał otrzymać cios. W jedną chwilę ciało małpy pokryło się symbolami które to zatrzymały ją w miejscu i nie pozwoliły na jakiekolwiek działanie. W tej samej chwili dymny zwiadowca pojawił się naokoło małpy i zerwał maskę. Potem zniknął w portalu pod sobą zostawiając maskę w dłoni czarnoksiężnika. Ten z kolei odsunął się od unieruchomionej małpy i spojrzał na mozaikę. Nagle w miejscu gdzie wcześniej stał Amanis pojawił się krąg magiczny. Krąg ten był czerwony. Przez pewien czas nic się nie działo aż wreszcie zmaterializowały się na nim dwie istoty. Jedna była niższa od drugiej, znacznie. Po chwili istoty stały się bardziej wyraźnie, ta wyższa była szkieletem w zbroi, miał dwuręczny miecz, znacznie zbyt duży na coś co zwykła istota uniosła by nawet dwoma rękoma, on trzymał go w jednej. Po chwili dało się też zauważyć czerwoną chustę i kolce na naramiennikach. Szkielet wydawał się być żołnierzem. Drugi był inny, niski, krępy, jednak co dziwne też był szkieletem, zamiast zbroi miał jednak bluzę z kapturem z doszytym futrem. Szczerzył się pokazując wszystkie swoje ostre zęby, lewe oko niższego szkieleta świeciło się czerwonym światłem, prawe oko wyższego tak samo. Na około nich pojawiły się lewitujące kości, jednak te były naostrzone. Oba szkielety minęły Amanisa, ten z mieczem zaczął szarżować na Pana Harpera, ten niższy zamiast szarży posłał w niego kilka tych ostrych kości. - Pokażemy ci... - zaczął ten wyższy. - Co to znaczy mieć prawdziwego pecha. - dokończył niższy. - Nie przejmuj się jednak, jesteśmy tylko dwoma kościakami. - dodał po chwili ten niższy i zaśmiał się złośliwie.
  15. Doobra, powinno być okej. I ja nigdy nie nazwałem cię katolem ._.
  16. Wiem że mogę to zmienić, już skończyłem gimnazjum ._. Ale to nie wiem czy teraz jest już sens, ale dobra, zmienię. Wait.
  17. Owszem, bo tak będzie mniej postów. Dialogi w takiej typowej formie są lepsze gdy już wszyscy będą brać udział a nie tylko ja i mistrz gry.
  18. Ale za to masz pięść ze stali. No i jakbyśmy pisali dialog to mogło by zająć z sześć stron, a tak to opiszemy przebieg konwersacji w trzech albo czterech postach i będzie okej.
  19. Nie poczuwam się upoważniony do sterowania niczyją postacią więc starałem się zachować mój odpis neutralny jak tylko się dało. Jednak, jeśli coś spieprzyłem to zaakceptuję liścia na twarz. .__..
  20. Cóż, mam nadzieje że poprawnie odpisałem ._.
  21. Mephisto The Undying

    FE: W zapomniane [Gra]

    Fakt, Zeke był jedyną osobą która mogła i nadawała się na spotkanie biznesowe. Sun Flare, lekarka, była zajęta pacjentami, na pustkowiach nigdy ich nie brakuje, Fire Prism z kolei był Ghulem, nie wiele osób chciało by wpuścić Ghula do baru, domu albo innego przybytku. Nic dziwnego, większość Ghuli była dzikimi mordercami. Sam Zeke, był ubrany w to co zwykle, brązową kurtkę z kołnierzem podszytym dodatkowym futrem, wyglądała jak nieco przerobiona pilotka, miała jedną naszywkę po lewej stronie, mniej więcej na klatce piersiowej, naszywka przedstawiającą skrzydła. Do tego chusta, tym razem szaro brunatna. Na szyi wisiała też zadrapana lornetka, tylko jedna część była sprawna, druga była ucięta w połowie. Miał też juki, przerobione tak by bardziej pasowały do ciała gryfa, nie wymagało to dużych modyfikacji ale zawsze. Do juków podczepiona była broń, karabin myśliwski związanych w kilku miejscach taśmą, stan nie był idealny, ale dało radę z niej jeszcze strzelać. Większym problemem była amunicja, obecnie gryf miał tylko cztery pociski. Ostatnią cechą szczególną u gryfa był PipBuck na prawym ramieniu, typowa rzecz wśród mieszkańców Stajni. Również tych byłych. Gryf nie zamierzał tak po prostu przystać na ofertę ekspedycji, oczywiście że chciał odnaleźć miejsce gdzie życie nie było by takie jak na pustkowiach, ale to nie znaczyło że pozwoli tak po prostu zabrać wszystko to co jego przyjaciele i pracodawcy zarazem, mają. Współpraca przedstawiona przez klacz nie była dla niego jednak tak oczywista, miał kilka pytań, - Po pierwsze, chcę się dowiedzieć jakie mamy mieć zadania. Na czym będą polegać? - zapytał. Nie zamierzał wkopać nikogo w nic niemożliwego, - Po drugie, chcę wiedzieć czy na takie misje każdy będzie musiał wyruszyć? Ja osobiście czuje cię całkiem nieźle na solowych misjach, no a medyk jest zbyt cenną osobą żeby tak po prostu biegał po pustkowiach i szukał niebezpieczeństw. - sam Zeke był zwiadowcą i mógł chodzić po pustkowiach, nie miał z tym problemu, podobnie Ghul, był żołnierzem więc też nie było to dla niego trudne, gorzej z lekarką, ta wciąż komuś pomagała, nie miała czasu chodzić po pustyni, a zostawieni jej samemu mogło być niebezpieczne bo lekarz na pustkowiach to raczej rzecz którą warto mieć. - Jeszcze jedno, czy jeśli my będziemy pomagać tobie, ty w razie potrzeby pomożesz nam? - Te pytania i żądania zarazem definiowały jego odpowiedź. Jeśli zostaną spełnione, zgodzi się. Jeśli nie, będzie musiał to przedyskutować z resztą grupy. Informacja o tym że jutro ma się pojawić inny gryf, rzekomo też pochodzący ze Stajni, to napełniło go nadzieją na to że zobaczy swoją siostrę. Tęsknił za nią i miał naprawdę wielką nadzieje na to że znowu ją zobaczy. Oczywiście wciąż mogło okazać się że to nie ona, ale nadzieja była. Widać było że zrobił się nieco żywszy i szczęśliwszy, nawet pojawił się delikatny uśmiech pod nosem. ((Mam nadzieje że dobrze to opisałem))
  22. - Aaa okej. - powiedział Jonathan, po chwili coś dotknęło jego ramienia, odwrócił się i nic nie zobaczył, potem zaraz ktoś szturchnął Lorence i Emily. Po chwili za Lawew stał drugi Law, wyglądał identycznie, nawet identyczną mimikę i gestykulacje miał. Sam Law jeszcze nie zauważył że coś jest obok.
  23. No dobra, temat jest, ale teraz jak zacząć?
  24. Po chwili rozległ się dźwięk gwizdka czajnika. Potem stuknięcie łyżeczką o szklankę, po kilkunastu sekundach Add wszedł do pokoju ze szklankom z jakimś rozpuszczalnym czymś na grypę. - Byłem w kuchni tylko. - powiedział stawiając szklankę na stolę. - Jak się czujesz? - zapytał.
  25. - Tak to przedstawiasz że nie mam ochoty tego pamiętać. I w sumie nie pamiętam. - stwierdził Jonathan. - A ja zdecydowanie wolę stepy, góry i wzgórza. - stwierdził Law rozglądając się.
×
×
  • Utwórz nowe...