Skocz do zawartości

Arkane Whisper

Brony
  • Zawartość

    864
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Wszystko napisane przez Arkane Whisper

  1. Arkane Whisper

    Hej!

    Znane i lubiane
  2. Arkane Whisper

    Hej!

    Witam Twój pierwszy post uświadomił mi, że mam spore zaległości w serialu (kim, u licha, jest Szafran Masala? ), no nic, trzeba będzie nadrabiać. Przypomniały mi się moje pierwsze sesje, które prowadziłem, dawno temu, kiedy jeszcze od ziemi niewiele odrastałem. Wprawdzie podręczniki do kilku systemów mieliśmy, ale i tak zasady na bieżąco musiałem ustalać i rozstrzygać, bo kto by te wszystkie podręczniki spamiętał. Po jakimś czasie jednak zasady często ogrywanych systemów zapisują się w głowie tak, że ciężko o nich zapomnieć (zwłaszcza MG, jak wynika z moich doświadczeń), nie żebym chciał Najlepsze kości, to Zew Cthulhu i basta! A kto uważa inaczej... A teraz kilka pytań, bo wypada: - Jakbyś miała wybrać, jaki system istniejący RPG jest dla Ciebie najlepszy (tak do 2, 3 może, ile chcesz)? - Twilight Sparkle, Starlight Glimmer czy też Trixie Lulamoon? - Jakie opowiadania piszesz? - Jesteś MG czy BG? Baw się dobrze na forum
  3. No i mamy wyniki. Trochę czekania, ale warto było Co do mojego opowiadania, to faktycznie zamierzam je "skończyć" przed publikacją w moim zbiorze, więc będzie na pewno rozbudowane. Musiałem zrezygnować z kilku pomysłów właśnie z powodu limitu, a fakt, że pisałem na ostatnią chwilę, właściwie z marszu (pomysł -> piszę) nie pomagał. Najbardziej bolało mnie cięcie końcówki, ponieważ miałem dłuższą i ciekawszą, chyba, lecz się nie zmieściła. Kilka dni później przejrzałem jeszcze raz opowiadanie i spostrzegłem wspomniane błędy; aż wstyd, że tego nie poprawiłem od razu Ogólnie, mam nadzieję, będzie tylko lepiej, kiedy już pojawi się w formie, w jakiej powinno być. Jeszcze co do Hollow Shades. Nie jest to moje pierwsze opowiadanie, w którym to miasteczko występuje (choć tamto nie jest skończone, i na razie się na to nie zanosi), a osobiście uważam, że skoro już jedną rolę mu przypisałem w swoich opowiadaniach, to będę się tego trzymał. Poza tym, moim zdaniem, ma ono potencjał na występowanie w opowiadaniach, jakie lubię pisać. Dzięki za recenzje i ogólnie zorganizowanie konkursu Miałem tak samo jak Ty. Przez jakiś czas w konkursach Dolara byłem właśnie podbijaczem frekwencji, zajmując zacne, ale jednak dalekie od podium miejsca Do zobaczenia na następnym konkursie, kiedyś w przyszłości
  4. Szczerze, to kucharz ze mnie żaden, więc pewnie i tak nie wykorzystałbym przepisu. U mnie by się tylko marnował.
  5. Fajnie, że Ci się podobało to opowiadanie. Mam w planach napisać jeszcze jakieś opowiadanie sci-fi, ale na razie nie mam zbytnio spójnej wizji takiego. Myślałem nad kontynuacją "Spadającej gwiazdy", ale... właśnie mi przyszła pewna koncepcja do głowy, ale muszę ją przemyśleć Czemu nie miałbym się zgodzić? W ten sposób, jeśli ktoś nie lubi czytać, to może chociaż posłucha moich opowiadań
  6. Tym razem coś nowego. Wiersz z konkursu: Oratio Vincta. Ponoć głęboki, daje do myślenia i chyba wieloznaczny, i takie tam opinie o nim były. "Sen" jest na końcu listy, pośród miniatur, jakby ktoś miał ochotę rzucić okiem. Jedyna różnica w stosunku do tego, jak był zaprezentowany na konkursie jest taka, iż pojawiły się zgubione w euforii napisania wiersza znaki interpunkcyjne Pozdrawiam oraz życzę miłego czytania
  7. Jak dla mnie fajny. Przypomina nieco wierszowane bajki dla dzieci, zarówno z konstrukcji, jak i tematyki; i nie jest to wada. Czyta się lekko i przyjemnie, a rymy nie budzą żadnych zgrzytów, dla mnie. Wprawdzie, jak kolega powyżej, również do koneserów poezji nie należę, a z pewnych względów, które przemilczę, trzymałem się od niej przez długi czas na dystans, ale jak na moje gusty, to jest w porządku. Nie jest to, przy okazji, nic "głębokiego", jeśli mogę tak napisać. Na pewno nikt przeczytania nie będzie żałował. Pozdrawiam
  8. Spokojnie. Wytrzymaliśmy do teraz, wytrzymamy jeszcze trochę
  9. No patrzcie, pierwsze miejsce, no ciekawe. Ale raczej nie prędko porwę się na napisanie kolejnego wiersza, ponieważ to nie za bardzo moja bajka. Faktycznie zapomniałem całkiem o znakach interpunkcyjnych, ale byłem tak zadowolony po udanym napisaniu tegoż, że zwyczajnie o tym nie myślałem. Walczyłem z rymami, ale za każdym razem brzmiało to dla mnie jak dziecięca rymowanka, przez co nijak nie pasowało do tekstu. W każdym razie, dzięki za pochlebne opinie, no i gratuluje wszystkim, którzy uzyskali jakieś miejsce na podium
  10. Z takim zapytaniem wyjdę. Kiedy możemy się spodziewać wyników?
  11. No i coś jest, ale nie bardzo wiem co. Pisanie wierszy jest dość wymagające. Opowiadania mi zdecydowanie lepiej idą. Nie ma rymów, żeby nie było zdziwienia. Sen[Sad][Oratio Vincta] Teraz niech się dzieje co chce. Skoro są trzy utwory, to przynajmniej podium będzie pełne
  12. Muminki są spoko, też lubię je oglądać. Kiedyś w technikum wyszliśmy z inicjatywą ogłoszenia "Światowego dnia Buki", ale chyba byliśmy jedynymi w szkole, którzy ten dzień obchodzili Tabalugi natomiast nigdy szczególnie nie lubiłem, ale za to uwielbiałem "Scooby Doo, gdzie jesteś?". Jak tak teraz to piszę, to chyba sobie coś obejrzę
  13. Wiersz na 1100 słów? To takie... bardzo optymistyczne podejście, jak sądzę. Może jak mnie natchnie, to postaram się coś napisać.
  14. Zgoda. Tu masz całkowitą rację. Co nie zmienia faktu, że Puchatka ("Nowe przygody...",serial) nadal, od czasu do czasu, lubię sobie obejrzeć Jak i wiele innych starych bajek, jak się tak dobrze zastanowić.
  15. Mam klona? A może to ja jestem klonem?! MOŻE ZOSTAĆ TYLKO JEDEN! Jednak nie. Występują pewne, subtelne ale jednak, różnice. Mniejsza. Co do tematu, nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Ostatecznie jest to bajka, i jako taka, ma swoją docelową grupę wiekową, więc nie wymagam od niej jakiejś szczególnej powagi. Nie wiem w ogóle, czy kolorowe kucyki połączone z epickością i powagą by do mnie przemawiały. Czasami mnie... nie wiem jak to określić. Od czasu do czasu zastanawiam się, czemu oglądam serial dla małych dziewczynek, ale to w niektórych momentach owego serialu. Osobiście mam swoje ulubione "typy" odcinków, a także takie, które niezbyt do mnie trafiają, ale tak jest chyba ze wszystkim, u wszystkich. Tak to ujmę. Jak śmiesz. To świetne bajki są
  16. I cóż można rzec na temat tegoż konkursu? Z jednej strony nieco szkoda, że mamy dość tradycyjną liczbę uczestników, lecz patrząc na ten fakt optymistycznie, przynajmniej każde z opowiadań ma zapewnione miejsce na podium, więc można się pokusić o stwierdzenie, iż w tym konkursie nie będzie przegranych Jako że mam stanowczo zbyt wiele wolnego czasu dzisiaj, to postaram się wywróżyć z fusów wyniki, jakie przedstawią nam oficjalni "oceniacze" tegoż. Zacznijmy od niejakiego Arkane Whispera, poniekąd znanego piszącemu ten tekst Co mamy następne? A, tak. Kolega Foley: I na koniec opowiadanie szanownego Favri: I to by było na tyle moich przemyśleń, wynikających z nudy. Jeśli pojawią się wspomniane dwa opowiadania w dziale na nie przeznaczonym, to nie omieszkam ich skomentować, a w przypadku jakiś ich rozszerzeń, przeczytać ponownie. Zwłaszcza jedno z nich Pozdrawiam wszystkich
  17. Wyrobiłem się. Miałem początkowo pisać coś w klimatach wojennych, ale na to potrzebowałbym więcej czasu, tak więc przedstawiam poniższe opowiadanie, mające w domyśle emanować grozą, a w rzeczywistości, do najbardziej udanych nie należy, niestety. Nie mam jednak czasu więcej nad tym siedzieć dzisiaj. Mam tylko nadzieję, że wpasowuje się w tematykę konkursu. Jesień, jest. Jako tło wydarzeń, a także w bardziej, mam nadzieję, subtelny sposób wpleciona. Nie przedłużając, oto liczący sobie, według worda, 1998 słów: Cykl[Dark][Mystery][Sad][Horror] Sądząc po tagach, coś dla mnie standardowego już raczej Biorąc pod uwagę, że wojenny już jest, mamy romans, a ja coś na kształt grozy starałem się napisać, to można spokojnie uznać, że w tym konkursie rywalizacja będzie wyrównana Możliwe także, iż ktoś jeszcze się pojawi, zaskakując nas wszystkich.
  18. Jeszcze jeden dzień, co? Może wreszcie przełamię swój zastój w pisaniu i coś się uda zdziałać w tym temacie
  19. Oceniając to opowiadanie muszę się odnieść z osobna do każdej jego części, więc, po kolei. Pierwsza część "Dziennika" jest moim zdaniem jednocześnie najsłabszą. Dość powiedzieć, że nie mogłem się oprzeć wrażeniu, iż właśnie czytam jakieś opowiadanie spod znaku Heroes of Might and Magic, co doprowadziło do tego, że cały czas miałem przed oczami szturm na zamek Inferno Może inaczej. Nie jest ono złe, ponieważ fajnie się czytało i w ogóle, ale jakoś tak jakby zbyt łatwo im to wszystko szło. Po przebiciu się przez strażnika, mam na myśli. No i zawiodłem się na opisie tej demonicznej krainy. Najsłabsze w porównaniu z następnymi, dobre samo w sobie, tak napiszę. Końcówka fajna za to. Otwarta na rozwinięcie i z fajną tajemnicą. Z rzeczy, które mi się podobały natomiast jeszcze, to wpływ klejnotów harmonii na funkcjonowanie krainy. W którymś ze swoich opowiadań coś podobnego zrobiłem, ale nie tak bezpośrednio. Raczej ich wpływ na sam las Everfree. Mimo wszystko jest ta część dobra, ale czegoś jej brakowało. Drugi fragment natomiast budzi we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony podoba mi się motyw podmieńca jako "wampira", ale spodziewałem się czegoś bardziej w rodzaju Draculi (może dlatego, że ostatnio strasznie dużo gram ze znajomymi w Draculę właśnie, planszówkę). Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że pomysł został, niestety, zaprzepaszczony. Nie chodzi o to, że nie potoczyło się tak, jak się tego spodziewałem. Raczej fakt, że zbyt szybko i łatwo im poszło rozwikłanie zagadki. Mogło to być bardziej tajemnicze i pokrętne opowiadanie. Na plus natomiast należy policzyć, iż podmieniec nie okazał się tym złym, a jedynie narzędziem w rękach takowego. Ciekawe zagranie Ostatnia część dziennika, to jest właśnie to, co lubię. Jest tajemniczo, mrocznie, a zakończenie nie może być szczęśliwe. Nawet miejsce akcji, odległa, mroźna północ, trafia w mój gust. Podoba mi się to popadanie w szaleństwo, jakie można obserwować, utrwalone w dzienniku. Trąci nieco Lovecraftem. Jedyne co tu się może nie podobać, to długość i późniejsza, może nieco zbytnia fragmentaryczność. Taki zbyt szybki przeskok, ale to można tłumaczyć formą opowiadania. A zakończenie jest piękne i, jak napisał kolega Coldwind, zasługuje na nieco więcej uwagi w kontynuacji Podsumowując całość. Jest fajnie zastosowana forma opowiadania jako dziennika. Braki i przypisy przywodzą mi na myśl "Niedokończone opowieści" Tolkiena, gdzie także brakowało fragmentów tekstu i była znaczna ilość dopowiedzeń i wyjaśnień w przypisach. Fabuła całości, jak i poszczególnych części, również jest porządna, można powiedzieć, że dla każdego coś się znajdzie. Samo opowiadanie zaś czyta się przyjemnie i potrafi wciągnąć. Minusem natomiast jest brak większej ilości opowiadań w opowiadaniu Od strony technicznej, na pewno były jakieś potknięcia, to pamiętam, ale chyba tylko literówki. I nie mam na myśli końca, lecz gdzieś bliżej początków opowiadania. Tak więc, pozostaje mi jedynie polecić to opowiadanie pozostałym czytelnikom i oczekiwać na zapowiedziane zrealizowanie planów kontynuacji. Pozdrawiam
  20. Dzięki za komentarz. Fajnie, że Ci się spodobało. Osobiście uważam, z perspektywy czasu, że momentami jest ono nieco zbyt patetyczne, ale ogółem jestem z tego opowiadania zadowolony. Ostatnio przymierzam się do napisania czegoś nowego, ale dopiero zobaczę, co z tego wyjdzie.
  21. Muszę przyznać, że opowiadanie to spodobało mi się w wersji konkursowej i czekałem, aż będzie okazja je skomentować Na wstępie, nie przepadam za uniwersum TCB, ale tutaj, w mojej opinii, zostało ono fajnie wykorzystane. Bohaterowie są przedstawieni zgrabnie, da się ich polubić, a ich zachowanie jest naturalne. Ogólnie zauważyłem, że masz taki, "lekki"; że tak to nazwę; styl pisania. Nie wiem, czy to kwestia godzin spędzonych na pisaniu, czy nie, ale Twoje opowiadania czyta się naprawdę przyjemnie. Cała otoczka TCB; mam na myśli konflikt, przyczyny i reszta; jest gdzieś tam w tle i tyle; i to jest naprawdę dobre. Na pierwszym planie są zwykli ludzie i ich decyzje. Odnośnie fabuły, to jest to raczej zbiór historii, jakie miały miejsce w biurze, niż jakieś konkretne opowiadanie, ale wypada to naprawdę dobrze. Zakończenia można się spodziewać; nie jest ono jakoś szczególnie zaskakujące; ale dobrze, że zakończyłeś w tym, a nie innym momencie. Pociągnięcie opowiadania dalej, wpłynęłoby negatywnie na odbiór całości, moim zdaniem. Także zakończenie, na plus. Od strony technicznej również, według mnie, wszystko dobrze, a przynajmniej nie pamiętam żadnych błędów. Czego można żałować, to tego, że opowiadanie to jest stanowczo zbyt krótkie. Chciałoby się poznać jeszcze chociaż kilka historii osób, które skusiły się na wspomniane 100 ml. Mam nadzieję, iż w edycji rozszerzonej uda ci się utrzymać ten fajny, przyjemny klimat całości. Naprawdę polecam, ponieważ jest to kawał przyjemnego, fajnego SoL'a; nawet osobom, które na ogół ich nie czytają. Ja czekam na edycję kolekcjonerską Pozdrawiam
  22. Być może chciała podbić Equestrię, aby zaspokoić osobiste ambicje? Albo z braku możliwości wyżywienia populacji tradycyjnymi metodami? Być może jednak i tak, że miłość nie tyle jest pożywieniem, co jakimś specyfikiem, który dla podmieńców jest wyjątkowo cenny, pożądany wręcz. Co do przedstawienia podmieńców, to jakoś samo tak wyszło. Niezbyt mi się podobało ich stereotypowe wtedy ukazywanie, jako bezmyślnie posłusznego roju. Inspirację na to opowiadanie zaczerpnąłem przeglądając relację średniowiecznego podróżnika arabskiego. Ogółem cieszę się, że udało mi się właśnie tego typu styl i klimat zachować w nim. W każdym razie, dzięki za komentarz
  23. Zacznę może tak. Żaden tam ze mnie astrofizyk; czy inny wybitny znawca mechaniki lotów kosmicznych; aczkolwiek z drugiej strony sam powtarzam nieraz, że ignorancja nie jest żadnym wytłumaczeniem, a co za tym idzie, nie może służyć jako wymówka, ale przejdźmy do rzeczy. Komentarze wyłączone; włączę je na powrót; są dlatego, że miałem pewną wizytę trolla, w tym konkretnym opowiadaniu właśnie, i skończyła się ona tymczasowym wyłączeniem możliwości zostawiania komentarzy właśnie. Co do samego pomysłu, to ja zwyczajnie nie przepadam za typowym łączeniem ludzi z kucykami, i chciałem napisać coś innego, odwołującego się do tego dość oklepanego tematu. Uważam, że takie podejście do motywu jest ciekawsze, niż kolejne, tajemnicze i cudowne przeniesienie bronego (czasem nie, ale zwykle) do Equestrii, najlepiej do lasu Everfree. Teraz przejdę do reakcji. Owszem, ale raczej nie w odstępach co 12 godzin około, jeśli słońce obiega w mniej więcej ziemski rok. Chodziło mi o wznoszenie i opuszczanie księżyca. Porwałem się na pomysł wyjaśnienia tego fenomenu w ten sposób, że dwa razy na dobę planeta przyspiesza swój ruch obrotowy, a także orbitalny. Nie było tego w opowiadaniu, a bohaterowie mieli do dyspozycji dodatkowe dane, których czytelnikowi poskąpiłem Poza tym, chyba większość orbit znanych nam planet stanowią elipsy właśnie? Nawet jeśli w niewielkim stopniu tylko. W którym momencie? Po impulsie stracili systemy, później już nie mieli czasu. Jeśli masz na myśli wcześniej, kiedy zastanawiali się jak minąć planetę, to pomysł ten został odrzucony, jak widnieje w opowiadaniu. Pozostańmy przy tym, że nie znamy wszystkich faktów, które wiązałyby się z przeprowadzeniem takiego manewru. Po namyśle, to byłoby sensowne, ale kto wie, czy wykonalne tym, czym lecieli i w warunkach, w jakich aktualnie się znajdowali? Poza tym, chyba nie pisałem nigdzie, że ta planeta jest mała. No i, tak czy owak, po takiej zmianie kursu musieliby go ponownie korygować. Jak jest napisane w opowiadaniu. - Czemu nie, drogi kolego? - spytali równocześnie Hohmann i Wietczinkin, jednako zaskoczeni. Manewr asysty grawitacyjnej, wspomaganej, można wykonać nawet przy pomocy słońca; w danej sytuacji oczywiście, ponieważ można wykorzystywać słońce do takich manewrów, ale jeśli chcesz zmienić prędkość ruchu względem obiektów o znacznie szerszej skali, niż pojedynczy układ słoneczny; dla zwiększenia wydajności napędu. Oczywiście byłby taki ruch, albo wielokrotnie powtarzany, albo pierwszym lub ostatnim etapem całej serii asyst grawitacyjnych, mających na celu nadać statkowi odpowiednią prędkość. Nie zapominajmy, że jest to rozmowa trzech doświadczonych facetów, którym pomysłodawca nie musi wyjaśniać za pomocą sławnych jabłka/pomarańczy/innego owocu i długopisu/ołówka/innego przedmiotu, jak działają prawa fizyki. Rzucił krótkie hasło, po którym reszta wiedziała, co miał tak naprawdę na myśli. Że to nie będzie takie łatwe, ani szybkie, jak to brzmiało, ale wiadomo, o co mu chodzi. Poza tym, pomysł odrzucono, więc nie drążyłem jego szczegółów. Zawsze uważałem, że nie należy w opowiadaniach sci-fi, skupiać się zbytnio na szczegółach technicznych, ponieważ prędzej czy później znajdzie się ktoś, kto wykaże błędy, jakie popełniłeś. Inna sprawa, że dzięki temu można się czegoś nauczyć, ale mniejsza z tym. Fajnie, że przeczytałeś i skomentowałeś
  24. Widzę, że plik zostanie wkrótce usunięty. Udało mi się jednakże go przeczytać, zanim to nastąpiło, więc pamiętaj Komentarz sobie zatem odpuszczę.
×
×
  • Utwórz nowe...