-
Zawartość
282 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
3
Wszystko napisane przez Mordoklapow
-
Wybacz w takim razie, najwidoczniej źle zrozumiałem twoją wypowiedź: Jeżeli masz swój mózg i swoją wolę to nie ważne czy telewizja czy internet - ani to ani to nie będzie Tobą manipulować. Co to znaczy zdrowo i mądrze? Weźmy sobie takie poranne wiadomości. Wyobraźmy sobie, że pojawia się informacja, że kolejny młody człowiek zginął od marihuany. Masz zdjęcie płaczącej matki i apele, że legalizacja tegoż związku to mordowanie przyszłych pokoleń. Naprawdę sądzisz, że coś takiego zupełnie nie wpłynie na twój światopogląd? Przecież to tylko poranne wiadomości! Te wszystkie informacje pewnie są prawdziwe. Jest to jeden przypadek na 38mln ludzi! Ale mimo to zniekształca to nam obraz świata. Ograniczyć się do filmów? Przecież filmy są reżyserowane. Tam absurdalne historie są normą. Tyle, że człowiek jak widzi co się dzieje w filmie, podświadomie zaczyna traktować to jako prawdę. Jako sensowny argument za lub przeciw czemuś. To samo z książkami czy grami komputerowymi. Ile to razy ludzie podczas sensownych dyskusji podpierają się literaturą fantastyczną? Orwellem czy Huxley'em? Tacy autorzy zniekształcają nasz światopogląd, na podstawie całkowicie wymyślonych faktów. Tak więc, ponawiam pytanie: co to znaczy mądrze i zdrowo? Jedynym moim pomysłem jest robienie czegoś w rodzaju poprawek. Ale to jest bez sensu, bo zamiast odpoczywać przy mediach, będziemy się tylko męczyli. I jest to mało efektywne. I w ogóle lipa. Wyróżnianie? O to ci chodzi? Załóż kibel na głowę i wyjdź na ulicę. Jak ktoś ci tam usiądzie będziesz mógł się poczuć jak prawdziwy polityk. W centrum uwagi i tak dalej... A co, ma żyć cudzym życiem? To, że ma pracę której nie lubi czy jakiś tam kredyt, to, że nie jest co drugi dzień w telewizji, na pewno sprawia, że jest bydłem. Najgorsze? Czemu? Tak, rzeczywiście. Boli mnie, gdy inni mają takie podejście do świata. Wybacz, po prostu parę osób tutaj wykazało się wiedzą na ten temat i pomyślałem, że jest to pojęcie dość dobrze znane. Taki błąd poznawczy. Nie mówiąc już o tym, że na pewno by ci nie zaszkodziło poznanie ciekawego pojęcia z dziedziny neurologii. Poczułeś się tak jak poczułaby się większość użytkowników na tym forum, bowiem rzeczywiście mój post nosił znamiona ataku. Co do całego postu: Naprawdę uważasz, że wyróżnianie się jest takie ważne? Że o to w życiu chodzi? Ps. Sorry za nie spostrzeżenie wniosku o zmianę tematu. Dla rozluźnienia ostatnio dość ciężkiej atmosfery wypowiem się na temat zarzucony przez Kangura. Owoce są dobre, niestety w centrum Warszawy nie ma za bardzo miejsc by je hodować. Chyba tylko w doniczce na balkonie (znam takich desperatów), ale wtedy miałyby pewnie większe stężenie zanieczyszczeń niż Wisła. A truskawki czy maliny bardzo lubię, tyle że bez dodatków.
-
Na jakiej podstawie tak twierdzisz? Nie chciałbym bawić się w wycieczki personalne, ale czy ty naprawdę uważasz, że manipulowanie polega na pokazanie w reklamie wesołych ludzi? Dobra manipulacja to taka, z której sobie nie zdajesz sprawy. Tak, TY! A oni dobrze manipulują. Czasem zdarza mi się, że nagle, być może przez przypadek, dostrzegę użycie jednej z technik w miejscu, w którym nigdy bym się nie tego spodziewał. Wiesz jakie to jest zaskoczenie? I mam pytanie Kangurze. Ile znasz technik manipulacyjnych? Najważniejszą rzeczą w bronieniu się przed manipulacjami, jest zdanie sobie sprawy, że tak naprawdę cały czas innym udaje się nami manipulować. Jednak większość ludzi zdaje się uważać, że jest niemożliwy do zmanipulowania, bo... to tak. Bo tak chce ich ego. Największym jednak problemem jest fakt, że praktycznie zawsze uważamy, że to my jesteśmy tymi oświeconymi. To jest takie żałosne! Na regułę pierwszego komentarza nie reagują tylko autyści. Jeżeli z tobą tak jest to powinieneś sprawdzić neurony lustrzane albo zastanowić się jeszcze raz, czy rzeczywiście tak z tobą jest. Jest to zbyt głęboko w naszym kodzie genetycznym żeby to zwalczyć. Jedyne co możemy robić, to szacować wpływ jaki pierwszy komentarz na nas wywiera i próbować robić w naszych komentarzach poprawki. Jest to trudne i nieprzyjemne. I brawo, bardzo pochwalam próby samodzielnego myślenia. Jednak na jakiej podstawie sądzisz, że tylko ty tak robisz? Bo gdyby inni też tak robili, to mieli by takie same zdanie jak ty? Muszę przyznać, że sam często w tą pułapkę wpadam. Problem polega na tym, żeby sobie przez chwilę wyobrazić, że może nie jednak nie jesteś specem od samodzielnego myślenia. I nagle, przynajmniej w moim wypadku ukazuje się nieprzyjemny obraz, a mianowicie raczej nie widać specjalnej różnicy między tymi niemyślącymi i tobą. Przecież wiem jak to jest. Absolutnie kocham analizować. Zachowania ludzkie - to co piszą, to co lubią, to na kogo głosują. Zdawałem sobie też sprawę, że najwspanialszy obiekt do obserwacji, będzie zawsze tam gdzie ja. Pomyśl, że możesz zaglądać ludziom w umysły! Jakie to byłoby niesamowite. A tak naprawdę jest człowiek któremu możesz spojrzeć w umysł. Tylko że trzeba porzucić myślenie o nim, jako kimś lepszym z założenia. I co się wtedy okazuje? Możesz sobie wyobrazić. Jeżeli traktować "mem z kotkiem" dosłownie, to nie wiem o co ci chodzi. Potraktuję to więc jako metaforę memu z Korwinem.(Wybacz za mój godny autysty dar rozpoznawania metafor i sarkazmu) W takim razie chciałbym zaznaczyć, że ludzie którzy głosują na Korwina też uważają że są jedynymi logicznie myślącymi, racjonalnymi, niezmanipulowanymi osobami. Tak jak i Ty, tak jak i ja. Każdy odrobinę bardziej zaangażowany w polityką tak myśli. Powiedziałbym wręcz, że na tym polega polityka. Na robieniu dobrze swoim wyborcom. Mówisz "Tak, mój wyborco, zobacz jacy oni (głosujący na inną partię) są nie myślący i zmanipulowani" i masz wyborców w kieszeni. To samo ma się zresztą co do religii. Ostatnio miałem nieprzyjemność obejrzeć "Boga Urojonego" Dawkinsa. Wyglądało to mniej więcej tak, jak to opisałem u góry. Po stronie katolickiej też to tak wygląda. Po każdej stronie to tak wygląda. Także twojej i mojej. Głaszczemy się nawzajem po główkach i mówimy "Spójrzcie, jak inni nie myślą". Mój point jest jednak taki, że tylko nam się wydaje, że inni nie myślą analitycznie, nie próbują myśleć samodzielnie. Żeby było zabawniej, wydaje się tak każdemu. A jak komuś się tak nie wydaje, to osobiście biję mu brawo. Edit: I chciałbym żebyś się tak naprawdę, naprawdę poważnie zastanowił: Czy twoje pierwsze zdanie w twoim poście ci się spodobało? "Jakieś 19 osób na 26 (dane własne, lel) nie myśli, tylko powtarza to co im się spodobało."
-
TAK! Odnalazłem go! Oto ostatni wolnomyśliciel, geniusz nad geniuszami, widzący wśród ślepców, kolorowy wśród szarych! Brawo! Brawo! Niech Bogu będą dzięki za twą olśniewającą poświatę padające na me bydle oblicze! Naprawdę? Bydło? Czy to jest naprawdę tak trudno, wysilić jednocześnie pamięć, myślenie analityczne i empatię? Neurony lustrzane? Czy to jest naprawdę, tak niesamowicie trudne do zrozumienia, że jesteś po prostu jednym małym człowieczkiem? Nikim specjalnym? Ego aż tak boli od tego? Że takich jak ty są miliardy? Tych co myślą, że są jednymi z ostatnich myślących? Nikt taki nie jest. Nikt nie jest zupełnie ślepy, niemyślący i należący do "bydła". Każdy ma potężne emocje. Każdy ma odczucia podczas odbioru sztuki, pewnie tak intensywne i mocne jak ty. Prawie każdy ma jakieś drobne przemyślenia w swojej głowie, czasem bardziej lub mniej genialne. Każdy ma pasje i zainteresowania. Każdy ma ludzi których niesamowicie kocha. Każdy ma ambicje i marzenia - zarówno mniej jak i bardziej realne. A to że ty tego na pierwszy rzut oka nie dostrzegasz, nie czyni tych ludzi bydłem. Ego boli, co nie? Mnie też... Dlatego właśnie nikt nie lubi prawdy.
-
Z tego co udało mi się dostrzec, Szanowny użytkownik o nicku Razorhead w swój komentarz o odcinku wmieszał polemikę z moją oceną na ten temat. Jako klasyczny osobnik Homo sapiens odczuwam nieprzemożoną chęć obrony mego zdania i z góry przepraszam osoby trzecie za ewentualne niedogodności związane w możliwością powstania niekontrolowanej dyskusji wynikłej z mojej kontr polemiki. Problem jest taki, że nie za bardzo mnie interesują głębie bohaterek tegoż odcinka, gdyż są one ubogie w charakter i jakiekolwiek specjalnie ciekawe cechy. Ot, takie trochę różniące się od siebie dzieciaki. Wedłóg mnie nawet Spike ma większe możliwości odnośnie pokazania głębi, gdyż jest wprowadzony na głębsze wody niezwykłości głównych bohaterek tegoż serialu. Dzieje się tak, gdyż ma tandencje do pojawiania się z mane6 i automatycznego tworzenia relacji - bardziej lub mniej skomplikowanych - z tymi właśnie klaczami. Które mają więcej charakteru niż ta grupa dzieciaków. Miłośników CMC z góry przepraszam za urazę. Osobiście nie oczekuję od kuców akcji. Wręcz przeciwnie, bardzo cenię bardzo nudne i bardzo banalne odcinki, bowiem właśnie za to pokochałem ten serial. I myśli oraz emocje można przedstawić przy pomocy innych motywów niż sen. W moim osobistym mniemaniu jest to kwestia osobista. Niektórzy takie rzeczy przewidują, inni nie. Sądzę, iż to nie nie jest żaden argument odnośnie jakości odcinka. Po prostu popchnęli kawałek fabuły globalnej do przodu i tyle. Kiedyś musieli. I według mnie zrobili to średnio. Ogółem MLP ma trochę problem z tym, że zaczynają tworzyć osobne odcinki w których każda z jakiejś grupy klaczy (mane6 lub cmc) musi przez coś przejść. Zazwyczaj scenarzyści mają dobre pomysły na początku (odcinek ze Scootaloo, Sweetiebelle, czy ten w którym Rainbow Dash otrzymuje klucz do skrzynki) ale potem pojawiają się problemy. Nie wioadomo co zrobić z tą ostatnią klaczą! Skończyły się pomysły! I otrzymujemy coś takiego. Losowość danego dzieła, też może być przewidywalna. Dzieje się tak, gdy scenarzysta jest zbyt mało kreatywny i naśladuje innych twórców. Odnoszę wrażenie tym wypadku tak jest. Na dzielni wśród moich ziomów nazywam to Złym Randomem. Należy też wspomnieć o fakcie, że morał odcinka jest raczej naciągany. Powiedzmy sobie szczerze, ilu ludzi ma pracę którą lubi?
-
[Dyskusja]Lepiej wyróżniać się w tłumie, czy być jednym z wielu?
temat napisał nowy post w Domek na drzewie
Film bez szału. Wiesz czemu tak myślę? Bo gdybyś zapytała jakiegoś człowieka gdzie znajduje się znajduje w "wybitności" i "niezwykłości" w społeczeństwie, to prawie na pewno wskazałby górne 20%. Prawie każdy uważa siebie za tego "jedynego oświeconego" i widzącego więcej niż reszta. Z tego powodu nienawidzę takich książek, filmów i innych środków mediów które wysuwają na pierwszy plan tragicznego, oświeconego i widzącego więcej niż reszta ludzi. To jest takie aroganckie! Nie szerzmy złudzenia ponadprzeciętności. A tak, to każdy myśli, że jest tym jedynym kolorowym wśród szarych, jedynym widzącym wśród ślepców i jedynym myślącym wśród głupców. Jak my kochamy czuć się lepsi od średniej! Wszyscy jesteśmy kolorowi. Mamy emocje, ambicje i osoby które kochamy. Zainteresowania i pasje. I nikt, NIKT, nie jest szary. porzućmy arogancję -
@Avanidius Dobra, masz rację, jestem cholernym ignorantem w dziedzinie mediów publicznych, spojrzałem na złą stację. Cofam mój jad i gorąco przepraszam za szerzenie łgarstw przeciwko telewizji publicznej. Moją pomyłkę uzasadniam jednak faktem, iż ostatni dłuższy niż 2min kontakt z telewizją miałem z 3 lata temu.
-
Czasem można, to prawda. Każdy potrzebuje odpoczynku. Jednak nie cały czas! Mózg pod pewnymi względami zachowuje się jak mięsień. Trenowany robi się coraz bardziej efektywny (i efektowny ), nie używany zanika. I rzeczywiście, co jakiś czas potrzebuje odpoczynku. Zresztą same kuce też odmóżdżają tyle że "na wesoło".
-
Szczerze mówiąc mój kontakt z telewizją jest bardzo ograniczony, toteż poczułem potrzebę uporządkowania swojej wiedzy na ten temat. Włączam w interneci program TV i co widzę? Jest chyba gorzej niż myślałem. Głupi serial, film, głupi program, coś o ogrodzie, poranne wiadomości, głupi serial, głupi serial, głupi serial... Boże, widzisz i nie grzmisz!? Publiczna telewizja powinna mieć misję. Powinna być odrobinę ambitna. Jest państwowa, ona ma podwyższać poziom intelektualny społeczeństwa, nie na odwrót! To co się dzieje na jakiś innych kanałach, to mnie nic nie obchodzi - wolny rynek, nic nie zrobisz. Ale przecież państwowa to co innego.
-
Tyle że telewizja jest publiczna i hajsy na to idą z pieniędzy publicznych. Za takie trudne "trudne sprawy" płacisz ty/twoi rodzice, podczas gdy za to że jakiś gimbus wrzuci do internetu film jak gra w minecrafta nie tracimy nic. Nie mówiąc o tym że telewizja powinna zachęcać do ukulturalniania się i szerzyć wiedzę. A przynajmniej starać się to robić.
-
Przesadzacie. Przecież kiedyś też było pełno idiotów. Narzekanie, że kiedyś było lepiej, w moim osobistym mniemaniu, nie mają sensu. Po pierwsze, przecież nikt z nas nie żył w "starych dobrych czasach" więc nie wiem jakieś były kiedyś reali. Po drugie, Wszystko wydaje się uwypuklać przez internet. Po prostu idioci krzyczą najgłośniej, przez co wydaje nam się że jest ich więcej w rzeczywistości. Po trzecie, nie ma mody na głupotę. Nigdy jej nie było i najprawdopodobniej nie będzie. Za to jest moda na nie myślenie. I zawsze była, i niestety chyba zawsze będzie. Taka już jest natura ludzka, że nie lubimy wysilać szarych komórek. Więc nie ma co się dziwić, że ludzie oglądają telewizję, która to jest jednym z najlepszych sposobów odmóżdżania się. A jak zazwyczaj dorzuci się tam trochę połechtania ego przez pokazanie idioty, to cóż... Czego więcej można chcieć? Zresztą to nie jest tylko problem telewizji, ale i internetu, ale o tym już chyba dobrze wiecie. Po czwarte, nie jest wcale tak źle jak twierdzicie. Tutaj trzeba się trochę wysilić i wpaść w dobre towarzystwo. Ruszyć tyłek i np. dostać się do jak najlepszej szkoły/uniwersytetu. Z moich osobistych doświadczeń wynika, że to pomaga w przywróceniu sobie wiary w ludzkość. Ktoś wyżej pisał o 10h przy komputerze. Mi się zdarzało, i to nie raz, nie dwa. Najczęściej jak jakaś gra mnie wciągnie to potrafię przeznaczyć na nią nawet więcej dziennie. Chociaż potem zazwyczaj robię sobie 2 miesiące wolnego od grania. Zresztą, rola komputera zmienia się z czasem. W sumie to może spędzam przy nim te 8-10 godzin codziennie? Z niego biorę zadanka, piszę na nim sprawozdania, słucham muzyki, czytam podręczniki i skrypty. Nie można narzekać, że czasy się zmieniają. Akurat tego nie zmienimy. Po prostu pewnych procesów się nie zatrzyma. I niekoniecznie muszą być one negatywne. Są po prostu nadejściem inności, obcości. A człowiek tego nienawidzi. Tak więc, zamiast stawać się kolejnym Narzekaczem Na Współczesne Czasy proponuję zrobić coś z sobą. Zostawić za sobą to całe nie-myślenie i zająć się innymi sprawami. Polecam Sztukę. Taką porządną, starszą (ta nowsza jest strasznie, strasznie trudna) i nauczyć się ją odbierać. I mówię o Sztuce, nie o sztuce. Rembrandt, Bach, Mickiewicz, Przyboś. Takie coś, co nas z początku odrzuca, bo jest trudne w odbiorze. Ale potem... ach! Nie będzie można bez tego żyć. I myśleć. Dużo myśleć. Znaleźć konstruktywne rzeczy na temat których lubimy i umiemy myśleć i robić je zamiast tych czynności które myślenia nie wymagają.
-
Zaczął się całkiem nieźle, ale po jakiś 10 min zrobił się strasznie przewidywalny. I trochę... ...nudny. Taki senny random, w dodatku dość średni. Gdy chcę coś takiego to łapię za Schulza. Za pierwszym, no może drugim razem w kucach to była nowość, świeżość i tak dalej. Ale teraz... meh. Tylko się niecierpliwiłem kiedy ta Luna się wreszcie zjawi i będzie rozwiązanie akcji. I łączenie snów? Bez przesady, toż to nie "Incepcja". I właśnie zdałem sobie sprawę z tego, dlaczego ten odcinek był dla mnie taki nieprzyjemny. Wiadomo było doskonale co się stanie, ale za cholerę nie można było przewidzieć kiedy. To stworzyło nieprzyjemne uczucie napięcia wewnętrznego. Poza tym, rozwiązanie akcji było średnie. I te piosenki to takie nie wiadomo co. Lalala sratatata i tyle. meh, 5/10 Z plusów, to chyba tylko latająca Scootalo. Świadome sny for the win.
-
Cóż, masz trochę spaczoną wizję niektórych katolików. Są tacy katolicy którzy starają podejść do wiary sceptycznie i z dystansem. I są tam pewne drobne sprzeczności, jednak w granicach niepewności pomiarowych. No, i wszystko można wytłumaczyć niezrozumiałością Boga. Bo spróbuj zrozumieć istotę nieograniczoną przez logikę. Warto zwrócić uwagę jeszcze na fakt, iż kościół katolicki to była mimo wszystko ogromna organizacja trwająca przez wieki. To, że po drodze wplątało się tam trochę kłamstewek i niedociągnięć nie należy się dziwić. Niemożliwością byłoby wręcz, żeby tak się nie stało. Jednak najważniejszy point jest ciągle taki sam. Ale się przydaje po życiu.
-
Bezkrytyczna wiara jest bezmyślnością. Zgadzam się. Jednak odniosłem wrażenie że mówił on o każdej wierze. Zarówno mniej i bardziej krytycznej. Takie nieprzyjemne uogólnienie. Btw. bezkrytyczna niewiara też jest bezmyślnością. Problem jest taki, że ten film nie obraża mnie jako katolika. Tzn. jego treści raczej nie trafiają w moje rozumienie wiary. On godzi w moje oczekiwania względem obiektywizmu i tolerancji ateistów. Teraz po prostu widzę, że muszę jednak ich zacząć traktować trochę inaczej. A co do faktu, że autokrytycyzmu brakuje części katolików, to się zgadzam. Ogółem nam jako ludziom tego brakuje. Nie, nie mówi. Na tym właśnie polega dobra manipulacja. Nie mówi, a przekazuje treści. Tutaj jest klasyczna zasada kontrastu. Muzykę i kolorystykę pewnie losowali, co nie? Żeby tylko było obiektywniej.
-
Nazywanie wiary bezmyślnością. Nie wiem jak bardzo bezkrytycznym w stosunku do tego filmu trzeba być, by nie widzieć takich rzeczy. Nie? Naprawdę? Dawkins nie sugerował takiego związku? Nie wspominając o tym, że według mnie szacunek do innych ludzi objawia się między innymi szacunkiem do ich przekonań. A przynajmniej nie zakładaniu z góry że są gorsze. Co do tego filmu, to to jest jakaś parodia nauki. Pokazuje jeden przykład jakiegoś islamskiego fanatyka i od razu sugeruje, że każdy kto jest wyznawcą jakiejkolwiek religii taki jest. Dramat. Czy tam w ogóle są jakieś statystyki? Chyba tylko fakt, że 49% amerykanów wierzy, że Ziemia ma poniżej 10000 lat. Nie wspominając o tym, że jak dla mnie za dużo tam chwytliwych hasełek, a za mało jakichkolwiek sensownych argumentów. Najbardziej dramatyczne dla mnie jest jednak to, jak ten człowiek żeruje na ludzkich błędach poznawczych. W skrócie manipuluje. Dla przykładu: https://youtu.be/tMvhaoahotw?t=8m6s Przecież to jest chyba wycięte z jakiegoś filmu propagandowego! I oczywiście muszą być najważniejsze atrybuty naukowca. Mikroskop i pipeta! Teraz wiem, że to oni mają rację. Albo 39:49. Naprawdę nie zdajesz sobie sprawy, jak zmieni się obraz muzułmanów po zobaczeniu starannie dobranego, a może i nawet wyreżyserowanego przypadku? Ps. Chyba nie chcemy dyskusji kogo działania spowodowały najwięcej ofiar w XX i XXI wieku. I w sumie nie widzę powodów kontynuowania dyskusji. Szczerze powiedziawszy oczekiwałem odrobinę autokrytycyzmu, ale jak widać się przeliczyłem.
-
https://www.youtube.com/watch?v=tMvhaoahotw To było łatwiejsze niż myślałem. Już w drugiej minucie padają słowa Jestem naukowcem i wierzę że istnieje głęboka sprzeczność między nauką a religią. Patrz : twój pierwszy dzisiejszy post. Teraz, jeżeli tego pragniesz, mogę przez dwie godziny oglądać ten film i wytykać błędy, manipulacje i przykłady bezpodstawnego wylewania jadu na religię i ludzi ją wyznających. Edit: Zamachowiec terrorysta wierzy, że zabijając w imię Boga dostanie się natychmiast do raju dla męczenników. Problem ten dotyczy nie tylko islamu. Chce zbadać ten niebezpieczny czynnik także dla judaizmu i chrześcijaństwa. Bezmyślność nazywana wiarą. Klasyczny przykład stopy w drzwiach. + jad na katolików Wierzę też, że idea stwóry odbiera wszechświatwowi jego prostotę. Świat jest prosty. No tak. Ktoś chyba nie próbował zajmować się fizyką kwantową, albo chociaż relatywistyczną. Dwudzisty pierwszy wiek powinien być wiekiem rozsądku, tymczasem irracjonalna wiara wraca do łask. Jad na katolików. Religijny ekstremizm wpisany jest w najbardziej zacięte i długotrwałe konflikty. No tak, bo każdy wie, że pierwsza i druga wojna światowa to były konflikty spowodowane religią. Wiara zniechęca do samodzielnego myślenia. Powoduje podziały i jest niebezpieczna. Jad na katolików. Sądziłem że rozum wygrał wojnę z przesądami, ale widok tłumów pielgrzymujących przyprawia o wstrząs. Jad na katolików. Ten tłum jest spokojny, ale wspiera przeciwny postępowi system wiary, któremu rozsądek musi rzucić wyzwanie. Wow, to jest niezłe. Skąd oni to wzięli? W radzieckich filmów propagandowych? To jest pierwsze pięć minut filmu. Dalej nie dam rady. Ogółem ten film to jest trochę takie głaskanie ateistów po główce i mówienie: Patrz jacy ci katolicy są tępymi, niezdolnymi do samodzielnego myślenia, siedzącymi mentalnie w średniowieczu idiotami. A właśnie ty, młody ateisto, jesteś obrońcą rozumu ludzkiego. Stoisz na straży by ten średniowieczny zabobon nie przeszkodził światłemu postępowi. Ja przynajmniej tak to widzę. @down Sugerowanie związku między inteligencją a katolicyzmem. Cios absolutnie poniżej pasa, z absolutnym brakiem szacunku do przekonań innych.
-
Tutaj muszę wystąpić w obronie Pana Ateisty . Są bardzo dobre przesłanki za tym co się wtedy działo. Mamy na przykład promieniowanie tła. Cóż, tutaj działa prawo Bernoulliego wielkich liczb. Szansa, że na przestrzeni milionów lat wytworzą się pozytywne mutacje jest dość duża. Poza tym, jesteśmy w stanie prześledzić jak jedne gatunki się zmieniały z jednych w inne. Ten temat częściej zbacza z kursu niż samoloty tanich linii lotniczych. Według mnie, dopóki jest kulturalnie to nie ma przeciwwskazań, jeżeli mówimy o drobnym offtopie. No, chyba że ci ten fakt przeszkadza, to możemy spróbować przenieść się gdzieś indziej.
-
Osobiście uważam, że to kwestia dorośnięcia religii. Katolicyzm już dorósł do statusu religii pokoju, więc w tym wypadku, argument że kiedyś tam coś się działo lekko traci na wartości. Ciekawe kiedy wiara ateistyczna dojdzie do tego momentu w którym jest teraz islam? Co do pozytywnych aspektów religii to gdzieś chyba czytałem, że ludzie religijni są statystycznie szczęśliwsi. Jak znajdę źródło to potwierdzę. Nigdy nie było wiadomo, obecnie nie wiadomo, i nigdy nie będzie wiadomo. @White Hood Dużo można by wymieniać podobnych przypadków.
-
Używają swojego autorytetu, by wzmacniać przekazywaną treść. Osobiście do tego pierwszego nic nie mam, on się tak z ateizmem nie obnosi jak Dawkins. Nie wspominając o tym, że ten używa wrednych manipulacji w swoich materiałach. Kościół w sumie też, więc możemy uznać 1:1. Można też wymienić wiele przyczyn dla których ludzie nie wierzą w Boga. Problem jest taki, że im bardziej np. fizyka się rozwija, tym pozostawia większe pole do popisu dla filozofii. I tak i nie. Granica między gimboateistą a ogarniętym ateistą jest płynna. A ja po prostu wszedłem na facebookowy pro-ateistyczny fanpage o raz za dużo. Czyli raz. Wcześniej miałem ateistów za inteligentnych racjonalnych ludzi. A kiedy ujrzałem wpis w stylu "usuwamy katolików ze znajomych" to niemalże zapłakałem. Sam czasem się lubię pośmiać z jakiegoś udanego żartu z kościoła katolickiego, ale to co się tam dzieje jest czasem poniżej godności człowieka. Nie wspominam o nazi-ateistach typu "grupa henocha". Jak kto chce popsuć sobie humor, to polecam sobie wyszukać. Ogółem internetowy ateizm traktuję tak samo jak internetową politykę. Najczęściej uciekam, zanim stracę resztki wiary w ludzkość.
-
Właściwie to wydaje mi się że nie. Największym problemem jest to, że oni najgłośniej krzyczą, przez co ich najlepiej słychać i widać. Człowiek, ponieważ widzi ich stosunkowo często, zaczyna przypisywać ich cechy całej grupie. Ale co tam, spróbujemy pobawić się statystykami. I uczepmy się tych nieszczęsnych ateistów. Ile znajduje się w np. internecie takich krzykaczy? Sporo, może np. z 15000. Wyobraź sobie 15000 ateistów walecznie walczących w klasycznych gównoburzach, postujących gify z Janem Pawłem II czy uważających że 99% księży to pedofile. Liczbę tą przeszacowałem dość mocno, jest to bowiem liczba polubień strony na facebooku "Nowy ateizm". Jest to największa grupa tego typu i jeżeli istnieje jakaś przesłanka wskazująca na błędne oszacowanie, proszę o zwrócenie mi uwagi. Teraz powołam się na dane stąd : http://en.wikipedia.org/wiki/Religion_in_Europe . 5%. W przybliżeniu tyle w 2010 roku było ateistów w Polsce. Daje to prawie 2 mln ludzi wyznających ten światopogląd. I tych krzykaczy jest mniej niż 1%! Szczerze mówiąc, sam jestem zaskoczony. Można mnożyć podobne przypadki. Np. z Korwinistami, czy ogółem z przedstawicielami konkretnych ugrupowań politycznych. Nie mam zamiaru jednak tego rozstrząsywać, gdyż boję się o przyszłość tego tematu. Należy jeszcze zwrócić uwagę na to, że jednym z największych problemów dla Homo Sapiens jest właśnie tworzenie statystyk i oszacowań bez danych statystycznych. Po drodze jest tyle różnych pułapek w które wpadamy, że zazwyczaj wynik wychodzi całkowicie błędny. Jako ciekawostkę powiem, że Daniel Kahneman dostał nagrodę nobla w dziedzinie ekonomii właśnie za zaskakujące wyniki w badaniach psychologicznych na ten temat.
-
Jak widzę temat przeszedł na bardziej lub mniej znane słowa ateistów. Pozwolę sobie zacytować, polskiego wybitnego neurobiologa, prof. Jerzego Vetulaniego. Jestem ateistą. Ale mówię to jako Jerzy Vetulani, a nie jako naukowiec. Jako naukowiec bowiem nie mam prawa wypowiadać się o istnieniu czy nie istnieniu boga ani nikomu w tej materii czegokolwiek sugerować. Dopóki nauka nie ma odpowiednich narzędzi, nie powinna nawet próbować odpowiadać na pytanie o istnienie Boga. Szkoda, że sporej części porządnych ateistów reputację niszczy grupa idiotów, traktujących swoje przekonania jako lek na kompleksy i niską samoocenę. Oczywiście w prawie każdym ugrupowaniu tacy ludzie się znajdą. Najgorsze jest jednak to, że to właśnie oni najgłośniej krzyczą. Edit: Zapomniałem napisać źródła: Jerzy Vetulani, Maria Mazurek Bez ograniczeń. Jak rządzi nami mózg. (2015)
-
Hmmm.. Z tego co mi wiadomo, to naukowcy są w miarę zgodni, że odkrycie co było przed wielkim wybuchem jest niemożliwe. Nie "nieosiągalne przez niedoskonałość sprzętu" itp. tylko niemożliwe ze względu na samą istotę wszechświata. Być może coś przedtem istniało, jednak nigdy się o tym nie dowiemy. Pech. Pozwól, że zadam ci inne pytanie: Czy Bóg może stworzyć kamień którego nie będzie w stanie nigdy podnieść?
-
Cześć! Pozytywistyczny człek... To mi się podoba! W jaki sposób przejawia się w tobie ten pozytywizm? Piszesz nowele? Może badasz logikę matematyczną? Albo zajmujesz się filozofią nauki? Jesteś miłośnikiem emancypacji kobiet? Trochę oldschool, ale co tam. Szkoda że tak mało wiem o pozytywizmie. Wiesz, wolę romantyzm... Parę pytań: -Od kiedy oglądasz kuce? -Jakiego działu matematyki nie lubisz najbardziej? -Czytujesz książki? -W czym programujesz? No, i należy się bardziej tradycyjna forma przywitania: Miłej zabawy na forum!
-
Pytanie to, nie jest kontrtautologią. Jest próbą dowodu ad absurdum (przez sprzeczność). W dodatku, według mnie, udaną. Jak dla mnie jest to dostateczny argument, by sądzić, że jeżeli istota wszechmogąca istnieje, to jest ponad logiką. No cóż, próby obalenia istnienia Boga są mile widziane u każdego, nawet u katolika. Udawanie, że one nie istnieją jest raczej mało... ogarnięte? Należy przedstawiać jakiś poziom zrozumienia dla myśli ateistycznej i pochwalać jej własne próby dążenia do prawdy. I mamy kompetencję do odpowiadania na takie pytania. Bo czemu nie? To, że jest ono wykraczające poza nasze postrzeganie świata nic nie zmienia. Poza tym, jaki świat byłby nudny, jeżeli odpowiadalibyśmy tylko na pytania typu "co będzie dziś na obiad".
-
Co najbardziej lubicie bądź cenicie w fandomie?
temat napisał nowy post w Ogólna dyskusja na temat kucyków
Powiedziałbym, że istnieje różnica między tymi trzema tematami. Pierwszy wymieniony przez ciebie temat to klasyczny random w którym możesz pochwalić się np. znajomością pojęcia sarkazmu. Drugi to miała być poważna dyskusja. Tutaj z kolei mamy coś w rodzaju "każdy-coś-dopisze-ale-nikt-tego-nie-czyta". Poza tym, kto się przejmuje takimi rzeczami jak dublowanie tematów? No to się wypowiem: Nie zgadzam się, że w fandomie jest obecnie dużo narzekania. Kiedyś było tego o wiele więcej. Połowa publicystyki w tych wszystkich "Brohoofach" i "Manezette'ach" to było narzekanie. Ponadto, bardzo popularny niegdyś temat "Czego nie lubimy w fandomie" leży zapomniany od 17 lutego. I to mi się właśnie podoba. Jako fandom idziemy pod tym względem w dobrym kierunku. Ogółem w fandomie kiedyś też bardzo mi się podobała muzyka klasyczna. Teraz już chyba nikt tego nie produkuje. A szkoda, bo było czego słuchać. Ludzie w sumie są całkiem ok. Przede wszystkim można kulturalnie podyskutować na mniej lub bardziej ambitne tematy. -
Silna fobia społeczna. Do tego stopnia, że miałem jeszcze niedawno duże bardzo duże problemy z pisaniem nawet w internecie. Z resztą dalej mam z tym bardzo poważny problem, np. nowego tematu nie otworzę. Wiem że jest to bardzo głupie i nieracjonalne, ale niestety fobie mają to do siebie, że takie są. Niesamowicie absurdalnym wydaje mi się też fakt, że boję się iść do psychologa czy kogoś podobnego . Pozostało więc zacząć terapię poznawczo-behawioralną we własnym zakresie. I taktyka powolnych, małych kroków. Chociaż ma to też swoje ciekawsze strony. Mało kto może na co dzień obserwować u siebie takie fascynujące procesy w umyśle. Poza tym, ta choroba jest strasznie ciekawa. Np. dopóki jesteś tzw. Fredem w np. sklepie samoobsługowym, to absolutnie nic nie czujesz. Zdajesz sobie sprawę z tego, że kasjerka za 30 sekund o tobie zapomni. Jednak wystarczy drobne zwrócenie na ciebie uwagi, a już zaczynają się dość silne objawy.