-
Zawartość
2849 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Dean Ambrows
-
-Trochę szkoda, ale przynajmniej oczu nie stracę.- odwarknął uśmiechając się.
-
Lucas zapukał do drzwi.- A długo będziesz się ubierała?- zapytał lekko się rumieniąc.
-
-Widziałem piękne rzeczy.- powiedział ocierając twarz z popiołu i lekko się uśmiechając.
-
-Idę do kibla.- powiedział Lucas kierując się w stronę drzwi. Podszedł do nich, otworzył je i stanął ja wryty.
-
(Moja sprawa. Nie czepiaj się. )
-
(No sory że na łapę demona to musi być gońcem) -Dzięki.- powiedział biorąc jednego.
-
Vergil spakował się i wyszedł przed budynek. Już nigdy tu nie wróce.pomyślał wchodząc do auta. -Żegnajcie.-mruknął. Nowa postać!!! Imię i Nazwisko: Lucas Catelmore Wiek:19 lat Rasa: Wskrzeszony Diabeł - Dawny Człowiek Przynależność:Dawniej rodzina Amy, Grupa druga, teraz brak ( później Rodzina Bael - Młoda Grupa Bael - Klub Okultystyczny) Pozycja: Średnio poziomowy Diabeł Funkcja: Pion Boski Dar:Ramię Demona Ognia Piekelnego - ramię Ravena jest ramieniem demona i tylko on potrafi je zamaskować. Oręż:Ogniste Ostrze- jego miecz staje w płomieniach przez co może także podpalić wroga./ Umiejętności:Płomienny Harpun-Raven skacze i strzela ogromnym harpunem w kierunku ziemi. Harpun wybucha,rozpruwając ziemię. Piekelny Mini-Gun-Raven wbija miecz w ziemię, ustawia na nim swoje ramię i strzela 12 kulami ognia w przeniwnika. Wygląd: Historia i Charakter: Raven jest miły, zabawny, lekko szalony i trochę zbyt pewny siebie . Raven urodził się w Austrii. Uwielbiał podróże, ale niezbyt się ucieszył kiedy okazało się,że że po śmierci i przydzieleniu do rodziny Soul musi opuścić wyspę.Po pewnym czasie przyzwyczaił się do bycia diabłem i przywiązał się do swojej rodziny. Jednak pewnego dnia gdy wrócił ranny po walce z upadły aniołem okazało się,że rodzina została wymordowana przez większą grupę upadłych. Wiedział,że w pojedynkę sobie nie poradzi więc zcząłó szukać nowej rodziny. Chowaniec: Czarna pani kruk imieniem Neku Ludzki wygląd chowańca: Raven szedł przez park wsłuchując się w piosenkę Amon Amarth .Po chwili zatrzymał się, ponieważ wyczuł jakieś niskopoziomowe, jednego wysokopoziomowego diabła i ,,byłego" demona. -Nie lubię demonów.- mruknął. Po upływie kilku minut, doszedł do opuszczonej szkoły w której wyczuł jednego niskpoziomowego. Wszedł do sirodka i zauważył Franklina. -Witaj. Jestem Lucas a ty?.- zapytał podając mu prawą dłoń na przywitanie.
-
Tęczówki Vergila zmieniły kolor na żółty.- Ja też chcę pićwiczyć. - mruknął Shirozaki udeżając w worek z całej siły. Shirozaki zatrzymał się w połowie drogi do worka. -Wyczuwam gdzieś Cornvela.-mruknął ubierając koszulkę.
-
((Z fona trochę trudno się pisze. ))
-
Vergil wszedł do kpjasczonej szkoły. -Idę pićwiczyć.- neilnął zakładając fred ściągając koszukę i piechodząc do drzewa na którym był powieszony worek treningowy. Zrobił kilka pompek i zaczął udeżać w worek.
-
((Huehuehue zło))
-
Shirozaki szturchnął Lorence w ramię. - -Póki mam ciało Vergila dla siebie bo jestem Boskim Darem to ja jetem Shirozaki.-powiedział do Lorence. Po chwili jego tęczówka zmieniła kolor na czerwony. -No siema to ja Vergil.- mruknął do Lorence oddalając się.
-
Shirozaki podszedł od tyłu Juriji i szyjęchną go w plecy. - Jestem Shirozaki a ty ?- zapytał .
-
Mei wyszóła z budynku rozglądając się za innymi chowańami. ,,Ale nudy" pomyślała siadając na ławce i jedząc batonika.
-
Shirozaki poszedł do domu. Gdy wszedł zauważył, że Mei śpi. -Miłych snów.- mruknął prykrywając ją kocem. ,,Pomyśleć,że jesteś taki opiekuńczy" odezwał się głosik w jego głowie (Vergil). ,,Zamknij się" warknął Shiro i wyszedł do starego budynku. Coś tu cicho. pomyślał kładąc sie na kanapę i zasypiając.
-
( mnie się nie zmieniło. Shirozaki nadal na wolności. )
-
Shirozaki wyszedł ze skoły. -Przejde się.- mruknął wchodząc do parku. Po kilku minutach zauważył Jonathana i Lorence na ławce. Oparł się o drzewo i zaczął nasłuchiwać o czym rozmawiają.
-
-Czyli nie jestem jedyny.- mruknął kładąc się na kanape i włączając muzykę. - Miło mi będzie ich powitać.- i zasnął.
-
(( zła częś Vergila zwie się Shirozaki.)) Shirozaki rozejrzał się dookoła budynku. Czyżbym czuł jakąś złą połówkę? pomyślał patrząc w stronę parku.
-
Vergil wszedł do budynku. -Te ciało jest bardzo wygodne.- mruknął gdy jego oczy zrobiły się żółte a dookoła źrenicy pojawiły się czarne łezki. - Pozwól, że się zabawię.- powiedział do Vergila który był tymczasem zamknięty w mieczu. Wyszedł z budynku. A teraz czekać na jakiegoś aniołka. pomyślał drwiącym uśmiechem wchodząc na dach opuszczonej szkoły.
-
Vergil wyszedłz budynku. -Czas wracać.- mruknął patrząc na słońce. Mei została sama. Jeszcze coś przeskrobie. pomyślał zakładając okulary przeciwsłoneczne.
-
Vergil rozglądał się po miejscu walki. Jakbym już tu był... pomyślał.
-
Vergil pojawił się obok nich. - No siema.- mruknął i przeszedł obok Kuro jakby nigdy nic. - Sory ale nas nie zatrzymasz.- warknął do kota i zrobił gest aby reszta szła dalej.
-
- Jestem Vergil Abarai i od dziś masz mi służyć. - powiedział z uśmiechem.