Dean Ambrows

Loki przyjrzał się postaci. To na pewno on. pomyślał zaczynając śledzić oponenta zastanawiając gdzie się skieruje.

Loki ruszył w stronę lądowiska. Gdy dotarł na miejsce schował się i zaczął wypatrywać Mrocznego Lorda.

-Mam do niego sprawę którą ty nie powinieneś się interesować młody.- powiedział patrząc mu w oczy przenikliwym wzrokiem.- To wiesz gdzie on jest czy nie?- zapytał chłopaka tonem niecierpiącym zwłoki.

,,Wiem tylko tyle że nie lubi mieszańców i, że nie będzie już tej same obrony przed czarną magią.- odpisał lekko się krzywiąc widząc utkwione w sobie oczy ropuchowatej kobiety.

Loki pokręcił głową. Zadanie jest łatwe. Wstał i wyszedł z apartamentu. No to lecę. pomyślał kierując się w stronę pojazdu. Gdy doleciał na miejsce zatrzymał jednego przechodnia. -Gdzie znajdę Lorda Sithów.- zapytał chłopaka który się trząsł ze strachu.

Dante przestał uważać na to co mówi Umbgride. Zaczarował kawałek papieru i wysłał go do dziewczyny. Było tam napisane ,, Ta babka jest z Ministerstwa. Ja jej nie ufam."- Dante patrzył na nią by zobaczyć jak zareaguje.

-Mam złe przeczucia. Ponoć mamy być jak to się mówi trzymani na łańcuchu. Będzie sprawdzała czy nie łamiemy jakiś zasad i spróbuje nas ograniczać. - powiedział lekko zdenerwowany. -A najgorsze jest to że nienawidzi mieszańców.- mruknął patrząc porozumiewawczo w stronę Farkasa.

Imię -Loki Sarend Wiek - 800, 4 regeneracje. Płeć - Mężczyzna Rasa - Zbuntowany Władca Czasu ( bo może ) Wygląd - Umiejętności -może używać iluzji ( np odetnie rękę ale jej nie odciął.) zwinny Wady - sarkastyczny, zbyt pewny siebie Zalety -miły łatwo zawiera przyjaźnie, Ma bardzo ładny głos szczególnie jak śpiewa.

1. Imię i nazwisko: Loki Ravlen 2. Rasa: Człowiek 3. Wygląd: 4. profesja: Były Sith, teraz płatny zabójca i informator 5. Umiejętności: Sprawny w cichych zabójstwach, dobry w w walce na pięści, niepokonany w kradzieżach i skradaniu. , władanie mieczem świetlnym ( tak samo.) 6. Historia: Urodził się na Wewnętrznych Rubieżach na planecie Manaan w biednej rodzinie. Musiał kraść by przeżyć. Raz złapał go na próbie przeszukania jego płaszcza Sith. Uznał go za cenny nabytek i zaczął go uczyć. Po pewnym czasie Loki stał się najlepszy. Lecz nie podobało mu się jak nauczyciel traktuje gorszych od niego. Postanowił z tym skończyć i pewnego wieczoru zabił Mistrza i uciekł z Akademii. Tak stał się płatnym zabójcą i informatorem za doże pieniądze.

Johan wrócił do swojej dawnej postaci. -Chcę wyzwać waszego najsilniejszego wojownika. Walka na śmierć i życie. Oczywiście z bronią.- odezwał się z morderczym uśmiechem.

Dante przyjrzał się kobiecie. Po chwili jego źrenice rozszerzyły się ze zdziwienia. Po chwili zauważył, że siedzi obok Bryana. -To jest Umbgride. Jest ona człowiekiem Knota.- powiedział do chłopaka słuchając uważnie jej przemowy.

To nie chce wyjść!!!!! Następnym razem wyjdzie. Utwory chowamy w spoilerach. Uznajmy, że zapomniałeś... Triste

Dante wszedł do powozu. -I jakie to uczucie wrócić do Hogwartu?- zapytał siedzących wyciągając blok i zaczynając w nim kończyć rysunek.

-Luz.- powiedział Lucas a w jego ręce zmaterializował się wielki harpun.-Damy radę.-uśmiechnął się. Chłopak machnął mocno i jego harpun wbił się w jednego z Upadłych. Pstryknął palcami i w tym samym momencie harpun wybuchł podpalakjąc kilka innych Aniołów.

Lucas wstał. -Wiedziałem, żeby mu nie ufać.- mruknął podnosząc miecz i wybiegając w miejsce walki. -Witam.- krzyknął jak tylko wbiegł.- Nie zostałem zaproszony no ale ponoć darmowe przekąski.- powiedział patrząc na Upadłych. Vergil obudził się. Co.. jest? pomyślał. Nagle wyczuł Upadłych i kilka diabłów.Wybiegł ze szkoły. -Tym razem ja też chcę się zabawić.- Wokół jego miecza pojawiły się czarne płomienie. Popatrzył po Upadłych. -No to zaczynamy?- zapytał Rina lekko się uśmiechając.

Lucas wrócił do szkoły. -Ale długo śpi.-mruknął podnosząc mu koszulę. - Goi się.- powiedział do kruka. Usiadł w fotelu i wpatrzył się w drzwi.

-A to spoko.- powiedział wyciągając słuchawki i wracając do Lorence. -Przepraszam, fałszywy alarm.- powiedział siadając z uśmiechem obok niej.

-I co w związku z tym?- zapytał Dante niepewnym głosem.

-Przyznam ci rację.- powiedział Lucas. Podszedł do Rina i powiedział mu na ucho - Ty mu ufasz?-

-A ja myślałem, że będzie zabawa.- powiedział i zaczął udawać, że płacze.

Lucas drgnął. Gdzieś jest upadły anioł. pomyślał wstając gwałtownie. -Lorence. Upadły się pojawił.- powiedział do niej i pobiegł w kierunku w którym powinien się znajdować. -Siema Rin.- mruknął podbiegając. -A.. Jeśli ty się bawisz to nie przeszkadzam.- powiedział odsuwając się.

-Śmierciożercy tak go katowali go zaklęciem Cruciatus ( nie pamiętam jak się to pisze.) na moich oczach. Za długo. Zginął w cierpieniu.- powiedział. Łza spłynęła mu po policzku.- To co? Wsiadamy?- zapytał wycierając oko.

-Długo wybierałem. Ale szybka decyzja nie w moim stylu.- powiedział z uśmiechem.