-
Zawartość
2133 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
34
Wszystko napisane przez Airlick
-
Dziewczynka... Nie miałem pojęcia, jak udało się jej przeżyć. Może nie była sama? Tak czy inaczej, musiałem jej pomóc. Zjechałem na pobocze i wysiadłem z samochodu. Musiałem być ostrożny - nie chciałem jej spłoszyć, a kto wie, przez co ona przeszła? Zatrzymałem się przy samochodzie i kucnąłem, po czym zawołałem: - Hej, mała! Nie bój się... Jak się nazywasz?
-
W Manezette i Brohoofie są teksty, które od biedy można podpiąć pod felietony. Pisać osobne teksty? Raczej bez sensu. P.S. Opcje w tej ankiecie są co najmniej dziwaczne.
- 4 odpowiedzi
-
Lubię Twilicorna, w dodatku od 2 sezonu mówiłem (co prawda bardziej w ramach żartu, ale jednak) że, prędzej czy później, ale Twi na pewno stanie się alicornem. Ale tak, masz rację, ludzie po prostu nie lubią zmian, zgodnie ze starą dewizą "jest owo, ale stabilnie". IMO Twilicorn w żaden sposób nie zadziałał na szkodę serialu, zmiany muszą być, dobrym jest, że twórcy nie boją się wprowadzać drastycznych zmian fabularnych, zwłaszcza jeśli mają one sens.
-
Zauważ, że przez cały 4 sezon Twi rośnie. Rośnie = potrzebuje więcej energii. Sama przecież dziwi się, jak bardzo głodna była - zresztą widzimy, o ile więcej zjada Twilight od CMC razem wziętych. Piję do tego, że ludzie, gdy są naprawdę głodni, też często nie przejmują się, jak ich proces jedzenia wygląda dla osób postronnych. Odcinek... Hm. Większość odcinków z CMC jest zwyczajnie irytująca, ten da się oglądać bez zgrzytania zębami, ale to raczej dlatego, że skupia się bardziej na Twi i stosunku otoczenia do niej, niż na samych CMC. Właściwie dwie rzeczy są godne wymienienia w odcinku: - Sweetie Belle chyba uczy się misternej sztuki manipulacji od samej mistrzyni Rarci, ale na razie kiepsko jej to wychodzi. - Twi pomiatała Spajkiem, a tego nigdy za dużo w MLP. - zombie ponies W każdym razie, nie jest to żadne arcydzieło. Jeden ze słabszych odcinków w sezonie.
-
Jadąc drogą stanową w kierunku Hastings, bawiłem się radiem. Niestety, wszelkie machinacje pozostawały bez odpowiedzi innej niż monotonny szum wydobywający z głośników. To mogło znaczyć, że nie pozostał nikt zdolny do zajmowania się radiem, ale z drugiej strony, może wszyscy ocaleni byli po prostu zajęci usuwaniem szkód po przejściu epidemii... Chociaż moja ostatnia wizyta w Hastings omal nie zakończyła się katastrofą, a samo miasteczko już w ciągu pierwszych dni epidemii powoli pogrążało się w chaosie, wiedziałem, że i tak musi to być mój pierwszy przystanek na drodze do Kansas City. Przede wszystkim chciałem dowiedzieć się, czy sytuacja chociaż trochę się nie poprawiła, co było przecież możliwe. Prawda? Nie mogłem tracić nadziei. Być może spotkam kogoś, kto będzie dysponował świeższymi informacjami ode mnie. Były też jednak bardziej pragmatyczne powody. Mimo wielu zalet, które wysłużony pick-up moich rodziców posiadał, nie można było zaprzeczyć, że palił jak smok. Szacowałem, że mam paliwo na jakieś 150 mil drogi. Najkrótsza droga do Kansas City zaś wynosiła prawie 300 mil. Musiałem zdobyć więcej paliwa. Musiałem więc jechać bardziej uczęszczanymi drogami, wzdłuż których znajdowało się więcej stacji benzynowych. Nie mogłem przecież ryzykować, że utknę bez paliwa na jakimś kompletnym zadupiu. A tak się złożyło, że najkrótsza i najwygodniejsza droga do Kansas biegła właśnie przez Hastings. Tak więc jechałem. Do miasteczka zostało mi jeszcze jakieś 10 mil. Miałem nadzieję, że uda mi się tylko zahaczyć o obrzeża, znaleźć jakąś przyjazną duszę, zdobyć więcej paliwa i ruszyć na poszukiwanie Rose...
-
http://puu.sh/76AH2.jpg To nawet ma sens.
-
Wniknijmy w lola bardziej - Czyli o wszystkim i o niczym
temat napisał nowy post w League of Legends
Trudność jest oceniana na podstawie mechaniki postaci - szybkości skillshotów, cooldownów, łatwości farmienia, moc ganków, itd. Nie jest żadnym wyznacznikiem tego, jak trudno jest faktycznie opanować tą postać na wysokim poziomie. I tak przykładową Soną faktycznie można spamować Q W E i odpalać R na początku teamfightów, i w jakiś mierny sposób będzie się spełniać swoją rolę. Ale żeby naprawdę opanować Sonę, trzeba się nią nagrać. -
Nie zapłodnię, ale na Zachodzie bywa, że geje wynajmują surogatkę. To też jest forma sztucznego... No, nie tyle zapłodnienia, co "uzyskania" dziecka, które będzie genetycznym potomkiem przynajmniej jednego dewianta z danej pary. Mówisz o skrajnościach. Pewnie, że jest pełno "normalnych", patologicznych rodzin. Ale zauważ, o ile więcej jest par heteroseksualnych, niż homo. Różnica jest kolosalna, zwłaszcza w takim kraju jak Polska. W dodatku mówisz tylko o skrajnościach wśród "zwykłych" rodzin, pomijając zupełnie kwestię taką, że wśród gejów też zdarza się bicie i molestowanie dzieci. Co więcej, czytałem kiedyś artykuł poparty badaniami, z którego wynikało, że - proporcjonalnie - dzieci gejów padają ofiarą molestowania kilkukrotnie częściej niż to się zdarza w normalnych rodzinach. A psychika dziecka wychowanego przez gejów na pewno będzie zwichrowana jeśli nie przez samych opiekunów, to przez reakcje rówieśników. Więc tak, znajdzie się kilka powodów, dla których oni nie powinni mieć prawa do posiadania dzieci. Chyba logika mocno u ciebie szwankuje. Domniemane przeludnienie a homoseksualizm mają do siebie tyle, co piernik do wiatraka. Nie ma znaczenia, czy mamy przeludnienie. Jesteśmy gatunkiem dwupłciowym, i dopóki nim będziemy (czyli prawdopodobnie zawsze), homoseksualizm będzie odstępstwem od normy (czytaj: chorobą), choćby było nas 100 miliardów. Przeludnienie nie ma tu nic do rzeczy.
-
... What? Homoseksualizm jest chorobą. Czy o podłożu hormonalnym, genetycznym, czy psychiczną, ale jest chorobą - poważnym odstępstwem od normy, które uniemożliwia przekazywanie genów (no, chyba że siłą) kolejnym pokoleniom, do czego dąży każda istota. Jeśli to nie jest definicja choroby, to nie wiem, co nią jest. Może nie powinno się jej leczyć, a już na pewno nie przymusowo, ale na pewno nie powinno się też jej promować i twierdzić, że homoseksualizm jest w porządku. Bo nie jest. Niech się żenią, niech czerpią ze swoich małżeństw wszystkie prawa przysługujące prawdziwym parom (najlepszy przykład: możliwość podejmowania decyzji w sprawach zdrowotnych, jeśli jedna ze stron nie jest w stanie podjąć jej sama), ale na pewno nie powinno się krzywdzić dzieci, pozwalając gejom na adopcję czy sztuczne zapłodnienie.
-
Głodnemu chleb na myśli... Nie wiem, gdzie ty widziałeś takie celowe podteksty. Zachowań, które można w ten sposób interpretować np. takie: trochę jest, ale żeby były celowe? Bez przesady.
-
... Zapomniałem odpisać? Mógłbym przysiąc, że pisałem odpowiedź tego samego dnia... -------------------------------------------------------------------------------- - To nazywasz dowodami? - zaśmiałem się. - Mówisz, że to twoja fajka. Może to i prawda. Mówisz, że Rusty ci ją ukradł. To też może być prawdą. Ale gdzie tu masz dowody? Ja widzę, że trzymasz ją w kopycie. Więc kto zaświadczy, że naprawdę ją straciłeś, oprócz twojego kolesia? Nie masz żadnych dowodów. Masz tylko swoje słowa przeciwko słowom Rusty'ego. Możesz sobie iść z tym do żandarmów, ja mam to gdzieś. Ale nie tkniesz Rusty'ego, póki ja tu stoję, chyba że koniecznie chcesz stracić wszystkie zęby. No, teraz pozostało mi czekać na odpowiedź. Byłem już niemal pewny, że Rusty jest niewinny, a ci dwaj po prostu chcieli sobie na nim poużywać. Miałem nadzieję, że moja przemowa wystarczy do przekonania reszty kucyków, żeby nie stanęły po stronie tych matołków. Zresztą, teraz to właściwie nie miało już znaczenia. Tylko patrzeć, jak do namiotu wejdzie nasz sierżant albo jakiś inny podoficer. Czyli można powiedzieć, że wygrałem. Szkoda, że to tak łatwo poszło. Kopyta zaczynały mnie już świerzbieć...
-
Ahem, ahem. BiP poprosił mnie o poprowadzenie tej zabawy, do której to prośby raczyłem się przychylić. Jednocześnie usunąłem offtopowe posty, których liczba przekroczyła wszelkie stany krytyczne. OK, punktacja miała podobno zostać wyzerowana, a wy chcecie nowy temat. Proszę bardzo, czegoś takiego chyba jeszcze nie było: Która z klaczy lepiej poradziłaby sobie w poważnym związku?
-
Jedno słowo: Fluttershy. Do pewnego momentu najbardziej irytowała mnie Pinkie Pie, Fluttershy dało się znieść. Teraz role się odwróciły, na żółtą wycieraczkę nie mogę patrzeć. Może to kwestia tego, że w 4 sezonie twórcy poszli z akcjami Pinkie bardziej w stronę fanów, a nie 7-letnich dziewczynek, jak w poprzednich sezonach.
-
http://www.filmweb.pl/user/bubblefs Konto mam, specjalnie nie używam. Ot, żeby znaleźć jakiś nowy (albo częściej - bardzo stary) film, którego nie widziałem.
-
Tak jest. Powody mogą być zupełnie różne, ale efekt podobny. To znaczy, mogę zawalić jako pisarz i nie wspomnieć o nich, ale mam nadzieję, że uda mi się tego uniknąć. Nie spodziewałem się, żeby było inaczej, stąd "na dniach".
-
Oh... Eh... Gee... Dlaczego ja o tym nie wiedziałem?
-
Na wstępie powiem, że dzisiaj zacząłem w końcu czytać "Kanclerza". Na dniach spodziewaj się komentarza. Faktycznie, nie znacie. Ale czy Radiant Topaz będzie głównym graczem? To się jeszcze okaże. Tutaj mocno zainspirowałem się relacjami między Tywinem, Tyrionem i Jaime Lannisterami z "Pieśni Lodu i Ognia". Kto czytał, ten wie, o czym mowa. Radiant Topaz może być najbardziej podobny do króla, ale to nie znaczy, że ojciec go kocha - wprost przeciwnie.
-
Odcinek jest... wtórny, biorąc pod uwagę, że Fluttershy nie dostała pod koniec tęczowego "klucza". Tak, to nie jest pierwszy wtórny odcinek w tym sezonie, ale w trzech pozostałych postacie dostawały na koniec, po pokonaniu swoich wad i umocnieniu się w swoim Elemencie, swój klucz. Tutaj tego nie ma, co sugeruje, że Fluttershy otrzyma jeszcze jeden taki odcinek. To jest złe i powinno zostać załatwione już teraz. No, ale nie od dzisiaj uważam, że FS jest najprostszą i najsłabiej wykreowaną postacią w serialu. Ale właściwie na tym minusy się kończą. A zalety? Po raz pierwszy Pinkie udało się mnie naprawdę rozbawić. Pierwsze straszenie Flutterki, a potem scena z wdrapywaniem się po ścianie rozbroiły mnie swoją zabawną groteskowością. Piosenka należy do najlepszych piosenek w całym serialu. Kocham takie utwory. Big Mac x Cheerilee confirmed? Wróć, właściwie jest jeszcze jedna wada. Twilight pozostaje backgroundem przez cały 4 sezon, i tutaj nic się w tej kwestii nie zmieniło. Szkoda.
-
Nareszcie udało mi się wypocić kolejny rozdział. Nie jestem z niego specjalnie zadowolony, ale pisanie nie szło mi zupełnie, więc lepiej taki, niż żaden. Potraktowałem go jako wstęp do kolejnych rozdziałów, wykorzystując też sposobność do opisania, jakkolwiek wciąż powierzchownego, mojej wizji armii Equestrii i jej wyposażenia. Zapraszam do lektury i zachęcam do komentowania. https://docs.google.com/document/d/1gU4agpj5KbemaTGd9RMBQP1bBC2cgBzSRW9ketBbP5M/edit
-
Forumowy składzik wpadek i wyjętych z kontekstu tekstów prosto z SB
temat napisał nowy post w Off-topic
Ten avek... -
Ich rodzice wciągali sproszkowane klejnoty, no i zaczęły się rodzić takie mutanty. Ot, i cała zagadka.
- 8 odpowiedzi
-
- pucyki kony
- crystals
- (i 3 więcej)
-
Ogarnij swój dział. Mówię poważnie. Nie mówię tu o poziomie twoich wypowiedzi. Ludzie piszą lepiej lub gorzej, nie muszą mieć stylu jak Dostojewski. Ale spam, jaki masz w zabawach, jest po prostu niedopuszczalny. W chwili, w której piszę tego posta, Inkwizycja robi to, czego ty najwyraźniej nie chcesz albo nie umiesz zrobić - czyści twój dział ze spamu. Masz możliwość usuwania postów, a poza tym to ty tu rządzisz - jeśli widzisz, że dany user łamie regulamin albo zasady działu - a zwyczajny spam jest łamaniem regulaminu - możesz albo usunąć dane posty, albo zgłosić je, a wtedy my się tym zajmiemy, a kara będzie dotkliwsza. Nie chcę cię straszyć, poza tym nie mam tu mocy sprawczej, ale administracja dała ci ten dział w nadziei, że podołasz prowadzeniu go. Na razie zwyczajnie nie dajesz sobie rady. A nikt nie będzie trzymał tego działu z łaski. Na razie jest tu zwykła spamernia i nic więcej, jeśli to się nie poprawi, to na pewno ten dział stracisz. Dział Derpy zostałby usunięty, gdyby jego opiekunka nie dorobiła się wcześniej bana, i nie przejął go bardziej ogarnięty user. I jeszcze jedno: http://mlppolska.pl/watek/9280-zabawa-znajd%C5%BA-userowi-zalet%C4%99/ Ta zabawa. Nie dość, że jest porażająco głupia i jest kopią zabawy ze znajdowaniem wady, to jeszcze w ogóle nie pasuje do działu Diamond Tiary. Miejscem tego czegoś jest śmietnik, a nie dział któregokolwiek kucyka.
-
Ostatnio skończyłem serię "Zaginiona Flota" Jacka Campbella. Bardzo dobra space opera, zupełnie inna od tych z popularnych uniwersów. Jest niesamowicie realistyczna, naprawdę ciężko się do czegokolwiek przyczepić. Bardzo duży nacisk jest na kwestii czasu w przestrzeni kosmicznej. Nie jest tak, że okręty wyskakują z nadprzestrzeni i od razu mają dokładny raport na temat sił przeciwnika - wręcz przeciwnie, często muszą czekać godzinami, a nawet dniami, aż skanery odbiorą fale świetlne, z których dopiero można wywnioskować coś na temat położenia okrętów wroga. To pierwszy przykład z brzegu, ale takich jest mnóstwo. Minusy? Przewidywalna fabuła, niestety. A teraz zacząłem sagę "Powrót do domu" Orsona Scotta Carda. Już teraz jestem pod wielkim wrażeniem, dawno nie widziałem tak pełnokrwistych i wiarygodnych bohaterów. Świat przedstawiony jest bardzo dziwny, zwłaszcza na początku ciężko wszystko zrozumieć, ale z perspektywy czasu nie można powiedzieć, że nie jest spójny. Wad w samej książce na razie nie stwierdziłem, ale tłumaczenie jest trochę niedbałe - parę zdań jest przełożonych niedbale, brakuje paru słów. Żałuję, że nie czytam w oryginale. Tak czy inaczej, polecam obie serie.