
Darnok2
Brony-
Zawartość
768 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Darnok2
-
-No nie patrz tak na mnie. - Zack zaśmiał się i wskazał na kelnera z którym się witał - Widzisz go? To Francesco. Jeszcze troche naszego miziania i by zaproponował żebyśmy kontynuowali w toalecie - Zack parsknął - Wiem co mówię.
-
Zack uśmiechnął się krótko i szepnął. - Ja wiem Thero, ja wiem. - rozejrzał się po sali - ale uspokójmy się, to restauracja.
-
Zack przysunął swoją twarz jeszcze bliżej. - Jak bardzo blisko? - Zapytał z uśmiechem.
-
Drake usłyszawszy co ma robić wziął ze sobą dwie maczety i dwa garłacze. Ubrał też na goły tors cienką koszulę na wypadek komarów. Dobrał też odpowiednie buty i ruszył z resztą w drogę. Na pomoście potwierdziło się co myślał. To zarośnięta i nieprzyjazna wyspa. Zerknął na małą Annie, ale nie pytał co ona tu właściwie robi. Nie jego sprawa. Szedł gdzieś w połowie pochodu. Czujnie patrzył na kapitana wyczekując rozkazów.
-
-Skoro musisz. - Cindy wzniosła oczy do góry. Nie chodzi o to że średnio lubiła Isseia czy coś. Po prostu nie przywykła że ten jej zawraca dupę. W szkole byli na "cześć", w walce zmieniała się w broń dla niego i tyle. Tak więc każdą rozmowę dłuższą niż cztery wypowiedzi zaczynała z niechęcią. - Jak rekonesans? Zack złapał siedzącą Therę za obydwa uda i przeasunął ją tak że siedziała wciąż na jego kolanach, ale twarzą do niego. Chłopak przytulił dziewczynę i pocałował ją. Gdy skończył, uśmiechnął się. - Makaron stygnie.
-
-Czy ja dobrze myślę o czym ty myślisz? - zapytał z uśmiechem - Będziemy razem, ale tak po cichu? To doda pikanterii.
-
Zack przytulił ją czule. - Ja Ciebie też. - siedzieli tak chwilę - Mówimy o tym komuś?
-
-Nie płacz Thero. - Zack uśmiechnął się do niej i otarł jej oczy - Chcesz zaprzepaścić całą pracę Cindy? - zażartował i pocałował ją w czoło.
-
Zack na ten widok przytulił ją mocno i nic nie mówił. Patrzył tylko na nią i czekał na odpowiedź.
-
"Chłopie zrób to. Nie masz nic do stracenia." Zack zgodził się ze sobą. Spojrzał dziewczynie w oczy. - Cholera, Thero. - powiedział cicho - To niby tylko dwa dni, ale...żyję raz. I nie chcę żałować. Kocham Cię. - gdy to mówił w jego serce uderzył młot, a bicie zamarło. Czekał na odpowiedź.
-
Zack objął ją i przycisnął do siebie. Czuł że ją ma i bał się ją stracić. - Jesteś lekka jak piórko. - drugą ręką dotknął jej twarzy i podniósł jej głowę do siebie. Patrzył jej w oczy i znowu pocałował. Czule, długo i namiętnie, jedną ręką głaszcząc ją po głowie, drugą obejmując ją w talii. - Dawno nie widziałem tak pięknej kobiety.
-
-Nie wiem... - Zack był zmieszany - mam nadzieję że jak najkrócej. Po prostu...pierwszy raz od śmierci Layli ktoś tak bardzo na mnie działa. Ja...chcę powiedzieć te dwa słowa. Ale nie chcę za szybko.
-
-No to nie bój się. Będzie okej. - Zack nachylił się przez stół i pocałował Therę. Namiętnie, lecz krótko. - Nie rzucam słów na wiatr.
-
Zack ostrożnie złapał dziewczynę za rękę. I wciąż patrząc jej w oczy uśmiechnął się. - Ufasz mi? - spytał cicho
-
Zack jak gdyby nigdy nic zaczął jeść, a przy stole panowała dziwna cisza. Po Chwili Zack odłożył widelec i powiedział niskim głosem. - Thero, ja mówię poważnie. Naprawdę potrzebuję do tego czasu. - podniósł głowę i spojrzał jej w oczy. Z zaufaniem, szczerością i nadzieją - Rozumiesz mnie, prawda?
-
-Zawsze możesz być kimś więcej. - wypalił Zack i udając wpadkę zatkał gwałtownie usta ręką. - O jeju. Czyżbym powiedział to na głos? - roześmiał się i nagle opuścił głowę - po prostu daj mi trochę czasu...- wyszeptał cicho, a gdy podniósł głowę, jego zęby lśniły uśmiechem - Mam jeszcze pół porcji, nie poganiaj mnie.
-
-No dobrze, dobrze. - odpowiedział chłopak również z przekąsem. Lubił się droczyć, z Laylą robili to bez przerwy. Brakowało mu tamtych dni, nie tylko ze względu Layli. Wtedy miał o wiele silniejsze więzi z bratem, miał 13 lat i właściwie niczym się nie przejmował. Te chwile jednak odeszły, Zack miał nowe życie. A droczenie się z Therą jest dla niego równie urocze. - A dostanę całusa?
-
-W sumie jak tak myślę o Tobie to chrzanić te kary. - chłopak zaśmiał się i nagle spoważniał - A jeśli karą jest czyszczenie paznokci u nóg u tego trupa który nas uczy fizyki?
-
-Jak Cię dzisiaj odprowadzę to mogę o tym z nim pogadać. Zobaczę czy w ogóle jest chętny. - Zack nałożył makaron na widelec, przyglądał się mu przez chwilę i zjadł go ze smakiem - Zastanawiam się co by było jakby chłopaki tam w szkole wpadli. Znając ich to wsypią wszystkich, co by samemu nie oberwać. Więc raczej zastanawiam się jaką karę byśmy dostali. - Zack zaśmiał się na myśl o tym. - Jak to mawiał mój brat Michael - "na przypale, albo wcale". Obstawiamy jakie za to mogą polecieć kary?
-
((Miał. Ale Zack nie musi o tym wiedzieć, nie?)) -No to bym go jakoś nakłonił, prawda? - uśmiechnął się do Thery zalotnie - Głupio mi trochę że chłopak tak sam siedzi w pokoju ciągle. Co o tym myślisz?
-
-Wiesz, tak sobie myślę...wiesz który to Felix, prawda? - zapytał Zack robiąc przerwę na zjedzenie trochę Il Diavolo - Co Ty na to żebym go jakoś namówił żeby podbił do Cindy?
-
-Jesteś cudowna. - Zack się uśmiechnął. Tym razem maska mu pękła, ale przysiągł że więcej do tego nie dopuści. Kelner w tym momencie przyniósł zamówione jedzenie. Zack wziął sztućce do rąk i spojrzał na Therę spokojnie. - Mam dość smutów na dziś, a Ty? Smacznego.
-
-Wiem to. Ale nie mogę sobie wybaczyć tego że ją tam wziąłem. - Zack dopiero się zorientował że Thera trzyma jego pięść. Uniósł jej dłonie i przyłożył sobie do ust. - Dość o tym, proszę. Cieszmy się sobą...- spojrzał jej błagalnie w oczy.
-
-Pływaliśmy razem na deskach i zachęciłem ją żeby popłynąć na rafy. - Zack przełknął ślinę - Na tamtych rafach fala zrzuciła ją z deski prosto na rafę. Kiedy wciągałem ją na moją deskę była cała we krwi. Nie tylko skaleczenia ale regularne rozcięcia. Nawet na nadgarstkach. - Każde słowo wymawiał z coraz większym trudem, jakby każda głoska był jednym ciosem noża w brzuch. - Gdy dowiozłem ją na brzeg już ledwo była przytomna. Zanim przyjechało pogotowie zdążyła się wykrwawić...i to wszystko...moja wina...- głos stanął mu w gardle. Spuścił wzrok i jedyne po czym można było poznać wściekłość to trzęsąca się lewa pięść.
-
-No, wiesz. Mi by to było o wiele trudniej powiedzieć, z tego wywiązała się sytuacja no i jakoś teraz nam łatwiej. Przynajmniej ja to tak odczuwam. - Zack skonsternowany pogładził bródkę. - Czy to co mówię ma jakiś sens?