Skocz do zawartości

Pawlex

Brony
  • Zawartość

    1057
  • Rejestracja

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Pawlex

  1. - Wiesz co, gdybym miał jakikolwiek wybór to raczej też bym nie tykał tego świństwa. No ale niestety pewni panowie w kitlach postanowili mnie tym gównem faszerować dopóki mnie to nie uzależni do tego stopnia, bym mógł nawet rozpieprzać kartele narkotykowe tylko po to przy zażyć trochę tego stymulantu. A jeżeli cię to interesuje to te prochy nie przeszkadzają w walce, a nawet przeciwnie. Kończąc mówić zwrócił uwagę na Victorie, która powoli dochodziła do siebie. Podszedłszy do niej klęknął przy niej. - Cóż poradzić księżniczko. Trzeba być gotowym na to że nie da się uratować wszystkich...ofiary są zawsze - Wyciągnął do niej rękę, chcąc pomóc jej wstać.
  2. - Powiedz nam jeszcze czy ktoś pozwolił ci się wpieprzyć w naszą rozmowę leszczu - Rzucił, po czym ponownie usiadł koło Jacoba.
  3. Zachary słysząc to nagle spoważniał. - Widzisz Jacob, tym się właśnie różnimy. Dlaczego zabijasz ludzi? Dla przyjemności? Dla rekordu? Dla udowodnienia komuś czegoś? Wstał, po czym zaczął krążyć koło Jacoba, udając że tomahawk to mikrofon. - Ja zabijam dlatego że mnie po prostu do tego szkolono. Widocznie los tak chciał abym od swoich narodzin został łowcą głów Zatrzymał się po czym ukląkł, patrząc Jacobowi prosto w oczy. - Powiedz mi, czy ktoś odebrał cię od twojej rodziny, zabijając ich bez większego namysłu? Czy ktoś kazał ci się bić z innymi dziećmi po to by dostać coś do żarcia aby nie paść z głodu? Czy faszerowano cię prochami, przez które szajba walnęła ci na mózg? - Rzekł cicho, po czym dostał lekkich drgawek. - Tia, apropo prochów... Odczepiając od paska strzykawkę z niebieskim płynem, Zachary wbił sobie ją w szyje, aplikując substancje - O tak, cudowny narkotyk. Błogosławieństwo jak i przekleństwo
  4. Zachary obadał Jacoba wzrokiem po czym usiadł koło niego. - Wiesz co koleżko? Nie raz już trafiłem na takiego kozaczka który uważa się za wielkiego pana - Powoli dobywając swego tomahawka zaczął nim szperać w ziemi. - Ich głowy odchodziły naprawdę łatwo i bezproblemowo od ich nędznych ciał...
  5. - Ale to się zajebiście rozjebało!! - Krzyknął, klaszcząc w dłonie. - Tylko teraz ciekawe jak opuścimy tą planetę, ma ktoś jakiś pomysł?
  6. Niech wszyscy ludzie zaczną się kochać ^^

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [17 więcej]
    2. Kruczek

      Kruczek

      Jestem uczulony na rozkoszność :3

    3. Kitsun

      Kitsun

      *rzuca w Daffy'ego słodkim kiciusiem*

    4. Pawlex

      Pawlex

      Jesteś bezlitosny Kitsu :3

  7. - Przepraszam na chwilę - Rzucił szybko do Aurory wychodząc razem z nią z kuchni. - Czy nie uważa Pani że Susan mogłaby być trochę niepocieszona gdyby kolejna wampirzyca została ochroniarzem?
  8. Lokaj nie zdążył nawet zapytać dla ilu osób ma przyrządzić śniadanie, toteż postanowił zrobić dla wszystkich domowników. - No cóż...życie lokaja jest ciężkie - Powiedział sam do siebie.
  9. Jako iż Jason nie odpowiadał Lokaj postanowił odpuścić. Czując że nastał dzień skierował się do kuchni. Prędzej czy później zjawią się tam wszyscy domownicy...albo większość.
  10. To ja też się "pochwale" http://puu.sh/4cuGB.jpg
  11. - Wydaje mi się że trochę Pan przesadza - Powiedział spokojnie do Jasona, podążając parę kroków za nim. - Przecież Pan wie że wampiry mogą być nieprzewidywalne...
  12. - Proszę mi wybaczyć, ale nie znam się na topielcach. Właściwie jest Pani pierwszym z którym rozmawiam....ojej, chyba komuś zaniosło się na łzy - Powiedział z pełnym spokojem. - Jeżeli Pani pozwoli to sprawdzę kto poczuł się na tyle smutno że postanowił płakać - Dodał, po czym opuścił Lizę udając się do miejsca w którym usłyszał kobiecy płacz.
  13. Zachary był zaskoczony nagłym zjawieniem się Jone'a. Nic nie mówiąc zabezpieczył granat po czym go schował. - Dobra, skończyłem szaleć...na razie - Rzucił beznamiętnie, po czym oparł się o ścianę czekając na resztę.
  14. - Do domu? - Zapytał z lekkim zdziwieniem lokaj. - Nazywa Pani pobliskie jezioro domem? Co jak co ale topielec chyba powinien nienawidzić jeziora w którym został utopiony za życia....chyba że się myle
  15. Lokaj zamknął cicho drzwi za sobą. - No dobrze. Coś do jedzenia, picia, a może chce pani udać się na spoczynek?
  16. Hush zaprosił gestem topielicę do środka. - Dziękuje. Mimo wszystko, proszę skorzystać z zaproszenia. Mamy tu wampiry i gadające zwierzęta, więc raczej widok topielicy nikomu nie będzie przeszkadzał
  17. - A ja ma granat - Pomachał ładunkiem przed oczami Victori. - Zobacz jaki on jest ładny, jaki drogi, jaki....odbezpieczony - Odparł odbezpieczając granat i lekko stukając nim o ścianę.
  18. Zachary zbliżał się do drzwi przy których Stała Victoria i Jacob. Z braku lepszej rozrywki cały czas wyciągał zawleczkę z granatu, po czym po paru sekundach tuż przed wybuchem znów ją wsadzał. - Jestem trzeci? Dostanę brązowy medal? - Zapytał żartobliwie Panią kapitan.
  19. - Nazywam się Victor. Victor Hush Szanowna Pani - Odparł lekko się kłaniając. - Jeżeli to nie byłoby problemem to chciałbym aby na razie nikomu nie mówiła Pani o moich....zdolnościach
  20. Victor wiedział że przesadził. Zrobił źle i czuł się źle. - Proszę mi wybaczyć Panno Lizo. Czasami za bardzo mnie ponosi aby zaspokoić swoją ciekawość. Proszę nie brać tego do siebie, obiecuję że to już się nie powtórzy
  21. Victor zabrał rękę jak poparzony. Odzyskując świadomość złapał się za bolącą głowę. - Najmocniej Panią przepraszam. Czasami po prostu nie mogę się powstrzymać Na dworze robiło się jeszcze chłodniej niż dotychczas. Lokaj założył opaskę po czym zwrócił się do Topielicy. - Możemy już wejść do domu?
  22. Victor nie puszczał kobiety. Jego oczy były skierowane na jej oczy. Po chwili zaczął je lekko mrużyć. - Panno...Hempstock...dlaczego...Pani mąż....Panią....utopił?
  23. Victor złapał topielicę za ramię, po czym odwrócił ją tak aby patrzała się w jego opaskę. Wolnym ruchem ściągnął ją z głowy ukazując swoje wyblakłe oczy. - Niech Szanowna Pani spojrzy w resztki moich oczu, a następnie powie mi czy chce atakować takiego kalekę jak ja...
  24. - Odpowiedź jest bardzo prosta Szanowna Pani. Otóż sęk w tym że Pani mnie nie zaatakowała, a mogła Pani to zrobić już jakiś czas temu. Więc nie mam się czego obawiać. Ponadto miałem już niejeden kontakt z...że się tak nie ładnie wyrażę z "nieludźmi". Oczywiście nie chcę Pani obrazić. - Victor mówiąc to na chwilę się zatrzymał. - Ponadto sam wiem jak to jest być dla kogoś strasznym...
  25. - Również nie codziennie spotyka się ślepca który potrafi więcej niż przeciętny człowiek. Ponadto topielicy można się bać...ślepcem można pomiatać. - Odparł beznamiętnie. - Aż chciałoby się powiedzieć "To niemożliwe" prawda? - Dodał, pokazując ręką w stronę domu. - Panie przodem.
×
×
  • Utwórz nowe...