Skocz do zawartości

Panda Hippis

Brony
  • Zawartość

    506
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Panda Hippis

  1. W miarę jak szeptałeś klaczy miłe słówka, ona stawała się bardziej radosna. Przestawała się smucić i poczęła się uśmiechać się do Ciebie i córki. - Dziękuję... - wyszeptała. - Już mi lepiej. Musiałam się po prostu wypłakać... - dokończyła i dała Ci buziaka w policzek. Młoda zauważyła co robicie. Podskoczyła bliżej Was i patrzyła z szerokim uśmiechem na Ciebie. - A wujek kocha mamę? Bo ja kocham wujka! - krzyknęła na cały głos i zrobiła się z tego cała czerwona. Wreszcie po chwili spacerku doszliście do domu. Weszliście do środka. Mała szybko poleciała do zabawek, a Wy usiedliście na kanapie i przytulaliście się, by zrobiło Wam się i cieplej i lepiej na duszy.
  2. Strażniczka wciąż Cię tuliła. Powoli się uspokajała, choć co chwilę pociągała nosem. Eliska troszkę posmutniała widząc mamę w takim stanie i to w nią się wtuliła, by polepszyć jej samopoczucie. I już po chwili Cindrell stanęła przed Tobą już spokojna, z czerwonymi od płaczu oczami i małym glutkiem zwisającym z nosa. - J-ja... On... On jest... Gejem.. - wyszeptała klacz i znów się przytuliła. - Czy... Możemy wrócić do Ciebie? Czy masz coś do załatwienia na mieście? - spytała się cicho, tuląc Cię mocniej, prawie pozbawiając powietrza. Młoda usłyszała o co spytała się jej matka i zaczęła podskakiwać wokół Was jak Pinkie, gdy ma szok cukrowy (w sumie ma go cały czas...). - Taak! Idziemy do wujka! Do wujka! - krzyczała głośno uśmiechnięta od ucha do ucha i nie przestawała skakać.
  3. Klacz z uśmiechem nie znikającym z jej twarzy wciąż na Ciebie patrzyła. - Żebym wyszła się pobawić! Może znajdę Ciebie, wujku! - odpowiedziała bez dłuższego zastanowienia. Ty już wiedziałeś, że Cindrell potrzebowała pomocy, więc zostawiłeś małą w aptece, a sam pobiegłeś pod dom tej rodzinki... Stojąc już pod nim usłyszałeś tylko strzępki awantury. - Dlaczego? Dlaczego chcesz odejść?! - krzyczała klacz. - Bo jestem GEJEM - wykrzyczał jeszcze głośniej ogier, po czym było słychać dźwięk tłuczonego szkła i krzyk przerażenia strażniczki. Gdy już miałeś zrobić Z BUTA WJEŻDŻAM wejść do domu, Cindrell wypadła prosto w Twe kopyta cała zapłakana. Nie wiedziałeś co masz zrobić. Klacz oplotła Cię swoimi kopytkami i nie chciała puścić. Po chwili do drzwi doszedł jej mąż i rzucił Ci mordercze spojrzenie. - A Elisa, zostanie ze mną... - wyszeptał i trzasnął drzwiami tak, że prawie szyba z nich wyleciała. W tym właśnie momencie młoda szybko do Was wybiegła i przytuliła wciąż się śmiejąc.
  4. Gość na samym początku, by wkurzyć innych jeszcze bardziej, zaczął czytać receptę jeszcze wolniej niż na początku. W kolejce zawrzało, lecz nikt nie miał serca poganiać starszego kuca. Szczególnie, że był prawdopodobnie chory. Ty poprosiłeś klaczkę przed Tobą, by popilnowała Ci miejsca, a sam usiadłeś przy oknie, by chwilkę odpocząć. Szyba była skierowana na wyjście domku Cindrell, dzięki czemu widziałeś czy coś się dzieje. W pewnym momencie strażniczka wyrzuciła na zewnątrz Eliskę coś do niej mówiąc i wróciła z powrotem do środka. Mała zauważyła Cię w oknie i od razu do Ciebie przybiegła! - Wujku! A cio Ty tu lobisz? Pójdziemy się do Ciebie pobafić? - spytała się słodko młoda, a wśród tłumu dało się słyszeć komentarze typu:"Co za zboczeniec", albo "Pójdzie do domu i zgwałci...". Nikt bowiem nie wiedział, że znasz tą rodzinę. Na komentarzach się jednak skończyło, żaden kucyk nie spytał się czy Wy się znacie, albo coś w tym stylu... W tym samym momencie z domu dało się słyszeć odgłosy awantury i tłuczonego szkła. Elisa nie reagowała i wciąż na Ciebie patrzyła na Ciebie błagalnym wzrokiem...
  5. Dziewczyna przestała tańczyć. Spojrzała smutno na Ciebie i usiadła na krawędzi sceny. - J-ja... Tylko... Miesiąc.. - wybąkała cicho. Avril rozkraczyła nogi, przez co mogłeś ujrzeć jej, już nieco wilgotne, różowe, koronkowe majteczki. Albo starała się Ciebie nakłonić do seksu, albo ukraść Ci w jakiś sposób portfel. W każdym razie, bardzo chciała Cię do siebie przekonać. - No chodź... Muszę pokazać szefowi, że jestem baardzo grzeczna... - powiedziała najseksowniejszym głosem jaki kiedykolwiek słyszałeś i usiadła Ci na kolana.
  6. - Hmm? - klacz rozejrzała się dookoła i z rumieńcem spojrzała na Ciebie. - Oh, cześć Angelo. Wybacz, nie zauważyłam Cię - tłumaczyła się z głupim uśmiechem. - Ale nie... Jednak chyba przyjdę później. Mam mnóstwo czasu.. - i wyszła. Zdziwiłeś się nieco jej zachowaniem, ale wciąż czekałeś w kolejce. Nie wiedziałeś czy wyjść za nią, czy czekać. Jednak gość przy okienku właśnie kończył czytać swoją receptę, lekarka ucieszyła się, że to już koniec, lecz starszy jegomość wyciągnął kolejne dwie długaśne recepty i z rozbrajającym uśmiechem zwrócił się do ekspedientki. - To dla wnuków. Wszyscy w kolejce cicho westchnęli, lecz ogier się tym nie przejął i znów zaczął czytać...
  7. Klaczka pożegnała Cię i zamknęła za Tobą drzwi. Jeszcze przez chwilę patrzyła na Ciebie przez okno w kuchni, lecz Ty już nie zwracałeś na nią uwagi. Chciałeś szybko iść do apteki, kupić co trzeba i wracać do domu odpocząć. Tak się złożyło, że sklep z lekami, do którego kierowałeś swe kopyta znajdował się niedaleko domu Cindrell. Po chwili wreszcie doszedłeś do upragnionego sklepu. Kolejka była nieziemska! Że też akurat dzisiaj zachorowało tyle kucyków! Ogier przy okienku właśnie prosił o syrop na kaszel i miał receptę, którą spokojnie mógłby czytać do wieczora. Podobnie było ze starszą klaczą za nim. Nie wiedziałeś czy czekać i się nudzić, czy wrócić do domu i też się nudzić... W tym czasie do apteki wszedł nie kto inny jak Cindrell. Stanęła za Tobą w kolejce i udawała, że Cię nie widzi.
  8. Klaczka, gdy tylko dotknąłeś jej krągłości, cicho pisnęła z rozkoszy. Zdziwiłeś się, że tak szybko można ją doprowadzić do takiego stanu, lecz nie przestawałeś. Ona zresztą też... Całowała Cię już po policzkach i również w usta. - Ja... Chcę... Ciebie - wycedziła przez zęby i cofnęła się trochę. Po chwili jednak spojrzała na Ciebie surowo. - Angelo.... Angelo... Angelo.... Ty zaś szybko potrząsnąłeś głową i rozejrzałeś się dookoła. Hearthy siedziała na fotelu przed Tobą, w kopytkach nadal trzymała książkę i patrzyła się zdziwiona na Ciebie. Po chwili zorientowałeś się, że znów miałeś mały odjazd. Lekarka jednak nie była na Ciebie zła, odłoży księgę na bok i usiadła obok Ciebie. - Również miałeś wizję, tak? Ja też przez chwilę miałam... Na szczęście nauczyłam je kontrolować - powiedziała spokojnie klacz, wciąż na Ciebie patrząc. - I uprzedzając pytanie, jestem samotna. Hearthy wstała, poszła po notes i długopis. Chwilę później wróciła z wypisaną receptą i wręczyła Ci do kopyt. - Proszę. Oto lek poprawiający koncentrację... Niestety tylko w czopkach. Musisz codziennie chociaż na chwilę usiąść gdzieś w spokoju i ciszy, skoncentrować się na jednej wybranej rzeczy i tylko o niej myśleć, zrozumiano? - klaczka uśmiechnęła się szeroko i zachichotała się. - Wróć do mnie wieczorem jeśli chcesz, to możemy pogadać o problemie - lekarka pomogła Ci wstać i odprowadziła do drzwi.
  9. Klacz jeszcze bardziej się schyliła, prezentując Ci swoje zaplecze, a do tego seksownie się poruszała na boki. Wywoła dzięki temu u Ciebie zamierzony efekt. Chwilę później wyprostowała się, zamknęła szufladę i odwróciła się do Ciebie, z liną w kopytku. - Noo... Czyli nie będę musiała Cię przywiązywać - zaśmiała się i odrzuciła linę w kąt. Lekarka podeszła do Ciebie i położyła się na Tobie, całując Cię po szyi, przy okazji robiąc "malinkę". Hearthy zaczęła kopytkiem masować Twój "przyrząd pracy", cicho przy tym pomrukując. - Zobaczysz... Wyjdziemy z tego problemu razem... Szczęśliwi... I będziemy robić to codziennie - wyszeptała klaczka do Twojego uszka, tuląc Cie mocno.
  10. - Nie jestem NIEZDARĄ! Nie zrobię sobie krzywdy! - odpowiedziałam do nieznajomego dosyć głośno, przez co można było stwierdzić, że specjalnie zaakcentowałam słowo "niezdara", by podkreślić, że to on na mnie wpadł przy ognisku. - A tak przy okazji, jestem Sacrum, ale nie to jest teraz ważne! - odkrzyknęłam w biegu do Silverleaf'a i biegłam dalej, w stronę, w którą podpowiadał mi instynkt. Wiedziałam, że to dobra droga... Jednak mam coś więcej ze smoka niż tylko to oko. Miałam nadzieję, że to już niedaleko, bo wyczuwałam, że kłopoty również się zbliżają i to o wiele szybciej niż myślałam, a to źle wróży... Szczególnie, że moje zioła są na wyczerpaniu!
  11. (Peros, gdybyś był tak uprzejmy i pisał dłuższe posty... Bo tak, to nie za bardzo wiem co odpisać ^ ^ Znaczy, jeśli nie możesz to nie nalegam, to tylko taka moja prośba, którą możesz zignorować.) Czerwonowłosa dziewczyna odwróciła się z uśmiechem w Twoją stronę i usiadła na krawędzi sceny. Patrzyła Ci się w oczy z nieukrywaną radością, że poprosiłeś właśnie ją o specjalny taniec... - Witaj kochasiu... Jestem Avril - przywitała się tancerka i przysunęła się do Ciebie. - Więc mówisz, że chcesz być ze mną sam na sam? Podoba mi się to... Mrrauu... - dziewczyna zamruczała jak rasowa kocica, przeciągając się po scenie, by jeszcze bardziej Cię zachęcić. - Mam swój własny, różowiutki pokoik, który tylko czeka na nas... - dokończyła striptizerka, po czym zeskoczyła na ziemię, wzięła Cię za rękę i poprowadziła do celu. Po drodze jeszcze z Tobą rozmawiała. - Mam nadzieję, że masz pieniądze... One są mi bardzo potrzebne... Zresztą nie będę Ci mówić. Po prostu.. Po prostu zapłać, dobra? - powiedziała to takim tonem, jakby miała zaraz się rozpłakać, lecz dzielnie się od tego powstrzymuje. Dziewczę nie wyglądało na rasową dz*wkę spod latarni, tylko na młodą, dobrą dziewczynę, która jest wzorową uczennicą, jest samodzielna. Zastanawiało Cię tylko, dlaczego ktoś taki jak ona, pracuje w takim miejscu jak to. Jednak długo Ci to myślenie nie zajęło, ponieważ tancerka wepchała Cię do małego pokoiku, z rurą na środku. Przy ścianach były ustawione wygodne, skórzane kanapy, na których oczywiście się wygodnie rozsiadłeś. Młoda najpierw niechętnie stanęła na podwyższony kawałek podłogi, jakby była speszona, lecz już po chwili zaczęła tańczyć i pokazywać swoje zalety...
  12. Hearthy coraz bardziej się przymilała do Ciebie. Jej kopytko masowało Twoje tylne kopytka i powoli przesuwało się wzwyż. Klaczka była wyraźnie zadowolona z tego co robi... Widocznie czuła, że Ty też gdzieś w głębi duszy tego chcesz. - Jestem samotna, kochanie... - wyszeptała lekarka, mocno Cię obejmując. - A ten jeden numerek przecież nikomu nie zaszkodzi.... Nikt się nie dowie, a będzie nam bardzo przyjemnie.. Klacz dała Ci buziaka w policzek, po czym wstała i zdjęła swój kitel lekarski. Teraz stała tyłem do Ciebie całkiem naga. Mogłeś podziwiać jej szczupłe ciało i dość długi, złoty ogon. Hearthy podeszła do szafki niedaleko, otworzyła dolną półkę i zaczęła w niej grzebać, wypinając się do Ciebie coraz bardziej.. Chciała Cię podniecić i sprowokować do działania. Dzięki doświadczeniu wiedziała jak to zrobić, nawet jeśli długo byś się opierał.
  13. Klacz po chwili wróciła z drugiego pomieszczenia, niosąc na tacce dwa kufle z cydrem. Położyła je na stoliku przy kanapie i usiadła obok Ciebie, posyłając do Ciebie szeroki uśmiech. - Nie... Ja nie mam męża. Ani narzeczonego, ani nikogo innego - odpowiedziała na Twoje pytanie całkiem spokojnie, po czym wzięła łyk cydru. - Ahh... Mocny - Hearthy znów spojrzała na Ciebie i położyła swoje kopytko na Twoje. Ona czegoś chciała, ale miałeś się tego domyśleć... Chwilę później lekarka położyła się tuż obok Ciebie i objęła Cię kopytkami. - Potrzebujemy siebie na wzajem... To nam pomoże... A potem będzie jeszcze fajniej... - wyszeptała klaczka do ucha i nieco je nadgryzła, cicho się śmiejąc.
  14. Zdawkowa odpowiedź wcale ogiera, troszkę mnie uradowała. Albo mi uwierzył, albo rzucił od niechcenia... Tak czy inaczej i tak miałam zamiar iść z nim, czy tego chciał czy nie. - Jestem pewna, że moja pomoc na pewno się Wam przyda... - powiedziałam równie spokojnie. - A teraz na co czekasz? Lepiej chodźmy, bo czuję, że niedługo stanie się coś złego... - doszeptałam i pociągnęłam nieznajomego za sobą.
  15. Rzucam w KreeoLke, bo... Bo... Bo... <werble niepewności> Bo teraz Moon lubi ją bardziej ode mnie! I foch! Dynia szerokim łukiem ominęła KreeoLe, jakby używała do tego magii... *wyszczerz*. Derp.
  16. - Hmm.. Bardzo dziwny kuc - powiedziałam głośno do siebie. - Stąpał jednak po ziemi świętej, a to przysporzy mu kłopotów... Szybko dokończyłam swój jeszcze gorący wywar, zebrałam wszystkie swoje zioła do juk i powoli ruszyłam w stronę, w którą pobiegł nieznajomy. Po drodze słyszałam różne głosy dobiegające z lasu. Nie powiem, bałam się trochę, ale nie aż tak, by uciekać. Przyspieszyłam kroku i już po chwili dogoniłam gapowicza, który na mnie wpadł. - Stój, zaczekaj! Tam gdzie idziesz na pewno przyda Ci się moja pomoc... Sam nie dasz rady, a ja mogę Ci pomóc. Zaufaj mi - mówiłam spokojnie, idąc już obok ogiera. Miałam nadzieję, że weźmie mnie ze sobą...
  17. - To idź i się z nią zabaw, a ja wyskoczę na skręta - odpowiedział z psychopatycznym uśmiechem Trevor, po czym obydwoje wstaliście. Łysawy gość pchnął Cię na ośmielenie do striptizerki, a sam wyszedł z budynku. Psychopata właśnie palił przed budynkiem, gdy przyjechali oczekiwani przez niego goście - Michael i Franklin. Obydwoje podeszli do swojego przyjaciela i po serdecznym przywitaniu, czyli po obrzuceniu się wyzwiskami przez Trevora i Michaela, cała trójka przeszła do interesów. Psychol upewniwszy się, że nikt ich nie słyszy oraz, że w pobliżu nie ma kamer rejestrujących dźwięk, zaczął omawiać plan. - Dobra lesbijki, słuchajcie... Jeden z ochroniarzy jest przekupiony z kasy z naszego ostatniego napadu. Pozwoli nam przejść spokojnie do sejfu, ale w razie kłopotów to zapewne on jako pierwszy powie gdzie jesteśmy... Skurwiel... - powiedział teatralnym szeptem. - Ale wracając... Młody nam organizuje kod do sejfu, więc mamy ułatwione zadanie. Mam nadzieję, że macie panowie przy sobie jakąś pałę czy inne gówno do obrony - zaśmiał się psychopatycznie Trevor. Oczywiście reszta kompanów pokazała, że ma spluwy, nie ujawniając przy kamerach, że owe żelastwo posiadają. - Dobra... Teraz czekamy na znak od Allana i wkraczamy do akcji, rozumiemy wy moje kochane lafiryndy jedne?! - "krzyknął szeptem" psychol i wyciągnął przed swoich przyjaciół paczkę papierosów. - Zapalicie?
  18. Poczułam nagle uderzenie. Pochyliłam się, prawie zanurzając twarz w gorącym wywarze. Wtedy byłabym nie tylko straszna, ale i oszpecona, co wywoływałoby dodatkowy niesmak. Odwróciłam się do niezdary i spojrzałam gniewnie na niego swoim smoczym okiem, które było odkryte. - Przybyszu! - zaczęłam ostro, choć tego nie planowałam. - Co robisz w świętym miejscu?! Proszę, powiedz mi proszę swoje imię, wtem ja podam Ci swoje - mówiąc to, jednocześnie pomagałam osobnikowi wstać i dobrze się mu przyglądałam. Odstawiłam miseczkę z przygotowanym płynem na bok i otrzepałam przybysza z kurzu i usadowiłam go na kawałku kory, wciąż na niego patrząc...
  19. Klacz zamknęła książkę i podeszła do Ciebie. Usiadła tuż przy Twoich tylnych kopytach i patrzyła na Ciebie nieco przygnębiona. - Rozumiem pana... Naprawdę, rozumiem i chcę pomóc - lekarka mówiła poważnym tonem, starając się przy tym uśmiechnąć. - Życie jest piękne i ja pomogę panu i sobie znów normalnie funkcjonować... Hearthy zaczęła Cię głaskać po kopycie. Chyba Cię podrywała. Trochę się wzdrygnąłeś, ale klaczka wciąż Cię głaskała. Uśmiechnęła się znów w Twoją stronę i rzuciła ciepłe spojrzenie. - Potrzebuje pan zaspokoić swoje potrzeby. Wtedy wszystko minie... Obiecuję - ostatnie słowo wyszeptała, po czym wstała i poszła do innego pokoju. - Przyniosę nam troszkę cydru, dobrze?
  20. Siedziałeś sobie właśnie z Trevorem w barze ze stripteasem, gdzieś na obrzeżach Los Santos, niedaleko od jego domu. Na zewnątrz było już ciemno, natomiast Wy dopiero zaczynaliście imprezę. Każdy z Was miał za paskiem pistolet. "Kochany" psychopata Desert Eagla, a Ty - Glocka. Piliście już piąte piwo, jednocześnie oglądając panie w seksownych i skąpych strojach. Trevor był tym co najmniej podniecony. W pewnym momencie odwrócił się do Ciebie i z szerokim uśmiechem wypalił. - Młody... Może chcesz zapoznać się bliżej z jedną z tych pań, co? Na pewno jedna z nich wpadła Ci w oko - mówił psychol w jak najbardziej normalny sposób. Ty już wiedziałeś co się święci. Miałeś wydusić od którejś ze striptizerek kod do sejfu na zapleczu. Tylko jednak urocza pani znała hasło, więc musiałeś iść z nią do pokoiku. W tym czasie Trevor miał pogadać z barmanem i przekupionym ochroniarzem.
  21. Panda Hippis

    Zapisy do Pandzi!

    Yay! Peros oczywiście Ty już wiesz, że przyjęty. Twoja sesja zacznie się za niedługo. Ja jednak zachęcam potencjalnych sesjowiczów na składanie KP. Zapisy non stop otwarte!
  22. - Mhm, mhm... Wiem co pan przeżywa... - mówiła klacz poważnym tonem, patrząc w książkę. - Kiedyś miałam podobnie i jeszcze mnie nie wyleczono... Ale wracając do pana. Musi mi pan opowiedzieć coś więcej, bo przy tej przypadłości najważniejsze są szczegóły - powiedziała, wciąż spoglądając w książkę i przewracając kartki. Lekarka co chwilę wierciła się w fotelu. Było widać, że albo musi do toalety, albo czegoś innego... Nie zważając na Twoją obecność i korzystając z okazji, że miałeś zamknięte oczy, szybko podrapała się niżej. Ulżyło jej nieco i wreszcie spojrzała na Ciebie. - Czy wykorzystywał pan kiedyś nieletnie? Albo myślał, by coś takiego zrobić? A może jeszcze coś innego, coś bardziej drastycznego lub miłego? - Hearthy pytała się Ciebie o szczegółowe dane i liczyła, że sam opowiesz jej te pikantne szczególiki. W tym samym czasie wertowała książkę, szukając odpowiedniego strony z opisem leczenia.
  23. Klacz zaprowadziła Cię do pokoju, w którym przed chwilą była. Kazała Ci spocząć na fotelu, na którym siedziała, co uczyniłeś. Oczywiście siedzenie było lepkie i o mało co nie przykleiłeś się na stałe. Pani doktor usiadła na przeciwko Ciebie i patrzyła Ci w oczy. - Tutaj wielu ludzi mnie nie zna... Mieszkam tu od niedawna, do tego pracuję tylko w tym więzieniu... Ale zawsze służę każdemu pomocą, jeśli mnie oczywiście znajdzie - zaśmiała się cicho klacz. - A i jeszcze leczę zupełnie innymi metodami. Jak większość doktorów używa stetoskopu i leku, ja mam tu specjalną księgę.. - w tym momencie Hearthy wyciągnęła spod swojego fotela dosyć ciężką książkę z tytułem: "Lekarskie techniki leczenia chorób" i otworzyła ją, nie ukazując Ci co się w niej znajduje. - Ale najpierw musi mi pan opowiedzieć o swojej przypadłości, inaczej nici z leczenia, a tylko skieruję pana do Rose Heart - klacz uśmiechnęła się na koniec i wpatrywała się w Ciebie z zaciekawieniem, co chwilę patrząc do książki.
  24. Panda Hippis

    [ANKIETA] Przygody c.d.

    FANTASY! Musi być dziwnie! Bo tak! (Dejcie sesje poprowadzić!) To nie sesja, Hippisie, tylko Przygody. Fanfik w którym wy decydujecie co jakiś czas, co się wydarzy. Poza tym prowadzimy to my (ja i Moon), jak zawsze było ustalone. ~KreeoLe
  25. Hyhyhy Zapowiada się fajnie. Aż mnie korci, żeby też zacząć nagrywać z czegoś serię, ale nieśmiały jestem i nie wychodzi..
×
×
  • Utwórz nowe...