Skocz do zawartości

Panda Hippis

Brony
  • Zawartość

    506
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Panda Hippis

  1. Leżałeś w lecznicy więziennej od około dwóch tygodni. Policjant nieźle zdzielił Cię pałką, gdy zauważył Cię z tą klaczką w ciemnym zaułku. Byłeś w śpiączce, gdy się obudziłeś miałeś zaniki pamięci, lecz powoli wszystko wracało do normy i dziś było już znacznie lepiej. Nie pamiętałeś tylko jak znalazłeś się w tym więzieniu i nie pamiętałeś nic na temat tego gwałtu, o którym huczy całe Ponyville. Ty nie musiałeś się już pakować. Funkcjonariusze zabrali Cię od razu do więzienia. Twój adwokat złożył odpowiedni dokument, by sędzia rozpatrzył zachowanie policjantów i by prokuratura przeprowadziła dochodzenie. W tym czasie nikt nie przywiózł Tobie żadnych rzeczy. Wszystko zapełniło więzienie, bo miało wszystkiego w nadmiarze. Kiedy po raz kolejny, atrakcyjna strażniczka przechodziła obok Twojej celi, cicho zachichotała. Podeszła do krat. - Założyłeś kocyk i myślisz, że problem minie? To chyba nie takie proste... Pewnie miałeś przyjemny sen, co? - spytała się klaczka z uśmiechem na twarzy. Nie była złośliwa, tylko najzwyczajniej w świecie miła.
  2. Gdy już ogarnąłeś co się z Tobą dzieje i gdzie się znajdujesz, przyszedł czas na spakowanie się. W końcu za niedługo miałeś wychodzić z pierdla. Mogłeś w końcu zdjąć więzienny kombinezon, który nieco uwierał w kroczu. Był przyciasny, ale innych już nie było. Kiedy byłeś już uwolniony od koloru pomarańczowego, mogłeś zauważyć, że po tym śnie, byłeś jeszcze nieco... Zauroczony. Wystarczyło zajrzeć między kopyta. Prawie każdy, który miał celę na przeciwko Twojej mógł zauważyć Twój... Niemały problem. Do tego, co jakiś czas obok Twojej klatki przechodziła, chyba najładniejsza ze strażniczek w tym więzieniu. Szczupła, wysportowana klacz o czarnej grzywie i białym umaszczeniu. Trochę głupio było tak stać, więc odwróciłeś się do ściany i myślałeś, co by tu zrobić, nim wróci po Ciebie ta gruba, starsza strażniczka.
  3. (Skoro Master ma kolorek, to inni również mogą go mieć. Wtedy będzie łatwiej mi was odróżniać, ale to jak chcecie... Oczywiście zielony jest zarezerwowany dla Fetyszowego MG >>> Mnie) Kiedy Saladin wybiegł z pałacu, w jego stronę biegła zapłakana klaczka. Nie widziała jego i zderzyła się z jego kopytami, po czym upadła na ziemię. Klacz spojrzała na ogiera, otarła łzy i starała się wstać. - P-prosze pana... Tam... One... Ona... Ja uciekłam... Kazali mi krzyczeć.. A potem... - młoda próbowała utworzyć jakieś sensowe zdanie, ale w przypływie emocji nie udawało jej się. - Tam się biją! A ja miałam kogoś zwabić! - wreszcie wykrzyknęła klaczka, po czym pobiegła dalej do swojego domku. Tymczasem z ciemnego zaułka wyszła nekromantka z niewielką kulą schowaną pod płaszczem. Kierowała się w stronę pałacu, a stamtąd wyszedł Saladin. Po drodze kula, w której zaklęta była zabójczyni wypadła spod płaszcza i poturlała się w kierunku zamku. Wszystko to działo się pod czujnym okiem starego ogiera, który siedział sobie na dachu pubu, w którym niedawno się znajdował. Na szczęście czarny dym, który się wydobywał z komina tejże restauracji skutecznie go zasłaniał i nikt nie mógł go zobaczyć.
  4. Mała klaczka szybko uciekła w stronę pałacu. Nawet nie oglądała się za siebie, tylko biegła... Biegła do domu i miała nadzieję, że te obydwie walczące ze sobą klacze jej nie znajdą. Tymczasem starszy ogier powoli wyszedł zza krzaków i dołączył do klaczy w płaszczu. Widząc, że zabójczyni chce zaatakować, staruszek szybko użył zaklęcia obezwładniającego. Trafił dokładnie między oczy Bright. Klacz opadła na ziemię, a stary kuc przykucnął przy niej. - No, no, no... Bright Hoof. Może i mnie nie pamiętasz, ale ja pamiętam Ciebie... Byłem Twoim wychowawcą w szkole. Od początku wiedziałem, że coś z Tobą może być nie tak... I nie myliłem się - mówił starszy kuc, prawie że szeptem, lecz obydwie klacze mogły go usłyszeć z łatwością. - Jeśli nie zostawisz Saladina i tej klaczki w spokoju, to osobiście się Tobą zajmę. Możesz mnie nawet wyklinać, straszyć... Na mnie to już nie robi wrażenia. Naprawdę - powiedział już poważnym tonem i z szyderczym uśmiechem, po czym odwrócił się i podszedł do Shadow. - Zrób z nią co chcesz... Na razie jest sparaliżowana. Ja zawsze będę gdzieś w pobliżu - powiedział szeptem ogier, po czym zanurzył się w mroku i nie było po nim śladu.
  5. Clear zaczęła cicho wzdychać. Złapała się krawędzi jakieś półki i powoli poruszała się w przód i w tył, by dodać tej... Tego prawdziwego uczucia. Objęła tylnymi kopytkami Twoją głowę i docisnęła do środka swojej dziurki. To naprawdę jej się podobało. Ze środka wypływało coraz więcej śluzu. Klacz rozkoszowała się każdą chwilą, w której lizałeś jej wnętrzności. Pearl zaczynała jęczeć coraz głośniej. Przyspieszyła swoje ruchy i mocniej złapała się półki. Widocznie miała niedługo dojść... I to tylko od samego lizania! Krzyczała teraz bardzo głośno, przestała się już poruszać, docisnęła Twój pyszczek jak najmocniej i... Kiedy to już miało się stać, kiedy miałeś być oblepiony przezroczystą mazią, wszystko zaczęło się rozmazywać. Wszystko wokół Ciebie stawało się rozmazane, nieostre, a Ty sam słyszałeś kobiecy głos, który woła Ciebie po imieniu: "Panie Angelo, panie Angelo!". Nie wiedziałeś co się dzieje, starałeś wylizać się te ostatnie krople śluzu, które wypływały z dziurki Clear, a chwilkę potem... Obudziłeś się. Byłeś w swojej celi w więzieniu na obrzeżach Ponyville. Byłeś ubrany z pomarańczowy, więzienny kombinezon. Powoli wstałeś ze swej pryczy. Obraz stawał się już ostrzejszy, a Ty dochodziłeś do siebie, po ośmiu godzinach snu. Przed Twoją celą, stała strażniczka. Dość pulchna, starsza klacz, czekała aż się obudzić, by przekazać Ci ważną informację. - Panie Angelo, okazuje się, że nie popełnił pan tego gwałtu na tej 14 - letniej klaczce, więc zostanie pan dziś wypuszczony. Proszę się przygotować do opuszczenia więzienia - strażniczka powiedziała to dość głośno, byś mógł to usłyszeć, po czym poszła sobie do salki strażniczej. Ty natomiast starałeś się przetrawić najnowsze wieści. Po tylu godzinach spania, miałeś też swoje potrzeby fizjologiczne, więc... No ten...
  6. Klaczka bała się o swoje życie, więc robiła to co kazała jej najemniczka. Stanęła na środku zaułka i zaczęła krzyczeć. Krzyczała tak głośno, że nawet w pałacu mogliby ją usłyszeć. Jej wrzask był przerażający. Wydawało się, jakby faktycznie działo jej się coś złego, jakby ktoś ją gwałcił, lub chciał zabić... Co chwilkę oglądała się w stronę kontenera, by upewnić się, że nic złego jej się nie stanie. Klacz miała to nieszczęście, że obok przechodziła inna klaczka, która miała na sobie płaszcz. Usłyszała wołanie o pomoc i jako pierwsza zajrzała do zaułka. Widząc krzyczącą klacz, nieco się zdziwiła. Podeszła do niej i wyprowadziła ją z ciemnej uliczki na główne, oświetlone przejście. Nieokryta płaszczem klaczka, nerwowo obróciła się w stronę kontenera. Chciała uciekać, lecz wiedziała, że ta zabójczyni może ją w każdej chwili znaleźć i zabić. Skuliła się więc i zaczęła płakać. Starszy kuc wciąż siedział w krzakach i przypatrywał się całej scenie. Nie zdziwiło go nic. Tylko to, że klacz, która pomogła tej płaczącej małej jest w płaszczu. Nie chcąc się zdradzić, wciąż pozostawał w ukryciu. Dopóki nie wydarzy się nic istotnego, nie miał zamiaru stamtąd wychodzić.
  7. Klaczka, którą złapała najemniczka bardzo się wystraszyła. W końcu nie zrobiła nic złego, nie wiedziała co się dzieje. Bała się, że ta zła klacz może zrobić jej krzywdę, więc stanęła na baczność i starała się słuchać, co zabójczyni ma jej do powiedzenia. Całej scenie, zza krzaków niedaleko, przypatrywał się staruszek, który siedział niedawno w pubie razem z Bright i Saladinem. Był zaniepokojony tym, że płatna zabójczyni chce się posłużyć niewinną klaczką. Niemniej jednak nie wyszedł, by ją ratować, lecz dalej patrzył co się wydarzy i dopiero w najbardziej krytycznym momencie wkroczy do akcji. W tym samym czasie, Saladin szedł do swojej kwatery w pałacu Canterlockim. Następnego dnia miał w końcu spotkać samą Księżniczkę Lunę, więc musiał się dobrze wyspać, a godzina była późna. Idąc, nie zwracał uwagi na klacz, z którą wcześniej rozmawiał, tylko rozmyślał nad przemówieniem, które będzie mógł wygłosić na spotkaniu z obydwiema władczyniami Equestrii.
  8. Clear już ciężko oddychała. A kiedy zacząłeś ją łaskotać, to nie mogła opanować się od śmiechu. Z trudem łapała już oddech. - N-nie, proszę... Hahahaha... Angelo! Hahaha! Bo się zsikam! Hahaha.. - klacz śmiała się w niebo głosy. Jej śmiech był przecudny. Nie piszczała, nie krzyczała głośno. Głos był przesłodki, każdy by się w nim zakochał. Pearl wręcz zaczęła robić wykopy kopytami, gdy ciągle ją łaskotałeś. To był taki odruch. Miałeś szczęście, że Cię nie znokautowała swoimi kopnięciami. Szybko objęła Cię swoimi kopytkami, przez co pozbawiła Cię prawa do łaskotek. Przytuliła Cię do siebie. - Już nie odejdę... Zostanę tu na zawsze, hehe - klaczka mówiła to z taką pewnością, jakbyś nie miał prawa jej odmawiać. Gdy zacząłeś ją całować, znów ciężej oddychała. Wiedziała do czego to zmierza i nie bała się tego. Znów w okolicach krocza zrobiło się wilgotno. Clear widocznie szybko przechodzi w stan podniecenia. Chwyciła Cię za głowę i nieznacznie przycisnęła do swojego kruchego ciałka.
  9. - Mmm... Ale dobrze... - wyszeptała Clear. - Zaczynamy... Klacz nie zastanawiała się długo nad tym, co ma robić. Sprzedała kolejnego klapsa, po czym szybko położyła się przy krawędzi łóżka. Miała kontakt wzrokowy z Twoim... Narządem rozrodczym. Chwilę się na niego patrzyła, oblizała wargi i chwyciła w kopytko. Nie mogła objąć go całego, był po prostu za duży. Powinieneś być z tego dumny! A wracając... Pearl powoli przesuwała swoim kopytkiem w górę i w dół. Znów Cię drażniła, tylko, że tym razem, było to przyjemniejsze. Clear robiła coraz większe oczy na widok Twojego narządu, który stawał się większy. Klaczka zostawiła twój, już czerwony, tyłeczek w spokoju i zaczęła Cię łaskotać. Chciała, żebyś zaczął się śmiać, bawić... - To moja ostatnia noc... Albo... Zostanę na dłużej... - powiedziała cicho Pearl.
  10. Czując, że Ty też próbujesz się z nią drażnić, klaczka przerwała pocałunek i spojrzała na Ciebie z szerokim uśmiechem. Puściła Twoje kopytko, które jeździło sobie gdzieś w pobliżu jej tyłeczka i dała Ci solidnego klapsa. Nie był on silny, ale mógł zaboleć. Clear cicho zachichotała i zaczęła masować miejsce uderzenia. Klaczka wzdychała i powoli swoim drugim kopytkiem zjeżdżała coraz niżej Twojego brzuszka. Od niej, i nie tylko, wydobywała się wilgotna maź. Jedno z jej kopytek było już całe mokre, a Twoje dopiero się takowym stawało. Pearl dała Ci szybkiego całusa w policzek i powoli przemieszczała się w dół.
  11. Klaczka, tak samo jak Ty, nie zamierzała oderwać się od Twoich ust. Wręcz przeciwnie! Powoli zaczęła wsuwać swój języczek do środka Twojej jamy ustnej. Jej mały przyjaciel zaczął bawić się Twoim językiem. Pewnie świetnie się przy tym bawiła, bo co chwila było słychać ciche pojękiwania. Clear przestała Cię obejmować. Jednym swoim kopytkiem, chwyciła Twoje, które powoli zjeżdżało po jej grzbiecie i docisnęła nieco mocniej do siebie. Chciała, byś poczuł to jej miękkie futerko. Natomiast drugim kopytkiem jeździła sobie po Twoim brzuszku, najwyraźniej drażniąc Ciebie. Jakoś nie spieszyło jej się, by zjechać kopytkiem nieco niżej, gdzie może Cię i ją to zainteresować bardziej...
  12. - Nie chcę o sobie opowiadać... To nie jest naprawdę za ciekawe i nudne... Szczególnie, że jestem wtrm tj wbrzni. - szeptała klacz, lecz ostatnie zdanie wymamrotała za cicho, byś mógł to zrozumieć. - A idę do swojej rodziny w Canterlocie. Z Hoofington. Byłam tak schowana w łóżeczku, taka cicha, że po prostu zapomnieli mnie zabrać.. - opowiadała cicho. Po chwili jednak zmieniła swoją pozycję. Znów wywaliła kołdrę, odkrywając swoje ponętne ciałko. Odchyliła głowę od Twojego ucha i położyła ją na poduszce, tuż przed Tobą. Clear uśmiechnęła się szeroko i puściła Ci "oczko". Jej wilgotne kopytko wciąż leżało na Twoim. Swoimi dwoma wolnymi kopytami, objęła Cię bardzo mocno i pogłaskała po grzywie. - Nie martw się... Może jeszcze się spotkamy, Angelo - powiedziała z uśmiechem na ustach, po czym znów dała Ci buziaka.
  13. Pearl obudził pocałunek. Nieco się zdziwiła, ale nic nie mówiła. Odsunęła się od Ciebie i obróciła na drugi bok. Oczywiście pod kołderką wciąż robiło się coraz bardziej wilgotno i to nie tylko od klaczy... Clear przykryła się cała i zamknęła oczy. Rozmyślała o wielu różnych rzeczach. Słyszała próbę Twojego wysłowienia się i o tym również myślała. Nad Twoim całusem również. Mógł być nieco dłuższy według niej... Po dłuższej chwili, gdy Ty traciłeś nadzieję, że jeszcze ją ujrzysz, ona odwróciła się w Twoją stronę, przysunęła się i złożyła pocałunek na Twoich ustach. Bardzo długi buziak... - Nie wstydź się... Tutaj nic Ci się nie stanie - wyszeptała klacz, gdy oderwała się od Twoich ust. Położyła swoje kopytko na twoim. Czułeś, że coś wilgotnego po nim spływa. - Jestem tu tylko na jedną noc... Później muszę iść dalej - mówiła jakby zachęcająco, lecz ospale.
  14. (Na dziś koniec ^ ^ Jutro jedziem dalej!) Klacz zaczerwieniła się bardzo mocno, gdy szeptałeś jej miłe słówka do ucha. Clear odwróciła się do Ciebie i wtuliła w Twoje ciało. Było takie cieplutkie i mięciutkie... - Przy Tobie... Nie będę ich miała... - wyszeptała z powrotem do Twojego ucha. Na dole pod kołdrą robiło się trochę wilgotno z jej strony. Klacz nie za bardzo wiedziała co robić, więc wtuliła się w Ciebie mocniej i zamknęła oczy. Zrobiło jej się nieco gorąco, więc wystawiła kopyta i odrobinkę swojego tyłeczka poza kołdrę. Pearl pocałowała Cię w nosek i położyła głowę na Twoim ramieniu. - Dobranoc... Angelo.. Mrr - wyszeptała i natychmiastowo zamknęła oczy. A pod kołdrą powoli robiło się bardziej wilgotno...
  15. Clear ziewnęła, nawet na Ciebie nie patrząc. Myślała jednak o tym, że leżycie w jednym łóżku i się tulicie... - Dobrze, Angelo... A Ty możesz do mnie mówić Clear, albo Clear Pearl... Albo Pearl, jak chcesz... - powiedziała cicho klaczka, spoglądając na Ciebie. - Widzę, że chcesz się położyć. Nie ma sprawy... To w końcu Twoje łóżko - klacz znów ziewnęła i odruchowo kopnęła w kołdrę tak mocno, że znów odsłoniła jej krągłości. Ona jednak nie zwracała już na to uwagi... Zrobiła się naprawdę śpiąca. - Nie wstydź się, przecież nie gryzę. Zawsze mogę położyć się na fotelu, jeśli przeszkadzam...
  16. Klacz zarumieniła się, gdy spojrzała na Ciebie. Wciąż rozmyślała nad swoim snem... Kremowa klaczka odsunęła się trochę od krawędzi łóżka, tak jakby robiła dla Ciebie miejsce... Teraz patrzyła prosto w sufit. Podpierała sobie kopytkami głowę i wspominała dzisiejszy wieczór. - Wie pan co... Nie mogę zasnąć. Kiedyś spałam z mamą, bo miałam koszmary... Potem ich się pozbyłam, a teraz... One znowu wróciły - mówiła Clear dosyć głośno, by w razie gdybyś spał, to Cię obudzić. Klaczka wpuściła jedno ze swoich kopyt pod kołdrę i uśmiechnęła się lekko. Znów spojrzała na Ciebie, a potem na wolne miejsce na łóżku. Szybko jednak odwróciła głowę w drugą stronę.
  17. Klacz wreszcie zasnęła. Od razu zaczęła się rozkopywać. Po jakichś kilku minutach, kołdra prawie spadała z łóżka, odsłaniając wspaniałe krągłości Clear. Ona natomiast nie zwracała na to uwagi, tylko śniła... Śniła o tym, że jest w jakieś klatce na środku pustyni. Nie miała ani jedzenia, ani picia... Powoli umierała z odwodnienia. Wtem zauważyła jakiegoś ogiera, który przedziera się przez gorący piasek, w pełnym słońcu, tylko na swoich kopytach. Ów zamaskowany kuc, swoim ostrym jak brzytwa mieczem, rozwala klatkę na kawałki i pomaga jej wstać. Ogier dał jej nawet butelkę swojej wody. I wtedy... On odsłonił swoją twarz. Clear była bardzo, ale to bardzo zdziwiona, ponieważ jej wybawcą okazał się... Angelo! Po chwili patrzenia sobie w oczy, oba kuce zbliżyły swoje usta... Właśnie miał nastąpić ten kulminacyjny moment, gdy... Klacz nagle się obudziła. Rozejrzała się szybko dookoła i odetchnęła z ulgą. Była w mieszkaniu. Spojrzała w dół i z przerażeniem odkryła, że połowa od Twojej strony jest odkryta i mogłeś zauważyć to, czego klacz nie powinna pokazywać. Oprócz tego, zauważyła małą plamkę na pościeli. Widocznie ze strachu straciła nad sobą kontrolę... Na szczęście nie było tego zbytnio widać. Clear szybko się przykryła i odwróciła się znów w Twoją stronę. Tym razem nie zamykała oczu. Leżała i rozmyślała nad swoim snem...
  18. Klacz okryła się dokładnie płaszczem, by nie było widać jej pustego boku i wstała z fotela. Podeszła do Ciebie, przykucnęła i pocałowała Cię w policzek. - Dziękuję, Angelo. Jeśli chcesz, druga połowa łóżka jest wolna... Gdybyś nie mógł zasnąć... - wyszeptała Clear i przejechała Ci kopytkiem po grzywie. Klacz podeszła do łóżka, po czym położyła się na nim i przykryła się całkowicie kołdrą. Ziewnęła i obróciła się w Twoją stronę. Uśmiechnęła się i przymknęła swoje duże, błękitne oczka. - Dobranoc... Kiedyś się wybudzisz... - ostatnie słowa, Clear wyszeptała bardzo cicho, lecz to pierwsze było bardzo dobrze słyszalne. Chwilę później, klacz zamknęła oczy i starała się zasnąć.
  19. Clear tym bardziej się zaczerwieniła. Może tego nie było widać, ale ona również była nieśmiała. Jak gadała to zapominała o świecie, przestawała się bać. Widząc, że używasz swojej magii, klacz podeszła do Ciebie i patrzyła co robisz. Widziała jak rozkładasz łóżko. Myślała z początku, że to dla Ciebie, ale gdy usłyszała, że to dla niej to bardzo się zdziwiła. - A-ale... To pański dom. Ja mogę przespać się na podłodze, na fotelu.. Pan niech śpi na łóżku - mówiła cicho klacz. Nie chciała się narzucać i wykorzystywać Twojej gościnności. Clear wzięła Cię za kopytko i zaprowadziła do łóżka, sama zaś usiadła na fotelu przy kominku. - To pan jest wspaniały... - wyszeptała na tyle głośno, byś to usłyszał, po czym skuliła się na miękkim siedzeniu i przykryła swoim płaszczem.
  20. Klacz nieco się zarumieniła. Oderwała od Ciebie wzrok i usiadła na kanapie, na której wcześniej leżałeś, czytając książkę. Zauważywszy niewypitą butelkę cydru, Clear, mając nadzieję, że nie będziesz miał jej za złe, wzięła łyka napoju, tym samym opróżniając butelkę. - W-wybaczy pan... Byłam bardzo spragniona - powiedziała cicho, wręcz wyszeptała przeprosiny. Kuc szybko wziął do ręki Twoją książkę i spojrzał na okładkę. Klacz znów lekko się uśmiechnęła i przymknęła oczy. - Też ją czytałam... Jest bardzo ciekawa, ale potrafi zdołować - opowiadała. - Książę i księżniczka... W sumie... Pan nieco przypomina nieco tego księcia - Clear zachichotała cicho. Chciała rozluźnić atmosferę. - Ale ja taka niegrzeczna... Nie dość, że się wprosiłam, to robię co mi się podoba... Może wskaże mi pan, gdzie mogę spać... Może być nawet na podłodze... To ja pójdę i nie będę już panu przeszkadzać... - powiedziała cicho klacz, znów dokładnie Ci się przypatrując i nieco rumieniąc.
  21. Panda Hippis

    [Zabawa] Nazwij drzewo 2.0

    Le Hrabia de Apple Rape Moustache
  22. Klacz powoli i niepewnie weszła do środka. Rozglądnęła się po wnętrzu i uśmiechnęła się lekko. - Prawie jak w domu... - wyszeptała i zdjęła płaszcz. Bok klaczy był pusty, pozbawiony Uroczego Znaczka. Clear dość szybko zrozumiała co zrobiła i znów przykryła się płaszczem, by zakryć puste miejsce. Podeszła do kominka i zaczęła się ogrzewać. Ciepło, które dawało palące się drewno kominkowe, może nie było zbyt mocne, ale wystarczało, by kucowi zrobiło się cieplej. - Wie pan... Przez chwilę poczułam się prawie jak w domu... - mówiła klacz, dalej się ogrzewając. Wtem spojrzała na książkę, która leżała na stole. - Czyta pan romanse? Ja też kiedyś czytałam... Ale złapałam doła, bo nie miałam... I dalej nie mam... Tego jedynego ogiera... - mówiła już nieco ciszej, po czym wstała od kominka i spojrzała w Twoje oczy.
  23. Przed wejściem stał dość niewysoki kuc. Wciąż miał na sobie kaptur, lecz mogłeś już dostrzec, że to była klacz, ze względu na smukłą sylwetkę. Po chwili, kucyk zdjął kopytkiem kaptur z głowy. To była najpiękniejsza klacz jaką kiedykolwiek mogłeś widzieć! Jej sierść miała kolor kremowy, a prawe oczko było otoczone czarną "plamką". Grzywa oraz ogon były koloru czereśniowego, natomiast oczy - błękitne. Jej Cutie Mark był nadal przysłonięty, więc nie było widać jaka jest jej specjalność. - D-dzień dobry... Ja jestem... Clear Pearl - odpowiedział cicho przemarznięty już kucyk. - Czy mogłabym się u pana zatrzymać? Tylko na jedną noc... Nie chcę sprawiać problemów, więc jeśli pan odmówi... Nie zdenerwuję się... - dopowiedziała szybko klacz i spojrzała wręcz błagającym spojrzeniem na Ciebie.
  24. Stary kuc oczywiście wziął, rzuconą przez Saladina. Nie kupił sobie jednak drinka, lecz powoli zaczął się zbierać. Z jednej ze swoich starych skarpet wyjął rozsuwaną, drewnianą laskę. Widocznie podczas siedzenia na tych niewygodnych krzesłach rozbolały go plecy. W takim wieku... No zdarza się. Kiedy już wstał i kierował się do wyjścia, ogier rzucił jedno dość groźne spojrzenie w stronę klaczy, po czym spojrzał łagodnie na swojego wcześniejszego rozmówcę. - Młody, głupi... Zrozumie, że robi głupstwo - wyszeptał do siebie staruszek, po czym wyszedł z lokalu, zostawiając flirtującą parkę.
  25. Kiedy tak rozmyślałeś i zacząłeś szlochać jak baba, ktoś zapukał do drzwi. Jeden raz, drugi, trzeci... Widać ten ktoś był bardzo niecierpliwy. Tym bardziej, że na zewnątrz zaczął padać deszcz i grzmiało. Tajemniczy gość podszedł do okna i w nie również zaczął pukać. Kuc miał na sobie kaptur, który skutecznie zasłaniał cały pyszczek, więc nie byłeś w stanie określić jakiej jest płci i czy ma dobre zamiary. Postanowiłeś jednak przestać się mazać, odstawić swój cydr i otworzyć drzwi tajemniczej istocie... Przecież nie będzie moknąć na dworze.
×
×
  • Utwórz nowe...