Skocz do zawartości

Panda Hippis

Brony
  • Zawartość

    506
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Panda Hippis

  1. Ów ogier, którego spytałeś o drogę, odwrócił się do Ciebie uśmiechnięty. Było widać, że jest już w podeszły wieku, między innymi dlatego, że miał siwe wąsy i kozią bródkę o takim samym kolorze. - Doktor Hearthy? A kto to taki? My tu mamy tylko jedną panią doktór, o tam! - mówiąc to, wskazał na drzwi, obok których była wielka szyba, a w środku znajdowała się klaczka w białym kitlu. - I ona nazywa się Rose Heart. Zdziwiłeś się nieco. Dziadunio znów się do Ciebie uśmiechnął i odwrócił się w drugą stronę, maszerując do swojego domu. Ty jednak zastanawiałeś się czy owa pielęgniarka Cię nie oszukała i poszedłeś szukać dalej... Na drzwiach domku na obrzeżach miasta wisiała naklejka: "Lecznica dr Hearthy". Przechodząc obok, zauważyłeś ową naklejkę i jako iż to był ostatni dom, postanowiłeś sprawdzić czy to właśnie tutaj miałeś się zgłosić. Przez okno było widać młodą klacz, przypominającą tę spod zakładu karnego. Właśnie siedziała na fotelu. Jedno kopytko miała na "podpórce" fotelika, drugą zaś miała schowaną i chyba... Chyba nią poruszała. Zmęczony podszedłeś do drzwi i zapukałeś. Klaczka szybko zerwała się z fotela i pobiegła Ci otworzyć. - Uff.. Umm.. Dzień dobry, panu - powiedziała nieco speszona i czerwona na twarzy. - Kojarzę pana! Troszkę się pan spóźnił, ale nic nie szkodzi. Jestem wolna... - dokończyła już pewniejsza siebie i chwyciła Cię swoim nieco klejącym się kopytkiem i zaciągnęła do środka.
  2. - Dziękuję - wyszeptała Cindrell, po czym podeszła do Ciebie i pocałowała Cię w policzek. Klacz zabrała córkę i otworzyła drzwi. Rzuciła Ci na koniec ciepłe spojrzenie i powiedziała... - Do zobaczenia następnym razem... Ja muszę już iść - powiedziała i wypchała małą na zewnątrz. - Pa, wujku! - krzyknęła młoda i pomachała Ci kopytkiem. Obydwie klaczki wyszły z domu i pokierowały się w stronę miasta. Przez chwilę jeszcze na Ciebie patrzyły i się uśmiechały, dopóki nie zniknęły za rogiem budynku. Ty zaś przypomniałeś sobie, że jesteś umówiony na wizytę u pani doktor, którą spotkałeś przy więzieniu. Spojrzałeś na zegar - jesteś spóźniony. Musiałeś szybko wymyślić jakąś wymówkę i odnaleźć jej gabinet w centrum!
  3. Klaczka tym bardziej krzyżowała kopyta, gdy biegłeś z nią do toalety. Podskoki i turbulencje związane z siedzeniem na Tobie raczej jej nie pomagały. Kiedy już usadziłeś ją na kibelku, ta uśmiechnęła się do Ciebie. - Musiś się odwlócić, zieby wiedzieć jak się tio lobi! - powiedziała radośnie i chwyciła Cię za ogon. Odwróciłeś się, a Elisa spojrzała Ci w oczy i wypaliła. - Ale ja nie chcę siusiu... Tylko kaka! - mówiąc to, rozplatała kopyta, ukazując Ci jej małe intymne miejsce. Klaczka była za mała, by zrozumieć co zrobiła, więc się nie krępowała. Młoda skuliła się nieco, zrobiła się czerwona na twarzy i zaczęła wydawać różnorakie dźwięki. Kilka z nich były porównywalne z odgłosem wystrzelonego pocisku, czy też wybuchu niedużej bomby, a smród po nich można było przyrównać do zapachu siarki. Po pewnym czasie można było usłyszeć równie głośne "plum". Elisa wyprostowała się, jej kolory wróciły do normy i z uśmiechem na ustach wstała z sedesu i mocno się do Ciebie przytuliła. Nie chciała puszczać za nic w świecie... Tymczasem w pokoju, Cindrell poprzez głośne odgłosy w toalecie została wyrwana z błogiego stanu snu. Rozglądnęła się dookoła i zauważyła, że w toalecie pali się światło, więc się uspokoiła. Rozciągnęła się i wstała z kanapy. Czekała aż wyjdziecie z łazienki, by móc się pożegnać i wrócić do domu...
  4. Klaczka bardzo się ucieszyła! Wskazała na lalkę dziecka - klaczki. - Nią! A ja będę mamą! - odpowiedziała z entuzjazmem. Elisa bardzo chciała się bawić, ale wciąż miała skrzyżowane kopytka, a jej twarz zrobiła się czerwona. Nie mogła się za bardzo schylić do stolika, ale jakimś cudem dała radę. Wzięła lalkę do kopyta i zaczęła nią poruszać i mówić w jej imieniu, ale nie za bardzo mogła się skupić i co chwilkę zatrzymywała się. - Umm.. Uhh.. Ch-chodźmy śpać, maluchu! - powiedziała zmodulowanym głosem klaczka i chwyciła się kolejnym kopytkiem za skrzyżowane dwa. Tymczasem Cindrell wróciła z kuchni i usiadła przy Tobie. Spojrzała na córkę i zaśmiała się cicho. - A Ty czasem nie chcesz do toalety? - spytała się z uśmiechem strażniczka. - N-nie... Nie tsieba! - odkrzyknęła młoda. Cindrell jednak nie dała za wygraną i wyszeptała Ci do ucha, byś podstępem zaprowadził ją do kibelka, bo inaczej będzie problem, po czym jak gdyby nigdy nic, ułożyła się wygodnie na kanapie i zasnęła...
  5. - Ty? - klacz zaśmiała się. - Nie masz za co przepraszać... Pokazałeś mi, że życie ma sens. Pokazałeś, żeby z niego korzystać i trzeba się nim cieszyć! Nie zniszczyłeś mi życia... Ty je wręcz polepszyłeś - wyszeptała na końcu i sprzedała Ci całusa w policzek. Cindrell położyła głowę na Twoich kopytach i uśmiechnęła się szeroko do Ciebie. W tym samym momencie, dosiadła się do Ciebie mała i chwyciła za grzywę. - Pobaffiś się ze mną? - spytała się niezdarnie, krzyżując nieco kopytka. Klaczka postawiła na stole kilka lalek i zrobiła błagającą minę. Strażniczka musiała niestety wstać, by dać Ci wstać lub się schylić, ale nie narzekała. Wstała poszła do kuchni napić się wody, zostawiając Ciebie sam na sam z młodą.
  6. Strażniczka starała się jakoś uśmiechnąć w Twoją stronę, lecz marnie jej to wychodziło. Młoda szybko wpadła do środka i ciągnęła Cię za ogon, byś się z nią pobawił. Starsza klacz wprosiła się do środka i zamknęła za sobą drzwi. Jak na razie nie odezwała się ani jednym słowem. Cindrell po chwili stania i odgonienia córeczki, przytuliła się do Ciebie. Bardzo mocno. - Ja... Ja przepraszam - wyszeptała, a jej zimne łzy spływały po Twoim ciele. - Nie wiedziałam, że on... On dziś wróci... - klacz usiadła na podłodze i dalej płacząc, mówiła dalej. - To on był powodem, dla którego nie chciałam... Bałam się go.. Bił mnie, małą... - mówiła cicho, po czym znów Cię przytuliła. Elisa znów do Was przybiegła i również się przytuliła. Nie wiedziała co prawda o co chodzi, ale chciała Cię przytulić. We troje usiedliście na kanapie, strażniczka otarła się z łez i wtulona w Ciebie, starała ochłonąć, opowiadając Ci, co się stało jak wyszedłeś, a mała bawiła się na stoliku lalkami.
  7. Cindrell wciąż siedziała skulona u siebie, na kanapie. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić... Nie mogła za Tobą pobiec, bo może w tym momencie, jej mąż robi coś córce. Gdyby ruszyła na pomoc, to i jej by się oberwało. Nie miała przy sobie nawet paralizatora, a nawet gdyby miała, to na takiego bydlaka potrzebna by była większa dawka. - Scar! Scar, do cholery, wyjdź z pokoju! Musimy pogadać - powiedziała stanowczo strażniczka, ocierając policzek z łez. Po chwili z pokoiku wyszedł jej mąż, mając na grzbiecie i Elisę i jej przyjaciela, śmiejących się wniebogłosy. Cindrell była zdziwiona... - Tak, kochanie? Przepraszam, że szarpnąłem Cię za włosy, ale jeszcze... Nie za bardzo otrzeźwiałem z tego więzienia - odpowiedział spokojnie ogier, odstawiając maluchy i siadając przy strażniczce. - Ten co tu był... Chyba go kojarzę... - Nie. Na pewno Ci się pomyliło... On jest.. Nowy w mieście - wyszeptała klacz. - I przeprosiny przyjęte... - Dobrze, cieszę się. Jeśli nie masz nic przeciwko, położę się spać - odpowiedział równie pogodnie co wcześniej Scar i pocałował Cindrell namiętnie w usta. Klacz zdziwiła się jeszcze bardziej, ponieważ pocałunek to byłaby ostatnia rzecz jaką zrobiłby ogier, a co dopiero tak namiętnie. Jednak odwzajemniła się tym samym, po czym puściła ogiera wolno, a ten skierował się prosto do ich sypialni. - Noo.. To było... Cudowne... I dziwne - powiedziała do siebie strażniczka, po czym zabrała małą i młodego i wyszła na dwór. Przyjaciela Eliski podrzuciła pod sam dom, a sama z córką udała się do Ciebie. Klaczki stanęły przed drzwiami i energicznie pukały do drzwi...
  8. Siemanko! Skoro już tu jesteś, to masz zapewne zamiar zapisać się do jednej z moich sesji, co? Na początku muszę Cię poinformować, byś zapoznał się z REGULAMINEM oraz INFORMACJAMI. Jeśli już to zrobiłeś, to zapraszam niżej. Przejrzyj katalog i napisz stosowne KP, a na pewno wezmę Cię do siebie i zaopiekuję najlepiej jak mogę... Wypadałoby też wspomnieć, że pomysł na zrobienie tylko dwóch uniwersów zaczerpnąłem od perosa (oczywiście za jego zgodą), za co jestem mu bardzo wdzięczny. Troszkę się przy tym napracowałem, więc zapraszam do zapisywania się! I kolejny edit... Można się dopisywać do sesji już stworzonych, jeśli główni gracze wyrażą zgodę. Musicie poinformować mnie o chęci dołączenia do starych sesji, a później spytać moich graczy. Sesje już prowadzone: Generałek "Ten jedyny klejnot" peros81 "Biznes to biznes" KreeoLe "Palenie zabija" Mitnick "Piekło w ciemnościach" 1. Standardowa Equestria 2. Cyberpunk - Bunt ludzkości Rok 2366. W USA dwie wielkie firmy: Sarif's Industries oraz Bioc's Company walczą ze sobą o względy ludności kraju. Obydwie firmy produkują implanty, dzięki którymi ludzie stają się silniejsi lub też są niesamowitymi hakerami. Ci pierwsi mają wszczepy, które pożądają ludzie chcący być naprawdę silni i być prawdziwymi "rambo". Jest tylko jeden problem... Każdy kto je miał, musiał trzy razy dziennie zażywać specjalny płyn, Exodon, który zapewniał, że żaden wirus nie wniknie do krwi i osobnik nie umrze. Bioc's Company natomiast produkowało implanty, dzięki którym ludzie stawali się najlepszymi hakerami. Cichymi zabójcami wręcz. Także i w tym wypadku, użytkownicy muszą zażywać specjalnych tabletek, Grixu, dzięki którą mogli używać wszczepów. Jednak firma Bioc's odnalazła surowiec, dzięki któremu ludzie będą mogli tylko raz zażyć ich tabletki i nie przyjmować więcej żadnych leków. Sarif's Industries pragnie dowiedzieć się co znalazł jego przeciwnik i wykraść to! W Europie istnieje również Stowarzyszenie Wolności, czyli grupa ludzi, którzy uważają, że implanty to najgorsza rzecz, którą człowiek wymyślił i próbują powstrzymać zapędy obu wielkich firm. A Ty? Z kim będziesz trzymać? 3. Western - Kowboje kontra Obcy Appleloosa. Małe miasteczko pośrodku pustyni. Każdy żyje tam sobie szczęśliwie, w zgodzie z bizonami. Wszystko byłoby super, gdyby nie to, że pewnego dnia nad miasteczkiem pojawiła się Ciemność. Cień ogarnął nie tylko wieś, lecz duży obszar pustyni. Po kilku godzinach nad Appleloosą pojawiły się dziwne, okrągłe statki kosmiczne. Pięć z nich wylądowało w pobliżu miasteczka. Obcy, którzy wyglądali podobnie jak mieszkańcy miasteczka. Rozstrzelali każdego, kto im się stawiał, po czym ogłosili, że przejmują tą wiochę. W przeciągu kilku dni powstała podziemna organizacja, mająca na celu pozbawić Obcych władzy i przywrócić spokój w Appleloosie. I Ty stajesz się jednym z rekrutów tego stowarzyszenia... 4. Własne uniwersum Tu droga wolna. Napiszcie własne KP. Byleby było logiczne, z sensem, wzorem poprzednich. Prosiłbym tylko opisać mi najpierw świat, bym mógł się przygotować do sesji, oraz napisać czy wyrażacie zgodę na udział w Multisesji.
  9. Panda Hippis

    Uzależniona (Panda Hippis)

    Zdziwiłam się, gdy druidka powiedziała mi, że mnie kocha. Niemniej jednak, poczułam, że coś spływa mi po mojej ręce... Tak szybko? Nawet jeszcze nie zaczęłam... No, ale skoro ona nie wytrzymała, to ja muszę to dokończyć! Skończyłam całować elfkę po nogach. Ściągnęłam wszystko co miałam na sobie i odwróciłam się do niej tyłem. Położyłam się na niej i zaczęłam lizać, jej mokrą, pyszną dziurkę. Wiedziałam, że długo nie pociągnie, a ja mogę wytrzymać bardzo długo....
  10. Panda Hippis

    Uzależniona (Panda Hippis)

    Cholera! Upuściłam nóż... Teraz pozostaje mi tylko uduszenie jej w razie "W". Jednak w tym momencie się jakoś tym nie przejmowałam... Druidka całowała jak szalona, co bardzo mnie podniecało. Powoli robiło mi się wilgotno, lecz starałam się to jakoś ukryć, że w tak krótkim czasie już nie mogę wytrzymać... Nie czekając długo, również zaczęłam ją obcałowywać. Nie chciałam się cackać z nią, tak jak ona ze mną, więc pocałowałam ją w szyję, a potem od razu przeszłam do nóg. Rozdawałam buziaki powoli i namiętnie, by na długo to sobie zapamiętała. Powoli dochodziłam do swojego celu, lecz nie spieszyło mi się za bardzo. Jedną ręką ciągnęłam ją za włosy, drugą zaś, łaskotałam. Czekałam tylko na reakcję i cofnęłam głowę. Nie wiedziałam czy w odruchu na łaskotki, elfka "przypadkowo" nie kopnie mnie nogą.
  11. Panda Hippis

    Uzależniona (Panda Hippis)

    Zaniemówiłam. Nie wiedziałam co ja teraz mam zrobić... To co zrobiła druidka było... Dziwne, ale naprawdę przyjemne. Nie powiem, podnieciłam się nieco, ale to chyba normalne. Kiedy elfka patrzyła się na mnie swoimi oczami, przez chwilę zapomniałam oddychać i zaczęłam się dusić. Na całe szczęście szybko sobie o tym przypomniałam i znów nabrałam pełni kolorów. Przytuliłam mocno druidkę i zaczęłam obcałowywać ją po twarzy i szyi. Byłam już całkowicie pochłonięta całowaniem, gdy jedną ręką sięgnęłam do buta i wyjęłam swój mały nożyk i przyłożyłam jej do szyi. - Chcesz się pieprzyć czy powiesz mi jak mam się stąd wydostać? - spytałam się z szyderczym uśmiechem. - Bo ja chętnie mogę to pierwsze... Dawno z nikim nie spałam. A jak nie... To zawszę mogę Cię zabić, prawda? - zaśmiałam się i docisnęłam ostrze do szyi elfki. Drugą, wolną ręką zaczęłam macać druidkę po piersiach i zjeżdżałam coraz niżej... Czekałam na jej reakcję, przygotowana na atak.
  12. Panda Hippis

    Uzależniona (Panda Hippis)

    Zdziwiłam się nieco, gdy druidka usiadła przy mnie i zaczęła mnie tulić i przepraszać... Zazwyczaj inni jeszcze mnie wyzywają, a i zdarza się, że dostanę od starszej kobity w twarz. Ale ona... Była inna. Nie była jak reszta. Była... Jak moja matka.. - Bo.. Ja... Umm... Ja muszę... - szeptałam do ucha elfki i również ją objęłam. Poczułam się... Dziwnie. Dawno tego nie czułam. Tego ciepła, bezpieczeństwa... Było to bardzo przyjemne, więc przytuliłam się bardzo mocno. Łzy spływały po moim policzku, a potem po ramieniu druidki. Po chwili takiego tulenia, po prostu pocałowałam ją w policzek. W żadnym razie namiętnie.. Po prostu tak. Spontanicznie. Moja twarz zrobiła się cała czerwona, więc schowałam ją między ręce i pobiegłam w drugi kąt pomieszczenia. Nie wiedziałam jak zareaguje elfka..
  13. Panda Hippis

    Uzależniona (Panda Hippis)

    Spojrzałam tylko na rozpadającą się paczuszkę z narkotykiem. W moich oczach zapłonął mały, wściekły płomyczek. Nie wierzyłam, że dzieje się to naprawdę... Że ona spaliła ostatnią paczuszkę Xenorgu! - C-co... Jak.... CO TY ZROBIŁAŚ?! - krzyknęłam wkurzona w stronę druidki i spojrzałam na nią... Widziałam, że przyjęła postawę obronną, więc nie było sensu jej atakować... A miałam taką ochotę na krew... Siadłam więc w kącie i zaczęłam cicho płakać. Nadal byłam wściekła, nadal chciałam zrobić elfce kuku, ale musiałam się wpierw wypłakać..
  14. Panda Hippis

    Uzależniona (Panda Hippis)

    Pod wpływem emocji wyrwałam jej poduszkę z rąk i rzuciłam gdzieś w kąt. Gdy już ochłonęłam, spojrzałam na nią ze złością. - Co się k**a stało?! Co ja Ci zrobiłam?! - krzyczałam równie głośno co ona. - Już nawet koszmar się przyśnić nie może?! Wstałam z łóżka i ubrałam się szybko. Teraz tylko nie wiedziałam co robić... Za drzwiami pewnie jeszcze stoi to cholerne drzewo, druidka się na mnie drze za byle co, a ja nawet nie wiem gdzie jestem! Znów usiadłam na krawędzi łóżka i patrzyłam w podłogę... - Wytrzymajmy jeszcze tą chwilę... I pójdę.. I wszystko wróci do cholernej normy! - powiedziałam jeszcze w złości i nerwowo macałam się po całym ciele w poszukiwaniu jakiejkolwiek torebki z Xenorgiem.
  15. Panda Hippis

    Uzależniona (Panda Hippis)

    - Co do... - krzyknęłam już całkowicie przebudzona. - Co to miało być... Rozejrzałam się dookoła. Wciąż byłam u tej druidki.. To był tylko cholerny sen. Spojrzałam na nią zdziwiona, że moje krzyki jej nie obudziły. Po chwili znów się położyłam, zwrócona bokiem w jej stronę. W sumie nie jest ona taka zła... Ładna, miła. NIE! O czym ja myślę! Muszę się stąd jak najszybciej wyrwać - pomyślałam i już parę minut później znów zasnęłam. Byłam jeszcze zmęczona. Do tego bolała mnie głowa. No i to drzewo... Nie puściłoby mnie. Dosyć znacznie się rozkopywałam we śnie. Uciekałam przed czymś... Czymś czarnym... Dużym.. Nagle przede mną wyrosło drzewo, a za nim jakby zjeżdżalnia! Pamiętając nauki mojego ukochanego, jedną ręką chwyciłam pień nisko, a drugą ręką - wysoko. Teraz tylko musiałam pchnąć i zjechać, poruszając się w lewo i prawo. W rzeczywistości chwyciłam elfkę za krągłość poniżej pleców oraz za jej ramię. Pchnęłam i trzymając ją za ramię i pupę ruszałam się z nią w różne strony...
  16. Panda Hippis

    Uzależniona (Panda Hippis)

    Co do... - pomyślałam i spojrzałam na elfkę śpiącą obok mnie. Teraz... Teraz to był znakomity cel. Taka bezbronna... Mogłabym ją udusić, poćwiartować, zasztyletować, albo... Zgwałcić. - Ehh... O czym ja myślę, co... - wyszeptałam, głaszcząc dziewczynę po włosach. Myśl o gwałcie nie przestawała do mnie wracać. Musiałam z nią wytrzymać pięć godzin. Chyba nie zaszkodzi też się przespać... Zdjęłam swój top i spódniczkę i odwróciłam się plecami do druidki. Zaciągnęłam na swoją stronę kołdrę, nieco odkrywając elfkę i starałam się zasnąć.
  17. Panda Hippis

    Uzależniona (Panda Hippis)

    Spojrzałam na wielkie drzewo za drzwiami. Otarłam łzy z policzka i zrzuciłam z siebie elfkę. Spojrzałam na nią już bardzo wściekła. - Co to jest?! - krzyczałam do niej. - Co to, k...a, jest?! No gadaj! Wstałam z łóżka i powoli podchodziłam do druidki. Na twarzy pojawił mi się psychodeliczny uśmiech. Kiedy już stałam nad tą dziewczyną, znów na nią spojrzałam. - Posłuchaj mnie bardzo uważnie... - wyszeptałam. - Jeśli za góra trzydzieści minut mnie stąd nie wypuścisz... Możesz sobie tylko wyobrazić co z Tobą zrobię - dokończyłam spokojnie i powoli wracałam w stronę łóżka.
  18. Panda Hippis

    Uzależniona (Panda Hippis)

    Gdy elfka rzuciła mnie na łóżko, głowa znów mnie zabolała. Nie mogłam się jednak chwycić za miejsce bólu, bo zdzira mnie trzymała za ręce. Ból się nasilał... Spojrzałam jej ze złością w oczy. - O czym ty do cholery gadasz?! Nie obchodzi mnie Twoje życie! - krzyczałam do niej. Łzy same zaczęły napływać mi do oczu. Głowa... Wciąż bolała. - I skąd do nędzy mnie znasz?! - wycedziłam przez zęby i spojrzałam już mniej agresywnie i ze łzami w oczach.
  19. Panda Hippis

    Uzależniona (Panda Hippis)

    Spojrzałam na elfkę niepewnie. Nie wiedziałam co mam robić... Mogła mówić prawdę, z drugiej strony, mogła czegoś dosypać do herbaty. Poza tym... Skąd do cholery ona wiedziała, że biorę?! Spojrzałam na nią groźnie i odłożyłam kubek. - Kim ty do ... nędzy jesteś? - odpowiedziałam, powoli wstając i łapiąc kontakt wzrokowy z dziewczyną. - I skąd wiesz, że ćpam?! - mówiąc to, obłapałam się, sprawdzając czy mam przy sobie dragi. - Chcę wrócić do domu! - krzyknęłam i rzuciłam się z pięściami na druidkę.
  20. Panda Hippis

    Uzależniona (Panda Hippis)

    Otworzyłam oczy. Jedyne co widziałam to nieco zamazany obraz jakieś elfki, która nade mną stała... Pokręciłam lekko głową, lecz szyja bolała i mój zakres ruchów był znacznie ograniczony. - Hmm.. Ahh.. Moja głowa... - wyszeptałam. Obraz zaczął się wyostrzać i rozpoznałam postać nade mną. Natychmiastowo wytrzeźwiałam. Nie obchodziła mnie już cholernie boląca głowa, chciałam się jak najszybciej wydostać. Wstałam i podbiegłam do drzwi. Starałam się je otworzyć, lecz nie mogłam dobrze chwycić klamki. Odwróciłam się w stronę dziewczyny i przykucnęłam, opierając się o drewniane drzwi. - K-kim jesteś... Gdzie jesteśmy... Czego ode mnie chcesz?! - krzyczałam, cała w łzach. Szukałam na podłodze czegokolwiek czym mogłam się bronić, jednak bezskutecznie.
  21. (Fajna sygna ^ ^) Cindrell właśnie nalewała wody do czajnika.Wyciągnęła już dwa opakowania herbaty i wsadziła do szklanek.Gdy spytałeś o ojca Elisy, klacz upuściła w połowie pełen (i w połowie pusty) czajnik i rozlała letnią wodę na swoje delikatne kopyta. Cicho pisnęła i spojrzała na Ciebie ze smutkiem. - O-ojciec? Bo on... Właśnie... Noo.. - strażniczka plątała się w słowach. Cindrell resztkami wody z naczynia zalała herbatę i zaniosła obydwie szklanki na stół. Usiadła przy Tobie i spojrzała Ci w oczy. - Jej ojciec to... - nie zdążyła do kończyć, gdyż drzwi do jej domu zostały otwarte z wielkim hukiem, poprzez mocne kopnięcie. U progu pojawił się rosły, szary ogier z białą grzywą i szramą na twarzy. - Kochanie, wróciłem - powiedział barytonem dziwny gość i wszedł do środka. - To gdzie jest moja córeczka, co? I to pytanie rozwiało Twoje wszelkie wątpliwości. Ten typek był właśnie jej ojcem i mężem strażniczki. Klacz nieco się skuliła i nie odpowiedziała. - Gdzie Elisa?! - spytał się groźnie Shadow Scar i szarpnął strażniczkę za grzywę. Na Ciebie w ogóle nie zwracał uwagi. - T- tam... - wyszeptała klaczka i skuliła się bardziej cicho płacząc. Ogier puścił jej grzywę i skierował swe kroki w stronę pokoju córki.
  22. W czasie, gdy zabójczyni mówiła, do pokoju wparowała błękitna klacz, która niedawno stamtąd wychodziła. Jednorożka szybko wycelowała swój róg w stronę Bright i wystrzeliła z niego czarem unieruchamiającym. Klacz trafiona magią natychmiast zesztywniała, a Bluestrike podeszła do Was i objęła Saladina. - Ponieważ on nigdy nie kłamie. Ale dla Ciebie lepsza jest śmierć... Ścierwa takie jak Ty zawsze wracają do takiej... "roboty" - powiedziała z nieukrywaną wściekłością i ironią przyjaciółka księcia i splunęła zabójczyni pod kopyta,
  23. - Ymm.. Noo.. No tak, właśnie! Dostaniecie po lizaczku - powiedziała nieco zakłopotana Cindrell i poszła do kuchni. Po chwili wróciła z niej, z trzema tęczowymi słodkościami. - Proszę. Jeden dla Fastiego, jeden dla Elisy i jeden dla naszego doktora - powiedziała z uśmiechem i rozdała lizaki. Klacz usiadła przy swojej córce i pomogła jej rozwinąć papierek. Gdy już się z tym uporała, młoda szybko zaczęła lizać słodkie. Strażniczka wzięła ją na kolana i na kanapie zwolniło się miejsce. Po jednym dla Ciebie i ogiera. Młody szybko zajął swoje miejsce, Ty również. Siedzieliście tak dość długo w ciszy, jedząc swoje słodycze... - Hej! A mozie pójdziemy się pobawić? - spytała się Elisa, przyjaciela. - Pewnie! Chodźmy do Twojego pokoju! - odpowiedział zadowolony ogier. Mała zeskoczyła z kopyt Cindrell i zaprowadziła Fastiego do pokoju, po czym szybko się w nim zamknęli. Wy zaś, zostaliście sami. Klacz zbliżyła się nieco do Ciebie i spojrzała Ci w oczy. - Zostaliśmy sami... Może zrobię nam herbaty, albo kawy? - spytała się cicho. Było widać, że chciała odwlec obiecaną rozmowę...
  24. Panda Hippis

    Uzależniona (Panda Hippis)

    Ku**a, ku**a, ku**a! Wiedziałam, że nie warto tu zostawać! Mogłam uciec... Myślałam co robić. Czułam na sobie to cholerne zimne ostrze, co wcale mi nie pomagało. Czułam, że mam coraz mniej czasu do namysłu. Po chwili wyczułam, że trzymam w ręce ten ostry patyk. Bez chwili zastanowienia wbiłam go gdzieś za siebie celując w niedoszłego zabójcę. Szybko oswobodziłam się z jego uścisku i chwyciłam swój łuk, po czym wspięłam się na pobliskie drzewo. Gdy już byłam wystarczająco wysoko i czułam się nieco bardziej bezpiecznie, zaczęłam łamać gałęzie, a potem jeszcze raz łamać je na mniejsze kawałki. Jak już miałam z trzy takie patyczki, naciągnęłam wszystkie trzy na łuk i wycelowałam w dół, na tajemniczą postać.
×
×
  • Utwórz nowe...