Mogły zauważyć pomiędzy drzewami, że powoli zbliżały się do potężnego dębu. Im byli bliżej, tym bardziej wydawało się z nim coś nie tak. Jak znaleźli się pod nim zrozumieli dlaczego. Był rozerwany na dwoje. Idealnie rozcięty przez pół przez kogoś albo coś.
- Cóż, niespecjalnie się cieszę, że je znaleźliśmy - Shadow spoglądała na nie z niepokojem. - Coś co je rozerwało w ten sposób może mieszkać w pobliżu.
- Hmm. - Forest zaczął się przyglądać drzewu aby określić czy ślady są świeże.
Drzewo i ślady wyglądały na bardzo stare.
- Ślady są dość stare. Równie dobrze tego czegoś może już tu nie być.- *rozglądał się za innymi śladami*.
Nic szczególnego nie było. Trawa ładnie rosła i żadnych śladów bytności kogokolwiek w przeciągu lat nie było widać.
- Tak, to całkiem możliwe. - *rozejrzał się po okolicy* - w którą stronę teraz?
- W prawo wzdłuż krańca lasu - wymamrotała pod nosem Tempest wystarczająco aby ją usłyszał.
* bez słowa ruszył w tym kierunku*
Cała drużyna podążała za nim. Rzucając tylko krótkie ciche spojrzenie na smutne drzewo. Cichy niepokój przemawiał nie tylko do Shadow Mist. Doszli po krótce do granicy lasu i przed nimi objawił się piękny teren środkowej Equestrii. Canterlot błyszczał w oddali. Zmierzając nadal w prawo naotkali w końcu na olbrzymią jaskinię. Jama była trochę głębiej w lesie, osłaniając przed wzrokiem z zewnątrz.
*przyglądał się jaskini z dziwnym spokojem.* - Co o tym myślisz Midnight?
- Mamy tam wejść?
- Nie lubię ciemnych jaskinii - wymamrotała Shadow Mist u boku Midnight.
- Ja w sumie nigdy nie byłam w żadnej jaskinii, ale nie mam ochoty tam wchodzić
- To zostańcie tu. Pójdę sam.
* powoli zaczął wchodzić do jaskini.*
Z głębi jaskinii dobiegł głęboki głos.
- Można wiedzieć czemu się pchasz do mojego domu?
* Zatrzymał się.* - Bo ktoś mi kazał. Mam ci coś przekazać.
- Ach, tak? - nastąpił dźwięk przesuwania i coś dużego przebijało się w ich stronę.
* Forest zaczął się cofać. W myślach przygotowywał plan w razie gdyby coś poszło nie tak.*
Gdy wszyscy byli w delikatnym oddaleniu od wejścia. Sprawca chrobotu wyszedł na zewnątrz. Olbrzymi smok o zielonej łusce spoglądał na nich z góry. Szmaragdowe oczy o pionowej źrenicy obserwowały ich i oceniały w ciszy.
- Ja się chyba zaraz zmyje - wyszeptała Misty nikąc w oczach.
* Forest spoglądał na smoka z szokiem wyrysowanym na jego pyszczku* - Na Celestię.
*Midnight zaczęła się cofać powoli bez gwałtownych ruchów*
- Uuu, smok! - Life wyglądała raczej na uradowaną, o dziwo dla innych.
- No więc gdzie jest to o czym mówiłęś? - spytał duży jegomość.
* szybko otrząsnął się z szoku i sięgnął do juki gdzie trzymał przedmiot od nieznajomego. Wyciągnął kopyto prezentując przedmiot.*
- Mmm, macie dużo odwagi nosząc to tak sobie - odparł tenże na widok kła. - Ale cieszę się, że dotrzymał obietnicy - amulet uniósł się z kopyta Foresta gdy smokowi błysnęły oczy. - Jestem wam wielce wdzęczny za to. Mam nadzieję, że nie mieliście kłopotów z powodu tego przeklętego artefaktu - kieł znikł gdzieś w czeluściach za smokiem.
- A miały jakieś być? - *spytał e dziwieniem w głosie.*
- Tutaj w Equestrii może nie - przyznał rację skupiając wzrok na łowcy. - On działał tak, że dawał niezła odporność na ogień. Ale wywoływał agresję u smoków.
- W takim razie dobrze, że do ciebie trafił. Wolę nie wpieniać smoków
- Ale nadal o dziwo czuje w tobie starą magię - smok wskazał na niego palcem zakończonym ostrym pazurem. - Dlaczego?
* Jego oko otworzyło się jeszcze bardziej niż przy pojawieniu się smoka.* - Nie wiem. - * Po chwili zastanowienia się, powiedział sam do siebie, po cichu jednak smok mógł to usłyszeć.* - A może...
- Pokaż mi to - zażądał smok przybliżając pysk i omiatając wszystkich ciepłym powietrzem z nozdrzy.
* nieco przerażony Forest ściągnął kaptur, zdjął opaskę i przystrzymał kopytem grzywkę. Otworzył prawe oko, ukazując kryształ.*
Smok przyjrzał się uważnie i cofną się. - Nie dobrze
- Co się stało?
- Pewnie nie zdajesz sobie sprawy z tym co masz w oczodole, prawda? - spytał smok ze współczuciem w głosie.
- A skąd mam wiedzieć? Nie jestem archeologiem. - * Forest zdawał się być coraz bardziej przerażony.*
- Powiem tak, cokolwiek się stało w erze smoków, że się skończyła w tak nagły sposób. Sprawiło, że wszelkie starożytne smocze przedmioty są przeklęte - wyjaśnił smok. - Ten kryształ jest jednym z tych starożytnych artefaktów. Masz o tyle pecha iż to jest Kryształ Dracolisa.
- Co to takiego, ten kryształ Dracolisa?
- To dziwne jak trafił do ciebie. Żył daleko stąd na zachód i minęły całe tysiąclecia od kiedy ten kamień powstał - zastanawiał się trąc w zamyśleniu łuskowaty pysk. - W skrócie musisz się go pozbyć jak najszybciej. On zabija swoich nosicieli w straszliwy sposób. Możemy mieć tylko nadzieję, że nie nosisz go zbyt długo.
- Tydzień, może dwa.
- Hmm, możesz mieć jeszcze drugie tyle. Po czym twój mózg przeżre krystalica i zamienisz się w warzywo. Jeśli mi wolno być tak niedelikatnym. Ogólnie to choroba jednorożców ale ten kamień w ten sposób przejmuje kontrolę.
* Forest poczół jak tylnie nogi się pod nim uginają i z impetem runął na tyłek. Widocznie był załamany.* - Jak mogę się go pozbyć? Jestem za młody aby umierać?
- Tego akurat nie wiem. Powinieneś poszukać w Canterlot czy ktoś ci nie pomoże?
- Tak zrobię. Tak zrobię. - *drącym głosem. Patrzył się na trawę przemyślając swoje życie. Był na skraju załamania nerwowego.*
- Ktoś ma do mnie jeszcze jakieś pytania? Przynajmniej tyle mogę dla was zrobić - odparł spoglądając po wszystkich.
- Mam jedno. - powoli opanowywał depresję.- Kim właściwie jest tej ogier z dworku?
- Był moim przyjacielem. Tyle wieków byłem sam, a on nie zwrócił uwagi na fakt, że jestem smokiem - spoglądał w niebo na chmury. - Muszę czekać, jeszcze trochę i nadejdzie chwila powrotu - powiedział tajemniczo. - Jego imię jest tylko dla mnie i niego samego wedle jego życzenia. Możecie się domyślać, że to brat Cello i tak o nim mówcie - wrócił wzrokiem do nich mówiąc to.
Tempest twardo wystąpiła naprzód. Siedziała do tej pory cicho ale miała powód. - Chce wiedzieć jak mogę odzyskać to co utraciłam? - miała nadzieję, że się domyśli o co chodzi. Mówienie o tym sprawiało jej zawsze ból.
- Tak, to duży problem - pokiwał głową na jej widok. - Róg jednorożca to narzędzie służące im do łączenia się z magią która stała się bardziej ukryta przez wszystkie ery. Nie wiem czy można je naprawić ale zakładałbym, że mogą to zrobić wyjątkowo potężne jednostki magiczne. Księżniczki są jednymi z nich. Zapytać nigdy nie zawadzi.
- Dziękuję - rzekła w skrócie. Miała punkt odniesienia, musiała go przemyśleć.
- Smoku. Czy skrzydła również mogą przywrócić? - spytał się dalej będąc w stanie załamania nerwowego.
- A długo ich nie posiadasz?
- Od jakiś 21 lat. Amputowali mi je tuż po urodzeniu.
- Uważam, że to jest raczej nie odwracalne. Ale nie wiem wszystkiego więc nie kieruj się tym. Zawsze jest nadzieja. Musisz tylko kontynuować poszukiwania.
- Tak zrobię. - poczuł się nieco lepiej ale ciągle był przybity.
- To by chyba było na tyle.* Przybity podniósł się z ziemi* - Miło było cię poznać smoku. Jak przeżyję to kiedyś cię odwiedzę.
- Może się spotkamy gdzieś tam kiedyś - zaśmiał się. - Mnie również było miło was poznać. Dobrze jest pogadać raz na kilka set lat z kimś. Co nie wrzeszczy na twój widok i ucieka. Albo chce się bić.
- Cóż my zobaczymy się wcześniej niż te sto lat. O ile w ogóle tego dożyję. * Spojrzał na łep smoka.* Nazywam się Forest. Jak ciebie zwą?
- Mówcie mi Iskra. Nadał mi je mój... - zatrzymał się na chwilę jakby złe wspomnienia go uderzyły. - Był moim ojcem i przyjacielem. Był kucykiem z którym związało mnie przeznaczenie. Moje smocze imię jest nieistotne. Liczy się tylko to które on mi nadał.
- Zapamiętam je. Żegnaj Iskra. Jeszcze się zobaczymy. - uśmiechnął się do smoka, ale był to taki uśmiech przez łzy. Powoli zaczął iść w stronę dworku.
Tempest towarzyszyła mu zamyślona. Life pomachała Iskrze wesoło i potruchtała za nimi.
*zamyślona idzie za nimi *
- Coś ostatnio dużo myślisz - zauważyła Shadow Mist jak zwykle będąca obok niej. - Cieszę się, że nas nie zjadł tylko był nad wyraz cywilizowany.
Taaak, bardzo dobrze. *rzuciła nie wybita z rytmu *
- Dream - Misty szturchnęła ją porządnie w bok. - Obudź się.
No przecież nie śpię! - krzyknęła na nią patrząc jej w oczy
Spoglądała na nią zaszokowana. - Dream? Dobrze się czujesz?
* szedł z głową pochyloną do przodu z założonym kapturem na głowie.*
Wybacz. *opuściła głowę * Źle się czuję.
- Może musisz po prostu odpocząć - zauważyła Dream przyglądając się jej uważnie. - Albo jest coś czego mi nie mówisz - dodała podejrzliwie.
Nie, to chyba faktycznie zmęczenie. - powiedziała niepewnie
- Wiesz, ze mną możesz się podzielić zmartwieniami. Od tego są przyjaciele - położyła kopytko na jej boku.
Jakoś dziwnie się czuję od kiedy opuściłam Canterlot, nie wiem, może to nic takiego
- Tęsknota za domem i matką? Dosyć prędko cie naszło - była trochę kpiąca ale bez przesady. - Myślałam, że chcesz poczuć smak przygody czy coś w tym stylu?
*Forest dziwnie się poczuł. Nawet nie wiedząc kiedy nogi mu się zachwiały i upadł na ziemię.*
Było jej przykro - Ok, wybacz jeśli byłam wiesz... - spojrzała na upadającego Foresta. - No pięknie.
Podbiegła do niego zmartwiona Life. - Forest, co ci jest? - zaczęła go badać swoją magią.
* Forest stracił przytomność.*
Life wyciągnęła z torby sole trzeźwiące i podsunęła mu pod nos.
* po chwili Forest oprzytomniał. Jednak było coś z nim nie tak. Ze zdrowego oka równym strumieniem płynęły łzy.*
- Rozumiem co czujesz. Może powinniśmy odpocząć? - Life ze współczuciem chciała mu pomóc wstać.
* powoli wstawał ale dalej było mu słabo, więc usiadł dalej zalewając się łzami.*
- Dorośnij - Shadow patrzyła na niego spod łba lekko zirytowana.
Life rzuciła jej tylko krzywe niesprzyjające spojrzenie.
Dwa tygodnie.
- To będziesz marnować czas na łzy? Lepiej byśmy się wzięli do roboty i poszukali pomocy - Shadow była pewna siebie.
Ja nie płacze. - łzy dalej mu płynęły z oka
- No mnie to wygląda na płacz.
- Czym ty mówisz?
No łzy ci ciekną - wskazała na niego. - Nie czujesz, że ci mokro jak siedzisz w tej kałuży?
Dotknął kopytem lewego oka.
- Faktycznie.
- Co się ze mną dzieje?
- Może organizm reaguje na stres spowodowanym możliwością utraty życia? - Life myślała intensywnie sięgając do swojej wiedzy medycznej.
- Nie rozumiem. Zawsze jestem przygotowany na śmierć, więc czemu tak nagle?
* uśmiechnął się przez łzy* - Naprawdę jestem słaby.
- To nieprawda. Każdy byłby w takim stanie jakby się dowiedział o czyms takim jak ty - zauważyła Life.
- Dzięki za tę słowa life. Odpocznij my trochę, proszę.
- Ja jestem za, Dream też nie jest sobą coś więc chwilowy odpoczynek nie jest zły - Shadow wzruzyła ramionami siadając na tyłku.
* Forest zdjął miecz z grzbietu i położył obok siebie. Oparł się o drzewo i zasnął*
Powoli zaczęło się ściemniać i las pogrążał się w półmroku. Minęła godzina bądź coś w jej pobliżu gdy tak wszyscy siedzieli i drzemali w kółku.
* Forest obudzil. Było już mu lepiej.* Halo. Ruszamy?
- No raczej - Shadow czuła się w cieniach jak u siebie. - Wybija godzina duchów i moja.
- Jeśli uważasz to możemy - dodała od siebie Life wstając, siedziała w jego pobliżu mając na uwadze jego zdrowie.
- Może dążymy przed całkowitym zmrokiem. Kopyta przy sobie Misty.- * Poniósł z ziemi miecz i zaczął iść.
- No wiesz, kompanów nie ograbiam - poczuła się urażona jego słowami.
Tempest poczuła sie zmęczona ich przekomarzaniem. Szła równym tępem i chciała jak najprędzej odnaleźć swoją odpowiedź. Pełną odpowiedź na pytanie czy to możliwe.
- Taki żarcik.* Na jego pyszczku pojawił się uśmiech.*
- Cieszę się, że wróciłeś do poprzedniego siebie - Shadow była szczera.
- Dzięki. Lubię tego siebie. - szedł bez kaptura
- I ja jstem zadowolona z tego faktu - Life była w jego pobliżu jakby potrzebował pomocy. Już tak miała, martwiła się le nie dawała tego po sobie poznać.
- Tylko ten kamyk w oku, czemu go sobe tam wsadziłeś? - zaciekawiła się Shadow.
- A jak ci powiem że sam się tam znalazł to mi uwierzysz?
- W przypadku zaklętego przeklętego kamienia? Bez problemu.
- Znalazłem dziada w jakiś zapomnianych ruinach i od tamtego czasu go mam.
- A ty masz się lepiej, przyjaciółko? - Shadow zwróciła uwagę na Midnight.